Przeglądasz dział WYSTAWA (id:138) w numerze WYSTAWA (id:138)
Ilość artykułów w dziale: 62
|
Wystawę \”Poławiacze Bursztynu\” można oglądać od 1 lipca w gdańskim Muzeum Bursztynu. Na ekspozycję składają się fotografie i film, prezentujące poławianie bursztynu na Mierzei Wiślanej autorstwa Eryka Popkiewicza oraz cykl obrazów Pauliny Binek \”Brzegi Morza\”, do których inspirację znana gdańska projektantka biżuterii z bursztynem czerpała z wędrówek po dzikich plażach. Wystawie towarzyszą także stroje nurka oraz poławiacza bursztynu, a także multimedialna prezentacja dawnych metod poławiania i współczesnych metod hydraulicznego wydobycia bursztynu, które sfotografowane zostały na oddanych w dzierżawę w Gdańsku na terenach gminnych. |
Weekend 9-10 maja 2025 r. to data szczególna w przyszłorocznym kalendarzu złotniczych wydarzeń. Wtedy Galeria Sztuki w Legnicy po raz kolejny stanie się centrum biżuteryjnego świata, a mury miejskich instytucji kultury wypełnią wprawdzie niewielkie, lecz nader drogocenne dzieła sztuki stworzone przez artystów z kilkudziesięciu krajów.
Międzynarodowy Ko nkurs Sztuki Złot niczej „Efekt WOW!” Jaka będzie kolejna edycja Legnickiego Festiwalu Srebro?
Wielowątkowa i zaskakująca, do czego zobowiązuje temat 33. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej i zarazem motyw przewodni wydarzenia, który brzmi „Efekt WOW!”.
– Czy sztuka ma być efektem WOW?
Czy biżuteria ma nim być?
Po posthumanistycznym zwrocie, pustce i ułudzie dyskursów, kryzysie człowieczeństwa, oczekujemy od niej już nie tylko pesymistycznego złorzeczenia i dystopijnych proroctw, ale też nadziei, ukazania światełka w tunelu, antidotum na otarcie apokaliptycznych łez, magicznej różdżki, która sprawi, że świat wyda się piękniejszym miejscem, niż jest. Oczekujemy efektu WOW – podsumowuje Justyna Teodorczyk, dyrektorka Galerii Sztuki w Legnicy.
– Myślę, że kolejna edycja konkursu Srebro będzie genialna. Nie sądzę, że „Efekt WOW!” to łatwy temat. Obecnie istnieje tak wiele możliwości twórczych czy technologicznych, jak druk 3D, które można wykorzystać, aby wywołać efekt WOW. Myślę, że jurorzy konkursu staną przed bardzo trudnym wyborem – komentuje temat przyszłorocznej edycji konkursu australijska artystka Felicity Peters. At rakcj e Legnickiego Festiwalu Srebro W programie festiwalu nie zabraknie przeglądu indywidualnych osobowości twórczych. W 2025 r. w cyklu wystaw Sylwetki Twórców zagości dr Christina Karababa, pochodząca z Grecji projektantka i badaczka, obecnie zatrudniona na Uniwersytecie Nauk Stosowanych w Düsseldorfie. Artystka pracuje w nurcie biżuterii narracyjnej, bada rolę biżuterii jako komunikatu, a jednocześnie eksploruje potencjał nowych technologii w zakresie projektowania przy użyciu CAD/ CAM, druku 3D oraz FDM (rapidprototyping).
Podczas festiwalu będziemy mieli także okazję przyjrzeć się z bliska twórczości dr. Jarosława Kolca, związanego z Instytutem Biżuterii na Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi. Na wystawie zobaczymy zarówno najnowsze realizacje, jak i prace znane i nagradzane w konkursach złotniczych na przestrzeni lat. Punktem wspólnym dla wszystkich prezentowanych prac będzie materiał, z którego artysta wykonuje biżuterię – kryształ górski oraz krzemień. Z kolei w cyklu przekrojowych wystaw młodych projektantów i artystów Srebrne Szkoły czeka nas spotkanie z twórczością studentów jednego z czołowych ośrodków kształcenia w zakresie obróbki kamieni – Wydziału Kamieni i Biżuterii działającego w Idar-Oberstein, przynależnego do Uniwersytetu Nauk Stosowanych w Trewirze (Niemcy). W programie Festiwalu Srebro 2025 znajdzie się kilkanaście wystaw, a także wiele wydarzeń, spotkań, dyskusji, koncert oraz sympozjum „Granice sztuki globalnej”. Legnica co roku w dostarcza nie tylko okazji do cennych spotkań w złotniczym gronie, ale staje się też oknem na świat dla środowiska polskich entuzjastów artystycznej biżuterii, prezentując i dokumentując globalne zjawiska, nurty i tendencje w tej dziedzinie.
Więcej informacji o LF Srebro 2025 oraz naborze prac
do 33. MKSZ „Efekt WOW!”: silver.legnica.eu
Facebook: Legnica Jewellery Festival SILVER
Instagram: legnica_silver_festival
Anna Wójcik-Korbas
Koordynatorka Legnickiego Festiwalu Srebro
Tegoroczna, 27. edycja Międzynarodowego Konkursu na Projekt Biżuterii z Bursztynem Amberif Design Award okazała się rekordową pod względem liczby zgłoszonych prac. Na konkurs tradycyjnie towarzyszący wiosennej edycji targów Amberif napłynęło 295 prac autorstwa 229 artystów z 32 krajów świata, w tym tak odległych jak Australia, Nowa Zelandia, USA, Kanada, Meksyk, Chiny, Argentyna, Iran, Sri Lanka czy Malezja.
Temat konkursu „Symbol nadziei” stał się dla twórców okazją do refleksji na temat kondycji współczesnego świata i roli biżuterii jako nośnika istotnych komunikatów i manifestacji poglądów. W obliczu różnorodnych wyzwań stawianych nam przez współczesność symbol nadziei staje się niezwykle ważnym motywem, przypominającym o drzemiących w nas sile, wytrwałości, wierze oraz zdolności do pokonania wewnętrznych słabości i do przeciwstawiania się zewnętrznym zagrożeniom.
Jury konkursu, w którym zasiadali: Katharina Kielmann z Wiednia – historyczka sztuki, kuratorka wystaw biżuterii, Carina Shosthary z Monachium – złotniczka, absolwentka tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, Anders Ljungberg ze Sztokholmu – profesor na Wydziale Biżuterii i Obiektów Uniwersytetu Konstfack oraz Sergiusz Kuchczyński z Łodzi – prowadzący Pracownię Biżuterii w Instytucie Biżuterii tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, postanowiło zakwalifikować do wystawy 26 prac 25 artystów. O ile przy selekcji prac na wystawę toczyły się żywe dyskusje, o tyle przy wyborze laureatów jury było wyjątkowo zgodne. Jednogłośnie postanowiło przyznać Grand Prix – Nagrodę Prezydent Miasta Gdańska – Tadeuszowi Jaśkowiakowi za wisior „Inkluzja”. Zwycięska praca przedstawia srebrny spust pistoletu z umieszczonym w nim strategicznie kawałkiem bursztynu, który stanowi barierę blokującą destrukcyjne działanie broni i przeciwstawia się szaleństwu ogarniającemu ludzkość na przestrzeni wieków aż po czasy obecne.
Aktualność oraz siła przesłania pracy poruszyły jurorów do głębi. Docenili oni, że twórcy udało się za pomocą bryłki bursztynu w prosty sposób podkreślić interesujący aspekt czasu, którego ludzkość jest jedynie małą częścią, oraz pokazać, że nadzieja to tarcza chroniąca przed przeciwnościami losu, złem, rozpaczą. Kruchość bursztynu, świadomość, że w każdej chwili może pęknąć, rozkruszyć się, wprowadziła dodatkowy element napięcia i niesionego przesłania. Wysoka jakość rzemieślnicza pracy tylko utwierdziła jurorów w słuszności decyzji.
Nagroda Srebrna – 1 kg srebra ufundowanego przez Międzynarodowe Targi Gdańskie SA – powędrowała do niemieckiej artystki Miriam Arentz, autorki broszy „Radiance” (Blask). Jurorów zachwycił niezwykle poetycki, choć bardziej abstrakcyjny sposób ujęcia tematu nadziei. Ciepła, świecąca przezroczystość bursztynu bałtyckiego stanowi centralny punkt broszy, symbolizując nieodłączny optymizm i blask związany z nadzieją. Bursztyn skontrastowany został z ciemnymi, solidnymi srebrnymi elementami, tworząc fascynujący wizualny dialog między światłem i cieniem, optymizmem i smutkiem.
Nagrodę Bursztynową – 0,5 kg bursztynu ufundowanego przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników – jury przyznało Teresie Dantas z Portugalii za pracę „Empyrian of Eden” (Empireum Edenu). Jurorów urzekło piękno i bogata narracja pracy, która z powodzeniem łączy w sobie zarówno przedmiot, jak i biżuterię, zachęcając widzów do kontemplowania nadziei w zniuansowany i nieoczywisty sposób. Tytuł pracy dodatkowo intryguje, sugerując związek między sferą niebiańską i ziemską, co skłania do refleksji nad tematami utopii, duchowości i dążenia do wyidealizowanej egzystencji. Odłączany od obiektu element – wisior w kształcie lampy, której światłem jest bursztyn – dodaje głębi emocjonalnemu wydźwiękowi pracy.
Jury postanowiło przyznać też Honorowe Wyróżnienie, które otrzymał Tor Legernaes ze Szwecji za pierścionek „Eternal Flame of Hope” (Wieczny płomień nadziei). W opinii jury praca ta pokazuje wielki potencjał biżuterii, która pomimo małej skali potrafi doskonale wyrazić koncept dzięki odpowiedniemu i pomysłowemu zestawieniu materiałów. Udowadnia, że można opowiadać wielkie historie w małych dziełach. Prostota projektu nie umniejsza jego uderzającej prezencji, podkreślając zdolność artysty do przekazywania potężnego przesłania w minimalistycznej formie.
Uroczystość wręczenia nagród oraz wystawa pokonkursowa, na której zostanie zaprezentowanych 26 prac 25 artystów z różnych krajów, odbędą się podczas Międzynarodowych Targów Bursztynu i Biżuterii Amberif w Gdańsku (21-23 marca 2024 r.).
Moją biżuterię kieruję do kobiet nowoczesnych, które w czasach zindustrializowanej monotonii poszukują nowego, ponadczasowego stylu. Miałby on być rozumiany jako wyraz opozycji oraz niezależności wobec szybko zużywających się, powierzchownych modnych form. Rozmach oraz subtelność, jednocześnie szlachetna prostota i elegancja stanowią fundament moich twórczych poszukiwań. Kryteria, które stosuję od ponad trzydziestu lat, pozwalają mi realizować autorski koncept stylistyczny, który w ramach marki ROZENBERG nieustannie udoskonalam. Istotnymi wydają się tu odniesienia do najlepszych wzorców, chociażby zaczerpniętych ze „sztuki ziemi”, ale również sztuki archeologii starożytnej oraz jej współczesnych interpretacji.
Maciej Rozenberg
Maciej Rozenberg biżuterię tworzy od 1988 r. Przez wiele lat związany był z firmą Art7, gdzie powstały rozpoznawalne i często nagradzane realizacje biżuteryjne, jak „Sevenspaces”, „Heart 7”, „Amber Lips” czy „Black Dress”, dla których inspiracją były dokonania takich uznanych twórców jak m.in. Igor Mitoraj czy Daniel Liebeskind. W tym czasie zrealizował również wiele projektów komercyjnych, które, jak sam przyznaje, pozwoliły mu nauczyć się kompromisów niezbędnych w pracy projektanta przemysłowego.
Miejsca na kompromisy – jak również na ograniczenia – nie ma za to w jego prywatnym świecie. To świat, w którym powstają obiekty złotnicze sygnowane ROZENBERG: pracochłonne oraz dopracowane stylistycznie i wykonawczo. Cechuje je subtelność, szlachetna prostota, elegancja, doskonałe połączenie materiałów oraz… emocje włożone w każdy detal. To jest właśnie czuła biżuteria – jak sam podkreśla – wspomagająca kobiecość oraz odgrywająca istotną rolę w kreowaniu doskonałego stylu.
– W moim przekonaniu kobieta, ubiór i biżuteria stanowią spójną i niepowtarzalną całość, w której nic nie dominuje i wszystko z siebie wynika. Chodzi więc nie tylko o dobrze zaprojektowaną, ale również dobrze wybraną i dopasowaną biżuterię do kobiety i do stylu, w jakim się dobrze czuje i jakim o sobie opowiada – mówi artysta.
Jego projekty powstają w ciszy i samotności, a więc – jak twierdził Goethe – w warunkach idealnych do rozwijania talentu. Artysta mocno koncentruje się na własnym rozwoju rozumianym jako doskonalenie warsztatu i budowanie wartości swojej sztuki, co przejawia się w niezachwianym kroczeniu własną artystyczną ścieżką. Inspiracje znajduje przede wszystkim w sztuce dawnej, w szczególności w muzyce, która jego zdaniem nie tylko pozwala lepiej zrozumieć teraźniejszość, kiedy zostaje jej przeciwstawiona, ale też przywołuje ducha dawnych czasów i ówczesnych idei. Znajduje w niej subtelność, harmonię, wyważone kontrasty, ciszę, dynamikę, ornamentykę, prostotę i elegancję – wszystkie te elementy, które z łatwością można dostrzec w jego biżuterii i które ją wyróżniają, czyniąc ją wyjątkową i niepowtarzalną.
Wpływ na jego myślenie o biżuterii, ale też na stosowane techniki, mają podziwiani przez niego mistrzowie – wybitni malarze czy rzeźbiarze renesansowi, tacy jak Michał Anioł, Ghirlandaio, Botticelli, Dürer, Gozzoli, Ghiberti, którzy praktykowali w zakładach złotniczych w czasach, kiedy biżuteria powstawała w efekcie żmudnego procesu poszukiwań i prób oraz wymagała wielkich umiejętności w wymyślaniu, opanowywaniu i udoskonalaniu różnorodnych technik. I, co dla artysty jest bardzo ważne, biżuteria była jednostkowa, naznaczona ręką mistrza, powstała w jego niepowtarzalnym stylu. Efekty tej fascynacji można znaleźć w pracach Macieja Rozenberga, szczególnie w pracochłonnych kolekcjach, takich jak „Paglia”, „l’Arianna”, „Dulcis” czy „L’Orfeo” – wymagającej kształtowania metalu wieloma uderzeniami młotków. To widoczne przeciwieństwo tego, co dziś określamy mianem biżuterii, ale co – zdaniem artysty – jest jedynie fikcją.
– Dzisiaj wydaje się, że biżuteria w znacznym stopniu jest pozbawiona przywilejów. Bardzo często pozbawiona jest również autora. Jest bezosobowa, bez stylu i bez emocji, które często są kluczowym czynnikiem oznaczającym jej wartość. W dużej mierze przyczyniła się do tego jej dostępność na masową skalę. Technologie odpowiadające na potrzeby rynku przyspieszyły ten proces i skutecznie zastąpiły wiele z tych dawnych. Powstał preparat. Coś nieszlachetnego pod wieloma względami, również materiałowym i projektowym. Namiastka rzeczywistości, za to dostępna wszędzie i za symboliczną opłatą.
Efekty jego myślenia o biżuterii oraz zastosowania nierzadko wymagających technik złotniczych nadających jego projektom indywidualny charakter będzie można oglądać na wystawie „Gemmae Tenerae / Czuła biżuteria” w Muzeum Bursztynu w Gdańsku od 23 marca do 30 grudnia 2024 r. Artysta przygotowywał się do niej kilka lat.
Legnicki Festiwal Srebro to bezsprzecznie jedno z najważniejszych wydarzeń dla twórców i miłośników biżuterii artystycznej i awangardowej z Polski i zagranicy. W tym roku będzie miejscem prezentacji około tysiąca prac autorstwa 400 artystów.
Najważniejszy moment festiwalu, czyli weekend otwarcia, odbędzie się 10-11 maja 2024 r. Tradycyjnie będzie obfitował w wernisaże indywidualnych i zbiorowych wystaw artystów polskich oraz zagranicznych, a także liczne wydarzenia towarzyszące, m.in. sesję popularno- -naukową, happeningi oraz koncert.
Konkurs Sztuki Złotniczej „EMPATIA”
Najważniejszym punktem w programie festiwalu pozostaje niezmiennie Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej skierowany do projektantów i twórców biżuterii artystycznej. W jego 32. edycji uczestnicy zmierzyli się z hasłem „Empatia”, otwierającym drogę do odpowiedzi na pytanie, jak połączyć proces tworzenia dzieła, w tym przypadku biżuterii, z zachowaniem uwagi wobec odbiorcy oraz otaczającego świata, a także w jaki sposób manifestować istotne treści i pochylać się nad problemami społecznymi, politycznymi etc. Artystycznych odpowiedzi udzieliło blisko 300 artystów z 45 krajów, m.in. z Australii, Bośni i Hercegowiny, Ekwadoru, Nowej Zelandii, Meksyku aż po Południową Afrykę.
Wyboru oraz kwalifikacji prac do wystawy dokonało międzynarodowe jury, w którego skład weszli znani artyści, profesorowie, historycy sztuki, krytycy i znawcy sztuki jubilerskiej: prof. Sławomir Fijałkowski (Polska), Mari Ishikawa (Japonia), Charon Kransen (USA), dr Michalina Owczarek-Siwak (Polska), Doreen Timmers (Holandia). Wybrane prace zostaną zaprezentowane na wystawie głównej, a pozostałe w Holowni.
Wystawy to warzyszące
Galeria Sztuki w Legnicy, organizator wydarzenia, zadbała o dużą różnorodność wystaw towarzyszących – zarówno indywidualnych, jak i zbiorowych prezentowanych także w tradycyjnych cyklach Sylwetki Twórców, Srebrne Szkoły oraz Debiuty. Jedną z nich jest wystawa Mariko Kusumoto, wybitnej japońskiej artystki mieszkającej w USA, która łączy sztukę tekstylną z metalem.
Jej prace przedstawiające świat delikatnych stworzeń morskich oraz magiczny, bajkowy świat roślin wzbudziły zainteresowanie w świecie mody i zostały zaprezentowane m.in. na pokazie Jeana-Paula Gaultiera. Ciekawie zapowiadają się również wystawy indywidualne japońskiej artystki Mari Ishikawy, twórczyni misternych dzieł inspirowanych naturą i podkreślających ulotność wrażeń, oraz pochodzącego ze Słowacji Petera Machaty, absolwenta pracowni rzeźby na Akademii Sztuk Pięknych i Projektowania w Bratysławie, twórcy brosz i naszyjników, w których autor łączy myślenie rzeźbiarskie oraz pasję projektanta biżuterii. Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi na wystawie zbiorowej przedstawi prace studentów oraz profesorów tamtejszej Katedry Biżuterii. Innym łódzkim akcentem będzie indywidualna debiutancka wystawa łódzkiego artysty Jonatana Poeche ukazująca jego symboliczne i emocjonalne prace.
Tematem kolejnej zbiorowej wystawy będzie bursztyn – Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników zaprezentuje nowatorskie podejście do tradycyjnego surowca. Związek biżuterii z komputerami przybliży wystawa „Komputer i biżuteria” zorganizowana przez Muzeum Szkła i Biżuterii w Jabloncu (Czechy). Zobaczymy na niej prace obrazujące wpływ technologii informatycznej na ludzkość, w których komputerowe komponenty w biżuterii zestawiono z elementami szklanymi.
Legnicki Festiwal Srebro to arena, na której przenikają się różne dziedziny sztuki i techniki, czasem pozornie niepasujące i niemające zbyt wiele wspólnego ze światem biżuteryjnym. Synteza ta jest jak najbardziej uzasadniona i stąd też prezentacje międzynarodowego festiwalu filmów inspirowanych biżuterią i sztuką użytkową: SMCK On Reel, którego organizatorem jest SMCK Magazine.
Legnicki Festiwal Srebro – zapoczątkowany w latach 70. ubiegłego wieku festiwal biżuterii współczesnej, który stał się obecnie jednym z największych tego typu wydarzeń w Europie, skupiając rokrocznie liczną rzeszę artystów, pasjonatów i międzynarodową publiczność. Dzięki festiwalowi Legnica raz w roku staje się stolicą biżuterii, prezentując najnowsze i najciekawsze dokonania w tej dziedzinie sztuki.
Po II wojnie światowej odnotowaliśmy na ziemiach polskich wyjątkowy w skali Europy i świata rozwój wzornictwa związanego z biżuterią i sztuką złotniczą. Uwarunkowania historyczne, ekonomiczne i administracyjne spowodowały wzrost zainteresowania wykorzystaniem srebra w przestrzeni, która do tej pory była zarezerwowana głównie dla złota. Wśród historyków sztuki, złotników, jubilerów i projektantów panuje w zasadzie zgoda dotycząca fenomenu polskiej srebrnej biżuterii, która zagościła w twórczości, w rzemiośle, w produkcji i handlu w ilości niespotykanej w innych częściach świata.
Fakt ten z pewnością jest związany z brakiem ścisłych zakazów dotyczących użycia srebra po roku 1945 oraz brakiem i ścisłą reglamentacją złota jako materiału do produkcji biżuterii. Czarny rynek nie mógł zaspokoić potrzeb i chęci posiadania biżuterii w społeczeństwie, tak bardzo dążącym do normalności po latach wojny. Jak wspominał Michał Gradowski, srebro, które przetrwało nawet pożogę wojny w gruzach i piwnicach, było najszlachetniejszym z metali, do których dostęp wcale nie był trudny.
Uporządkowanie wiedzy
Powojenna historia rozwoju wzornictwa polskiej biżuterii pełna jest faktów i anegdot, a to dotyczących powstania srebrnego pierścionka, a to powstawania spółdzielni zrzeszających złotników i bursztynników, polskiej szkoły biżuterii i – w reakcji do niej – stylu geometryzującego, powstania i kolejnych edycji legnickich konkursów, które z czasem stały się największą i najdłużej trwającą imprezą wystawienniczą związaną ze współczesnym złotnictwem artystycznym na świecie, tysięcy (!) wystaw, dziesiątków galerii i wielu bardzo interesujących kolekcji. Powstawały grupy twórcze, konkursy cykliczne, stowarzyszenia i fundacje, katalogi i internetowe prezentacje. Ogromna ilość działań i dokumentacji, zdjęć i prac, która dziś rozproszona w zakamarkach internetu, spoczywająca w archiwach muzeów, instytucji i osób prywatnych, jest praktycznie niedostępna, często wręcz zapomniana. Niedostępność materiałów źródłowych w oczywisty sposób uniemożliwia ich poznanie oraz opracowanie, analityczne i syntetyczne. Brak takich opracowań z kolei uniemożliwia przekazanie wiedzy studentom, historykom sztuki i rzeszom osób zainteresowanych tematem. Osoby, z których rąk i pracowni wyszły prawdziwe dzieła sztuki złotniczej, odchodzą. Wraz z nimi – ich wiedza i praca. Nie wolno pozwolić, aby odeszły też ich projekty, ich dzieła, ich talent i ich wkład w rozwój polskiej sztuki złotniczej.
Baza danych
Pomysł stworzenia spójnej bazy danych, informacyjnej, tekstowej, audiowizualnej i zdjęciowej, do wykorzystania przez osoby zainteresowane tematem (dostępnej online) narodził się 25 lat temu (były to początki internetu), a jego duchowym ojcem był Michał Gradowski. Po raz pierwszy w tej sprawie, w roku 1998 zostało zorganizowane spotkanie pod patronatem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych (STFZ), w którym, poza członkami STFZ, brali udział m.in. właśnie Michał Gradowski oraz Magdalena Ulaczyk, dyrektorka Urzędu Probierczego w Warszawie, Ryszard Bobrow, kustosz z Muzeum Narodowego w Warszawie, i wiele innych osób. Jednak niejasności w interpretacji uchwalonego chwilę wcześniej nowego prawa autorskiego i brak możliwości udostępniania danych Urzędu Probierczego wstrzymały inicjatywę. Ponownie, w roku 2005, przy wsparciu STFZ, została szeroko rozesłana ankieta, zredagowana przez Michała Gradowskiego, z prośbą o przekazanie danych o sobie i o posiadanych materiałach oraz informacji dotyczących ich własnych działań. Odzew był znikomy, nadeszło niespełna 15 odpowiedzi. Pierwszą, częściowo udaną próbę stworzenia bazy twórców biżuterii działających w Polsce po roku 1945 podjęła Galeria Sztuki w Legnicy w roku 2014. Jak czytamy na stronie www. bizuteriaartystycznawpolsce.legnica.eu, „stale aktualizowana liczy obecnie ponad 600 nazwisk i zawiera opisy dokonań artystycznych oraz zdjęcia wybranych prac. Istotnym uzupełnieniem z punktu widzenia historii polskiego designu biżuteryjnego są informacje o instytucjach i organizacjach, które miały znaczący wpływ na rozwój współczesnej sztuki złotniczej, m.in. muzeach, placówkach edukacyjnych, galeriach oraz ważnych publikacjach. Analityczne teksty autorstwa osób związanych z branżą – wykładowców szkół kształcących złotników, historyków sztuki czy dziennikarzy – umożliwiają nie tylko prześledzenie historii, ale także rekonstrukcję zjawisk, ruchów i inicjatyw, które ukształtowały jej współczesne oblicze”.
Projekt nas wszystkich
Dziś, po zakończeniu projektu „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem”, podjąłem decyzję, że czas już na realizację z dawna zaplanowanego i zapowiadanego projektu Złotnictwo Info. Czasy się zmieniają, możliwości budowy i przeszukiwania baz danych online są dziś zupełnie inne niż przed laty. Tym bardziej że przez ponad rok prowadzonych konsultacji udało mi się znaleźć zrozumienie, wsparcie i poparcie w zasadzie wszystkich osób (i pośrednio instytucji), do których się zwracałem w tej sprawie. To wielkie moje zobowiązanie, ale… zrobimy to! My? Tak, bo bez współpracy środowiska polskich złotników, historyków sztuki, uczelni, szkół, muzeów, prywatnych dysków i szuflad oraz faktów, które istnieją wyłącznie w pamięci – to się nie wydarzy. Pisząc o zamiarach stworzenia projektu, który obecnie ma się rozpocząć, a nie skończyć nigdy (!), zdaję sobie sprawę z wagi zadań i celów. Korzystając z możliwości przekazania wstępnej informacji o projekcie na łamach „Polskiego Jubilera” (dziękuję!), dodam, że czas na szczegóły dopiero nadejdzie. W moich zamiarach jest uruchomienie bazy z końcem roku 2024. Ale już dziś chciałbym poinformować, że to, co powstanie, będzie „winą” lub zasługą osób (bo zadeklarowaliście współpracę, przekazaliście swoje archiwa, wsparliście pomysł lub zadeklarowaliście konkretną pomoc), których nazwiska chcę już dziś wymienić. To Maria Magdalena Kwiatkiewicz, Marek Nowaczyk i Justyna Teodorczyk oraz – teraz już alfabetycznie: Andrzej Bielak, Ryszard Bobrow, Jacek Bojkow, Andrzej Boss, Kinga Kędziora-Palińska, Jarosław Kolec, Mateusz Makowski, Krystyna Nowakowska, Jacek A. Rochacki, Aniela Ryndziewicz, Anna Sado, Andrzej Szadkowski, Magdalena Ulaczyk, Bożena Ewa Wódz, Łucja Zaremska. Ale to dalece niepełna lista. Wiele rozmów jeszcze się nie odbyło. Będę starał się o wasz wolny czas na rozmowy w Gdańsku, w Malborku, w Łodzi, w Krakowie, w Katowicach, w Poznaniu, w Legnicy, w Gliwicach, w Zabrzu, w Częstochowie, w Warszawie, w Koninie, w Sandomierzu, we Wrocławiu, w Kazimierzu, na Narbutta, Orlej i Elektoralnej… i wszędzie tam, gdzie wspólny cel zaniesie.
Projekt „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem” zakończony. 4 stycznia 2023 r. ostatnie prace opuściły gablotki Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym. Nadszedł czas na analizy i refleksje, prace wracają do autorów, albumy podsumowujące wydarzenie trafiają do muzeów i galerii w kraju i za granicą. Cieszymy się, że mimo wielu przeszkód udało się zrealizować niemal wszystkie założenia projektu, że tak wielu złotników chciało w nim uczestniczyć, że tak bardzo rozbudził dyskusję w wielu przestrzeniach. Nie tylko wśród złotników.
Tak zapraszaliśmy autor ów pięć lat temu
Biżuteria od pradziejów niesie wiele znaczeń. Jest ozdobą ciała i stroju, lokatą, wyrazem emocji – od pięknych do agresywnie destrukcyjnych, jest przedmiotem badanym przez archeologa i psychologa, informacją dla widza i historyka, obiektem tworzonym przez mistrza i ignoranta, rekwizytem artysty i kabalisty, symbolem władzy i żałoby, manifestem politycznym i religijnym, rzeczą piękną lub kiczem. Towarzyszy ludziom od zawsze. Pojęcie biżuterii dziś jest szczególnie często definiowane. Biżuterię określa się mnóstwem przymiotników. Bywa artystyczna, konceptualna, seryjna, historyczna, szlachetna, minimalistyczna, pradziejowa, recyklingowa, wirtualna, post-coś-tam, trendy i passé, klasyczna i nowoczesna, autorska i komercyjna… Jaka zatem jest dzisiaj, tu i teraz? Jaka jest w Polsce, a jaka w Europie? Wszelaka. Ale coraz rzadziej niesie ze sobą coś, co należałoby określić jako narrację rozumianą poprzez czytelny (!) komentarz, protest, negację, aplauz lub pytanie.
Dziś biżuteria dużo częściej „wygląda”, jest „designerska” lub „markowa”, przestała dawać znaki (no, może poza dewocjonaliami). Wtapia się w sylwetkę właściciela i jego sztafaż, jest mało ważna. Na forach społecznościowych, w prywatnych rozmowach wyrażamy swoje opinie na rozmaite tematy: społeczne, polityczne, medyczne, ekologiczne itd. Pragnąc, aby te opinie nie były ulotne, zaprosiliśmy szeroki krąg złotników, żeby to swoje zdanie przekazali technikami złotniczymi, wyrazili je poprzez biżuterię lub obiekty złotnicze. Żeby do kształtu i formy przedmiotu dołożyli narracyjną treść, swój czytelny komentarz. Zastrzegliśmy jednak, że komentarze nie mogą dotyczyć wszelakich religii i form ich celebrowania, obawialiśmy się, że wystawa stanie się zbyt jednostronna.
Pomysł wystawy
Pomysł zorganizowania takiej wystawy zrodził się podczas spotkań w sandomierskiej Galerii Otwartej prowadzonej przez Mariusza Pajączkowskiego. Popierali go Michał Gradowski i prof. Irena Huml – wybitni specjaliści i znawcy sztuki złotniczej. Idea ewoluowała dość długo, a impulsem do opracowania scenariusza wystawy było zaproszenie przez Andrzeja Sadowskiego, organizatora krakowskich targów Jubinale, do pokazania wystawy podczas czerwcowego spotkania branży złotniczej w Krakowie. Swoje wsparcie oraz przestrzeń wystawienniczą w londyńskiej Magan Gallery zaofiarował Andrzej Pacak, a Marek Nowaczyk, „biologiczny” ojciec legnickich konfrontacji (www.silver.legnica.pl), zgodził się służyć doświadczeniem, wiedzą i pomocą. Zaproszenie do udziału w wystawie rozesłaliśmy do wszystkich środowisk zajmujących się sztuką złotniczą, do szkół i akademii, do plastyków i rzemieślników, do cechów i do osób złotnictwo traktujących jak hobby.
Odzew był interesujący – swoje prace nadesłali profesorowie wyższych szkół artystycznych (prof. Andrzej Szadkowski i prof. Andrzej Boss), ale też uczniowie liceów plastycznych o specjalności złotnictwo (Oliwia Zembaty czy Miłosz Bukowski), czołowi polscy artyści zajmujący się sztuką złotniczą (Jacek Byczewski, Piotr Cieciura czy Zosia i Witek Kozubscy), jak również rzemieślnicy (Tadeusz Jaśkowiak czy Maciej Pietrzkiewicz). Dołączyli pierwsi artyści europejscy, z Wielkiej Brytanii, Belgii, Norwegii, Izraela. Przekrój wiekowy i środowiskowy jest spory i to jest jeden z elementów stanowiącym o atrakcyjności tego zestawu prac. „Moim zdaniem…” to całkiem inna wystawa niż te, które można podziwiać w galeriach, gdzie treść jest nieistotna, a forma ma znaczenie nadrzędne.
Tutaj autorzy poprzez biżuterię czy obiekty złotnicze wypowiadają swoje zdanie na tematy rozmaite, jak polityka czy relacje międzyludzkie, co ich uwiera albo cieszy, co wywołuje w nich złość albo radość. Są rozważania o Polsce i Europie teraz, lecz też o upiorach, których nie chcemy widzieć. A co najważniejsze, ta narracja nie spowodowała zubożenia ich formy, często są to prace niezwykle czyste i szlachetne, choć jednak niektórzy nie mogli się oprzeć pokusie ich rozbudowania.
Czytelny komentarz
Założyliśmy, że biżuteria czy obiekt powinny zawierać czytelny komentarz. Dlatego każda z prac ma swój tytuł. Miał on być jednoznaczny i wynikający z pracy, ale jeśli autorzy uznali, że zastosowany skrót myślowy może być niezrozumiały dla odbiorców, mogli dodać komentarz słowny lub zilustrowany obrazem. Dzięki temu intencje i uczucia wyrażone w pracach są czytelne. I może złość będą wywoływać, a może aprobatę i zrozumienie? O to chodziło organizatorom wystawy. O dialog, o biżuterię, która prócz formy niesie treść, wyzwala emocje.
Cztery i pół roku aktywnej działalności wystawienniczej projektu „Moim zdaniem…”, setki postów na stronach www.moimzdaniem. info i fanpage’u www.facebook.com/wystawamoimzdaniem, dwadzieścia jeden wystaw (kilka niezrealizowanych z powodu restrykcji związanych z COVID-19, szczególnie tych zagranicznych nam szkoda), ponad 130 autorów z całego świata (przewaga oczywiście artystów z Polski), ponad 400 prac, 14 tys. km przejechanych samochodem, 120 godzin w pociągach i 26 godzin w samolotach – to suche statystyki przedstawiające skalę i zasięg projektu. Projektu nietypowego, bo nie wspierały go żadne instytucje ani organizacje, stworzonego przez cztery prywatne osoby, ale mające za sobą wieloletnie doświadczenia wystawiennicze… i zaufanie. I to zaufanie okazało się źródłem sukcesu. Było tak duże, że zanim pierwsza praca nadeszła, trzy ważne miejsca prezentujące awangardowe złotnictwo zaprosiły wystawę projektu „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem”.
Były to Muzeum Sztuki Złotniczej, Galeria Stowarzyszenia Bursztynników oraz autorska Galeria Maryli Dubiel.Mariusz Pajączkowski planował od lat zrealizować kołatający mu po głowie projekt wystawy biżuterii z komunikatem. Czym miał się on różnić od wielu rozmaitych konkursowych wystaw, w których zadany był temat, więc prace powinny nieść ze sobą odpowiedź? Otóż tym, że komunikat miał być czytelny dla odbiorcy, a nie tak głęboko ukryty, że czasem tylko wybitna przenikliwość członków jury mogła go odszukać. Przekaz miał być do odbiorców skierowany (nie do samego siebie), do nich mówiący, ich zauważający. Był to też projekt bardzo przekorny. Wbrew schematowi, gdy to organizator, wyznaczając tytuł, narzuca zawartość wystawy, tu sami autorzy wybierali temat swojego komunikatu.
Wbrew rytmowi: autorska realizacja, ocena prac/kwalifikacja, zdjęcia, redakcja katalogu, wernisaż, zamknięcie wystawy, czasem przeniesienie zamkniętej ekspozycji – tutaj wszystko było inaczej. Daliśmy autorom czas na myśli, na emocje i na reakcję – przez ponad trzy lata mogli oni uzupełniać swoje złotnicze wypowiedzi. Ba, zapraszaliśmy też do komentowania swoją pracą prac innych uczestników. Zrezygnowaliśmy z kwalifikacji i oceny, ocenę wystawiali zwiedzający, przyklejając papierowe kropki na gablotkach przy pracach. Brak kropek był obiektywną oceną publiczności – komunikat niezrozumiały. I te prace nie były już pokazywane w kolejnych wystawach.
Pierwsza wystawa
Pierwszej wystawie towarzyszył katalog, który stanowił zaproszenie i zapowiedź albumu podsumowującego projekt (takie wtedy było nasze marzenie). Kolejne etapy projektu były prezentowane na stronie internetowej www.moimzdaniem.info oraz w folderach/uzupełnieniach, których nazbierało się aż dziewięć. Tu mała dygresja. Czasami znaczące wydarzenia muszą mieć właściwy czas i miejsce. Gdyby nie spotkanie czterech osób w jednym miejscu i jednego dnia, prawdopodobnie projekt nadal byłby tylko zamiarem.
Dziś wiemy, że gdyby zabrakło w naszej czwórce kogokolwiek albo gdyby było nas więcej, nie udałoby się go przeprowadzić. Zgasłby po kilku wystawach. Marzec 2018 r. W Gdańsku rozpakowujemy paczki od autorów. Pierwsza – Tadek Jaśkowiak „Wariacja fortepianowa 1” i entuzjazm, bo to praca bardzo interesująca i do tego z tzw. środowiska rzemieślniczego (a do niego też adresowaliśmy zaproszenia). Udało się, większość prac niosła w sobie klarowny komunikat. Bo to było jedno z głównych założeń projektu – przejrzysty komunikat odczytywany przez odbiorców. Pierwsza odsłona projektu na targach Jubinale w Krakowie, czerwiec 2018 r., potem – sierpień 2018 r. – Muzeum Sztuki Złotniczej. To już była inna wystawa, bo nadeszły nowe prace.
Projekt „Moim zdaniem…” stał się wydarzeniem międzynarodowym dzięki wystawie w Magan Gallery w Londynie pod koniec 2018 r. Właścicielem tej galerii jest Andrzej Pacak, jeden z czterech współorganizatorów. Jego prywatne kontakty poszerzyły listę uczestników o artystów nie tylko z Wielkiej Brytanii, a zaproszenia wysłane przez Galerię Sztuki w Legnicy przed otwarciem tam wystawy projektu w końcu 2019 r. dały kolejnego „kopa” i w efekcie przyczyniły się do pełnego sukcesu – w sumie do projektu dołączyły prace powstałe na sześciu kontynentach.
Mogliśmy w kolejnych wystawach nie tylko pokazywać te z prac, które najlepiej odpowiadały idei projektu, ale również wybierać kolejne miejsca ekspozycji. I tu przydało się zaufanie, o którym wspomnieliśmy wcześniej. Zaufanie dyrektorów muzeów czy kustoszów działów, że będzie to prawdziwie artystyczne wydarzenie, po prostu dobra i ciekawa wystawa. Niestety COVID-19 mocno zmieniał nasze plany. Tak np. w muzeum w Koninie zwiedzanie musiało być znacznie ograniczone, a w Zielonej Górze wystawa, planowana na trzy i pół miesiąca, udostępniona była tylko przez niecały miesiąc.
Ale tam, gdzie covid nie przeszkodził, frekwencja była znakomita: w muzeach w Zabrzu, w Sandomierzu (ponad 18 tys. zwiedzających) czy w MuzeumBursztynu w Gdańsku (ponad 80 tys.).Dzięki zgodzie i wsparciu dyrektora Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym dr. Piotra Kondraciuka i szefowej Muzeum Sztuki Złotniczej (oddziału Muzeum Nadwiślańskiego), nieocenionej Anieli Ryndziewicz, projekt został zamknięty latem 2022 r. w tymże muzeum. To swoista klamra, bo pierwsza odsłona w przestrzeni muzealnej odbyła się tu właśnie.
Koło się zamknęło , projekt zakończony , ale…
…ale może ideę złotniczej rozmowy podejmą inni? Może docenią, że warto ją kontynuować? Zwracamy uwagę na inną w wyrazie i scenariuszu, ale uwieńczoną wspaniałymi efektami, przygotowaną w roku 2021 przez Galerię YES, wystawę „Głos kobiet”. Ile w tym spotkaniu jest wspólnych elementów z naszym projektem! Na tyle dużo, że część prac, za zgodą organizatora i autorów, dołączyła do naszego projektu.
A wiele prac przygotowanych z okazji cyklu wystaw „Moim zdaniem…” wzbogaciło Kolekcję Współczesnej Biżuterii Marii Magdaleny Kwiatkiewicz, właścicielki Galerii YES. Może też sami uczestnicy nadal będą dołączali komunikat do swoich projektów przy złotniczych stołach? Bo komunikat w biżuterii istniał zawsze i możliwe przecież jest i dziś, aby nie ograniczać dzieł wyłącznie do ich formy.
Album – numer z gwiazdką
Efektem cyklu wystaw od początku miało być wydawnictwo podsumowujące ten projekt. Jesteśmy dumni, że oto jest. Zapraszamy zatem do obejrzenia i przeczytania (!) kolejnych stron. Przygotowującym album do druku (tu również ujawniła się nasza nuta przekory, bo nie chcieliśmy rutynowej struktury katalogu) nie było łatwo znaleźć właściwej formuły dokumentacji tak różnorodnych realizacji, technik i emocji. Z pewnością bardzo ważną częścią są wypowiedzi i oceny zarówno autorów, jak i znawców tematu.
Znalazło się tu również miejsce na skrótową fotorelację z wydarzeń, jakie towarzyszyły projektowi przez kolejne miesiące i lata. Aby każdy z autorów mógł w sposób prosty zorientować się, gdzie jego prace były pokazywane, przygotowaliśmy specjalną tabelkę, która przez cały czas trwania projektu była i jest dostępna na stronie internetowej www.moimzdaniem.info w dziale archiwum. Nie zabrakło jej również w albumie. W tym miejscu warto poświęcić chwilę wydarzeniom, które towarzyszyły ostatniemu pokazowi w Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu.
Jak zapewne zauważą uważni czytelnicy naszego archiwum online, w internetowej wersji tej tabelki znajdują się nieobecne w katalogu pozycje o numerach 21 oraz *21. Informacja o pracach pokazywanych na ostatniej wystawie z powodów redakcyjnych nie mogła ukazać się w albumie (został wydany przed wernisażem), stąd kolumna o numerze 21. Nie mogliśmy jednak przewidzieć, co się wydarzy w Kazimierzu. Nie wszystkie prace z dnia wernisażu mogły być pokazywane przez cały czas trwania wystawy. Te, które dotrwały do końca, zostały zapisane w kolumnie *21. Dlaczego? Otóż do naszego projektu, dążącego do powrotu znaku w biżuterii jako komunikatu, wtrącili się ci, którzy niewiele rozumieją z przekazu sztuki.
Nie odróżniają (na przykład) idei wystawy od jej elementu. Myślą krótko, więc logika przegrywa tu z ego. Te osoby, będące dziś z racji zajmowanego stanowiska (a nie mądrości i kompetencji) decydentami na różnych poziomach, powołanymi do tego, aby mądrze wspierać też twórcze działania – poczuły się obrażone. Nie projektem (chyba?). Raczej autorskimi wypowiedziami. Nie mając okazji ani chęci do wchodzenia w polemikę z tymi ludźmi – odpuściliśmy. Część prac została z ekspozycji usunięta. I nie jest to wina organizatorów ani dyrekcji Muzeum Nadwiślańskiego.
Szanujemy działania naszych gospodarzy i wspieramy tych wspaniałych ludzi, którzy zostali postawieni w sytuacji logicznie absurdalnej. Jako organizatorzy projektu, nie chcąc swoją decyzją wpływać na kariery zawodowe osób, których kompetencje bardzo wysoko cenimy, opierając się na punkcie regulaminu mówiącego, że organizatorzy zastrzegają sobie prawo do decyzji w sprawie ostatecznej formy wystawy, oraz mając na uwadze, że album – główny cel projektu – został już wydany, wsparliśmy ekipę kazimierskiego muzeum w ich trudnych decyzjach. Wystawa nie została natychmiast przez organizatorów zamknięta. W ocenzurowanym kształcie była pokazywana do czasu planowanego zakończenia.
Godne podsumowanie
Najważniejszym efektem projektu „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem” jest album. Tak naprawdę 21 wystaw i dziesięć poprzednich wydawnictw (katalog otwierający projekt i dziewięć broszur/uzupełnień) zmierzało do jednego celu: wydania albumu kończącego projekt. Wydawcą jest Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym dzięki decyzji dyrektora Piotra Kondraciuka oraz wielkiej pracy kierownika Muzeum Sztuki Złotniczej Anieli Ryndziewicz, która wzięła na siebie trud napisania i rozliczenia projektu.
Przygotowanie i druk dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczpospolitej Polskiej pochodzących z Funduszu Promocji Kultury. Wdzięczność należy się również innym naszym sponsorom, którymi byli: Magan Gallery (Londyn), Małgorzata i Andrzej Pacakowie, Galeria YES Marii Magdaleny Kwiatkiewicz (Poznań), Walcownia Metali (Warszawa), Tomasz Kołodziejczyk, HOPEA s.c. (Warszawa), Katarzyna i Marek Wierzbiccy oraz Galeria Otwarta Mariusza Pajączkowskiego (Sandomierz).
Album stał się możliwy również dzięki zaangażowaniu wielu osób biorących bezpośrednio udział w przygotowaniu pliku do druku, a byli to: Andrzej Sadowski (skład, przygotowanie do druku), Piotr Sadowski (zdjęcia), Anna Rojkowska (tłumaczenia), Mariusz Pajączkowski, Marek Nowaczyk (redakcja, teksty). Dziękujemy wszystkim, którzy zechcieli podzielić się swoimi uwagami na stronach albumu, a są nimi: Francesca di Ciaula, dr Krystyna Nowakowska, Anna Sado, prof. Andrzej Boss, prof. Piotr Cieciura, Ariel Lavian, Andrzej Pacak, prof. Andrzej Szadkowski, Anthony Wong oraz autorzy prac. Album jest do pobrania na stronie https://moimzdaniem.info/ MoimZdaniem2022.pdf, a chętni, którzy chcieliby mieć wersję drukowaną, mogą ją otrzymać, odwiedzając Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym lub kontaktując się z organizatorami pod adresem: wystawa@moimzdaniem.info.
Marek Nowaczyk, Mariusz Pajączkowski
Od 16 września do 21 października w Galerii YES w Poznaniu będzie można obejrzeć wystawę prac Małgorzaty Kalińskiej „Obiekty Swobodnie Kształtowane”.
Małgorzata Kalińska w swojej pracy porusza się między dwiema dziedzinami – malarstwem i projektowaniem biżuterii. Jako malarka odwołuje się do filozofii błędu i przypadku, która uwalnia od ograniczeń malarski gest i czyni go ekspresyjnie żywym. Natomiast jako projektantka biżuterii jest zmuszona do przestrzegania ścisłego reżimu narzuconego przez procedury technologiczne, narzędzia, urządzenia oraz właściwości materiału. Nie ma tu miejsca na błąd czy przypadkowe zdarzenia.
Inspiracja dla artysty
Inspirację dla swoich koncepcji biżuterii znajduje nie w pracowni srebra, ale w pracowni malarskiej, gdzie udział przypadku jest bardziej prawdopodobny. Tutaj materia malarska przekształca się w narrację przestrzeni i czasu. Jej intencją jako artystki jest połączenie intuicji ze świadomością i stworzenie specyficznego dialogu między tym, co materialne i duchowe. W tego typu procesie niemożliwe jest kontrolowanie wszystkiego od początku do końca. Kiedy artystka angażuje swoje emocje, które uwalniają się za każdym razem, gdy pędzel dotyka płótna, pozwala, aby materia poddana sile grawitacji, w naturalny sposób układała się i tworzyła własne formy.
Biżuteria stworzona
W najnowszej kolekcji Obiektów Swobodnie Kształtowanych manifestacja błędu i przypadku wraz z gestem malarskim jest uchwycona w przestrzeni i czasie. Powstaje biżuteria, która jest bardziej „stworzona” niż zaprojektowana, w której materia współtworzy formę. W ramach eksperymentu i zestawienia ze sobą tych dwóch różnych form wyrazu artystka chciała przenieść część swoich prac malarskich oraz obiektów biżuteryjnych do świata stricte niematerialnego i umieścić je w rzeczywistości wirtualnej.
Do cyfrowej przestrzeni „jutra”, do której coraz częściej kopiujemy swoje emocje, wartości oraz twórcze artefakty. Małgorzata Kalińska przygląda się relacji odbiorcy z przedmiotem, temu, jak dehumanizacyjny aspekt zdigitalizowanej rzeczywistości i bezduszna unifikacja świata binarnych technologii potrafi się bezbłędnie, w nieskończonej liczbie identycznych egzemplarzy multiplikować, reprodukować, powielać i klonować. Fascynacja nowymi technologiami zachwyca, ale i budzi obawy.
Do 31 marca 2022 r. trwała w Dubaju Wystawa Światowa Expo 2020. Pawilon Polski – z ponad milionem gości – stał się centrum wydarzeń artystycznych i spotkań biznesowych.
Już od pierwszych dni pawilon Polski realizował założone cele, stając się miejscem spotkań polskich przedsiębiorców z zagranicznymi kontrahentami. Każdego dnia zespół ekspertów Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu wspierał polskie firmy w budowaniu relacji biznesowych, a także przybliżał możliwości inwestycyjne zagranicznym gościom biznesowym.
Wydarzenia biznesowe
Od początku Wystawy Światowej w polskim pawilonie odbyło się wiele dużych wydarzeń biznesowych, które przyciągnęły mnóstwo gości. Wśród najważniejszych warto wymienić seminaria organizowane przez Polską Agencję Inwestycji i Handlu: „Zielone inwestycje a globalne wyzwania klimatyczne”, „Innowacje i trendy w sektorze kosmicznym i lotniczym” czy „Smart cities – rozwiązania przyszłości”. W pawilonie Polski regularnie odbywały się spotkania z potencjalnymi inwestorami z krajów GCC, zainteresowanymi projektami w sektorze ICT, FinTech, hotelarstwa, OZE, AgroTech. Podobne rozmowy toczyły się podczas targów branżowych, które odbywają się równolegle do Expo 2020 Dubai, m.in. World Beauty Show i GITEX.
Wydarzenia kultu ralne
Pawilon Polski to także przestrzeń dla inicjatyw kulturalnych. Od 1 października 2021 r. w projekcie „Chopin na Expo 2020 w Dubaju” odbyło się ponad 150 koncertów chopinowskich. Mecenasem projektu jest PKN Orlen. Największym polskim wydarzeniem, które odbiło się szerokim echem, były obchody Święta Niepodległości. 11 listopada w pawilonie Polski został uroczyście odśpiewany hymn narodowy, a dzień zwieńczył uroczysty koncert wieczorny z muzyką Fryderyka Chopina, Stanisława Moniuszki i Mieczysława Karłowicza. Na scenie amfiteatru Dubai Millenium wystąpił Martín García García, zdobywca III nagrody XVIII Konkursu Chopinowskiego, oraz artyści Filharmonii Narodowej pod batutą Andrzeja Boreyki. Dużym zainteresowaniem cieszyła się instalacja multimedialna „Polski Stół”, przy której goście pawilonu rozmawiali z gospodarzami – polskimi studentami – o polskiej gościnności, naturze, kulturze czy naszym języku. Instalacja formą przypomina mozaikę, która niczym puzzle złożona została z fragmentów surowców charakterystycznych dla Polski. Wśród nich znalazły się miedź, szkło, drewno, stal, aluminium i ceramika. Każdy element symbolizuje inną część kraju. Instalacja jest potwierdzeniem hasła przewodniego pawilonu „Polska. Kreatywność inspirowana naturą” i punktem wyjścia opowieści o Polsce, którą goście poznają podczas zwiedzania. „Polski Stół” wypełniają historie i barwne wątki o polskiej kulturze, zasobach, współczesnej nauce i technologii oraz wyjątkowym designie. Za koncepcję tematyczną ekspozycji i scenariusz zwiedzania odpowiada pracownia WXCA we współpracy z Bellprat Partner ze Szwajcarii. Projekt „Polskiego Stołu” opracowała firma RA Z, a Ejsak Group wykonała konstrukcję, elementy drewniane i warstwę interaktywną instalacji. Powierzchnia „Polskiego Stołu” została stworzona z ponad 120 modułów – wyfrezowanych bloków z polskiego drewna jesionowego. Każdy z nich przedstawia wybraną część Polski – ukształtowanie terenu, krajobraz, przestrzeń miejską. Instalacja zawiera w sobie także wyjątkowe moduły specjalne. To oryginalne, artystyczne obiekty czołowych Polskich artystów i rzemieślników, którzy specjalizują się w tworzeniu w konkretnych materiałach lub z użyciem konkretnej techniki. W „Polskim Stole” znalazły się moduły wykonane z gliny (Zakłady Ceramiczne „Bolesławiec”), szkła (Agnieszka Bar), stali i materiałów używanych w przemyśle jachtowym (Conrad Shipyard), miedzi i srebra (Oskar Zięta), drewna (Maciej Siuda) i specjalnego aluminium do druku 3D (PIAP Space). Główną ideą było pokazanie, jak kreatywnie, opierając się na umiejętnościach, rzemiośle i nowych technologiach, można przekształcić naturalne surowce w prawdziwą sztukę.
Pawilon Polski
Ekspozycja wewnętrzna była uniwersalnym przekazem o Polsce, zbiorem opowieści wyróżniających kraj i ludzi – naszą gospodarkę, kulturę i wybitne osobistości. Na pełną opowieść o Polsce składa się pięć rozdziałów, odpowiadających pięciu strefom pawilonu, które tworzą serię wynikających z siebie doświadczeń i treści. W każdej z nich przewija się zaproponowany przez organizatora wystawy motyw mobilności – w odniesieniu do ludzi, idei, kultury czy technologii. Hasło przewodnie naszego pawilonu brzmi: „Polska. Kreatywność inspirowana naturą”. Za organizację udziału Polski w Wystawie Światowej Expo 2020 Dubai odpowiada Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Pawilon Polski otrzymał srebrną nagrodę za aranżację wnętrz pawilonów średniej wielkości. Nagrodę przyznało Bureau International des Expositions (Biuro Wystaw Światowych) – międzyrządowa organizacja odpowiedzialna za nadzorowanie i regulowanie wystaw światowych. Nagrody mają długą tradycję, sięgającą 1851 r., kiedy to w Londynie odbyła się pierwsza Wystawa Światowa. Stanowią integralną część wystaw światowych i odgrywają kluczową rolę w uhonorowaniu oficjalnych uczestników za ich wkład i wysiłki na rzecz rozwoju tematu Expo, zrównoważonego rozwoju i edukacji społeczeństwa.
Od 11 lutego do 18 marca w Galerii YES w Poznaniu można obejrzeć prace nagrodzone
w Międzynarodowym Konkursie Sztuki Złotniczej.
Na 29. Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej „Wciąż człowiek?” wpłynęło 357 prac 186 artystów z 35 krajów, m.in. Niemiec, Włoch, Tajwanu, Meksyku, Nowej Zelandii. Zostały one ocenione przez jury w składzie: Caroline Broadhead (Wielka Brytania), Magdalena Kwiatkiewicz (Polska), Georg Dobler (Niemcy), Sławomir Fijałkowski (Polska) i Darijus Gerlikas (Litwa). Grono ekspertów stanęło przed nie lada wyzwaniem: obrady po raz pierwszy w ponad 40-letniej historii festiwalu odbyły się online. W rezultacie zakwalifikowano do wystawy pokonkursowej prace 44 artystów oraz przyznano nagrody. Nagrodzone prace Zgłoszone do konkursu prace ukazały szerokie spektrum interpretacji hasła przewodniego, reprezentując niekiedy bardzo odmienne podejścia do zagadnienia. Artyści poruszali m.in. wątki ekologiczne – ukazując zgubny wpływ działalności człowieka na środowisko naturalne, jak również dzielili się refleksjami dotyczącymi następstw rozwoju technologicznego. Nie zabrakło opowieści o bliskości i relacjach, a także biżuterii przytaczającej bardzo osobiste historie autorów. Różnorodne okazały się również techniki wykonania i materiały, wykorzystane przez artystów. Obok obiektów złotniczych znalazła się biżuteria wykonana z pleksi, drewna, ludzkich włosów, przedmiotów codziennego użytku czy bioplastiku. Główna nagroda – Grand Prix Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu powędrowała do Polaka – Tadeusza Jaśkowiaka, którego „Smartfon łupany” ujął jurorów formalnym połączeniem stylu dwóch odległych epok: kamiennej i nowych mediów.
Bursztyn jako nagroda! – to temat 26. Międzynarodowego Konkursu na Projekt Biżuterii z Bursztynem Amberif Design Award 2022. Kuratorka konkursu Barbara Schmidt ma rację: wszyscy zasługujemy na nagrodę – niezwykłą biżuterię z niezwykłego materiału, jakim jest bursztyn bałtycki.
Kiedy artyści tworzą biżuterię, często wykorzystują swoje umiejętności, aby zafundować sobie małą nagrodę. Już sama możliwość pracy ze szlachetnym materiałem jest powodem czystej satysfakcji: radości tworzenia, doskonalenia umiejętności posługiwania się narzędziami i autonomii w podejmowaniu decyzji projektowych. Noszący również sami siebie nagradzają, ilustrując swoje życie symbolami i manifestując swój punkt widzenia podczas noszenia biżuterii. Widz jest nagradzany jako obserwator piękna i wartości kulturowych, które często stają się zaproszeniem do rozmowy z użytkownikiem. W tej potrójnej relacji: twórca / użytkownik / odbiorca – biżuteria bursztynowa od tysięcy lat odgrywa ważną rolę dla każdej ze stron. Artyści, twórcy biżuterii, projektanci doceniają fizyczne właściwości materiału. Spektrum kolorów bałtyckiego bursztynu i jego taktylne ciepło schlebiają noszącemu i nagradzają go emocjonalnym przywiązaniem. A dla widzów magia bursztynu zyskuje status nagrody za odwagę, by zainicjować nawiązanie kontaktu. Zastosuj bursztyn jako materiał jubilerskich ingerencji w taki sposób, aby interakcja między tworzeniem, noszeniem i oglądaniem była źródłem synergicznej satysfakcji dla każdego uczestnika tego procesu. Wszyscy zasługujemy na nagrodę – niezwykłą biżuterię z niezwykłego materiału.
Barbara Schmidt kuratorka konkursu
Celem i zamierzeniem konkursowym jest promocja bursztynu jako źródła wyrazu artystycznego, zaś jego przedmiotem projekt autorskiej biżuterii artystycznej z bursztynem zainspirowanej tematem konkursowym. Jako że ADA ma charakter wyłącznie projektowy, akceptowane będą wyłącznie wizualizacje cyfrowe (plik: .jpeg – 300dpi) w postaci projektu wykonanego w dowolnej technice graficznej: rysunek, rendering albo fotografie gotowego prototypu lub modelu. Organizator dopuszcza zastosowanie w pracach wyłącznie bursztynu naturalnego, natomiast w przypadku wyboru innych materiałów pozostawia uczestnikom pełną dowolność. Zgłoszenie uczestnictwa odbywa się wyłącznie poprzez wypełnienie formularza on-line dostępnego na www.amberif.pl do dn. 01.02.2022. Przy ocenie prac międzynarodowe jury weźmie pod uwagę przede wszystkim autorską interpretację tematu, wartości artystyczne projektów oraz innowacyjne wykorzystanie bursztynu. Najlepsze prace zostaną nagrodzone – w puli nagród są: Nagroda Główna Prezydenta Miasta Gdańska (10 000 PLN), Nagroda Bursztynowa Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników (1 kg bursztynu) i Nagroda Srebrna (1 kg srebra). Prace nagrodzone oraz zakwalifikowane przez jury zostaną zaprezentowane na wystawie podczas targów Amberif w 2022 r. w Gdańsku.
Tegoroczna 25. edycja Międzynarodowego Konkursu na Projekt Biżuterii z Bursztynu Amberif Design Award okazała się rekordowa – wzięło w niej udział 210 artystów z 31 krajów, którzy nadesłali 273 prace na temat skarb-Bijou-schatz-Treasure.
Międzynarodowe jury zapoczątkowało ożywioną dyskusję na temat sposobu odzwierciedlania, w obecnych warun- kach, tematu drogocenności i emocji w biżuterii. Organizatorzy przenieśli proces wyłaniania prac w tryb on-line. w ten sposób międzynarodowi jurorzy dokonali najpierw wstępnej selekcji, a drugiego dnia prowadzili intensywne dyskusje na temat wybranych przez siebie kandydatów. eksperci pochodzący z różnych środowisk – ze świata edukacji, historii sztuki oraz sztuk pięknych – podjęli jednogłośne decyzje w oparciu o jakość ocenianych zgłoszeń. Trzy nagrody przyznali pracom wybitnym, a trzech twórców wyróżnili doceniając i podkreślając ich starania.
Jury przyznało następujące wyróżnienia:
Ulrich Reithofer – Niemcy Humor, artyzm, symbolizm. praca jest wielo- wymiarową metaforą, do której odczytania zachęca autor, zapraszając nas w niezwykłą podróż. Gest otwarcia pudełka może odkryć skarb.
Dorota Paruznik – Austria eksperymentując z nieoczywistymi materia- łami, autorka uzyskuje graficzny, abstrakcyj- ny i interesujący rezultat. próba nadania swoistego porządku chaosowi.
I-Chia Huang – Tajwan
Dwuznaczne piękno rozkładu. Ukazanie skarbu w kontekście jego utraty. praca intry- gująca, będąca ilustracją procesu przemiany.
Do publikacji w cyfrowym katalogu amBeriF DesiGN awarD 2021 oraz na wystawę zdjęć jury zakwalifikowało 20 prac następujących autorów:
Sława Tchórzewska, polska yue Tang, Chiny
Katharina moch, Niemcy monica Bobbi, Belgia
Nele Blanckaert, Belgia
Anna Tessarin, włochy
Roya mohammad Gholi, iran
Danuta Czapnik, polska
Mikołaj Tymoszuk, polska
Shirin Kazemi, iran
Rachel Ouizemann, Kanada
Kinga Huber, węgry
Krzysztof rogowski, polska
Karolina legierska, Beata legierska, polska Hanna Kowalska, polska
Andrzej Jacyszyn, polska
Michał Fatyga, polska
Anna Najmajer, polska
Adriana lisowska, polska
Dot melanin, Niemcy
Jak powszechnie wiadomo potrzeba jest matką wszystkich wynalazków i tak samo dzieje się tym razem. Brak możliwości zgromadzeń publicznych powoduje, że twórcy biżuterii a także właściciele galerii z biżuterią autorską oraz muzea poświęcające jej swoje przestrzenie, zmuszeni są do organizowania wystaw w cyberprzestrzeni.
I mimo że jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się to niemal niemożliwe, dziś coraz więcej artystów złotników korzysta z tej możliwości i zdobywa szerokie grono zadowolonych odbiorców swojej sztuki. Wirtualne wystawy biżuterii to szansa dla jej twórców na wypromowanie swojej sztuki. Przeniesienie wystaw do świata internetu może przynieść artystom, muzeum i galeriom więcej korzyści niż mogłoby się początkowo wydawać.
Prezentacja biżuterii
– Biżuterię niezwykle trudno zaprezentować w przestrzeni muzeum. Niknie w gablocie ekspozycyjnej, bywa nieczytelna, gdy umieścimy ją w ramie na ścianie. Trzeba się niezwykle natrudzić, aby stworzyć narracyjną wystawę ukazującą sztukę złotniczą – mówi Mateusz Igiel, choreograf oraz reżyser wystaw muzealnych. – Wystawa nawet najpiękniejszych okazów sztuki złotniczej jest nudna o ile ktoś nie ma pomysłu na wyeksponowanie dzieł złotniczych i przedstawienie o nich historii – dodaje. Tworzenie wystawy, na której zaprezentowany zostaje dorobek artysty lub dzieła sztuki złotniczej z danej epoki, jest bardzo skomplikowane. Małe dzieła sztuki nie przyciągają uwagi odbiorców, zwłaszcza tych którzy na co dzień nie obcują z biżuterią. Ekspozycja biżuterii czy przedmiotów złotniczych zazwyczaj nie pozwala na zaprezentowanie obiektu z każdej strony, podkreślenie najważniejszych ich elementów, przez co odwiedzający wystawę przechodzą od gabloty do gabloty i nie wiele wiedząc i widząc opuszczają wystawę. Trudno utrzymać uwagę oglądającego na poszczególnych okazach sztuki złotniczej, gdy ten zazwyczaj nie wie na co ma patrzeć.
Niezwykle trudno w tradycyjnej przestrzeni muzeum czy galerii stworzyć narrację ukazującą poszczególne dzieła sztuki jako samodzielne eksponaty „mówiące swoim głosem”, niosące komunikat. Oczywiście niektórym się ta sztuka udaje, jak choćby Galerii Sztuki w Legnicy, gdzie zaprezentowana biżuteria opowiada historię, która wciąga odbiorcę, ale takie miejsca należą do rzadkości. Najczęściej mamy do czynienia ze statyczną wystawą, gdzie leżąca w gablocie biżuteria czy obiekt biżuteryjny, zdaje się być tam przez przypadek. Na zwiedzającego wystawę zaglądanie i pochylanie się nad kolejną gablota z tak samo zaprezentowanym obiektem po paru chwilach robi się nużące i wystawa zamiast skłonić do zainteresowania sztuką złotniczą po prostu do niej zniechęca. – Aby wystawa biżuterii była interesująca musi już od wejścia „wciągnąć” w narrację odwiedzających.
Zwiedzający muszą być zaskoczeni, zaintrygowani na tyle, aby chcieć zobaczyć obiekty i dowiedzieć się o nich więcej – mówi Mateusz Igiel. – Aby tak się stało – obiekty muszą opowiadać historię i występować w korespondencji z innymi dziełami sztuki takimi jak fotografia, wideo, rzeźba czy nawet malarstwo. Obiekty muszą nie tylko korespondować z innymi dziedzinami sztuki, ale wpisywać się w twórczość konkretnego człowieka, być częścią jego biografii, poszukiwań w odnalezieniu opus vitae – dodaje. Podobną trudność jak zaprezentowanie twórczość artysty w przestrzeni muzealnej, sprawia zaprezentowanie nowej kolekcji biżuterii. – Prezentacja kolekcji biżuterii przeznaczonej na sprzedaż jest jeszcze trudniejsza niż pokazanie biżuterii jako sztuki złotniczej. Kolekcja ma zostać bowiem sprzedana a nie tylko podziwiana, czyli musi wyzwolić w jej potencjalnym nabywcy emocje – mówi Mateusz Igiel. – Trzeba wraz z kolekcją przedstawić biografię twórcy, ukazać inspiracje przy jej tworzeniu a także proces jej powstawania i co najważniejsze, prezentowana narracja musi być ciekawa. Najważniejsze to z pragmatyczną logiką poprowadzić potencjalnego kupca od historii przez emocje do gabloty, gdzie pokocha dany przedmiot i nie będzie wyobrażał sobie, że może go nie mieć – dodaje.
Wirtualne możliwości
Rozwój narzędzi internetowych spowodował, że wystawy biżuterii i prezentacje nowych kolekcji biżuterii stały się nie tylko łatwiejsze ale także znacznie ciekawsze. Pandemia spowodowała, że w internecie pojawiało się wiele wirtualnych wystaw, swoje kolekcje sztuki prezentują największe muzea na świecie a także za pośrednictwem sieci organizowane są wernisaże wystaw najznakomitszych artystów. Wszystko to za sprawą dostosowanych pod potrzeby twórców platform internetowych umożliwiających prezentacje swojej sztuki w sieci. – Można powiedzieć, że zorganizowanie wystawy swoich prac, nigdy nie było tak łatwe jak teraz. Twórca czy kurator może nie ruszając się sprzed monitora stworzyć niezwykle ciekawą podróż przez sztukę wykorzystując dostępne na podorędziu narzędzia tj. smartfon – mówi Mateusz Igiel. – Platformy do stworzenia wirtualnej wystawy mają narzędzia pozwalające nawet laikowi poruszać się po świecie wirtualnym i stworzenie narracji prezentującej naszą twórczość – dodaje.
I co najważniejsze platformy umożliwiające stworzenie wirtualnych wystaw jak choćby artstep.com, pozwalają na pełnowymiarową prezentację biżuterii czy obiektu biżuteryjnego. Do każdego eksponatu prezentowanego na wystawie można dołączyć filmik, nagranie dźwiękowe czy prezentacje w 3D. Można zaprosić odwiedzającego do zapoznania się z treściami daleko odbiegającymi od prezentowanej biżuterii a poszerzającymi jego wiedzę na temat sztuki złotniczej. – O wernisażu można poinformować naszych sympatyków poprzez media społecznościowe i mieć niemal pewność, że wszyscy zainteresowani zapoznają się z naszą twórczością, jeśli nie w dniu wernisażu to dzięki wystawie umieszczonej w sieci w innymi, dowolnym dla nich czasie – mówi Mateusz Igiel. – Wystawa powinna znajdować się na naszych mediach społecznościowych, sklepie internetowym i stronie. To nie jest trudne umieścić link, który przeniesie nas w podróż po naszej kolekcji biżuterii. Jedyna rzecz na jaką należy zwrócić uwagę to ilość zaprezentowanych dzieł – nie może być ich za mało, ale nie można też przesadzać w drugą stronę. Gość powinien spędzić na naszej wirtualnej wystawie około 40 minut i opuścić ją po obejrzeniu wszystkich obiektów – dodaje.
Marta Andrzejczak
Amerykańska Agencja Kosmiczna NASA wprowadziła na rynek naszyjnik antykoronawirusowy, który wibruje za każdym razem, gdy jego właściciel próbuje dotknąć swojej twarzy.
Medyczna biżuteria została wydrukowana na drukarce 3D. Za pomocą czujnika podczerwieni urządzenie wisior wykrywa dłoń, która znajduje się zbyt blisko twarzy. Gdy tylko pojawi się ruch, w naszyjniku uruchamia się wibracja.
Wibrujące kosztowności
Programiści NASA wpadli na ten pomysł, aby odciąć drogę przedostawania się SARS-CoV-2 do organizmu przez oczy, nos i usta. NASA wyjaśniła, że nie należy używać tego naszyjnika zamiast maski i innego sprzętu ochrony osobistej przed koronawirusem, ale w połączeniu z nimi. Twórcy pomysłu zapewnili również, że już wkrótce zamierzają wypuścić model w kilku innych kolorach. Celem naszyjnika Pulse jest zminimalizowanie rozprzestrzeniania się wirusa, który może zostać przeniesiony, jeśli dana osoba dotknie zainfekowanej powierzchni ręką, a następnie dotknie oczu, nosa lub ust. Ta koncepcja jest odpowiedzią na to, jak często występuje kontakt dłoni z twarzą w ciągu dnia, podświadome zachowanie, które można przeoczyć i które jest zarazem trudne do skorygowania. Naszyjnik może okazać się przydatny szczególnie u ludzi, którzy z jakichś względów nie mogą powstrzymać się od częstego dotykania twarzy, nawet gdy nie mają czystych dłoni. Co ważne, Pulse nie jest dostępny w powszechnej sprzedaży, a wykonać go możemy sami. Należy jednak posiadać drukarkę 3D oraz niezbędne do powstania naszyjnika elementy. NASA na stronie https://github.com/nasa-jpl/ Pulse udostępnia dokładną instrukcję jego wykonania oraz wykaz niezbędnych przedmiotów.
Nie każdy z nas ma możliwość zwiedzenia wszystkich muzeów i galerii, w których prezentowana jest biżuteria. Zapoznania się ze zdaniem twórców, którzy komunikują się ze światem za pośrednictwem małych obiektów sztuki biżuteryjnej. Na te oczekiwania odpowiada więc współczesna technologia, która pozwala na zwiedzenie muzeów na całym świecie bez wychodzenia z domu.
Wirtualne wystawy oraz zdjęcia kolekcji sztuki jubilerskiej prezentowane są na stronach internetowych muzeów z całego świata. Miłośnicy sztuki złotniczej mogą więc uczestniczyć w najważniejszych wydarzeniach, nie wydając na podróże ani złotówki.
Wirtualny spacer
Google Arts & Culture (www.artsandculture. google.com) to aplikacja, która pozwala na wirtualne zwiedzanie największych muzeów i galerii na świecie. Dzięki niej możemy odwiedzić takie słynne instytucje sztuki, jak MoMA i The Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, Galeria Uffizi we Florencji, The J. Getty Museum w Los Angeles, The British Museum w Londynie, Miejskie Muzeum w Bombaju czy Ermitaż w Sankt Petersburgu. Aplikacja działa w systemie Google Street View. Dzięki technologii 3D i panoramicznym zdjęciom możemy poruszać się po wnętrzach danej galerii czy muzeum za pomocą myszki, jakbyśmy byli tam fizycznie. Google Arts & Culture oferuje nam bardzo dużo narzędzi pozwalających poznać dzieła światowej sztuki, ich technikę i historię. Możemy je przeglądać w aplikacji według nazwisk autorów, czasu powstania od starożytności do współczesności, ale także nurtów w sztuce. Nowoczesne technologie pozwalają nam, nie ruszając się z fotela, odwiedzić najważniejsze obiekty skrywające sztukę złotniczą. Warto wybrać się w tę podróż, poznać i przejrzeć się z bliska sztuce największych mistrzów.
Galerie ze sztuką
Miłośnicy sztuki współczesnej także mogą wykorzystać internet i zapoznać się z kolekcjami sztuki najlepszych złotników na świecie czy obejrzeć wystawy ich prac. Niestety rzadko kiedy istnieje możliwość zwiedzenia wystawy, ale można zapoznać się z dokumentacją zdjęciową i na jej podstawie wyrobić sobie zdanie na temat współczesnego złotnictwa. W tym celu warto odwiedzić stronę klimt02.net, na której prezentowane są relacje oraz zdjęcia z najważniejszych wystaw współczesnej sztuki złotniczej na świecie. Możliwości wydają się nieskończone, wystarczy tylko chcieć.
Protezeusze – to temat tegorocznych Prezentacji, XIX edycji międzynarodowego konkursu biżuterii artystycznej organizowanego przez Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych. Organizatorzy chcą, aby na warsztat złotniczy wziąć mit o Prometeuszu – tytanie, społeczniku, buntowniku.
W ybór tematu nie jest przypadkowy. STFZ sięga po temat trudny, gdyż wkracza na nowe pole działalności – wspierania osób z niepełnosprawnościami. Zaangażowanie społeczne ma zostać uwidocznione w biżuteryjnych wypowiedziach artystycznych. Organizatorzy tematem tegorocznych Prezentacji nawiązują do przedsięwzięcia modowo-fotograficznego Amputation wykreowanego przez Marcina Urzędowskiego w swojej marce Prepostevolution i do przedsięwzięcia Kasi Miko.
Wyraz artystyczny
Protezeusze to temat wieloznaczny, dający możliwość bardzo wielowymiarowej interpretacji, a jednocześnie pełny możliwości warsztatowych. W konkursie mogą wziąć udział osoby indywidualne i firmy, które do 21 października dostarczą swoje prace wraz z wypełnionym formularzem. Każdy uczestnik może zgłosić maksymalnie dwie prace lub dwa zestawy; komplety biżuterii zgłoszone na jednym formularzu będą traktowane jako jedna praca. Powinna być do nich dołączona fotografia produktowa na białym, neutralnym tle w wysokiej rozdzielczości. Warunkiem niezbędnym do wstępnego zakwalifikowania pracy jest użycie srebra. Należy pamiętać, że wykonane obiekty biżuteryjne nie mogą przekroczyć wymiarów 30/30/30 cm. Prace nie mogą być wcześnie prezentowane na innej wystawie.
Wybór najlepszej pracy
Jury w składzie: prof. Andrzej Szadkowski, Piotr Rybaczyk, Ewa Cieślak, Arkadiusz Wolski i Anna Sado dokona wyboru najlepszej pracy nadesłanej na konkurs. Obrady jury odbędą się 26 października w Muzeum Biżuterii Współczesnej w Warszawie. Jurorzy będą brali pod uwagę rzemieślniczą perfekcję wykonania, zgodność z tematem konkursu oraz autorską interpretację. Ogłoszenie wyników i wręczenie nagród odbędzie się 15 listopada podczas wernisażu wystawy w Muzeum Biżuterii Współczesnej w Centrum Praskim Koneser w Warszawie. Wystawie będzie towarzyszyć katalog multimedialny zakwalifikowanych do konkursu obiektów. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych: www.stfz.pl.
Zorganizowana przeze mnie w zeszłym roku wystawa polskiej biżuterii z bursztynem „Piękno zatrzymane w czasie” w Muzeum Narodowym Oddział Prowincji Guizhou okazała się ogromnym sukcesem. Wydarzenie było szeroko relacjonowane w chińskich mediach oraz przez kilka miesięcy znajdowało się na liście najważniejszych imprez kulturalnych ChRL. Wystawa wzbudziła ponadto zainteresowanie innej placówki muzealnej, która wyraziła chęć przygotowania podobnej ekspozycji u siebie – Muzeum Narodowego Oddział Prowincji Yunnan.
W chwili obecnej jestem już po wstępnych rozmowach z dyrektorem muzeum w Yunnanie. Władzom muzeum bardzo zależy na organizacji wydarzenia wybitnego jakościowo. Poinformowano mnie, że w związku z niedawnymi zmianami w chińskiej ustawie o muzealnictwie muzea narodowe są zobligowane do prezentacji wyłącznie eksponatów o dużej wartości historycznej. Sztuka współczesna powinna być wystawiana w placówkach kultury niższego szczebla (muzea miejskie, galerie sztuki). Teoretycznie więc wystawa biżuterii z bursztynem, która przede wszystkim prezentuje jej ewolucję w przeciągu ostatnich 50 lat, nie ma szans na zaistnienie w muzeum narodowym. Udało mi się jednak przekonać dyrektora Muzeum Narodowego Oddział Prowincji Yunnan do odejścia od tej zasady. Postawiono mi jednak dwa warunki: wystawa ma w całości wyczerpywać prezentowany temat oraz wystawione eksponaty muszą być najwyższej światowej klasy.
Największa wys tawa polskiej sztuki złotniczej w Chinach
Muzeum wstępnie zaproponowało 1,5 tys. m kw. powierzchni wystawienniczej. Przygotowywana wystawa ma być największym na świecie wydarzeniem poświęconym polskiej biżuterii z bursztynem. Podstawowym zadaniem wystawy jest promocja pozytywnego wizerunku Polski oraz polskiego mistrzostwa sztuki jubilerskiej w Azji. Chciałbym bardzo serdecznie zaprosić państwa do wzięcia udziału w tym wyjątkowym projekcie. Wszystkich zainteresowanych proszę o przesyłanie zgłoszeń, kierując się podanymi poniżej wytycznymi. Temat wystawy: ewolucja biżuterii z bursztynem od lat 70. XX w. do dnia dzisiejszego.
Niezbędne informacje
Liczba przedmiotów: do pięciu pozycji (ostatecznie zostanie wybrana jedna lub dwie sztuki, ewentualnie komplet). Częścią wystawy będzie również oddzielny segment poświęcony broszkom – tu będzie możliwość prezentacji jednej broszki (można przesłać dwie lub trzy propozycje). Zdjęcia: Jedno lub dwa wyraźne zdjęcia każdej sztuki biżuterii, najlepiej na białym tle. Zdjęcia proszę podpisać imieniem i nazwiskiem autora prac. Rozmiar: Proszę podać rozmiary eksponatów (szerokość/długość). Wykorzystane materiały: Proszę wymienić tworzywa/materiały wykorzystane do wykonania biżuterii (złoto, srebro, kamienie szlachetne, półszlachetne, masa perłowa, ceramika, drewno, skóra itp.). Okres wypożyczenia eksponatów: dwa lata z możliwością przedłużenia o rok. Chcielibyśmy, aby wystawa zagościła w sześciu muzeach narodowych w Chinach, a następnie odwiedziła Koreę, Japonię oraz Tajwan (ChRL ). Zgłoszenia proszę wysyłać pod adres mailowy: 2053801400@ qq.com W temacie proszę wpisać: imię i nazwisko – propozycje eksponatów. Studentów i pracowników akademickich bardzo prosiłbym również o dopisanie nazwy uczelni: imię i nazwisko, nazwa uczelni – propozycje eksponatów. Gdyby mieli państwo jakiekolwiek pytania, bardzo proszę o kontakt pod adresem mailowym (w tytule proszę wpisać: imię i nazwisko – zapytanie).
W Galerii YES w Poznaniu można obejrzeć wystawę prac nagrodzonych na 28. Międzynarodowym Konkursie Sztuki Złotniczej w Legnicy Srebro.
Tegoroczny temat Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej to „Srebro”. Organizatorzy z premedytacją postanowili nie szukać pretekstu, ale zwyczajnie wrócili do źródeł, które sięgają 1979 r., kiedy to zadebiutowały legnickie festiwale biżuterii. Jak czytamy w słowie wstępnym prof. Sławomira Fijałkowskiego, temat konkursu „Srebro” wymagał powrotu do źródeł, skupienia, cierpliwości i uwagi, wykonawczej perfekcji, reinterpretacji pojęcia „metal szlachetny” – w swojej fizycznej, chemicznej, historycznej, kulturowej, merkantylnej lub symbolicznej wartości.
Nagrodzone prace
Na wystawie zaprezentowano prace 37 artystów z całego świata. Na szczególną uwagę zasługują nagrodzone prace. Na wystawie w poznańskiej galerii możemy zobaczyć obiekt „Srebrna poduszka” wykonany przez Pawła Kaczyńskiego, za który artysta otrzymał Grand Prix. Praca na pierwszy rzut oka robi wrażenie ciężkiej, jednak w rzeczywistości jest to przedmiot niezwykle lekki. „Srebra poduszka” to obiekt, w którym dostrzegalna jest mistrzowska precyzja wykonania oraz kontrola nad materiałem. Uwagę zwraca również praca „Moje własne srebro” Kateřiny Řezáčovej, w której to artystka krytykuje pojawiającą się na rynku biżuterię komercyjną. Naszyjnik wykonany przez Řezáčovą jest wdzięcznym tematem do własnych interpretacji. Warto przyjrzeć się też z bliska „Relacji na żywo” wykonanej przez Singridę Jurkšaitytė. Kolekcja nietuzinkowych gwizdków zaskakuje odbiorców, gdyż ich kształt oraz funkcja pozwalają na refleksję na temat otaczającej nasz rzeczywistości. Prace konkursowe zyskują w przestrzeni Galerii YES nowy wymiar.
Galeria promująca sztukę
Galeria YES istnieje od 1998 r., powstała z inicjatywy Marii Magdaleny Kwiatkiewicz. Galeria mieści się w Bazarze Poznańskim – miejscu pełnym tradycji i historii, położonym nieopodal Starego Rynku. Celem działania galerii jest promowanie polskiej sztuki złotniczej. Znajdziemy tutaj unikatowe dzieła autorstwa uznanych twórców oraz młodych, utalentowanych projektantów. (mp)
Od 29 czerwca do 30 sierpnia w Gdańsku można zobaczyć pierwszą wystawę z cyklu „Dizajn w Domu Uphagena”, poświęconą twórczości Doroty Ceneckiej oraz Przemysława Kusia. Wśród kilkudziesięciu eksponatów znajdą się m.in. rzeźby i biżuteria użytkowa, replika łańcucha prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz ciekawostka – bursztynowa „Bitwa pod Grunwaldem”.
Na wystawie można podziwiać rzeźby wykonane z naturalnych brył bursztynu bałtyckiego oraz biżuterię użytkową Doroty Ceneckiej i Przemysława Kusia, którzy swoją przygodę z bursztynem rozpoczęli 25 lat temu.
Inicjatywa wystaw
– Zaplanowaliśmy cykl wystaw „Dizajn w Domu Uphagena”, świadomi, że ludzie dziś na wiele sposobów odmieniają i nadużywają słowa „dizajn”. Żyjemy w czasach, w których kupuje się krzesła, nie siadając na nich, i wyciskarki do soków zachwycające swoją dekoracyjną formą, ale niepraktyczne. Uznaliśmy, że Dom Uphagena, siedziba Muzeum Wnętrz Mieszczańskich, to znakomite miejsce do prezentacji twórców, którzy nie tylko dobrze projektują przedmioty, ale także sami je solidnie wykonują – mówi Robert Pytlos z Urzędu Miasta Gdańska, pomysłodawca idei wystaw „Dizajn w Domu Uphagena”. Na wystawie zobaczymy biżuterię Doroty Ceneckiej. Artystka jest gdańszczanką, projektuje i realizuje biżuterię od prawie 25 lat. Jest laureatką wielu nagród i wyróżnień. Cenecka jest artystką, która chętnie angażuje się w różne projekty związane z bursztynem i promocją Gdańska. Działa w Stowarzyszeniu Twórców Form Złotniczych i Międzynarodowym Stowarzyszeniu Bursztynników. Od pięciu lat bierze udział w pokazach mody, m.in. w polskim pawilonie na Expo 2015 w Mediolanie oraz Gali Amber Look podczas targów Amberif. Obok prac Doroty Ceneckiej możemy podziwiać twórczość Przemysława Kusia, rzeźbiarza i bursztynnika ze Słupska, którego prace znajdują się w kolekcjach na całym świecie. Artysty, który wykonał płaskorzeźbę inspirowaną „Bitwą pod Grunwaldem” Matejki, a obecnie pracuje nad kielichem mszalnym inspirowanym „Ostatnią wieczerzą” Leonarda da Vinci. – Moja przygoda z bursztynem bałtyckim zaczęła się, kiedy miałem 15 lat. Uczyłem się tej trudnej sztuki, podpatrując ojca, który był rzeźbiarzem. Po wielu pracach wykonanych w drewnie lub mydle tata pozwolił mi na pracę z bursztynem. Pamiętam tę chwilę, jakby wydarzyła się wczoraj. Dziś śmiało mogę powiedzieć, że wykonywanie rzeźb w bursztynie bałtyckim to moja pasja. Po 25 latach pracy, patrząc na kawałek bursztynu, widzę w nim temat kolejnej pracy. Inspiruje mnie natura i piękno otaczającego mnie świata, ale jestem otwarty na nowe rzeźbiarskie wyzwania – mówi Przemysław Kuś, ceniony rzeźbiarz. Wśród kilkudziesięciu eksponatów znajdą się m.in. rzeźby i biżuteria użytkowa, replika łańcucha prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz oraz fotogram bursztynowej „Bitwy pod Grunwaldem”, wykonanej przez Przemysława Kusia w 2015 r. – Mało kto wie, że taki obraz został wykonany w Polsce na zagraniczne zlecenie. I choć w Domu Uphagena będzie można zobaczyć jedynie fotogram bursztynowej kopii obrazu Jana Matejki, to jest to ciekawy przykład wykorzystania bursztynu bałtyckiego przez rodzimych artystów, którymi Gdańsk i Pomorze mogą się z całą pewnością pochwalić – mówi Robert Pytlos. Uzupełnieniem wystawy są zdjęcia i filmy z pokazów mody, w których Dorota Cenecka brała udział – głównie Gdańsk Amber Look. Przypomnieniem pokazu „Time’s up” – i dowodem na to, że biżuteria jest nieodłącznym elementem mody – są trzy manekiny, na których jej biżuteria jest prezentowana w towarzystwie sukien Joanny Weyny (PUDU ) i kapeluszy Beaty Miłogrodzkiej.
Do 31 sierpnia w Muzeum Miedzi w Legnicy możemy obejrzeć wystawę prezentującą dziedzictwo polskiego złotnictwa współczesnego „Handmade. Polska sztuka srebra lat 1945-1979”. Na ekspozycji zaprezentowane zostały prace zgromadzone w kolekcjach Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym Oddział Sztuki Złotniczej oraz Muzeum Miedzi w Legnicy i prywatnej kolekcji Marii Magdaleny Kwiatkiewicz, autorstwa m.in. Józefa Fajngolda, Mamerta Celmińskiego, Henryka Grunwalda, Jadwigi i Jerzego Zaremskich.
Wystawa przygotowana była z okazji 40-lecia powstania Ogólnopolskiego Przeglądu Form Złotniczych „Srebro” w Legnicy. Ekspozycja uwidacznia ciągle mało znany, jak na niewielką odległość czasową, okres przełomu, który dokonał się w tej dziedzinie po II wojnie światowej. Pokaz ten dopełniają plakaty odnoszące się do twórczości artystów, które przybliżają niepowtarzalny klimat tamtego czasu.
Rzut okiem na prace mistrzów
Jak zauważa dr Krystyna Nowakowska w katalogu do wystawy, „ pozornie zabawny tytuł wystawy ma na celu w sposób lapidarny uzmysłowić fakt zespolenia się nad symbolicznym stołem złotniczym tak artystów, jak i rzemieślników, w których rękach nie tylko powstawały obiekty złotnicze, ale i narzędzia, gdyż po dawnych warsztatach i firmach nie pozostał w ruinach nawet ślad”. Wystawa to pewnego rodzaju podróż przez polską sztukę złotniczą, która od lat 40. do 70. rozwijała się niezwykle dynamicznie i wymagała od jej twórców nie tylko ogromnego talentu, ale także pomysłowości. Artyści w czasach ciągłych problemów z reglamentowanym przez władze surowcem zmuszeni byli do stałego rozwoju i doskonalenia swojej techniki złotniczej. Przeszkody, przed którymi stawali twórcy, paradoksalnie przyczyniały się do rozwoju sztuki złotniczej w Polsce. To one stymulowały ich kreatywność.
Różnorodność artystyczna
Prace zaprezentowane na wystawie są niezwykle różnorodne, dzięki czemu mamy możliwość cofnąć się w czasie i zobaczyć, jak wspaniałe dzieła wychodziły spod ręki polskich artystów i rzemieślników. Na wystawie odnajdujemy prace Jadwigi i Jerzego Zaremskich, którzy łączyli w nich techniczne umiejętności i artystyczną wrażliwość na piękno. Możemy podziwiać prace m.in. Mirosława Millera, Jerzego Sendłaka czy Stanisława Pyra, którzy tworzyli biżuterię, wykorzystując technikę formowania na gorąco, oraz biżuterię Jolanty Ołdachowskiej- Ryby, która posługiwała się techniką odlewów na wosk tracony. Wystawa ukazuje nie tylko prace polskich artystów, ale także wielki wkład, jaki w rozwój polskiej sztuki złotniczej wniosły spółdzielnie. Na ekspozycji „Handmade. Polska sztuka srebra lat 1945-1979” możemy zobaczyć biżuterię wykonaną w Poznańskiej Spółdzielni Pracy i Rękodzieła Artystycznego Rytosztuka, warszawskiej spółdzielni ORNO czy krakowskiej Imago Artis. Jak czytamy we wstępie do katalogu autorstwa dr Dagmary Wójcik, „przedział czasowy ujęty w tytule wystawy nie wymagał już od twórców biżuterii bojów o uznanie ich potencjału artystycznego ani takiej inwencji w poszukiwaniu odpowiednich narzędzi pracy jak tuż po wojnie. Efektem tego »oddechu« była zabawa projektowaniem (…)” i tę zabawę możemy odnaleźć w pracach grupy UFO – Jacka Byczewskiego, Jacka Rochackiego, Joachima Sokólskiego oraz Marcina Zaremskiego, którzy ukazali biżuterię jako środek wyrazu artystycznego. Jak zauważa dr Krystyna Nowakowska we wstępnie do katalogu, „w niezwykle trudnych warunkach i w krótkim czasie podniesiono rangę polskiego złotnictwa od wyrobu bez wyrazistego projektu do dzieła sztuki stylowo rozpoznawalnego. Powstanie licznego środowiska artystycznego złotników w wielu miastach, potrzeba prezentacji i wzajemnej rywalizacji otworzyła drogę do nowej inicjatywy, jaką był I Ogólnopolski Przegląd Form Złotniczych zorganizowany w Legnicy w 1979 roku przez historyka sztuki i artystę złotnika Marka Nowoczyka, przy współpracy z prof. Ireną Huml. Jego historia, trwająca już 40 lat, to niezamknięty rozdział złotnictwa polskiego, który szczęśliwie ciągle trwa”.
Opracowano na podstawie katalogu wystawy „Handmade. Polska sztuka srebra lat 1945-1979”.
Biżuteria współczesna przestaje pełnić funkcje, które od wieków kojarzyły się właśnie z nią. Przestaje być czytelnym dla wszystkich znakiem, a staje się przedmiotem wychodzącym poza swoje ramy i opowiadającym historię. Jeszcze do niedawna traktowana była jako reprezentacja określonego pojęcia lub idei. Współcześnie zaczyna żyć własnym życiem, podlega interpretacji.
Biżuteria, jak każda inna dziedzina, uległa komercjalizacji. Przedmioty stały się modne i jako takie przestały już nieść ze sobą czytelne komunikaty dla odbiorców – widzów, obserwujących użytkowników biżuterii.
Komunikat zaklęty w biżuterii
Krzyżyk, jeszcze do niedawna znak przynależności religijnej, świadczący o przynależności do danej grupy, na naszych oczach staje się atrybutem modowym pozbawionym głębszych treści. Obrączka, symbolizująca miłość i wierność małżeńską, przestaje być czytelnym znakiem za sprawą mody na obrączki dla singli. Nawet korona, kojarzona przede wszystkim z monarchią, dziś pojawia się głównie jako nagroda dla miss. Moda oraz zmiana treści biżuterii spowodowała, że współcześnie użytkownicy wypowiadają się za pośrednictwem biżuterii w zupełnie inny sposób, nadając jej nowe znaczenia, kontestując rzeczywistość. Współcześnie jednym ze sposobów wykorzystania biżuterii jest przekształcenie jej tradycyjnej roli ozdoby w „oszpetnik”. Można powiedzieć, że biżuteria kojarzona z funkcją dekoracyjną, ozdobną, a czasem nawet magiczną, zaczęła na naszych oczach funkcjonować jako znak buntu. W biżuterii współczesnej możemy dostrzec swoistą odpowiedź na wszechobecny kult ciała, czyli bodymod, kształtowanie ciała za pomocą biżuterii.
Jest to, z jednej strony, wyrazem kulturowego buntu, z drugiej – przyczynia się do ponownego definiowania własnej osoby. Młodzi ludzie, używając swojego ciała jako nośnika, wykorzystują biżuterię jako możliwość wyrażenia swojej tożsamości. Modyfikacja ciała za pomocą biżuterii pozwala na swobodne, niekontrolowane przez nikogo wyrażanie siebie. Tak oto jesteśmy świadkami licznych eksperymentów i wykorzystywania możliwości, jakie daje współczesna medycyna, umieszczając pod skórą implanty czy decydując się na surface piercing, czyli przekłucia powierzchniowe, dzięki którym można umieszczać kolczyki w takich miejscach jak kark, mostek czy podbrzusze. Niezwykle popularną ozdobą jest tworzenie tuneli, czyli rozszerzanie otworów w róż nych miejscach ciała, najczęś ciej w małżowinie usznej, aby nosić tam kolczyki. Poprzez wnikanie do wnętrza ciała i ozdabianie go kolczykami ich użytkownicy manifestują swój bunt, sprzeciw wobec kultury masowej. Podkreślają tym samym swój indywidualizm, tworząc ze swojego ciała swoiste dzieło sztuki.
Współczesna biżuteria bardzo często ma na celu zszokowanie odbiorców, przekazanie im komunikatu, którego w danej chwili się nie spodziewają. Dlatego też do jej tworzenia wykorzystywane są niejednokrotnie materiały w żadnej mierze niekojarzące się z drobnym przedmiotem jubilerskim. Użytkownicy biżuterii, a przede wszystkim jej twórcy, korzystają z rosnącej trawy, chcąc zamanifestować swoje przywiązanie do natury, gnijącego mięsa, komunikując swój sprzeciw przeciwko komercjalizacji sztuki, czy zużytych opakowań po tabletkach antykoncepcyjnych, wygłaszając postulaty feministyczne.
Materiał jubilerski z przekazem
Przedmioty codziennego użytku czy wręcz odpady traktowane są jak równoprawny materiał jubilerski, który znacznie wzmacnia siłę przekazu. Biżuteria tego typu wykonywana jest nie tylko przez artystów, ale także przez jej użytkowników, którzy za pośrednictwem stworzonego przez siebie znaku starają się przekazać odbiorcom swoje poglądy czy zamanifestować swój sprzeciw wobec rzeczywistości. Innym rodzajem komunikatów wysyłanych za pośrednictwem współczesnej biżuterii jest biżuteria świetlna. Neclumi, czyli biżuteria ze światła, to synteza estetycznej formy i naukowego myślenia. Podstawą jej działania jest zminiaturyzowany projektor, zainstalowany w specjalnym nosidełku na klatce piersiowej.
Podłączany bezpośrednio do smartfona, który odpowiada za generowanie obrazu. Wykorzystuje do tego m.in. czujniki ruchu, co pozwala wyświetlać interaktywną projekcję, reagującą na ruchy osoby. Biżuteria świetlna ma zaszokować odbiorców, wprawić ich w zdziwienie, a przede wszystkim pokazać, że współczesna biżuteria nie musi być już przedmiotem, materią, aby stała się komunikatem. Obrazy świetlne zmieniają się wraz z intencją jej użytkownika. Poprzez ruch, głos czy oddech na ciele pojawiają się inne formy świetlnej biżuterii, która dzięki możliwości wprowadzania błyskawicznych zmian może odpowiadać inną historię. Oczywiście nie można pominąć biżuterii wykonanej z tradycyjnych materiałów jubilerskich, której twórcy nadali zupełnie inne niż tradycyjne znaczenia. Biżuteria współczesna przybiera formę bursztynowego wisiorka tamponu czy wręcz naszyjnika ukazującego narządy rodne kobiety. I dzięki temu staje się manifestem.
Pozwala na głoszenie idei feministycznych czy szowinistycznych. Jak choćby biżuteria „samcza” wprowadzona na rynek przez Adama Hadrysia. Biżuteria samcza to biżuteria, która odwołuje się do wartości typowych dla świata mężczyzn – do siły, odwagi, ale także dominacji. Jest to swoisty manifest buntu wobec kryzysu męskości obserwowanego we współczesnym świecie.
Marta Andrzejczak
Od 17 maja do 18 sierpnia w Muzeum Warszawy można obejrzeć wystawę „Spółdzielnia ORNO. Biżuteria”. Celem ekspozycji jest podsumowanie pięćdziesięcioletniej historii spółdzielni rzemieślniczej oraz jej wyrobów – biżuterii, galanterii, insygniów władzy organów samorządowych i instytucji akademickich.
Słowo orno (łac. zdobię) stanowiło motto spółdzielni, w której każdy mógł być jednocześnie rzemieślnikiem i artystą. Trzon produkcji spółdzielni stanowiła biżuteria artystyczna, głównie srebrna, dekorowana kamieniami jubilerskimi. Na wystawie zaprezentowano ponad 1,6 tys. eksponatów. Jest to pierwsza tak obszerna prezentacja dorobku spółdzielni.
Perspektywa historyczna
Eksponowana na wystawie biżuteria i galanteria dokumentują ponad pół wieku działania OR NO – od pionierskich powojennych początków w zniszczonym mieście, przez okres rozkwitu, popularności i uznania w latach 60. i 70., czas kryzysu lat 80., aż do schyłku po transformacji ustrojowej. Zgromadzone na wystawie przedmioty ilustrują narodziny stylu OR NO i jego przemiany związane z modą, pojawianiem się nowych inspiracji oraz osobowości artystycznych. Wystawa jest przewodnikiem po stylu OR NO i tłumaczy jego źródła. Pokazuje, że upodobanie do określonych form wynikało z natury tworzywa i rzemieślniczego charakteru pracy w warsztacie złotniczym, a także z charakterystycznego dla OR NO procesu projektowania. Specjalnością spółdzielni była biżuteria artystyczna wykonywana w krótkich seriach. Liczba obiektów jednego modelu nie mogła przekroczyć 100 sztuk. W praktyce jednak bywało inaczej. Szczególnie popularne wzory powielane były wielokrotnie, tak więc ich liczba mogła być kilkakrotnie wyższa.
Mott o spółdzieln i
„Sprząc artystę z rzemieślnikiem” to hasło sformułowane przez Romualda Rochackiego, założyciela i kierownika artystycznego OR NO, oddaje kierunek poszukiwań i rozwoju wytwórni. Pracownicy doskonale znali materiały i szkolili się w zakresie technik metaloplastycznych, zasad projektowania oraz historii sztuki. Działalność OR NO trwała pięć dekad. W 2003 r. spółdzielnia została postawiona w stan likwidacji. Jednak już wcześniej jej dorobkiem zainteresowali się naukowcy i muzealnicy. W 1972 r. około 200 obiektów biżuterii i galanterii artystycznej zakupiło Muzeum w Gliwicach. Zjawisko ornowskiej biżuterii opisała prof. Irena Huml, wybitna historyk i krytyk sztuki, w wydanej w 1978 r. książce „Polska sztuka stosowana XX wieku”. Od 2009 r. spuściznę OR NO w postaci obiektów, dokumentacji fotograficznej, projektów i archiwaliów gromadzi Muzeum Warszawy. Zbiory te, uzupełnione przez kolekcję Muzeum w Gliwicach, kolekcję Ireny Huml oraz zbiory prywatne, stały się podstawą wystawy „Spółdzielnia OR NO. Biżuteria”. Kuratorkami wystawy są Agnieszka Dąbrowska i Monika Siwińska z Muzeum Warszawy oraz dr Anna Wiszniewska z Instytutu Sztuki PAN. Zapraszamy!
Opracowano na podstawie katalogu do wystawy autorstwa Agnieszki Dąbrowskiej, Moniki Siwińskiej oraz dr Anny Wiszniewskiej.
Alberto Dávila Quesada z Meksyku otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie Amberif Design Award 2019. Jury zachwyciła jego odważna interpretacja hasła konkursowego, które w tym roku brzmiało „Kairos”. Artysta zaproponował obiekt biżuteryjny w formie przedmiotu do ust, zrywając z tradycyjną formą jubilerską.
Drugą nagrodę otrzymał Martin Radt z Niemiec, któremu udało się zamknąć w formie biżuteryjnej chwilę brutalności i surrealizmu. Przekłuł agrafką bursztyn, nadając pracy element zaskoczenia. Trzecią nagrodę przyznano Laurentowi Brune, który wydobył z bursztynu jego możliwości. Tegoroczna ADA spotkała się z ogromnym zainteresowaniem artystów z całego świata. Swoje prace przesłało 117 artystów z 28 państw.
Temat konkurs u
Duża liczba prac przesłanych na konkurs wydaje się być sporym zaskoczeniem, zwłaszcza w kontekście wydawałoby się trudnego tematu, jakim był Kairos. Ten mityczny bożek grecki szczęśliwego zbiegu okoliczności, szczęśliwego momentu lub wręcz odwrotnie – niewykorzystanej szansy, stał się tematem konkursu na biżuterię z bursztynem. Użycie bursztynu do wyrażenia idei Kairosa jest czymś naturalnym. We właściwym momencie Kairos był konieczny do zatopienia owada, do uchwycenia go w czasie, a potem trzeba było już tylko cierpliwie czekać.
We właściwym momencie odkrywamy bursztyn w pełnej krasie i dojrzałości jego niezwykłych barw. Patrząc na prace, jury oceniało rozpoznanie właściwego momentu i wykorzystanie szansy – to ważna umiejętność, której wszyscy potrzebujemy. Nie powinniśmy się bać ani wahać, tylko chwytać nadarzającą się okazję. Międzynarodowe jury otworzyło żywą dyskusję o tym, jak oddać koncepcję Kairosa we współczesnej biżuterii. Eksperci pochodzący z różnych środowisk – ze świata edukacji, historii sztuki, sztuki i muzealnictwa – podjęli jednogłośne decyzje co do jakości i intensywności prac. Przyznali trzy nagrody młodym i doświadczonym artystom z wykształceniem jubilerskim i rzeźbiarskim.
Od 12 do 30 listopada w Galerii Sztuki w Legnicy odbywała się wystawa okolicznościowa PL 100, która wpisywała się w obchody stulecia niepodległości w Polski.
Na wystawie zaprezentowano ponad 100 prac autorstwa kilkudziesięciu złotników polskich. Wystawa stanowiła przekrojową prezentację najlepszych artystycznie obiektów biżuteryjnych powstałych w Polsce w ostatnim stuleciu. Mogliśmy zobaczyć na niej prace najbardziej oryginalne, nowatorskie czy wręcz przełomowe dla rozwoju polskiej sztuki złotniczej. Prezentowane były zarówno przykłady twórczości prekursorów polskiego złotnictwa artystycznego jeszcze z okresu międzywojnia, jak i prace późniejsze, dające świadectwo intensywnemu rozwojowi sztuki złotniczej w Polsce w okresie powojennym. Nie brakowało także najnowszych realizacji autorstwa znanych i cenionych artystów współczesnych, które obrazują najnowsze tendencje i dalsze kierunki rozwoju. Prezentowane prace wyróżniają się wysokim poziomem artystycznym, technicznym oraz estetycznym.
Polska światową potęgą wzornictwa
Wybór prac powstał w wyniku prac konsultantów, którymi byli: Andrzej Boss, Sławomir Fijałkowski, Sara Gackowska, Marta Hryc, Paweł Kaczyński, Małgorzata Kalińska, Sergiusz Kuchczyński, Magdalena Kwiatkiewicz, Anna Sado, Andrzej Szadkowski, Marcin Tymiński, Jarosław Westermark, Arkadiusz Wolski, Tomasz Zaremski. Podjęli się naprawdę trudnego zadania, gdyż nie do końca mieli możliwość swobodnego wyboru. Jednym z ograniczeń było wskazanie miejsca, skąd pracę można pozyskać na rzecz wystawy. A pochodziły one z Kolekcji Współczesnej Polskiej Sztuki Złotniczej Marii Magdaleny Kwiatkiewicz, Archiwum Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi, Muzeum Miedzi w Legnicy, kolekcji prywatnej Andrzeja Szadkowskiego, kolekcji prywatnej Tomasza Zaremskiego, Międzynarodowej Kolekcji Współczesnej Sztuki Złotniczej Galerii Sztuki w Legnicy. Oraz prace pozyskane bezpośrednio od artystów. Wystawie towarzyszył katalog ze słowem wstępnym prof. Andrzeja Szadkowskiego. Szczególnie warto zwrócić uwagę na uwagę końcową: „Ważną inspiracją polskiej biżuterii i jej wyrazem jest współtworzenie form z polskimi surowcami; łączenie srebra z bursztynem i krzemieniem pasiastym – w tych realizacjach jesteśmy światową wzorcową potęgą. Wzornictwo zawiera także aspekt gospodarczy, polityczny i promocyjny. Jak na tę okoliczność – to może nam zabraknąć, na wystawie, biżuterii historycznej (np. powstaniowej) i patriotycznej (ze stanu wojennego). Wszystkiego w takim skrócie nie da się ogarnąć. Zostawmy to na następną konfrontację”. Tak. Z pewnością warto wrócić w przyszłości do tematu, gdyż w ograniczonym czasie, przestrzeni i liczbie obiektów czuje się brak wielu prac, które z pewnością były bardzo znaczące w rozwoju polskiej sztuki złotniczej.
MP
Rozmowa z Andrzejem Adamskim, artystką, złotnikiem, projektantem biżuterii o indywidualnej wystawie „Bursztyn klasycznie?” oraz jego wizji sztuki złotniczej
Od 7 września w Muzeum Bursztynu w Gdańsku można obejrzeć pana indywidualną wystawę „Bursztyn klasycznie?”, na której zaprezentowano pięćdziesiąt dzieł sztuki złotniczej. Jak dokonał pan wyboru prac, co panem kierowało? Jaki klucz pan przyjął? I skąd pytajnik w tytule wystawy?
Propozycja wystawy dała naturalny impuls do spojrzenia w przeszłość, podsumowania ponad 40 lat parania się złotnictwem i współpracy z bursztynem. Ideałem byłoby móc pokazać fizycznie prace z różnych okresów, zapis poszukiwań i fascynacji. Brak dostępu do nich sprawił, że postanowiliśmy prezentować te wcześniejsze w formie wirtualnej, na ekranach monitorów. Eksponowane są głównie prace najnowsze, uzupełnione tylko kilkoma dawniejszymi, wśród których jest pierścionek z 1977 r. Chciałem też pokazać, że bursztyn to nie tylko biżuteria, również inne, rzadko obecnie spotykane formy złotnicze. Z przyjemnością przyjąłem sugestię kierownictwa muzeum, pań Joanny Grążawskiej i Renaty Adamowicz, by na wystawie pokazać kilka prac mojej żony Bogumiły, która od ponad 10 lat jest samodzielnym twórcą i wyraża się w technikach całkowicie mi obcych. W ostatnim czasie coraz częściej zdarzają nam się też wspólne realizacje. Tytułowa wątpliwość? Przeglądając dokumentację prac z bursztynem oraz przywołując niektóre z pamięci, szukałem punktu wspólnego, punktu odniesienia. Na pewno mój stosunek do bursztynu jest niezmienny, można powiedzieć, że jest klasyczny, mocno osadzony w tradycji, ale czy to warunkuje prezentowane formy? Z tym pytaniem zostawiam odbiorców.
Chciałabym zapytać o aranżację wystawy. Czy zaprezentowanie prac, ich umiejscowienie, ma dla pana szczególne znaczenie?
Oczywiście. W szerokiej perspektywie – Gdańsk to moje rodzinne miasto, tu się wychowałem i tu się wszystko zaczęło. Tu też dane mi jest podsumować tę ponad 40-letnią twórczą wędrówkę. Miejsce – Muzeum Gdańska, Muzeum Bursztynu to nobilitacja. Zawężając tę perspektywę do samej wystawy, początkowo towarzyszyła mi pokusa, by ją współaranżować, gdyż jestem emocjonalnie związany z pracami. Po namyśle postanowiłem zostawić to w gestii kurator wystawy, a zarazem kierownik muzeum Joanny Grążawskiej. W rezultacie otrzymałem ważną informację, jak osoby profesjonalnie zajmujące się sztuką, z doświadczeniem i wiedzą, widzą moją twórczość. Co zwraca ich uwagę, a na co chcą zwrócić uwagę odbiorcom.
Pana nazwisko nierozerwalnie złączone jest z bursztynem. Pana biżuteria to także wędrówka w głąb świata zamkniętego w bursztynie. Czym dla pana jest ten materiał i dlaczego swoje życie artystyczne związał pan właśnie z nim?
Świadomy wybór, by nie być tylko odtwórcą, i instynktowna potrzeba tworzenia zaprowadziły mnie w latach siedemdziesiątych do gdańskiej Spółdzielni „Bursztyny”. To tam się poznaliśmy i tam utwierdziłem się w przekonaniu, że bursztyn dla mnie nigdy nie będzie surowcem ani materiałem. Od pierwszego kontaktu był i pozostaje mistrzem, bardzo cierpliwym nauczycielem. Pokazywał mi moje błędy, potrafił zadrwić, by w niektórych formach nawet się unicestwić, gdy bardzo chciałem postawić na swoim. Jest naturalnym partnerem i współautorem większości moich prac. Wciąga w dyskusję, podsuwa tematy lub pomaga znaleźć odpowiedź na pytania stawiane przez innych. Gdy nie dostrzegam tego, na co chce zwrócić moją uwagę, staje się milczący. Milczący bursztyn to porażka każdego twórcy.
Na wystawie, poza pracami bursztynowymi, można zobaczyć biżuterię i małe formy sztuki użytkowej, do których stworzenia użył pan pereł czy korali, prezentując się tym samym jako artysta wszechstronny. Kiedy obserwuję pana twórczość, nasuwa mi się spostrzeżenie, że w procesie tworzenia wykorzystuje pan przede wszystkim materiały organiczne. Czym podyktowana jest ta skłonność?
Niestety, biżuterię w połączeniu z perłami i koralem możemy oglądać tylko w postaci wirtualnej. Fizycznie te połączenia eksponowane są w wyrobach sakralnych, wypożyczonych dzięki przychylności ich obecnych właścicieli – korona z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej w Owińskach i kielich z Katedry Fromborskiej. Wracając do meritum – perły i koral, one tak jak bursztyn są wytworem natury, one również inspirują odmiennością i niepowtarzalnością form oraz barw. Bardzo dobrze rozumieją się też z bursztynem, mówiąc żartobliwie, to jedna rodzina „Frutti di mare”.
Cechą charakterystyczną pana twórczości jest to, że każde dzieło opuszczające pracownię jest unikatowe. Czy nigdy nie zwielokrotnia pan wzorów biżuterii? I czy według pana dzieło sztuki złotniczej, aby zostać tak nazwane, musi pozostać unikatem?
Projektując i wykonując część wzorów dla spółdzielni „Bursztyny”, musiałem uwzględnić ich powtarzalność w produkcji. Ten etap mam już za sobą. Od ponad 20 lat tworzę już tylko pojedyncze egzemplarze. Poprzez swoje prace zwracam się zawsze tylko do jednego odbiorcy, do niego mówię, nie mam natury oratora czy też wodzireja. W pracach z bursztynem jest to też niemożliwe ze względu na jego odrębność. Możemy próbować powtórzyć formę, ale zmieniając bursztyn w danej pracy, zmienimy jej treść. Tymczasem praca, którą kwalifikujemy jako dzieło sztuki złotniczej, zawsze będzie unikatem. Tu nasuwa się analogia do malarstwa: jest obraz i są jego reprodukcje bądź kopie.
Jest pan jednym z nielicznych artystów, którzy część swojej twórczości poświęcają sztuce sakralnej. Pana sztuka religijna wyznacza nowe kierunki we współczesnej polskiej sztuce złotniczej. Stworzył pan dzieła nowoczesne, a jednocześnie inspirowane wielowiekową tradycją. Czym dla pana jest sztuka sakralna? Jakie miejsce zajmuje ona w pana twórczości? Czym się pan inspiruje przy jej tworzeniu?
Przyjęcie pierwszych propozycji to była chęć zmierzenia się z formami zakorzenionymi w historii sztuki, ale również forma spłaty długu wobec moich nauczycieli: Stefana Sławińskiego i Józefa Nierzwickiego – twórcy Gdańskiej Szkoły Jubilerskiej. Oni uświadomili mi, czym jest złotnictwo, jego historia i potrzeba kontynuacji. Wraz z kolejnymi realizacjami dojrzewałem, każda kolejna stawała się wypowiedzią bardziej intymną i szczerszą. To nie był tylko bardzo ważny etap rozwoju warsztatowego, bez którego nie byłoby wielu innych prac. To była istotna część mojego życia. Zamknąłem ten rozdział w ubiegłym roku, tworząc ostatnią pracę – kielich, prezentowany również na wystawie. Inspiracje. Jeżeli chodzi o przedmioty liturgiczne, to prawie wszystkie powstawały na zamówienie. To wypadkowa wielu czynników: miejsce przeznaczenia, czyli świątynia, jej wiek, styl i wystrój oraz umiejscowienie. Istotna była też okazja, która dała impuls do ich powstania. Zawsze to był jednak otwarty proces twórczy, nigdy nie było gotowego projektu, był tylko jego zarys czy też ogólna koncepcja. To była moja wizja, za którą brałem i biorę pełną odpowiedzialność. Wszystkie prace o tematyce sakralnej to też forma szukania odpowiedzi na nurtujące nas pytania.
Poza przedmiotami sakralnymi na wystawie możemy zobaczyć – co może być lekko zaskakujące – galanterię biurową i przedmioty okazjonalne. Jak traktuje pan te formy złotnicze? Czym one dla pana są?
Popyt na tego typu wyroby sprawia, że są one reprezentowane symbolicznie, obszerniej tylko wirtualnie. Prezentujemy zaledwie kilka, m.in. batutę poświęconą pamięci pierwszej w historii Polski kobiety dyrygent Andy Kitschman. Te prace to też rodzaj edukacji i nawiązanie do tradycji. Próba uświadomienia współczesnym, że bursztyn nie musi być przypisany tylko do biżuterii, a galanteria biurowa i przedmioty okazjonalne były, są i będą zawsze doskonałym prezentem dyplomatycznym. Oczywiście, ma to też na celu promocję bursztynu, która w ostatnich latach niemal nie istnieje, ale to temat na inną rozmowę.
Wystawę pana prac w Muzeum Bursztynu w Gdańsku możemy oglądać do 10 marca. Z całą pewnością jednak w tym czasie będzie pan pracował nad nowymi okazami jubilerskimi. Czy chce pan zaskoczyć swoich odbiorców? Nad czym pan obecnie pracuje?
Dzięki dyrekcji Muzeum Gdańska oraz jego dyrektorowi Waldemarowi Ossowskiemu wystawa będzie dostępna przez pól roku. Może ten czas będzie sprzyjał i pokuszę się o rodzaj komentarza, powstanie coś na jej zamknięcie. Tak jak powstała broszka zainspirowana przez Muzeum Bursztynu i jemu dedykowana. O zaskoczeniu chyba już nie może być mowy, dane mi było zrealizować się prawie we wszystkich obszarach sztuki złotniczej. Nie czuję i nie widzę potrzeby kojarzenia bursztynu z materiałami syntetycznymi. Ten rodzaj „nowomowy” jest mi obcy. Z coraz większym dystansem patrzę na swoje dokonania i wiem, po co siadam do stołu. Na pewno przekłada się to i przełoży na powstające formy. Ostatnio odnajduję się też w przestrzeni archiwalnej, czego efektem są i mam nadzieję, że będą teksty poświęcone bursztynowi oraz historycznym związkom złotnictwa warmińskiego i braniewskiego – tu obecnie zamieszkuję, z gdańskim – to z przyczyn wiadomych.
Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Marta Andrzejczak
Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym zaprasza wszystkich miłośników złotnictwa na otwarcie wystawy stałej w Oddziale Muzeum Sztuki Złotniczej, która zaprezentuje rekonstrukcję wnętrza dawnego warsztatu złotniczego. Będzie to jedyna ekspozycja w kraju pokazująca oryginalny warsztat złotniczy z jego wyposażeniem.
Eksponowane na wystawach stałych zbiory Oddziału Muzeum Sztuki Złotniczej, na które składają się zabytki dawnego złotnictwa – srebra kultowe i stołowe – oraz kolekcja polskiej biżuterii współczesnej, pokazują efekty pracy mistrzów sztuki złotniczej. Jednak dla całokształtu obrazu tej dziedziny sztuki bardzo istotne jest pokazanie, w jaki sposób, w jakim miejscu i z użyciem jakich narzędzi i urządzeń te piękne przedmioty prezentowane w gablotach powstawały – pokazanie wnętrza dawnego warsztatu złotniczego. Tradycja złot
nicza na wyciągnięcie ręki
Warsztat złotniczy był zawsze miejscem otoczonym aurą tajemniczości, z pogranicza alchemii i magii, w którym unosiły się charakterystyczne zapachy smoły repuserskiej, żywicy, węgla drzewnego, intrygowały zagadkowe szklane kule ustawiane przy oknie, rzędy różnego kształtu fiolek, flaszek, tygli. Był miejscem, w którym posługiwano się przedziwnymi narzędziami o trudnych do rozszyfrowania nazwach, jak cybank, cajzyn, babka,mistrzowie sztuki złotniczej potrafili „wyczarować” z twardego metalu kunsztowne, finezyjne przedmioty zachwycające do dziś formą i maestrią wykonania. Mimo iż rozwój techniki i nowoczesność, zmieniające każdą dziedzinę naszego życia, wkraczając także do warsztatów złotniczych, spowodowały powolny upadek dawnego rękodzieła złotniczego, i zdawało się, że wiele dawnych narzędzi bezpowrotnie przestało istnieć, szczęśliwym zrządzeniem losu udało się, po wielu latach poszukiwań, w 2004 r. powiększyć zbiory Oddziału Muzeum Sztuki Złotniczej o unikatowy zespół zabytków – niemal kompletne wyposażenie dawnego warsztatu złotniczego.
Pochodziło ono z pracowni założonej w roku 1858 przy Rynku w Krakowie, przez znanego złotnika, medaliera i społecznika krakowskiego Wacława Głowackiego. Warsztat ten, nieprzerwanie czynny od czasu założenia, nie zmieniając swojej siedziby przez 130- -letni okres istnienia, przekazywany był w jednej rodzinie przez kolejne cztery pokolenia. Pracownia funkcjonowała jeszcze w latach 80. XX wieku, prowadzona przez ostatniego z rodu złotnika Piotra Chmielińskiego, od którego muzeum pozyskało, częściowo drogą zakupu, częściowo darowizny, unikatowy zespół 300 elementów – narzędzi, maszyn i urządzeń, stanowiących jej wyposażenie. Szczególnie cenną grupą zabytków wchodzącą w skład wyposażenia tej pracowni jest unikatowa, w skali kraju i nie tylko, kolekcja 80 sztanc złotniczych. Większość służyła do wytwarzania polskiej biżuterii patriotycznej, którą na masową skalę, w czasach walk narodu polskiego o niepodległość w II połowie XIX i początkach XX wieku, założony przez Wacława Głowackiego warsztat produkował.
Obchody odzyskania przez Polskę Niepodległości
Obecnie, w roku jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, dzięki dofinansowaniu ze środków ministra kultury i dziedzictwa narodowego, stało się możliwe – od dawna oczekiwane – urządzenie w Oddziale Muzeum Sztuki Złotniczej ekspozycji stałej, pokazującej rekonstrukcję wnętrza dawnego warsztatu złotniczego. Ta unikatowa wystawa, utworzona na bazie wyposażenia pracowni krakowskiej, jest jedynym w kraju autentycznym zespołem tego rodzaju zabytków, tym cenniejszym, że jednorodnym, należącym przez pokolenia do jednej rodziny złotników, oraz jedną z nielicznych w Europie ekspozycji muzealnych uzupełniających wystawy zabytków dawnego złotnictwa o prezentacje urządzeń i narzędzi stosowanych niegdyś w warsztacie złotnika. Otwarcie wystawy odbędzie się w niedzielę 21 października o godz. 14.00. Serdecznie zapraszamy do Kazimierza Dolnego. Aniela Zinkiewicz-Ryndziewicz
W Galerii GEDOK w Stuttgarcie zorganizowana została niezwykle ciekawa wystawa prac artystów plastyków i złotników „Jewellery in Case”, na której zaprezentowana została ich współpraca w tworzeniu biżuterii i opakowania do niej. Artyści złotnicy oraz rzeźbiarze i plastycy nawiązali współpracę, w wyniku której powstały doskonale skomponowane dzieła sztuki plastycznej. Wystawa była elementem Munich Jewellery Week: Schmuck und Hülle.
Współbrzmienie biżuterii i opakowania zostało osiągnięte dzięki doskonałej współpracy między twórcami. A celem, jaki postawiono przed uczestnikami, było osiągnięcie idealnej harmonii między dziełem jubilerskim i uwypuklającym jego walory opakowaniem.
Dążenie do doskonałości
Artyści, stając przed bardzo trudnym zadaniem, jakim bez wątpienia jest stworzenie harmonii między biżuterią a opakowaniem, w którym zostanie ona zamknięta, musieli poszukiwać złotego środka. W obiektach zaprezentowanych podczas wystawy widać pracę artystów, która przede wszystkim polegała na przedefiniowaniu pojęcia biżuterii. Artyści zaczęli ponownie zastanawiać się nad związkiem między biżuterią, artystą i odbiorcą. Taka redefinicja była obowiązkowa, aby ukazać biżuterię zamkniętą w pudełku jako samodzielne dzieło sztuki, które musi oddziaływać na odbiorcę. Jak czytamy w materiałach organizatora, niezwykle trudne było także wypracowanie wspólnego punktu widzenia między złotnikiem a rzeźbiarzem.
Artyści musieli bowiem wzajemnie przekonać się do swoich racji, wspólnie zaprojektować obiekt, który ze zdwojoną siłą miał wpływać na odbiorcę. Mimo trudności efekty pracy artystów są imponujące. Udało się bowiem stworzyć duety artystów, którzy za pośrednictwem swojej sztuki wysyłają światu wspólny komunikat. Należy podkreślić, że artyści tworzyli swoje działa rozpoczynając od zera. Ich zadaniem było zaprojektowanie i pudełka, i biżuterii w taki sposób, aby ich wspólne dzieło stało się samodzielnym dziełem sztuki. I większości się to udało. Dzieła powstałe w wyniku kooperacji artystów stanowiły samodzielną całość i tworzyły narrację, która potrafiła wciągnąć zwiedzającą wystawę publiczność.
13 maja 2018 r. w Kazimierzu po raz kolejny spotkaliśmy się wokół złotniczego stołu. Było wspaniale.
Miło nam było zaprosić wszystkich, by tę noc spędzić znowu razem. Bo od początku w wyjątkowo zgranej, zaprzyjaźnionej i kreatywnej grupie, zawsze razem z Anielą Ryndziewicz (poza dwuletnią przerwą, ale to inna historia) spotykaliśmy się tu wokół złotniczego stołu. I choć dziś nie ma już z nami Michała Gradowskiego fizycznie, Jacek A. Rochacki już nie przyjeżdża – tak naprawdę obaj są z nami. I znowu wspólnie stopiliśmy kilka gramów metalu i opowiedzieliśmy o tym, co w złotnictwie tajemne, fascynujące i ciekawe. Poza pokazami złotniczymi, które prowadzili Piotr Cieciura, Marian Klabisz, Marek Nowaczyk, Jacek Skrzyński i autor notatki, odwiedzający mogli uczestniczyć w oprowadzaniu kuratorskim. Z historią srebrnej cukiernicy zapoznała gości Aniela Ryndziewicz. Piotr Cieciura wygłosił wykład pt. „Auri sacra fames – przeklęta żądza złota”.
Ponad tysiąc osób, które nas tej nocy odwiedziło, mogło się wiele dowiedzieć o biżuterii i złotnictwie podczas wspólnej pracy. Historia tych spotkań też jest ciekawa. Mało kto wie, ale pierwsza Noc Muzeów w kazimierskim muzeum była jedną z pierwszych takich imprez w Polsce. Od roku 2006 my, złotnicy, zawsze byliśmy tu obecni. Zawsze główną imprezą były działania Muzeum Sztuki Złotniczej. Tu świętowaliśmy sukces starań o budowę nowej siedziby, w której można by wyeksponować całe zbiory muzeum, w tym kolekcji dzieł współczesnych. Tu, przy okazji majowych spotkań, obserwowaliśmy kopanie fundamentów i kolejne etapy budowy.
Tu też dowiedzieliśmy się, że nowy budynek nie będzie siedzibą Muzeum Sztuki Złotniczej, eksponującego zbiory znane szeroko. Dla złotników została piwnica i – ostatnio – trochę miejsca na parterze. Cóż, tak bywa… Może coś się kiedyś zmieni i zbiory Muzeum Sztuki Złotniczej zajmą miejsce urzędników, albumików i ciasteczek? Bo brakuje miejsca na eksponowanie zbiorów (choć budynek jest nowy) i mało ważne działania powinny ustąpić miejsca sztuce, nauce, kreatywnym działaniom, dokumentacji historii i konserwacji zabytków. Administracja ma gdzie wrócić i służyć idei muzealnictwa.
Dzieło autorstwa Silvii Bellii, zdobyło pierwszą nagrodę w 22. Międzynarodowym Konkursie na Projekt Biżuterii z Bursztynem Amberif Design Award 2018. Zwyciężczyni otrzymała 10 tys. zł, ufundowane przez prezydenta Miasta Gdańska Pawła Adamowicza. Jury uznało, że przekazana przez nią praca jest enigmatyczna i tajemnicza.
Nagroda Bursztynowa, ufundowana przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników w postaci kilograma bursztynu, została przyznana Kairi Sirendi z Estonii. Jury doceniło połączenie dwóch materiałów organicznych zespolonych nieodpartą magnetyczną siłą. Prawdziwie „słodki szczęśliwy traf” na skraju natury i chemii. Nagroda Srebrna, czyli kilogram srebra, ufundowana przez KGHM Polska Miedź, została przyznana Mironowi Kutarbie.
Otwartość artystów
Targi Amberif i ich organizatorzy umożliwili zaprezentowanie nieoczekiwanych odkryć w konkursie na projekt biżuterii z bursztynem. Prace rywalizujące o publikację w katalogu i o nagrody zgłosiło 100 artystów z 20 państw, nadsyłając 127 projektów. Barbara Schmidt, kuratorka wystawy, zauważyła, że uśmiech losu opisuje szczęśliwy traf, gdy odkrywamy coś, poszukując czegoś innego. Zazwyczaj mamy nadzieję, że wszystko będzie pod naszą kontrolą i oczekujemy spodziewanych wyników. Ale życie dokonuje nieoczekiwanych zwrotów, a perspektywy zmieniają się szybciej, niż możemy to sobie uświadomić. Projektanci i artyści mają zdolność do otwartości i uświadomienia sobie tych zmian wcześniej niż inni. Potrafią też wyrazić swoje spostrzeżenia w formie namacalnego wyrobu – biżuterii, która stanowi swoistą deklarację. (mp) FO
W poprzednim numerze „Polskiego Jubilera” wstępnie informowaliśmy naszych czytelników o rozpoczęciu przygotowań do wystawy pt.: „Moim zdaniem…”. Dziś jako partner medialny chcemy poinformować o kilku nowych wydarzeniach
Zakończyły się prace przy opracowaniu projektu i regulaminu wystawy. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy na stronę www.moimzdaniem.info. Tu można zapoznać się z regulaminem, pobrać formularz zgłoszeniowy i formularz opisu pracy. Termin nadsyłania prac upływa 13 kwietnia. To już niebawem, pozostały niecałe dwa miesiące.
Integracja środowiska
Wystawa ma charakter integrujący całe środowisko złotnicze, nie dzieląc uczestników na „rzemieślników” i „artystów”. Każdy głos może być ważny niezależnie od podejścia do sposobu jego wyrażenia. Dlatego też czerwcowe spotkanie w Krakowie nie ma charakteru konkursu, bo kto miałby oceniać, czyja wypowiedź jest lepsza lub gorsza? O wartości tego forum z pewnością lepiej będzie świadczyć różnorodność wypowiedzi niż ich ranking. Należy podkreślić, że projekt, którego pierwsza odsłona odbędzie się podczas targów Jubinale, w swej dalszej części będzie otwarty na kolejne złotnicze opinie. Organizatorzy zapraszają do komentowania pierwszych wypowiedzi poprzez wykonanie i zaprezentowanie kolejnych prac jako swoistej złotniczej riposty. Każdy etap projektu będzie szczegółowo dokumentowany, a redakcja „Polskiego Jubilera” będzie opisywała jego kolejne etapy. Wystawie „Moim zdaniem…” będą towarzyszyły przynajmniej dwa starannie wydane katalogi: rozpoczynający projekt i go kończący. Spodziewamy się, że ten drugi będzie znacznie większej objętości. Kolejnym etapom będą towarzyszyły foldery uzupełniające pierwsze wydawnictwo.
Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym posiada jeden z największych i najciekawszych w kraju zbiorów historycznego i współczesnego złotnictwa. Mieszcząca się w zabytkowych piwnicach Gmachu Głównego (Rynek 19) ekspozycja oddziału Muzeum Sztuki Złotniczej zachwyca jakością i oryginalnością prac zarówno dawnych mistrzów sztuki złotniczej, jak i twórców współczesnych.
Wtym roku Muzeum Nadwiślańskie uruchomiło w holu Gmachu Głównego dodatkową przestrzeń wystawienniczą, w której prezentowany jest dorobek współczesnych artystów i designerów. W czwartek 21 grudnia o godz. 15.00 odbędzie się wernisaż wystawy biżuterii Marcina Tymińskiego. Jubileuszowa wystawa nosząca tytuł „eXXhibition” będzie stanowić podsumowanie serii prezentacji, które odbyły się w tym roku w różnych europejskich galeriach i muzeach.
Artysta niezwykły
Marcin Tymiński (ur. 1972) to wybitny polski artysta złotnik i designer, który obchodzi w tym roku dwudziestolecie pracy artystycznej. Okrągły jubileusz stał się impulsem do zorganizowania wystawy podsumowującej okres twórczy. Prezentowana w różnych instytucjach wystawa cały czas ewoluowała, pokazując za każdym razem nowe dzieła. Na dzień dzisiejszy powstało ich blisko 200 i cały czas rodzą się nowe. To niezwykły sukces artysty, że każda kolejna odsłona wystawy zawierała zupełnie nowe obiekty. Ich powstanie było zainspirowane bogatym zbiorem szkiców i projektów, skrzętnie gromadzonych przez Tymińskiego przez ostatnie 20 lat. Jednocześnie oryginalne projekty stanowią za każdym razem część danej ekspozycji, co sprawia, że widz może pokusić się o odnalezienie źródła inspiracji artystycznej i prześledzenie procesu powstawania dzieła. Pomimo ogromu pracy włożonej w przygotowanie zmieniającej swe oblicze wystawy, Marcin Tymiński wziął w tym roku udział w wielu konkursach dla projektantów, zdobywając prestiżowe nagrody. Jego wysoką pozycję wśród światowych designerów potwierdzają zaproszenia do udziału w najważniejszych wydarzeniach, targach i wystawach.
Wystawa wystaw
Specjalnie na wystawę w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym, która będzie podsumowaniem obchodów jubileuszu dwudziestolecia pracy artystycznej, przygotowana zostanie kolejna pula autorskiej biżuterii, a także innowacyjna hologramowa technika jej prezentacji. Unikatowa biżuteria, autorskie patenty w zakresie stosowanych materiałów oraz nowoczesna technika prezentacji sprawią, że kazimierska odsłona będzie „wystawą wystaw” z zakresu złotnictwa i designu. Zespoli ona w niepowtarzalny sposób świat sztuki ze światem future. Podobne efekty znane są nam jedynie z filmów science fiction .
Szczegóły projektu i regulamin wystawy ukażą się niebawem, jeszcze w bieżącym roku. Jednak już dziś chcemy podać garść szczegółów, które raczej nie ulegną zmianie. Oto wstęp i kilka punktów z tworzonego regulaminu.
Biżuteria od pradziejów do dziś niesie wiele znaczeń. Jest ozdobą ciała i stroju, lokatą, wyrazem emocji – od pięknych do agresywnie destrukcyjnych, przedmiotem badanym przez archeologa i psychologa, informacją dla widza i historyka, obiektem tworzonym przez mistrza i ignoranta, rekwizytem artysty i kabalisty, symbolem władzy i żałoby, manifestem politycznym i religijnym, rzeczą piękną lub kiczem. Towarzyszy ludziom od zawsze. Pojęcie biżuterii dziś jest szczególnie często definiowane. Biżuteria jest określana mnóstwem przymiotników. Jest artystyczna, konceptualna, rzemieślnicza, historyczna, szlachetna, minimalistyczna, pradziejowa, recyklingowa, wirtualna, post-coś-tam, trendy i passé, klasyczna i nowoczesna, autorska i komercyjna… Jaka zatem jest dzisiaj, tu i teraz? Jaka jest w Polsce? Jaka w Europie? Wszelaka. Ale coraz rzadziej niesie ze sobą coś, co należałoby określić jako narrację, rozumianą poprzez czytelny komentarz, protest, negację, aplauz lub pytanie. Dziś biżuteria dużo częściej „wygląda”, jest „designerska” lub „markowa”, przestała dawać znaki (no może poza dewocjonaliami). Wtapia się w sylwetkę właściciela i jego sztafaż, jest mało ważna. I dlatego chcemy zaprosić Was, artystów złotników, projektantów i rzemieślników (którzy tak wiele macie do powiedzenia w przestrzeniach wirtualnych), żebyście spróbowali swoje zdanie przekazać znakiem złotniczym. Potrafimy to zrobić? Zmierzymy się z takim zadaniem?
Jak zbudujemy komunikat, aby codzienna dynamiczna elokwencja (wyrażana w rozmowach publicznych, prywatnych lub za pośrednictwem komunikatorów wirtualnych) stała się stabilnie trójwymiarowa? Trwała, nieprzelotna. Niepodlegająca reinterpretacji w zależności od okoliczności. Zdanie zapisane, czytelne, subiektywne i jakże prywatne. Ale – podlegające możliwej replice. Przyzwyczailiśmy się do faktu, że poprzez pracę złotniczą odpowiadamy na zadany temat. Jednak w każdym z nas tkwi nuta (lub etiuda) przekory. Tym razem nie ktoś, tylko my sami chcemy otworzyć tematy i niech zostaną one poddane ocenie i komentarzom. Nie odpowiadamy na narzucony temat, ale przedstawiamy swój punkt widzenia, swoje osądy i interpretacje.
Pytamy i ogłaszamy. I liczymy na nawiązanie dyskusji. Werbalnej, tekstowej i – najcenniejszej – poprzez złotniczą replikę. Pomysł przygotowania takiej właśnie wystawy narodził się podczas wielu rozmów przy okazji spotkań w sandomierskiej Galerii Otwartej, prowadzonej przez Mariusza Pajączkowskiego. Nie jest nowy, opiniował i wspierał go sam Michał Gradowski, który już w 2013 r. wniósł wiele cennych uwag. Idea ewoluowała dosyć długo, a impulsem do opracowania tego scenariusza było zaproszenie przez Andrzeja Sadowskiego, organizatora targów Jubinale, do zorganizowania wystawy podczas czerwcowego spotkania branży złotniczej w Krakowie. Swoje wsparcie i przestrzeń wystawienniczą w londyńskiej Megan Gallery zadeklarował Andrzej Pacak, swoje doświadczenie, wiedzę i pomoc zaoferował Marek Nowaczyk, „biologiczny” ojciec legnickich konfrontacji. Oto zatem przedstawiamy propozycję, będącą jednocześnie zaproszeniem do wspólnego Hyde Parku. Te cztery osoby samowolnie obwołały się organizatorami wystawy.
I podzieliły rolami: – Andrzej Sadowski – „patron klubu dyskutantów”, – Marek Nowaczyk – „merytoryczny moderator dyskusji”, – Mariusz Pajączkowski – „techniczny moderator dyskusji”, – Andrzej Pacak – „wszechstronny moderator dyskusji”. * Organizatorzy zapraszają wszystkich złotników, artystów, projektantów i rzemieślników do zabrania głosu w formie pracy złotniczej, stanowiącej biżuterię lub obiekt złotniczy, będący czytelnym komunikatem dla widzów oraz potencjalnych użytkowników. Nasze zaproszenie kierujemy również do studentów i absolwentów wyższych szkół artystycznych, a także ich nauczycieli, do uczniów liceów plastycznych i szkół plastycznych, do pobierających nauki u mistrzów rzemiosła, do wszystkich chcących wyrazić siebie w małej formie złotniczej. Zapraszamy również wszystkich tych, którzy zajmują się złotnictwem i biżuterią, i czują potrzebę przekazywania innym swoich wewnętrznych emocji, idei i przemyśleń.
* Chcemy, aby ten złotniczy wyraz poglądów nie wykluczał nikogo
. Niech to będą głosy całego środowiska złotniczego, niedzielone na sfery, emocje i regiony, bez podziałów na „rzemieślników” i „artystów”. Każdy z nas ma prawo do własnego zdania. Na tej wystawie chcemy to właśnie pokazać, wiedząc, jak różne są zainteresowania i zdania uczestników. Dlatego też, aby nie wartościować osób, głosów i tematów, wystawa ta nie będzie konkursem. * Nie ograniczamy tematów, które autorzy chcieliby poruszyć w swojej pracy, jednak prosimy o wyłączenie z dyskusji prac mających związek z religią i symboliką sakralną. Takich wypowiedzi, szczególnie w dzisiejszej Polsce i Europie, jest mnóstwo. Może nawet zbyt wiele.
Nie chcemy również ułatwiać zadania uczestnikom wystawy. * Nie ograniczamy stosowanych technik i materiałów, ale ponieważ chcemy stworzyć wystawę złotniczą, prosimy o nadsyłanie prac, które mają cechy wynikające z umiejętności wykorzystania warsztatu złotniczego.
* Prosimy uczestników o nadanie tytułu swojej pracy
. To ułatwi publiczności jej odbiór. Możliwe jest również dołączenie do swojej pracy zdjęcia, tekstu lub innej wizualizacji o dowolnym formacie (2D lub 3D), nie większej jednak niż 20 x 20 x 5 cm (wystawa będzie podróżować). Nadesłanie samej wizualizacji bez obiektu nie mieści się w formule wystawy.
Również wizualizacja w formie pliku wymagającego użycia monitora lub rzutnika ze względów technicznych nie będzie prezentowana na wystawie i w katalogu.
* Każdy z uczestników może przesłać do trzech prac
(komplet lub zestaw stanowi jedną pracę), jednak organizatorzy zastrzegają sobie prawo decyzji w sprawie ostatecznej formy wystawy. Nie zostaną przyjęte prace, których treści są sprzeczne z prawem obowiązującym w krajach Unii Europejskiej. Organizatorzy zastrzegają sobie również prawo do nieprzyjęcia na wystawę pracy, która w swoim wyrazie obraża, tworzy podziały, jest zbyt daleko idącym naśladownictwem itp. Liczymy na kulturę wypowiedzi złotniczej i prosimy o zrozumienie, że naszym zamiarem jest zorganizowanie wystawy polemicznej, ale nie agresywnej.
* Wszystkie nadesłane prace zostaną sfotografowane (na białym tle
) w celu przygotowania katalogu i publikacji w internecie. Ze względów technicznych prosimy o uwagi dotyczące sposobu wykonania fotografii do katalogu, np. w postaci zdjęcia (wykonanego choćby za pomocą telefonu komórkowego) lub jasnego opisu. Zapobiegnie to błędom i krytycznym uwagom autora po publikacji zdjęcia. * Katalog zostanie przygotowany
i zaprezentowany podczas otwarcia wystawy 7 czerwca 2018 r.
podczas targów Jubinale w hali Expo Kraków, ul. Galicyjska 9. Obok zdjęcia pracy, jej tytułu oraz ewentualnej wizualizacji bądź tekstu jej towarzyszącego, zostanie umieszczony jeden link do strony internetowej, wybrany przez autora.
* Organizatorzy po zakończeniu ekspozycji w czerwcu 2018 r. zwrócą się do galerii i muzeów
z propozycją uczestnictwa w projekcie poprzez przygotowanie kolejnych ekspozycji i zaproszenia kolejnych autorów. Już potwierdzone miejsca prezentacji wystawy to Megan Gallery w Londynie oraz wystawa przygotowana przez Galerię Otwartą w przestrzeni właściwej do jej godnej aranżacji (w Sandomierzu lub w innym mieście).
* Materiały zgromadzone podczas trwania projektu
zostaną zarchiwizowane i nieodpłatnie przekazane do instytucji gromadzących informacje o współczesnej sztuce złotniczej, w tym do Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu, Muzeum Narodowego w Warszawie i Poznaniu, Galerii Sztuki w Legnicy, Galerii YES, Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. Będą również publikowane w prasie, na stronach internetowych i w portalach społecznościowych. Nie wykluczamy przekazania ich do innych instytucji, również zagranicznych.
* Udział autorów w projekcie jest bezpłatny. * Termin nadsyłania prac upłynie 15 kwietnia 2018 r. * Informacje o projekcie będą publikowane w czasopismach, na stronach internetowych instytucji wystawiających, portalach społecznościowych, podczas targów branżowych, w prasie i innych mediach
w zależności od możliwości organizacyjnych i finansowych. W sprawie materiałów prasowych prosimy o kontakt pod adresem wystawa@ moimzdaniem.info. Będą one również możliwe do ściągnięcia (w wersji nadającej się do druku) ze strony internetowej projektu. Już niebawem zostanie uruchomiona strona internetowa pod adresem www. moimzdaniem.info, na której będziemy umieszczali wszelkie informacje dotyczące projektu. Pełny regulamin opublikuje też „Polski Jubiler”, nasz Partner Medialny. Zapraszamy do złotniczej dyskusji.
Marek Nowaczyk
Andrzej Pacak
Mariusz Pajączkowski
Andrzej Sadowski
Korona, zapona, zawieszki oraz inne elementy słynnego skarbu średzkiego można będzie oglądać w Muzeum Narodowym we Wrocławiu.
Atrakcją wystawy przygotowanej z okazji jubileuszu 60-lecia istnienia muzeum będą odzyskane trzy lata temu i dotychczas niepokazywane fragmenty skarbu. Wystawę można oglądać od 3 października do 30 grudnia. Korona i zapona Najcenniejszą częścią skarbu jest korona, której poszczególne segmenty zdobione są naprzemiennie trójlistnymi plakietami z barwną emalią i dużymi szafirami oraz mniejszymi granatami, akwamarynami, szmaragdami, spinelami, tektytami i perłami. Segmenty zwieńczone są figurami orłów trzymających w dziobach pierścienie i połączone szpilami, z których każda zakończona jest kwiatonem. Korona ze Środy Śląskiej jest klejnotem kobiecym zamówionym z okazji ślubu, na co wskazuje motyw pierścieni – oznaka małżeńskiego zobowiązania i symbol dobrej wróżby. Prawdopodobnie jej ostatnią właścicielką była Blanka de Valois, pierwsza żona Karola IV, zmarła w 1348 r., a więc niedługo przed domniemanym czasem ukrycia i utraty skarbu. Korona wykonana została w XIV wieku i jest jedyną istniejącą koroną tego rodzaju, a niezwykle wysoka jakość pracy złotnika nadaje jej wyjątkową wartość. Drugim pod względem wartości klejnotem jest kolista zapona, ozdobiona pośrodku kameą z chalcedonu, z przedstawieniem orła. Dookoła kamei oraz na zewnętrznym kręgu zapony umieszczone są szlachetne kamienie – granaty i szmaragdy. W kręgu zewnętrznym zachował się szafir oraz perły w wieńcach szmaragdów i granatów. Zapony tego typu służyły do spinania ceremonialnych płaszczy dworskich oraz szat koronacyjnych i liturgicznych. Na wystawie pokazane zostaną również dwie złote zawieszki z końca XII wieku używane jako ozdoba głowy kobiecej (zdobione filigranem oraz szafirami, cytrynami, granatami i perłami), druga, skromniejsza para zawieszek, złote pierścienie (jeden z niezachowanym pierścieniem, drugi z szafirem), sygnet z motywem półksiężyca i gwiazdy, taśma zdobnicza przeznaczona do okuwania cennych przedmiotów oraz część odnalezionych złotych monet. Po raz pierwszy zwiedzającym udostępnione zostaną fragmenty skarbu odnalezione w 2005 r. w wyniku działań Centralnego Biura Śledczego. Są to dwa brakujące elementy korony średzkiej – jeden z orłów i fleuron oraz pierścień z perłą i srebrny grosz praski.
Historia odnalezienia skarbu średzkiego
W maju 1988 r., na podmiejskim wysypisku w Środzie Śląskiej odnaleziono złote przedmioty, które trafiły tam wraz z ziemią i gruzem z prac rozbiórkowych na terenie Starego Miasta. Wiadomość o odkryciu przyciągnęła wkrótce poszukiwaczy amatorów i dotarła do służb archeologicznych. W wyniku przeprowadzonej akcji odzyskano złote i srebrne przedmioty, które po scaleniu stworzyły unikatowej wartości zespół średniowiecznych klejnotów i monet. Miejsce i prawdopodobny czas ukrycia drogocennych przedmiotów i monet – przed połową XIV wieku – oraz charakter klejnotów pozwalają przypuszczać, że stanowiły one bankowy depozyt zastawny, pochodzący ze skarbca Luksemburgów, z czasów panowania Karola IV. Wiadomo, że władca ten zaciągał pożyczki u żydowskich bankierów w Środzie Śląskiej. Skarb przekazany został do zbiorów Muzeum Narodowego we Wrocławiu i po raz pierwszy pokazany tam w 1997 r., następnie znalazł się jako stały depozyt na ekspozycji w Środzie Śląskiej. Korona i inne zabytki były prezentowane na wystawach w Warszawie, Dreźnie, Valladolid i w Brukseli.
Kurator: Jacek Witecki Skarb średzki
Od 3 października do 30 grudnia 2017 r.
Muzeum Narodowe we Wrocławiu
W październiku sandomierska Galeria Otwarta, w cyklu „Wystawy w otwartej szafie” zaprasza na dwie wystawy Małgosi Kalińskiej.
W sobotę 14 października o godzinie 17 zobaczymy jej biżuterię w dwóch odsłonach: wypowiedzi artystycznej i dobrego projektu użytkowego. A chwilę później po drugiej stronie rynku, w Sandomierskim Centrum Kultury, odbędzie się spotkanie przy obrazach artystki.
Artystka renesansu
Małgosia Kalińska jest absolwentką Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie otrzymała dyplom z wyróżnieniem w Katedrze Projektowania Biżuterii. Wcześniej ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Szczecinie. Była stypendystką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. Od roku 2017 pracuje jako wykładowca w Akademii Sztuki w Szczecinie w Pracowni Projektowania Biżuterii. Mieszka i pracuje w Szczecinie. Głównym celem, który przyświeca artystce podczas procesu projektowania, jest funkcjonalność. Inspiracje czerpie z otaczającej ją rzeczywistości, napotykanych przedmiotów i sytuacji. Materiałem, który artystka najczęściej stosuje w swoich obiektach, jest srebro. Poza tym wykorzystuje także tkaninę, porcelanę, emalię, kauczuk oraz folię. Cechą charakterystyczną twórczości artystki jest różnorodność kolekcji, które są czymś więcej niż tylko ozdobą.
Malarstwo artystki
Poza biżuterią jej pasją jest także malarstwo. Brała udział w licznych wystawach i konkursach, m.in. w konkursie Amberif i międzynarodowych konkursach organizowanych przez Galerię Sztuki w Legnicy. Jest stypendystką Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz członkiem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. W 2010 r. założyła Galerię PRATA w Szczecinie, gdzie również znajduje się jej pracownia. W galerii obok biżuterii założycielki znajdują się dzieła ponad 20 projektantów z całej Polski. Biżuteria Małgosi Kalińskiej jest obecna w Galerii Otwartej od roku 2010.
Wystawa prac Cezarego Łutowicza Od 31 lipca do 25 października w Muzeum Nadwiślańskim w Kazimierzu Dolnym w oddziale Muzeum Sztuki Złotniczej można oglądać wystawę biżuterii Cezarego Łutowicza „Krzemień pasiasty”.
W holu gmachu głównego muzeum zgromadzono prace artysty, który wprowadził krzemień pasiasty do polskiej i światowej biżuterii. Muzeum Nadwiślańskie, chcąc podkreślić zasługi Cezarego Łutowicza dla polskiej sztuki złotniczej, a także upamiętnić czterdziestopięciolecie pracy zawodowej oraz pierwszą wystawę jego biżuterii w muzeum, prezentuje dorobek artysty.
Pierwsza wystawa
Organizatorom zależy na podkreśleniu faktu, że w 1985 r. w Muzeum Sztuki Złotniczej, oddziale Muzeum Nadwiślańskiego, została zorganizowana całoroczna wystawa prac artysty, która odegrała znaczącą rolę w wypromowaniu biżuterii z krzemieniem pasiastym. Obecna wystawa ma charakter jubileuszowy. W tym roku bowiem mija 45 lat pracy twórczej artysty, którego nazwisko na zawsze związane będzie z tym kamieniem. Jak czytamy w tekście kuratorskim autorstwa Anieli Ryndziewicz, jak wielka musiała być to fascynacja, wrażliwość i wyobraźnia artystyczna, aby w „kamieniu spotkanym na drodze”, zobaczyć tak niezwykły potencjał. Ile trzeba było zaangażowania, determinacji, wytrwałości i optymizmu, by tworząc z niego unikatową biżuterię, tak rozpropagować go w Polsce, Europie i świecie, podnieść do rangi wizytówki naszego kraju, do rangi kamienia polskiej dyplomacji, a wreszcie klejnotu królewskiego.
Artysta renesans u
Cezary Łutowicz jest artystą wszechstronnym, którego nazwisko na zawsze związane zostanie z krzemieniem pasiastym. Ten urodzony w Białymstoku artysta z miłości, i to nie tylko do krzemienia, na stale osiadł w Sandomierzu i od 1972 r. tworzył swoją biżuterię. Cezary Łutowicz nie tylko tworzył i tworzy biżuterię z kamieniem optymizmu, ale także jest jego wielkim propagatorem. Upowszechnia wiedzę na jego temat i uczy młodych twórców wykorzystywania tego na wskroś polskiego kamienia w biżuterii. Jest pomysłodawcą i współorganizatorem wraz z Muzeum Okręgowym w Sandomierzu warsztatów złotniczych „Krzemień pasiasty – kamień optymizmu” oraz inicjatorem nazwania Sandomierza Światową Stolicą Krzemienia Pasiastego. Cezary Łutowicz miał ponad 20 wystaw indywidualnych, był uczestnikiem kilkudziesięciu zbiorowych. Ekspozycje biżuterii z krzemieniem pasiastym prezentował w różnych miastach Europy oraz Azji (Indie, Chiny). Wielokrotnie nagradzany. Jego prace znajdują się w siedmiu muzeach Polski, trzy w zbiorach Watykanu, jedna w międzynarodowej kolekcji Galerii Sztuki w Legnicy, kilka w kolekcji Magdaleny Kwiatkiewicz, Galeria Yes. Autor projektu i wykonawca łańcucha ceremonialnego burmistrza miasta Sandomierza. Zainteresowania: ogród, jazz, fotografia – członek ZPAF. W wolnej chwili – po dwunastu latach starań o zezwolenie – zakotwiczył niebo na Rynku w Sandomierzu.
W sali Ratusza Miejskiego w Sandomierzu 24-25 maja odbyło się posiedzenie przedstawicieli urzędów probierczych państw Grupy Wyszehradzkiej (GV4) zorganizowane pod patronatem burmistrza Sandomierza Marka Bronkowskiego.
Na spotkaniu omawiano zagadnienia metod badawczych stosowanych w probiernictwie, szczególnie dotyczące metody XRF. Uczestnicy spotkania przygotowali wspólne stanowisko w tej sprawie – w celu zaprezentowania go na najbliższym posiedzeniu Stałego Komitetu Konwencji o kontroli i cechowaniu wyrobów z metali szlachetnych.
Wyposażenie urzędów probierczych
Tematem obrad GV4 były również sprawy związane z wyposażeniem urzędów probierczych w aparaturę badawczą i lasery oraz ich możliwości i plany inwestycyjne na najbliższe lata. Dyskutowano o metodach badania wyrobów wykonanych w nietypowych technologiach, np. mokume gane, gold bond, graziella, z materiałów nienoszących znamion stopów metali szlachetnych. Porównywano dane statystyczne dotyczące liczby badanych i oznaczanych wyrobów z metali szlachetnych. Wybór miejsca spotkania nie był przypadkowy – celem organizatorów z warszawskiego urzędu probierczego było zaprezentowanie gościom zagranicznym sandomierskiego „kamienia optymizmu” – krzemienia pasiastego, który na równi z bursztynem wyróżnia i promuje polską biżuterię.
Uczestnicy posiedzenia GV4 odwiedzili muzeum w Krzemionkach Opatowskich, obejrzeli wystawę biżuterii z krzemieniem, eksponowaną w sandomierskim muzeum. Odwiedzili też kilka pracowni artystów złotników oraz dwie sandomierskie galerie, gdzie obejrzeli wiele pięknych przedmiotów i wysłuchali ciekawych opowieści dotyczących historii krzemienia.
Z przyjemnością należy odnotować fakt, który również ma związek z Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu. Otóż od grudnia zeszłego roku możemy ponownie oglądać fragment kolekcji współczesnej polskiej biżuterii pozostającej w zbiorach i pod opieką tego oddziału. Aniela Ryndziewicz w piwnicach budynku przygotowała wystawę pokazującą ponad 350 obiektów autorstwa 55 artystów i projektantów tworzących po 1945 r.
Dziś kolekcja liczy ponad 800 sztuk. Wokół niej samej i możliwości jej eksponowania sporo się działo. Nie zawsze były to działania pozytywne. Ale nie o tym dziś należy pisać. Istotne jest to, że znowu realizacje, które stawały się ważnymi punktami rozwoju współczesnej polskiej biżuterii i projektu złotniczego, można zobaczyć w gablotach, nie zaś wyłącznie na zdjęciach sprzed lat. Że nazwiska tych, którzy tworzyli obraz dzisiejszej biżuterii autorskiej, przestały być tylko zapisami i dziś na własne oczy można zobaczyć ich prace.
Rola muzealników
Trudna jest dziś sytuacja muzealników, którzy pojmują swoją rolę jako działania ściśle związane z ochroną dzieł sztuki. Rola muzeów jako instytucji powołanych do gromadzenia, przechowywania, konserwacji i udostępniania zbiorów jest oczywista, korzyści płynące z ich działań edukacyjnych i naukowych – nieocenione. Przecież muzea to miejsca wyjątkowe i godne szacunku dla dzieł tam zgromadzonych. To nasz polski dorobek. Skromną przestrzeń budynków naprawdę lepiej wykorzystać do ekspozycji zbiorów, często nadzwyczaj ciekawych, a zalegających przez lata w muzealnych magazynach.
My, publiczność i zwiedzający, mamy nadzieję, że w Kazimierzu nad Wisłą świadomość roli unikatowej złotniczej kolekcji będzie coraz silniejsza. Może w końcu powstanie postulowane od lat miejsce dla tradycyjnego warsztatu złotniczego, pozyskanego przez muzeum już kilkanaście lat temu, a do tej pory nieznanego publiczności? Byłaby to ekspozycja wyjątkowa na skalę kraju, jedna z nielicznych w Europie. Może powstanie miejsce dla czasowych wystaw złotniczych, ukazujących publiczności to, co współcześnie dzieje się naprawdę ważnego? Może takie działania mogłyby przyczynić się do rozwoju kolekcji? Tak wiele zależy od dobrej woli i świadomości decydentów. Trzymajmy kciuki!
Europejska Noc Muzeów w Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym odbyła się już po raz dwunasty. Od roku 2006, gdy po raz pierwszy grupa złotników przygotowała „Pokaz dawnych technik złotniczych – w warsztacie złotnika”, spotykaliśmy się wielokrotnie.
Dwa pierwsze spotkania (lata 2006 i 2007) odbyły się w salach zamku w Janowcu, kolejne (2008-2013) w tymczasowej siedzibie Muzeum Sztuki Złotniczej, którą była dzwonnica przy kazimierskim rynku. Gospodarzami spotkań, przygotowywanych przez Anielę Ryndziewicz (kierownika oddziału) od początku byli Michał Gradowski i Jacek A. Rochacki, do których dołączyli Marek Nowaczyk, Mariusz Pajączkowski, Jacek Skrzyński, a później Piotr Cieciura i Marian Klabisz.
Spojrzenie wstecz
Od pierwszego spotkania złotnicze pokazy stały się największą atrakcją kazimierskiej Nocy Muzeów. Inne oddziały Muzeum Nadwiślańskiego, choć również przygotowywały ciekawą ofertę, nie mogły poszczycić się równym zainteresowaniem. Przez lata małą dzwonnicę odwiedzało ok. 700 osób przez jeden wieczór! Te wieczory i noce zawsze miały swój wyjątkowy klimat i zdarzenia, które publiczność doceniała i pamiętała. Niektórzy byli z nami przez cały wieczór, inni odwiedzali nas co roku.
Jak dużo sami nauczyliśmy się o złotnictwie, słuchając niezapomnianych gawęd Michała Gradowskiego, tajemnic warsztatu zdradzanych przez Jacka A. Rochackiego, opowieści Anieli Ryndziewicz i Piotra Cieciury. Po przeprowadzce do nowej siedziby organizacją kolejnych trzech spotkań z okazji Nocy Muzeów (lata 2014-2016) zajęła się dyrekcja Muzeum Nadwiślańskiego we współpracy z Zarządem i Radą Programową Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. W roku 2017 spotkaliśmy się znów „po staremu”, jako przyjaciele Muzeum Sztuki Złotniczej. Choć nie wszyscy. Odszedł od nas Michał Gradowski, nie był obecny Jacek A. Rochacki.
Biżuteria z miedzi i cyny
Nowe miejsce, nowe wyzwania, nowa dla nas sytuacja. Po raz pierwszy nie było możliwości używania podczas pokazów srebra. Udało się inaczej zorganizować pracę. Biżuteria tej nocy była wykonywana z miedzi i cyny, co jednak okazało się równie ciekawe dla publiczności. To szczególna zasługa Jacka Skrzyńskiego, który technologię odlewania srebra w formie ceramicznej dostosował do nowych wymagań. I udało się! Efekt – przy współudziale publiczności powstało kilkadziesiąt sztuk biżuterii, którą goście mogli zabrać ze sobą. Pokazy, uzupełnione wykładem Piotra Cieciury i oprowadzeniem kuratorskim po muzealnych piwnicach przez Anielę Ryndziewicz, zostały docenione przez kazimierskich gości. Muzeum odnotowało rekordową frekwencję, wydano 1009 biletów. Z pewnością to również zasługa Mariana Klabisza, którego mistrzowską rękę przy wykonywaniu repusów, plakiet i ornamentów obserwowaliśmy momentami z niedowierzaniem. Znamy mistrzowskie wykonania przedmiotów z przeszłości, zawsze podziwialiśmy nakład pracy i czasu, jaki starzy mistrzowie musieli poświęcić swemu dziełu. A tu zobaczyliśmy, jakie obrazy można wykonać w ciągu dwudziestu minut w miedzianej blasze… Marian, chapeau bas!
W ciągu dwóch miesięcy, od 13 stycznia do 13 marca br., w sandomierskiej Galerii Otwartej odbyła się szesnasta edycja Ogólnopolskiego Konkursu Biżuterii Artystycznej „Prezentacje 2016”. Organizatorzy konkursu pn. „SREBRO & DREWNO” zachęcali: „To bardzo wdzięczny temat, dopuszczający wielość interpretacji oraz inspiracji. Jednocześnie daje nieograniczone możliwości wykazania warsztatowego kunsztu”.
