Rozmowa z Iwoną Żelazko, projektantką biżuterii, która w 2011 roku założyła firmę Koliber art-IŻ. Jej pragnieniem jest łączenie pasji do tworzenia niekonwencjonalnej biżuterii z malarstwem.
Polski Jubiler: Tworzy pani nie tylko biżuterię, jest pani także malarką. Czy fakt, że łączy pani te dwie dziedziny sztuki, ma wpływ na pani sposób tworzenia biżuterii?
Iwona Żelazko: Na pewno obydwie te dziedziny są dla mnie w równym stopniu ważne, a połączenie ich dało mi większe możliwości tworzenia, wyrażania emocji, odczuć. Są formą wypowiedzi. Myślę, że nieważne czym się zajmujemy, ważne co myślimy, w jaki sposób wykorzystujemy nasze umiejętności. Obraz, który dla niektórych jest tylko ozdobą domu, dla innych będzie formą przekazu czy pamiątką. Tak samo można myśleć o biżuterii. To my nadajemy im znaczenia. Co jest dla pani najważniejsze w procesie tworzenia biżuterii? W procesie tworzenia najważniejsza jest dla mnie sama droga do osiągnięcia określonej formy. Kształty czasami powstają zupełnie przypadkowo, innym razem są bardzo przemyślane i szczegółowo opracowane w mojej głowie. Tak było z moimi pierwszymi autorskimi pracami, nad którymi pracowałam długi czas. Najpierw powstały podobrazia w formie bransolet i wisiorów, potem nadając znaczenie malowałam je farbami olejnymi, dokładając emocje, całość oprawiłam w metal.
Jaki materiał – metal, kamień – jest pani ulubionym i dlaczego?
Moimi ulubionymi metalami są srebro i miedź. Połączenie tych metali daje mi wiele możliwości twórczych, w moich pracach elementy miedzi swoją barwą ocieplają zimny wygląd srebra, nadając im niepowtarzalny wygląd. Obydwa te metale mają wiele zalet nie tylko wizualnych, ale także leczniczych. Srebro zapobiega infekcjom, jest bakteriobójcze, miedź pomaga zwalczyć stres, zmęczenie, zaburzenia krążenia i kłopoty ze snem. Miedziane ozdoby w dawnych czasach nosili Masajowie i Indianie, a kruszec ten miał zwiększyć ich wytrzymałość oraz ochronić przed bólem. Ponadto w Chinach jest uważany za przekaźnik pozytywnej energii.
Ile czasu zajęło pani znalezienie swojej własnej drogi w świecie biżuterii?
Przygodę z biżuterią zaczęłam w 1997 roku, kiedy podjęłam pracę w pracowni u państwa Alicji i Jakuba Wyganowskich. Jako młoda osoba bez doświadczenia uczyłam się zawodu, a dzięki temu, że miałam dużą swobodę tworzenia, mogłam spełniać się także twórczo. Po czternastu latach pracy, mając w głowie wiele pomysłów, postanowiłam iść własną drogą. Dlatego w 2011 roku założyłam firmę i stworzyłam autorską biżuterię, w której połączyłam moje dwie pasje – jubilerstwo, które jest bliskie ciału oraz malarstwo – bliższe duszy. Teraz wiem, że jest to moja, chodź nie zawsze łatwa, ale dla mnie najwłaściwsza droga.
Co dla Iwony Żelazko oznacza biżuteria? Czym ona jest?
Dla mnie biżuteria jest czymś więcej niż ozdobą, błyskotką. Przykładem może być biżuteria, w której wykorzystałam płótno z haftami mojej babci Irenki, które naciągnęłam na blejtram pomalowałam farbami olejnymi i oprawiłam w srebro i miedź. Często biżuteria kojarzona jest z bogactwem, przepychem. Dla mnie nabiera znaczenia i wartości w momencie kiedy jest wartością samą w sobie. Dla jednych ważne jest, od kogo ją otrzymali, dla innych – kto przed nimi ją posiadał. Są wreszcie osoby, dla których ważny jest jej autor. A mnie cieszy możliwość poznania ludzi, dla których tworzę.
Skąd czerpie pani inspiracje?
Z życia, z tego co widzę, czuję , a także z tego co czują i widzą inni. Jak wygląda pani warsztat pracy? Jakie metody pracy pani stosuje? W moich pracach nie stosuję żadnych półproduktów, wszystkie elementy, zapięcia wykonuję sama. Uwielbiam rozwiązania techniczne, tworzenie od najmniejszego szczegółu sprawia mi ogromną satysfakcję. Jestem osobą, którą moment realizacji projektu pochłania całkowicie.
Dla kogo pani tworzy?
Tworzę z myślą o osobach pragnących wyrazić siebie poprzez biżuterię, która mówi, krzyczy, czasami jest łagodna i subtelna, innym razem twarda i mocna w wyrazie.