Rozmowa z Kasią Łuć,
projektantką biżuterii
i właścicielką firmy Lukato
Polski Jubiler: Pani biżuteria wyróżnia się na rynku – widać w niej nie tylko jubilerski kunszt, ale także pomysł na zaproponowanie jej klientom. Jak zrodziła się idea, aby oferować klientom biżuterię, którą można składać i rozkładać, bawić się nią jak klockami?
Kasia Łuć: Na rynku biżuteryjnym jest wiele propozycji modułowej-wymiennej biżuterii, szczególnie bogatą ofertę mają firmy niemieckie. Jest mnóstwo możliwości łączenia ze sobą różnych elementów biżuteryjnych. Miałam okazję je poznać na targach Inhorgenta w Monachium. Tam zapragnęłam stworzyć jakiś podobny sposób z własnymi wzorami, własnym stylem, by odbiorca mógł się bawić biżuterią i mógł dopasować ją do swoich potrzeb. Nie ma tego jeszcze w Polsce. Na początku nie myślałam o tym jak o biznesie, chciałam stworzyć pracę na obronę dyplomu licencjackiego. Potem przyszedł pomysł na stworzenie firmy.
Jest pani projektantką biżuterii, jednocześnie oddaje pani swoim klientom możliwość tworzenia – konstruowania biżuterii według swoich pomysłów. Stawia się pani w roli dostarczyciela materiału, który można dowolnie wykorzystać. Czy wydaje się pani, że Polki doceniają pani ofertę?
Najciekawszą częścią tego projektu jest uczestnictwo odbiorcy w tworzeniu efektu końcowego. Najbardziej podoba mi się właśnie ta część, która szczególnie widoczna jest podczas targów, kiedy kobiety zaczynają skręcać i dobierać sobie poszczególne elementy. Wtedy wiem, że mój pomysł działa. Myślę, że Polki doceniają to co im oferuję.
Biżuteria modułowa znalazła szeroką rzeszę zwolenników, można powiedzieć, że stała się modna. Czy wydaje się pani, że będzie nadal cieszyć się zainteresowaniem? A może Polki przekonają się do biżuterii autorskiej?
Mam nadzieję, że przyjdzie taki czas w Polsce, że biżuteria autorska będzie bardziej popularna. Wiele klientek jeszcze nie wie o różnego rodzaju imprezach, na których sprzedawana jest biżuteria autorska. Wydaje mi się, że każdy twórca ma szansę znaleźć swoje miejsce na rynku jubilerskim. Chciałam połączyć pomysł biżuterii wymiennej z rękodziełem o geometrycznych kształtach. W przyszłości, w ramach biżuterii wymiennej chciałabym tworzyć elementy unikatowe. Tak jak na Akademii, kiedy każdy student zaczyna od pojedynczych egzemplarzy, często niepowtarzalnych. To największa magia tego zawodu. Duża jest grupa osób, które lubią ingerować w to co kupują i później noszą. Dlatego też myślę, że moda na biżuterię wymienną szybko nie przeminie. Z drugiej strony mam nadzieję, że biżuteria autorska również będzie się cieszyć coraz większą popularnością,
W pracach widać, że potrafi się pani bawić konwencją, kpić z niej, ale przede wszystkim tworzyć małe dzieła sztuki jubilerskiej. Skąd czerpie pani inspirację?
Pierwszą taką inspiracją, choć może wydawać się to zaskakujące, był folklor polski. Drugim kierunkiem, który studiowałam jest Antropologia Kultury i Etnologia na Uniwersytecie Łódzkim. Właśnie tam poznałam folklor. Na studiach projektowałam biżuterię opierającą się głównie na figurach geometrycznych, w bardzo stonowanych barwach. Ale profesor namawiał nas do odkrywania. Obecna kolekcja jest dużym eksperymentem, który moim zdaniem się udał.
Co jest dla pani najważniejsze w procesie tworzenia biżuterii – sam pomysł czy praca nad poszczególnymi okazami biżuteryjnymi?
Myślę, że najważniejszy jest pomysł. Gdy coś przychodzi mi do głowy, wtedy czuję ekscytację, adrenalinę. Później szukam techniki, a czasem całej technologii. Praca staję się żmudna i wiele rzeczy nie wychodzi, co mnie frustruje. To jest kwestia charakteru, jestem osobą bardzo energiczną i czasem się niecierpliwie. Z drugiej strony zdarza się mi wpaść w taki trans i pracuję godzinami, a czas mi mknie. Jak wygląda pani pracowania? Co znajduje się w jej sercu? W sercu pracowni znajduje się bałagan, zresztą jak w każdym jej miejscu. Od lat próbuje nad nim zapanować, chciałabym wypracować jakiś system, ale jak coś robie w pracowni, to nie interesuje mnie jak ona wygląda. Jak już nic nie mogę znaleźć wtedy zaczynam sprzątać. Nie lubię tego w sobie, że nie jestem w stanie dłużej utrzymać porządku w pracowni.
Jaki materiał jest pani ulubionym?
Na pewno srebro. Uwielbiam pracować w srebrze, uważam że ma bardzo piękny kolor. Można także na nim wypalać emalię, co jest jego ogromną zaletą.
Kim są odbiorcy pani prac? Do kogo adresuje pani swoją ofertę?
Gdy projektowałam myślałam, o kobietach, które kreują swój wizerunek, pracują nad nim. Moda nie jest dla nich obojętna, ale szukają własnego stylu i produktu, który zaspokoi ich potrzeby. Można skonstruować sobie z zaproponowanych przeze mnie elementów naprawdę różnorodną biżuterię. Od prostych form po bardzo kolorowe i folkowe. Mam nadzieję, że będzie to prawdziwy rarytas dla miłośniczek biżuterii.
Jest pani absolwentką łódzkiego ASP – uczelni, która cieszy się najlepszą opinią wśród polskich akademii artystycznych, szczególnie w kwestii biżuterii. Jak studia wpłynęły na pani rozwój twórczy?
Nie da się ukryć, że wszystko zawdzięczam Akademii, zarówno w kwestii warsztatowej jaki i projektowej. Profesor Andrzej Boss stawiał przed nami często zadania, które spędzały mi sen z powiek, ale wykształciły moje myślenie o tym zawodzie. Jestem mu za to bardzo wdzięczna. Zawsze nas mobilizował do otwierania własnych umysłów i poszukiwania własnej drogi, nigdy nas nie stopował, ani ograniczał. Studia na Akademii to bardzo intensywny okres, bo przecież jest tyle dodatkowych przedmiotów ogólnoplastycznych. Poza tym dzieliłam je z drugim kierunkiem, więc czasem było ciężko. Ale to wspaniały czas, który kształci ludzi na plastyków, czasem na prawdziwych artystów.
Jakie ma pani zawodowe plany na najbliższą przyszłość?
Tak jak już mówiłam planuje stworzyć elementy unikatowe, jak również rozpoczynam pracę z drewnami egzotycznymi czy bursztynem, także w ramach biżuterii wymiennej. Mam głowę pełną pomysłów, często brakuje mi czasu i czasem siły, by je wszystkie zrealizować. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży po mojej myśli i będę mieć środki na tworzenie nowych wzorów i promocję firmy. Chyba największym marzeniem każdego absolwenta ASP jest praca w zawodzie i możliwość zajmowania się tylko tworzeniem biżuterii. Chciałbym z tego się utrzymywać i zajmować tylko tym. Taki jest mój plan na najbliższą przyszłość, chcę robić to co kocham.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Marta Andrzejczak