Artykuły z działu

Przeglądasz dział DZIEDZICTWO (id:34)
w numerze 06/2009 (id:78)

Ilość artykułów w dziale: 1

Kusząca awangarda

Biżuteria art déco zadziwia śmiałymi formami, funkcjonalnością i zastosowaniem nowych komponentów. Awangardowa i odważna świetnie odzwierciedla epokę “lat szalonych” – wyzwolonych z gorsetu kobiet, jazzu, sportu, zachłyśnięcia się postępem technicznym.

Obecnie ozdoby art déco są niezwykle cenione i poszukiwane przez kolekcjonerów, na aukcjach osiągają zawrotne ceny. Nie mówiąc o tym, że współcześni kreatorzy bardzo często inspirują się wzorami z lat dwudziestych i trzydziestych, bo śmiało można powiedzieć, że art déco znowu jest w modzie.


Zakochani w maszynie

Jubilerzy okresu międzywojennego zrewolucjonizowali i radykalnie zmodernizowali biżuterię. Chłonęli nowe prądy artystyczne, takie jak futuryzm i kubizm oraz poddali się fali art déco, która na stałe zagościła we wzornictwie, meblarstwie czy architekturze. Ornamenty roślinne i kręte linie zostały wyparte przez formy geometryczne, dekoracyjność ustąpiła prostocie, miejsce rozbuchanej fantazji zajął rygor kompozycji. Ozdoby stały się architektoniczne, masywne, widoczne. I co charakterystyczne: artystów zaczęły inspirować wynalazki techniczne. W świat biżuterii triumfalnie wkroczyły motywy motorów, przekładni, łożysk kulkowych czy kół zębatych.

Wydawałoby się, że tematyka nie jest wdzięczna, tymczasem właśnie “techniczne” bransoletki, pierścionki czy naszyjniki były prawdziwym przebojem w okresie dwudziestolecia. Powstawała biżuteria dla kobiety-chłopczycy, która obcięła włosy i doły spódnic. Krótkie fryzurki i proste wydekoltowane sukienki aż się prosiły o duże ozdoby. Dlatego takie wzięcie miały grube bransolety, broszki, naszyjniki z wisiorami, masywne pierścionki i ozdobne zegarki.


Do akcesoriów nowoczesnej kobiety należały również eleganckie papierośnice oraz przyborniki do makijażu. Jubilerzy tamtej epoki sięgnęli po półfabrykaty nieużywane dotąd w produkcji biżuterii – na przykład metal niklowany lub chromowany, aluminium, palladium czy lakę. Złoto zastąpili srebrem lub platyną, wprowadzili kamienie twarde, jak kwarc, chalcedon czy kryształ górski. Zamiast drogich kamiemi woleli półszlachetne – ametyst, topaz, jaspis, cytryn, akwamarynę i odważnie łączyli je z diamentami. Oczywiście, w ciągu dwudziestolecia gusty zmieniały się: na początku “lat szalonych” podobały się zwłaszcza połączenia czerni i bieli, następnie rozsmakowano się w kolorach, na przełomie lat 30. nastała moda na biżuterię białą, pod koniec dekady wróciło do łask złoto.


Ozdoby gwiazd

Trendy i pomysły można prześledzić na wspaniałej wystawie poświęconej awangardowej biżuterii art déco, jaką zorganizowało Muzeum Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu. Jest to prawdziwa gratka i wydarzenie artystyczne, gdyż po raz pierwszy udało się zebrać ponad 300 jubilerskich eksponatów z tamtej epoki.

Dzisiaj stanowią one rzadkość, gdyż pojawiają się tylko na rynku antykwarycznym, troskliwie przechowywane przez fanów art déco. Organizatorzy ekspozycji przez kilka lat szperali w archiwach i zbiorach muzeów, nieustępliwie bombardowali wielkie firmy jubilerskie oraz prywatnych kolekcjonerów na całym świecie. W rezultacie większość zgodziła się wypożyczyć swoje skarby. Dzięki tym zabiegom publiczność miała okazję odkryć na nowo projektantów biżuterii, którzy zmienili sztukę jubilerską lat 20. i 30. Możemy podziwiać historyczne modele, które opuściły sejfy i muzealne gabloty.


Znani projektanci

Trudno nie zachwycić się pełną inwencji geometryczną biżuterią Jeana Després (1889-1980). To on właśnie jako jeden z pierwszych zaproponował ozdoby “motory”, wykorzystując swoje wcześniejsze doświadczenie jako projektant silników samolotowych podczas pierwszej wojny. Estetyce przemysłowej pozostał zresztą wierny podczas całej swojej bogatej kariery. Natomiast jego konkurentowi Jeanowi Dunand (1877-1942) sławę przyniosły “naszyjniki żyrafy” oraz “bransoletki-kajdanki” inspirowane sztuką afrykańską.

Ich miłośniczką była gwiazda teatrów rewiowych, czarnoskóra Josephine Baker. Do najbardziej liczących się projektantów należeli również Gérard Sandoz (1902-1995), Jean Fouquet (1899-1984) i Raymond Templier (1891-1968). Wszyscy trzej prowadzili dobrze prosperujące rodzinne firmy jubilerskie o długiej tradycji. Nieistniejąca już marka Dusausoy zapisała się w historii biżuterią “do składania i transformacji” – ten wynalazek narobił wiele szumu w latach 30. Dzięki zmyślnym zaczepom elementy można było montować na różne sposoby, uzyskując raz broszkę, raz wisior, innym razem pasek i tak dalej.

W latach międzywojennych tworzenie biżuterii stało się także domeną kobiet. Jednak w przeciwieństwie do panów, którzy lansowali formy płaskie, projektantki wolały formy zaokrąglone.

Sławę zdobyła Jeanne Boivin, której specjalnością były bransolety i duże pierścienie cięte w twardych kamieniach. Nowoczesne, ale zarazem kobiece modele tej kreatorki zyskały uznanie bogatych Amerykanek. Po 10 latach pracy w firmie Boivin założyła własną, konkurencyjną markę, która szybko zdobyła rozgłos. Suzanne śmiało łączyła drogie kamienie z półszlachetnymi, co podobało się zwłaszcza w świecie mody. Jej ozdoby nosiła Elsa Schiaparelli, czołowa postać we francuskiej haute couture lat międzywojennych, oraz wyrocznia mody – Amerykanka Diana Vreeland, redaktorka “HarperŐs Bazaar”.


Odwaga i styl

Kto nosił tę oryginalną biżuterię? Głównie kobiety nietuzinkowe, wyrastające ponad przeciętność, a więc aktorki, śpiewaczki, malarki, pisarki, słowem – środowisko artystyczne, a także kobiety bogate, mogące sobie pozwolić na kaprysy. Bo przecież trzeba było mieć odwagę, aby pokazywać się w ozdobach o awangardowych formach, z kryształem zamiast diamentu. Ale kobiety żyjące swoją epoką potrafiły docenić nowoczesność biżuterii art déco i traktować ją jak dzieło sztuki. Wystawę zatytułowaną “Biżuteria art déco i awangardy” można oglądać w Muzeum Sztuk Dekoracyjnych w Paryżu do 12 lipca.