Rozmowa z Cezarym Kanią, prezesem Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich, o polskim rynku jubilerskim i zmianach na nim zachodzących
Został pan nowym prezesem Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich. Jakie decyzje jako nowy prezes już pan podjął? I jakie zmiany planuje pan wprowadzić w pracy SRJ
? Od ostatnich wyborów minęło już trochę czasu, właściwie zbliżamy się do półmetka kadencji. Stowarzyszenie nie potrzebuje rewolucji i dogłębnych zmian, tylko ciężkiej pracy na rzecz rozwoju naszego wspólnego dzieła, jakim jest SRJ. Ostatnio SRJ bardzo prężnie się rozwija, przystępuje do nas coraz więcej młodych, którzy poszukują wiedzy i możliwości spotkania innych ludzi z branży. Wraz z nowym zarządem skupiamy się na tym, by nasi członkowie otrzymywali jak najwięcej możliwości poszerzania i utrwalenia wiedzy, której poszukują. Dlatego też wprowadzamy nowe rodzaje kursów, jak np. kurs z projektowania 3D czy też ocenę kamieni w oprawie. Wprowadziliśmy właśnie kolejne darmowe warsztaty przeznaczone tylko dla członków SRJ. Ponadto odpowiadając na oczekiwania naszych członków i na ich wyraźną prośbę, stworzyliśmy wraz z firmą ubezpieczeniową nowy produkt ubezpieczeniowy dla rzeczoznawców, jakim jest OC od wycen i ekspertyz.
Jak z perspektywy prezesa SRJ ocenia pan polski rynek jubilerski? Czy w nadchodzącym roku czekają nas jakieś zmiany?
W dzisiejszych czasach bardzo trudno jest prowadzić jakikolwiek biznes, a w branży jubilerskiej tym bardziej. Coraz więcej obowiązków fiskalnych, a jednocześnie coraz trudniej o klienta. Mimo wszystko uważam, że trzeba być optymistą, wtedy będzie łatwiej. Przyglądając się branży, trudno przewidywać jakieś zmiany na rynku, możemy sobie tylko życzyć, by – jeżeli nadejdą – były to dobre zmiany
Jak ocenia pan rok 2018 z perspektywy rynku kamieni szlachetnych? Czy Polacy docenili biżuterię wykonaną z kamieni szlachetnych? Czy inwestują swoje pieniądze w kamienie i metale szlachetne?
Zawirowania gospodarcze na rynkach światowych, które nie ominęły naszego kraju, miały także wpływ na nasz rynek. Z powodu mocnego wzrostu cen klienci zwrócili swoje zainteresowanie w kierunku biżuterii modowej oraz galanterii, zamiast biżuterii z kamieniami szlachetnymi. Teraz potrzeba dużo pracy, by odbudować zainteresowanie klienta prawdziwą biżuterią. Uważam, że powinniśmy edukować klientów i tłumaczyć, co ma wartość ponadczasową, a co jest tylko chwilową błyskotką.
Obserwując rynek jubilerski, możemy zauważyć, że biżuteria tradycyjna ustępuje pola tzw. biżuterii modowej. Klienci coraz rzadziej zwracają uwagę na jakość biżuterii, a większą atencją obdarzają markę. Czy biżuteria ze szlachetnych kruszców ma szansę na polskim rynku jubilerskim?
Faktycznie, tak jak zwróciłem uwagę wcześniej, klienci szukają biżuterii modowej, coraz rzadziej zwracając uwagę na prawdziwą wartość i piękno wyrobów. Coraz częściej poszukiwane są alternatywne materiały niemające żadnej nominalnej wartości. Coraz częściej ważniejsza jest metka, a nie to, z czego jest wykonany wyrób. Mimo tych niepokojących trendów jest spora część klientów, którzy rozumieją, że moda przemija, a biżuteria z naturalnym kamieniem ma wartość i często, będąc obdarzona sentymentem, może stanowić przepiękną pamiątkę rodzinną lub też lokatę kapitału, a czasem nawet inwestycję.
Czy jako prezes Stowarzyszenia Rzeczoznawców Jubilerskich widzi pan zagrożenia, a może szanse rozwoju, w pojawiających się na rynku kamieniach syntetycznych i innych materiałach jubilerskich, które nie tylko znacznie ułatwiają pracę złotnika, ale także z powodu swojej ceny, zmieniają rynek jubilerski?
Zastanawiając się nad sytuacją na rynku dotyczącą kamieni syntetycznych, uważam, że nie można tego problemu rozpatrywać przez pryzmat zagrożenia czy szansy rozwoju. Rynek rozwija się i zmienia bez ustanku, a naszym zadaniem jest nadążać za nim i dostosowywać się do sytuacji. Bardzo dawno temu weszły na rynek kolorowe kamienie syntetyczne, oczywiście znalazły swoich zwolenników, ale jednocześnie gros klientów poszukuje naturalnych kamieni szlachetnych. Dlatego też rzeczoznawcy muszą cały czas się szkolić, aby nadążać za tymi zmianami tak, by móc służyć klientom radą i pomocą.
Stowarzyszenie Rzeczoznawców Jubilerskich, którego jest pan prezesem, współpracuje z HRD, czyli Wysoką Radą Diamentów w Antwerpii, prowadzi szkolenia, pracuje nad ujednoliceniem poziomu cenowego wycen diamentów. Jak wasza działalność wpływa na jakość świadczenia usług jubilerskich na polskim rynku? Co można jeszcze zmienić, poprawić?
To prawda, wiele lat temu nawiązaliśmy współpracę edukacyjną z Wysoką Radą Diamentów w Antwerpii. Co roku organizujemy grupę chętnych, którzy chcą podnosić swoją wiedzę. Zapewniamy im tłumacza i najlepsze warunki do szkolenia. Ponadto dbając o wysoki standard wiedzy naszych rzeczoznawców z zakresu diamentów oraz gemmologii, wymagamy, by każdy raz na pięć lat wyjechał do HRD lub do Idar-Oberstein celem doszkalania i poznawania wszystkich nowości. W dziedzinie gemmologii i diamentów ciągle coś się zmienia, więc my jako rzeczoznawcy powinniśmy zrobić wszystko, by nadążać za tymi zmianami. Staramy się zacieśniać naszą współpracę z HRD, dlatego też połączyliśmy kursy gemmologiczne w jeden wspólny. Wraz z HRD dostosowaliśmy nasze programy i od tego roku pierwszy tydzień gemmologii odbywa się w Polsce.
Polska branża jubilerska boryka się z wieloma problemami. Jaki według pana wydaje się najbardziej palącym?
Największym problemem są chyba zatory płatnicze i pewne odwrócenie się klientów od prawdziwej biżuterii. Miejmy nadzieję, że jest to tylko chwilowy odwrót i trend niedługo się zmieni.
Czy w Polsce możemy mówić o rynku wtórnym? Jak wygląda sytuacja obrotu biżuterią z drugiej ręki w Polsce?
Rynek złota jest bardzo nasycony wyrobami nowymi, półki w sklepach uginają się od złota, więc komisy takie, jak pamiętamy z dawnych lat, przestały mieć rację bytu. Jednak nie przekreślałbym zupełnie sensu istnienia komisów. Firmy, które specjalizują się w tego typu sprzedaży, wyspecjalizowały się w wyrobach unikatowych z kamieniami tylko naturalnymi, bardzo często w starej biżuterii. Klient przychodzący do tego typu placówek z reguły jest świadomym klientem i wie dokładnie, czego i za jakie pieniądze szuka. Reasumując, uważam, że jest miejsce na handel biżuterią z drugiej ręki, a nawet można powiedzieć, że powoli się odradza.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak