Polacy od momentu wybuchu wojny na Ukrainie zaczęli dynamicznie inwestować w złoto. Z rynku niemal całkowicie zniknęły złote monety i sztabki, co spowodowało, że klienci pojawili się w salonach jubilerskich, kupując biżuterię, która staje się inwestycją na trudne czasy.
Trend szturmowania salonów jubilerskich dostrzegalny jest w całej Europie. Sprzedaż złota wzrosła w ostatnim czasie o 500 proc. i można domniemywać, że najbliższe tygodnie ustabilizują tę tendencję. Sytuacja geopolityczna nie nastraja bowiem optymistycznie, a Polacy w obawie przed wojną i jej konsekwencjami lokują swoje oszczędności w złocie.
Monety i sztabki
– Największym zainteresowaniem wśród Europejczyków cieszą się złote monety i sztabki. Dają one poczucie bezpieczeństwa w trudnych czasach. Dlatego też z rynku niemal zniknęły – mówi ekonomista Marek Nowotnik. Polacy w ostatnim czasie wykupywali masowo złote monety. Szukali ich zarówno w mennicy, jak i na rynku wtórnym. Ci, którym nie udało się ich kupić, odwiedzają salony jubilerskie i kupują biżuterię, która staje się lokatą. Dlatego też klienci nie zwracają uwagi na estetyczne walory biżuterii, ale kupują tę, która jest najbardziej wartościowa. Zauważyć można, że wybierają najprostsze wzory – obrączki wykonane ze złota oraz łańcuszki. Warto podkreślić, że wielu Polaków decyduje się obecnie na zakup kamieni szlachetnych. Zainteresowani są oni przede wszystkim kamieniami nieoprawionymi, które będzie można w dość prosty sposób spieniężyć, jeśli będzie taka potrzeba. – Klientów w polskich salonach jubilerskich nie interesuje biżuteria jako taka, ale jej wartość rynkowa. Okazuje się, że zbliżające się niebezpieczeństwo zawieruchy wojennej otwiera przed kupującymi zupełnie nowe perspektywy – biżuteria to już nie przedmiot użytkowy czy symboliczny, ale inwestycja, która może uratować życie – ocenia Marek Nowotnik. Warto również zauważyć, że klienci zwracają uwagę na jej wielkość – kupują więcej tańszych obrączek i łańcuszków, rozlokowując swoje środki finansowe. – Polacy zdają sobie sprawę, że posiadanie większej ilości złotej biżuterii zwiększa możliwości. Zawsze będzie można wymienić bowiem pierścionek na chleb – tłumaczy Marek Nowotnik. Z podobną sytuacją mamy do czynienia w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Spokojniej na zagrożenie wojną reaguje Zachód, gdzie można swobodnie kupić złote monety, sztabki czy biżuterię złotą. – Można powiedzieć, że im bliżej granicy z Rosją, tym większa panika – zauważa Marek Nowotnik. – Nikt nie może przewidzieć, co się stanie w najbliższym czasie, a posiadanie złota „na wszelki wypadek” daje poczucie bezpieczeństwa – dodaje. Warto podkreślić, że kupno złota niczym nie grozi, zawsze bowiem można je sprzedać i wrócić do normalności.
Niebezpieczeństwo a biżuteria
Właściciele salonów jubilerskich nie mogą narzekać na brak klientów, którzy coraz częściej odwiedzają ich sklepy. W znacznie gorszej sytuacji są producenci i twórcy biżuterii wykonanej ze srebra czy innych materiałów jubilerskich. Klienci bowiem nie są w obecnej sytuacji zainteresowani zakupem biżuterii artystycznej, która nie stanowi dla nich wartości rynkowej. – Klienci nie chcą przepłacać za gotowy wyrób jubilerski. Im więcej pracy włoży złotnik w wykonanie biżuterii, tym wyższa jest cena produktu końcowego, a dziś liczy się przede wszystkim wartość rynkowa obiektu – zwraca uwagę Marek Nowotnik. Dlatego też artyści złotnicy znaleźli się dość trudnej sytuacji – nie zdążyli nabrać tchu po pandemii, gdy sytuacja geopolityczna wpłynęła na ich pracę i możliwości zarobkowania. – Zagrożenie płynące ze Wschodu całkowicie zmienia perspektywę. I najjaskrawiej widać to w preferencjach konsumentów. Zakupy dla przyjemności czy poprawy humoru znikają, a w ich miejsce pojawiają się produkty, które muszą być i potrzebne i użyteczne – mówi Marek Nowotnik. Właściciele galerii z biżuterią autorską oraz sklepów internetowych mają więc powody do niepokoju. Rozwiązaniem wydaje się być sprzedaż biżuterii na rynkach Europy Zachodniej, Chin i Indii, gdzie wciąż obserwujemy zainteresowanie wyrobami autorskimi wykonanymi ze srebra i innych materiałów jubilerskich. W tym celu należy nasilić swoje akcje marketingowe w sieci, gdyż tylko w ten sposób można zostać zauważonym na międzynarodowym rynku.
