Rozmowa z Andrzejem Adamskim, jubilerem, twórcą, którego większość projektów zdominował bursztyn
Polski Jubiler: Powoli, ale jednak zmienia się podejście Polek i Polaków do oryginalnej biżuterii. Staje się ona przekazem treści na temat osoby ją noszącej. Z roku na rok kobiety robią się coraz odważniejsze i chętniej manifestują siebie dzięki oryginalnej biżuterii, którą noszą. Jak pan, jako twórca unikatowej biżuterii, zapatruje się na oczekiwania klientów? I dla kogo pan tworzy?
Andrzej Adamski, twórca i projektant biżuterii: Nie adresuję swoich wyrobów do określonej grupy. Nie tworzę ich, by sprostać czyimś oczekiwaniom. Każdy wyrób mojego autorstwa powstaje tylko w jednym, niepowtarzalnym egzemplarzu i jest adresowany tylko do jednej osoby, z którą, mam nadzieję, stanie się tożsamy.
Czym dla pana jest biżuteria?
Jako dla twórcy obszarem ciągłych poszukiwań formy wyrazu, zapisem emocji, czasem komentarzem rzeczywistości – tak było np. w przypadku pracy na konkurs “For You”. A odbiorcy – istotnym elementem, który składa się na cały wizerunek człowieka. Tworzy pan niezwykle piękną, ale także niespotykaną biżuterię z bursztynem. W jaki sposób osiąga pan zamierzony efekt? Skąd czerpie pan inspiracje w swojej pracy?
Staram się pokazać bursztyn takim, jakim jest naprawdę. Za każdym razem znaleźć formę, której będzie główną treścią. Nie rywalizuję z nim. Ważne jest, by zachować pokorę wobec natury. Inspiracje? Trudno jest uciec od rzeczywistości. Wpływ na to, co robię, ma również kilku kompozytorów i pisarzy. Niektóre projekty konsultuję z żoną Bogumiłą, która oprócz dzianiny również tworzy biżuterię. Liczy się dla mnie także zdanie syna.
Jaka, według pana jako wybitnego twórcy, musi być bursztynowa biżuteria?
Powinna zawierać bursztyn naturalny. Powinna być formą, która powstała z myślą o nim, a nie adoptowała go, po drodze pozbawiając tożsamości. Zmiana właściwości, koloru, malowanie, podklejanie czy inne temu podobne praktyki są – bez stosownej informacji dla nabywcy – oszustwem. Szanujmy bursztyn. Pamiętajmy, że jest pozyskiwany w Polsce symbolicznie.
Jak według pana wygląda rynek biżuterii w Polsce? I jak będzie się on rozwijał – czy projektanci pójdą w stronę biżuterii artystycznej, czy może komercyjnej? A może da się pogodzić te dwie tendencje?
Podobnie jak w Europie, dla większości konsumentów sprowadza się on do sklepów sieciowych – usytuowanych najczęściej w handlowych centrach – posiadających w zasadzie identyczną ofertę. Tu działania projektantów są z góry ukierunkowane. Biżuteria typowo autorska pozostaje produktem niszowym. Podział już się dokonał, widać to nawet na najbardziej prestiżowych imprezach wystawienniczych.
Pana biżuteria została zauważona przez międzynarodową publiczność. Bransoleta “Ciała Niebieskie” pana autorstwa zdobyła nagrodę główną w konkursie na Klejnot Polskiej Biżuterii 2009. Jest pan znanym i uznanym twórcą biżuterii. Czy w związku z tym może się pan podzielić swoją receptą na sukces?
Sukces jest zjawiskiem ulotnym. Tego typu wydarzenia poza tym, że są bardzo miłym akcentem, traktuję przede wszystkim jako informację zwrotną. Utwierdza mnie ona w przekonaniu, że sedno tkwi w tym, by tworzyć, a nie odtwarzać.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Bransoleta i kolczyki – srebro, srebro złocone – Andrzej Adamski (2009)
Naszyjnik – bursztyn bałtycki naturalny, srebro, sznur – Andrzej Adamski (2009)
Pierścionek – bursztyn bałtycki naturalny, kryształ górski, srebro – Andrzej Adamski (2009)