Rozmowa z profesorem Andrzejem Bossem. Andrzej Boss jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Łodzi. W 1985 roku uzyskał dyplom w Pracowni Projektowania Biżuterii u prof. Andrzeja Szadkowskiego i Pracowni Rysunku u prof. Andrzeja Gieragi. Od 1985 pracuje w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, a od 2005 jest profesorem nadzwyczajnym. Jest kierownikiem Katedry Biżuterii, prowadzi Pracownię Projektowania Form Złotniczych.
Polski Jubiler: Panie profesorze, jest pan od lat zawodowo związany z Akademią Sztuk Pięknych w Łodzi, gdzie pod pana kierunkiem kształcą się polscy artyści, jednocześnie sam jest pan znanym i odnoszącym sukcesy na świecie artystą zajmującym się wytwarzaniem biżuterii. Stworzył pan nie tylko własny styl, ale można powiedzieć, kierunek w polskiej sztuce złotniczej. Jak z pana perspektywy wyglądają zmiany dokonujące się w świecie biżuterii?
Prof. Andrzej Boss: Nie jestem ani twórcą stylu, ani kierunku. Ciągle staram się być artystą poszukującym, stawiając sobie nowe cele. Świat dąży do unifikacji i personalizacji. Te sprzeczne dążenia widać wszędzie, także w biżuterii. Nowe technologie, materiały, są kluczowe, dla widocznych zmian. Używane narzędzia stają się częścią osobowości i zmieniają sposób myślenia i działania. Przeskok w technologiach ułatwia realizację efemerycznych potrzeb i widać to w różnorodności działań w obszarze biżuterii. Profesor Irena Huml zauważyła, że
współcześni polscy artyści złotnicy i projektanci biżuterii nie odwołują się w swoich pracach do polskiej tradycji, znacznie częściej i chętniej natomiast kopiują wzorce zachodnie. Czy zgadza się pan z tym stwierdzeniem? A jeśli tak to dlaczego tak się dzieje?
Zależy o jakiej biżuterii mówimy. Nie ma tradycji w biżuterii współczesnej, rozumianej ją jako działania artystyczne próbujące przekraczać wszelkie granice. Chcąc traktować biżuterię jako obszar sztuki musimy zaakceptować jej redefinicję. Oczywiście każde działanie powinno być autentyczne i uwzględniać działania poprzedników. Jeśli mówimy o przedmiotach użyteczności codziennej, mamy raczej do czynienia z manipulacją, przeprojektowywaniem biżuterii. Decydują prawa rynku i stylingowi podlegają bardziej chodliwe wzory. Reakcją na nasilającą się globalizację jest regionalizm, moda na polska tradycję. Zaczyna ona być widoczna u młodych projektantów.
Czy według pana profesora można wskazać cechy charakterystyczne dla współczesnej polskiej biżuterii?
Trudno dzisiaj wskazać cechy charakterystyczne dla biżuterii w jakimkolwiek kraju. Ostatnie kilkanaście lat spowodowało totalną unifikację i radykalną transformację biżuterii. Globalizacja, nowe technologie, potrzeby i sposób działania zmieniają szybko tę branżę.
Z roku na rok na rynku pojawia się coraz więcej nowych materiałów jubilerskich, narzędzia i maszyny nie tylko znacznie ułatwiają prace artystom i projektantom, ale niemal ich w tej pracy wyręczają. Jak ocenia pan to zjawisko? A co za tym idzie jak widzi pan profesor przyszłość biżuterii?
Zmiany technologiczne, komputeryzacja, zmieniają sposób, w jaki żyjemy. Produkty przestają być drogie. Wytwarzanie ręczne, w tym tradycyjne robienie biżuterii, stało się działaniem jawnie nieefektywnym. Gdzieś tli się jeszcze szacunek dla materiału i maestrii twórcy, ale taka praca ma swoje ograniczenia. Druk 3D pozwala nam dowolnie kształtować materię i wywoływać nowe doświadczenia estetyczne. Nowe impulsy i bodźce wywołują nowe potrzeby. Stajemy się społeczeństwem żyjącym w sieci. Interakcja projektanta i odbiorcy staje się coraz powszechniejsza, żeby nie powiedzieć kluczowa w tworzeniu nowych produktów.
Badacze biżuterii zauważają, że biżuteria seryjna oraz autorska to dwie zgoła różne dziedziny. Na naszych oczach następuje popularyzacja biżuterii seryjnej, masowej, która zaczyna być postrzegana jako bezwartościowa, niemal jednorazowa ozdoba nieodłącznie związana ze strojem. Czy w przestrzeni publicznej znajdzie się miejsce dla biżuterii autorskiej?
Mówi pani o biżuterii modowej, niejako zintegrowanej z codziennością użytkowników. Tutaj potrzeby i preferencje konsumenta kształtuje slogan CCC – cena czyni cuda, lub inaczej, codziennie coś „cudnego” . Nie utożsamiajmy tego z biżuterią seryjną. To dwa zazębiające się, ale bardzo rożne obszary działalności, podobnie jak kategorie biżuteria autorska i seryjna. Każda biżuteria ma swoich odbiorców i miejsce prezentacji. Co dzisiaj, w dobie Facebooka, rozumiemy przez przestrzeń publiczną? Na czerwonym dywanie, w świetle kamer, mamy miejsce tylko na unikatową biżuterię. Biżuteria autorska jako komunikat użytkownika z reguły sprawdza się świetnie w każdej sytuacji.
Z jednej strony we współczesnej kulturze masowej biżuteria wykorzystywana jest przede wszystkim jako ozdoba, z drugiej rysuje się w niej coraz silniej nurt „oszpecania się” za pomocą biżuterii. Młodzi ludzie wykorzystują biżuterię jako symbol sprzeciwu wobec kultu pięknego ciała. Jak ocenia pan to zjawisko?
Młodzi zawsze dążą do naprawiania, przekształcania zastanej rzeczywistości. Jednym z jej objawów jest przekształcanie samego siebie. Pojęcie piękna jest kwestią bardzo subiektywną. Dla mnie bardziej szpecąca jest źle dobrana biżuteria niż rozepchnięta małżowina czy kolczyki w brwiach. Wszystko odbieramy za pośrednictwem naszego ciała. Tatuaże, podwieszenia, implanty, piercing są potrzebą zamanifestowania swej tożsamości, są potrzebą osobistych cielesnych i emocjonalnych doświadczeń. Nie mieszajmy tego z kultem ciała traktowanego jako zewnętrzna powłoka. Widok wielu pań po zabiegach, czy Orlan jako dzieła sztuki, jest najlepszą antyreklamą kultu pięknego ciała.
W Polsce brakuje tekstów naukowych opisujących świat polskiej biżuterii współczesnej. Teoria nie nadąża za zachodzącymi zmianami. W jaki sposób według pana profesora można byłoby zmienić ten stan rzeczy?
Tego stanu raczej szybko nie zmienimy. Planowana publikacja Galerii Sztuki w Legnicy tego nie załatwi. Zaczęły się pojawiać publikacje na temat współczesnego polskiego dizajnu. Może przyjdzie czas na biżuterię. Nie zrobią tego artyści, to pytanie do historyków sztuki.
I na koniec ostatnie pytanie, jak należy według pana oceniać dzieło sztuki złotniczej? Na jakie kryteria zwracać uwagę?
Dzieła sztuki złotniczej to literalnie patrząc przedmioty z minionych wieków. Kluczowa była wartość materiału i mistrzostwo twórcy. Określało przedmiot ekskluzywny wyrażający status społeczny posiadacza. Dzisiaj posługujemy się tymi terminami, bo nie powstały nowe określenia na poszczególne kategorie przedmiotów artystycznych. We współczesnej sztuce nie jest istotna kategoria piękna. Gdyby istniały tylko jedne kryteria ocen, świat byłby bardzo ubogi. Dla mnie ważna jest osobowość przedmiotu, dla odbiorcy kluczowa powinna być jego przyswajalność, emocje jakie u niego wywołuje.