Artykuły z działu

Przeglądasz dział WARSZTAT JUBILERSKI (id:48)
w numerze 10/2010 (id:91)

Ilość artykułów w dziale: 1

Palniki w złotnictwie

Tadeusz Dylak


mistrz złotnik,

autor podręcznika dla
złotników ,,Złotnik, zawód jakich mało”


Jedną z rozlicznych umiejętności, jakimi musi wykazać się każdy złotnik, jest
umiejętność lutowania. Zdolność ta przejawia się przede wszystkim w sprawnym
posługiwaniu się palnikiem jubilerskim.

Palnik jubilerski towarzyszy branży
złotniczej od wieków.
Pierwszym znanym nam palnikiem
była ustna dmuchawka na
gaz ziemny bądź koksowy. Warto
zauważyć, że w czasach powojennych najpopularniejszym
palnikiem stał się palnik na
gaz propan-butan (fot.1.). Wszedł on na stałe
do użytku. Służył równie dobrze do topienia
niewielkich ilości złota czy srebra, jak i do
wszystkich innych misternych prac podczas
wytwarzania bądź naprawy biżuterii


Proces lutowania

Palnik jest urządzeniem jubilerskim, które jest
niezbędne w procesie lutowania. Określenie
lutowanie odnosi się zarówno do lutowania
miękkiego, jak i twardego. Lutowanie miękkie
ma miejsce wówczas, gdy używamy do
łączenia ze sobą metali trudnotopliwych
stopów o niskiej temperaturze topnienia,
takich jak np. cyna. Lutowanie twarde, określane
także jako spawanie metalu, występuje
natomiast w momencie, gdy lut jest sporządzony
z metali, które lutujemy.
Zwinięty w obrączkę pasek złota próby 0.585,
zlutowany lutem złotym tej samej próby, będzie
lutem twardym w ogólnym pojęciu. Warto
zauważyć, że złotnicy w zasadzie niezwykle
rzadko używają do lutowania cyny i nigdy do
lutowania złota. Wprowadzili swoje własne
nazewnictwo, w którym lut tej samej próby,
niezależnie, czy będzie to próba 0.585, czy
0.750, czy jakakolwiek inna, będzie miał nazwę
lutu twardego, średniego bądź miękkiego.
Z nazwą lutu korespondować oczywiście
będzie zawsze punkt topliwości lutu w ściśle
określonej temperaturze. Jeszcze nie tak dawno
temu, kiedy pierścionek lutowało się z wielu
elementów, lutu twardego używano do lutowania
oprawki, obwódki i bizy (podbudowy),
lutu średniego do przylutowania obrączki do
bizy, często zwanej szyną, i lutu miękkiego do
lutowania pozostałych elementów stanowiących
elementy ozdobne pierścionka.
Umożliwiało to wykonywanie lutowania po
lutowaniu w obszarze tego samego miejsca
bez obawy, że lut z pierwszego lutowania
zostanie uszkodzony bądź popłynie.


Palnik na gaz propan-butan


Do procesu lutowania, jak już wspomniano,
używa się palnika. Najpopularniejszy po
wojnie palnik na gaz propan-butan, oprócz
niewątpliwych zalet, ma jednak wady. Jedną
z najbardziej podstawowych jest dysza, która
ze względu na bardzo niewielką średnicę
otworu co kilka lat wymaga przeczyszczenia.
Takiej wady nie miał palnik, z którym przyszło
mi pracować podczas mojego pobytu
w Stanach Zjednoczonych. Palnik bardzo
prosty i trzeba przyznać łatwy w użyciu. Dla
tych, którzy nigdy nie pracowali z tym palnikiem,
a z pewnością któregoś dnia zaczną,
podaję, że w pierwszej kolejności należy
zamykać zawsze dopływ sprężonego powietrza.
Jako ciekawostkę mogę dodać, że o ile
palnik polski, który pokazany jest na fot. 1.,
trzymało się za rączkę w zasadzie trzema
palcami, kciukiem i palcem wskazującym
regulując dopływ strumienia gazu, to palnik
amerykański, ten z fot. 2., leżał w ręku w taki
sposób, że palec wskazujący i serdeczny
znajdował się na zaworach odcinających
tlen i gaz, i w czasie operowania palnikiem
palce te stale pracowały, co pozwalało regulować
wielkość i temperaturę płomienia.


Dokonać najlepszego
wyboru

Jeśli postawić pytanie, który palnik jest lepszy,
odpowiem, że bezpieczniejszym palnikiem
jest palnik polski z racji niższej temperatury
płomienia, co minimalizuje ryzyko (choć stale
ono istnieje) nadtopienia, zatem uszkodzenia
części lutowanych. Natomiast przy dostatecznej
praktyce w lutowaniu palnik na gaz i tlen pozwala na łatwiejsze operowanie w przypadkach
lutowań precyzyjnych i delikatnych,
gdyż wydobywający się z niego płomień jest
bez porównania węższy i mniejszy, i ma
znacznie szersze spektrum regulacji temperatury
płomienia. Kolejną zaletą tego palnika
jest fakt, że w przypadku jego używania
możemy także pracować z platyną, gdyż
pozwala nam uzyskiwać temperatury płomienia
przekraczające punkt topliwości platyny
(1775ºC), a to dzięki użyciu mieszanki gazu
i sprężonego powietrza. W tym miejscu
wypada jednak zaznaczyć, że z takimi pracami
możemy mieć do czynienia niezwykle
rzadko lub wcale, zważywszy, iż platyna nie
cieszy się jednak takim zainteresowaniem jak
złoto, a jej barwa, bardzo zbliżona do srebra,
i niezwykle wysoka cena wręcz zniechęca do
jej zakupu. Trzeba także brać pod uwagę, że
w przypadku palnika polskiego wydatkujemy
swoje pieniądze na wspomniany palnik,
półtora metra gumowego przewodu gazowego
oraz dużą butlę turystyczną na gaz propan
-butan z niewielkim reduktorem ciśnienia.
Małe butle gazowe nie wymagają reduktora
i mogą być połączone wężem gumowym
bezpośrednio z palnikiem. Z palnikiem na
gaz i sprężone powietrze (fot. 2.) oprócz
palnika, dwóch przewodów gumowych i butli
gazowej, musimy jeszcze kupić butlę tlenową
i odpowiedni manometr. Zatem z pewnością
poniesiemy większe koszta.


Ulepszanie palnika

Jako ulepszenie do palnika jubilerskiego
z czasem wyprodukowano sześć dodatkowych
dysz z aluminium, zakończonych metalowymi
rurkami różnej średnicy (fot. 3.), które za
pośrednictwem adaptera można było szybko
wymieniać, nasadzając dysze zamiast, jak
poprzednio, w przypadku mosiężnych, je
wkręcać. Było to rozwiązanie wygodne
i szybko się przyjęło wśród złotników.
Co dziwniejsze, na jednej z corocznych
wystaw jubilersko-złotniczych w Jacob Javits
Convention Center w Nowym Jorku, a było
to jeszcze, jak mi się wydaje, przed rokiem
1990, pokazała się jeszcze inna nowość, tym
razem dysze z plastiku (fot. 4.), które swym
wyglądem mocno kojarzyły się ze strzykawkami
lekarskimi. Takie cudo niemało mnie
zdziwiło, ale że same końcówki bez adaptera
były w cenie poniżej dolara, tytułem próby
pozwoliłem sobie kupić kilka z nich, a że
wystawcy już mnie tam znali, dostałem od
serca tych jubilerskich ,,strzykawek” dodatkowo
całą garść. I o dziwo, w praktyce
sprawdzały się znakomicie i bezproblemowo.


Palnik mini

Kolejnym palnikiem, z jakim się zetknąłem,
był minipalnik (fot. 5.). Były osoby, które sobie
go ceniły, ja widziałem w nim same wady.
Brak większych dysz do topienia dostatecznie
dużych ilości złota czy srebra, jego mały, jak
na moją dłoń, uchwyt, niemożność łatwej
i swobodnej regulacji dopływu gazu i powietrza
dwoma palcami, jak to miało miejsce
z palnikiem z fot. 2.
Tak więc w mojej ocenie palnik ten był
bardziej do naprawy biżuterii, lutowania
łańcuszków itp. niż do całości prac w typowym
zakładzie złotniczym, w którym pracę
rozpoczynało się od topienia złota czy srebra.


Hydrofluks − spawarka
wodorotlenowa

Spawarki zaprojektowane i wykonane z uwagi
na restrykcje prawne w Stanach Zjednoczonych
(i być może także w innych krajach), odnoszące
się do zbiorników i butli magazynujących
gaz czy tlen pod wysokim ciśnieniem, które
ze względów bezpieczeństwa nie mogą być
składowane i wykorzystywane w domach
towarowych i wielkich centrach handlowych,
miały umożliwić złotnikom lokalizację swoich
warsztatów w tych centrach. Nie miałem
okazji pracowania z hydrofluksem, jednakże
z tego, co podaje producent, można wnosić,
że jest to ,,generator wodorowy”, który by
wytwarzać mieszankę wodorotlenową (oksyhydrogen),
potrzebuje jedynie wody destylowanej
i zasilania w energię elektryczną.
Urządzenie wytwarza tylko taką ilość mieszanki
gazowej, jaka jest potrzebna w trakcie
spawania. Oznacza to jednocześnie, że tworzonego
gazu nie magazynuje, co czyni tym
samym urządzenie w pełni bezpiecznym.
Ponieważ w tym przypadku mamy do czynienia
ze spalaniem mieszanki o wysokiej zawartości
wodoru i niewielkim dodatku tlenu,
otrzymujemy ekstremalnie wysoką temperaturę
płomienia, który nie oksyduje spawanych
(lutowanych) przedmiotów. Płomień palnika
jest niezwykle mały, w niektórych przypadkach
tak mały, że wręcz niewidoczny gołym okiem
(podaję za producentem). Praktyka jest tu
zatem absolutnie konieczna, by tego, co mamy
zrobić lub naprawić, nie zniszczyć.
Użycie hydrofluksu daje nam znacznie
czyściejsze lutowanie niż to, które mamy
w przypadku użycia gazu propan-butan. Ale
myśląc o jego zakupie i wykorzystaniu, warto
najpierw chwilę się zastanowić, a jeszcze
lepiej poprosić o zademonstrowanie działania
albo samemu spróbować, jak się pracuje
z tym urządzeniem. By nie kupić kolejnego
drogiego narzędzia czy urządzenia,
które odstawimy następnie na półkę.