YES: przeciw kultowi młodości
W świecie mody – także biżuterii – w promocji na ogół
wykorzystuje się wizerunki ludzi młodych. A przecież szlachetne wyroby
jubilerskie nie tylko są kupowane przez klientów w każdym wieku, ale przede
wszystkim są ponadczasowe. Na ten rozdźwięk zwróciła uwagę firma Yes, jednej z
największych sieci sklepów na polskim rynku jubilerskim. W rozpoczynającej się
właśnie promocji brylantowej kolekcji z białego i żółtego lub całkowicie z
białego złota – Trylovii – wykorzystano portrety osób, które „dwudziestkę” już
dawno mają za sobą.
Panie w średnim wieku, szpakowaci panowie nie co dzień stają
się „twarzami” kampanii promocyjnych, może z wyjątkiem farmaceutyków i
ubezpieczeń. „Kultowi młodości”, który panuje w mediach, marketingu i jest
lansowany przez pop-kulturę na całym świecie postanowiła rzucić wyzwanie firma
Yes. – To decyzja wynikająca zarówno z naszych przekonań, filozofii działania,
jak i wyjątkowości naszych produktów – mówi Karmena Szymeczko, Marketing
Manager firmy Yes Biżuteria. – Biżuteria jest często symbolem, za pomocą
którego ludzie okazują swoje uczucia. Uważamy, że prawo do miłości, szczęścia,
radości nie jest i nie powinno być zarezerwowane tylko dla wysmukłych podlotków
i strzelistych młodzieńców.
Wraz z wydłużeniem się średniej długości życia, rośnie
aktywność osób starszych. Polacy coraz później podejmują decyzję o zawarciu
związku małżeńskiego, założeniu rodziny. W każdym wieku człowiek ma potrzebę
okazywania uczuć, ofiarowywania i przyjmowania dowodów miłości, sympatii,
przywiązania. Biżuteria świetnie te uczucia symbolizuje, zwłaszcza że jej
wartość – w przeciwieństwie do większości innych wyrobów – nie przemija, ale
wręcz rośnie.
Na tej prawdzie oparto koncepcję wprowadzonej w ubiegłym
roku marki Trylovia. Yes gwarantuje możliwość zakupienia kolejnych elementów
kompletu TRYLOVII i „skompletowania” jej – nawet po upływie wielu lat. –
Nieprzemijające piękno biżuterii – zwłaszcza z brylantami, których blask jest
odporny na upływający czas – powoduje, że nadaje się ona idealnie na to, by
symbolizować trwałość uczuć na przestrzeni lat – podkreśla Karmena Szymeczko.
Ofiarowany na zaręczyny pierścionek z tego kompletu może mieć swoją
„kontynuację” w postaci zawieszki sprezentowanej z okazji narodzin dziecka, czy
– nawet po wielu latach – kolczyków ofiarowanych z okazji okrągłej rocznicy
ślubu.
Na komplet TRYLOVIA składają się pierścionek, wisiorek i
kolczyki. Wzory oferowane są z kamieniami o dużej rozpiętości parametrów – o
masie od 0,08 do 1,5 ct, o dowolnej, czystości oraz barwie. Jakość każdego
brylantu jest poświadczona certyfikatem autentyczności. Dodatkowo, wszystkie
kamienie o masie powyżej 0,5 ct oraz wybrane mniejsze posiadają certyfikat
międzynarodowego instytutu gemmologicznego – IGI lub GIA. Poza zasadniczą
wartością emocjonalną i pamiątkową elementy kolekcji są więc także
długoterminową inwestycją finansową.
Red.
Polska w świecie słynie bursztynem. A przynajmniej chcielibyśmy, żeby słynęła. Tyle, że niestety poza Polską niespecjalnie przejmują się, że to nasza specjalność
Powoli ta smutna prawda zaczyna do nas docierać. Co gorsze w zasadzie bursztynu u nas nie ma… Mają go Rosjanie, mają Ukraińcy, czasem się nawet podzielą… Najwięcej bursztynu, czy jak to się tam u nich nazywa, mają oczywiście Chińczycy.
My na razie mamy tylko działki bursztynonośneÉ O ile bursztynonośne się okażą. I jeśli wydobycie będzie się opłacało.
Chociaż niewątpliwie ważny jest aspekt psychologiczny – teraz mając w ręku bryłę bursztynu nie będziemy się musieli głowić, skąd tu się ona wzięłaÉ
Ponieważ chwilowo w Polsce wszyscy zajmują się wyłącznie Euro 2012, to do promocji bursztynowego kraju nikt nie ma głowy. Poza branżą oczywiście, ale ona jednak promuje bursztyn już od kilkudziesięciu lat. I to – uczciwie trzeba przyznać – nie bez pewnych wyników. Natomiast w ostatnim czasie, jak się wydaje, większość działań promocyjnych bursztynu branża adresuje sama do siebie.
To ciekawa i obiecująca koncepcja – bo można być prawie pewnym sukcesu.
Z promocją bursztynu jest więc nienajlepiej. Także na naszym własnym podwórku. Pokoleniu czterdziesto- i trzydziestolatków, które w międzynarodowych firmach, własnych biznesach albo i na saksach zarabia właśnie największe pieniądze i powoduje wzrost PKB, bursztyn niestety nie kojarzy się najlepiejÉ Raczej z obrazkami stateczków wylepionymi z drobnicy, ciocinymi sznurami bursztynów, najtańszymi i najbardziej tandetnymi pamiątkami z nad morza, niż z ekskluzywnymi kreacjami artystów. I trudno nie odnieść wrażenia, że może nawet nie tyle projektanci, ile osoby zajmujące się promocją nie mają nowych pomysłów na zmianę tego wizerunku.
Na skierowanie się właśnie ku osobom młodym.
Poprzedni numer Polskiego Jubilera w większej mierze poświęcony był krzemieniowi pasiastemu niż bursztynowi. Trudno mówić o konkurowaniu obu kamieni, znane są choćby prace uznanych projektantów, w których znakomicie prezentują się obok siebie. Natomiast niewątpliwie jest to minerał dla Polski bardzo charakterystyczny i równie wart zainteresowania.
Chociaż na zmianę tych proporcji miał też wpływ fakt, że wbrew pozorom redakcji ostatnio trudno uzyskać aktualne wieści z bursztynowej stolicy.
Redakcja odebrała bardzo ciepłe opinie Czytelników, które zachęcają do dalszej wytężonej pracy na informacyjnym posterunku. Nadszedł też jednak także list od bynajmniej nie anonimowego Czytelnika. Czy Jego uwagi wynikają z oceny merytorycznej, czy z przyzwyczajenia do publikowania przez PJ w kółko tych samych informacji o bursztynie – okaże się zapewne w przyszłości.
A tymczasem życzę Państwu Świąt bez negatywnych emocji, i do siego roku, pełnego zmian na lepsze, roku zarówno bursztynowo – jak i krzemienno-pasiastego, a przede wszystkim roku z pieniędzmi w portfelach Waszych Klientów, więc i w Waszych…