Wyrazili tęż nadzieję, że połączenie materii organicznej z metalem szlachetnym pobudzi wyobraźnię uczestników, by do tematu podejść niekonwencjonalnie. Efekt? W większości bardzo udany. Wielu twórców pokazało realizacje wręcz zaskakujące odbiorcę swoją interpretacją tematu. I mimo „zimowego” ruchu w Sandomierzu wystawę obejrzało wielu gości Galerii Otwartej. Obecny pokaz jest trzecim w mającym nieco eksperymentalny charakter cyklu „Wystawy w otwartej szafie”. Poza niecodziennym miejscem ekspozycji (wnętrzem starego mebla) daje on zainteresowanym dodatkową szansę dotknięcia przedmiotu, obejrzenia go ze wszystkich stron, przymierzenia. Wszystko to oczywiście pod czujnym okiem ekipy Galerii Otwartej. Taki sposób oglądania biżuterii dla wielu gości jest całkiem nowym doświadczeniem, zdecydowanie bardziej ciekawi i prowokuje do dyskusji. Korzystając z okazji, chciałbym dodać kilka słów o „Prezentacjach”. Kto wie, czy obecna edycja nie będzie ostatnią. Może tylko zmieni się formuła, a może pojawi się zamiast nich nowy projekt? Dziś tego nie wiemy, gdyż cykl „Prezentacje” przez szesnaście lat był nierozerwalnie związany z targami Złoto Srebro Czas. Znane w środowisku zamieszanie związane z organizacją październikowych imprez targowych w Warszawie może mieć znaczący wpływ na kontynuowanie projektu. Poza tym ponieważ w środowisku pojawiają się mylne informacje o konkursie, warto przypomnieć, jak było naprawdę. Nie można się pogodzić z tezą, że „Prezentacje” to „konkurs targowy i niech się oni martwią” – bo jest po prostu nieprawdziwa. To konkurs stworzony przez Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych, prowadzony wysiłkiem wielu komisarzy, znaczący w kalendarzu złotniczych imprez. Współpraca STFZ z organizatorami targów PAI Time pod koniec lat dziewięćdziesiątych, w szczególności z panią Wandą Gontarską, zaowocowała udziałem twórców w zorganizowanej przez targi Galerii Projektantów. Doceniając rangę biżuterii autorskiej, umożliwiono artystom na preferencyjnych warunkach prezentację swoich prac podczas trwania imprezy oraz – z inicjatywy p. Gontarskiej – zorganizowano konkurs pn. „Piękno na co dzień”. Jego laureatami byli m.in. Jarosław Westermark (1998) i Marcin Gronkowski (1999). Osoba Wandy Gontarskiej bezpośrednio łączy się z przygotowaniem nowego cyklu wystaw. Gontarska zwróciła się do Andrzeja Bielaka, ówczesnego prezesa STFZ, z propozycją zorganizowania konkursu towarzyszącego targom Złoto Srebro Czas. STFZ otrzymało carte blanche w sprawach organizacyjnych i merytorycznych oraz znaczące środki finansowe z przeznaczeniem na nagrody. Nazwa „Prezentacje” zagościła w nagłówku regulaminu konkursu w roku 2001. Komisarzem pierwszych „Prezentacji” został Jan Suchodolski, na którego spadł obowiązek stworzenia formuły konkursu. Formuła ta, w następnych latach dyskutowana podczas spotkań Zarządu i Rady Programowej STFZ, pozostała w głównych zarysach niezmienna do dziś. Ustalono, że w materiałach informacyjnych znajdzie się zapis, iż organizatorami są Międzynarodowe Centrum Targowe, Pracownie Sztuk Plastycznych oraz Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych (alfabetycznie, jako równorzędne podmioty). W praktyce dwa pierwsze podmioty przyjęły rolę sponsorską, umożliwiając STFZ stworzenie swojego własnego konkursu. Prezentowano go w ciągu roku od oficjalnego ogłoszenia wyników również w innych muzeach, galeriach i na imprezach targowych (np. przez kilka lat był wizytówką STFZ na targach Inhorgenta w Monachium). Stał się najważniejszym i przez długie lata jedynym regularnym wydarzeniem organizowanym przez STFZ. Chciałbym wspomnieć o innych osobach i firmach wspierających przez lata konkurs „Prezentacje”. W szczególności warszawską Walcownię Metali, przez lata finansującą foldery, później katalogi towarzyszące konkursowi (to były pierwsze wydawnictwa firmowane przez STFZ). Wśród firm przyznających wyróżnienia najważniejsze to ARMA Anny Domańskiej, HOPEA Katarzyny i Marka Wierzbickich, firma Wojciecha Kociuby, KGHM Metrach i Perpol. Podczas konkursu wręczane były również nagrody, a wśród nich Nagroda „925” Joachima „Żanka” Sokólskiego (po jego śmierci – Jego imienia), Nagroda im. Małgorzaty Müldner-Nieckowskiej, ufundowana i przyznawana przez Zofię i Witolda Kozubskich, Nagroda STFZ. Od 2010 roku również Galeria Otwarta ma przyjemność wspierać projekt poprzez organizację powtórzeń wystawy konkursowej w Sandomierzu (za nami osiem wystaw, od edycji 2009) oraz przyznawanie nagrody „Otwartego Krzemienia”. Formuła „Prezentacji” zachęcała do działań twórczych, a sam konkurs stał się jednym z nielicznych w kraju forów debiutu młodych artystów i projektantów. Dziś pamiętajmy, że przez lata nie stworzyliśmy innego tak trwałego projektu i nie traktujmy go, jakby nie był nasz. Bo jest. I naszą, członków STFZ, troską powinno być jego właściwe prowadzenie, dokumentowanie i promowanie. Również w przyszłości. A że przyczynkiem do przypomnienia historii „Prezentacji” była nieprawdziwa informacja, pozwolę sobie na jeszcze jedno dementi. Otóż (znowu wbrew mylnym opiniom) to nie my (STFZ) stworzyliśmy pomysł i nie my organizowaliśmy przestrzenie określane jako Galerie Projektantów na targach branżowych. Tworzyły się one podczas kolejnych edycji targów PAI Time, ZSC i Amberif w podobnej formule, z inicjatywy ich organizatorów. Czasami zdarzało się, że wśród projektantów pojawiały się firmy prowadzące typową działalność produkcyjną, z autorskim projektem formy złotniczej niemające nic wspólnego. Andrzej Bielak podczas rozmów z Ewą Rachoń i Wandą Gontarską zaproponował, aby STFZ objęło merytoryczny nadzór nad weryfikacją osób zgłaszających akces do Galerii Projektantów. Decyzje jednak pozostały w rękach organizatorów. Ustalono, że uprawnionymi będą absolwenci wyższych uczelni artystycznych, członkowie związków twórczych oraz osoby mające uprawnienia ministerialne do wykonywania zawodu artysty plastyka. Później – również studenci kierunków artystycznych.
Nigdy nie było tak, że prawo do pokazywania prac przysługiwało wyłącznie członkom STFZ. I nie do nas należała decyzja, czy Galeria Projektantów zostanie zorganizowana czy nie. Zatem wszelkie spekulacje, że o fakcie organizacji Galerii Projektantów lub uczestnictwie w niej danej osoby decydował Zarząd STFZ, proszę uznać za nieprawdziwe. Dla zainteresowanych: nie jest dziś łatwo znaleźć informacje o konkursach „Prezentacje”. Zatem podpowiem: edycje z lat 2001-2009 są opisane na stronie http://www.zlotnictwo.info/stfz/prezentacje. html, a edycje 2010-2016 na stronie http://zlotosrebroczas.com/prezentacje/.
W lutym klejnoty zalśnią w Willi Caro w Gliwicach. 17 lutego odbędzie się otwarcie wystawy, na której po raz pierwszy zaprezentowana zostanie publiczności biżuteria dawna ze zbiorów Muzeum w Gliwicach. Ekspozycja dostępna będzie dla publiczności do 31 marca 2017 roku. Jej kuratorem jest dr Dagmara Wójcik z Działu Sztuki i Rzemiosła Artystycznego.
Sekretnik z diamentowym monogramem, medaliony portretowe, diademy – żeliwny i bursztynowy, bransoleta ze szmaragdem, ametystowa brosza, kamee, opowiedzą nie tylko o modzie i gustach XIXwiecznych pań, ale też o samej biżuterii, jej znaczeniach i funkcjach.
Wystawa pełna tajemnic
Na ekspozycji zobaczyć będzie można kosztowności, których twórcy inspirowali się starożytnością, sięgając do motywów z antycznej mitologii, nie zabraknie biżuterii z kości słoniowej, kompletów złożonych z kolczyków i broszy bądź kolii czy naszyjnika, a także biżuterii sentymentalnej. Ta ostatnia, poza funkcją ozdobną, pełniła także rolę nośnika ważnych i osobistych treści. Za jej pośrednictwem wyrażano miłość, przyjaźń, czy żal po stracie ukochanej osoby. W przypadku biżuterii sentymentalnej w oprawach z drogocennych kruszców i szlachetnych kamieni często umieszczano plecionki z włosów bliskich, nadając klejnotom charakter prywatnych relikwiarzy.
Biżuteria dawna zostanie zaprezentowana po raz pierwszy. Wystawa ma na celu przypomnienie, co nosiły nasze prababki, czego zazdrościły i czego pożądały. A pożądanie to nie zawsze zaspokajano prędko, zważywszy na fakt, że komplet biżuterii, zwany garniturem lub z francuskiego „grand parure”, w XVIII i XIX wieku był dość kosztowny. Mógł on bowiem składać się z kilkunastu elementów. Obok obowiązkowych kolczyków, bransolet i kolii lub naszyjnika w skład jego wchodził na przykład krzyżyk, guziki czy łańcuch zegarka. Perfekcyjna dama nie pojawiała się na mieście bez parasolki, której rączka była idealnie dopasowana zarówno do sukni, jak i do biżuterii właśnie. – Podsumujmy: naszyjnik, medalion, krzyż, brosza, łańcuch zegarka, dewizka, diadem, grzebyki, pierścień, bransolety, rączka parasolki i guziczki dają łącznie 12 pozycji, niejednokrotnie złożonych.
Nic więc dziwnego, że niektóre panie wybierały wersję skromniejszą, która kolczykami zdobiła uszy, guziczkami mankiety, zaś całość wieńczyła broszą – mówi kurator wystawy, dr Dagmara Wójcik. – Ze względu na większą dostępność do dziś przetrwało wiele półgarniturów („demi-parure”), złożonych przeważnie z kolczyków i broszy lub w wersjach okazalszych, gdzie broszę zastępował naszyjnik lub kolia. „Demi-parure” mogły mieć kilka wariantów i te między innymi zobaczymy w zimie w gliwickim Muzeum – dodaje kurator wystawy.
Wystawa: Biżuteria dawna ze zbiorów Muzeum w Gliwicach
Kurator: dr Dagmara Wójcik
Organizator: Muzeum w Gliwicach
Wystawa dostępna dla publiczności od 17 lutego do 31 marca 2017 roku.
10 grudnia w Muzeum Bursztynu w Warszawie miało miejsce niezwykle wydarzenie – wernisaż wystawy Na wschód od bursztynu autorstwa Maryli Dubiel. Artystka zaprezentowała na nim swoją najnowszą kolekcję biżuterii, która zachwyciła licznie zgromadzoną publiczność. Wystawę można zobaczyć do 31 stycznia.
Biżuteria Maryli Dubiel powstała w wyniku połączenia, wydawałoby się niepasujących do siebie, materiałów jubilerskich: pereł, bursztynu i cyrkonii. Dzięki temu zabiegowi udało się jej ukryć w delikatnej biżuterii głębię swojego przesłania.
Bursztyn i perła
Maryla Dubiel w swojej twórczości wykorzystuje zarówno bursztyn, jak i perły, jednak po raz pierwszy zaprezentowała szerokiemu gronu odbiorców biżuterię wykonaną z dwóch jej ulubionych materiałów. Jak sama podkreśla, wpływ na jej twórczość mają częste pobyty w Chinach. Inspiracje Wschodem, tamtejszą kulturą i sztuką, pozwoliły Maryli Dubiel na eksperyment. Ukazała bowiem swoją twórczość w zupełnie innym świetle. Jej biżuteria przemówiła. Projektantka postanowiła wyeksponować bursztyn, starannie wybierając poszczególne okazy, których kształt został przełamany delikatną fakturą perły. Niejednokrotnie w jej pracach bursztyn otrzymuje nową oprawę – perłową, która pozwala na wydobycie lekkości tego niezwykłego materiału jubilerskiego. Biżuteria zaprezentowana na wystawie „Na wschód od bursztynu” zaskakuje, pozwala na nowo odkryć bursztyn. Znakiem rozpoznawczym artystki jest minimalizm i także w najnowszej jej kolekcji możemy go odnaleźć. Należy zauważyć, że Maryla Dubiel biżuterię projektuje od 1994 roku. W 1998 roku otworzyła galerię w Warszawie, gdzie prezentuje swoje kolekcje oraz prace czołowych polskich projektantów. Brała udział w ponad 30 wystawach oraz konkursach w kraju i na świecie, między innymi w Warszawie, Legnicy, Krakowie, Kazimierzu Dolnym, Gdańsku, Berlinie, Bremie, Kolonii, Monachium, Nowym Jorku, Kopenhadze, Florencji, Londynie, Mediolanie i wielu innych. Jej prace znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki Złotniczej w Kazimierzu Dolnym. Muzeum Bursztynu Na uwagę zasługuje także miejsce, gdzie można podziwiać prace artystki. Ukazanie bursztynowej biżuterii w Muzeum Bursztynu w Warszawie jest pomysłem idealnym. Nowe miejsce na warszawskim szlaku biżuterii autorskiej robi wrażenie. Muzeum Bursztynu w Warszawie od początku swojego istnienia prowadzi działalność edukacyjną, upowszechniającą wiedzę o bursztynie. Wstęp do muzeum jest bezpłatny, dzięki czemu każdy może zgłębić wiedzę na temat bursztynu oraz do 31 stycznia zobaczyć prace Maryli Dubiel, do czego z całego serca namawiam.
22 września w budynku galerii Willa przy ul. Wólczańskiej 31 w Łodzi odbyła się interesująca wystawa. Ekspozycja składała się głównie z biżuterii wykonanej przez dawnych studentów Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych (obecnie Akademii Sztuk Pięknych im. Wł. Strzemińskiego w Łodzi) oraz z ośmiu unikatowych eksponatów sygnowanych przez Helenę Kowalewicz-Wegner.
Lena Kowalewicz-Wegner to niezwykle barwna postać, w szczególny sposób związana z historią łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Twórczość Leny Kowalewicz wpisuje się w prąd polskich awangardzistów z Władysławem Strzemińskim i Katarzyną Kobro na czele. Znaczny wpływ na artystkę wywarła również sztuka jej męża Stefana Wegnera. Lena była wszechstronnie uzdolniona, nie ograniczała swoich działań twórczych do jednej dyscypliny: poza malarstwem czy rzeźbą świetnie odnalazła się w świecie biżuterii.
Trochę historii
Helena Kowalewicz-Wegner urodziła się w 1924 roku w Wilnie. Studiowała w Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi, gdzie w 1959 roku założyła pierwszą w Polsce Pracownię Drobnych Form (obecnie Katedrę Biżuterii). Sama artystka opracowała autorską metodę kształcenia, którą stosowała na swoich studentach. Składała się ona z sześciu głównych zasad: „podstawą kształtowania współczesnej biżuterii jest myślenie abstrakcyjno- przestrzenno-rzeźbiarskie; przeciwstawianie się zdobieniu i powierzchownej estetyce przedmiotu z położeniem nacisku na precyzyjne budowanie formy w oparciu o założenia sztuki czystej; wydobywanie charakterystycznych cech surowca, unikanie imitacji oraz budowanie formy w logicznym związku z użytym tworzywem; podkreślanie współzależności charakteru ubioru, biżuterii, typu urody; indywidualizacja procesu nauczania w stosunku do poszczególnych studentów celem wydobycia ich zróżnicowanych predyspozycji twórczych oraz nawiązanie do doświadczeń wyniesionych z pracowni ogólnych i przenoszenie doświadczeń zdobytych w pracowni biżuterii na inne dziedziny sztuki”. Niezwykle ważne w metodzie nauczenia Leny Kowalewicz-Wegner było właśnie to indywidualne podejście do studentów. Dla niej sztuka piękna i sztuka projektowa były dziedzinami stojącymi z sobą ramię w ramię. Jedna mogła czerpać doświadczenie z drugiej i prowadzić do stworzenia przedmiotu doskonale wpisującego się w pojęcie sztuki wysokiej, opartego o zasady kompozycji, kontrastu, rytmu. Dla artystki nie bez znaczenia była również relacja między biżuterią a ludzkim ciałem – w jej pracowni studenci musieli zmierzyć się między innymi z ćwiczeniem badającym zależności między ludzką sylwetką a zaprojektowanym przedmiotem.
Wystawa prac
Przygaszone światła, elegancko ubrani goście, przytłumione rozmowy nad szklanymi gablotami – tak witała nas wystawa w dniu wernisażu. Do głównego pomieszczenia prowadziły schody przyozdobione czerwonym dywanem, po prawej stronie, na małym stoliku, rozdawane były wydru kowane informacje o autorach i historii prezentowanych prac. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to dbałość o szczegóły: przemyślane podświetlenie biżuterii eksponowanej w kontekście przepięknych, czarno-białych fotografii z lat 60-tych. Widać było, że ktoś poświęcił wiele czasu i serca, by każde z dzieł należycie podkreślić. Inicjatorami, dzięki którym odbyła się wystawa, byli Sergiusz Kuchczyński oraz Olga Podfilipska- Krysińska. To oni spędzili wiele godzin przeszukując archiwa Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, Centralnego Muzeum Włókiennictwa oraz Muzeum Miasta Łodzi, tworząc wydarzenie. Moim zdaniem to niezwykle piękna inicjatywa, z której należy brać przykład – nie godzi się zapominać o korzeniach i nie przekazywać dalej wiedzy o początkach, wielkich ludziach i ich artystycznych dorobkach. Tak duży projekt wymagał oczywiście zaangażowania większej liczby osób niż tylko wspomniana dwójka kuratorów. Przy ekspozycji oraz oprawie graficznej wystawy pomagał Mariusz Andryszczyk, autor jednego z piękniej wydanych katalogów, jakie do tej pory miałam okazję widzieć. Teksty zamieszczone w katalogu są w języku polskim i angielskim. Zawiera on nie tylko zdjęcia prac, cytaty z osobistych notatek Leny Kowalewicz-Wegner czy fotografie biżuterii prezentowanej na modelkach – byłych studentkach WSSP. W wydanym albumie znajdziemy kolorowe szkice, projekty wykonane przez artystkę, archiwalne zdjęcia pracowni Leny Kowalewicz-Wegner oraz przede wszystkim bardzo dokładne opisy poszczególnych przedmiotów biżuteryjnych, kawał historii łódzkiego świata artystycznego z dawnych lat.
Tworzywo sztuczne, rezolan, bakelit, mosiądz
Tworzywo sztuczne, rezolan, bakelit, mosiądz jak również różnego rodzaju półprodukty, będące odpadami przemysłowymi, to materiały, które królowały w biżuterii projektowanej przez studentów w ówczesnej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Łodzi. Recykling, polegający na zastosowaniu powtarzalnych elementów pochodzących z fabryk, był podyktowany z jednej strony sytuacją państwa w tamtych latach, gdzie kontakt z zachodem był utrudniony, z drugiej otwartością samej Leny Kowalewicz- Wegner, która dostrzegła potencjał w czymś, co dla kogo innego było jedynie odpadem. To bardzo nowatorskie jak na tamten okres rozwiązanie, wzbudzało powszechne zainteresowanie. Wystawa Lena. Helena Kowalewicz-Wegner i łódzka szkoła projektowania biżuterii to nie tylko rarytas dla historyków sztuki badających dzieje polskich artystów. To przede wszystkim lekcja dla młodego pokolenia, które zyskało szanse na zetknięcie się z przedmiotami i historią, do której we własnym zakresie mogłoby nie dotrzeć. Dodatkowo aktualność prezentowanych obiektów, mimo upływu takiej ilości czasu, jest czymś, co może być bolesnym pstryczkiem w nos dla początkujących artystów, przekonanych, że odkryli swoim projektem Amerykę – nie mając bladego pojęcia o tym, że podobne rozwiązania były stosowane już pół wieku wcześniej.
W Narodowej Galerii Sztuki Zachęta można do 23 października podziwiać „Bogactwo”, wystawę, na której młodzi twórcy próbują odpowiedzieć na pytanie: czym jest bogactwo. I co ciekawe, dla znacznej części z nich kojarzy się ono z …biżuterią.
Na wystawie, której kuratorkami są Katarzyna Kołodziej oraz Magdalena Komornicka, starano się prześledzić sposób postrzegania bogactwa od lat 90. do współczesności.
Zmagania z bogactwem
Wystawa „Bogactwo” jest próbą prześledzenia procesu, który dotyka polskie społeczeństwo od czasów transformacji ustrojowej po dzień dzisiejszy. Twórcy w swoich pracach opowiedzieli bardziej o marzeniach, które nie zostały urealnione, niż o rzeczywistym bogactwie. Podkreślenia wymaga fakt, że wyobrażenie o luksusie dla sporej grupy artystów (12 z 23) kojarzy się ze złotem, kamieniami szlachetnymi i biżuterią. Każdy z artystów mierzy się z tematem na swój własny sposób. Jedni utożsamiają je z niezrealizowanym pragnieniem, inni z celem, do którego dążą, jeszcze inni widzą w nim zło. Prace skoncentrowane są na przedmiotach materialnych, które mogą być synonimem bogactwa. Szczególne są prace Maurycego Gomulickiego „Midas” i Diamonds are forever”. W „Midasie” artysta powraca do archetypu chciwości. Gomulicki jak w soczewce ukazuje skarby naszych czasów, naszyjniki z pereł, kamienie szlachetne, złotą biżuterię, markowe zegarki, które stały się znakiem luksusu i prestiżu społecznego naszych czasów. Przyglądając się pracy mamy wrażenie, że dotykamy sedna ludzkich pragnień. Nagromadzenie wartościowych dóbr materialnych i pokazanie ich światu wydaje się najważniejsze dla współczesnego człowieka. Podobnie jak mitycznemu Midasowi, tak samo naszemu społeczeństwu zależy na posiadaniu niezliczonych ilości dóbr materialnych, nie zdając sobie sprawy, że ich zdobycie może skończyć się tragicznie. W drugiej pracy Maurycego Gomulickiego „Diamonds are forever” mamy możliwość przejrzenia się jak w lustrze. Patrząc na ogromny diament, tak naprawdę widzimy sami siebie i nasze potrzeby. Rzeźba jest wizualizacją pragnień współczesnego społeczeństwa. Wręcz pazerna chęć posiadania dóbr luksusowych sprawia, że człowiek marzy o wielkim bogactwie, pozwalającym na zaspokojenie wszystkich potrzeb. A apetyt, jak wiadomo, rośnie w miarę jedzenia.
Konsumpcjonizm w biżuterii
Najciekawszą pracą wydaje mi się „Amber kebab”, czyli „Bursztynowy kebab” Marii Tobały. Artystka specjalnie na tę wystawę stworzyła rzeźbę w kształcie bursztynowego kebabu, umieszczonego w opiekaczu. Tobała w swojej pracy podkreśla komercjalizację każdej dziedziny naszego życia, nawet naszych skarbów narodowych. Bursztyn poruszający się wokół własnej osi i gotowy do spożycia niczym fast food, jest odpowiedzią na potrzeby współczesnego człowieka, który chce posiadać wszystko, co tylko zobaczy, i chce posiadać to natychmiast. Potrzeby te dotyczą każdej dziedziny naszego życia, od jedzenia po dobra luksusowe. Artysta z przymrużeniem oka spogląda na nasze społeczeństwo, zestawiając ze sobą zupełnie różne kultury. Wrzuca do jednego worka polski i turecki „towar eksportowy”. Zarówno kebab, jak i bursztyn stały się bowiem produktami masowymi, które w szybki sposób można nabyć niemal wszędzie. Ciekawą pracą jest także rzeźba Ewy Axelrad, która przedstawia złoty ząb. Ząb jest dla artystki symbolem bogactwa funkcjonującym w krajach Europy Środkowo-W schodniej. Złote zęby były oznaką zamożności, ale też bardzo zmyślną, najbezpieczniejszą, formą gromadzenia kapitału we własnym ciele, do czego odnosi się tytuł pracy: „Is it safe”. Artystka na potrzeby wystawy przetopiła uprzednio sfotografowany złoty ząb, który zakupiła od handlarza złotych zębów pod Londynem. Na wystawie widzimy kropelkę złota, która symbolizować ma poczucie naszego bezpieczeństwa, którego dopatrujemy się w metalach szlachetnych.
Bogactwo współcześnie
Współczesny człowiek łączy poczucie bezpieczeństwa i prestiżu z posiadaniem dóbr materialnych. Mimo że polskie przysłowie brzmi „pieniądze szczęścia nie dają”, to sądzę, że jest wprost przeciwnie. Nasze społeczeństwo upatruje szczęścia w posiadaniu pieniędzy, kosztowności i dóbr materialnych. Poczucie bezpieczeństwa dają nam luksusowe towary, które gromadzimy i cieszymy się, gdy mamy ich więcej niż inni. Wystawa pokazuje, że Polacy to konsumpcjoniści, który powoli zaczynają przypominać współczesnego Midasa.
Do pokazu zostali zaproszeni artyści i projektanci, którzy uczestniczyli w wystawie 2016 x biżuteria.
Przed Galerią Otwartą na sznurach zostało rozwieszonych kilkadziesiąt zdjęć prac, które nadesłali uczestnicy, lub które zostały wykonane podczas ostatnich tygodni w Sandomierzu. Zaś goście – dosłownie – mogli wybrane zdjęcie ze sobą zabrać. Kilkoro z nich nie zadowoliło się papierowym obrazem i chciało mieć również oryginał. Udało nam się w kilku wypadkach zaspokoić ich chęci, innym przekazaliśmy bezpośredni kontakt do autorów. I na pewno była to akcja prowokująca wiele rozmów o biżuterii autorskiej i twórczości złotniczej.
Stany przejściowe (Transition) to kolejne spotkanie z cyklu Światowa Stolica Krzemienia Pasiastego gości Światową Stolicę Bursztynu. Po raz czwarty mieliśmy przyjemność zaprosić na wystawę, będącą efektem międzynarodowego konkursu na projekt biżuterii z bursztynem. Wernisaż odbył się w gościnnych salach Iluzjon Art Cafe w Sandomierzu, współorganizatorem było Sandomierskie Centrum Kultury, zaś kieliszek nalewki z bursztynem na dnie stał się już tradycyjnym poczęstunkiem.
Według kurator wystawy, Barbary Schmidt, „stany przejściowe konfrontują nas z momentem opóźnienia i wątpliwości. Na etapie tym nie czujemy się bezpiecznie, gdyż dawne odpowiedzi już się nie sprawdzają, a nowych jeszcze nie znaleźliśmy. Ten krótki okres – gdy wszystko jest jeszcze w toku, a my bylibyśmy władni na nowo ustalać zasady – bywa przez nas niewykorzystany”. 75 artystów z 17 państw odpowiedziało na ich zaproszenie. Wykorzystując tę przestrzeń, zapełnili ją swoimi propozycjami. Jurorom udało się jednak podjąć jednogłośne decyzje co do jakości i intensywności zaprezentowanych prac. Wybrali oni wyrażone w języku biżuterii współczesne odpowiedzi na ponadczasowe pytania, jakich domagają się od nas „stany przejściowe”.
Wystawa Jarosława Kolca jest pierwszą z cyklu W otwartej szafie. Jest też kolejną wystawą autora z cyklu działań prezentujących szeroką gamę cech kamieni jubilerskich i ozdobnych. Poszukuje w nich sedna, poczynając od barwy i stopnia przezroczystości, przez układy wzorów i deseni znajdujących się w ich wnętrzu – strukturze, po naturalne formy i faktury występujące na ich powierzchni lub na płaszczyznach spękań i pęknięć. Skały, minerały i kryształy stały się głównym środkiem jego wyrazu artystycznego.
Bohaterem tej wystawy stał się kryształ górski, kamień przezroczysty i bezbarwny. Pozornie. Światło, które tworzy, to wszystkie kolory tęczy, cienie – wbrew logice – świecą, obraz staje się multiplikacją rzeczywistości, dotyk sprowadza myśli do magii, rodzi chęć posiadania go jako amuletu. Pasja do kamieni Podczas spotkania z autorem goście mogli dowiedzieć się znacznie więcej o krzemieniu. Cóż, Jarek Kolec to ponad 30 lat historii polskiego złotnictwa i niesamowitych poszukiwań. Jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi (dyplom w Pracowni Biżuterii prof. Andrzeja Szadkowskiego). Od 1988 roku jest zawodowo związany z łódzką uczelnią, w której prowadzi pracownię Technologii i Materiałoznawstwa w Katedrze Biżuterii na Wydziale Tkaniny i Ubioru. Założyciel Grupy Twórczej G7 (2006 r.). W 2009 r. otrzymał stopień doktora sztuki. Dziś jest w przededniu obrony pracy habilitacyjnej. Oprócz dawnych, klasycznych technik złotniczych, jego pasją są kamienie, nie tylko te jubilerskie. Jest członkiem zarządu Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego. Bierze czynny udział w wystawach krajowych i zagranicznych, związanych z projektowaniem biżuterii. W dorobku wystawienniczym ma 12 wystaw indywidualnych. Prezentował swoje prace na kilku kontynentach – w Europie, Azji, Ameryce Północnej i Ameryce Południowej. Wielokrotnie nagradzany. Jego prace znajdują się w zbiorach w polskich galerii sztuki oraz muzeach Krajowych i zagranicznych. Jak mówi, „prezentowane prace są efektem fascynacji kamieniami”. I podczas wernisażu tą fascynacją autor dosłownie podzielił się z publicznością: każdy z obecnych został poczęstowany kryształem górskim z polskiej kopalni w Jegłowej. Przecież Jarek w tytule obiecał: dam ci kryształowy kamień.
Przełom sierpnia i września był dla Galerii Otwartej wielką zmianą. Po ponad sześciu latach obecności pod adresem Rynek 5 musieliśmy opuścić pomieszczenia w Konwikcie Boboli. Cóż, bywa, właściciel ma prawo podejmować decyzje dotyczące swojej własności. Zaś my, zachowując maksymalną powściągliwość w komentowaniu zaistniałych faktów, musieliśmy poszukać nowego miejsca.
Udało się! Od 3 września zapraszamy tuż obok, do kamienicy pod numerem 2. Będzie inaczej, ale być może nadszedł już czas na zmiany. Szkoda, stara siedziba przez lata stała się naprawdę rozpoznawalnym punktem na planie Sandomierza. Ale nowa – mobilizuje.
Nowa siedziba
Nowe pomieszczenie jest znacznie mniejsze. Pierwszą moją myślą było, że przeprowadzka zmusi galerię do rezygnacji z cyklu wystaw złotniczych, które rozpoczęły się w roku 2010 jeszcze przed jej oficjalnym otwarciem. Poszukiwanie alternatywnych rozwiązań nie przyniosło sukcesów. Ale nie ma sytuacji bez wyjścia. Do tej pory Galeria Otwarta dysponowała salą wystawienniczą i dziesięcioma gablotami? No to teraz, na przekór sytuacji, wystawy będą pokazywane w… szafie! Mało miejsca? To prawda, ale duża sala zobowiązywała do pokazywania dużych wystaw. Teraz sytuacja się zmieniła i mniejsze (co nie znaczy mniej ciekawe) projekty znajdą swoje miejsce. Zatem ogłaszamy: od września 2016 roku w Sandomierzu ruszył projekt Wystawa w otwartej szafie. 3 września mieliśmy przyjemność zaprosić gości do nowej siedziby. I to z przytupem! Od razu trzema wystawami, o których informuję niżej. Dziękujemy wszystkim, którzy nas odwiedzili tego i następnego dnia, wspierając życzeniami, upominkami, propozycjami i pomysłami. Większość to sąsiedzi, przyjaciele z Sandomierza i okolic, ale byli i tacy, którzy przejechali kilkadziesiąt lub kilkaset kilometrów, aby pomóc w remontach i przeprowadzce (Ewo, Marku i Tomku, jesteście wielcy!) i – specjalnie w dniu otwarcia – z życzeniami i uśmiechem (Agato, Beato i Małgosiu, jesteście wspaniałe!). Spotkanie było też okazją, aby podziękować tym, dzięki którym Galeria Otwarta powstała (szczególnie Magdzie oraz Ani, Bożenie, Cezaremu i „Bajeczce”), wszystkim, dzięki którym trwała i realizowała często naprawdę postrzelone pomysły, w tym dwa Festiwale Krzemienia Pasiastego, trzy ogólnopolskie konkursy biżuterii autorskiej, wystawy fotografii w ramach projektu Retro Galerii, wystawę Czterdziestka – 40 lat krzemienia pasiastego w biżuterii. Wydaliśmy cztery katalogi (i dwa śpiewniki), rozpaliliśmy kilkadziesiąt ognisk, odbyliśmy kilkanaście rejsów po Wiśle, kilka rajdów po górach i dziurach, zorganizowaliśmy sporo pokazów i wystaw poza Sandomierzem… oj, działo się przez te sześć lat. No i czterdzieści wystaw pod adresem Rynek 5. Razem – 102 projekty (do wspomnianych czterdziestu wystaw dołączając 23 wystawy złotnicze poza siedzibą Galerii Otwartej i 39 wystaw innych niż złotnicze, w tym fotograficzne i mineralogiczne).
