Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 01/2021 (id:184)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-2021-01

Sztuka na dotyk, nie kliknięcie

Rozmowa z Justyną Teodorczyk, dyrektorką Galerii Sztuki w Legnicy o polskiej sztuce złotniczej w czasie pandemii i tegorocznym Festiwalu Srebra.

q1

Polski Jubiler: Zakończyła się kolejna kulminacja Festiwalu Srebra, która w tym roku po raz pierwszy odbyła się on-line. Jak ocenia Pani tegoroczny Festiwal? Czy można mówić o sukcesie przedsięwzięcia?

Justyna Teodorczyk: Zacznę od tego jak oceniają go inni, bo to jest dla nas o tyle miłe, co nawet zaskakujące. Usłyszeliśmy mnóstwo gratulacji i słów podziwu. Wśród nich były takie, że przetarliśmy szlaki, stworzyliśmy standardy, pokazaliśmy wzór i klasę w organizacji wydarzeń on-line. Fakt, włożyliśmy w to wiele wysiłku, pracy i czasu, jednak trudno nam patrzeć na to z wyniosłością profesjonalistów. Było to dla nas nowe wyzwanie i raczej ciężko zapomnieć to, co chcielibyśmy poprawić, zrobić lepiej, raz jeszcze przemyśleć. Pomimo próby generalnej w postaci jesiennego „Action Collection”, gdzie stacjonarna wystawa była ograna wirtualnie, Festiwal SREBRO to była sprawa całkiem innego kalibru. Dość powiedzieć, że powstało kilkanaście filmów, katalogi, sesja zdjęciowa, mnóstwo projektów wizualnych i dziesiątki postów, okolicznościowych relacji zdjęciowych i materiałów prasowych czy i multimedialnych. Nie wspominając o przygotowaniu wirtualnych obrad jury, co było całkowitym„kosmosem”, biorąc pod uwagę fakt, że mówimy o najbardziej „cielesnej”, haptycznej, kontaktowej i do tego mocno zmysłowej kategorii sztuki. Więc podsumowując – Festiwal oceniam na pięć i dodam, że to zasługa całego zespołu, bo daliśmy z siebie wszystko i każdy bez wyjątku ma tu swój nieoceniony wkład. Raz jeszcze dziękuję bardzo moim dzielnym pracownikom! A także za wszystkie życzliwe słowa z różnych części kraju, one nas budują i dają siłę do pracy.

q2

Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku spotkamy się w maju w Legnicy podczas Festiwalu Srebro, ale czy tegoroczne doświadczenie zorganizowania wydarzenia w sieci pozwoli na obejrzenie „Legnicy” on-line już zawsze? Krótko mówiąc, czy w przyszłym i kolejnych latach będzie można śledzić najważniejsze wydarzenia w branży jubilerskiej również w sieci?

To pytanie popandemiczne faktycznie nasuwa się wszystkim organizatorom i odbiorcom. Odpowiedź jest równie oczywista – jasne, że chcemy utrzymać tę wartość dodaną i standardy, które utarły się w tej nowej rzeczywistości. Filmowe oprowadzania, zdalna obecność tych, którzy są zbyt daleko, dobre multimedialne produkcje. To może pomóc podzielić się Srebrem ze wszystkimi, którzy nie mogliby z nami być w inny sposób, np. z drugiej strony globu. Jednakowoż, nie zapominamy, że sztuka nie jest szczególnie „wirtualna”, jest materialna, skupiona na formie, właśnie „sztuczna” i niech taką zostanie. Parafrazując tegoroczne hasło festiwalu – wciąż jesteśmy ludźmi i potrzebujemy prawdziwego, niezapośredniczonego technologicznie kontaktu: magicznego momentu wkroczenia do wyciszonej galerii, pochylenia się nad rozświetloną gablotą, obiektu przed oczami, bólu pleców i nóg po godzinach oglądania wystaw. Potrzebujemy też siebie, człowieka z krwi i kości, rozmów, spotkań, tłumu i szmeru podczas gali i głośnych braw dla artystów. Nie tracimy nadziei, że to wszystko znajdziemy w Legnicy już za niecały rok.

Podczas Festiwalu rozstrzygnięty został 29. Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej„Wciąż człowiek?”, który w tym roku poruszał niezwykle ciekawą, kwestię transhumanizmu. Jak ocenia Pani tegoroczny konkurs? Czy mimo zmiany formuły cieszył się zainteresowaniem artystów?

Temat 29 MKSZ dotknął kwestii faktycznie bardzo pociągającej, ale też trudnej i ważnej. Skłaniam się ku temu, by tak myśleć o sztuce w ogóle. Wolę widzieć w niej większą sprawę niż li tylko bezmyślne i egoistyczne „dokładanie” do świata obiektów. Uważam, za wieloma autorami, że artystom chodzi o coś więcej, chcą po swojemu naprawiać świat. Politycy go psują, nauka rozkłada ręce, a oni wołają S.O.S. i ja w tym wołaniu zawsze słyszę nadzieję na jakiś ratunek. A w biżuterii autorskiej to wygląda szczególnie interesująco. Przejście od paradygmatu: moja praca„zdobi innego”na„wyraża mnie” to kwintesencja tego, o co chodzi w działaniu i geście artystycznym. Bo to już tylko jeden krok do: moja biżuteria „zmienia ciebie” czyli właśnie zaczyna zmieniać świat. Jeśli kilkucentymetrowa praca łódeczki z kolorowymi błyskotkami nawiązująca do dramatu uchodźctwa (praca Tieke Sheerlink nagrodzona Srebrną ostrogą) potrafi w parę sekund wywołać łzy, co widziałam nie raz, to znaczy, że biżuteria ma siłę spowodować „trzęsienie ziemi” w naszych głowach.

q3

Czy można znaleźć wspólny mianownik dla prac nadesłanych przez artystów z całego świata na 29. MKSZ„Wciąż człowiek?”?

Będzie nim na pewno znak zapytania, który wieńczy hasło. Ten pytajnik właściwie przerósł temat, mógłby być sam bez słów, bo tylko parę razy w historii globu zawisł nad planetą tak wymownie. I choć hasło zostało wymyślone przed tym, zanim świat wstrzymał oddech, stało się wyjątkowo czy wystarczająco katastroficzne. O koszmarnych i najdramatyczniejszych historiach filmowych mówi się „scenariusz napisało życie”, gorące uczynki naczelnego sapiens genialnie podsumowali Zofia i Witold Kozubscy (pracą o tytule): „za tym wszystkim stoi człowiek, wciąż człowiek”. Wprawdzie pozbawiając zdanie pytajnika pozbawili nas nadziei, ale dla wielu innych artystów znak zapytania jednak był tym, który „ginie ostatni”. Bo pytanie zawsze daje szansę. I dla mnie to jest wystawa dzieł-pytań, na które odpowiedź musimy znaleźć po pierwsze sami jako odbiorcy, po drugie wspólnie – jako ludzkość.

W przyszłym roku odbędzie się 30. MKSZ, czy może Pani zdradzić jak Galeria Sztuki w Legnicy świętować będzie tę okrągłą rocznicę powstania jednego z najważniejszych na świecie konkursów złotniczych?

Podchwycę słowo„świętować”, życząc Czytelnikom i sobie, by do tego doszło. Dopiero dzielenie radości, emocji, czasu i przestrzeni, sprawia, że Festiwal żyje. Same wystawy tworzą scenografię do spektaklu, ale bez publiczności reflektory nie rozbłysną. Dlatego bardzo brak nam publiczności, bez której Srebro nie błyszczy. Blasku i wartości nadają mu setki przejechanych kilometrów, tysiące spojrzeń na obiekty i kroczków wydreptanych pośród gablot, w rynku szlakiem wystaw i trzy dni rozmów, spotkań i właśnie świętowania z bliskimi festiwalowi ludźmi tryumfu tej najdroższej nam sztuki.

Czy w najbliższym czasie w Galerii Sztuki w Legnicy szykują się zmiany? Jakie ma Pani plany na najbliższą przyszłość?

