Polski Jubiler: Skończył pan Akademię Sztuk Pięknych a na niej Wydział Tkaniny i Ubioru. W którym momencie poczuł pan, że będzie realizował się w tworzeniu biżuterii? Czy wiedział pan to od razu, czy musiał pan dojrzeć do decyzji, że pana życie podporządkowane będzie tworzeniu kosztowności?
Paweł Kaczyński: Pracę przy biżuterii zacząłem pod koniec 1990 roku, od 1992 działam we własnej pracowni. Decyzja o pracy wynikała z jej potrzeby, a biżuteria pojawiła się sama. Wiedziałem, że chcę zajmować się pracą twórczą, dziedzina była mi obojętna. ASP pojawiło się dużo później, z potrzeby złapania oddechu.
Skąd czerpie pan inspirację?
Z otaczającego mnie świata. Trudno mi określić zjawiska, które przyciągają moją uwagę.
Czy ma pan swojego mistrza, którego sztukę jubilerską pan podziwia?
Nie, chociaż jest wielu mistrzów, których prace podziwiam.
Na pana stronie internetowej można znaleźć informację, że pana kolekcje biżuterii są wynikiem poszukiwań nowych form wyrazu w biżuterii jako dziedziny sztuki. Czy w związku z tym zależy panu, aby pańska biżuteria znalazła odbiorców, którzy zdecydują się ją nosić, czy wprost przeciwnie – zależy panu, aby biżuteria była dziełem sztuki, które zamknięte w przestrzeni galerii może być podziwiane przez jej miłośników?
Tak i tak.
Czy pana zdaniem możliwe jest nauczenie się tworzenia biżuterii artystycznej? Czym według pana różni się twórca biżuterii od rzemieślnika, który wytwarza biżuterię według własnego pomysłu?
Potrzeba tworzenia własnych projektów jest wystarczającą motywacją dla każdego do przyswojenia technik, które umożliwiają ich realizację. Co do drugiego pytania – w niczym nie różni.
Czy uważa pan, że możliwe jest połączenie sukcesu komercyjnego z artystycznym? Czy można być artystą, który osiągnął sukces komercyjny i z powodzeniem udaje mu się znaleźć nabywców na swoje dzieła?
Nie bardzo wiem, jak mam pani na to pytanie odpowiedzieć, bo nie wiem, gdzie zaczyna się granica określająca sukces komercyjny. Zawsze jest możliwość osiągnięcia satysfakcji finansowej z pracy twórczej, ale nie to jest chyba najważniejsze. Zdarza się, że większą satysfakcję może dać zachwyt wyrażony przez kilku klientów niż dobre zamówienie od większej firmy. Każda praca ma na celu czerpanie korzyści finansowych. Wartość tej satysfakcji to raczej sprawa indywidualna.
Oglądając pańskie kosztowności, można zaobserwować, że tworzenie biżuterii traktuje pan jak przygodę. Bawi się pan konwencjami, miesza pan ze sobą wiele stylów. Do produkcji swoich kosztowności używa pan czasami zaskakujących materiałów. Czy uważa pan, że przy tworzeniu biżuterii nie ma granic i wszystko, co powstanie w umyśle twórcy, powinno zostać uwiecznione w biżuterii?
Tak.
Jakiego materiału do produkcji biżuterii używa pan najczęściej? Który metal jest pana ulubionym?
W ostatnich latach projektuję kolekcje, których głównym materiałem jest srebro i stal, jednak do wykonania prac unikatowych oraz tematycznych na wystawy wykorzystuję przeróżne materiały, takie, które umożliwiają mi ich realizację. Te właśnie w danym momencie lubię najbardziej.
Jak pan, z racji swoich wieloletnich doświadczeń, ocenia artystyczny rynek biżuterii w Polsce?
To dobry rynek. Kiedyś mogliśmy liczyć głównie na zagranicznych turystów, obecnie dzięki dużemu dostępowi do prasy i internetu gust Polaków bardzo się zmienił. Jesteśmy bardziej otwarci na sztukę i nietypowe wzornictwo.
Czy po tylu latach na polskim i międzynarodowym rynku jubilerskim, na którym otrzymał pan wiele nagród i wyróżnień, może powiedzieć pan o sobie, że jest pan artystą spełnionym? Czy jest jeszcze coś, co pragnie pan na nim osiągnąć?
Jeżeli mam to tak określić, to tak, czuję się artystą spełnionym. Robię to, co lubię, więc czerpię satysfakcję z pracy. Dalsze osiągnięcia to realizacja kolejnych pomysłów, których chciałbym mieć jak najwięcej.
Rozmawiała Marta Andrzejczak