Timothy McMahon jest d w u d z i e s t o o ś m i o l e t n i m artystą urodzonym i pracującym w Nowym Jorku. Edukację w zakresie projektowania i tworzenia biżuterii rozpoczął w 2002 roku na kursie przygotowawczym w PRATT na Munson-Williams- Proctor Art Institute. Następnie, w 2004 roku, uzyskał dyplom na kierunku jubilerstwo w Pratt Institute także w Nowym Jorku. Był uczestnikiem wielu wystaw, głównie w USA. Na koncie Timothy’ego znajdują się trzy wydane przez Lark Books publikacje: „500 Plastic Jewelry Designs”, „500 Enameled Objects” i „500 Pendants & Lockets”. Jak sam zaznacza, w jego pracach gra barw jest fundamentalna: „Używam koloru, aby zachować równowagę. Intensywne odcienie, które imitują kamienie lub mięsistą skórę, reprezentują różnorodne potomstwo eksperymentalnego łączenia w pary”. Zapraszam do punktu widzenia Timothy ’ego McMahona…
Biżuteria…
Przyciąga moją uwagę biżuteria, która ujawnia unikatową estetykę twórcy, oraz taka, która swobodnie zbacza od tradycyjnych form jubilerskich. W obiektach projektantów lubię dostrzegać obsesje twórcy. Dla mnie biżuteria jest jak rzeźba, która powiązana jest z ciałem. Nosi brzemię pełnienia oczekiwanej z góry funkcji oraz jest nękana przez nieśmiertelność biżuterii tradycyjnej.
Inspiracja…
Inspiruje mnie niezwykła kombinacja materiałów, koloru i tekstury, którą możemy obserwować w życiu codziennym. Jeżeli chodzi o formę, intrygują mnie wzrastające wzory, które można zaobserwować w patologii. Dla przykładu, stadium wzrostu guza nowotworowego lub mnożenie się i rozprzestrzenianie wirusów. Wzrost krystaliczny i procesy akumulacji geologicznej również mocno wpływają na moje projekty. Nigdy nie podchodzę do obiektu, w trakcie jego designu, jak do statycznego przedmiotu − on żyje, wzrasta i zwiększa się wraz z infekcją materiału i myśli.
Materiał…
Jeżeli miałbym wybrać ulubiony materiał, z którym pracuję, oszukałbym. Zadeklaruję więc, że jest to kolor, a nie materiał. Z racji tego, że interakcje kolorów są punktem centralnym w moich projektach, często wybieram materiał, bazując na kombinacji: co dany kolor pozwoli mi osiągnąć oraz jakie ma fizyczne właściwości. Używam żywicy, ponieważ jest jak kameleon. Mogę zabarwić ją na dowolny kolor, zmieniać jej kleistość, aby mieć kontrolę nad tym, jak płynie; mogę również używać jej jako spoiwa lub obiektu samego w sobie. Związany jestem także z ceramiczną emalią (niezbędne ucieleśnienie kolorów).
Warsztat…
Najważniejszym punktem w studiu jest wielki stół, który nie pełni żadnej specyficznej funkcji. Przestrzeń, która pozwala szkicom i materiałom bezładnie mieszać się, oraz która umożliwia mi eksperymentowanie i próbowanie nowych procesów, które nie mają w warsztacie swojego z góry założonego miejsca. Czas, który spędzam w studiu, różni się. Zazwyczaj jest tak, że spędzam tam każdą wolną chwilę przez kilka miesięcy, aż do jakiejś określonej daty końcowej, po czym biorę jeden lub dwa tygodnie wolnego, aby nabrać ponownie sił i aby załatwić wszystkie inne sprawy, które wcześniej odsunąłem na bok. Następnie wracam i patrzę na to wszystko, co wykonałem. Udoskonalam i kreuję nowe szkice oraz kolekcjonuję nowy materiał, który będzie mi potrzebny do realizacji kolejnego cyklu pracy.
„Zawsze możesz zrobić następny” Kiedy tworzę obiekt, zaczynam od szkicu moich pomysłów aż dotrę do momentu, kiedy mam przed sobą całkiem solidny projekt. Moje designy zawsze ewoluują w trakcie procesu wykonywania obiektu. Największą przeszkodą dla mnie jest podjęcie ostatecznej decyzji. Podjęcie w ostatniej chwili decyzji odnośnie idealnego koloru emalii, wysokości łapek lub zmiany w skali formy. Dla mnie jest to niezwykle rozpraszające, aby mieć mnogie konkurujące kombinacje, które jednocześnie mają ewoluować w moim procesie myślenia. W takich momentach pomocne jest wykonanie kilkuminutowych szkiców poświęconych tym właśnie stycznym pomysłom, aby wyprzeć na prowadzenie główną myśl, ale tym samym zachować inne w dokumentacji i być może użyć je później.
Tradycyjna czy współczesna…
Uważam swoje prace za współczesną biżuterię, która budowana jest na inspiracji pochodzącej z tradycyjnych technik, materiałów i designów. Widzę moją biżuterię jako samoświadomą, czego nie można powiedzieć o tradycyjnej biżuterii. Również dostrzegam fakt używania materiałów w niedokończonej formie, materiałów o niskiej wartości i kombinacji technik z tradycyjnymi, i industrialnymi początkami jako znamię współczesnej biżuterii.
Granice…
Tak, uważam, że istnieją granice. Istotne jest, aby doprowadzić projekt od początkowego konceptu do końcowego obiektu w sposób, który będzie doceniony, w sposób, który sobie zamierzyłem. Czasami odczuwam pragnienie, aby zabrać mój pomysł do ekstremalnej granicy, lecz jest to w pewnym sensie poświęcenie. Jeżeli będę nakładać kolejną warstwę emalii na kolejną, aż obiekt stanie się kopiastą formą, czy ktokolwiek zaaprobuje subtelną interakcję barw? Czy jeżeli broszka urośnie do rozmiaru talerza obiadowego, czy wciąż będzie broszką, a jeżeli nawet będzie, to czy jej projektowa wartość będzie rozpatrywana całkowicie oddzielnie od jakichkolwiek podświadomych porównań w stosunku do broszki o „normalnym” rozmiarze?
„Odpuść, czyń to od czasu do czasu” Sądzę, że każdy twórca od czasu do czasu dociera do punktu, w którym czuje się bardzo swobodnie ze stosowaną techniką i materiałem. Znając materiał lub właściwy sposób wykonania czegoś może być przeszkodą. Badania i eksperymentowanie jest najczęstszym sposobem na odkrycie jakiejś innowacji
Kierunek…
Chciałbym wierzyć, że biżuteria zmierza w kierunku, który jest bardziej współczesny i refleksyjny w stosunku do obecnych czasów. Mam nadzieję, że nie będzie obsesyjnie patrzeć wstecz, do referencji w odniesieniu do formy, materiału i znaczenia. Sądzę, że przy stale rosnących cenach szlachetnych kruszców będziemy świadkami ruchu w kierunku bardziej ekscytujących i unikatowych designów wykonanych z nieszlachetnych i alternatywnych materiałów. Młodsza generacja będzie stopniowo usuwała poglądy na biżuterię jako wyznaczającą status społeczny (dyktowany przez masy) i będzie bardziej podatna na wybieranie biżuterii jako oświadczenia bazującego na jej własnych osobistych gustach.