Artykuły z działu

Przeglądasz dział WZORNICTWO (id:41)
w numerze 10/2008 (id:72)

Ilość artykułów w dziale: 2

Radość z tworzenia współczesnej biżuterii

Rób to, czego nie robi wielki przemysł, określ tożsamość swoich wyrobów, niech twoje rzemiosło wyróżnia się na tle pozostałych – twierdzi Carles Codina, który najlepiej odnajduje się we współczesnej sztuce jubilerskiej

Karolina Bik rozmawia z Carlesem Codiną,
znanym hiszpańskim artystą jubilerem


Czy mógłby pan w kilku zdaniach opisać pański warsztat?

Carles Codina: Mój warsztat jest stosunkowo niewielki. Jest dostosowany najwyżej do dwóch osób. To w nim wciąż rozwijam i doskonalę swoje umiejętności rzemieślnicze. Sądzę, że uczymy się nieustannie, bez względu na wiek czy staż. W tym zawodzie uczysz się i odkrywasz różne aspekty pracy niemal codziennie. W warsztacie prowadzę również badania nad starożytnymi technikami jubilerskimi i złotniczymi.

Jakby pan opisał swój proces twórczy? Czy najpierw pan wykonuje szkic, a może od razu po pojawieniu się pomysłu zabiera się pan do pracy?

Szczerze mówiąc, nigdy nie wykonuję rysunków swojej biżuterii. Niektórym może to wydać się dziwne, gdyż według nich to właśnie wówczas, po naszkicowaniu, można dodać lub ująć to i owo. Ja mam trochę inną technikę działania. Pierwsze co robię, to zapoznaję się dokładnie z materiałem, z którym mam pracować. Wówczas mam w głowie przejrzysty obraz gotowego projektu, zanim przejdę do faktycznego procesu wykonania.

Czy ma pan jakąś ulubioną technikę jubilerską?


Obecnie pracuję dosyć intensywnie z technikami odlewniczymi. Szczególnie sporo czasu i projektów wykonuję przy pomocy odlewania w płytkach ossa-sepii. Cenię tę technikę ze względu na jej szybkość i efektywność. Prawdopodobnie w najbliższej przyszłości przerzucę się na coś innego. Lubię próbować, próbować, próbować…

Ma pan jakieś szczególnie ulubione materiały?

Trudno jest wybrać tak naprawdę ten jeden jedyny spośród tak wielu. Ale skoro mam dokonać wyboru, to wybieram złoto. Dlaczego? Ze względu na zasadnicze własności tego szlachetnego metalu, przede wszystkim kowalność i kolor.

Skąd czerpie pan źródło inspiracji?

Praca, praca, praca oraz interesowanie się nowymi procesami. Poszukuję ich i odkrywam je.

Jaki jest pana stosunek do współczesnej sztuki jubilerskiej, a jaki w odniesieniu do tradycyjnej biżuterii?

Preferuję współczesną biżuterię. Po pierwsze, zanim zaczniesz pracować z materiałem, projekt współczesnej biżuterii musi być dokładnie przemyślany od A do Z. Po drugie, współczesna sztuka jubilerska w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń dotyczących wykorzystania różnorodnych materiałów. Po trzecie, we współczesnej biżuterii odnajduję więcej radości. Radości z jej tworzenia.

Czy są jakieś ograniczenia w jubilerstwie? Granice, których artyści nie powinni przekraczać?

Z tradycyjnego punktu widzenia ograniczeniem może być fakt, że biżuteria powinna spełniać podstawową funkcję, którą jest jej użytkowość, czyli to, że można ją nosić. Ale myślę, że nawet to może być przemyślane na nowo.

Zdarzyło się kiedykolwiek panu pracować z bursztynem bałtyckim lub krzemieniem pasiastym, znanymi polskimi surowcami jubilerskimi?

Kilkakrotnie wykorzystywałem bursztyn we współczesnych projektach biżuteryjnych. Przyznam, że był to bardzo przyjemny materiał do pracy. Doceniłem jego niesamowitą, złocistą barwę. Z tego, co się orientuję, jest to materiał coraz częściej używany na zachodnich rynkach.

Zdradzi pan przepis na odniesienie sukcesu w branży jubilerskiej?

Przepis jest bardzo prosty. Rób to, czego nie robi wielki przemysł: indywidualny projekt, określ tożsamość swoich wyrobów, niech twoje rzemiosło wyróżnia się na tle pozostałych.

Co pan sądzi o programach komputerowych do tworzenia projektów jubilerskich?

Myślę, że tego typu programy mają całkiem dobrą przyszłość. Będą coraz częściej używane. Osobiście ich nie używam. Myślę, że standaryzują efekt końcowy.


Jak pan widzi przyszłość sztuki jubilerskiej?

Uważam, że przyszłość jubilerstwa leży w rękach firm znanych i luksusowych marek handlowych. Nie oznacza to jednak, że małe przedsiębiorstwa nie będą miały racji bytu. Przeciwnie, miejsce na rynku dla rzemieślników specjalizujących się w unikatowych i specyficznych projektach znajdzie się na pewno. Moim zdaniem tzw. masowa biżuteria nie ma żadnej przyszłości.

Dziękuję za rozmowę

Carles Codina – twórca i wykładowca

Carles Codina projektuje biżuterię, od ponad 20 lat wykłada w słynnej Escola Massana w Barcelonie, prowadzi seminaria na całym świecie oraz jest autorem wielu książek o tematyce jubilerskiej, w tym ostatniej “Goldsmithing & Silver Work: Jewelry, Vessels & Ornaments”. W słonecznej Hiszpanii ma swój mały, jak zaznacza, ale doskonale wyposażony warsztat, w którym realizuje swoje projekty



Biżuteria to całe nasze życie

Biżuterię wykonują od 1977 roku, czyli całe niemal ich dorosłe życie. Prace przez nich wykonane pokazują muzea w Legnicy i Kazimierzu Dolnym, Sandomierzu i Gdańsku, Gliwicach i klasztorze Paulinów na Skałce. Andrzej i Barbara Bielakowie obchodzą w tym roku 30-lecie twórczości artystycznej

Barbara Kańska-Bielak


Rodowita krakowianka, ukończyła ASP w Krakowie, współzałożycielka STFZ, kuratorka Bienale Sztuki Projektowania w Krakowie, działa na rzecz fundacji “Rzecz Piękna” i stowarzyszenia “Unicorn”. Dorobek artystyczny: 3 wystawy indywidualne, 37 wystaw zbiorowych w kraju i 10 za granicą, 4 wyróżnienia i nagrody

Andrzej Bielak


“Wzorcowy krakus”, ukończył Politechnikę Krakowską, posiada uprawnienia Ministerstwa Kultury i Sztuki, jest mistrzem złotnictwa, założycielem, członkiem i wieloletnim prezesem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych, był jurorem 10 konkursów biżuterii artystycznej, publikuje teksty o wzornictwie

Swoją przygodę ze złotnictwem zaczęli od odzyskiwania przez Andrzeja srebra, które sprzedawali zaprzyjaźnionym plastykom. Rok później otworzyli własną pracownię.

Wszystko robili sami

Sami projektowali biżuterię i ją potem własnoręcznie wykonywali. Barbara znakomicie szlifowała bursztyn, Andrzej, wykorzystując swoje techniczne wykształcenie, wymyślał i robił potrzebne w warsztacie narzędzia, których nie można było dostać na rynku. Do tej pory zaprojektował ich wiele, w tym również sześć walcarek. Jednej z nich do dziś używa w pracowni. Mimo że walcarka ma już swoje lata, technologicznie znakomicie dorównuje obecnym standardom. Włożył w nią całą swoją wiedzę, którą zdobył na politechnice w Krakowie.

Biżuteria to całe nasze życie

Andrzej i Barbara nie kryją, że wszystko co osiągnęli, zawdzięczają biżuterii. Dlatego swoją jubileuszową wystawę tak właśnie zatytułowali. Dlatego też w ramach ekspozycji pokazali zarówno prace, które wygrywały konkursy, jak i te sprzedawane w dużych ilościach, dzięki którym mogli żyć, wybudować dom, założyć galerie i wychować dzieci. Jubileuszową wystawę podzielili na dwie części o umownych tytułach: “30 brosz” i “30 pierścionków”. Pierwszą z nich pokazali w Warszawie w Teatrze Współczesnym, drugą zaprezentują w październiku, podczas warszawskich targów Złoto Srebro Czas. Potem swój dorobek twórczy pokażą w Poznaniu, Legnicy i Krakowie.

Teraz robi się inaczej

Andrzej i Barbara nie kryją, że wystawa ma nie tylko podsumowywać 30 lat pracy, ale także ma być dla młodszych kolegów lekcją historii wzornictwa biżuterii artystycznej w Polsce. – Chcemy, żeby młodzi projektanci zobaczyli, jak się tworzyło, gdy nie było półfabrykatów, narzędzi, podręczników i szkół – twierdzą w jednym z wywiadów.


Stowarzyszenie twórców

Andrzej i Barbara byli w gronie osób, które wspólnie założyły Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych. Andrzej od wielu lat jest prezesem tej skupiającej najlepszych polskich projektantów organizacji. Świetnie łączy pracę artystyczną z działalnością społeczną. Galeria Projektantów podczas warszawskich i gdańskich targów jubilerskich, ogólnopolski konkurs “Prezentacje” i dobra pozycja STFZ to w dużej mierze zasługa jego silnego przywództwa: kiedy trzeba jest surowym prezesem, broniącym interesów stowarzyszenia, kiedy trzeba dobrym kolegą, służącym radą innym jego członkom.

Odnalazła się w fotografii

Barbara sześć lat temu odeszła z biżuterii do fotografii. Dziś prowadzi najstarszą firmę fotograficzną w Krakowie Foto Garzyńska. Przejęła ją po matce. Realizuje się w fotografii, zwłaszcza w portretach ludzi. Sentyment do biżuterii pozostał, dlatego fotografuje wernisaże, które odbywają się w Galerii Bielak w Krakowie.

Odnalazł się w złocie

Po wielu latach tworzenia biżuterii srebrnej, zaczął robić złote obrączki. To było dla niego ogromne wyzwanie, ale okazało się, że wypełnił niszę na rynku. Istnieje całkiem spora grupa ludzi, którzy chcą swoje małżeństwo przypieczętować czymś więcej niż obrączkami z katalogu znanych producentów. Unikatowe obrączki z ideą wykonane przez Andrzeja wychodzą tym oczekiwaniom naprzeciw: proponuje nowożeńcom oryginalne wzory zrobione ze złota lub platyny, przy wykorzystaniu technik obróbki mokume. Nowe wyzwanie wiązało się z wieloma zmianami. Musiał zmienić filozofię prowadzenia pracowni, wykorzystywanie drogich surowców wymagało zmian w technologii pracy, musiał także dopracować techniki obróbki. Andrzej jednak znakomicie sprostał temu wyzwaniu. Z niecierpliwością czekamy, czym twórczo zaskoczy nas i zainspiruje w przyszłości.