Towarzyszy człowiekowi od czasów prehistorycznych. Od wieków cieszyła się wielkim zainteresowaniem i wzbudzała kontrowersje. Biżuteria współcześnie traktowana jest jako ozdoba, która świadczy o statusie materialnym osoby ją noszącej. Jednak biżuteria to przede wszystkim przedmiot, który można określić mianem dzieła sztuki złotniczej. Rozmowa z Katarzyną Kluczwajd, historykiem sztuki z Torunia na temat sztuki biżuteryjnej.
Polski Jubiler: Można powiedzieć, że biżuteria narodziła się wraz z pojawianiem się człowieka. Najstarsze okazy biżuteryjne wykonane ze złota i srebra liczą ponad sześć tysięcy lat. A jaki jest najstarszy obiekt biżuteryjny znaleziony na terytorium Polski?
Katarzyna Kluczwajd: Mówiąc o „pra-biżuterii” należy pamiętać, że do jej wykonania pierwotnie używano różnego rodzaju naturaliów – zwierzęcych kości, rogów, zębów, drewna, gliny, muszli, piór, kamieni, także szkła, metali, w końcu i tych szlachetnych. To nie wartość tworzywa – kruszcu – decydowała o wartości i znaczeniu ozdób, ale wiara w ich funkcje: symboliczne, magiczne, ochronne. Na terenach dzisiejszej Polski znajdujemy ozdoby z okresu kultury łużyckiej (środkowa i młodsza epoka brązu i wczesna epoka żelaza), uważanej przez badaczy za kulturę prasłowiańską. A niedawno pod Krakowem odkryto szczątki dziecka z okresu paleolitu, sprzed około 27,5 tysiąca lat, z towarzyszącymi mu naszyjnikami z zębów zwierzęcych. To zapewne najstarszy pochówek odkryty na terenie Polski, a tym samym jedne z najstarszych ozdób.
Biżuteria jest nie tylko wartościową ozdobą, ale także – a może nawet przede wszystkim – dziełem sztuki. Dla przeciętnego człowieka stara biżuteria jest co najwyżej pamiątką rodzinną. Jednak biżuteria, która znajduje się w posiadaniu co poniektórych osób, może być skarbem o wielkiej wartości materialnej. W jaki sposób można sprawdzić, czy dany okaz biżuteryjny jest zabytkiem sztuki złotniczej?
Dawny klejnot zwykle łączy cechy wyrobu rzemieślniczego i walory artystyczne, dlatego oceniamy go wedle kryteriów warsztatowych i analogicznie jak dzieło sztuk wizualnych. Społeczne funkcjonowanie ozdób wiązało się – i wciąż wiąże – z tą grupą potrzeb człowieka, która jest wysoko lokowana w „piramidzie potrzeb” Maslowa. Tyle że stosunek do sztuki – dziś powszechnie dostępnej – wskutek jej skomercjalizowania uległ zmianie, a to (upraszczając) spowodowało powstanie dwóch nurtów: sztuki dla sztuki, epatującej walorami estetycznymi oraz sztuki inspirującej do dialogu i intelektualnej refleksji. Dotyczy to także biżuterii i tzw. małych form złotniczych. Jak stwierdzić, czy w domowej szkatule mamy okaz zabytkowy? Dziś to pozornie łatwe zadanie – wystarczy sięgnąć do publikacji czy wirtualnych muzeów i kolekcji. Jednak samo porównanie rodzinnego klejnotu z ilustracjami nie wystarczy. Potrzebne jest oko znawcy z odpowiednią wiedzą.
Na świecie sztuka złotnicza cieszy się dużą popularnością wśród kolekcjonerów i osób zainteresowanych kupnem „małych arcydzieł sztuki”. Okazy biżuteryjne osiągają ceny porównywalne z cenami obrazów mistrzów malarstwa. A jak wygląda rynek sztuki złotniczej w Polsce?
Przed dwiema dekadami rynek dzieł sztuki w Polsce właściwie nie istniał, pomijając Desę. Dziś rynek to znaczące pole działalności gospodarczej – tak, tak w takich kategoriach należy postrzegać handel dziełami sztuki, nawet sztuki najwyższych lotów. Tyle, że to rynek dość płytki (znaczna liczba zabytków zniszczona lub zrabowana w czasie II wojny światowej), zdominowany przez dzieła plastyki, a wartość przedmiotu handlu trudna jest do obiektywnej wyceny. Bezdyskusyjna czołówka „notowań” ze względów finansowych jest niedostępna dla przeciętnego Polaka. Wśród zabytkowej biżuterii, głównie dziewiętnastowiecznej i z ostatniego stulecia, rzadko zdarzają się typowo muzealne rarytasy, ale wśród współczesnej biżuterii awangardowej spora jest liczba takich, które zasługują na status „przedmiotu kolekcji”. Nie ma w Polsce muzeum biżuterii, a istniejące muzea zainteresowane precjozami zwykle nie mają odpowiednich środków finansowych na zakupy. Pozostaje nam prowadzenie badań i przynajmniej edukacja w tej materii, m.in. poprzez ekspozycje i publikacje. Inaczej ma się rzecz z rynkiem współczesnej biżuterii – oferta jest bogata i zróżnicowana (artystycznie i cenowo), kontakt z twórcami dla chcącego w zasadzie nie przedstawia wielkiego problemu.
Uważa się, że we współczesnej sztuce złotniczej liczy się przede wszystkim design. Jak rozwijało się wzornictwo w sztuce biżuteryjnej i w którym kierunku według Pani zmierza?
Hmmm, design to nowoczesne określenie, odnoszące się do wytwórczości na zasadzie przemysłowej, do produkcji, nie ma więc zastosowania do dawnej biżuterii. Współcześnie tym terminem określa się wzory przedmiotów stricte użytkowych. W przełożeniu na biżuterię, posługując się terminami ze świata mody (i mocno upraszczając), design odnosi się do ozdób o charakterze prêt-à-porter, nie dotyczy artystycznych realizacji o charakterze jednostkowym, które można byłoby określić jako haute couture. Powszechne dziś w sztuce postmodernizm i multikulturowość czytelne są także we wzornictwie ozdób i biżuterii awangardowej. A postmodernizm to nic innego, jak dowodzenie, że wyczerpały się możliwości bycia oryginalnym… Wciąż jednak powstają dzieła kreujące nowe wartości, bez względu na to, czy odrzucają tradycję czy do niej nawiązują. Trwa mozolna, powolna poprawa jakości biżuterii produkowanej seryjnie, bo rosną też wymagania odbiorców. Wymusza to poprawę designu, ale też zmniejsza pole dla biżuterii autorskiej. Ta reprezentuje niezmiennie dobrą klasę, ale w sensie rynkowym jest zjawiskiem niszowym. Trzeba wyraźnie rozróżnić dobre wzornictwo i Sztukę przez duże S; w każdej z tych dziedzin rządzą inne prawa, odpowiednio: prawidła rynku – prawa kreacji; inne są cele: zadowolenie odbiorcy, zysk – komunikacja między twórcą a odbiorcą prowadząca do refleksji, treści pozaestetyczne. Dzisiejsze tendencje w sztuce biżuteryjnej to zarówno odwołania do tradycji – materiałowej i warsztatowej, form i sposobów użytkowania ozdób, jak i poszukiwanie nowych ścieżek – wykorzystanie przeróżnych materiałów, a tym samym często rezygnacja z tradycyjnego warsztatu złotniczego, formy inspirowane współczesnym światem i zjawiskami wcześniej obcymi dla biżuterii, nowe sposoby noszenia. Wszystko to niesie nowe konotacje i symbolikę nowych ozdób.
Okazy biżuteryjne, które powstają współcześnie, odchodzą od podstawowej – wydawałoby się funkcji biżuterii – przestają być utylitarne. Czy wydaje się Pani, że może nastąpić zmiana sposobu postrzegania biżuterii w ciągu najbliższych lat? Czy biżuteria może zaistnieć w przestrzeni muzeum i stać się obiektem sztuki konceptualnej?
Rynek kształtuje świadomość konsumenta, który podlega też wielu bodźcom pozafinansowym dzięki otwarciu Polski na świat, możliwości podróżowania i niemal nieograniczonej komunikacji. Na różny sposób postrzegania biżuterii ma znaczenie także zróżnicowanie zasobności naszych portfeli, a tym samym różne potrzeby budowania prestiżu, manifestowania zasobności, pozycji społecznej itd. Kreowaniu wizerunku służy odpowiedni kod ubioru – styl, markowe ciuchy, zegarek, ozdoby, te najlepiej od znanego artysty lub projektanta. Ten trend powoduje, że rynek biżuterii kreowanej przez artystów ma pewne szanse na tendencje wzrostowe, jednak dla ograniczonej grupy docelowej. Czy biżuteria jako dzieło sztuki może zaistnieć w przestrzeni muzeum? To już ma miejsce. Wystarczy wspomnieć znaną kolekcję biżuterii współczesnej w Muzeum Miedzi w Legnicy, której zasoby stanowią już swego rodzaju klasykę gatunku, czy zbiór ozdób z krzemieniem pasiastym Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.
Ten ostatni zespół wciąż zwiększa liczebność dzięki przekazom artystów, którzy uczestniczą w Sandomierskich Warsztatach Złotniczych. To godna polecenia droga wzbogacania zbiorów wobec nieustannej mizerii finansowej muzeów. Marzy mi się konsekwentne budowanie takich zbiorów, z uwzględnieniem prac z gatunku małych form złotniczych, które stanowią odrębny gatunek, łączący cechy biżuterii i form rzeźbiarskich realizowanych technikami jubilerskimi. Sztuka konceptualne zakłada rezygnację z materialnego bytu dzieła na rzecz uwiecznienia samej idei, w tym sensie wydaje się, że biżuteria – zawsze funkcjonująca w kontekście ciała i stroju – nie może podążyć tym tropem. Jednak dziś biżuteria, a jeszcze częściej „małe formy złotnicze” często wyrażają idee zarezerwowane dla wielkiej sztuki (plastyki), stanowią kwintesencję komunikatu – konceptu. Jako że w pracy muzealnej zajmuję się dawnym złotnictwem i biżuterią (Muzeum Okręgowe w Toruniu), a w ramach społecznej pracy pozazawodowej (SHS) także biżuterią nowoczesną, marzy mi się, aby Toruń był nie tylko kojarzony z badaniami nad biżuterią (choć konferencje „biżuteryjne” od kilku lat odbywamy poza Toruniem), ale by powstała reprezentatywna kolekcja współczesnej biżuterii i małych form złotniczych – inspirująca do twórczych skojarzeń, kształtująca gust estetyczny potencjalnych użytkowników biżuterii o walorach artystycznych. Cóż, miło pomarzyć… Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak