„Polski Jubiler”: Sztuka jubilerska od wieków łączy się ze sztuką zegarmistrzowską. Złote czasomierze czy drogocenne bransolety to elementy sztuki biżuteryjnej, która towarzyszy historii zegarków. Obecnie producenci zegarków nie tylko używają do ich wytworzenia kosztownych kruszców, ale także oferują swoim klientom własną biżuterię. Jak według pana będą egzystowały oba te segmenty rynku? Czy producenci zegarków nie staną się groźną konkurencją dla twórców i producentów biżuterii?
Władysław Meller, współzałożyciel klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, współwłaściciel salonu zegarmistrzowskiego od Czasu do Czasu: Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto jednak widzieć dłuższy okres historyczny. Biżuteria „od zawsze” towarzyszy człowiekowi. Zegarki (właściwie zegary, nawet słoneczne) pojawiły się znacznie, znacznie później. Jako przedmioty zbytku, specjalnie dekorowane, stanowiły chlubę swego właściciela i były swego rodzaju biżuterią. W zapisach majątkowych szlachty polskiej wartość miał sam zegarek i nie było ważne, czy był sprawny, czy nie. Jednak na przestrzeni lat potrzeba pomiaru czasu zdominowała rozwój zegarków. To już nie biżuteria – to nauka. Pomiary z większą dokładnością, niezawodnością i wskazywaniem większej liczby funkcji – to wyzwanie dla zegarmistrzów. Aspekt dekoracyjny (powiązany z biżuterią) miał zawsze znaczenie, jeśli chodzi o zegarki. Krótki okres dominacji zegarków elektronicznych, który był ukoronowaniem naukowego postrzegania zegarka jest tylko potwierdzającym regułę wyjątkiem. Łączenie jubilerstwa i biżuterii z narzędziem pomiarowym (zegar atomowy, zegarek elektroniczny, wcześniej zegarki jednorazowe – np. Ruhla) – to byłaby pomyłka. Odrodzenie się zegarka mechanicznego i poszukiwanie prestiżu przedmiotu użytkowego spowodowały wydzielenie się 3 kategorii zegarów: zegar – narzędzie pomiarowe, zegar – zegarek użytkowy (elektroniczny) i zegar – zegarek prestiżowy (mechaniczny, ozdobnie wykonany, także elektroniczny ozdobnie wykonany). Tak w segmencie użytkowych, a szczególnie prestiżowych zegarków podlegają one sztuce wytwarzania produktu. W tym sensie biżuteria i zegarki będą się przenikać. Jednak od wzajemnego przenikania się, postrzegania produktu większe znaczenie ma wzrost wagi marki. Może się okazać, że firma z ogólnie rozpoznawalną marką będzie oferowała tak zegarki, jak i biżuterię, i będzie te produkty z większym powodzeniem sprzedawać niż klasyczni jubilerzy czy klasyczne firmy zegarkowe. Tak już się dzieje.
Z danych opublikowanych przez Zrzeszenie Szwajcarskiego Przemysłu Zegarkowego wynika, że w ostatnich miesiącach nastąpił widoczny wzrost sprzedaży zegarków. Wydaje się, że branża zegarmistrzowska podnosi się z kryzysu finansowego. Czy według pana możemy mówić o ustabilizowaniu się sytuacji na rynku zegarków?
W trakcie niedawnej rozmowy z jednym z producentów szwajcarskich doszliśmy do następujących wspólnych wniosków. Po pierwsze, kryzys zegarkowy skończył się… medialnie, bo dziennikarzom nie chce się więcej o nim pisać. Po drugie, branża tak bardzo chciałaby wyjść z kryzysu, że każdy drobny objaw traktuje jak jego koniec. A po trzecie, wydaje się, że jeśli tylko światowa gospodarka się ustabilizuje (co się jeszcze nie stało), to w następnym kroku ustabilizują się zegarki. My jesteśmy mali w stosunku do innych gałęzi przemysłu i nie jesteśmy niezbędni. Branża jest do tego przebudzenia gotowa, bo pamięć o kryzysie lat 70. trwała i większość firm systemowo „pilnowała się”.
Jakie zmiany na rynku zegarków spowodował kryzys finansowy? Od gigantów, takich jak Swatch Group, można bowiem usłyszeć głosy, że kryzys przyczynił się do oddzielenia ziarna od plew, i teraz na rynku liczyć będzie się tylko jakość i tradycja. Czy kryzys gospodarczy, który dotknął niemal wszystkie branże, odcisnął swoje piętno także na rynku zegarków?
Tak by chcieli ci najwięksi – jak Swatch Group, oczywiście. Życie jest jednak trochę inne. Odpadną/odpadli ci, którzy byli na początku drogi, i jeszcze nie zdążyli ustabilizować swojej pozycji, także ci, którzy przeinwestowali lub zbyt nadmuchali swój balon. Kłopoty mogą dotyczyć także firm z grona Swatch Group, ale dzięki grupie słabsze marki przeżyją taki etap. Tak samo niektóre firmy z innych dużych korporacji. Tradycja i zaufanie do marki są zawsze podstawą sprzedaży, można trochę „oszukać reklamą”, ale na dłuższą metę i w kryzysie to nie wychodzi. Wydaje się, że kryzys tak bardzo nie zmienił branży… jeszcze. Globalizacja (internet i skupianie się w dużych grupach) wymaga zmiany branży (poprawa pozycji detalisty w łańcuchu sprzedaży), ale tego kryzys nie załatwi.
W którą stronę będzie rozwijał się polski rynek jubilerski? Czy na naszym rynku będziemy mieli do czynienia ze stagnacją, czy może wprost przeciwnie, rynek będzie zmieniał się bardzo dynamicznie i Polacy zaczną eksperymentować z nowymi modelami zegarków, jak zdarza się w przypadku biżuterii?
Jesteśmy tak zapóźnieni w edukacji i potrzebie wyróżniania się zegarkami i markową biżuterią, że zmiany mogą iść tylko w kierunku zwiększenia wolumenu sprzedaży.
Z roku na rok pojawia się coraz większa rzesza artystów – projektantów biżuterii, którzy wykorzystują zegarek jako element swojego dzieła. Czy wydaje się panu, że autorskie próby wkomponowywania koperty zegarka w niecodzienną biżuterię mają szansę znaleźć uznanie wśród kupujących?
Nie, nie mają. To tylko urozmaicenie oferty. Przy dzisiejszym poziomie technologicznym (obrabiarki sterowane cyfrowo i łatwość ich obsługi) i możliwości produkcji pojedynczych egzemplarzy przez „artystów producentów” prawdopodobny układ ofertowy w zegarkach będzie następujący: duże firmy zegarkowe ze światową ofertą prestiżową, duże firmy zegarkowe ze światową ofertą tradycyjną i lekko modową, raczej modowe produkty pod rozpoznawalnym na świecie logo, unikatowe zegarki wykonywane przez artystów-zegarmistrzów, unikatowe (małoseryjne) produkty o w miarę przystępnych cenach wykonywane przez rozpoznawalne na całym świecie marki, inne. Projektanci biżuterii, moim zdaniem, znajdą się w grupie innych, co nie znaczy, że lokalnie nie będą dobrze funkcjonować.
Jak na tle rynków europejskich wygląda polski rynek zegarmistrzowski? Jakie zegarki są najczęściej wybierane przez Polaków? Czym kierują się nasi rodacy przy wyborze czasomierza? Czy podobnie jak w przypadku biżuterii największe znaczenie odgrywa cena?
W Polsce nie ma jeszcze wiedzy o prestiżowej biżuterii, dlatego decydująca jest cena. Jednak to się zmienia – na rodzimym rynku są już obecne pojedyncze marki światowe (Chopard, Bulgari, Chimento), włoskie firmy brandują się w pośpiechu i pokazują swoje logo. Sieci sprzedaży próbują zastąpić markę produktu marką sprzedawcy. W zegarkach zawsze liczyła się osoba producenta, co później było jednoznaczne z marką, dlatego w zegarkach ważna jest rozpoznawalność danej marki/ produktu w danej kategorii cenowej. Ktoś, kto chce przykładowo kupić zegarek marki TIMEX, nie kupi nigdy Maurice Lacroix czy IWC. Takich klientów w naszym salonie my namawiamy przykładowo na firmę NIXON. Można zaryzykować twierdzenie, że jeśli klient choć trochę zna markę i wzór zegarka mu odpowiada, to kupi zegarek marki NIXON, który jest bardziej unikatowy, choć zwykle droższy. To samo dotyczy np. zegarków Tissot, które mogą być z powodzeniem zastąpione przez np. Roamer, Frederique Constant czy Certinę. Zamiana może nastąpić tylko w ramach tak samo pozycjonowanej marki.
Jakie marki wybierane są najczęściej?
W naszym salonie wiodącymi markami są: Chopard, IWC, Chronoswiss i niektóre modele Maurice Lacroix w kategorii najbardziej prestiżowej, dalej Maurice Lacroix, Oris, Longines i jeszcze Certina, Roamer, Frederique Constant czy mało jeszcze znany w Polsce Epos. Zegarkami przeznaczonymi dla konkretnie ukierunkowanych klientów są marki Rado i Nixon. Mamy także marki modowe. Unikatowymi zegarkami są modele firmy Polpora. Jako jedyni w Polsce oferujemy niemieckie mechaniczne zegary wiszące firmy AMS, co przy modzie na zegarki mechaniczne powinno przenieść się także na zegary domowe i biurowe.
Ile Polacy średnio przeznaczają pieniędzy na zakup zegarka?
Ostatnio w programie telewizyjnym zaryzykowałem stwierdzenie, że zegarek odpowiadający pozycji danej osoby powinien minimum kosztować równowartość miesięcznej pensji. Oczywiście jest inaczej, gdy ktoś ma większą liczbę zegarków, inaczej, gdy są inne życiowe potrzeby. Jednak taka zasada jest w naszym salonie podawana, i to jest coś, co udaje się nam realizować. Średnia cena zegarka w każdym salonie jest inna. W Polsce średnia cena sprzedaży zegarka importowanego ze Szwajcarii wynosi około tysiąca złotych, ale na jej poziom wpływa większa liczba zegarków tańszych. Zegarki importowane z innych krajów są jeszcze tańsze i jest ich jeszcze więcej, więc średnia krajowa jest oczywiście zdecydowanie niższa.
Jakich zmian w segmencie zegarków można spodziewać się w naszym kraju w najbliższym czasie?
Zgodnie z tym, co dzieje się w Europie, powinno dojść do zwiększenia liczby oferowanych marek zegarkowych i zróżnicowania wyborów przy zakupach. Dziś pozycje niektórych marek (znanych od dawna w Polsce i oferowanych na świecie) dzięki masowej rozpoznawalności są proporcjonalnie zbyt wysokie. Przy oczekiwanym ogólnym wzroście sprzedaży w Polsce ich sprzedaż też wzrośnie, ale inne, mniej znane marki pojawią się na rynku, a te które są, zyskają więcej. Przykładowymi markami aspirującymi do większej sprzedaży wynikającej z lepszej pozycji w Europie są przykładowo obecne na rynku: Chronoswiss, Perrelet czy H.Moser.
Czy można mówić w Polsce o rynku wtórnym zegarków? Czy zegarki, podobnie jak biżuteria, mogą stać się lokatą kapitału?
Nie, nie można mówić o takim rynku. On jeszcze nie istnieje. Wydaje się, że nadchodzi powoli czas na jego budowanie. Problemem jest brak wyedukowanego personelu, bezpieczeństwo lokali i wysokie ceny w centrach handlowych (centra zapewniają bezpieczeństwo). Albo będziemy mieli rynek własny, albo internet umożliwi nam udział w rynku wtórnym innego kraju.
Przed nami czas naszych rodzimych targów branży jubilersko-zegarmistrzowskiej. Jak ocenia pan nasze targi z perspektywy osoby zawodowo związanej z branżą zegarmistrzowską?
Połączenie targów dla branży jubilerskiej i zegarmistrzowskiej nie ma żadnego sensu, co zresztą widać, obserwując liczbę wystawców zegarkowych. Może jest to kwestia formuły targów. W Polsce, z wyjątkiem wymienionej Polpory, trudno mówić o producentach zegarków, a są producenci biżuterii. Zegarki są zawsze „z marką”, biżuteria jak do tej pory (poza autorską) nie jest brandowana. Wyjątkiem są wysiłki firmy YES z biżuterią Verona. Wszyscy „sklepikarze” wiedzą, kto oferuje konkretne marki zegarków, dystrybutorzy znają każdy sklep i… plany „sklepikarzy”. Biżuteria sprzedaje się inaczej. W obecnej formule to są targi biżuteryjne z akcentem zegarkowym.
Czy warto to zmieniać?
Wydaje mi się, że tak. Trzeba tak zrobić, by wspierać rozwój branży.
Rozmawiała Marta Andrzejczak