Tak, najbliższa to zmiana ekspozycji (śmiech). W końcu bowiem pożegnamy nawet główną wystawę konkursową „Wciąż człowiek?”, którą postanowiliśmy przedłużyć jeszcze na czas wakacji. Potem rzucamy się w wir pracy do wystaw malarstwa, sztuki audiowizualnej, a na koniec roku i rzeźby. Po drodze projekt ekologiczny, który ma uświadomić oraz odmienić społeczność i nas samych, kolejne dwa edukacyjne. Szykujemy też III Dolnośląskie Forum Edukacji Kulturowej, które – poniekąd w uznaniu moich doświadczeń czy sukcesów i kontaktów na polu animacji kultury, które rozwijałam w trzech legnickich instytucjach i dwóch fundacjach – udało się pomyśleć w Legnicy i które po raz pierwszy odbędzie się w teamie z oraz w galerii sztuki, a nie w centrach kultury. A zimą wracamy do świata biżuterii autorskiej ze wspaniałym projektem „Głos kobiet”, którą zorganizowała Galeria Yes z Poznania. Przy okazji dziękuję Magdalenie Kwiatkiewicz, Ilonie Rosiak i całemu zespołowi galerii za tę wystawę tak ważną dla polskich artystek, kobiet i dążeń, a także możliwość jej przeniesienia. Czy pandemia zmieniła podejście Polaków do sztuki? Czy zauważyła Pani zmiany, które będą miały wpływ na postrzeganie sztuki złotniczej w Polsce i na świecie? Oby nie zmieniła podejścia w odejście. Oby nauczyła inwestowania w sztukę, wspierania twórców, nie zabrała nam targów i międzynarodowych kontaktów, nie zamroziła tego „rynku”. Współczuję wszystkim jurorom świata z konkursów sztuki dylematu zdalnych wyborów. Oby „zdobycze” pandemii – czas, namysł, tęsknota za namacalnym i prawdziwym kontaktem, potrzeba głębi i dzielenia się sobą, przyniosły sztuce większą popularność. Obyśmy poznali jej terapeutyczną i społeczną siłę.

Wiele muzeów i galerii sztuki w czasie lockdownów „przeniosła się do świata wirtualnego”. W sieci prezentowane były nie tylko zbiory muzealne, zwiedzanie on-line, ale także organizowane były warsztaty, wykłady czy wernisaże, w których może było uczestniczyć za pośrednictwem internetu. Należy zauważyć, że wydarzenia te cieszyły się dużym zainteresowaniem a sztuka stała się dostępna „z domu”. Jak ocenia Pani to zjawisko?

Jako pokoleniowy X, czyli na pół cybersceptyk, nie wierzę w przenosiny do świata wirtualnego i nie uwierzę chyba póki nie najem się od klikania, niczym Tamagotchi (śmiech). Nie chcę skazywać sztuki na pułapkę sieci, widza na sztukę bezdotykową. A wszelkie takie próby, które z konieczności podejmujemy i my, nazywam bardziej „podtrzymywaniem relacji” niż sztuką. W teatrze pragnę obserwować kurz wznoszący się z desek sceny, na koncercie rockowym czuć decybele na płucach, a do galerii zaprosić tych, którzy kochają gdy obraz„gada”po swojemu – pachnie, błyszczy refleksami światła, dominuje przestrzeń, przemieszcza się ze wzrokiem patrzącego. Pragnę by przyszłoroczne jury krążyło między stołami, deliberowało między sobą nie tylko potencjometrem na ekranie, ale i mową ciała broniąc swoich biżuteryjnych faworytów, ważyło werdykt w dłoniach, na ciele, bo tam jest miejsce biżuterii… A potem my, jak co roku, „oddamy” ją publiczności.

A co dobrego przyniosła nietypowa formuła Srebra?

Cudowne były poszczególne wizyty gości festiwalowych, siłą rzeczy w tym roku głównie z Polski. Piękne było też wsparcie partnerów, to, że sponsorzy zostali z nami, a wszyscy nam zaufali. Wielu naszych stałych bywalców, przyjaciół i ludzi z branży faktycznie oglądało kulminację, nasze filmy, pobierali katalogi i śledzili informacje. Nasze portale i strona festiwalu przeżywały oblężenie. Jeśli wierzyć feedbackowi, co chętnie czynimy – Srebro popłynęło w świat i …niech wraca. Wracajcie do nas za rok! Nie sposób wyliczyć wszystkich, którzy odwiedzili nas osobiście, ale da się zamieścić tu gorące pozdrowienia dla nich! Dziękujemy za Wasze wizyty w Legnicy. Bez Was nie ma nas! A kto do nas zawitał, jak było podczas kulminacji, do kogo powędrowały nagrody i przebitki z wystaw wciąż z można zobaczyć na profilu FB galerii sztuki w Legnicy i stronie Legnickiego Festiwalu SREBRO.

Dziękuję za rozmowę.