Rozmowa
z Marcinem Tymińskim,
prezesem Stowarzyszenia
Twórców Form
Złotniczych
i projektantem biżuterii,
współwłaścicielem firmy
Mishu Design.
Polski Jubiler: Już niemal od roku jest Pan
prezesem Stowarzyszenia Twórców Form
Złotniczych. Jak ocenia Pan miniony rok
z perspektywy sprawowanej przez siebie
funkcji? Co udało się Panu osiągnąć a jakie
cele stawia Pan przed sobą w 2012 roku?
Marcin Tymiński, prezes Stowarzyszenia
Twórców Form Złotniczych: Rok to niestety
zbyt krótki czas, żeby dokonać przełomowych
zmian, poza tym takie raczej nie są konieczne.
Co nie znaczy, że nic się nie dzieje, przede
wszystkim pracujemy nad nową stroną WWW,
która ma spełniać funkcję promocyjną, informacyjną
i dodatkowo reklamową. Już dziś
wiadomo, że internet ma ogromną moc i jest
właściwą drogą promocji członków STFZ i polskiej
biżuterii artystycznej. Jest to również najszybszy
dostęp do informacji na temat wszystkich
ważnych dla nas wydarzeń, wystaw, konkursów,
a nawet nowych technologii i narzędzi. Chcemy
to wykorzystać, poza tym nowoczesne technologie
w tym przypadku komputerowe również
dają nam coraz więcej możliwości i mamy zamiar
zamieszczać na naszej WWW wirtualne wystawy
i wycieczki po galeriach, gdzie zaprezentujemy
swoje prace. A również filmiki z naszych
pracowni, gdzie można zobaczyć jak powstają
przedmioty. Poza tym mamy w planie rozszerzać
współpracę z placówkami szkolenia zawodowego,
galeriami i instytucjami związanymi ze
sztuką złotniczą. Myślę, że taka strona będzie
narzędziem dla nas wszystkich.
Rok 2011 był nie tylko rokiem Pana debiutu
w charakterze prezesa, ale także rok ten był
okazją do świętowania dwudziestej rocznicy
powstania Stowarzyszenia Twórców Form
Złotniczych. Czy w najbliższej przyszłości STFZ
zamierza popularyzować wiedzę na temat
współczesnej biżuterii wśród Polaków i organizować
wystawy ukazujące najciekawsze
osiągnięcia sztuki złotniczej?
Tak, 20 lat minęło nie wiadomo kiedy… Ja
wprawdzie nie byłem w Stowarzyszeniu od
początku, ale dla mnie to też już 10 lat pracy
społecznej dla STFZ, które nie wiem kiedy
minęło. Od czasu założenia zmieniły się jednak
oczekiwania członków i sytuacja gospodarcza
w Polsce i na świecie. Sprawia to, że funkcja
STFZ też zmienia swój charakter i funkcje. Dziś dla członków poza niezmiennym promowaniem
DESIGNU i sztuki złotniczej, potrzebna jest
również pomoc w poruszaniu się po światowych
rynkach biżuterii, które dotychczas były dla nas
nieosiągalne lub trudne do zdobycia, a nie
należy zapominać o rynku polskim, na którym
też chcemy być bardziej widoczni i rozpoznawalni
jako marka dobrej biżuterii. Budowanie
marki STFZ to priorytet!!!
Biżuteria stworzona przez polskich designerów
zdobywała uznanie międzynarodowej publiczności
a jej twórcy obsypywani zostali
nagrodami. Czy duże zainteresowanie polskim
wzornictwem przyczyniło się do wzrostu
sprzedaży polskiej biżuterii?
Polska biżuteria jest jedną z najlepszych na
świecie a zdobyte nagrody tylko to potwierdzają.
Niestety nie zawsze idzie to w parze ze
zwiększeniem sprzedaży, szczególnie w tak złym
ekonomicznie okresie dla całego świata. Wzrost
cen surowca i kosztów produkcji sprawia, że
biżuteria jest coraz droższa i coraz mniej atrakcyjna
dla kupców, coraz wyższy kurs złotego też
nam w tym nie pomaga. Większość producentów
jest eksporterami więc nie mają lekko.
Biżuteria polska obecnie może konkurować
jedynie wzornictwem, co na pewno ma swoje
dobre strony − na rynku zostaną najlepsi.
Biżuteria w ubiegłym roku sprzedawała się
dość dobrze. Osoby zawodowo związane
z branżą jubilerską podkreślają, że klienci,
szczególnie ci dysponujący zasobnym portfelem,
nie zrezygnowali z zakupów w salonach
jubilerskich. Jednak stale rosnące ceny metali
i kamieni szlachetnych mogą niepokoić. Jak
według Pana będzie rozwijał się rynek polskiego
złotnictwa?