Biżuteria dla wszystkich
Niezależnie jednak od strategii, jaką w najbliższym czasie wybiorą polscy twórcy i sprzedawcy biżuterii, należy zauważyć, że branżę jubilerską czeka trudny okres. Rosnące ceny złota i kamieni szlachetnych spowodują, że coraz trudniej będzie dotrzeć do potencjalnych odbiorców ze swoimi wyrobami. Klienci inwestujący w biżuterię także w najbliższym czasie nasycą się zakupami, a twórcy biżuterii będą musieli zmierzyć się z nowymi wyzwaniami, jakie ich czekają. – Oczywistością jest stwierdzenie, że im dłużej wojna będzie trwała, tym gorzej dla Polaków, ale warto zauważyć, że nawet pomyślne zakończenie działań wojennych będzie obfitowało w negatywne skutki dla branży jubilerskiej – uważa Marek Nowotnik. – Koniec wojny nie sprawi, że klienci masowo powrócą do normalności. Zmiana w naszej świadomości i preferencjach zakupowych moim zdaniem będzie trwała – dodaje. Marta Andrzejczak
Światowa Rada Złota (WGC) opublikowała raport, z którego wynika, że cena złota pod koniec lutego nie tylko osiągała rekordową wartość niemal 2 tys. dolarów za uncję, ale w najbliższym czasie będzie stale rosła. Analitycy WGC uważają, że wojna na Ukrainie przyczyni się znacząco do wzrostu cen szlachetnych kruszców, a to zasadniczo wpłynie na rynki biżuterii oraz nowoczesnych technologii.
Należy zauważyć, że światowe fundusze ETF (ang. exchange-traded fund) na złoto wzrosły w lutym o 35,3 ton. Dodatnie przepływy zostały niemal równo podzielone między fundusze północnoamerykańskie i europejskie, przyczyniając się do wzrostu na rynkach zachodnich i znacznie przewyższając odpływy z Azji. Globalne trendy są napędzane przez wysoką inflację i gwałtowny wzrost ryzyka geopolitycznego w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Rynek na świecie
– Wojna ukazała, że zarówno rządy poszczególnych państw, jak i zwykli obywatele w obliczu kryzysu inwestują w złoto. W obawie przed działaniami wojennymi oraz rosnącą inflacją zakup złota jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem – mówi dr Marek Nowotnik, ekonomista, specjalista ds. marketingu. Specjaliści podkreślają, że im dłużej będzie trwała wojna na Ukrainie, tym bardziej ceny złota, napędzane przez popyt, będą rosły. I to jest niestety zła wiadomość dla rynku jubilerskiego. – Osoby inwestujące swoje oszczędności w złoto i kamienie szlachetne dopiero w ostateczności sięgają po produkty jubilerskie. Cena wyrobu jest bowiem wyższa niż cena kruszcu, co sprawia, że chcąc sprzedać dany wyrób, czyni się to ze stratą – wyjaśnia Marek Nowotnik. Branża jubilerska nie ma powodów do radości – rosnące ceny złota i materiałów jubilerskich oraz spadek sprzedaży biżuterii okazjonalnej mogą stać się dla niej kolejnym ciężkim ciosem. Według danych opublikowanych przez WGC, rok 2021 był bardzo dobrym rokiem w sprzedaży złotej biżuterii. Branża złapała oddech po szkodach wyrządzonych przez pandemię w 2020 r. Jak wynika z opublikowanego przez Światową Radę Złota raportu, popyt na złotą biżuterię wyniósł 2124 tony, a produkcja biżuterii na świecie wzrosła o 67 proc. – była najwyższa od 2018 r. – i stale rosła. Ogromny wpływ na ten stan rzeczy miało odblokowanie rynku w Indiach oraz stopniowe uwalnianie rynków lokalnych z obostrzeń pandemicznych. Niestety krótkotrwała dobra passa na rynku biżuterii ma się w najbliższym czasie skończyć. – Cały świat z zapartym tchem przygląda się sytuacji w Europie, obawiając się eskalacji konfliktu, odkładając na dalszy plan myśl o zakupie biżuterii czy innych dóbr luksusowych – wskazuje Marek Nowotnik.
