Rozmowa z Danutą Grabowską-Gitlin, projektantką biżuterii
Polski Jubiler: Tworzeniem biżuterii zajmuje się Pani od dziesięciu lat. Skąd wzięła się u Pani miłość do biżuterii?
Danuta Grabowska-Gitlin, projektantka biżuterii: Można powiedzieć, że moja przygoda z biżuterią związana jest z miesięcznikiem Polski Jubiler. W roku 2002 wzięłam udział w warsztatach organizowanych przez CSW Łaźnia w Gdańsku pt. „Biżuteria jako sztuka ciała”. Warsztaty zakończone były wystawą, na której zaprezentowałam swoje prace. Szukając artykułu w Polskim Jubilerze opisującym wystawę dotarłam do pracowni jubilerskiej w Elblągu. W trakcie rozmowy właściciel zaproponował mi naukę zawodu w zamian za projektowanie biżuterii. W tamtym czasie byłam akurat osobą poszukującą pracy no i nie wahałam się, by zacząć naukę nowego zawodu.
Wiele osób ma wyobrażenie, że zawód złotnika – jubilera to starodawne rzemiosło, w którym nie można zaproponować odbiorcom niczego nowego a jednak Pani się to udało. Pani kolekcje pokazują, że można stworzyć swój niepowtarzalny styl. Jak długo szukała Pani swojej drogi w zawodzie jubilera i dokąd Pani zmierza w swojej sztuce biżuteryjnej?
Faktycznie złotnictwo to starodawne rzemiosło i trzeba przyznać, że tradycyjne metody dają bardzo dobre rezultaty i dużą swobodę twórczą. Gdybym nie poznała podstaw nie byłabym w stanie wykonać wielu projektów. Jednak tradycyjne metody nie wykluczają eksperymentowania (łączenia metalu szlachetnego z miedzią, osadzania diamentów w bursztynie, itp.). Od młodości interesowałam się sztuką i biżuterią, ale jako odbiorca. Na warsztatach pierwszy raz spotkałam się z innym spojrzeniem na biżuterię i odkąd nauczyłam sie wprawnego posługiwania palnikiem to staram się wykonywać biżuterię niestandardową. Chciałabym tworzyć rzeczy niepowtarzalne, w pojedynczych egzemplarzach.
Czym dla Pani osobiście jest biżuteria?
Dla mnie biżuteria ma wiele znaczeń − przede wszystkim jest tym w czym mogę wyrazić siebie. Każdej wykonywanej ozdobie poświęcam czas, uczucie, emocje i z niecierpliwością czekam na efekt końcowy. Bywa jednak i tak, że po wykonaniu danej rzeczy nie pokazuję jej nikomu i przetapiam ją. Biżuteria to również swoisty kod poznawczy − w zależności jaką biżuterie nosimy i jak się z nią obchodzimy możemy co nieco powiedzieć o innych.
Co chce Pani swoją sztuką powiedzieć odbiorcom?
W swojej biżuterii staram się odzwierciedlić chociaż w małym procencie osobowość człowieka dla którego jest przeznaczona. Pokazać jego charakter i indywidualizm.
Dla kogo Pani tworzy?
Tworzę dla szerokiej grupy klientów − od nowo narodzonych po osoby obchodzące 50-lecie pożycia małżeńskiego. Jednak moimi klientami są głównie kobiety mające swój styl. Często jest tak, że zanim powstanie jakaś biżuteria spędzam kilka godzin na rozmowie z daną osobą, na poznaniu jej i jej oczekiwań, przedstawiam projekty i próbuję poznać to z czym będzie czuła się dobrze i czy będzie zadowolona.
Skąd czerpie Pani inspiracje?
Inspiruje mnie głównie natura i jej piękno. Czasem jest to ważka, motyl, nadgryziony liść przez ślimaka. Czasem kształt kamienia. A bywa i tak, że inspiracją jest przypadek.
Jaki jest Pani ulubiony materiał?
Bardzo lubię pracować z bursztynem. Zawsze zaskakuje mnie swoją tajemniczością. Surowa bryła bursztynu to taka „niezapisana tablica”. Zdejmując warstwę kory bursztyn ukazuje swe piękno a ja mam pole do popisu. Zdarza się jednak, że kształt bryłki narzuca co z niego zrobię i czy go oszlifuję czy nie.
Jak traktuje Pani bursztyn, który dla wielu projektantów jest materiałem tak samo wymagającym jak pięknym?
Jak wcześniej wspominałam bursztyn daje szerokie możliwości. Można łączyć go z innymi kamieniami, można oprawiać surowy, można oszlifować w fasetki itd. Wszystko zależy od tego co chcemy wyeksponować i co pokazać − kolor bursztynu, blask, kształt czy naturalne wrostki.
W którą stronę Pani zdaniem rozwijać się będzie rynek biżuterii w Polsce? Czy projektanci pójdą w stronę biżuterii artystycznej czy może komercyjnej? A może można pogodzić te dwa panujące powszechnie tendencje?
Uważam, że w Polsce zarówno będzie rozwijać się rynek biżuterii komercyjnej jak i artystycznej. Większość klientów kupuje wyroby masowo produkowane nie zastanawiając się nad tym, jak dany przedmiot jest wykonany ani nad tym, czy dany pierścionek czy kolczyki będzie nosić tysiące kobiet. Dla nich będą projektować wzorcarze w dużych firmach. Natomiast dla osób nielubiących „masówek” będą projektować artyści, ponieważ zawsze potrafią zaskoczyć ciekawymi rozwiązaniami wkładając w swoje prace cząstkę swoich uczuć.
Czy uważa Pani, że twórcę biżuterii obowiązują jakieś granice? A jeśli tak to jakie?
Uważam, że twórcę biżuterii obowiązują jedynie granice posiadanych umiejętności technicznych, estetycznych oraz wiedzy o tym, z jakiego materiału robi się kosztowności. Ważne są też granice dobrego smaku (nie wszystko co jest szokujące lub bulwersujące można nazwać biżuterią), ponieważ biżuteria z definicji powinna zdobić. A poza tym uważam, że ograniczeniem może być fantazja twórcy biżuterii. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak