Możemy wierzyć lub też nie w nadprzyrodzone właściwości kamieni szlachetnych. Dla jednych są to gusła, które wkładamy w takie “prawdy objawione” jak to, że czarny kot przynosi pecha, a porcelanowy słonik – szczęście. Dla innych jest to wiedza, którą ludzkość poznała wieki temu, lecz o niej zapomniała.
Siła zaklęta w kamieniu
Kiedy bierzemy do ręki chłodny kamień czujemy, jak z każdą chwilą nabiera on ciepła – przekazujemy mu bowiem swoją energię, która zmienia się w to ciepło i łączy z energią kamienia. Ta interakcja między kamieniem a człowiekiem ma w sobie moc, która potrafi uzdrawiać nie tylko chore ciało, ale i duszę. Z czasem noszony przez nas kamień nabiera indywidualnych właściwości, poprzez bliskość ciała “zżywa” się z właścicielem. Osoby zajmujące się litomancją – czyli wróżeniem z kamieni przestrzegają przed ich nieostrożnym traktowaniem, oddawaniem w obce ręce, które mogą zakłócić i zanieczyścić ich rytm swoją energią. Kamienie są bowiem “otwarte” na przyjmowanie rozmaitych wpływów od wszystkich i wszystkiego, co je otacza. Na przykład osoby chore mogą nieświadomie przenieść na kamień energię choroby. Dlatego bardzo ważne jest, aby usunąć wszelkie negatywne wibracje i nieskoordynowane energie. Szczególnie ważne jest oczyszczenie biżuterii rodowej, przekazywanej z pokolenia na pokolenie przed jej założeniem – by ustrzec się obcej energii – która może być zarówno pozytywna, jak i negatywna. Najlepiej pozbyć się jej, opłukując kamień w letniej wodzie i pozostawiając do wyschnięcia na słońcu – tak by w trakcie suszenia nabrał energii całego kosmosu.
Blisko ciała
Tak jak wiele jest rodzajów kamieni – tyle jest również sposobów wykorzystania ich energii. Począwszy od nalewek przyrządzanych na bazie wody “z kamienia”, skończywszy na wystroju wnętrz z wykorzystaniem ich pozytywnej energii. Przykładem wykorzystywania kamienia w przyrządzaniu napojów może być również ich wrzucanie do beczek przy produkcji win w celu wytrącenia szkodliwych osadów. Tajemnice dotyczące tego, które z kamieni wykorzystuje się przy produkcji określonego gatunku wina, nawet współcześnie są niezwykle pilnie strzeżone przez producentów. Płyny na bazie kamieni szlachetnych spożywano kiedyś także w celu zdobycia siły witalnej lub używano do przemywania cery czy też mycia włosów. Jako remedia w feng shui, kamienie wykorzystywane są w postaci naturalnej – druzy, geody i skupiska oraz oszlifowane kamienie w postaci zawieszek. Należy jednak pamiętać, że najbezpieczniejsze są kształty oszlifowane i zbliżone do owalu. Szczególnie popularne w feng shui kamienie to agat i ametyst. Agat jest kamieniem ochronnym, przekazującym bezpieczeństwo i pewność. Przeciwdziała niekorzystnym wpływom z zewnątrz, natomiast ametyst ma działanie oczyszczające dla niematerialnego klimatu pomieszczenia, jak też i dla innych kamieni. Najpopularniejszym sposobem czerpania z dobrodziejstw naturalnych kamieni jest jednak noszenie ich blisko ciała – jako biżuterii z dodatkiem metalu lub bez. Można także nosić kamienie w woreczku, np. na szyi czy w kieszeni, portfelu lub torebce, jak również wszywać w ubranie. Ważne jest jednak wtedy, aby swój amulet co jakiś czas wziąć do ręki, by nawiązać z nim bezpośredni kontakt energetyczny.
Uzdrawiające kolory
Pozytywną energię kamieni wykorzystuje się również w medycynie niekonwencjonalnej, metoda ta nosi nazwę litoterapii i ma na celu wyrównanie niedoborów energetycznych organizmu i udrożnienie przepływu energii w poszczególnych punktach ciała. Można stosować ją profilaktycznie, można też terapeutycznie – jako uzupełniającą metody i środki medycyny akademickiej. Oczyszczone kamienie przykłada się bezpośrednio na bolące miejsce lub na konkretne czakramy, czyli kanały przepływu energii u człowieka. Każdemu czakramowi ciała przyporządkowany jest kolor, i to w zależności od niego stosujemy taki bądź też inny rodzaj kamienia, na przykład splot słoneczny (czakram 3) emanujący energią barwy żółtej, dzięki której uczucia i wyrażenia mogą być przetwarzane za pomocą intelektu, możemy pobudzić i wzmocnić, korzystając z kamieni emanujących właśnie barwę żółtą, czyli na przykład bursztynów, cytrynów czy tygrysiego oka, natomiast jeżeli odczuwamy potrzebę duchowego przebudzenia i oczyszczenia, wówczas kolorem fioletowym powinniśmy wspomóc znajdujący się pośrodku głowy w okolicach ciemiączka, czakram 7. Najlepiej więc jeśli do tego celu użyjemy kamienia o tej barwie, czyli na przykład fluorytu lub ametystu.
Siła z gwiazd
Starożytni astrologowie twierdzili, że człowiek musi używać liczb i kamieni tej planety, która jest słaba i stwarza nam przeszkody. Gdy uciekniemy się do nich, możemy uniknąć niepotrzebnych nieszczęść. Siła kamienia nie polega tylko na jego uzdrawiającej mocy, wiele osób wierzy również w jej magiczną moc. Każdemu znakowi zodiaku przypisany jest jeden lub kilka kamieni – aby ocenić i dokonać wyboru, który z nich “działa” i będzie nam służył jako tarcza ochronna, należy przez parę dni trzymać go blisko siebie i obserwować, co się dzieje. Jeśli będziemy cieszyć się dobrym samopoczuciem psychicznym i fizycznym – wtedy kamień możemy oprawić i nosić ze sobą cały czas. O pomoc przy wyborze właściwego kamienia możemy również poprosić astrologa.
W powszechnym mniemaniu diament jest najważniejszym kamieniem jubilerskim. I jest tak rzeczywiście, gdyż obrót diamentami oraz wyrobami go zawierającymi jest najważniejszą pozycją największych rynków jubilerskich świata. Jeszcze do niedawna jubilerskie egzemplarze diamentu nie miały poważniejszej alternatywy. Stworzyły ją dopiero jubilerskie diamenty syntetyczne
Od paru lat na najważniejszych rynkach jubilerskich, a od pewnego czasu także na polskim, pojawiają się coraz atrakcyjniejsze brylanty szlifowane z diamentów syntetycznych. Na pierwszy rzut oka diament wytworzony w laboratorium nie różni się niczym od diamentu wydobytego w kopalni.
Istotna różnica występuje dopiero w cenie. Przy tej samej jakości i prawie tych samych, a niekiedy nawet lepszych parametrach fizycznych, syntetyczne diamenty jubilerskie są wyraźnie tańsze od analogicznych diamentów naturalnych. I wszystko wskazuje na to, że w przyszłości różnica ta jeszcze się powiększy. Jednocześnie dla jednoznacznego odróżnienia jubilerskich diamentów syntetycznych i naturalnych nawet najlepsi znawcy diamentów potrzebują wsparcia nowoczesnej aparatury analitycznej. Problemy identyfikacyjne i znacząca różnica cen syntetycznych i naturalnych diamentów jubilerskich wpływają w negatywny sposób na zaufanie potencjalnych nabywców do diamentu.
Dla utrzymania zaufania w obrocie diamentami jubilerskimi używa się już od kilkudziesięciu lat różnorakich certyfikatów (świadectw). Pozytywne doświadczenia wynikające z certyfikacji brylantów sprawiły, że praktyką tą objęto także inne wartościowe kamienie jubilerskie. Certyfikat wystawiony brylantowi przez uznane laboratorium gemmologiczne gwarantuje nabywcy jego autentyczność i zaświadcza o jego jakości, biorąc za podstawę zunifikowane kryteria oceny (tzw. 4C).
Jeszcze do niedawna świadectwo takie mogło być wystawione jedynie jubilerskiemu diamentowi/brylantowi naturalnemu spełniającemu określone kryteria i wymogi, np. certyfikaty nie są wystawiane na diamenty naturalne upiększone metodą Yehudy. Tych wymogów nie spełniały także jubilerskie diamenty syntetyczne. Okazało się jednak, że pod naporem sytuacji i dokonujących się zmian rynkowych, świadectwa takie mogą być wystawiane też diamentom syntetycznym.
Z oczywistych powodów, jako że ok. 50 proc. światowych obrotów diamentami jubilerskimi dokonuje się na rynku amerykańskim, prekursorem zmian w tym względzie były amerykańskie instytuty gemmologiczne, a w szczególności najpotężniejszy z nich, czyli Amerykański Instytut Gemologiczny (GIA), którego prezydent w czerwcu 2006 roku na forum World Diamond Congress w Tel-Awiwie doprowadził do wyrażenia zgody światowego gremium decyzyjnego na rozpoczęcie wystawiania z początkiem 2007 roku certyfikatów też diamentom syntetycznym. Przeciął w ten sposób ostry spór toczący się od paru lat w łonie różnych organizacji branżowych i korporacyjnych pomiędzy producentami jubilerskich diamentów syntetycznych a oferentami diamentów naturalnych.
Wprawdzie oficjalną osią sporu była terminologia, ale w gruncie rzeczy chodziło o zabezpieczenie rozbieżnych przecież interesów producentów jubilerskich diamentów syntetycznych i oferentów jubilerskich diamentów naturalnych. Producenci jubilerskich diamentów syntetycznych chcieli, by nabywca otrzymywał jednoznaczną informację o oferowanym produkcie już w jego nazwie. Stąd lansowanie na różnych forach takich określeń, jak “man-made diamond” czy “laboratory grown diamond” i niechęć, a nawet ostra walka z takimi nazwami, jak “artificial diamond” czy “cultured diamond”, lansowanymi z kolei na różnych forach przez oferentów jubilerskich diamentów naturalnych.
Szczególnie te ostatnie określenia raziły producentów syntetycznych diamentów jubilerskich, gdyż w ich mniemaniu sugerowały potencjalnym nabywcom, że syntetyczny diament jubilerski jest tylko marną imitacją jubilerskiego diamentu naturalnego. Z kolei oferenci naturalnych diamentów jubilerskich zabiegali o to, by nazwa diamentu proponowanego nabywcy odróżniała jednoznacznie i do pewnego stopnia negatywnie naturalny diament jubilerski od syntetycznego diamentu. W poszukiwaniu konsensusu czołowe światowe laboratoria gemmologiczne opowiedziały się, jak na razie, za nazwą “laboratory grown diamond”. Znalazło to m.in. wyraz w treści inskrypcji wypalanych laserem na rondyście syntetycznych brylantów certyfikowanych przez GIA.
W ślad za GIA poszły inne znaczące gemmologiczne laboratoria certyfikujące, obsługujące głównie rynek amerykański. Najważniejsze z nich to IGI Laboratory (International Gemological Institute) i EGL (European Gemological Laboratory).
Odpowiadając na postulaty oferentów jubilerskich diamentów naturalnych, zadbano o to, by certyfikat brylantu wyszlifowanego z diamentu syntetycznego różnił się wyglądem od certyfikatu diamentu naturalnego. Stąd np. niespotykana w certyfikatach diamentów naturalnych żółta barwa tła w certyfikacie syntetycznego diamentu jubilerskiego wystawianym przez IGI Laboratory oraz tła sporej kolumny w certyfikacie wystawianym przez GIA. Kojarzy się to w oczywisty sposób z przeważnie żółtawą barwą pierwszych syntetycznych diamentów jubilerskich; podobną funkcję pełni szare tło sporej kolumny w certyfikacie EGL; różni się ono istotnie od niebieskiego tła certyfikatu jubilerskich diamentów naturalnych.
Ten walor ma również użycie odmiennego formatu w certyfikacie syntetycznego diamentu jubilerskiego IGI. Z kolei odpowiadając na postulaty producentów syntetycznych diamentów jubilerskich w kluczowych miejscach certyfikatu syntetycznego diamentu jubilerskiego użyto nazwy “laboratory grown”; sformułowanie to pojawia się także w postaci laserowej inskrypcji na rondyście certyfikowanego syntetycznego brylantu. Ponadto w każdym takim certyfikacie podane są krótkie wyjaśnienia dotyczące tego, czym jest diament syntetyczny, w jaki sposób powstaje, jak się go identyfikuje i na podstawie czego ocenia.
Zapoznając się z treścią certyfikatu syntetycznego diamentu jubilerskiego, łatwo można zauważyć nowy typ informacji o dokumentowanym diamencie (np. wskazana jest metoda jego otrzymania, typ, sposób powstania barwy, charakter fluorescencji w długofalowym i krótkofalowym ultrafiolecie, istotne cechy mikroskopowe), ale także nową terminologię, opracowaną specjalnie z myślą o ocenie barwy i czystości takich diamentów, wyraźnie różną od tej stosowanej względem naturalnych diamentów jubilerskich; wskazane i omówione pokrótce są także laboratoryjne metody ich identyfikacji oraz uzyskane nimi wyniki.
Dla nabywców zainteresowanych dokładniejszym zapoznaniem się z właściwościami syntetycznych diamentów jubilerskich, metodami ich produkcji oraz badaniem i oceną, przygotowano informację techniczną dołączaną na życzenie do certyfikatu. W procesie tworzenia certyfikatu brylantu kluczowa stała się kwestia identyfikacji natury diamentu i stosowanych względem niego procedur upiększania. By tego skutecznie dokonać, trzeba koniecznie odwołać się do wyspecjalizowanych metod analitycznych.
Mogą się tego podjąć tylko te laboratoria gemmologiczne, które dysponują odpowiednią technologią, potrzebną do tego aparaturą analityczną (patrz “Polski Jubiler” 3/2008), właściwie przygotowaną kadrą oraz zasobem niezbędnych informacji (choćby w postaci katalogów widm wzorcowych). By w krótkim czasie zgromadzić zasób informacji adekwatny do dokonującego się nieustannie postępu w dziedzinie pozyskania i wytwórczości materiałów jubilerskich, konieczna jest ścisła współpraca certyfikujących laboratoriów gemmologicznych.
Działalność taką podjęto już w EGL, opracowując i wdrażając Cross-referencing Identification System (CIS), czyli interaktywny komputerowy system gromadzenia danych identyfikacyjnych, obejmujący wszystkie laboratoria tej grupy rozlokowane w kluczowych miejscach obrotu kamieniami jubilerskimi. W systemie tym archiwizowane są dane przekazywane bezpośrednio z urządzeń analitycznych; są tam zawarte wszelkie informacje przydatne potencjalnie dla identyfikacji kamienia jubilerskiego, w tym w szczególności diamentu. Za pośrednictwem internetu zbiór owych informacji może być konsultowany i wykorzystywany z dowolnego miejsca na świecie przez upoważnione osoby i/lub współpracujące laboratoria gemmologiczne.
Podsumowując, warto zauważyć, że dzięki formalnemu usankcjonowaniu certyfikacji syntetycznych diamentów jubilerskich pokonano kolejną poważną przeszkodę na drodze do ich rynkowej nobilitacji. Można oczekiwać, że syntetyczne diamenty jubilerskie powtórzą rynkowy sukces pereł hodowanych, które w XX wieku, stopniowo, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, nieomal zupełnie wyparły perły naturalne z obrotu rynkowego. Podobnie stanie się zapewne z jubilerskimi diamentami naturalnymi.
Laboratorium Gemmologiczne Uniwersytet Śląski