Spojrzenie w przyszłość
Wspominamy współpracę z Muzeum Okręgowym w Sandomierzu, Sandomierskim Centrum Kultury, Biurem Wystaw Artystycznych w Sandomierzu, Galerią Sztuki w Legnicy, Galerią YE S z Poznania, Muzeami z Gdańska, Kazimierza Dolnego, Ostrowca, Gliwic, Legnicy, organizatorami targów w Warszawie, Gdańsku, Krakowie i Lipsku, Stowarzyszeniem Twórców Form Złotniczych, redakcją „Polskiego Jubilera”… nie uda się wymienić wszystkich instytucji i osób prywatnych, które pomogły. Udało się na 102, ale wyłącznie dzięki artystom i projektantom współpracującym z sandomierska galerią. I to im należą się największe podziękowania: bez WAS nie byłoby nic. Dziś, razem z Agą i Kokoszką, ruszamy dalej. Jak będzie – zobaczymy. Przyszłość wydaje się rysować nader ciekawie. Nie wspomniałem wcześniej, ale przy wsparciu i sympatii, jaką otrzymujemy z sandomierskiego Ratusza, może się wiele zdarzyć. I to już niedługo. Nie czas jednak opowiadać dziś o planach i zamiarach. Teraz czas na nowe projekty i wystawy. Z Wami – uda się na pewno!
W Galerii Otwartej często wyjaśniamy naszym gościom, czym jest biżuteria autorska. Opowiadamy o staraniach artystów i projektantów, aby w ich pracach poszukiwać nowych form przestrzennych, nowego wyrazu artystycznego, wykorzystywania starych i nowych technik, ale w autorskiej interpretacji.
Opowiadamy, że biżuteria autorska często sięga do obszarów, w których było niewielu lub – to ideał – nie było jeszcze nikogo. Że nie unikając klasyki i inspiracji (nawet z innych dziedzin sztuki) zawsze poszukuje elementu nowego. I tym się różni od tzw. biżuterii artystycznej, etnicznej, jubilerstwa, realizacji klasycznych czy kopii biżuterii dawnej. Każda z tych dziedzin ma swoich mistrzów, autorzy mają swój niepokój.
Gra z przestrzenią
30 lipca odbył się wernisaż wystawy autorstwa Wojciecha Rygały pt. In the Shadow. Po pokazach w poznańskiej Galerii YES i podczas Legnickiego Festiwalu Srebra to jej trzecia odsłona. I właśnie Wojtek, pokazując dziewięć bransolet, bardzo celnie i wielopłaszczyznowo nawiązuje do idei biżuterii autorskiej. To jego ręka, wiedza i umiejętności zagospodarowują przestrzeń, obiekt oświetlony punktowym światłem rzuca cień, w który autor ingeruje wręcz przewrotnie. Cieni czasami jest kilka, czasami są materialne, czasami cieniowi towarzyszy lustrzane odbicie obiektu, czasami cienie wręcz nikną. Bywa, że dają się kształtować odbiorcy. Prace i cienie inspirują, zastanawiają widzów, prowokują do komentowania. W swym przekazie realizacje sięgają właśnie tam, gdzie było niewielu. Ale byli…Bo ta wystawa jest również zagadką, którą nie każdy ma szansę rozwiązać. Patrzymy i czujemy, że to artystyczne déjà vu. I co prawda podczas wernisażu w Sandomierzu autor w zasadzie ją wyjaśnił, ja tego tu nie zrobię. Warto tę zagadkę rozwiązać samemu. Być może już niebawem nadarzy się okazja?
Ostatnia wystawa
In the Shadow Woytka Rygały to ostatnia wystawa, którą można było zobaczyć w Galerii Otwartej pod adresem Rynek 5. 28 sierpnia pożegnamy tu ostatniego gościa. Od 3 września zapraszamy do nowego miejsca pod adresem Rynek 2. To dużo mniejsza przestrzeń, uniemożliwiająca prowadzenie cyklu wystaw w dotychczasowej formie. Ale się nie poddajemy i ogłaszamy, że już pierwszego dnia autorskim pokazem Jarosława Kolca rozpoczynamy nowy cykl w Galerii Otwartej: Wystawy w Otwartej Szafie.
Od 25 do 27 sierpnia w Gdańsku odbywać się będą 17. Międzynarodowe Targi Bursztynu Ambermart. Otwierają one jesienny sezon wystawienniczy, pozwalając zagranicznym kupcom na uzupełnienie oferty po sezonie letnim.
Zakres tematyczny targów obejmuje srebrną i złotą biżuterię z bursztynem, biżuterię i przedmioty dekoracyjne z bursztynu, kamienie kolorowe, upominki oraz sztukę użytkową. W targach weźmie udział 200 wystawców z Polski i zagranicy.
Wiedza na temat bursztynu
Imprezie towarzyszą konkursy, wystawy i pokazy. Odwiedzający i wystawcy podczas tegorocznej edycji targów będą mieli możliwość uczestniczenia w warsztatach poświęconych bursztynowi. Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników zorganizowało kurs Gemmologiczne badania bursztynu, niektórych żywic naturalnych i ich imitacji, podczas którego uczestnicy poznają sposoby na identyfikację bursztynu oraz zgłębią wiedzę go dotyczącą. Wystawcy oraz odwiedzający targi będą mieli także możliwość odbycia warsztatów złotniczych, które poprowadzone zostaną przez Marcina Tymińskiego, prezesa Stowarzyszenia Twórców Form Złotnicznych, i Andrzeja Kupniewskiego, twórcę m.in. kolekcji biżuterii do albumu Biżuteria Świata Elżbiety Dzikowskiej. Uczestnicy targów będą mieli także szansę na poznanie „dobrych praktyk w komunikacji w mediach społecznościowych w sektorze biżuteryjnym”. Warsztaty prowadzone będą przez Anetę Błaszczak z firmy Bliss from Paris.
Wystawy towarzyszące
Targom towarzyszyć będzie także wiele wystaw. Odwiedzający obejrzą biżuterię autorską polskich artystów złotników zaprezentowaną w Galerii Projektantów. Podczas Ambermart zorganizowana zostanie indywidualna wystawa prac Barbary Gronuś-Dutko zatytułowana Drzewa Bursztynowe. Zainteresowani żywicami kopalnymi będą mieli możliwość zobaczyć ich wzorce oraz imitacje bursztynu z kolekcji Gabrieli Gierłowskiej. Dla kobiet przygotowano specjalną atrakcję. Stella Makeup wszystkim chętnym będzie zdobiła paznokcie bursztynem.
Wisienka na torcie
Na zakończenie, w sobotni wieczór, na najbardziej malowniczej uliczce Głównego Miasta odbywać się będzie Święto ulicy Mariackiej, czyli spotkanie ze sztuką i bursztynem. Ulica Mariacka jest uznawana za jedną z najpiękniejszych uliczek Europy. Raz w roku Mariacka świętuje, a jej przedproża tętnią życiem, sztuką i muzyką. To właśnie na Mariackiej bursztyn spotyka się ze sztuką w naturalnej scenografii ulicy, gdzie tradycyjnie ulokowały się pracownie i galerie bursztynnicze. Program wieczoru tworzą właściciele tutejszych galerii, artyści, restauratorzy, zaprzyjaźnione instytucje i organizacje oraz sami mieszkańcy. Święto ulicy Mariackiej to koncerty, wernisaże biżuterii, wystawy malarstwa i fotografii, warsztaty artystyczne, pokazy filmowe, spotkania autorskie. Wieczór tradycyjnie kończy uliczny pokaz mody i biżuterii.
Do 18 września w Muzeum Bursztynu w Gdańsku będzie możliwość obejrzenia wystawy Biżuteria świata i fotografie Elżbiety Dzikowskiej. Na wystawie zaprezentowanych zostało 100 egzotycznych ozdób i strojów z najodleglejszych zakątków świata oraz fotografii najoryginalniejszych plemion etiopskich z doliny rzeki Omo. Ekspozycja prezentuje zbiory Muzeum Podróżników im. Tony’ego Halika oraz oddziału Muzeum Okręgowego w Toruniu.
Elżbieta Dzikowska, słynna polska podróżniczka, z wykształcenia historyk sztuki, sinolog i kurator, z wielką pasją od lat gromadzi ozdoby. Biżuteria jest jednocześnie jej osobistą pamiątką z licznych podróży. Zbiór nie jest zamknięty, Elżbieta Dzikowska ciągle podróżuje, a często głównym celem podróży staje się zdobycie wyjątkowej biżuterii i zrobienie unikatowych zdjęć. Fotografia jest jedną z jej licznych pasji, w których odnosi znaczne sukcesy. Na wystawie obejrzymy portrety przedstawicieli plemion z doliny rzeki Omo w Etiopii, wpisanej na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Natury UNESCO, wykonane przez autorkę w styczniu 2015 r.
Album o biżuterii
Elżbieta Dzikowska w zredagowanym przez siebie albumie Biżuteria świata, udowadnia, że biżuteria etniczna to nie tylko ozdoba, lecz przede wszystkim amulet. Głównym jej zadaniem pozostaje ochrona właściciela przed złymi mocami oraz przynoszenie szczęścia. Biżuteria etniczna powstaje w ścisłej symbiozie ze środowiskiem kulturowym, religijnym, naturalnym. W zależności od kultury może oznaczać coś innego. Każdy przedmiot wiąże się z egzotyczną wyprawą, konkretną osobą i ma swoją odrębną opowieść.
Od 16 maja w Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk, przy al. Na Skarpie 20/26 w Warszawie można oglądać wystawę Amber – design meeting. Jest to wystawa, na którą Muzeum Ziemi PAN zaprosiło 35 twórców ze Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych. Prace powstawały z bursztynu częściowo ofiarowanego przez Muzeum, a częściowo z zasobów artystów. Wystawa ma na celu promocję współczesnej biżuterii z bursztynem i zaplanowana jest jako wystawa cykliczna.
Prace zaprezentowane na wystawie wykonane zostały przez polskich artystów złotników. O ich stworzenie poproszeni zostali złotnicy w różnym wieku, posiadający różne doświadczenia artystyczne. Dlatego też różni je niemal wszystko. Na ekspozycji znajdujemy dzieła wykonane przez twórców należących do najstarszego pokolenia oraz tych najmłodszych m.in.: Wojtka Rygało, Cezarego Łutowicza, Andrzeja i Bogumiły Adamskich, Sławy Tchórzewskiej, Sławomira Fijałkowskiego, Jacka Skrzyńskiego.
Bursztynowy pająk
Celem, jaki stawiali przed artystami organizatorzy wystawy, było ukazanie współczesnego designu stosowanego w biżuterii z bursztynem. Odczarowanie bursztynu jako materiału kojarzonego głównie ze sznurami bursztynowych korali przeznaczonych dla starszego pokolenia Polek. Organizatorom zależało na ukazaniu osobistego stosunku twórców do „polskiego skarbu”. I można powiedzieć, że każdy z artystów wywiązał się z zadania. Oglądając prace czołowych polskich artystów złotników zaprezentowane na wystawie można nawet nie patrząc na podpisy zorientować się, kto jest autorem prac. Artyści potraktowali bursztyn jako materiał podkreślający charakterystyczne cechy swojego stylu. Nie wszystkim udało się znaleźć dla niego nową formułę wypowiedzi. Część z nich wpisała amber w swoje dotychczasowe dokonania. Na szczególną uwagę zasługuje za to praca młodej polskiej artystki Justyny Stasiewicz. Artystka nawiązała w niej do charakterystycznego dla swojej sztuki motywu pajęczaka. Bursztyn w jej pracy jawi się jako nieodłączny komponent świata przyrody, na zawsze z nią złączony. Ukazując historię bursztynu, nie burząc jego naturalnych konotacji z naturą, zastosowała nowoczesne wzornictwo. Udało jej się połączyć klasykę z nowoczesnością. Jej praca jest w każdym szczególe dopracowana formalnie, widać w niej biegłość posługiwania się warsztatem, jest przy tym plastyczna i sugestywna. Przyglądając się bursztynowemu owadów mamy wrażenie ruchu. W pracy Stasiewicz widać, że bursztyn podziałał na nią inspirująco, zmuszając do zastosowania oryginalnych rozwiązań zarówno eksponujących walory płaszczyzny dekoracyjnej, jak i przestrzennej budowy.
Sposób prezentacji
Niestety oglądając wystawę mamy wrażenie chaosu. Prace wyeksponowane w gablotach wydają się umieszczone bez pomysłu. Pod każdą z prac znajdujemy nazwisko twórcy, u większości z nich brakuje tytułu dzieła. Moim zdaniem organizatorom zabrakło pomysłu na zaprezentowanie współczesnego polskiego designu. Nowatorstwo formalne biżuterii zestawione zostało ze skostniałym sposobem prezentacji jej w gablocie muzealnej. Brakuje narracji, która umożliwiłaby zrozumienie poszczególnych prac. Złym pomysłem wydaje się także ukazanie sylwetek twórców i krótkiej informacji o nich w oddzielnej sali muzealnej. Ukazanie sylwetek artystów wraz z genialnymi karykaturami (świetny pomysł!) obok ich prac pozwoliłoby nie tylko na utożsamienie pracy z jej twórcą, ale także na pełniejsze jej zrozumienie. Moim zdaniem wystawę Amber – design meeting należy obejrzeć i wyrobić sobie swoje zdanie na temat współczesnej polskiej sztuki złotniczej, sposobu ukazania bursztynu. Zachęcam do wybrania się do Muzeum Ziemi PAN do 4 września i zobaczenia na własne oczy wariacji na temat bursztynu.
Muzeum Nadwiślańskie w Kazimierzu Dolnym zaprasza do Galerii Wystaw Czasowych na wystawę OD/KODOWANIE, poświęconą recepcji sztuki tradycyjnej i folkloru w pracach współczesnych artystów, architektów, projektantów i złotników.
Zagadnienie inspiracji twórczością ludową wśród malarzy, rzeźbiarzy, grafików, architektów czy projektantów stanowi atrakcyjny temat dla historyków sztuki i kuratorów wystaw, którzy co jakiś czas podejmują próbę zweryfikowania stosunku współczesnych artystów do tradycji. Mając w pamięci takie zjawiska kulturowo- artystyczne jak styl zakopiański Stanisława Witkiewicza, młodopolską chłopomanię, bezpośrednie odwoływanie się do twórczości ludowej przedstawicieli kierunków awangardowych, chociażby formistów, czy wreszcie twórczość znakomitych artystów, którzy transpozycję motywów ludowych na język sztuki wysokiej uczynili swoim znakiem rozpoznawczym, zadajemy sobie pytanie: jak kształtują się zapatrywania dzisiejszych artystów na sztukę ludową, folklor i dziedzictwo kulturowe?
Motywy ludowe w sztuce
Wystawa podejmie próbę odpowiedzi na to pytanie. Zastanowimy się dodatkowo, w jakim stopniu artystów współczesnych interesują formy i motywy ludowe, czy też stosowanie tradycyjnych materiałów. Czy nastawieni są na kopiowanie dawnych motywów, czy raczej stylizują i swobodnie przekładają tradycyjne rozwiązania na język sztuki współczesnej? Jak się udaje łączyć tradycję z nowoczesnością, chociażby w dziedzinie architektury i wzornictwa? Czym jest wreszcie dla nich pojęcie dziedzictwa kulturowego, rodzimej tradycji, korzeni? Na wystawie zaprezentowane są paralelnie trzy prezentacje, każda o nieco odmiennym charakterze, jednak wszystkie razem tworzące spójną narrację. Z jednej strony zaprezentowane są „opowieści” czterech zakopiańskich artystów: rzeźbiarza Marcina Rząsy, projektantki mody Elżbiety Krzemińskiej-Owczarz, architekta Jana Karpiela i jego wspólnika Marcina Steindla oraz jubilera Przemysława Wańczyka. Ta część wystawy „zakłada prezentację grupy artystów działających w Zakopanem, miejscu o bardzo bogatej i specyficznej tradycji. Od połowy XIX wieku zaciszna podhalańska wieś stała się jednym z najpopularniejszych miejsc spotkań polskich elit kulturalnych, politycznych, gospodarczych. Doszło do spotkania i niezwykle twórczego oddziaływania na siebie tradycyjnej kultury i kultury wysokiej. Artyści przybywający pod Giewont inspirowali się i twórczo korzystali z tego, co spotkali na miejscu. Górale przyswajali niezwykle umiejętnie to, co pojawiało się z zewnątrz. Powstawały formy, w których często zacierało się, co jest korzeniami, a co nowością. Artyści zaproszeni do wystawy działają w specyficznym rozdwojeniu: pomiędzy unowocześnioną tradycją, a poszukującą swojej tożsamości współczesnością” – pisze Marcin Rząsa, współautor wystawy. W części zakopiańskiej zobaczyć można również fotografie Jarka „Yarrka” Możdzyńskiego, który uchwycił proces powstawania drewnianej rzeźby autorstwa Marcina Rząsy, obrazy i zdjęcia Magdaleny Ciszewskiej-Rząsy oraz fotografie Zbigniewa Mierczaka. Pokazywane są także wyroby Pawła Gracjasza i Bogdana Stachonia (spinki) oraz tytanowa biżuteria Bartłomieja Kolbusza. Dodatkowo eksponowane są prace nieżyjących już podhalańskich i orawskich mistrzów, których twórczość miała bezpośredni wpływ na współczesnych artystów. Wśród nich należy wymienić dzieła Antoniego Rząsy, Henryka Morela, Adolfa Ryszki i Karola Wójciaka zw. „Heródkiem”. Z drugiej strony pokazane są prace najlepszych polskich złotników, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Twórców Form Złotniczych, dla powstania których inspiracją było hasło FOL K. Szczególny nacisk położony został na zaprezentowanie samego procesu tworzenia biżuterii artystycznej. Podziwiać możemy prace tak uznanych złotników jak Tomasz Żyłka, Wojtek Rygało, Sława Tchórzewska, Marcin Tymiński, Sonia Tymińska, Tomasz Stajszczak, Marta Rudnicka, Roman Kowalkowski, Majka Woźniak, Andrzej Jacyszyn, Barbara Wierzbanowska, Mariusz Fatyga, Jolanta Kupniewska, Andrzej Kupniewski, Martyna Tejwan, Beata Ciesielska, Małgorzata Podleśna- Zdunek, Agata Bieńkowska, Tomasz Kargul, Dorota Cenecka, Dorota Gulbierz, Margita Radziewicz, Jakub Żeligowski, Agnieszka Działo- Jabłońska, Waleria Ługowska. Trzecim, uzupełniającym elementem wystawy jest prezentacja wybranych przykładów biżuterii artystycznej z kolekcji Magdaleny Kwiatkiewicz, właścicielki poznańskiej Galerii Yes. Wśród prac znajdą się także przykłady biżuterii historycznej, pokazujące zagadnienie „kodowania” tradycji przez wcześniejsze pokolenia złotników.
Twórcy wystawy
Za przygotowanie „zakopiańskich opowieści” odpowiedzialny jest Marcin Rząsa. Prezentację inspiracji i rozwiązań z zakresu współczesnego złotnictwa przygotował Andrzej Kupniewski, od którego pochodzi idea wystawy. Autorką prezentacji kolekcji Magdaleny Kwiatkiewicz jest Małgorzata Lisiecka, dyrektor Galerii Yes. Kuratorem wystawy ze strony Muzeum Nadwiślańskiego jest Seweryn Kuter. Na wystawie pokazywane są obiekty wypożyczone z Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem, Galerii Antoniego Rząsy w Zakopanem, Zespołu Szkół Plastycznych im. Antoniego Kenara w Zakopanem, Stowarzyszenia Twórców Form Graficznych oraz kolekcji prywatnych.
Naturalna, mistyczna, awangardowa – to tytuł nowego projektu realizowanego przez Galerię Sztuki w Legnicy. Ma on na celu prezentację i promocję na arenie międzynarodowej współczesnego polskiego designu w zakresie artystycznej biżuterii i obiektów użytkowych, ze szczególnym uwzględnieniem wyrobów wykorzystujących dwa najbardziej charakterystyczne i powszechnie kojarzone z naszym krajem surowce, czyli polski bursztyn i polskie srebro oraz występujący jedynie w Polsce krzemień pasiasty.
Pierwsza odsłona wystawy miała miejsce w prowadzonej przez Małgorzatę i Andrzeja Pacaków Magan Gallery w Londynie. Wernisaż wystawy odbył się 19 listopada i oglądać ją można do 6 grudnia. Kolejna odsłona będzie miała miejsce w Wuppertalu 12 grudnia.
Promocja polskiej sztuki
Bursztyn, jeden z najczęściej kojarzonych z Polską surowców, w ostatnich latach cieszy się coraz większą popularnością, zarówno wśród odbiorców – nabywców artystycznej biżuterii i sztuki złotniczej z całej Europy, jak i zagranicznych artystów, którzy coraz chętniej wykorzystują polski bursztyn w swoich realizacjach. Również krzemień pasiasty obecny w biżuterii od końca lat 70. staje się obecnie bardzo popularny wśród projektantów biżuterii i zaczął już zdobywać uznanie za granicą. Ekspozycja naturalna, mistyczna, awangardowa, ma przybliżyć zarówno jednym, jak i drugim prace znakomitych polskich designerów i artystów złotników oraz same surowce w różnych wydaniach: naturalnym, mistycznym i awangardowym. Wystawa ukazuje wszystkie aktualne trendy i nurty: od klasycznych już form geometrycznych, poprzez złotniczą abstrakcję, do prac z nurtu sztuki konceptualnej, etnicznej, naturalistycznej, popartowskiej, a nawet wykorzystujących biżuterię jako narzędzie komunikacji w krytycznej debacie.
Wypowiedź artystyczna
Całe to spektrum spojrzeń na polską sztukę złotniczą ma uzmysłowić zagranicznej publiczności, że bursztyn i krzemień są nie tylko doskonałym dodatkiem do tradycyjnej złotej i srebrnej biżuterii, ale również mogą być, i z sukcesem są wykorzystywane przez polskich twórców jako materiał aktualnej i nowoczesnej, świeżej i inspirującej, a czasami nawet prowokacyjnej wypowiedzi artystycznej. Do udziału w wystawie zaproszonych zostało ponad 30 czołowych polskich artystów złotników i designerów, wśród których znaleźli się: Marcin Bogusław, Andrzej Boss, Jacek Byczewski, Bogumił Bytomski, Bartosz Maria Chmielewski, Piotr Cieciura, Danuta Czapnik, Maryla Dubiel, Ewa Effenberg, Sara Gackowska, Mariusz Gliwiński, Marcin Gronkowski , Marta Hryc, Giedymin Jabłoński, Joanna i Tadeusz Jaworscy, Paweł Kaczyński, Małgosia Kalińska, Emilia Kohut, Rafał Kozubowicz, Zofia i Witold Kozubscy, Jolanta i Andrzej Kupniewscy, Adriana Lisowska, Anita Matysek, Wojciech Mokwiński, Jacek Ostrowski, Andrzej Pacak, Wojciech Rygało, Kacper Schiffers, Jan Suchodolski, Andrzej Szadkowski, Jakub Śliwowski, Marcin Tymiński, Arek Wolski , Alicja i Jakub Wyganowscy, Marcin Zaremski.
W dniach 8 grudnia 2015 – 6 stycznia 2016 w galerii N w Jabłońcu nad Nysą (Czechy) prezentowana będzie wystawa Od ozdoby do komunikatu.
To zbiorowa prezentacja wybranych prac z Międzynarodowej Kolekcji Współczesnej Sztuki Złotniczej legnickiej Galerii Sztuki. To pierwszy poza granicami kraju tak reprezentatywny pokaz prac z kolekcji, uwzględniający najnowsze nabytki z ostatnich dwóch lat.
Trochę historii
W 2004 roku po 25 latach „srebrnych” pokazów odbywających się dziś głównie w ramach Legnickiego Festiwalu SREBRO, Galeria postanowiła skatalogować swój dorobek organizacyjny w zakresie promocji współczesnej, awangardowej biżuterii i rozpoczęła budowę stałej kolekcji. Postanowiono, że kolekcja będzie miała charakter międzynarodowy, tak jak międzynarodowy charakter i rangę ma Festiwal SREBRO. Oczywiście znaczną częścią zbioru stanowią prace artystów polskich. Spośród licznie przewijających się przez Festiwal prac wyłuskiwano najciekawsze, w ten sposób gromadząc do tej pory już blisko 400 obiektów ponad 70 artystów z Polski i około 30 ze świata. W roku 2014, dzięki dotacji Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, zakupiono 50 nowych prac 30 artystów i to głównie one będą prezentowane na wystawie.
Kolekcja na wystawie
Legnicką kolekcję stanowi współczesna unikatowa biżuteria oraz obiekty i instalacje designerskie w funkcji biżuterii autorstwa najlepszych polskich i zagranicznych projektantów. Zbiór pokazuje ewolucję pojęcia biżuterii: od czystej ozdoby po nośnik konkretnej treści i wartości o społecznym znaczeniu. Jest usystematyzowany wokół dwóch porządków: chronologicznego i problemowego. Legnickie pokazy wielokrotnie poświęcone były aktualnym problemom społecznym czy filozoficznym i estetycznym, będąc przyczynkiem do stworzenia zaskakująco oryginalnych, aktualnych i nowatorskich prac. Prezentowane na wystawie dzieła reprezentują najważniejsze, zmieniające się tendencje stylistyczne biżuterii (od naturalizmu po konceptualizm), eksperymenty techniczne i materiałowe, najciekawsze zjawiska i osobowości twórcze, różne oblicza i inspiracje biżuterii. Na wystawie w Jabłońcu oglądać będzie można prace takich artystów jak Robert Baines, Peter Bauhuis, Andrzej Bielak, Alexander Blank, Andrzej Boss, Sigurd Bronger, Jacek Byczewski, Bogumił Bytomski, Ignasi Cavaller, Bartosz Chmielewski, Sungho Cho, Sławomir Fijałkowski, Karl Fritsch, Sara Gackowska, Grupa LIS 2, Marta Hryc, Lee Jeong Hwa, Paweł Kaczyński, Jiro Kamata, Zofia i Witold Kozubscy, Otto Künzli, Ted Noten, Vratislav Karel Novak, Michalina Owczarek, Andrzej Pacak, Ruudt Peters, Kamilla Rohn, Jakub Śliwowski, Jan Suchodolski, Marta Schoeneck, Andrzej Szadkowski, Manuel Vilhena, Jarosław Westermark, Arkadiusz Wolski, Anna Maria Zanella, Marcin Zaremski, Tomasz Zaremski.
Od 14 listopada do 11 grudnia już po raz czwarty w sandomierskiej Galerii Otwartej odbyło się spotkanie absolwentów Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi. Można powiedzieć, że listopadowe spotkania są już tradycją, którą zapoczątkował pomysł dr. Jarosława Kolca, wykładowcy wspomnianej uczelni.
Pierwsze odbyło się w 2012 roku jako swoiste konfrontacje twórcze niedawnych studentów i wykładowców łódzkiej uczelni w poszukiwaniu „wspólnego punktu widzenia”. Dwudziestu autorów poprzez prace wyraziło swój stosunek do biżuterii i formy złotniczej. Muszę przyznać, że w tym spotkaniu, choć tak licznym, nie potrafiłem znaleźć wspólnego elementu. Prace i zawarta w nich myśl były bardzo różne. Wydawało się, że łączy je wyłącznie miejsce, w którym przez lata studiowali autorzy. Druga wystawa, w roku 2013, to ponownie spotkanie wykładowców i absolwentów. Tym razem mogliśmy zobaczyć prace 10 autorów. Bardzo ciekawe realizacje, częściowo projekty pokazywane po raz pierwszy, w części fragmenty prac dyplomowych. Biżuteria, przedmioty korpusowe, formy złotnicze i… poszukiwania przez odwiedzających wystawę owego „wspólnego punktu widzenia”. Jest? Jaki? Jak go zdefiniować? To przecież dziesięć zupełnie różnych zdań. Dziesięć mocnych argumentów, prezentowanych w jednej przestrzeni, ale jak je połączyć komentarzem, prostą odpowiedzią na pytanie np. dziennikarza?
Kolejne spotkania
Rok 2014 do dwugłos Michaliny Owczarek i Justyny Stasiewicz. W ramach cyklu zrealizowały one projekt pod tytułem „JA – MY – ONI ”. Tym razem w części prac można było zobaczyć wspólną myśl. Obie autorki zaczerpnęły inspirację z natury, wybierając organiczne kształty jako bazę do dalszej pracy. Łącząc ze sobą znalezione przedmioty (na przykład owady) i następnie osadzając je w metalowej konstrukcji, z pewnością zaintrygowały publiczność. Ale w innych pracach widać było zupełnie różne koncepcje. No i jak nawiązać ideę ich spotkania z tytułem cyklu? W bieżącym roku kolejnych dziesięciu autorów pokazało swój pomysł na biżuterię, formę, technikę, i znowu bardzo różnorodnie. Od realizacji nader lapidarnych, minimalistycznych, przez projekty jubilerskie, prawie komercyjne, do mechanicznych realizacji inspirowanych nurtem steampunk i społeczną narracją. Dziesięć indywidualności, osobowości w projekcie „Wspólny Punkt Widzenia”… Może dla komisarza i autorów idea wspólnego punktu była oczywista. Nie przez przypadek Jarosław Kolec właśnie pod takim hasłem zapraszał i mobilizował autorów. Dla mnie nie. Aż do niedawna. A teraz? „Wspólny Punkt Widzenia” to po prostu wolność inteligentnego twórcy! Wolność, która w świecie podporządkowanym czasowi, ekonomii, polityce, apoteozie złych wiadomości, uwalnia się od szumu informacji i nieuniknionych nacisków. Sięga do przestrzeni myśli swobodnej, a w takiej przestrzeni można obserwować siebie, formułować myśl, zbudować przedmiot w sposób absolutnie nieprzypadkowy i pokazać publiczności mówiąc: tak chcę. Każdy z autorów umie obronić swoją realizację, a w ich argumentach nie ma wahania. Nie widać autocenzury, forma ostateczna jest wyborem w stu procentach świadomym. Oczywistym jest, że w przestrzeni społecznej większość tych prac pozostanie wyłącznie formą artystycznej wypowiedzi. Niepraktyczną, niewygodną, być może niezrozumiałą. Ale tak właśnie, swobodnie, w konfrontacji z innymi myślami powstaną projekty, które w przyszłości mające szansę stać się biżuterią autorską. Indywidualną, charakterystyczną, ciekawą, po prostu dobrą. Bez tego pierwszego kroku byłby to proces dużo trudniejszy. I myślę, że właśnie dzięki spotkaniu w łódzkiej Katedrze Biżuterii, dzięki wykładowcom i przekazywanej przez nich wiedzy, krytyce, korekcie, klimatowi uczelni – ten wspólny wolny punkt widzenia jest widoczny u wszystkich autorów, którzy w ramach cyklu „Wspólny Punkt Widzenia” do tej pory pokazali swoje prace.
Na wernisażu wystawy konkursowej III ogólnopolskiego konkursu biżuterii autorskiej Krzemień pasiasty – kamień optymizmu stawili się niemal wszyscy laureaci. Wielkim wygranym III edycji konkursu okazał się Andrzej Wilk, zdobywca dwóch nagród i trzech wyróżnień.
Andrzej Wilk mieszka i pracuje w Stalowej Woli. W środowisku osób zajmujących się obróbką kamieni ozdobnych uchodzi za jednego z najlepszych szlifierzy. Jego praca i zamiłowanie również do krzemienia pasiastego stały się znane i nieuniknione było jego spotkanie z Cezarym Łutowiczem. Cezary dostrzegł wyjątkowe umiejętności i ambicje Andrzeja i skierował go na drogę projektanta biżuterii. Dziś efekty tego działania i tego spotkania możemy zobaczyć na własne oczy. Realizacje Andrzeja Wilka są bardzo interesujące, zaś niełatwy i nowatorski sposób wykonywania biżuterii (kamień plus tytan) z zastosowaniem technik złotniczych stanowi nową jakość w biżuterii. Wernisaż w Galerii Otwartej zgromadził mnóstwo gości. Niektórzy przyjechali z odległych części Polski, aby tego dnia spotkać się w Sandomierzu. Szczególnie silnie była reprezentowana Łódź.