Optymizm płynący z Chin
Optymizmem napawa sprzedaż biżuterii w Chinach. Z danych opublikowanych przez Światową Radę Złota wynika, że w zeszłym roku popyt na złotą biżuterię osiągnął 675 ton, co oznacza wzrost o 63 proc. w porównaniu z rokiem 2020 i o 6 proc. w porównaniu z rokiem 2019, i będzie wzrastał mimo wojny w Europie. Analitycy z WGC stwierdzają, że konsumpcja złota w Chinach jest ściśle powiązana z lokalnymi wynikami gospodarczymi, co oznacza, że kryzys na świecie nie odbije się na przychodach lokalnych przedsiębiorców, którzy będą inwestowali swoje pieniądze w złotą biżuterię. Warto zauważyć, że Chiny są jednym z głównych importerów biżuterii europejskiej i jak na razie nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie przestaną kupować biżuterię ze złota i srebra pochodzącą z europejskich rynków.
Sprzedaż biżuterii
– Przedłużająca się wojna na Ukrainie z całą pewnością odciśnie swoje piętno na polskim rynku jubilerskim. Polski rynek nie zdążył pełną piersią odetchnąć po pandemii, a już odczuwa nowe zagrożenia – uważa Marek Nowotnik. Polacy zaczęli inwestować pieniądze w złoto – kupują sztabki i monety, a biżuteria kupowana jest przez najbogatszych i traktowana jako lokata. W obliczu wojny nikt nie myśli o kupnie nowego pierścionka czy naszyjnika, który stanie się ozdobą czy dodatkiem do stroju, dlatego też rynek polskiej biżuterii odczuje skutki wojny. – Ożywienie gospodarcze, z którym mieliśmy do czynienia pod koniec ubiegłego roku i na samym początku roku 2022, zostało zastopowane przez wybuch wojny. Uwaga całego świata skupiona jest wokół zagrożenia utraty życia, zdrowia i własności przez naród ukraiński. Mało kto myśli dziś o przyjemnościach – podkreśla Marek Nowotnik. – Polacy w obawie przed wojną kupują te produkty, które zapewnią im przetrwanie. Należy także pamiętać, że Polacy ofiarnie zaangażowali się w pomoc uchodźcom z Ukrainy i swoje pieniądze wydają na produkty, które w danym momencie są najbardziej potrzebne potrzebującym, nie myśląc o spełnianiu swoich zachcianek – dodaje. Jak zauważają analitycy, przed nami kolejne trudne miesiące i miejmy nadzieję, że polska branża jubilerska przejdzie bez szwanku przez ten kryzys. Należy jednak pamiętać, że rosnące ceny złota i kamieni szlachetnych spowodują, że w salonach jubilerskich pojawi się znacznie mniej klientów. Jak wynika z analiz ekspertów ze Światowej Rady Złota, wojna na Ukrainie przełoży się na znaczy spadek sprzedaży biżuterii srebrnej i artystycznej. O ile klienci będą kupowali złote obrączki, pierścionki czy zawieszki, o tyle, jak pokazują badania rynku, zrezygnują z zakupu biżuterii srebrnej, która nie ma dużej wartości rynkowej, a traktowana jest jako ozdoba, bez której w trudnych czasach można się obyć. Marta Andrzejczak