Ciężko jest mi się odnieść do opinii innych
producentów, a sądząc po rezultacie wzrostu
sprzedaży o którym pierwszy raz słyszę!, chodzi
tu pewnie o firmy handlowe, a nie produkcyjne,
którym mocna złotówka sprzyja bo najczęściej
w dużej mierze są one importerami i produkcja
jest jedynie małą częścią obrotu… Poza tym czy
zanotowały wzrost sprzedaży? Obserwując rynek
nie wydaje mi się…Z mojego punktu
widzenie sytuacja nie
jest taka kolorowa, wzrost
cen surowca i kosztów
produkcji daje nam ostro
popalić, to jedno, a konkurencja
to drugie i nie chodzi tu
o konkurencyjne firmy jubilerskie,
lecz niepokoję się faktem, że coraz
więcej klientów decyduje się na
zakupy coraz tańszej elektroniki
i firmowych gadżetów z „metką”.
Mam wrażenie, że pozycja biżuterii
nieco spadła w rankingach
„najlepszy prezent pod choinkę”.
Współcześni twórcy rzadziej
wykonują biżuterię własnoręcznie,
znacznie częściej w swojej
pracy twórczej wykorzystują
nowoczesne technologie
i wypuszczają na rynek „seryjnie unikatowe”
kolekcje biżuterii. W którą stronę
Pana zdaniem będzie rozwiał się polski
rynek? Czy twórcy postawią na indywidualne
potrzeby klienta i będą tworzyli
unikatowe działa sztuki złotniczej, czy
raczej skłonią się do wypuszczania na
rynek „większej” ilości biżuterii?
Według mnie projektant właśnie do tego
jest żeby projektować i nie ma znaczenia
w jakiej ilości i jakie to przedmioty, dobry
design pozostanie dobrym designem.
Dobrze że coraz częściej firmy decyduje
się zatrudniać takich fachowców, a nie
zrzynają cudze wzory z internetu i katalogów
lub od samych siebie i efektem tego
jest brak różnorodności wzorów na rynku.
Jeśli chodzi o unikaty to jest to indywidualna
sprawa każdego twórcy. Kiedyś mój
starszy kolega z STFZ powiedział „artystą
się nie jest, artystą się bywa”, właśnie
organizacja konkursów i wystaw motywują
twórców do tworzenia unikatów
i być może w ten sposób rozwijamy
polski design.
Klient zwraca przede wszystkim
uwagę na markę danego
produktu. Czy wydaje się
Panu, że w najbliższym
czasie uda się sprawić,
aby biżuteria poszczególnych
twórców była
rozpoznawana? Czy
pojawią się na polskim
rynku nowe marki biżuteryjne?
Na świecie pojawiło się zjawisko,
które nazywam „kultem
metki”. Co to znaczy?
Tyle że
rynek zalewa biżuteria plastikowa,
sztuczna bez żadnej wartości, za to
z „drogim” napisem. Sam fakt
„brandowania” takich przedmiotów
marką z dobrą i modną nazwą
sprawia, że ludzie kupują i noszą to
co jest modne i rozpoznawalne,
a nie to co już tylko jest ładne
i dobrze wykonane. Okazuje się, że
wartością przedmiotu zaczyna być
LOGO i opakowanie, a nie sam
przedmiot. To smutne, ale zapewniam,
że „chwilowe”.
Czy według Pana można mówić
o polskim designie? A jeśli tak to czym
różni się biżuteria tworzona przez polskich
projektantów od biżuterii tworzonej przez
twórców z zachodniej Europy?
Czym się różni???
Może tym, że często jest
lepsza, pomimo że mało która pracownia
dysponuje tak zawansowaną technologią,
jaką dysponują pracownie na świecie, być
może to właśnie zaleta? Tego nie wiem, ale
znam wiele polskich pracowni i wiem, że
Polacy słyną z tego, ze potrafią zrobić coś
z niczego i klepnąć arcydzieło na kolanie.
A jeśli chodzi o polski design jestem o niego
spokojny, aby tak dalej…
Jest Pan nie tylko prezesem STFZ, ale także
prowadzi Pan firmę Mishu Design, która
została wielokrotnie nagradzana w prestiżowych
międzynarodowych konkursach.
Jakie ma Pan plany na najbliższą przyszłość
związane z rynkiem biżuteryjnym? Czym
zaskoczy Pan odbiorców w nowym roku?
Moim planem jest projektować i produkować
biżuterię na najwyższym poziomie
i tworzyć polską markę znaną
na całym świecie. Jest to jedna
z moich pasji więc są szanse, że
moje marzenie się spełni
i dopnę swego.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Marta Andrzejczak