Po raz pierwszy swoje wyróżnienie osobiście wręczył pan Włodzimierz Szczałuba, gospodarz Muzeum Archeologicznego i Rezerwatu Krzemionki. Odwiedzili nas też znajomi z wioski neolitycznej i Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej, którzy dwa lata temu uczestniczyli w II krzemiennym festiwalu. Bardzo miło było nam gościć pana Marka Bronkowskiego, burmistrza Sandomierza, który podczas wernisażu oznajmił, że decyzją władz miasta i jego osobistą zostaną podjęte aktywne działania w celu promocji Sandomierza jako Światowej Stolicy Krzemienia Pasiastego. Dziękujemy panie burmistrzu za tę deklarację i za objęcie patronatem honorowym naszego konkursu. Dziękujemy również redakcji „Polskiego Jubilera” za objęcie wydarzenia patronatem medialnym. Po części oficjalnej rozpoczęło się spotkanie przy ognisku, pieczonych smakołykach i piosence turystycznej, która wraz z jej dobrym duchem, „Kubusiem” Wrześniakiem już tradycyjnie towarzyszy spotkaniom wokół krzemienia pasiastego. Pogoda i humory gości dopisały i cóż… pozostaje tylko napisać: kto nie był, niech żałuje.
W poprzednim numerze „Polskiego Jubilera” informowaliśmy o obradach jury krzemiennego konkursu. Wiadomość była niepełna, gdyż do 12 września obowiązywała tajemnica werdyktu. Dziś już możemy przekazać pełną listę laureatów, przy okazji składając im serdeczne gratulacje.
PIERWSZA NAGRODA Światowej Stolicy Krzemienia Pasiastego, ufundowana przez Burmistrza Sandomierza – dla Andrzeja Wilka (praca 55500) – za doskonałą harmonię form krzemienia pasiastego i konstrukcji architektonicznej pierścienia z nowatorskim zastosowaniem tytanu. Wzór logiki, estetyki i użyteczności; perfekcja wykonania.
DRUGA NAGRODA Wielkiego Krzemienia Gold & Silver Cezarego Łutowicza – dla Pawła Galewskiego i Wojciecha Rygały (praca 01101). Koncepcja artystyczna jest oparta na luźno umieszczonej kuli z krzemienia pasiastego w ażurowej kulistej przestrzeni pierścienia. Wymienność krzemienia otwiera koncepcję aktywnego designu. Seryjność pozwoli na indywidualizowanie kolejnych dzieł.
TRZECIA NAGRODA Otwartego Krzemienia Galerii Otwartej Mariusza Pajączkowskiego – dla Marty Rudnickiej (praca 70654) – za poetyckie przeniesienie ornamentu krzemienia pasiastego na emalię i harmonię gry natury z techniką.
NAGRODĘ SPECJALNĄ Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych otrzymał Andrzej Wilk (praca 55500) za czystą, przemyślaną formę oraz perfekcyjne wykonanie przedmiotu, za doskonałe wkomponowanie struktury kamienia w formę pierścienia oraz za zastosowanie tytanu w nowej, niespotykanej formie wykończonej jubilerskim sznytem. Pracę wskazał Marcin Tymiński, prezes STFZ.
WYRÓŻNIENIE Muzeum Historyczno- Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim otrzymali Joanna Jaworska i Jacek Maria Hohensee (praca 10101). Wisior charakteryzuje się prostotą, ale jednocześnie kunsztem wykonania. Zaskakujące połączenie sznurka i krzemienia sprawia, że biżuteria intryguje swoim wyglądem. Jest stonowany, o ograniczonych kolorach. Dyskretny urok tych kompozycji znakomicie podkreśla piękno krzemienia. Utrzymany w nowoczesnym stylu, a jednocześnie, można powiedzieć, wpisuje się w kanon klasycznego piękna. Pracę wskazała Barbara Dzioba, kustosz Działu Sztuki Muzeum Historyczno- Archeologicznego w Ostrowcu Świętokrzyskim. WYRÓŻNIENIE Biura Wystaw Artystycznych BWA w Sandomierzu otrzymał Andrzej Wilk (praca 55431) za naszyjnik, w którym wydobywa urodę krzemienia pasiastego, odkrywa jego tajemnice i niezwykłą energię poprzez lapidarność artystycznej wypowiedzi w oryginalnej formie i nowatorskim kształcie. Pracę wskazała Józefa Buczek, BWA Sandomierz.
WYRÓŻNIENIE Galerii Sztuki w Legnicy otrzymał Andrzej Wilk (prace 55500 i 55600) za ukazanie siły prostych form oraz użycie krzemienia w sposób w pełni oddający jego naturalne piękno. Pracę wskazała ekipa Galerii Sztuki w Legnicy.
WYRÓŻNIENIE Galerii Yes z Poznania otrzymała Beata Ciesielska (praca 10227). Prostota formy, precyzja wykonania, oraz użycie efektu odbicia lustrzanego w bardzo przemyślany sposób, który wprowadza dodatkową wartość do pracy, to argumenty, które przyczyniły się do wyboru. Pracę wskazały Maria Magdalena Kwiatkiewicz i Małgorzata Lisiecka, Galeria Yes.
WYRÓŻNIENIE Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego otrzymał Andrzej Wilk (praca 55500) za dużą techniki jego obróbki wykorzystanej w procesie twórczym, wiedzę o krzemieniu pasiastym, znajomość interesujący projekt oraz jego realizację. Pracę wskazał dr Jarosław Kolec, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Gemmologicznego, wykładowca łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych.
WYRÓŻNIENIE Sandomierskiego Centrum Kultury otrzymała Agnieszka Działo-Jabłońska. Estetycznie wyglądający i kunsztownie wykonany naszyjnik na bazie krzemienia pasiastego. Okraszony wesołymi elementami o stonowanych barwach, wyposażony w prostą zawieszkę. Całość w swej formie nadaje mu pozytywnego wizerunku i stanowi bez wątpienia atrakcyjną, oryginalną biżuterię dla kobiety w każdym wieku. Całość kompozycji urzeka wrażeniem nadziei i optymizmu, budzi zainteresowanie także swoim uniwersalizmem. Pracę wskazał Wojciech Dumin, dyrektor SCK.
WYRÓŻNIENIE Fundacji Kultury Ziemi Sandomierskiej otrzymali Paweł Galewski i Wojciech Rygało (praca 54042) za tytanową delikatność, za iluzję lekkości, za dowolność interpretacyjną oraz za samokształtującą się formę. To praca, którą można (d)ocenić dopiero w kontakcie z ciałem, ze swobodnym jego oplataniem. Pracę wskazała Sylwia Rybacka, dyrektor Fundacji Kultury Ziemi Sandomierskiej.
9 października w Sandomierzu odbędzie się wyjątkowe spotkanie. Jego bohaterką będzie Maria Magdalena Kwiatkiewicz. Współzałożycielka firmy YES Biżuteria, która od 30 lat wprowadza na polski rynek najlepszy światowy design, założycielka Galerii YES, jedynej niekomercyjnej, prywatnej galerii promującej sztukę złotniczą i dokonania polskich projektantów.
Obok wielkiego zamiłowania do biżuterii, Maria Magdalena Kwiatkiewicz pasjonuje się fotografią, rozumianą jako sposób przeżywania i interpretacji świata. Jej zdjęcia oddają emocje, utrwalają wrażenia danej chwili – bez zbędnej narracji. Dla autorki najważniejszy jest człowiek, z którym mimo różnic językowych i kulturowych, w niezwykle łatwy i subtelny sposób wchodzi w intymną relację. Jej miłość do fotografii zaowocowała prezentowanymi już kilkakrotnie cyklami zdjęć z podróży.
Piękno, które łączy
I takie właśnie będzie spotkanie w Sandomierzu: połączenie biżuterii i fotografii. Wystawy fotograficzne będą miały miejsce w Lapidarium pod Ratuszem – Człowiek przy pracy, Iluzjon Art Cafe przy Sandomierskim Centrum Kultury – Nepal Magiczny. Zobaczymy też wystawę plenerową na sandomierskim rynku: Korowajowie, ludzie drzew. Oficjalne otwarcie tych wystaw odbędzie się przy etnicznych dźwiękach, na rynku, o godz. 17. Później – czas na Muzeum Okręgowe w Sandomierzu, gdzie odbędzie się wernisaż. Tu, oprócz fotografii, zobaczymy wspaniałą kolekcję współczesnej polskiej biżuterii oraz – po raz pierwszy – kolekcję biżuterii etnicznej, która powstała przy okazji licznych egzotycznych podróży autorki. Będzie to również moment zaprezentowania nowego katalogu przygotowanego przez Galerię YES. Po zakończeniu części oficjalnej z pewnością nadarzy się okazja, aby o wystawach, kolekcji, biżuterii czasu i świata, porozmawiać z bohaterką wieczoru.
Jak doszło do tego wydarzenia?
Magda Kwiatkiewicz to osoba wspierająca od kilkunastu już lat środowisko polskich artystów i projektantów w dziedzinie sztuki złotniczej. Przez lata, głównie drogą zakupów, stworzyła największą w Polsce prywatną kolekcję współczesnych dzieł złotniczych. Poprzez stworzoną przez siebie Galerię YES, cykl wystaw i konkursów, organizowanych spotkań i fundowanych nagród, skutecznie mobilizowała artystów i projektantów do podejmowania artystycznych wyzwań. Takie działania dawały przykład, zachęcały do aktywności na polu promocji sztuki złotniczej, inspirowały. Prowadząc w latach 2006-2011 razem ze Stowarzyszeniem Twórców Form Złotniczych cykl wystaw pod wspólnym tytułem Współczesna Polska Sztuka Złotnicza w Teatrze Współczesnym miałem również przyjemność gościć kolekcję Magdy Kwiatkiewicz. Od tego czasu kolekcja rozrosła się znacznie, pojawiła się w niej znacząca ilość obiektów określanych jako biżuteria etniczna. Pomyślałem, że bardzo chciałbym ponownie pokazać tę kolekcję, tym razem w murach sandomierskiej Galerii Otwartej. Ale tu byłoby za mało miejsca. Poza tym, chciałem zaprezentować Magdę Kwiatkiewicz nie tylko jako kolekcjonerkę, ale również jako autorkę wspaniałych zdjęć z jej podróży. Te z nich, które miałem okazję zobaczyć, sprawiły na mnie wyjątkowe wrażenie. Przyroda, człowiek oraz biżuteria z różnych stron świata w wyjątkowy i indywidualny sposób łączyły się w całość. I jakże pięknie były pokazane! A do tego zdjęcia logicznie łączyły się z nową częścią kolekcji Magdy Kwiatkiewicz; czasami na zdjęciu i w gablocie można było zobaczyć ten sam obiekt. Zwróciłem się do Bożeny Ewy Wódz, kustosza działu sztuki Muzeum Okręgowego w Sandomierzu, z propozycją, aby tę kolekcję pokazać w dwóch miejscach jednocześnie. Zyskałem sympatyczną zgodę i z zaproszeniem wybrałem się do Bydgoszczy. 25 lipca 2013 roku odbywało się bowiem właśnie w Bydgoszczy, w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego, otwarcie wystawy kolekcji Magdy Kwiatkiewicz. Tu koncepcja spotkania w Sandomierzu musiała się zmienić natychmiast. 370 obiektów! Wspaniała wystawa. Niepodzielna. Godna rangi murów muzeów, nie dziesięciu gablotek, jakimi dysponuje Galeria Otwarta.
Zaproszenie zostało wystosowane, wskazując Muzeum Okręgowe w Sandomierzu jako miejsce godne pokazania całej kolekcji. Nadszedł czas przygotowań i oczekiwania na nowego dyrektora sandomierskiej placówki. W lutym br., nowemu gospodarzowi zamku przedstawiłem koncepcję wystawy, stan przygotowań do pokazania kolekcji i zaawansowanie prac organizacyjnych. Nie ukrywam, liczyłem na wsparcie i sympatyczne przyjęcie. A tu niespodzianka. Według nowego dyrektora „muzeum to nie miejsce na pokazywanie sztuki współczesnej” (podobno takie stwierdzenie padło publicznie!). Projekt został zagrożony, powstała dziwna i niezrozumiała sytuacja. Bariery dla takiej wystawy? Takiej kolekcji? Takiej promocji muzeum i miasta? Na szczęście, dzięki wsparciu władz Sandomierza, które dostrzegły to, czego dyrektorskie szkiełko i oko zobaczyć nie mogło, projekt wrócił do etapu realizacji. I dziś możemy wspólnie serdecznie zaprosić na gotową wystawę. Przez dwa miesiące, do 10 stycznia, odwiedzający Sandomierz i Muzeum mogą zobaczyć wspaniałe dzieła. A że logo Galerii Otwartej nie zostanie umieszczone na plakacie? Cóż, najważniejsza jest wystawa i jej godna oprawa. Nie warto zajmować się szczegółami.
30 maja br. w Sandomierzu odbył się mały jubileusz. Z okazji pięciu lat istnienia Galerii Otwartej, przy okazji wernisażu wystawy 2015 x biżuteria, obecni na spotkaniu zostali zaproszeni na degustację wyjątkowego tortu.
Galeria Otwarta zajmuje się fragmentem działań twórczych będących na styku sztuki złotniczej i biżuterii autorskiej. Można w niej znaleźć prace tych artystów i projektantów, którzy tworzą swoje projekty i realizacje posługując się warsztatem złotnika. Cóż, nie wszystko można pokazać na niewielkiej przestrzeni, zatem wspaniałe, niebiżuteryjne realizacje złotnicze oraz ogromną sferę biżuterii, która dziś powstaje w jakże licznych pracowniach, ale wykorzystując inne niż złotnicze techniki (w tym biżuterię modową, sutasz, metal clay itp.) pozostawiamy do pokazywania innym. Nie znajdziemy tu również prac, które są importowane, produkowane, kreowane masowo pod międzynarodowym logo. Biżuteria w Galerii Otwartej ma swojego autora, swoje miejsce wykonania, swój podpis, często swoją historię i anegdotę. I takie właśnie prace znajdą ci, którzy odwiedzą wystawę 2015 x biżuteria. W jakimś sensie – biżuterię intymną. Sztukę złotniczą w jej szerszym rozumieniu Galeria Otwarta pokazuje w cyklu wystaw prezentującym najciekawsze wydarzenia złotnicze, które mają miejsce w innych polskich miastach. Tu możemy zobaczyć efekty corocznego Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej z Legnicy, Ogólnopolskiego Konkursu Biżuterii Artystycznej Prezentacje, gdańskiego konkursu Amberif Design Award, tematyczne wystawy Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych, cykl Wspólny Punkt Widzenia mający swoje korzenie w łódzkiej ASP, wiele innych wystaw zbiorowych i indywidualnych. Większość z nich jest ilustrowana katalogami, niektóre z nich „rodzą się” w Sandomierzu. W ciągu pięciu lat swojej działalności Galeria Otwarta zrealizowała lub uczestniczyła w realizacji ponad 80-ciu wystaw. Z tej liczby w samej galerii odbyły się 33 wystawy, 18 wystaw złotniczych odbyło się poza siedzibą galerii, zostało również pokazanych 29 wystaw innych niż złotnicze, w tym głównie wystawy fotografii i pokazy związane z promocją krzemienia pasiastego. Oraz – dwa festiwale krzemienia pasiastego, dwa ogólnopolskie konkursy biżuterii autorskiej, wydane zostały trzy katalogi oraz liczne druki i plakaty promujące sztukę złotniczą oraz jej twórców. A kolejne spotkania w przygotowaniu.
Wystawa 2015 x biżuteria to kolejne spotkanie zorganizowane przez Galerię Otwartą. Siódme – jako wystawa „sprzedażna” – gdzie prace można nie tylko podziwiać, ale również je nabyć. W gablotach przy sandomierskim rynku odwiedzający mogą zobaczyć ponad 2 tys. realizacji dziewięćdziesięciu artystów i projektantów. To prawdziwy przegląd tego, co we współczesnej polskiej biżuterii autorskiej najciekawszego i najnowszego.
Swoją biżuterię pokazują twórcy wszystkich pokoleń. Pochodzi ona zarówno z pracowni o kilkudziesięcioletniej historii, jak i z tych, które dopiero powstają. Obok klasycznych technik złotniczych zobaczymy prace wykorzystujące podczas projektowania i realizacji najnowsze zdobycze techniki, łącznie z obróbką laserem i wydrukami 3D. Od powierzchni polerowanych mechanicznie – do najnowocześniejszych technik galwanicznych. Od klasycznej kolorowej emalii – do barwienia powierzchni metalu metodą clearclad. Od metali szlachetnych – po materiały zgoła niezłotnicze. A wśród metali – od srebra po tytan, miedź, mosiądz, stal, aluminium, czasami złoto. 30 maja na sandomierskim rynku odbyło się z tej okazji bardzo miłe spotkanie. Doceniając poziom pokazywanych prac oraz talent uczestników władze Sandomierza oraz instytucje związane z kulturą i sztuką wsparły inicjatywę Galerii Otwartej poprzez przyznanie swoich honorowych wyróżnień dla najciekawszych realizacji. Oto lista laureatów: wyróżnienie Burmistrza Sandomierza otrzymał Krzysztof Gińko; wyróżnienie Biura Wystaw Artystycznych BWA w Sandomierzu otrzymał Jacek Maria Hohensee; wyróżnienie Muzeum Okręgowego w Sandomierzu otrzymali Alicja i Jan Jakub Wyganowscy; wyróżnienie Sandomierskiego Centrum Kultury otrzymała Weronika Majewska; wyróżnienie Fundacji Kultury Ziemi Sandomierskiej otrzymała Agnieszka Działo- Jabłońska; wyróżnienie Galerii Gold & Silver Galery Cezarego Łutowicza – Nagrodę Wielkiego Krzemienia – otrzymała Elżbieta Kurkiewicz; wyróżnienie Galerii Sztuki w Legnicy otrzymała Elżbieta Kurkiewicz; wyróżnienia Galerii Otwartej otrzymali Iwona Żelazko i Marek Nowaczyk. Wystawę można zwiedzać do 9 września
Wystawa, a wcześniej konkurs zorganizowany przez La Basilica Galeria z Barcelony, wywołuje dyskusje. Wszystko za sprawą kontrowersyjnego tematu, do którego musieli odnieść się uczestnicy.
Inspiracją wystawy „Z Jedwabnego My…” były wydarzenia z 1941 r., kiedy to Polacy, mieszkańcy Jedwabnego, dopuścili się mordu na co najmniej 360 obywatelach polskich narodowości żydowskiej. Wydarzenia te opisane zostały przez Jana Tomasza Grossa w książce „Sąsiedzi”, a także w „My z Jedwabnego” Anny Bikont. Organizatorzy mottem przewodnim konkursu uczynili jednak poemat „Z Jedwabnego My…” Ewy Polińskiej-Mackiewicz. Potrójną laureatką konkursu została Anna Król, projektantka współpracująca z Deco Echo, za pracę Śpij spokojnie. Otrzymała ona aż trzy nagrody: organizatora targów Joya, Galerii Basilica oraz Galerii Sztuki w Legnicy. Moim zdaniem poziom prac zakwalifikowanych do konkursu jest nierówny. Większość z nich nie wywołuje kontrowersji, jednak zdarzają się takie, których chyba głównym zamysłem było skonfundowanie odbiorcy. Nie wszystkie prace odwołują się do tematu. Jednak nie tylko o prace tu chodzi. Organizatorom udało się dokonać niemożliwego: pokazać biżuterię i obiekty biżuteryjne w niezwykle ciekawy sposób. Tę wystawę nie tylko się ogląda, ale przede wszystkim można ją poczuć. Oddziałuje ona na zmysły – dotyk, wzrok, słuch. Prace bowiem wyeksponowane są w ciemnym, bardzo nagrzanym pomieszczeniu oświetlonym jedynie świecami, w którym z głośników dobiega przejmująca muzyka. Odbiorca zmuszony jest do refleksji. Podziwia dzieła sztuki i można śmiało powiedzieć, że czuje je całym ciałem. Biżuteria na tej wystawie ożyła i ożywia odbiorców. Stała się idealnym medium do przekazania trudnych treści. Jednak najważniejszym wydaje mi się fakt, że twórcom ekspozycji udało się zrobić wystawę narracyjną. Oglądając prace, które jak już wspominałam w większości nie zachwycają, poznajemy historię, a nie, jak to ma miejsce zazwyczaj w przypadku wystaw biżuterii, chodzimy od gabloty do gabloty. Otrzymujemy jako widzowie subiektywną narrację na temat wydarzeń, które rozegrały się w Polsce ponad siedemdziesiąt lat temu, z bardzo silnym komponentem emocjonalnym. Wobec wystawionych prac nie pozostajemy obojętni. Na wystawie „Z Jedwabnego My…” biżuteria staje się nośnikiem skrajnych emocji i za to organizatorom i konkursu i wystawy należą się brawa. Marta Andrzejczak
UCZESTNICY WYSTAWY:
Bogumiła i Andrzej Adamscy, Agata Bieńkowska, Karolina Bik, Dorota Cenecka, Mariusz Fatyga, Krzysztof Gińko, Andrzej Jacyszyn, Waleria Ługowska, Joanna Mirecka-Szuleta, Paweł Kaczyński, Lidia Karpacz, Anna Kamińska, Zofia i Witold Kozubscy, Anna Król, Andrzej Kupniewski, Jolanta Kupniewska, Ryszarda Paralusz-Krzesimowska i Tomasz Krzesimowski, Małgorzata Podleśna-Zdunek, Kamila Rohn, Wojciech Rygało, Andrzej Sadczuk, Andrzej Szadkowski, Rafał Szambelan, Marcin Tymiński, Przemysław Wańczyk
9 twórców biżuterii i ponad 50 prac w różnych stylach i technikach oraz z użyciem bursztynu bałtyckiego, dominikańskiego i sumatrzańskiego – to zapowiedź wystawy Amber. Around the World. Wernisaż wystawy odbędzie się 26 marca o godzinie 19 w Muzeum Bursztynu, a obejrzeć będzie ją można od 25 do 28 marca także na targach Amberif w Gdańsku.
Nietypowe podejście do bursztynu
Celem przedsięwzięcia jest stworzenie prac wyjątkowych, bo łączących ze sobą aż trzy rodzaje bursztynu: bałtycki, dominikański i sumatrzański, przy jednoczesnym zachowaniu stylu wypracowanego dotychczas przez zaproszonych artystów. Twórcy dobrani zostali tak, by stworzyć możliwie najbardziej interesującą, a przede wszystkim różnorodną wystawę, aby zaskoczyć artystyczną i nowoczesną formą, ale również nietypowym podejściem do bursztynu. Tego bowiem wymaga nie tylko bursztyn bałtycki, w ostatnim czasie coraz bardziej umacniający swoją pozycję kamienia nowoczesnego, ale też mniej znany w Polsce fluoryzujący na niebiesko bursztyn z Sumatry oraz miodowy bursztyn z Dominikany. – Kamienie te są ciągle jeszcze mało znane, choć zainteresowanie nimi w ostatnich latach znacznie wzrosło. Mam nadzieję, że wystawa Amber. Around the World przyczyni się do dalszego wzrostu ich popularności. Polscy twórcy biżuterii w wyjątkowy, właściwy sobie sposób wydobyli i wyeksponowali w swoich kreacjach ukryte piękno tych kamieni – przekonuje Janusz Fudala, pomysłodawca wystawy. Tymi twórcami są: Danka Czapnik, Sława Tchórzewska, Marcin Tymiński, Andrzej Kupniewski, Jacek Byczewski, Paweł Kaczyński, Sławomir Fijałkowski, Arek Wolski oraz Art7 (Wojciech Kalandyk/Maciej Rozenberg), których zadanie polegało na wykonaniu minimum sześciu prac z wykorzystaniem trzech rodzajów bursztynu. Dla większości z nich zaproszenie do udziału w tej wystawie było pierwszym spotkaniem z bursztynem dominikańskim i sumatrzańskim. Wszyscy mają bogate doświadczenie z bursztynem bałtyckim – i to właśnie on stał się punktem odniesienia przy werbalizowaniu nowych wrażeń. – Minerały z Dominikany i Sumatry wymagają znacznie większej delikatności i cierpliwości w obróbce, ale efekt jest tego wart: możemy z nich wydobyć w ten sposób niespotykane w bursztynie bałtyckim, zaskakujące odcienie niebieskiego aż po granatowy oraz głębokie czer- wienie po pomarańcze. To zaś otwiera nam jako twórcom nowe możliwości wyrazu artystycznego – twierdzi Andrzej Kupniewski.
Bursztyn z różnych stron świata
To pierwsza wystawa, która jest dedykowana nie jednemu – jak było tradycją dotychczas – ale trzem różnym bursztynom z różnych regionów świata. Jak zaistnieją w symbiozie ze sobą? Jaki będzie efekt połączenia charakterystycznej żółtej barwy bursztynu bałtyckiego z niebieskawą fluorescencją sumatrzańskiego i pomarańczowo-czerwoną dominikańskiego? Jak autorom udało się połączyć swój wypracowany styl z wyzwaniem stawianym przez nowy materiał? To wszystko będzie można zobaczyć na wystawie Amber. Around the World, która będzie miała swoją premierę podczas Międzynarodowych Targów Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich Amberif w Gdańsku. Wernisaż odbędzie się 26 marca w Muzeum Bursztynu o godz. 19 i uświetni wystawy Giedymina Jabłońskiego i Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Następnie wystawa uda się na światowe tournee z planowanymi przystankami m.in. w Pekinie (Polski Pawilon na Beijing International Jewelry Fair 2015), Legnicy (Festiwal Srebro), Ribnitz-Damgarten (Niemieckie Muzeum Bursztynu), Warszawie (Muzeum Ziemi PAN) i Santo Domingo (Muzeum Świat Bursztynu). We wszystkich tych miejscach biżuterię wiodących polskich twórców z „bursztynem dookoła świata” będzie można nie tylko podziwiać, ale i kupić. Każda praca jest unikatowa i choć będą one odtwarzane na wzór i podobieństwo oryginału, nie będą już identyczne – głównie z powodu wyjątkowości danej bryłki bursztynu, ale także artystycznej wizji inspirowanej jego kształtem czy barwą. Wystawie będzie towarzyszył katalog z cennikiem prac oraz regulaminem sprzedaży. Wystawa Amber. Around the World jest pomyślana jako wydarzenie cykliczna. Ideą organizatorów jest zapraszanie do udziału w niej różnych artystów z różnych krajów, z różnymi wizjami artystycznymi i różnym spojrzeniem na bursztyn. I w pełnym przekonaniu, że właśnie w różnorodności tkwi nieograniczony potencjał twórczy.
Andrzej Kupniewski:
Bursztyn z Dominikany i Sumatry jest zupełnie inny w obróbce niż dobrze nam znany bałtycki, bowiem wymaga delikatności i cierpliwości. Warto jednak w niego „zainwestować”, ponieważ rezultat okazuje się absolutnie rewelacyjny: odwdzięcza się pięknymi blikami, zaskakującymi niebieskościami aż po granat i głębokimi czerwieniami aż po pomarańczowe odcienie. To otwiera artystom poszukującym środków wyrazu całkiem nowy zestaw kolorów, uzupełniając i tak bogatą paletę bursztynu bałtyckiego. Na tym „artystycznym poligonie” duże znaczenie mają też możliwości operowania korą – delikatnie zdejmowana, odsłania wnętrze, jednocześnie budując atmosferę tkwiącej we wnętrzu bryłki tajemnicy.
Sława Tchórzewska :
Pokazałam bursztyn w niecodziennym wydaniu, trochę zabawnie i nieco przewrotnie. Zależało mi na tym, by ta kolekcja z różnym bursztynem odzwierciedlała moje ostatnie lata pracy i stale zachodzących w mojej głowie przemian. Wyraziste akcenty kolorystyczne, materiały takie jak tkaniny, skóra oraz grawerowana blacha – to moje znaki rozpoznawcze. To wszystko można odnaleźć również w tej kolekcji, która jest swoistym przekrojem moich dotychczasowych odkryć i dokonań. Bursztyn pięknie w niej „zagrał” i stał się jej głównym bohaterem.
Marcin Tymiński:
Ta wystawa zmobilizowała mnie do sięgnięcia po materiały, którymi z własnej woli zapewne bym się nie zainteresował. Początkowy wysiłek w poznanie tych nowych kamieni i opanowanie zasad ich obróbki absolutnie się opłacił. W wyniku eksperymentów odkryłem zachwycające faktury wprowadzające element nowatorstwa do mojej najnowszej kolekcji ze szlifowanym bursztynem. W tym właśnie duchu utrzymane są również moje prace na wystawę, a jednak, dzięki zaskakującym walorom wizualnym bursztynu z Dominikany i Sumatry, jest to inna kolekcja.
Rozmowa ze Zbigniewem Góreckim, prezesem Firmy Jubilerskiej Górecki.
Polski Jubiler: Szafirowe inspiracje to kolejna, już ósma autorska kolekcja Firmy Jubilerskiej Górecki pod hasłem Biżuteria z klasą. Państwa firma stale eksperymentuje, wprowadzając na rynek kolekcje biżuterii wykonanej zgodnie z najnowszymi trendami w modzie jubilerskiej, ale także starając się zaskoczyć odbiorców niecodziennymi rozwiązaniami. Czy jest to taktyka państwa firmy?
Zbigniew Górecki: Nadrzędnym celem firmy wyznaczonym ponad 20 lat temu jest pokazywanie, odkrywanie, edukowanie i uwrażliwianie odbiorców na polską biżuterię wysokiej jakości. Kolekcja Szafirowe inspiracje jest potwierdzeniem ciągłości tej strategii.
We wprowadzanych przez Firmę Jubilerską Górecki kolacjach zawsze dominantą staje się dość oryginalny kamień szlachetny. Mieliśmy już kolekcje z rubinami, cytrynami, teraz przyszła pora na szafir. Czym ten kamień państwa ujął, że stał się znakiem rozpoznawczym nowej kolekcji?
Wierzymy, że szafirowa kolekcja będzie symboliczną wiosną po długiej zimie, inspiracją do odbudowy rynku biżuterii po kryzysie. Wprowadziliśmy zatem do kolekcji optymistyczne akcenty. Kolekcja przepełniona jest feerią barw pochodzących z nieskończonych zasobów naszej natury. Pokazaliśmy bardzo mało znane w polskiej biżuterii szafiry o barwie żółtej, zielonej, różowej, pomarańczowej i białej. Szafir jest przepięknym i tajemniczym dla świata biżuterii kamieniem. Biżuteria z nim może w ciągu chwili zyskać bardzo ciekawe i inspirujące efekty wizualne i estetyczne. Obcując na co dzień z tą kolekcją czerpiemy ogromną satysfakcję z naszej pracy i jej efektów. Ten tajemniczy kamień – szafir – wyzwala pozytywną energię. Od lat uważany był za symbol mądrości i wszelkiej wiedzy. Najbardziej sprzyja zakochanym. I stąd do kolekcji dołożyliśmy małą podkolekcję pod nazwą Szafirowe zaręczyny. W klasyczne pierścionki zaręczynowe oprawiliśmy białe szafiry, które są rzadkością na naszym rynku jubilerskim. Ten piękny, szlachetny kamień z powodzeniem może zastąpić diament. Pierścionek z białym szafirem to świetna alternatywa na pierścionek zaręczynowy z bardzo szlachetnym kamieniem, swą doskonałością zbliżonym do diamentu. Jest to luksusowa biżuteria za bardzo rozsądną cenę.
Trudno wyobrazić sobie, żeby diament został zastąpiony przez szafir, jednak niczego nie można wykluczyć. Czy nie bał się pan ryzyka, wprowadzając nieznany odbiorcom kamień szlachetny? I czy wydaje się panu, że powinien znaleźć się on w asortymencie polskich salonów jubilerskich?
Prywatnie myślę, że warto wprowadzić do oferty swojego sklepu ten bardzo ciekawy kamień, który dotychczas jest znany w naszym kraju z dwóch kolorów: niebieskiego i szafirowego. Myślę, iż jest to ogromna blokada dla rozwoju rynku szlachetnych kamieni kolorowych, bez których nie ma pięknej, kolorowej i urzekającej naszych odbiorców biżuterii. Szlachetne kamienie kolorowe ciągle drożeją, ich ceny dochodzą do kilkuset dolarów za karat, podaż jest systematycznie uszczuplana, bo zasoby się wyczerpują, toteż mogą stanowić dobrą formę inwestycji z dużą stopą wzrostu w czasie.
A jak rynek przyjął nową kolekcję? Czy Polacy decydują się na zakup szafirowej biżuterii?
Po premierze kolekcji na Targach Złoto, Srebro, Czas zauważyliśmy wzrost sprzedaży naszej biżuterii z szafirami. Stale wzrasta liczba zamówień na wybrane wzory z kolekcji, co nas bardzo cieszy. Stąd w strategii firmy założyliśmy duzy nacisk na promocję i sprzedaż nowej kolekcji.