W czerwcu firma W.KRUK wprowadziła na rynek nową, złotą kolekcję o ciepło brzmiącej nazwie Antica. Jej charakter nawiązuje do nieco prymitywnej, ale równocześnie pełnej szlachetności sztuki dawnej Grecji czy Imperium Rzymskiego. Gliniane paciorki nanizane na złote sznurki, oddzielane od siebie delikatnymi supełkami oraz satynowe złoto to sedno tej kolekcji. Z Anną Orską, dyrektor artystyczną i projektantką biżuterii firmy W.KRUK, o inspiracjach i samym procesie przygotowywania kolekcji rozmawia Zuzanna Marczyńska.
Jako pismo branżowe staramy się bacznie obserwować nowe kolekcje liderów polskiego rynku oraz wszelkie nowe trendy. Pani nazwisko do tej pory kojarzyło się nam raczej z kolekcjami tworzonymi w srebrze – skąd więc taka zmiana?
Anna Orska:To prawda, do tej pory raczej zajmowałam się srebrem, choć Antica nie jest moją pierwszą kolekcją w złocie. Były nią Frywolitki, czyli kolekcja nawiązująca do zanikającej już sztuki “wyplatania” misternych koronek przy pomocy czółenka. Takie właśnie koronki, ale wykonane ze złotej nitki w połączeniu z kamieniami oraz perłami, oferowaliśmy naszym klientkom na poprzednią Gwiazdkę. A więc Antica to już druga przygoda ze złotem i, muszę przyznać, zgoła odmienna. Przede wszystkim ze względu na ilość użytego kruszcu. O ile w pierwszej kolekcji było go stosunkowo niewiele, o tyle Antica jest kolekcją, w której złoto stanowi zdecydowaną bazę, podstawę do tworzenia. Było to zatem ciekawe i fascynujące doświadczenie, ale również ze względu na znaczną wartość surowca niezmiernie trudne wyzwanie. I nie chcę przez to powiedzieć, że tworzone do tej pory kolekcje w srebrze były łatwe do projektowania, ale były to zgoła inne ograniczenia. A skąd sam pomysł na zmianę materiału? Myślę, że kolejność jest odwrotna – to raczej pomysł na kolekcję wymusił zmianę surowca.
Porozmawiajmy więc o tym pomyśle na kolekcję. Skąd inspiracja do wprowadzenia kolekcji składającej się z, wydawałoby się, sprzecznych elementów – z jednej strony delikatne satynowe złoto, z drugiej nieregularne i spękane, czyli nieidealne paciorki ceramiczne. Czy to właśnie takie kontrastowe zestawienie było pani pomysłem na nowe wzory?
Ciekawe spostrzeżenie, przyznam, że nigdy tak o Antice nie myślałam. Ale nie, nie tak rodził się mój projekt. Najpierw był to ciąg luźnych, chyba nawet nie do końca uświadomionych skojarzeń. Moje kilkuletnie doświadczenie w pracy w glinie wykorzystałam w naturalny sposób, nie zastanawiając się specjalnie nad tym, dlaczego tym razem jest to właśnie taka glinaÉ To raczej trendy i chęć obcowania z naturalnymi surowcami podpowiedziały mi ten, a nie inny surowiec. Dodatkowo sama plastyczność gliny nasuwała rozwiązania i coś, co z założenia miało wyglądać inaczej, nagle zachwyciło mnie od pierwszego wejrzenia swoim surowym efektem. Bardzo zależało mi na zachowaniu tego wrażenia. Abyśmy w procesie masowej, jak by nie było produkcji, nie utracili efektu antyczności i ogromnej surowości, który udało nam się uchwycić w prototypach. I udało się! Te gliniane korale, lekko spękane i nierównomierne, połączone z satynowym złotem wyglądają tak, jakby ktoś wykopał je ze spalonej słońcem ziemi. Odporne na mijający czas, piękniejsze, gdy się starzejąÉ Antica jest specyficzna jeszcze z innego powodu – wygląda jak pismo węzełkowe Kipu, pełne znaczeń i informacji. Każdy z paciorków przywołuje wspomnienia, a węzełek przypomina o ich istnieniu.
Kolekcja Antica była już przez chwilę bohaterem wystawy “Związki węzłów”.
Tak, to prawda, w Poznaniu przez kilka majowych dni w Galerii Słodownia Starego Browaru, który niewątpliwie jest centrum nowoczesnej kultury i sztuki, wystawiana była ta kolekcja wraz z innymi moimi autorskimi wzorami.
Na koniec chcielibyśmy zdradzić jeszcze jedną tajemnicę związaną z kolekcją Antica – projektowała pani tę kolekcję nie tylko w Polsce…
Odbywało się to we Włoszech – jak by nie było: kolebce antycznej sztuki. Miałam przyjemność pracować w typowo włoskiej, niewielkiej firmie Igioielli, której właścicielem jest jeden z kluczowych projektantów biżuterii na rynku włoskim Paolo Coaduro. Tworzyłam ramię w ramię z włoskimi projektantami, obserwując bezpośrednio produkcję i mając wpływ na wszystkie etapy tworzenia. Było to fascynujące doświadczenie, również ze względu na różnice kulturowe między naszymi krajami. Zawsze wydawało mi się, że jesteśmy dość podobnymi narodami i pewnie generalnie tak jest, a jednak w codziennej pracy widać odmienne podejście Włochów. Przede wszystkim rytm pracy, a może nawet dnia, we Włoszech wyznaczany jest kilkoma filiżankami espresso. Poza tym najbardziej uderzyło mnie wrodzone, pozytywne nastawienie Włochów do życia, które tworzy zawsze dobrą aurę. Ta ogromna pogoda ducha bardzo mnie urzekła. Zawsze uśmiechnięci, troskliwie zerkali jednym okiem na mój warsztat pracy. Nigdy niczego nie komentowali w mojej obecności. Potem okazało się, że to z szacunku dla procesu tworzenia. Przy wykańczaniu wzorów pomagał mi Andre – człowiek z obłędną podzielnością uwagi, poczuciem humoru i rytmu. Śpiewał, nucił melodie, wytupywał rytm stopą i jednocześnie lutował dla mnie elementy. Na początku pełna obaw pilnowałam, aby nie zrobił sobie krzywdy, ale z czasem zrozumiałam, że włoscy jubilerzy niczego nie robią w ciszy. Ciągle wymieniają poglądy, dyskutują i gestykulują całym ciałem. Taką mają naturę.
Czy chciałaby Pani przenieść część tego doświadczenia do macierzystej firmy?
Trudne pytanie – i tak, i nie. Z jednej strony przydałaby się w Polsce podobna pogoda ducha, ale myślę, że jest to bardziej związane z klimatem, w jakim żyją tam ludzie. Po prostu w słonecznej Italii dużo łatwiej być optymistą. Mam nadzieję, że cząstkę tego pozytywnego nastawienia udało się również “wpleść” we wzory naszej kolekcji. Z drugiej strony moje pomysły na przyszłość w fabryce takiej jak ta, mogłyby się szybko wyczerpać. We Włoszech każda firma w czymś się specjalizuje, wyrabia styl i doprowadza ten stan do perfekcji – ja z tego wprost korzystałam. Natomiast nasz własny dział produkcyjny w Polsce jest placówką niemal doświadczalną. Tworzyliśmy już tam kolekcję z porcelaną z Włocławka, z łowickimi haftami zaklętymi w kawałkach materiałów, z egzotycznym drewnem, wspomnianymi wcześniej złotymi frywolitkami czy też z najbardziej znanym, ale i najtrudniejszym w obróbce krzemieniem pasiastym. To powoduje, że nasi jubilerzy przyzwyczajeni są do znajdowania wciąż nowych rozwiązań, a dla mnie jako projektantki jest to istotna gwarancja twórczości. Bo przecież nie chodzi o sam pomysł i szkic, ale o konkretną biżuterię dla klienta, która tworzy potem całe kolekcje – jak teraz Antica.
Kolekcja Antica to połączenie żółtego złota z koralami z ceramiki