Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 04/2022 (id:190)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2022-04

Biżuteria zawsze znajdzie swoje miejsce

Rozmowa z Michaliną Owczarek-Siwak
o polskiej sztuce złotniczej

pj-042022a-358984-713971

pj-042022a-277305-129273
W Instytucie Biżuterii na Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi prowadzi pani Pracownię Podstaw Projektowania Biżuterii. Jak z tej perspektywy ocenia pani poziom polskiej szkoły złotniczej?

Tak, prowadzę Pracownię Podstaw Projektowania Biżuterii i dodatkowo kurs manualny. Są to zajęcia dla studentów I roku studiów licencjackich. To na nich stawiają pierwsze kroki, zanim poznają inne pracownie związane z biżuterią i ostatecznie wybiorą jedną z pracowni specjalistycznych, w której zrobią dyplom. Mam do czynienia z bardzo świeżymi ludźmi, którzy nie mają jeszcze ukształtowanych poglądów na temat projektowania, ale jedynie ogólny ogląd tego, co dzieje się w branży i jak ona właściwie wygląda. Wpływanie na świadomość młodych ludzi bywa trudne, ale bardzo satysfakcjonujące. Szczególnie że większość rozwija się bardzo szybko i chętnie. Warto jednak zwrócić uwagę, że studenci są teraz zupełnie inni, wychowani na smartfonach i internecie, mają inne podejście do życia. Dlatego zajęcia muszą być dostosowane do ich sposobu myślenia i działania. Studenci oczywiście są różni i każdego trzeba traktować indywidualnie. Część z nich ma ambicje zostać artystami, dla niektórych akademia jest etapem na drodze do bycia projektantem biżuterii komercyjnej, pozostali w trakcie studiów zmieniają zainteresowania i idą w innym kierunku. Bez względu jednak na to, ilu z nich wybierze drogę związaną z biżuterią w późniejszym życiu, wydaje mi się, że w dalszym ciągu polska szkoła złotnicza nie odstaje poziomem od zagranicznych.

Jest pani zarówno teoretykiem, jak i praktykiem w zakresie projektowania i tworzenia biżuterii. Czy mogłaby pani podzielić się swoją refleksją na temat biżuterii artystycznej w Polsce? Co zmieniło się w ostatnim czasie? I czego możemy spodziewać się w przyszłości?

Wydaje mi się, że biżuteria artystyczna w Polsce zdominowana jest przez starych wyjadaczy. Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony młodzi ludzie mają świetne przykłady polskiego złotnictwa, okazję, by zapoznać się z nim na wszelkiego rodzaju wystawach, poznać osobiście autorów, ich poglądy, nauczyć się czegoś od mistrzów, co jest wspaniałe. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że ta aura dla młodych ludzi jest onieśmielająca, przez co nie biorą oni udziału w takich przedsięwzięciach. Mam wrażenie, że najmłodsze pokolenie, które gdzieś się pokazuje, ma już około 40 lat. Niemniej jednak wydaje mi się, że polska biżuteria artystyczna cały czas się rozwija. Twórcy są coraz bardziej otwarci, odważni. Mogą o tym świadczyć chociażby Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej w Legnicy, do którego wybieranych jest coraz więcej prac polskich twórców, ale i zagraniczne konkursy, takie jak Tincal lab. Brakuje mi może trochę większej różnorodności. Spotykam się z tendencją, że na konkursach czy wystawach, pokazywane są cięgle te same prace. Oczywiście posiadanie swojej stylistyki jest naturalne i należy być wiernym swoim przekonaniom, jednak denerwujące jest, kiedy na problem zawarty w tematyce konkursu dostajemy ciągle tę samą odpowiedź, którą bez czytania podpisu można od razu przypisać konkretnemu twórcy. Ma się wtedy wrażenie, że nieustannie ogląda się to samo. Podobnie jest z biżuterią artystyczną przeznaczoną do sprzedaży. W pewnym momencie wszystko zaczyna się zlewać w jedną całość. Biorąc jednak pod uwagę, że Polska, niestety w dalszym ciągu, ma mało odbiorców biżuterii artystycznej, szczególnie tej z przekazem, tej odważnej, twórcy kierują swoje prace raczej w stronę pokazową czy też wystawową. Jednak wydaje mi się, że z czasem się to zmieni, głównie za sprawą pokolenia, które w tym momencie zaczyna studia. Są mimo wszystko bardziej otwarci i nie wstydzą się głośno mówić tego, co chcą powiedzieć, nie są aż tak zachowawczy w swoich poglądach i wizerunku.

Akademia Sztuk Pięknych w Łodzi to najznamienitsza polska uczelnia kształcąca projektantów i twórców biżuterii. Pracuje pani na co dzień z młodymi ludźmi, którzy wiążą swoje życie artystyczne i zawodowe z biżuterią, ucząc się jej w murach ASP. Stąd też moje pytanie: czym dla młodego pokolenia twórców jest biżuteria – samodzielnym dziełem sztuki czy przedmiotem użytkowym?

Myślę, że to zależy od osoby. Kiedy studenci do nas przychodzą, zazwyczaj biżuteria kojarzy im się w bardzo określony sposób. Najczęściej są to pierścionki zaręczynowe i drobne przywieszki na cieniutkich łańcuszkach. Dlatego na samym początku jest im dość trudno, bo muszą przedefiniować wszystko, co do tej pory wiedzieli, i otworzyć się na zupełnie inny świat. Wszyscy pedagodzy instytutu mają określone pojmowanie biżuterii, każdy z nas wyrastał z tego samego źródła i nawet jeżeli podlegało ono pewnym modyfikacją, to rdzeń jest taki sam. Staramy się przekazywać dalej te założenia. Moim zdaniem biżuteria, bez względu na to, czy artystyczna, czy komercyjna, jest przedmiotem użytkowym, a przynajmniej powinna taka być. Pytanie jednak, na czym ma polegać ta użytkowość i czy to nie twórca określa jej zakres. Między innymi takie pytania stawiam studentom, to ich rozwija, mam nadzieję. Studia to jest ostatni moment, kiedy mogą poszaleć i tworzyć nawet najdziwniejsze rzeczy, ale właśnie takie działania pozwolą im potem projektować nowe wzory, skierowane do wybranej przez siebie grupy odbiorców. Tak naprawdę nie jest istotne, czy dalej w życiu zawodowym obecni studenci będą projektantami biżuterii artystycznej, komercyjnej czy jeszcze innej. Tu uczą się kreatywności, myślenia w nieszablonowy sposób i przełożenia tego na to, co robią, ale i tego, czym dla nich jest biżuteria i jak ją pojmują. Jest wiele definicji biżuterii i chociaż wiem, że wielu twórców się ze mną nie zgodzi, to tak naprawdę każdy pojmuje ją inaczej. I to dobrze, dzięki temu ten temat jest dalej otwarty, a co za tym idzie – dalej się rozwija.

Czy można, pani zdaniem, dokonać podziału na biżuterię artystyczną i komercyjną? Czy te dwie, zdawałoby się, zgoła odmienne dziedziny mogą współistnieć?

Wydaje mi się, że dziedzina biżuterii jest bardzo rozległym tematem i ma wiele grup. Samą artystyczną można podzielić na przynajmniej dwie – narracyjną i sprzedażową. Jednak nie jestem pewna, czy te wszystkie podziały nie są sztucznie wytworzonymi uproszczeniami tylko po to, aby odbiorcy było łatwiej zdefiniować, czego potrzebuje. Oczywiście jest wiele różnic między tymi dwiema wspomnianymi grupami, chociażby materiały, z których powstają, czy liczba egzemplarzy, w jakiej został wykonany konkretny model, ale to chyba dobrze, dzięki temu, zarówno twórcy, jak i odbiorcy mają większe pole manewru. A czy mogą współistnieć? Przecież tak jest.

Jak ocenia pani zmiany, jakie dokonały się w ostatnim czasie na rynku biżuterii? Pandemia bowiem wprowadziła biżuterię do nieco innego świata – wirtualnego. W przestrzeni cyfrowej organizowane były wystawy biżuterii, prezentowane nowe kolekcje, odbywały się debaty na temat jej przyszłości. Czy wobec tego przyszłość biżuterii leży w świecie wirtualnym? A jeśli tak, to czy to wciąż biżuteria?

