Biżuteria miejska albo biżuteria ulicy to nowy rodzaj street artu, który zyskuje coraz większą rzeszę entuzjastów. Biżuteria, która funkcjonuje w przestrzeni publicznej, nie jest ani rzeźbą, ani instalacją, ani pomnikiem, jest ozdobą, której celem jest z jednej strony upiększenie ulicy, a z drugiej strony pobudzenie do myślenia społeczności poprzez przełamanie stereotypu dotyczącego zarówno zagospodarowania przestrzennego, jak i klasycznego spostrzegania biżuterii.
Działania polegające na upiększeniu miasta biżuterią otwierają nowe perspektywy rozumienia pojęcia biżuterii. Artyści tworząc biżuterię ulicy sięgają po tradycyjne techniki jubilerskie, a jednocześnie swoimi pracami wpisują się w sztukę ulicy. Biżuteria przestaje być przedmiotem osobistym, staje się własnością wszystkich, dobrem publicznym.
Rzucanie perłami
Biżuteria ulicy to zjawisko stosunkowo nowe, jednak już ma swoich zagorzałych zwolenników. Artyści wpisujący się w ten nurt biżuterii wykorzystują wszelkie dostępne im środki, aby ofiarować miastu coś więcej niż tylko przedmiot. Jednym z najciekawszych nurtów, który można zaobserwować badając biżuterię ulicy, jest „biżuteria świetlna”. Artyści tego nurtu traktują światło jako najważniejszy element prac. Światło staje się swoistym kamieniem szlachetnym, a cała kompozycja staje się drogocennym darem dla miasta i jego mieszkańców. Sztuka światła jest nowym ruchem sztuki miejskiej. Jak podkreślają jej twórcy, światło jest materiałem, który pozwala na uzyskanie niekonwencjonalnych efektów wizualnych, a także doskonale komponuje się z przestrzenią. Światło upiększa przestrzeń, ale także pozwala na zaprezentowanie idei. Świetlna biżuteria, co nie jest bez znaczenia, nie może nie zostać zauważona przez społeczność, która niemal mimowolnie staje się odbiorcą sztuki ulicy. Światło pozwala na wyrażenie złożoności obiektu. Z jednej strony biżuteria „oświetla” ulicę, upiększa ją, sprawia, że przestrzeń staje się bezpieczniejsza, z drugiej skłania do refleksji na temat funkcji biżuterii. Biżuteria świetlna przykuwa uwagę odbiorców w miejscach publicznych, dzięki czemu przekaz staje się czytelny. Jednym z najciekawszych dzieł wpisujących się w nurt biżuterii świetlnej jest praca belgijskiej artystki Liesbet Bussche, która na ulicach Tajpej, stolicy Chin ustawiła perłowo-świetlisty naszyjnik.
Upiększanie brzydoty
Biżuteria ulicy to nie tylko obiekty świetlne, to przede wszystkim przedmioty ofiarowane miastu jako dowód przywiązania do niego. Twórcy umieszczając swoje obiekty biżuteryjne w przestrzeni miejskiej zmieniają ją, upiększają. Często ich głównym celem jest ozdobienie miejsca. Przy pomocy biżuterii przemieniają zaniedbane i opuszczone ulice, place czy skwery w miejsca piękne, godne noszenia najdroższych ozdób. Celem, jaki przed sobą stawiają, jest ukazanie piękna miejsca poprzez podkreślenie jego charakterystycznych cech. Dzięki swoim działaniom zmuszają odbiorcę do zaangażowania, uchwycenia piękna miejsca, dostrzeżenia jego niepowtarzalnych cech. Reprezentantką tego nurtu jest artystka związana z Warszawą – NeSpoon, która upiększa miasto wykorzystując ceramikę, beton, a niekiedy nawet włóczkę. Ciekawym przykładem twórców biżuterii ulicy jest także niemiecka grupa artystyczna Inges Idee, która to zdecydowała się na stworzenie gigantycznej biżuterii na zewnątrz garażu w centrum handlowym Karlsplatz w Düsseldorfie.
Rozmowa z Liesbet Bussche, twórczynią biżuterii miejskiej.
Polski Jubiler: Co czujesz kiedy myślisz o biżuterii?
Liesbet Bussche: Zawsze miałam mieszane uczucia myśląc o biżuterii. Z jednej strony czuję siłę, która mnie do niej przyciąga, gdyż uważam, że za jej pośrednictwem można powiedzieć wszystko. Biżuteria pojawiła się na ziemi wraz z pierwszymi ludźmi, była przez nich robiona i noszona, stawała się częścią codziennego życia. Używano jej jako środka wyrazu, symbolu. Biżuteria utożsamiana była z prestiżem społecznym, znakiem przynależności do danej grupy. Z drugiej strony czuję jakby biżuteria była tylko ozdobą. Wzornictwo oraz materiał znajdują się współcześnie na pierwszym planie, natomiast treść jaką niesie ze sobą biżuteria zepchnięta jest na margines. Brakuje mi krytycznego spojrzenia na biżuterię, zarówno przez jej producentów, jak i publiczność.
Czym jest biżuteria?
Biżuteria jest medium, którego używam, aby wyrazić siebie jako artystkę. Staram się wykorzystać biżuterię jak najszerzej , komunikować się za jej pośrednictwem z publicznością. Dlatego też podejmuję dialog ze stereotypami, z tradycyjnym podejściem do biżuterii. Mam nadzieję, że nie zabrzmi to dziwnie: nie pałam miłością do biżuterii, ale jest ona dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji.
W twoich pracach najbardziej zaskakuje mnie twoja biżuteria uliczna. Skąd czerpiesz natchnienie przy tworzeniu tego rodzaju biżuterii?
Inspiruje mnie codzienność. Czasami natchnienie przychodzi do mnie w czasie lektury czy przeglądania stron internetowych. Ostatnio na przykład natchnęłam się na zgromadzoną w sieci kolekcję zdjęć „Everyone a jewel” , gdzie ludzie fotografują się z niecodzienną biżuterią, jak choćby kroplą deszczu jako kolczykiem czy bransoletką z biedronek. Kiedy tworzę biżuterię uliczną, szukam inspiracji spacerując przy ulicach albo przechadzając się po Google Street View.
Jaką funkcję pełni biżuteria uliczna?
Moja kolekcja biżuterii ulicznej to seria interwencji w przestrzeń publiczną, których celem jest upiększenie miasta. Traktuję miasto jak kobietę. Nie można wskazać na jedną konkretną funkcję, jaką ma pełnić biżuteria uliczna, ona działa bowiem wielowymiarowo. Po pierwsze wskazuję na sposób postrzegania biżuterii w przestrzeni publicznej, czyli na jej funkcję ozdobną. Wpisałam miasto w dyskusję o schematycznym postrzeganiu biżuterii. Dzięki zastosowanym technikom oraz tradycyjnym metodom udało mi się złamać stereotyp dotyczący biżuterii. Mam nadzieję, że moja praca otworzyła pole do dyskusji na temat kontekstów, możliwości wykorzystania biżuterii oraz skali (biżuteria to nie tylko mały przedmiot jubilerski). Moje prace dają także możliwość ponownego przyjrzenia się miejskim ulicom, dostrzeżenia ich w nowym kontekście, nadania im nowych znaczeń. Uliczne klejnoty stworzone zostały zarówno dla środowiska nazwijmy je akademickiego, jak i dla społeczności lokalnej.
Kiedy zaczęłaś tworzyć biżuterię ulicy? Czy wciąż umieszczasz biżuterię na ulicach miast?
Serię miejskiej biżuterii zaczęłam tworzyć podczas końcowego egzaminu na Akademii Gerrit Rietveld. Jednak pierwszej ingerencji w przestrzeń miejską dokonałam rok wcześniej, podczas wymiany studenckiej Akademii Rietveld i Akademii Sztuki w Katmandu. Razem z Pukarem Risalim naprawialiśmy drogę w centrum Nepalu, wypełniając wszystkie otwory ręcznie robionymi płytkami, które malowaliśmy na czerwono. Działanie twórcze na ulicach miast oraz reakcja publiczności sprawiła, że zamarzyłam o oddziaływaniu na miejsce. Jednocześnie, jakby niezależnie, zajmowałam się projektowaniem biżuterii. I końcu udało się znaleźć moje miejsce jako artystki – połączyłam biżuterię i sztukę miejską.
Perłowy naszyjnik, którego jesteś autorką, wpisuje się w całkiem nową dziedzinę sztuki miejskiej, jaką jest sztuka światła.Dlaczego zdecydowałaś się w tak niecodzienny sposób udekorować miasto?
Wykonałam tę pracę na wystawę przygotowaną przez Fundację Sztuki Fabon w Taipei. Tematem przewodnim wystawy dedykowanej miastu było „Zaświeć się”. Przygotowując się spacerowałam ulicami Google Street View i widziałam biżuterię wszędzie a najbardziej zafascynowała mnie latarnia, w której zobaczyłam perłę.
Czy twoja sztuka ma wpływ na codzienne życie i czy są jacyś artyści, którzy cię zainspirowali?
Zawsze jesteś artystą, więc zawsze jest to część twojego życia codziennego. Im dłużej pracuję, tym bardziej staram się pracować w „godzinach pracy”. Mam wielki szacunek dla pracy Suska Mackerta, Marca Francisa Alysa Monzo, Carla De Keyzera, Johna Körmelinga, Rachela Whitereada i Gordona Matta-Clarka.
Która twoja praca spowodowała najwięcej reakcji? Która z prac jest twoją ulubioną?
To trudne pytanie. Jestem bardzo krytyczna i dlatego wierzę, że zawsze można coś poprawić. Serce złamane na pół jest jednym z moich ulubionych dzieł, ale tylko ze względów osobistych.
Nad czym teraz pracujesz? Czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości?
Właśnie ukończyłam pracę dla Muzeum CODA w Apeldoornie. Każdego roku muzeum prosi młodego artystę, aby zrobił naszyjnik oraz dwadzieścia pięć sztuk biżuterii na sprzedaż. Jedynym warunkiem, jaki stawia muzeum, jest stworzenie kolekcji biżuterii zainspirowanej osobą wielkiego artysty. Wybrałam Mercatora, słynnego kartografa. Tak więc pięć lat po ukończeniu studiów zrobiłam pierwszą nadającą się do noszenia biżuterię.
Gdzie można śledzić twoje artystyczne poczynania?
Najłatwiej za pośrednictwem mojej strony internetowej www.liesbetbussche.com