Luksus nie boi sie kryzysu
Nowe sklepy drogich marek. Mimo spowolnienia gospodarczego sprzedawcy luksusowych artykułów zapowiadają kolejne inwestycje w Polsce. Kryzys finansowy w Rosji w 1998 roku czy wydarzenia z 11 września 2001 roku odbiły się producentom luksusowej odzieży i dodatków mocną czkawką. Prada miała wtedy wchodzić na giełdę, a zakończyła rok z 1,7 mld euro długów. Mimo to Jerzy Mazgaj, twórca Paradise Group, nie traci optymizmu. Jego firma sprzedaje w Polsce takie marki jak Ermenegildo Zegna, Emporio Armani czy Burberry. - Dekoniunktury się nie boimy, w listopadzie otwieramy salon Kenzo w Warszawie. Branża luksusowa jest niezagrożona, ludzie przyzwyczajeni do pewnego życia nie przestaną kupować tego typu towarów - mówi Jerzy Mazgaj. Złe wieści płyną jednak z Zachodniej Europy. Sieć kilkunastu sklepów marki Miss Sixty kupiła firma Vantis Business Recovery Services, która ma się zająć jej ratowaniem. Jak stwierdzili brytyjscy analitycy, jest to pierwsza ofiara spadających wydatków konsumenckich. Kłopoty ma także odzieżowe French Connection - w pierwszym półroczu zanotowało stratę operacyjną 3,5 mln funtów. Jerzy Mazgaj przyznaje, że kryzys najwyraźniej może uderzyć w tzw. wyższą półkę - czyli produkty drogie, ale jeszcze nie luksusowe. Tu klienci mogą znacznie szybciej zmienić zwyczaje zakupowe i przerzucić się na tańsze marki. Polski rynek towarów luksusowych wyceniony jest na około 7 mld zł. Rynek wciąż jest otwarty na nowych graczy. Nadal nie ma u nas butików Prady, Chanel, Gucciego, czy Luis Vuittona. To, co ich powstrzymuje to nie mała siła nabywcza Polaków, ale brak odpowiedniej klasy klasy lokali dla ich sklepów.