Rozmowa z Joanną Mach, laureatką Nagrody „Polskiego Jubilera”, o biżuterii
Polski Jubil
Polski Jubiler: Jak ocenia pani swójdebiut przed szeroką publicznością na polskim rynku biżuteryjnym?
Joanna Mach: Cieszy mnie ogromnie zainteresowanie moją twórczością i możliwość pokazywania jej szerszej publiczności. Takie wydarzenia niezmiernie motywują i zachęcają do dalszej pracy. Przyznam, że zarówno wyróżnienie w konkursie im. Władysława Strzemińskiego Projekt 2016, jak i udział w wystawie Ogólnopolskiego Konkursu Biżuterii Artystycznej PREZENTAC JE w 2015 roku oraz uczestnictwo w kilku wystawach, uważam za mój sukces. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę mogła podzielić się swoimi pracami podczas branżowych eventów.
Czym dla pani jest biżuteria?
Biżuteria jest dla mnie kwintesencją obserwacji, spostrzeżeń, często jest zapisem myśli, czasem wiąże się z głębszym przesłaniem. Stanowi przestrzeń, w której mogę wyrazić swoją wrażliwość. Staram się by moje prace były atrakcyjne, niebanalne. W części z nich najbardziej liczy się przesłanie, inspiracja, efektowność, aczkolwiek staram się, by większość była funkcjonalna i praktyczna. Ważne jest dla mnie, by moja twórczość była nieco zabawna, barwna i przyciągająca.
Jak przebiega u pani proces tworzenia?
Proces ten wygląda u mnie zazwyczaj podobnie. Najpierw musi pojawić się inspiracja, bodziec, który popchnie mnie do stworzenia czegoś ciekawego. Takim impulsem może być wszystko, co napotkam, czy to w świecie wirtualnym, czy w przestrzeni codziennej. Jeśli już zadecyduję, co chcę przekazać swoją pracą, zagłębiam się w temacie, a następnie pojawiają się pierwsze szkice. Później wybieram materiały adekwatne do tej okazji i zaczynam z nimi eksperymentować. Nie odrzucam przypadkowości, każdy eksperyment uważam za coś cennego, lubię niemożliwe do powtórzenia elementy, dlatego cenię sobie ten etap tworzenia. Jeśli osiągnę zadowalający efekt, pracę uważam za zakończoną, a wtedy mogę zająć się kolejnym tematem.
Z całą pewnością można powiedzieć, że odniosła pani sukces w zakresie tworzenia form biżuteryjnych, w pani pracach widać indywidualny styl, a także, co charakterystyczne zabawę konwencją. Skąd czerpie pani inspiracje?
Bardzo mnie cieszą te spostrzeżenia. Z pewnością można w moich pracach dostrzec pewne tendencje, indywidualny styl, ale sama uważam, że jestem jeszcze na etapie poszukiwań. Fascynuje mnie zbyt wiele aspektów, by móc skupić się na jednym temacie. Szybko nudzę się materiałem, techniką, więc moje prace są zbiorem przeróżnych zjawisk. Inspiracją dla mnie może być dosłownie wszystko: aktualny problem, chęć zwrócenia uwagi na jakieś zjawisko, obca dla mnie, a fascynująca kultura danego kraju, twórczość innego artysty, ciekawe zdjęcie, kwiat, bliżej nieokreślone znalezisko, czy schodząca farba na murze. Świat pełen jest fenomenów, które tylko proszą się o zwrócenie na nie uwagi.
Jednak niemal każdy twórca ma swój autorytet, mistrza, którego dzieła podziwia. Czy istnieje artysta, którego prace pani podziwia?
Nie potrafię wskazać jednej osoby, która mnie inspiruje. Nie posiadam swojego mentora, którego ewenement chciałabym powtórzyć, ale są oczywiście artyści, których prace niezwykle mnie fascynują. Podziwiam cudeńka Claudio Pino, ilustracje Cataliny Estrady, kolekcje Jiviki Biervliet czy akwarele Silvii Pelissero.
Chciałabym panią zapytać o plany na przyszłość. Czy w najbliższym czasie będziemy mogli zobaczyć pani prace na wystawach? A jeśli tak to na jakich?
Zbliżający się dyplom magisterski to coś, co w tym momencie będzie pochłaniać mnie najbardziej. W niedalekiej przyszłości będę uczestniczyć w sympozjum dotyczącym biżuterii miejskiej, które organizuje Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi. Przy tej okazji będzie można zobaczyć jedne z najnowszych moich prac, związane z przestrzenią miejską. Ostatnio studenci katedry biżuterii mieli także możliwość uczestniczyć w wystawie Outsider Art + Design, organizowanej przez Galerię Yes w Poznaniu. Było to świetne doświadczenie i mam nadzieję na współpracę przy kolejnych tego typu projektach. Tymczasem o kolejnych wydarzeniach, w których będę brać udział, można dowiadywać się na bieżąco z mojego fanpage’a – Joanna Mach biżuteria – na Facebook’u.
Rozmowa z Adamem Kaczmarkiem, laureatem Nagrody Polskiego Jubilera.
Polski Jubiler: Pana biżuteria została zaprezentowana na jednym z najbardziej liczących się konkursów artystycznych w Polsce – XXV Konkursie im. Władysława Strzemińskiego „Projekt”. Jak ocenia pan swój debiut przed szeroką publicznością na polskim rynku biżuteryjnym?
Adam Kaczmarek: Jestem bardzo zadowolony, że moje prace przeszły do ostatniego etapu konkursu Strzemińskiego „Projekt” i dostały aż trzy wyróżnienia, oczywiście jest wiele rzeczy które mógłbym poprawić w swojej biżuterii, ale myślę, że zawsze będzie coś co będzie można zmienić na „lepsze”. Nie są to prace które mogą zawojować świat, ale myślę, że jak na początek jest nieźle.
Czym dla pana jest biżuteria? Czy traktuje pan ją jako formę wyrazu artystycznego, czy może jako przedmiot sztuki użytkowej?
Biżuteria jest dla mnie zabawą, pracą, odskocznią od problemów. Podczas studiów bardziej skupiamy się na tym, by przekazać pewną myśl poprzez biżuterię, dlatego biżuterię tworzy się z odpadów, różnych dziwnych rzeczy znalezionych na strychu lub przetworzonych wcześniej materiałów. Odkąd pamiętam bardziej interesowała mnie jednak sztuka użytkowa. Dlatego przełomowym momentem dla mnie było rozpoczęcie pracy nad dyplomem licencjackim półtora roku temu. Wspólnie z moim promotorem uzgodniliśmy, że fajnie by było zrobić dyplom designerski, prosty w formie. Szukając inspiracji, natrafiłem na różnych architektów dekonstruktywicznych, których realizacje zachwyciły mnie do tego stopnia, że zapragnąłem projektować właśnie w ten sposób, że to jest to. Oczywiście lubię projektować i wykonywać biżuterię, która jest formą wyrazu artystycznego, ale zdecydowanie sztuka użytkowa jest na pierwszym miejscu.
Co chce pan powiedzieć odbiorcom pana sztuki za pośrednictwem biżuterii?
Chcę pokazać, że biżuteria z pozornie nieszlachetnych materiałów – tworzyw sztucznych, stali, drewna, niekoniecznie ze złota i z diamentami – jest równie cenna i atrakcyjna. Nie wykonuję ani nie projektuję biżuterii super drobnej, zdecydowanie preferuję duże, przerośnięte formy i chciałbym, aby moi odbiorcy odważyli się nosić właśnie taką biżuterię.
Czym kieruje się pan tworząc swoją biżuterię i obiekty biżuteryjne?
Kieruje się emocjami, które ze mnie w danej chwili wypływają. Jeżeli tworzę biżuterię dla konkretnej osoby, to jej emocje kierują mnie do wykonania danej biżuterii. Oczywiście emocje to jedno, liczą się także przemyślane pomysły. Często zastanawiam się co mógłbym zrobić innowacyjnego, co jeszcze nie pojawiło się w biżuterii i nie chodzi mi tu głównie o formę, ale i o funkcję jaką biżuterią może pełnić, co można w niej ukryć, jak może usprawnić codzienne życie.
Jak przebiega u pana proces tworzenia?
To zależy, czasem bardzo spontanicznie wpadnę na pomysł np. słuchając muzyki. Czasem gdy zamykam oczy, wyobrażam sobie różne formy, a czasem mam wrażenie jakby projekty same mi się pokazywały. Często rysuję w szkicowniku lub na małej kartce jakieś kształty, które później ewoluują w konkretne projekty. Zwykle na początku nie projektuję biżuterii według konkretnego tematu, dopiero w późniejszym etapie szukam inspiracji, które pasują do mojego projektu, i wtedy finalizuję go wraz z inspiracją.
Jakich materiałów używa pan do produkcji swojej biżuterii i który z nich jest dla pana ulubionym?
Na początku mojej przygody z biżuterią używałem srebra, drewna i plexi. Uwielbiałem drewno, dzisiaj nadal mi się podoba i fascynuje mnie jego struktura i różnorodność, natomiast nie chcę zamykać się w jednym materiale. W tym momencie używam tworzyw sztucznych, druku 3D, a w najbliższej przyszłości chcę popracować ze stalą i podejrzewam, że zostanie ona moim ulubionym materiałem.
Z całą pewnością można powiedzieć, że odniósł pan sukces w zakresie tworzenia form biżuteryjnych. W pana pracach widać indywidualny styl i nowatorskie rozwiązania technologiczne. Jednak niemal każdy twórca ma swój autorytet, mistrza, którego dzieła podziwia. Czy istnieje artysta, którego prace pan podziwia?
Staram się cały czas myśleć o tym, co mogę zrobić nowego. Sądzę że jest za wcześnie, by mówić o sukcesie, gdybym tak myślał, nie rozwijałbym się dalej. Kiedyś nie miałem konkretnych autorytetów, jednak kilka lat temu zafascynowałem się biżuterią Michaela Bergera. Jego kinetyczna biżuteria zadziwiła mnie swoją niezwykle prostą formą i niebanalnym rozwiązaniem technologicznym. Jest to pierwsza osoba, która stała się moim autorytetem. Zawsze chciałem robić niestandardową biżuterię i on taką tworzy. Gdy projektowałem dyplom licencjacki, natrafiłem na architekturę dekonstruktywiczną i artystkę Zahę Hadid. Jej kosmiczna architektura diametralnie zmieniła mój styl projektowania biżuterii – organiczne formy zdecydowanie przeważają. Te dwie postaci są moimi jedynymi autorytetami na razie.
Jakie ma pan plany na przyszłość? Czego będziemy mogli spodziewać się po nowych kolekcjach biżuterii wykonanej przez pana?
Od października zaczynam ostatni rok studiów magisterskich, gdzie najważniejszą rzeczą dla mnie będzie zaprojektowanie i wykonanie dyplomu z projektowania biżuterii. Jeszcze nie mogę zdradzić jaki będzie temat i co znajdzie się w kolekcji, ale chciałbym, żeby ją zapamiętano. Mam w głowie dużo projektów, część potrzebuje zaawansowanej technologii i ekspertów do ich realizacji, co wydłuża czas premiery. Jeżeli starczy czasu, chciałbym kontynuować temat zegarków drewnianych w połączeniu ze srebrem czy stalą. Jakiś czas temu wykonałem sobie takowy i spodobał się publiczności, co bardzo mnie cieszy. Wrócę też do projektu z biżuterią z czarnej plexi, natomiast wzbogacę ją stalą lub srebrem. W nowych kolekcjach pojawią się duże formy, będzie przeważać stal, szarość, czerń, stonowana kolorystyka, organika, zabawa światłem i cieniem. Ostatnimi czasy zafascynowałem się projektowaniem samochodów, jest to dość abstrakcyjny pomysł, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie w przyszłości.