Napady na naszych jubilerów nie należą do rzadkości, chociaż polscy bandyci operują głównie w Belgii, Niemczech, Holandii. Tam działają wyspecjalizowane w okradaniu salonów jubilerskich gangi. W kraju nie pozostają bezkarni. Wcześniej czy później trafiają do więzienia.
Lublin
W Sądzie Okręgowym rozpoczął się właśnie proces pięciu mężczyzn oskarżonych o napad w maju 2006 r. na rzemieślnika spod Lublina zajmującego się produkcją wyrobów z bursztynu. Gospodarza nie było w tym czasie w domu. Bandyci zastali tylko jego żonę oraz dwójkę nastoletnich dzieci. Ukradli kilkaset kilogramów bursztynu, w tym gotową już biżuterię. Łącznie ich łup wart był milion złotych.
Policja przez wiele miesięcy poszukiwała złodziei. Działania operacyjne doprowadziły śledczych we wrześniu 2007 roku aż do Hongkongu, na targi kamieni szlachetnych. Właśnie tam rzemieślnik spod Lublina zauważył na jednej z wystaw skradzione mu wyroby. Fakt ten powiązano z braćmi Jerzym i Mirosławem K., kolekcjonerami ze Szczecina, obecnymi na targach. Obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani. Prokuratura twierdzi, że to oni zlecili kradzież. Zatrzymany został także emerytowany policjant, na którego posesji pod Sandomierzem złodzieje schowali skradziony bursztyn.
Koszalin
Policjanci z Koszalina zatrzymali drugiego ze sprawców napadu na jubilera. W połowie września ubiegłego roku dwaj mężczyźni pobili właściciela sklepu i skradli biżuterię o wartości ponad 32 tysięcy złotych. Pierwszy z przestępców wpadł w końcu listopada. Drugi – 4 grudnia. Obydwaj zostali tymczasowo aresztowani.
Śledczy badają teraz, gdzie trafiły zrabowane przedmioty. Przypomnijmy – do napadu doszło w centrum miasta. Dwóch mężczyzn wtargnęło do sklepu jubilerskiego i pobiło właściciela. Następnie ukradli biżuterię o wartości powyżej 32 tysięcy złotych i uciekli. Policjanci z Koszalina prześwietlali środowisko przestępcze, typując osoby, które mogły mieć związek z tym zdarzeniem. Szukano też świadków napadu. Trop poprowadził funkcjonariuszy do małej miejscowości w gminie Polanów. 20-letni Łukasz M. wpadł 29 listopada.
Policjanci zatrzymali go w jego domu. Młody chłopak przed mundurowymi schował się wówczas na strychu. Drugi ze sprawców został ujęty 4 grudnia. Okazało się, że Łukaszowi M. towarzyszył 21-letni Mateusz P. Obydwaj zostali tymczasowo aresztowani. Śledczy badają także, gdzie trafiła zrabowana przez mężczyzn biżuteria.
Kraków
Małopolska policja poszukuje sprawców napadu na sklep jubilerski. Łupem bandytów padły wyroby ze złota wartości około 7 tys. złotych. 27 grudnia około godz. 17.20 do jednego z krakowskich sklepów jubilerskich w dzielnicy Krowodrza weszło dwóch mężczyzn. Jeden z nich używając młotka rozbił kilka szklanych gablot z biżuterią, a następnie obydwaj zaczęli rabować znajdujące się tam złoto w postaci łańcuszków i bransolet.
Będący w sklepie właściciel rzucił się na jednego z przestępców i po wyrwaniu mu młotka uderzył go nim w głowę. W tym samym czasie drugi z napastników użył gazu łzawiącego, co spowodowało, że obydwaj bandyci mogli uciec. Prowadzący sprawę policjanci dysponują nagraniem z monitoringu, na którym widoczni są obaj napastnicy.
Łódź
20 grudnia ubiegłego roku dwaj mężczyźni obrabowali sklep jubilerski przy ul. Piotrkowskiej. Jeden z nich poprosił o pokazanie pierścionka, po czym zażądał wydania całej palety z takimi wyrobami. Kiedy ekspedientka podała mu ją, wsypał biżuterię do torby reklamowej i wraz ze wspólnikiem uciekł ze sklepu. Wartość skradzionych precjozów oceniono na 40 tys. zł.
Częstochowa
W końcu ubiegłego roku policja częstochowska zatrzymała byłego pracownika huty szkła Guardian, a prokuratura oskarżyła go o udział w kradzieży 720 kg czystego srebra ze strzeżonego magazynu tejże huty. Mężczyzna przyznał się do zarzucanej mu kradzieży i wskazał wspólników – 33-letniego Sebastiana Z. (pracownika Guardiana) i 28-letniego Krzysztofa S. Oni również przyznali się do skoku.
Zdaniem policji organizatorem kradzieży był 32-letni Krzysztof Ciwiński – niestety podejrzany ukrywa się i śledczym nie udało się go namierzyć. Kradzież musiała być starannie przygotowana, bo nie jest łatwo “wynieść” trzy wielkie blachy o wymiarach 3,71×2,4 metra. Srebro próby 99,98 warte było około 600 tys. zł.
Nie wiadomo, kiedy doszło do kradzieży, ponieważ od 21 grudnia 2006 roku do 2 stycznia roku następnego nikt do magazynu nie zaglądał. Policja została powiadomiona o kradzieży 4 stycznia. Okazało się, że plomby w drzwiach do magazynu były uszkodzone, a kłódka przecięta. Śledczy przyjęli – i jak się okazało – słusznie, że w skoku musieli brać udział pracownicy huty.
Materiały ze źródeł policyjnych