Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 05/2017 (id:159)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2017-05

Sztukę tworzą ludzie, nie maszyny, a talent artysty jest decydujący

Rozmowa z dr. Sergiuszem Kuchczyńskim, prodziekanem Wydziału Tkaniny i Ubioru Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi

pj-2017-05at-01

pj-2017-05at-02

Polski Jubiler: Został pan prodziekanem Wydziału Tkaniny i Ubioru w Akademii Sztuk Pięknych im. W. Strzemińskiego w Łodzi. Jak widzi pan przyszłość wydziału? Jakich zmian można się spodziewać w najbliższym czasie?

Wydział Tkaniny i Ubioru jest najstarszym w polskim systemie szkolnictwa wyższego, kształcącym projektantów ubioru, biżuterii i tkanin. Jego wyjątkowość wywodzi się z koncepcji wybitnych artystów, pedagogów Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, z Władysławem Strzemińskim na czele, zakładających kształcenie równoległe artystyczne i projektowe, którego celem było przenikanie się doświadczeń i ich wzajemne oddziaływanie. W wyniku tak realizowanego programu dydaktycznego studenci Wydziału Tkaniny i Ubioru, oprócz wiedzy teoretycznej, projektowej i umiejętności warsztatowych wynikających ze specyfiki konkretnych specjalizacji, rozwijają się artystycznie w pracowniach malarstwa, rysunku, rzeźby, grafiki, fotografii. Naturalnie, program tworzony ponad siedemdziesiąt lat temu ewoluował i zmienia się w dalszym ciągu. Dzisiaj ta równowaga między kształceniem ogólnoplastycznym a projektowym przesuwa się na rzecz kształcenia specjalistycznego-kierunkowego. Decyduje rozwój technologii, oczekiwania producentów – bo należy pamiętać, że projektowanie jest wspaniałe, ale jest jeszcze wspanialsze, gdy dany projekt zostanie wprowadzony do produkcji. Zależy nam na zminimalizowaniu okresu, w któ rym absolwent pozostaje w zawieszeniu po skończeniu studiów, dlatego chcemy tak skonstruować program, aby umiejętności nabyte w czasie nauki pozwalały natychmiast podjąć pracę, czyniąc absolwenta doskonale wykształconym projektantem. To właśnie kierunki rozwoju na najbliższe lata.

pj-2017-05at-03

Patrzy pan na polską sztukę złotniczą jako wykładowca, teoretyk, ale także praktyk – aktywny twórca, projektant biżuterii. Jak ocenia pan polską sztukę złotniczą? Jak zmieniała się ona w ciągu ostatnich kilku lat?

Obserwuję sporo pozytywnych zmian. Wielu młodych ludzi postanawia studiować projektowanie biżuterii. Dostrzegam także zmiany zachodzące w firmach jubilerskich, stawianie na nowoczesny design, za którym nierzadko stoi osoba projektanta. Zwrócenie uwagi na nowoczesne, oryginalne wzornictwo decyduje o postępie i rozwoju. Sądzę, że są to kierunki, w których podążać będzie polska sztuka złotnicza. W Polsce mamy świetnych projektantów i dobrze zarządzane nowoczesne firmy, które dostrzegają wagę właściwie zaprojektowanego produktu. Ogromny potencjał widzę w działaniach promujących bursztyn i kibicuję wszelkim inicjatywom mającym na celu rozwój wzornictwa w tej dziedzinie. Podsumowując, dla mnie jako dydaktyka, ale i projektanta, niezmiernie ważne jest, aby starania i wysiłek młodych ludzi kończących szkoły związane z szeroko pojmowaną sztuką złotniczą znalazły swój ciąg dalszy w postaci współpracy z firmami, a co za tym idzie – realizacji projektów. Budowanie relacji, wsłuchiwanie się w potrzeby potencjalnych pracodawców jest dla mnie, jako osoby odpowiedzialnej za rozwój przyszłych projektantów biżuterii, istotne, a z drugiej strony oczekuję większej ufności i zaufania, bo wspólnie możemy wiele.

W jakim kierunku będzie rozwijała się polska sztuka złotnicza? Można zauważyć, że artyści coraz częściej w swojej pracy wykorzystują nowoczesne technologie, a rzadziej sięgają po tradycyjny warsztat złotnika. Czy polska sztuka będzie tworzona za pomocą nowych materiałów i technologii?

Nowoczesne technologie stają się coraz popularniejsze. Ten wspomniany tradycyjny warsztat złotnika, po pierwsze, wymaga wiedzy i zdolności manualnych, po drugie – sam proces technologiczny wymaga specjalistycznego sprzętu, po trzecie – realizowanie w tradycyjny sposób biżuterii jest procesem pracochłonnym, a finalny „produkt” jest drogi. Kolejny aspekt to możliwości zgłębienia tej tradycyjnej wiedzy dotyczącej szeroko pojmowanego warsztatu złotnika, które dzisiaj dają nieliczne ośrodki, w tym Katedra Biżuterii Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, w której program kształcenia warsztatowego oparty na tradycyjnych technikach jest realizowany równolegle z rozwijaniem umiejętności projektowych. Z drugiej strony mamy nowoczesne technologie z drukiem 3D i coraz tańszymi maszynami i oprogramowaniem. Kierunek rozwoju polskiej sztuki złotniczej, moim zdaniem, będzie łączył to, co nowoczesne, z tym, co tradycyjne, zresztą to sprawa wyboru twórcy projektanta. Pamiętajmy, że sztukę tworzą ludzie, nie maszyny i to przede wszystkim talent artysty jest decydujący.

Na łamach „Polskiego Jubilera” (nr 2/2013) profesor Sławomir Fijałkowski stwierdził, że rozczarowuje go dzisiejszy bezrefleksyjny konformizm młodych projektantów, zauważając, że dzisiaj każde działanie jest natychmiast zawłaszczane przez rynek i wystawiane na sprzedaż. Jak pan postrzega kierunek, w którym podążają młodzi projektanci?

Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ale należy także pamiętać, że młody człowiek, który postanawia rozpocząć samodzielną karierę, ponosi koszty i zazwyczaj to one determinują wybory i mają wpływ na twórczość. Z drugiej strony nie należy tylko oceniać młodych projektantów schlebiających gustom nabywców. Wybory tych ostatnich są często, delikatnie rzecz ujmując, dyskusyjne. W Polsce dopiero tworzy się tak zwana klasa średnia, ludzi zamożnych, ale i odpowiednio wykształconych, którzy poszukują oryginalnych przedmiotów, w tym autorskiej biżuterii. Najważniejsze dla mnie jest to, że mimo wielu przeszkód młodzi ludzie próbują odnaleźć swoje miejsce na tak zwanym rynku, czasami zbyt łatwo ulegają oczekiwaniom, ale nie możemy też wymagać, aby w imię wyższych celów rezygnowali z komercjalizacji własnych działań. Jedno jest pewne: to do nich należeć będzie przyszłość, to oni wyznaczać będą kierunki rozwoju współczesnej biżuterii, trzeba im kibicować i w miarę możliwości ich wspierać.


Profesor Andrzej Boss zauważył, że potrzebna jest redefinicja biżuterii. Na naszych oczach biżuteria zmienia się, i to nie tylko za sprawą nowoczesnych technologii czy nowych materiałów, ale także, a może przede wszystkim, za sprawą jej odbiorców. Kiedyś traktowana była jako lokata kapitału czy pamiątka rodzinna przekazywana z pokolenia na pokolenie. Dziś nikt już w ten sposób jej nie traktuje. Jak należy rozumieć, definiować biżuterię współczesną?

To bardzo złożona teza, poruszająca wiele problemów. Myślę, że to, o czym pani mówi, swoje źródło miało dużo wcześniej i nie jest to proces nowy. Traktowanie biżuterii jako dodatku do ubiorów, co proponują nam popularne sieci handlowe, będzie determinowało jej modowy, a co za tym idzie sezonowy charakter. Oczywiście, taka biżuteria może być doskonale zaprojektowana, a jej wartość sentymentalna zależna od przeżyć odbiorcy. Tworzenie definicji współczesnej biżuterii jest niezwykle trudne, bo i mnogość procesów, jakie zachodzą we współczesnym dynamicznym świecie, nie jest łatwa do zdefiniowania, a próba zgłębienia tego zagadnienia to temat na kolejną rozmowę.

Obserwując rynek biżuterii, można zauważyć, że biżuteria masowa oraz autorska to dwie zgoła inne dziedziny. Ta pierwsza – chętnie kupowana przez klientów, prezentowana w świecie mediów, ta druga – pozostawiona w cieniu, znana wąskiemu gronu odbiorców. Czy pana zdaniem w przestrzeni publicznej znajdzie się miejsce dla biżuterii autorskiej?

Jak najbardziej tak, cały czas powtarzam moim studentom, że mamy w Polsce wielu znanych projektantów mody, zresztą gros z nich stanowią absolwenci Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, i kilku rozpoznawalnych projektantów biżuterii z Anną Orską na czele. Właśnie w tym gronie jest jeszcze sporo miejsca dla młodych twórców autorskiej biżuterii. Wracając do rynku biżuteryjnego i jego podziału na biżuterię masową i autorską, myślę że w najbliższych latach obserwować będziemy zainteresowanie klientów biżuterią artystyczną. Kolejne pokolenia, wychowane w świecie, w którym dostęp do wszelkich dóbr jest czymś oczywistym i naturalnym, będą poszukiwały przedmiotów oryginalnych, unikatowych, w opozycji do tego, co popularne. Odpowiedzi na pani pytanie można poszukiwać, obserwując analogiczną sytuację w innych krajach europejskich, tam autorska biżuteria ma się doskonale. Nie widzę żadnych przeszkód, aby i w Polsce za kilka lat nie było podobnie.

Na rynku biżuteryjnym w Polsce pojawia się coraz więcej konkursów dla młodych adeptów sztuki złotniczej i projektantów biżuterii. Czy obserwując prace młodych twórców, można zauważyć cechy wspólne, które umożliwiłyby charakterystykę sztuki złotniczej młodego pokolenia?

Podzielę się z państwem moimi doświadczeniami wynikającymi z pracy dydaktyka. Co roku studenci realizują od czterech do sześciu ćwiczeń projektowych, w każdym roku akademickim powstaje ponad sto autorskich kolekcji. Mam tę niezwykłą przyjemność, że od lat obserwuję, ale i wspieram rozwój artystyczny młodych ludzi. To, co ich łączy, to coraz większa świadomość własnych wyborów, i to tych związanych z rodzajem kariery zawodowej, ale i tych artystyczno-projektowych. Dostęp do informacji, konfrontacja własnej twórczości z tym, co już powstało, z jednej strony jest rozwijające, z drugiej – pokazuje, że jednak myślimy podobnie. Wielu moich studentów z powodzeniem mogłoby rozpocząć studia w dowolnej szkole kształcącej projektantów biżuterii na świecie. To bardzo kreatywni młodzi ludzie, którzy cały czas zaskakują mnie nowymi pomysłami, oryginalną interpretacją zadanego tematu. Myślę, że nie mają już żadnych kompleksów, to projektanci obywatele świata. Wracając do pytania o charakterystykę sztuki złotniczej młodego pokolenia, odpowiem: oby jak najmniej cech wspólnych, jak najwięcej tego, co indywidualne. Miło jest być do siebie podobnym, ale cudownie jest się różnić.

Jak należy według pana oceniać dzieło sztuki złotniczej? Na jakie kryteria zwracać uwagę?

Biżuteria artystyczna oceniana jest inaczej niż ta tzw. tradycyjna, oczywiście wciąż ważny jest warsztat, choć często sprowadzony do podstawowych technik. Biżuteria autorska operuje formami kojarzącymi się z biżuterią klasyczną, choć często dowolnie je interpretuje. Zestawienie dzieł współczesnej sztuki złotniczej z ciałem nie jest już kryterium wymaganym, często mogą one funkcjonować niezależnie, stając się małą formą rzeźbiarską czy instalacją. Oczywiście pożądana jest precyzja wykonania, ale już materiał, z którego tworzona jest współczesna autorska biżuteria, jest właściwie dowolny, a determinowany decyzjami projektanta. Profesor Andrzej Szadkowski, z którym miałem zaszczyt współpracować przez wiele lat, oceniając biżuterię, poszukiwał w niej kolejnych ukrytych znaczeń, artystycznych idei i to jest to, co powoduje, że stając przed dziełem, chcemy je kontemplować, odczytując przekaz, konfrontujemy go z własnymi emocjami. Siła takiego projektu powoduje, że chcemy do niego wracać za każdym razem, odkrywając go na nowo.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiała Marta Andrzejczak