Rozmowa z Marią Magdaleną Ulaczyk, dyrektorem Okręgowego Urzędu Probierczego w Warszawie
Polski Jubiler: W maju odbyło się posiedzenie przedstawicieli urzędów probierczych państw Grupy Wyszehradzkiej (GV4) zorganizowane pod patronatem burmistrza Sandomierza Marka Bronkowskiego. Jaki był cel spotkania i co udało się państwu wspólnie osiągnąć?
Maria Magdalena Ulaczyk: W ramach GV4 spotykamy się raz do roku, za każdym razem w innym kraju członkowskim. Omawiamy problemy, które pojawiają się w urzędach probierczych – finansowe, kadrowe, techniczne. Rozmawiamy o metodach badań wyrobów z metali szlachetnych, o sposobach cechowania. Wymieniamy doświadczenia oraz dane statystyczne. Staramy się omawiać przypadki wyrobów wykonanych w nowych, innych niż tradycyjne, technologiach lub o nietypowych konstrukcjach. Pozwala to na ustalenie jednolitych procedur postępowania w urzędach probierczych krajów zrzeszonych w GV4. Rozmawiamy też o sprawach dotyczących Konwencji wiedeńskiej i przygotowujemy wspólne stanowiska na posiedzenia Stałego Komitetu Konwencji.
W tym roku omawialiśmy też wady i zalety metody fluorescencji rentgenowskiej i ocenialiśmy tę metodę w kontekście coraz powszechniejszego jej zastosowania w niektórych krajach. Mamy jednakowe, krytyczne stanowisko w tej sprawie. Wybór miejsca tegorocznego spotkania nie był przypadkowy. Zawsze staramy się organizować posiedzenia w ciekawych i historycznych miastach. Poza Krakowem i Warszawą był w przeszłości Wrocław, Gdańsk z jego bursztynowymi atrakcjami… W Sandomierzu spotkaliśmy się z ogromną życzliwością pana burmistrza i jego współpracowników, za co jesteśmy bardzo wdzięczni. A miasto, jego historia i magiczny krzemień pasiasty zachwyciły naszych zagranicznych kolegów.
Czy w najbliższym czasie czekają nas zmiany w prawie probierczym?
Od stycznia tego roku działa, powołany przez prezesa Głównego Urzędu Miar Włodzimierza Lewandowskiego, zespół konsultacyjny do spraw probiernictwa. Jest to forum współpracy urzędów probierczych z przedsiębiorcami, rzeczoznawcami biżuterii, uczelniami, instytutami badawczymi. W zespole pracuje kilka grup roboczych, m.in. grupa ds. potrzeb producentów i grupa ds. regulacji. W obydwu tych gremiach dyskutowano na temat potrzeby nowelizacji prawa i mają zostać wypracowane rekomendacje w tej sprawie, które zostaną przekazane prezesowi GUM. Głównym celem ewentualnych zmian ma być zaostrzenie nadzoru probierczego w celu wyeliminowania nielegalnych działań i nieuczciwej konkurencji.
Chodzi m.in. o rezygnację z zawiadamiania o kontrolach probierczych, większą skuteczność kontroli obrotu internetowego, nadzór nad obrotem sztabkami inwestycyjnymi. Wymagałoby to zmian w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej, którą ma zastąpić prawo przedsiębiorcy, oraz w prawie probierczym i dewizowym. Skuteczność kontroli tzw. e-obrotu mogłaby zwiększyć się po wprowadzeniu instytucji zakupu kontrolowanego. Takim narzędziem prawnym dysponują koledzy z krajów Grupy Wyszehradzkiej i dzięki temu w praktyce dużo lepiej niż my radzą sobie z wykroczeniami w handlu internetowym. A jest ich bardzo dużo. Nie tylko wykroczeń, ale i oszustw, to znaczy sprzedaży wyrobów z metali nieszlachetnych jako srebrnych czy też srebrnych pozłacanych – jako złotych.
Jeśli chodzi o inne zmiany prawne, to po prawie sześciu latach obowiązywania ustawy – Prawo probiercze widzimy potrzebę nowelizacji, szczególnie w kierunku uproszczenia niektórych procedur, np. trybu pobierania opłat za wykonywanie analiz chemicznych, co obecnie jest bardzo zbiurokratyzowane, bo każdej opłacie musi towarzyszyć decyzja o jej naliczeniu. Należałoby też poddać szczegółowej analizie przepisy regulujące umieszczanie znaków imiennych. Takie są postulaty naszych klientów. Ostateczna decyzja o potrzebie nowelizacji prawa oraz inicjatywa w tym zakresie należy do centralnego organu administracji probierczej, czyli prezesa Głównego Urzędu Miar, dlatego też nie mogę wypowiadać się na ten temat w sposób wiążący.
Jakie zmiany dokonały się w ostatnim czasie w Okręgowym Urzędzie Probierczym w Warszawie?
W okręgu warszawskim największym osiągnięciem było przeprowadzenie w ubiegłym roku remontu Laboratorium Analiz Chemicznych w Warszawie. Tak naprawdę był to pierwszy poważny remont tego laboratorium od ponad 50 lat. Odkładany latami z powodu braku funduszy. Konieczny ze względu na wymogi wynikające z norm badawczych i wymagania przepisów bhp. Rozważamy sprawę akredytacji laboratoriów probierczych, przynajmniej tych większych, i musimy spełniać kryteria, jakie nakładają europejskie normy. Przede wszystkim w odniesieniu do oddzielenia poszczególnych stanowisk badawczych, montażu instalacji nawiewowo-wentylacyjnych. Była to spora rewolucja, przez trzy miesiące próbki stopów do analizy przewożone były do Białegostoku.
Niektórzy klienci zgłaszali wyroby w Łodzi i innych wydziałach terenowych. Duża uciążliwość, ale mam nadzieję, że będzie w tym zakresie spokój na najbliższe lata. W warszawskim okręgu szykujemy się coraz bardziej do zmiany pokoleniowej. Nowe przepisy emerytalne, przywracające niższy wiek uprawniający do przejścia na emeryturę, spowodują zwiększoną liczbę zmian kadrowych. Będzie to odczuwalne głównie w Warszawie, bo w naszych urzędach terenowych mamy wielu młodych pracowników. Szkolenie w zakresie probiernictwa jest trudne, tym bardziej że jest to wiedza, której trudno nabyć poza urzędem. Szczególnie znajomość metody przybliżonej, na kamieniu probierczym, stale bardzo ważnej i pomocnej podczas ustalania jednorodności stopów i selekcji wyrobów do analizy. W Szwajcarii pełne szkolenie probierza trwa siedem lat, u nas staramy się to robić szybciej, ale potrzebny jest czas, predyspozycje szkolonego oraz doświadczenie tego, który uczy. A tych doświadczonych pracowników mamy coraz mniej, bo odchodzą na emeryturę.
Podczas naborów jest wielu kandydatów, bo praca w urzędzie jest ciekawa. Aż czasami przykro, że nie możemy przyjąć wszystkich chętnych. Potem jednak – po przeszkoleniu – szanse zatrzymania na dłużej młodych, zdolnych pracowników maleją z roku na rok, bo pensje są rażąco niskie. Nasza średnia płaca jest bliska tym, które oferowane są w supermarketach osobom bez żadnych wymaganych kwalifikacji. To smutne, bo w polskich urzędach probierczych pracuje tylko 150 osób i podwyżki nie zrujnowałoby budżetu państwa. A przecież przysparzamy temu budżetowi dochodów, mamy coraz więcej zadań i nie znajduje to odzwierciedlenia w poborach. Bardzo liczymy na jakieś zmiany w tej dziedzinie.
Jakie są największe problemy w urzędzie?
Awarie aparatury badawczej i pomiarowej oraz laserów. Brak rytmiczności zgłoszeń. Liczba klientów rośnie przed imprezami targowymi i przed świętami Bożego Narodzenia. Wtedy wszyscy domagają się jak najkrótszych terminów, a my – przy tej niewielkiej obsadzie kadrowej – nie zdołamy temu sprostać. Coraz więcej mamy wyrobów wytworzonych ze stopów o nietypowych składach albo z materiałów, które nie noszą znamion stopów. Pojawiają się nowe konstrukcje, do których niełatwo jest zastosować obowiązujące procedury oznaczania. Dużo jest przedmiotów o bardzo małych gabarytach i trudno znaleźć miejsce na umieszczenie cechy. Nasze praktyki są pod tym względem dość liberalne, bo wymagamy, żeby cecha posiadała wszystkie elementy informacyjne, tzn. liczbę określającą próbę, literę, która identyfikuje urząd, i symbol metalu. Nie musi natomiast być widoczna w całości, z pełnym obramowaniem.
Nie wiemy jednak nigdy, czy wyrób nie trafi do innego kraju, gdzie przepisy są surowsze i jeśli nie ma pełnego wizerunku, wyrób nie nadaje się do obrotu. Tak jest np. na Litwie. Z tych przyczyn podczas cechowania musimy uwzględniać też te inne systemy prawne. Poważnym problemem jest niezgodność wyniku naszego badania z oznaczeniami cyfrowymi, jakie często znajdują się na wyrobach, umieszczane przez producentów. Jeśli wynik jest niższy, jesteśmy zobowiązani do skasowania takiego oznaczenia, a nie zawsze jest to możliwe bez uszkodzenia wyrobu. Na ogół dotyczy to wyrobów importowanych. Często też napotykamy podczas badania elementy z metali nieszlachetnych, np. niewytrawioną miedź lub cynę, metalowe podkładki pod kamieniami. Dyskwalifikuje to całe partie wyrobów i musimy je zwracać po oznaczeniu znakiem „MET”. To też zdarza się najczęściej w grupie wyrobów pochodzących z importu, głównie z Dalekiego Wschodu. Polscy importerzy poszukują tanich źródeł biżuterii i takie czasami są tego efekty. Coraz więcej mamy problemów interpretacyjnych dotyczących obowiązującego prawa probierczego. Wymaga to stałych konsultacji pomiędzy obydwoma okręgowymi urzędami probierczymi i naszymi wydziałami.
Wpływa bardzo dużo pytań o przepisy zagraniczne i o wymagania rynkowe w innych krajach. Intensywnie rozwija się działalność informacyjna urzędów, bo trudno w tym zakresie znaleźć inne źródło wiedzy. To takie nowe, niezapisane w ustawie zadanie urzędów, ale przysparza dużo pracy, a jak powiedziałam, jest nas bardzo mało. Mamy głównie personel techniczny, od lat staramy się ograniczać etaty administracyjne i biurowe, trudno zatem czasami sprostać wszystkim obowiązkom. W warszawskim urzędzie mamy kłopoty kadrowe związane z urlopami rodzicielskimi, z których coraz częściej korzystają panowie. Absencja z tym związana poważnie utrudnia pracę. O niskich płacach pracowników już wspomniałam, ale podkreślę raz jeszcze, że jest to jeden z największych problemów w naszych urzędach. Nie pozwala na prawidłowy, zgodny z zasadami służby cywilnej rozwój zawodowy pracowników.
Czy dysponują państwo nowym sprzętem oraz technologiami, które pozwalają na usprawnienie pracy? Fundusze inwestycyjne są bardzo ograniczone, ale ostatnio udało nam się uzyskać sporo dodatkowych środków. Staramy się przede wszystkim wymieniać wyeksploatowaną aparaturę badawczą, poprawiając przy tym jej jakość i dokładność. Dotyczy to głównie spektrometrów fluorescencji rentgenowskiej oraz urządzeń potencjometrycznych do oznaczania zawartości srebra. Udało się w tym roku zakupić nowe lasery do oznaczania wyrobów, co usprawni cechowanie i – miejmy nadzieję – skróci czas oczekiwania klientów na odbiór wyrobów. Utrzymujemy podobny poziom techniczny we wszystkich wydziałach – zarówno terenowych, jak i tych, które działają w Warszawie i w Krakowie w strukturze urzędów okręgowych. Urząd krakowski zainwestował w nową dziedzinę badań wyrobów znajdujących się w sprzedaży, ale o to należy zapytać bezpośrednio panią dyrektor tamtejszego urzędu.
Jakie obowiązki na właścicieli salonów jubilerskich i sklepów z biżuterią nakłada polskie prawodawstwo w zakresie prawa probierczego?
Obowiązkiem sprzedawców jest przestrzeganie prawa w zakresie właściwego oznaczenia wyrobów będących w obrocie. Muszą zatem sprawdzać, czy na oferowanych do sprzedaży wyrobach są cechy probiercze – polskie lub umieszczone w krajach członkows k i c h Unii Europ e j s k i e j . Oznaczeniem uprawniającym do obrotu na terenie RP jest też tzw. wspólna cecha kontroli, czyli znak Konwencji wiedeńskiej, do której należy 19 krajów. Polska jest członkiem Konwencji od 2005 r. i w świadomości nabywców biżuterii utrwalił się wizerunek cechy konwencyjnej, z rysunkiem wagi.
Czasami zamiast ocechowania wyrobu, w sytuacjach ściśle określonych w ustawie – Prawo probiercze, urzędy probiercze wydają świadectwa badania. Dotyczy to wyrobów, które mogłyby ulec uszkodzeniu podczas cechowania, oraz takich, na których brak miejsca na umieszczenie cechy. Przyczyną wydania świadectwa są też wykryte podczas badania elementy wykonane z metalu nieszlachetnego. Często świadectwa wystawiane są dla wyrobów pochodzących z pracowni artystów złotników oraz dla przedmiotów dawnego pochodzenia. Właściciele galerii i salonów muszą pilnować, aby podczas sprzedaży świadectwa były dołączane do wyrobów. Świadectwa wydawane są dla pojedynczych sztuk, zawierają fotografie oraz informacje identyfikujące wyrób.
W obrocie nie można ich zastępować kserokopiami, co niestety czasem wykrywamy podczas kontroli. W wypadku wyrobów o mniejszych masach, zwolnionych z obowiązku oznaczania cechami probierczymi, konieczne jest sprawdzanie, czy oznaczono je znakiem imiennym. Dla przypomnienia – progi masy dla wyrobów niepodlegających obowiązkowej kontroli urzędów probierczych wynoszą 1 gram dla wyrobów ze stopów złota i platyny, 5 gramów dla wyrobów ze stopów srebra. Dotyczy to masy elementów wykonanych z metalu szlachetnego. W wypadku wyrobów parzystych, takich jak klipsy, kolczyki czy spinki, pod uwagę bierze się masę tych elementów użytych w pojedynczym wyrobie. W każdym punkcie sprzedaży musi być dostępna dla klientów tabela z cechami probierczymi. Trzeba przy tym pamiętać, że jeśli oferowane są wyroby z cechami zagranicznymi – z krajów Unii Europejskiej lub konwencyjnymi, należy udostępniać również wizerunki tych oznaczeń.
Jakie obowiązki nakłada ustawodawca na osoby zajmujące się sprzedażą importowanej biżuterii?
Wyroby importowane muszą być zgłoszone do urzędów probierczych do zbadania i ocechowania – jeżeli nie zostały wcześniej oznaczone uznawanymi w RP cechami probierczymi krajów członkowskich UE lub cechami konwencyjnymi. Jeśli masa metalu szlachetnego w wyrobach jest mniejsza niż ustalone w ustawie – wspomniane wyżej – progi i można te przedmioty wprowadzać do obrotu bez cech probierczych, muszą być oznaczone zarejestrowanym w polskim urzędzie probierczym znakiem imiennym. Można dokonać rejestracji znaku zagranicznego producenta lub uzgodnić wzór i zarejestrować znak importera i umieszczać go na wyrobach przed ich sprzedażą. Oznaczenie wyrobu znakiem imiennym można zlecić urzędowi probierczemu, ale jest to czynności odpłatna: kosztuje 0,70 zł od sztuki w wypadku metody mechanicznej i 1,20 zł w wypadku metody laserowej.
Jakie kroki należy podjąć, aby zgodnie z prawem sprzedawać biżuterię w naszym kraju?
Krajowy producent musi zarejestrować w urzędzie probierczym znak imienny, oznaczać nim wyroby i – jeśli są to wyroby podlegające obowiązkowemu badaniu i cechowaniu – zgłaszać je do jednego z wydziałów technicznych OUP – w Krakowie lub w Warszawie lub do wydziałów zamiejscowych. Nie obowiązuje w tym zakresie właściwość terytorialna. O obowiązkach właścicieli placówek sprzedaży i importerów była mowa wyżej.
Jak z pani perspektywy wyglądał ubiegły rok w branży złotniczej? Ile ton wyrobów jubilerskich otrzymali państwo do zbadania i ocechowania?
Po kilku latach kryzysu w branży złotniczej, który spowodował poważny, sięgający 70 proc. spadek liczby badanych i oznaczanych wyrobów, sytuacja się nieco ustabilizowała. Widać jednak malejący popyt na wyroby srebrne: ich masa w rekordowym roku 2008 wynosiła w okręgu warszawskim ponad 40 ton, a w 2016 – niewiele ponad 13 ton. Dane porównawcze dotyczące masy wyrobów ze stopów złota są zbliżone, zarówno w 2008 r., jak i w 2016 było to w OUP w Warszawie około 3,5 tony. Z danych za osiem miesięcy br. wynika jednak, że w tym roku będzie ich znacznie mniej.
Należy pamiętać, że statystyka z urzędów probierczych nie obrazuje w pełni skali rynku. Do obrotu trafia coraz więcej wyrobów zwolnionych z obowiązku badania i oznaczania ze względu na małą masę (poniżej ustawowych progów). Podczas kontroli probierczych w sklepach obserwujemy także wzrost liczby przedmiotów sprzedawanych z cechami krajów UE, które nie trafiają do naszych urzędów. Zwiększa się znaczenie i funkcja biżuterii wykonanej z innych materiałów. Jest modna, tania i powszechnie dostępna, co zwiększa jej konkurencyjność w stosunku do wyrobów z metali szlachetnych. Zaprezentowane nam w Sandomierzu dane z Czech, Słowacji i Węgier, a także informacje Stałego Komitetu o liczbie umieszczonych cech konwencyjnych, ilustrują podobne tendencje. Szczególnie w odniesieniu do wyrobów srebrnych. Słyszałam ostatnio, że pewien zamiennik biżuterii stanowi także tatuaż, co potwierdziły moje wakacyjne obserwacje na plaży. Poza tym młodzi ludzie chętniej inwestują w urządzenia elektroniczne niż w biżuterię. Zmieniły się tradycje upominkowe z okazji chrztu i I komunii.
To znajduje odzwierciedlenie w statystyce europejskich urzędów probierczych. Mam jednak nadzieję, że mimo tych trendów branża jubilerska będzie się jednak rozwijać, a liczba klientów naszych urzędów utrzyma stabilny poziom. Na koniec – wszystkich państwa, którzy są zainteresowani problematyką prawa probierczego i zagadnieniami z dziedziny probiernictwa, zapraszam do lektury Biuletynu Głównego Urzędu Miar „Metrologia i Probiernictwo”. Wydawany jest w bardzo niewielkich nakładach, ale można z niego korzystać za pośrednictwem strony internetowej www.gum. gov.pl/publikacje. Dominują wprawdzie zagadnienia metrologiczne, ale w każdym numerze jest również artykuł z dziedziny probiernictwa autorstwa naszych pracowników.
Dziękuję za rozmowę Rozmawiała Marta Andrzejczak