Już oglądanie biżuterii w gablocie jest dla mnie dużym ograniczeniem, ale mam chociaż poczucie, że ten przedmiot jest obok mnie. Jestem osobą, która lubi doświadczać emocji osobiście, internet jest wspaniały, ale to tylko namiastka doznań. Pandemia wymusiła na wszystkich cieszenie się właśnie tą namiastką. Gdyby nie wirtualne wystawy, debaty itp., przez dwa lata tkwilibyśmy w kompletnej próżni. Myślę, że to było zło konieczne, wygodne, to prawda, ale w dalszym ciągu zło. W pewien jednak sposób zostały otwarte kolejne drzwi, których raczej nie da się już zamknąć. Dzięki temu można obejrzeć wystawy z całego świata, nie ruszając się z kanapy. O ile wirtualny rozwój biżuterii pod względem wystawienniczym czy edukacyjnym jest dobrym rozwiązaniem i na pewno dalej będzie się rozwijał, o tyle nie rozpatrywałabym tego jako biżuterii stricte, ale raczej jako nowy sposób na pokazanie jej szerszemu gronu odbiorców.

Świat, w którym przyszło nam żyć, wymusza zmianę w sposobie postrzegania rzeczywistości, zmusza nas do przedefiniowania naszych wartości i celów. Czy pani zdaniem w tym świecie jest miejsce na biżuterię? A jeśli tak, to jakie?

Gdybym powiedziała, że nie ma już miejsca na biżuterię, wówczas to, co robię, nie miałoby sensu. Historia pokazała wielokrotnie, że biżuteria zawsze znajdzie swoje miejs c e . Nawet czasy wojenne nie spowodowały, że zniknęła. Patrząc w przeszłość, łatwo zauważyć, że to, jak postrzegana jest ta dziedzina, wiąże się z sytuacją społeczną i ekonomiczną. W ciężkich czasach była inwestycją, w tych łagodnych być może fanaberią, ale właśnie wtedy najbardziej się rozwijała. Obecnie bywa różnie. Wydaje mi się, że po raz kolejny w grę wchodzi ten uproszczony podział na biżuterię komercyjną i artystyczną. Z jednej strony mamy drogocenne kruszce, metale i kamienie, które są inwestycją, z drugiej – biżuterię, która ma moc przekazywania idei, która jest wartościowa pod względem tego, o czym i w jaki sposób mówi, ale i do kogo przemawia. Obie te rzeczy są ważne, ale mam wrażenie, że w obecnych czasach idea ma silniejszą moc, szczególnie że łatwo jest ją szerzyć.

W jakim kierunki ma podążać teraz biżuteria? Czy mogłaby pani pokusić się o stworzenie prognozy dla zjawisk biżuteryjnych, które będą nas czekały w najbliższej przyszłości?

To trudne pytanie. O ile w przeszłości łatwo zauważyć pewien podział na style, naprzemiennie roślinne i geometryczne, o tyle od jakiegoś czasu tego typu tendencje się przeplatają, zazębiają, a nawet łączą. Podążanie biżuterii w konkretnym kierunku jest uzależnione od wielu czynników, m.in. od odbiorcy, a konkretnie od określonego odbiorcy. Owszem twórca, projektant wyznacza trendy, ale to adresat komunikatu musi je zaakceptować, żeby miały sens. Dla różnych dziedzin biżuterii będzie to ktoś inny. I znowu – odbiorca biżuterii komercyjnej zwróci uwagę m.in. na jakość materiałów (inwestycja), z kolei osoba zainteresowana biżuterią artystyczną – na idee. O ile w przypadku biżuterii, która ma stanowić inwestycję, kryteria są dość jasne, o tyle stworzenie prognozy dla zjawisk biżuteryjnych dotyczących idei już się komplikuje. Odnoszę jednak wrażenie, że obecnie bardziej zwraca się uwagę na otaczające problemy, pośrednio także dlatego, że jest lepszy dostęp do informacji. Dowodem na to, że biżuteria idzie w tym kierunku, może być to, że od jakiegoś czasu mamy do czynienia z wszelkiego rodzaju nawiązaniami do walki o planetę, recycling, upcycling, używanie naturalnych materiałów itp. Myślę, że ta tendencja dalej będzie się rozwijała wraz z rozwijającą się świadomością ludzi.

Dziękuję za rozmowę.

 Rozmawiała Marta Andrzejczak