Przeglądasz dział RAPORT (id:59) w numerze RAPORT (id:59)
Ilość artykułów w dziale: 80
|
|
Rozmowa z Pawłem Rojewskim, podstarszym Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników m.st. Warszawy, oraz Pauliną Rojewską, złotnikiem, członkiem cechu.
Sytuacja gospodarcza na arenie międzynarodowej nie nastraja optymizmem. Branża jubilerska boryka się z ogromnymi problemami – od rosnących cen materiałów jubilerskich, po brak odbiorców na jej produkty. Jak oceniają państwo sytuację branży złotniczej w Polsce? Jaka rysuje się przed nią przyszłość?
Przede wszystkim kryzys gospodarczy dotyczy chyba każdej branży, nie tylko jubilerskiej. Ludzie muszą zmagać się z rosnącymi cenami żywności, usług, energii i wszystkimi efektami popandemicznego kryzysu i inflacji. Zrozumiałe jest, że dwa razy zastanowią się, zanim sięgną po portfel. Należy mieć nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa i jak każdy kryzys, ten też dobiegnie końca.
Moim zdaniem do tego czasu każdy przedsiębiorca z branży powinien przeprowadzić jakąś ewaluację dotychczasowego działania i dostosować ją do aktualnej sytuacji. Może to być np. ograniczenie produkcji i tym samym ograniczenie kosztów produkcji do tego stopnia, by towar sprzedawał się na bieżąco, a nie zalegał w magazynach. Z własnego doświadczenia powiem, że zauważyłem, iż w dobie kryzysu ludzie paradoksalnie wolą wydać jednorazowo więcej, ale na dobry jakościowo produkt, niż oszczędzać i mieć świadomość, że przedmiot, który zakupią, nie ma gwarancji długowieczności.
Niemal dwuletnia pandemia spowodowała, że gros twórców biżuterii przeniosło swoją działalność do świata wirtualnego, jeszcze więcej postanowiło zamknąć swoje warsztaty i udać się na wcześniejszą emeryturę. Polska sztuka złotnicza zmienia swoje oblicze. Czy według pana istnieje szansa na powrót do przeszłości? Czy tradycyjna sztuka złotnicza zaświeci jeszcze swoim blaskiem?
Wszystko idzie do przodu i nie widzę nic dziwnego w tym, że twórcy przenoszą się do sieci. Tak naprawdę to tam odbywa się marketing i walka o klienta. W czasach, kiedy każdy może stworzyć swoją markę biżuterii i sprzedawać gotowe produkty z hurtowni jubilerskich, kiedy setki marek mają dokładnie ten sam produkt w swoim asortymencie, tylko oklejają go inną nazwą i ceną, to właśnie branding ma znaczenie. Dzisiaj (w większości) nie sprzedaje się produktu tylko branding i filozofię marki.
A prawdziwe rzemiosło jest i ma się nieźle, co rusz pojawiają się (chociażby w sieci) nowi twórcy wykorzystujący tradycyjne techniki – ręczne, odlewu itd. Tradycyjna sztuka złotnicza świeci, tylko innym światłem. Nie ma potrzeby powracać do przeszłości, bo to by oznaczało, że nawet nie stoimy w miejscy, tylko jako branża i twórcy się cofamy.
Ekologia, troska o środowisko naturalne, zrównoważony rozwój – to zagadnienia, którymi żyje cały świat. Czy „zielona biżuteria”, „zielona produkcja” są dla złotników szansą czy zagrożeniem?
Produkcja biżuterii, wydobywanie metali czy kamieni szlachetnych nigdy nie były ekologiczne. Z przykrością stwierdzam, że raczej nie będą. Przynajmniej w takim zakresie, by mówić o całym rynku jako zrównoważonym i eko. Oczywiście coraz więcej mówi się o ekologii, zrównoważonym rozwoju i to jest bardzo dobry trend, bo to pociąga za sobą potrzebę zmian. A wszyscy wiemy, że w przypadku klimatu nawet z pozoru małe zmiany mogą mieć globalne przełożenie. O ile wydobycie materiałów potrzebnych do tworzenia biżuterii fine i high w większości nie wpisuje się w ten ecofriendly ruch, o tyle na szczęście da się już zauważyć pewne zmiany.
Są to np. materiały z certyfikatami Fairmained i Fairmained Ecological. Kruszce z tymi certyfikatami wydobywane są na małą skalę, w kopalniach, które muszą spełniać bardzo surowe standardy, m.in. minimalizować zniszczenia, rekompensować degradację środowiska działaniami na rzecz jego ochrony, a jednocześnie zapewniać rozwój lokalnych społeczności i zapewniać im dobry byt.
Niestety takich kopalń jest na ten moment zaledwie parę procent. Drugim trendem, który możemy już częściej obserwować, jest recykling starej biżuterii. Do zakładów rzemieślniczych zgłaszają się klienci, którzy chcą przerobić starą biżuterię na coś nowego. Sposobów na bycie bardziej eko jest wiele, trzeba tylko starać się uświadamiać w tym ludzi. Aha! Diamenty lab grown nie wpisują się w definicję „zielonych”. Ich produkcja jest daleka od zrównoważonej. Reasumując, trudno jest mówić o szansach czy zagrożeniach, bo skala jest jeszcze zbyt mała.
Jest pan podstarszym Cechu Złotników, Zegarmistrzów, Optyków, Grawerów i Brązowników m.st. Warszawy, stąd moje pytanie: jak ocenia pan polski rynek biżuterii? Jakie działania należy podjąć, aby biżuteria na powrót stała się synonimem prestiżu?
Jak już mówiłem wcześniej, rynek biżuterii ewoluował, tak samo jak ewoluowało znaczenie słowa prestiż. W tej chwili duży nacisk kładzie się na branding i filozofię, jaką wyznaje marka, nie na przedmiot. Prestiż ma w tej chwili tyle znaczeń, ilu jest ludzi go definiujących. Prestiżem może być nazwa luksusowej marki, może to być ekologiczna produkcja, lokalny wyrób, materiały, cena czy jakość wykonania. Faktem jest jednak, że sama biżuteria straciła w większości swój luksusowy wydźwięk. Jesteśmy zewsząd zalewani (konsumenci i wytwórcy) biżuterią masową, jakości niskiej lub żadnej, z materiałów takich jak złoto próby 375 czy 333.
Wmawia się konsumentom, że wszystko złoto, co się świeci, ale to nie jest prawda. Fast fashion jest zjawiskiem, które dotknęło też branżę jubilerską. Biżuteria stała się sezonowa, tania (i nie mówię tu o cenie), bez polotu, wszystko z jednej sztancy, tylko nazwane inaczej. Mnie jako rzemieślnika to boli. Zarazem jednak da się zauważyć, że rozpoczyna się jakiś powrót do tradycyjnego podejścia do biżuterii. Coraz więcej klientów zgłasza się po biżuterię, która z zasady ma służyć przez lata, którą będą chcieli dalej przekazać. Jest ich z każdym rokiem więcej. I to dla takich ludzi rzemieślnicy w całej Polsce dalej tworzą.
Tylko należy również pamiętać, by tworzyć i wyceniać swoje usługi z głową. Dla przykładu, ręcznie robiony pierścionek ze złota próby 585 nie powinien kosztować mniej niż masówkowy, podobny pierścionek z metalu pr. 333. A niestety często się tak dzieje. Do tej pory wielu rzemieślników odczuwa jakiś wewnętrzny problem, by należycie wyceniać swoją pracę. Mam nadzieje, że wkrótce to się zmieni.
Coraz częściej daje się słyszeć głosy, że stary cech odchodzi do lamusa, brak szkół zawodowych, brak mistrzów, którzy szkoliliby przyszłych adeptów rzemiosła złotniczego, brak chętnych do zdobywania umiejętności. To wszystko sprawia, że rzemiosło zmienia swoje oblicze. A celem, jaki stawia przed sobą cech, jest promowanie ginących rzemiosł i ludzi je uprawiających. Czy rzeczywiście rzemiosło ginie na naszych oczach? A może na naszych oczach rodzi się nowy rodzaj rzemiosła i nowy rzemieślnik, który zdobywa umiejętności samodzielnie i czuje się bardziej artystą niż wytwórcą?
Zacznijmy od tego, że chętnych do nauki rzemiosła nie brakuje. I mówię tu ogólnie o rzemiośle, nie tylko o złotnictwie. Jest wielu ludzi pragnących rozpocząć naukę grawerstwa, zegarmistrzostwa czy złotnictwa właśnie (tych ostatnich jest najwięcej). Faktem jest jednak, że dostęp do tej wiedzy i możliwości nauki jest ograniczony. Problem jest bardzo złożony. Jest kilka szkół zawodowych, które mają w swoim programie te właśnie zawody, ale działają na zasadzie szkół dziennych. Do nauki zawodu najczęściej chcą się zgłosić osoby dorosłe, które mają również potrzebę (a raczej konieczność) pracy płatnej, która jest ich źródłem utrzymania.
Nie mogą sobie pozwolić na uczęszczanie na zajęcia w ciągu dnia przez cały tydzień. W związku z tym paradoksalnie szkoły te mają mało chętnych. Z kolei osoby, które chciałyby się uczyć zawodu w pracowni mistrza, również natrafiają na ścianę. I nie z powodu braku chęci mistrzów do dzielenia się swoją wiedzą i umiejętnościami (chociaż takich paru pewnie też się znajdzie), tylko z powodu kwestii bardziej przyziemnych – braku dodatkowych stanowisk, by móc taką osobę, gdzieś ulokować, braku funduszy i czasu. Należy pamiętać, że uczeń to dla mistrza duże obciążenie finansowe. Ucznia należy ubezpieczyć, zapewnić mu miejsce i narzędzia do pracy, poświęcić czas, który można by przeznaczyć na płatne projekty. Na samym początku uczeń generuje duże koszty, które, szczerze sobie powiedzmy, nigdy się nie zwrócą, jeżeli ta osoba po nauce nie zostanie w pracowni mistrza.
A do tego nikogo nie można zmusić. Dla osób, które bardzo pragną rozpocząć swoją przygodę z rzemiosłem, powstają rozmaite kursy, oczywiście płatne. Jest to opcja dla ludzi, których zwyczajnie stać, bo koszty nie są małe. Należy również pamiętać, że nauka rzemiosła to coś, co wymaga 200 proc. zaangażowania, to praca dzień w dzień (przynajmniej na pierwszym etapie), po nawet kilkanaście godzin dziennie, codziennie. Oczywiście mówimy o osobach, które naprawdę chcą, by rzemiosło stało się ich stałym i jedynym źródłem utrzymania. Nie każdego stać na takie poświęcenie czy po prostu stać. Jak więc widzimy, drogi są raczej zamknięte. W związku z tym ci bardziej zaangażowani postanowili dostosować się do zaistniałej sytuacji i szukać „instrukcji” na własną rękę. Z tego, co obserwuję, wychodzi to całkiem nieźle. Sam wielokrotnie korzystałem z materiałów na YouTube, kiedy chciałem podpatrzeć techniki innych mistrzów, których wcześniej nie znałem.
Wiedzy i zasobów jest wiele i na szczęście są ogólnodostępne. Cech na każdym spotkaniu porusza te kwestie, proszę mi wierzyć – na każdym. Pomysłów jest wiele, nie wszystkie są jednak realne. Dodatkowo pandemia i kryzys wymusiły na nas zajęcie się kwestiami przyziemnymi, takimi jak płynność finansowa cechu i nie jesteśmy jedyną organizacją, która się z tymi problemami teraz mierzy. Planujemy jednak w niedługim czasie wypracować projekty, które pozwolą dotrzeć do młodych ludzi w wieku szkolnym, by pokazać im, że rzemiosło też jest atrakcyjną opcją kariery. Być może takie działania zapewnią większe obłożenie ławek i stanowisk w szkołach zawodowych, a co za tym idzie, w niedalekiej przyszłości pojawią się nowi rzemieślnicy, twórcy i artyści.
Czy podział na artystę złotnika i rzemieślnika jest w dzisiejszych czasach uprawniony?
Czy artysta, który tworzy dzieła technikami rzemieślniczymi, może się nazwać rzemieślnikiem? A rzemieślnik, który tworzy własne autorskie projekty, małe dzieła sztuki, może zostać nazwany artystą? Czy rzemieślnikami nazwiemy tylko czeladników i mistrzów, a artystami tylko osoby z dyplomem Akademii Sztuk Pięknych? Moim zdaniem i jedni, i drudzy tworzą sztukę i nie ma potrzeby wprowadzać podziałów. Niech każdy nazywa to, co robi i kim jest, tak jak lubi i jak się z tym czuje.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
W ostatnim czasie daje się zauważyć duże zainteresowanie wśród Polaków wyrobami rzemieślniczymi. Pandemia przewartościowała nasze poglądy na temat wyrobów, które kupujemy. Jako społeczeństwo staliśmy się bardziej świadomi i poszukujemy na rynku produktów dobrej jakości, które będą służyły lata.
Moda na biżuterię jednosezonową minęła, dziś liczy się jakość i precyzja wykonania. A kto jak nie wykwalifikowany złotnik może spełnić te oczekiwania? Rzemiosło stało się synonimem precyzji, staranności i kunsztu. I warto wykorzystać szansę, jaka otworzyła się przed twórcami biżuterii.
Umiej ętności i wiedza
Jeszcze do niedawna wydawało się, że nauka zawodu u mistrza to pieśń przeszłości. Dziś coraz większym zainteresowaniem cieszą się kursy, warsztaty i szkolenia organizowane przez złotników, przygotowujących młode pokolenie Polaków do pracy w zawodzie mistrza złotnictwa. Młode pokolenie Polaków chce próbować swoich sił, wytwarzając przedmioty codziennego użytku, a wśród nich także biżuterię, tradycyjnymi metodami. Dużym zainteresowaniem cieszą się szkolenia organizowane w sieci, które pozwalają chętnym zgłębić tajniki rzemiosła złotniczego.
A wszystko to za sprawą rosnącego zainteresowania tradycyjnie wykonaną biżuterią wśród potencjalnych kupujących. Polacy, podobnie jak reszta świata, powoli odrzucają modowe nowinki, biżuterię „jednorazową”, stawiając na jakość wykonania. Wraca chęć posiadania przedmiotu, który poza walorami estetycznymi będzie także trwałym i wysokojakościowym dobrem przekazywanym z pokolenia na pokolenie. Dlatego też decydując się na zakup biżuterii, kierują swoje kroki ku pracowni złotniczej, gdzie wraz z twórcami mogą zaprojektować wymarzoną biżuterię. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że złotnicy, pracując tradycyjnymi metodami, wpisują się w modę na wyroby ekologiczne i dzięki stosowaniu materiałów z recyklingu, dbają o środowisko naturalne. Oczywiście współczesne rzemiosło to także korzystanie z nowoczesnych maszyn i narzędzi jubilerskich, które znacznie ułatwiają pracę złotnika.
Wchodząc do warsztatu złotniczego, klienci nie cofają się w czasie do średniowiecza, wprost przeciwnie – spoglądają w przyszłość branży złotniczej. Współcześnie bowiem rzemiosło szuka swojego miejsca między sztuką a designem. A podział na artystę i rzemieślnika w dzisiejszych czasach jest podziałem sztucznym.
Zysk z pandemii
Paradoksalnie pandemia, która negatywnie odbiła się na gospodarce światowej, przyniosła wiele korzyści rzemiosłu polskiemu. Społeczeństwo zweryfikowało swoje wartości, na których opiera codzienne wybory. A to w znacznym stopniu zmieniło postawę konsumentów, którzy postawili na lokalną produkcję i jakość wykonania. Należy podkreślić, że duży wpływ na taki stan rzeczy miało przerwanie dostaw, nie można było liczyć na importowaną biżuterię czy prefabrykaty używane do jej produkcji i chcąc pozostać konkurencyjnym na rynku, trzeba było sięgnąć po tradycyjne metody wyrobu biżuterii.
Przebywanie Polaków w domu skłoniło ich do poszukiwania wiedzy na temat twórców biżuterii, metali i kamieni szlachetnych, sposobu wytwarzania obiektów jubilerskich, a to przełożyło się na zmianę preferencji zakupowych. Naprzeciw oczekiwaniom klientów wyszli twórcy biżuterii, którzy pokazali, że za każdym wyrobem stoi konkretny człowiek i jego talent.
Szansa dla branży
Obecnie w czasie rosnącej inflacji i wywołanego nią niepokoju gospodarczego można zauważyć u klientów salonów jubilerskich chęć kupowania przedmiotów, które stają się lokatą kapitału. Kupno wysokojakościowej biżuterii jest zabezpieczeniem na przyszłość. Polacy, decydując się na ten krok, udają się do złotnika, który tworzy przedmiot skrojony na miarę klienta. Warto również zauważyć, że zagrożenie kryzysem gospodarczym przyniosło aktywizację lokalnych inicjatyw, złotnicy wychodzą ze swoich warsztatów, aktywnie pozyskując nowych klientów. Karol Kulej
Czas ostatnich kilkunastu miesięcy nie był przyjazny dla trwającego od czerwca 2018 roku projektu „Moim zdaniem… wystawa biżuterii z komunikatem”. Lockdown z marca zeszłego roku zastał naszą wystawę w Muzeum Biżuterii Wsp łczesnej w warszawskim Koneserze. Czas trwania wystawy musiał więc zostać skr cony… i niepewny stał się ciąg dalszy spotkań z publicznością. Rok temu nie spotkaliśmy się na Targach Jubinale, choć takie były plany. Na szczęście dla nas wszystkich, zaangażowanych w projekt, udało się zrealizować w pełni spotkanie w Muzeum Okręgowym w Koninie (czerwiec – wrzesień 2020) i, niestety tylko częściowo, w Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej G rze.
Wernisaż odbył się 2 października we wspaniałej atmosferze, choć z maseczkami na twarzach. Jednak zamiast planowanych trzech i p ł miesięcy trwania ekspozycji, już po miesiącu decyzją władz odwiedzenie wystawy stało się niemożliwe.
Od lipca razem
Wszelkie plany pokaz w wiosennych w 2021 r. zostały anulowane. Dopiero kolejnym pewnym miejscem spotkania z publicznością stał się Gdańsk. Dzięki zaproszeniu przez dyrekcję Muzeum Gdańska, podczas otwarcia nowej siedziby Muzeum Bursztynu w Wielkim Młynie, już od 24 lipca 2021 r, po raz dziewiętnasty, tr jwymiarowe realizacje artyst w złotnik w z sześciu kontynent w spr bują nawiązać emocjonalny kontakt z publicznością. Bo taka właśnie jest idea projektu „Moim zdaniem…” – aby poprzez pracę złotniczą zamanifestować swoje zdanie i emocje, często w niespodziewanej i intymnej formie oraz treści. I poprosić o reakcję zwiedzających. Kto obejrzał kt rąkolwiek z poprzednich wystaw wie, jak ważne są w tym kontakcie czerwone i zielone samoprzylepne kropki. Przygotowania do gdańskiego spotkania trwają już od dłuższego czasu. Dotarło wiele nowych prac z kraju i z zagranicy. Folder przygotowywany z tej okazji, jako „Uzupełnienie 9” katalogu rozpoczynającego projekt sprzed trzech laty, będzie wyjątkowo „gruby”. I chyba będzie on już ostatni, gdyż projekt powoli zmierza do finału, kt rym ma być wystawa zamykająca projekt oraz katalog/ album dokumentujący dziewiętnaście spotkań, choć planowane są jeszcze dwa. Gdzie? O tym zawiadomimy pod koniec roku. Miejsca i formy prezentacji będą się wiązały bezpośrednio z planami pozyskania środk w na przygotowanie i druk albumu. W tym miejscu chcemy podziękować Dyrektorowi Muzeum Gdańska, prof. UG, dr hab. Waldemarowi Ossowskiemu, oraz szefowej Muzeum Bursztynu, Renacie Adamowicz za zaproszenie, za wspaniały kontakt podczas przygotowań, oraz fakt, kt ry odczytujemy za wielką nobilitację projektu. Ot ż wystawa „Moim zdaniem… Wystawa biżuterii z komunikatem” będzie gościła w sali wystaw czasowych w Muzeum Bursztynu od otwarcia nowej siedziby w Wielki Młynie przez ponad p ł roku, do stycznia 2022.
Spotkanie w Krakowie
Czas ostatnich 15 miesięcy był dla projektu czasem gwałtownych zmian plan w, ale dziś mamy przyjemność zaprosić na spotkanie, kt re mogło się nie odbyć. Ot ż, dzięki „odwilży covidowej”, możliwym stało się zorganizowanie pierwszych od kilkunastu miesięcy targ w biżuterii. To krakowskie Jubinale, kt re dzięki Andrzejowi Sadowskiemu i jego niesamowitej ekipie, w zadziwiającym tempie zostało zorganizowane w Krakowie. Andrzej Sadowski, oraz jego firma PB Group, jest jednym z czterech wsp łorganizator w projektu, zarazem jego sponsorem, zatem – nie mogło wystawy nie być w Krakowie. Do zobaczenia już 1 lipca przy gablotkach, zaś my z prawdziwą przyjemnością zmieniamy numerację wystaw: osiemnastym miejscem spotkania będzie Krak w. Wszystkich zainteresowanych przebiegiem naszych poprzednich spotkań zachęcamy do lektury wcześniejszych numer w Polskiego Jubilera, jednego z naszych Patron w Medialnych, oraz na strony www.moimzdaniem.info, https://www.facebook.com/wystawamoimzdaniem
Właściciele salonów jubilerskich zlokalizowanych w centrach miast i mniejszych miejscowości masowo zamykają swoje działalności gospodarcze. Nieprzewidywalne regulacje prawne wprowadzane przez rząd powodują, że działalność stacjonarna staje się nierentowana.
Klienci nie pojawiają się w tradycyjnych salonach jubilerskich nie tylko ze względu na restrykcje prawne, ale także z powodu strachu przed zarażeniem. Należy zauważyć, że zakupy biżuterii przez ostatnie miesiące odbywają się przede wszystkim za pośrednictwem internetu.
Wakacje dawały nadzieję
Okres urlopy sprawił, że właściciele tradycyjnych salonów jubilerskich mieli nadzieję, że branża jubilerska powróci do normalnego funkcjonowania. Jednak już początek jesieni pokazał, że niestety tak się nie stało. – Obostrzenia wprowadzane przez rząd, rosnąca liczba zachorowań na koronawirusa, sprawiła, że potencjalni klienci pozostali w domach – mówi Mikołaj Kasperski, właściciel salonu jubilerskiego w Wolsztynie. – Biżuteria nie jest produktem pierwszej potrzeby, to przecież luksusowy dodatek, trudno oczekiwać, że Polacy w tak trudnych czasach będą kupować biżuterię – dodaje. Brak klientów wywołany pandemią dodatkowo obniżył możliwości utrzymania stacjonarnych punktów w większości mniejszych miejscowości i miast w Polsce. Właścicieli nie stać na czynsz, zamawianie nowego towaru czy utrzymanie pracowników. – Sytuacja małych sklepów jubilerskich i tak nie była łatwa, pandemia spowodowała, że znaczna część sklepów zamknie się na dobre – mówi Mikołaj Kasperski. – Trudno konkurować w sieciowymi salonami jubilerskimi a nawet one w tradycyjnej sprzedaży mają straty – dodaje.
Z mapy Polski znikają więc kolejne rodzinne firmy jubilerskie, które nie były w stanie przetrwać pandemii. – Część jubilerów i złotników w wakacje korzystając ze stosunkowo dużego zainteresowania klientów, którzy chcieli poczuć się normalnie, wyprzedawała swój asortyment i w okresie jesienno-zimowym zdecydowała się na zamknięcie – mówi Mikołaj Kasperski. – Część stara się przerwać przenosząc sprzedaż do internetu, ale należy zauważyć, że małe wytwórnie w świcie wirtualnym radzą sobie nie najlepiej – dodaje. Właściciele salonów jubilerskich przenosząc sprzedaż do internetu nie mogą liczyć na natychmiastowe zyski.
Konkurencja w sieci jest ogromna, klienci mogą korzystać z asortymentu oferowanego przez setki sprzedawców a nie posiadający doświadczenia w handlu w sieci sprzedawcy nie mają szansy na wybicie się ponad konkurencję. – W internecie, podobnie jak przy tradycyjnej sprzedaży, największe udziały w rynku mają najwięksi gracze, konkurować z nimi jest niezwykle trudno. Klient nie ma zaufania do firmy Kowalskiego woli kupić biżuterię znanej marki jubilerskiej a na agresywną kampanię marketingową ani nikogo nie stać, ani nie ma na to czasu i koło się zamyka – mówi Mikołaj Kasperski.
Skutki pandemii
Warto zauważyć, że Polacy zaczynają bardzo odczuwać skutki pandemii. Rosnące bezrobocie, strach o przyszłość oraz stale rosnące ceny produktów codziennego użytku, sprawiają, że chęć sprawienia sobie czy bliskiemu przyjemności kupnem biżuterii odchodzi na plan dalszy. – Biżuteria nie jest traktowana jako lokata na trudne czasy, Polacy nie kupują złotych pierścionków czy naszyjników, jak mieli w zwyczaju jeszcze 20, 30 lat temu – mówi Mikołaj Kasperski. – Biżuteria traktowana jest przez młode pokolenie Polaków jako ozdoba a nie gwarancja przetrwania trudnych czasów – dodaje. Gros klientów małych salonów jubilerskich stanowiły osoby, którym zależało na naprawie zepsutej biżuterii, osoby starsze, które kupowały złoto dla swoich wnuków, dziś z troski o swój byt nie pojawiają się w salonach jubilerskich. – Stacjonarny handel biżuteria na naszych oczach umiera – mówi Mikołaj Kasperski. – Złotnicy, którzy prowadzili małe sklepy z biżuterią odchodzą z rynku a pozostają na nich duże korporacje, które w czasie pandemii zdobyły rynek internetowy – dodaje.
Na brak klientów narzekają także właściciele salonów jubilerskich zlokalizowanych w centrach handlowych. – Nie mamy szansy na konkurować z sieciówkami – mówi Dominik Szymański, właściciel sklepu Jubik. – Galeria handlowa, w której mamy sklep jest stale zamknięta, kogo stać na płacenie czynszu, utrzymanie pracowników i tę niepewność „otworzą czy nie”. Nawet otwarcie sklepów przed świętami nie spełnia naszych oczekiwań, klientów jest mało, a ci co są znacznie ograniczyli swoje zakupy w porównaniu z rokiem ubiegłym – dodaje. Wysokie koszty prowadzenie działalności gospodarczej powodują, że większość firm jubilerskich prowadzących działalność w centrach handlowych także zastanawia się nad ich zamknięciem. – Przyjęcie pomocy rządu podczas pierwszej fali pandemii zobowiązuje nas do prowadzenia działalności, jednak jak tak dalej będzie, to większość sklepów i to nie tylko w branży jubilerskiej czeka bankructwo- Dominik Szymański,.
Przyszłość branży jubilerskiej
Właściciele salonów jubilerskich podkreślają, że przyszłość branży jubilerskiej to sprzedaż w internecie, jednak nie każda firma znajdzie w nim swoje miejsce. – Aby sprzedawać w sieci trzeba zmienić sposób myślenia, opracować inną strategię sprzedaży, wypromować markę, a na to wszystko potrzeba czasu i pieniędzy – mówi Dominik Szymański. – A to też wielka niewiadoma, nikt bowiem nie zagwarantuje, że poniesione koszty przyniosą spodziewane zyski. Internet jest dla młodych, ci którzy sprzedają tradycyjnie, znają swoich klientów osobiście, pracują jako złotnicy od wielu lat nie znajdują się w tej nowej rzeczywistości – dodaje.
Nie wszystkie małe, rodzinne salony jubilerskie rzucają rękawicę, niektóre walczą o przetrwanie prowadząc w swojej lokalnej społeczności akcje promocyjne, organizując spotkania przy kawie, jednak optymizmu jakoś nie widać. – Niestety sytuacja na świecie jest niestabilna, jest więcej niewiadomych niż wiadomych, trudno przewidzieć nawet najbliższą przyszłość, co powoduje, że nastroje wśród właścicieli warsztatów i sklepów jubilerskich nie są optymistyczne – mówi Mikołaj Kasperski. – Jak będzie czas pokaże, ale z całą pewnością w „nowej normalności” będzie mniej małych, rodzinnych pracowani jubilerskich – dodaje.
Marta Andrzejczak
Często słyszy się stwierdzenie, że złoto jest pewną inwestycją na niepewny czas. Takim mianem można określić obecną sytuację gospodarczą. Z każdym dniem maleją szanse na uratowanie świata przed kryzysem gospodarczym, a obawa przed zbliżającą się kolejną falą kryzysu powoduje panikę na światowych giełdach.
Tendencja obserwowana na rynku złota po raz kolejny potwierdza regułę, że w trudnych czasach naturalnym zjawiskiem jest zwrot w stronę szlachetnego kruszcu.
Bezpieczna lokata
Złoto jest odporne na zawirowania rynkowe i inflację. Z tego względu może służyć jako doskonałe zabezpieczenie przed spadkiem wartości posiadanych środków. Złoto ma tę ciekawą właściwość, że w długim okresie charakteryzuje się mniej więcej stałą siłą nabywczą. Jest to cecha nieosiągalna dla jakiejkolwiek papierowej waluty. Dzieje się tak, ponieważ banki centralne za przyzwoleniem władz monetarnych danego kraju mogą zwiększać podaż papierowego pieniądza o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent, a podaż złota może zwiększyć się tylko poprzez wykopanie go spod ziemi. Tymczasem roczne wydobycie od wielu lat nie przekracza 2,5 tys. ton. Szacuje się, że łączne zasoby złota, jakimi dysponuje ludzkość (banki, firmy, muzea, osoby prywatne), to około 150 tys. ton. A to oznacza, że podaż złota przyrasta w tempie 1,7 proc. rocznie. Nie ma na świecie takiej waluty, która w bardzo długim okresie mogłaby pochwalić się tak niską i stałą inflacją.
Wzrastaj ące ceny kruszcu
Złoto jest stabilną lokatą kapitału. Od początku roku cena uncji złota wzrosła o 38 proc. i przekroczyła 1975 dolarów. Historyczny rekord został pobity 1 września br., kiedy to cena uncji złota wyniosła 1971,15 dolarów. Dziś cena tego kruszcu ustabilizowała się na poziomie nieco ponad 1850 dolarów za uncję. W obecnej sytuacji ekonomicznej i nastrojach panujących na międzynarodowych rynkach finansowych przekroczenie poziomu 2 tys. dolarów za uncję jest coraz bardziej realne.
Struktura popytu
W ciągu ostatnich dziesięciu lat można zauważyć duże zmiany w strukturze popytu. Wraz z pojawieniem się funduszy (głównie Exchange Traded Funds, tzw. ET F-ów) oraz wzrostem zainteresowania ze strony inwestorów detalicznych zmniejszyła się rola przemysłu jubilerskiego w kształtowaniu światowego popytu na złoto. Ważnym uczestnikiem rynku złota są również bank i centraln e , które w postaci tego szlachetnego kruszcu przechowują swoje rezerwy. Stany Zjednoczone w swoich skarbcach t r zymają ponad 10 tys. ton złota. Dla porównania, polskie rezerwy złota wynoszą niespełna 228,6 tony. A skoro światowe potęgi lokują swoje rezerwy w złocie, nic dziwnego, że przeciętny Kowalski też jest zainteresowany ochroną swoich oszczędności.
Sposoby zamrażania kapitału
Najprostszym i najstarszym sposobem inwestowania w złoto jest kupno złotej monety lub sztabki. Zaletą jest prostota takiej operacji – wydajemy gotówkę lub robimy przelew bankowy i do sejfu możemy schować kilka monet lub sztabek złota. Jest to najbezpieczniejsza inwestycja, jaką można sobie wyobrazić. W sprzedaży znajdują się sztabki o masie od jednego grama do kilogramowych sztab oraz monety bulionowe (lokacyjne) o wadze od 1/10 do 1 uncji. Polski rynek złota lokacyjnego należy do raczej słabo rozwiniętych. Głównym dostawcą jest Mennica Polska. Przy zakupach złota za pośrednictwem Mennicy należy liczyć się jednak z relatywnie wysokimi kosztami takiej transakcji, nawet 10 proc. wyższymi niż w przypadku zakupu złota wyprodukowanego w Niemczech lub Szwajcarii. Poważnym oferentem złota w Polsce jest KGHM Polska Miedź SA. Kombinat ten produkuje złoto przy okazji rafinacji miedzi. Można również skorzystać z oferty Narodowego Banku Polskiego, który proponuje złote monety bulionowe, a także numizmatyczne. Jednak i tutaj, jak w przypadku Mennicy, należy wspomnieć o bardzo wysokiej marży związanej z transakcją. Zainteresowani zakupem sztabek złota czy monet po cenach niższych niż te oferowane przez Mennicę czy NBP mogą skorzystać z oferty prywatnych dealerów. Najczęściej kupowanymi monetami są najpopularniejsze złote monety bulionowe: południowoafrykańskie krugerrandy, amerykańskie Złote Orły, kanadyjskie Liście Klonowe, australijskie Kangury, brytyjskie Suwereny i austriackie Filharmoniki. Monety bulionowe są praktycznie pozbawione wartości kolekcjonerskiej. Warte są tyle, ile kosztuje kruszec zużyty do ich produkcji.
Monety kolekcjonerskie i biżuteria
Osobną kategorią inwestowania w złoto są monety kolekcjonerskie wykonane z tego kruszcu. Do niedawna numizmaty emitowane przez Narodowy Bank Polski były bardzo popularne. Jednak znaczące zwiększenie liczby bitych monet ograniczyło ich atrakcyjność z punktu widzenia efektywności takiej inwestycji. W przypadku monet kolekcjonerskich płaci się bowiem nie tyle za samo złoto, ile za trudną do dokładnego określenia „wartość kolekcjonerską”. A ona zależy przede wszystkim od wielkości emisji czy popularności. Im rzadziej dana moneta występuje, tym jej wartość kolekcjonerska jest większa. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że kupowanie złotych monet kolekcjonerskich jest bardziej kosztownym hobby niż sposobem inwestowania w złoto. Jednak najbardziej kosztowną formą inwestowania w złoto jest zakup wyrobów jubilerskich. W przypadku zakupu pierścionka, łańcuszka, bransolety czy innego pięknego wyrobu jubilerskiego płacimy nie tylko za wartość złota zużytego do produkcji, ale także niemałą cenę za pracę artysty czy rzemieślnika oraz marże sprzedawcy i innych pośredników.
Instrumenty finansowe
Dzisiejsi inwestorzy, obok tradycyjnych form lokowania oszczędności, takich jak wymienione sztabki, monety czy wyroby jubilerskie, mogą skorzystać z nowoczesnych instrumentów finansowych opartych na złocie. W razie zakupu takich produktów finansowych można zarobić lub stracić na zmianie wartości kruszcu. Cała transakcja rozliczana jest w gotówce, bez dostawy metalu, bez jakichkolwiek kosztów dodatkowych związanych z zabezpieczeniem transakcji. Takie „papierowe złoto” możemy kupić, inwestując w fundusze Exchange Traded Fund (ET F-y). Podmioty zarządzające tymi funduszami kupują i magazynują kruszec, w zamian emitują jednostki uczestnictwa w funduszu. Wyniki tych funduszy są ściśle powiązane z cenami złota. Jednostkami uczestnictwa handluje się tak samo jak akcjami, a więc do kupna wystarczy tylko rachunek maklerski z dostępem do giełd w Nowym Jorku czy Londynie. Jedynym kosztem są prowizje maklerskie oraz relatywnie niewielkie prowizje pobierane za zarządzanie funduszem. Do największych funduszy należy NYSE SPDR Gold Trust, który posiada ponad 1,3 tys. ton złota. Są to szóste największe rezerwy złota na świecie. Więcej kruszcu mają tylko banki centralne Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Włoch, Francji oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Warto zaznaczyć, że w razie inwestowania w jednostki ET F-ów duże znaczenie ma fakt, gdzie dany fundusz fizycznie przechowuje złoto. Coraz większą popularnością cieszą się fundusze przechowujące swoje złoto w bezpiecznej – jak się powszechnie sądzi – Szwajcarii. W Polsce, wobec braku ET F-ów, funkcjonują produkty strukturyzowane. Są to certyfikaty wystawione przez banki. Opierają się one na indeksie Gold Open End, który odwzorowuje ceny złota.
Największe marki jubilerskie w obliczu pandemii wywołanej koronawirusem postanowiły pomóc w walce z nim. Giganci zdecydowali się na rezygnację z części zysków, a pozyskane środki przekazali na walkę z chorobą.
Bulgari, Graff, Tiffany & Co i De Beers są jednymi z największych domów jubilerskich, którzy przekazali darowizny w odpowiedzi na kryzys Covid-19. Za ich przykładem poszli inni i tak branża jubilerska stała się tą, która jako jedna z nielicznych podjęła walkę z wirusem.
Pieniądze na cele charytatywne
Firma jubilerska Tiffany przeznaczyła 100 proc. zysków ze sprzedaży kolekcji „Infinity” przekazała organizacji humanitarnej CARE, która wspiera wrażliwe społeczności na całym świecie najbardziej dotknięte przez Covid-19, ze szczególnym naciskiem na organizacje charytatywne pomagające kobietom. Poza przekazaniem niemal 2 mln dolarów organizacji CARE, firma Tiffany przekazała 1 mln dolarów Funduszowi Solidarity Respond WHO. Marka jubilerska Bulgari przekazała ponad 3 mln dolarów Uniwersytetowi w Oksfordzie na badania nad szczepionką na Covid-19. Bulgari wyprodukowała także setki tysięcy butelek płynu dezynfekującego, który został dostarczony do placówek medycznych we Włoszech, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii. Grupa De Beers przekazała darowiznę w wysokości ponad 2 mln dolarów na pomoc ratownikom i pracownikom służby zdrowia w Botswanie i Namibii.
Artyści dla innych
Śladem największych marek jubilerskich poszli także artyści złotnicy, jak włoska artystka Carolina Bucci, która przekazała 25 proc. dochodów ze sprzedaży online swojej biżuterii na rzecz funduszu kryzysowego związanego z koronawirusem w szpitalu Careggi we Florencji. Brytyjska marka biżuterii Alighieri przekazała 20 proc. sprzedaży online na rzecz Trussell Trust, organizacji charytatywnej, która wspiera banki żywności w dostarczaniu żywności i wsparcia potrzebującym.
Serce jubilerów
Kryzys zdrowotny pokazał, że międzynarodowe marki jubilerskie solidaryzowały się z potrzebującymi. Część zysków ze sprzedaży swoich kolekcji biżuterii przeznaczyły na walkę z rozprzestrzeniającą się chorobą. Należy podkreślić, że koronawirus to nie tylko nieszczęście wielu ludzi na całym świecie, wirus uwidocznił także pozytywne cechy ludzkiej natury i sprawił, że największe marki jubilerskie połączyły swoje siły w walce z pandemią. Marta Andrzejczak
Na styczeń 2021 r. zaplanowane zostało kolejne Światowe Forum Ekonomiczne. Zaproszeni goście będą debatować o kwestiach związanych z koronawirusem, problemami gospodarki, niepokojami społecznymi. Główne hasło nadchodzącej konferencji to „Wielki Reset”.
Jak czytamy na oficjalnej stronie Światowego Forum Ekonomicznego www.weforum.org, kryzys wywołany przez COVID-19 oraz spowodowane nim problemy polityczne, gospodarcze i społeczne zmieniły sposób funkcjonowania ludzi na Ziemi. Ujawniły także niedoskonałości wielu systemowych rozwiązań – od zdrowia i finansów po edukację czy wykorzystanie energii. Celem, jaki stawia sobie Światowe Forum Ekonomiczne, jest rozwiązanie problemów, przed którymi stanęła ludzkość. Eksperci chcą określić przyszły kształt stosunków globalnych, kierunek rozwoju gospodarek narodowych, priorytety społeczeństw, charakter modeli biznesowych i zarządzania nimi.
Świat po kryzysie
– Jeśli będziemy działać szybko i wspólnie, to możemy wyjść z tego kryzysu silniejsi – mówi prof. Klaus Schwab, założyciel i prezes Światowego Forum Ekonomicznego. – Możemy stworzyć lepszy świat i powrócić do kapitalizmu interesariuszy – dodaje. Działania krajów w odpowiedzi na pandemię koronawirusa pokazały, że możliwy jest reset warunków, które uznajemy za fundamenty ekonomiczne i społeczne. To szansa na odświeżenie koncepcji kapitalizmu interesariuszy. – Jesteśmy świadkami spowolnienia gospodarczego, możemy stanąć w obliczu najgorszej recesji od lat 30. ubiegłego wieku – twierdzi prof. Schwab. – Aby jak najszybciej i najmądrzej wyjść z kryzysu, świat musi działać wspólnie i szybko, by zreorganizować wszystkie aspekty naszych społeczeństw i gospodarek – od edukacji po umowy społeczne i warunki pracy. Każdy kraj, od Stanów Zjednoczonych po Chiny, musi w tym uczestniczyć, a każda gałąź przemysłu, od ropy i gazu po technologię, musi zostać przekształcona. Krótko mówiąc, potrzebny jest nam Wielki Reset – podsumowuje. W planach 51. Światowego Forum Ekonomicznego jest próba utworzenia wspólnej platformy międzynarodowej, na której rządzący mogliby pracować nad stworzeniem nowej umowy społecznej, koncentrującej się na godności ludzkiej, sprawiedliwości społecznej, w której postęp społeczny nie pozostaje w tyle za rozwojem gospodarczym. Forum ma zająć się także rozwiązaniem problemów powstałych na skutek pandemii. Jak czytamy na stronie Światowego Forum Ekonomicznego, „światowy kryzys zdrowotny spowodował długotrwałe pęknięcia w gospodarkach państw oraz wywołał kryzys społeczny, który pilnie wymaga stworzenia nowych warunków do życia”. A Wielki Reset pomoże ludziom w odbudowaniu swojej przyszłości, jest to bowiem zobowiązanie do wspólnego i pilnego budowania podstaw systemu gospodarczego i społecznego na rzecz bardziej sprawiedliwej, zrównoważonej przyszłości.
A jak to ma wyglądać w praktyce?
Agenda Wielkiego Resetu składałaby się z trzech głównych elementów. Pierwszy ukierunkowałby rynek na bardziej sprawiedliwe działania. W tym celu rządy powinny poprawić koordynację (np. w zakresie polityki podatkowej i regulacyjnej), ulepszyć ustalenia dotyczące handlu oraz stworzyć warunki dla gospodarki interesariuszy. W czasach malejącej podstawy opodatkowania i rosnącego długu publicznego rządy mają silną motywację do podejmowania takich działań. Ponadto rządy powinny wprowadzać reformy, które promują bardziej sprawiedliwe działania. W zależności od kraju, mogą one obejmować zmiany w zakresie podatków majątkowych, wycofanie dotacji na paliwa kopalne oraz nowe zasady regulujące własność intelektualną, handel i konkurencję. Drugi element programu Wielkiego Resetu zapewniłby, że inwestycje będą sprzyjać realizacji wspólnych celów, takich jak równość i zrównoważony rozwój. Komisja Europejska przedstawiła plany dotyczące funduszu naprawczego o wartości 750 mld euro. Stany Zjednoczone, Chiny i Japonia również mają ambitne plany pobudzenia gospodarki. Zamiast wykorzystywać te fundu- sze, a także inwestycje podmiotów prywatnych i funduszy emerytalnych, aby wypełnić luki w starym systemie, powinniśmy wykorzystać je do stworzenia nowego, bardziej odpornego, sprawiedliwego i zrównoważonego w dłuższej perspektywie. Oznacza to np. budowanie zielonej infrastruktury miejskiej i tworzenie zachęt dla przemysłu w celu poprawy jego osiągnięć w zakresie wskaźników środowiskowych, społecznych i zarządzania (ESG). Trzecim priorytetem programu Wielkiego Resetu jest wykorzystanie innowacji czwartej rewolucji przemysłowej do wspierania dobra publicznego. W czasie kryzysu COVID-19 firmy, uniwersytety i inne organizacje połączyły siły w celu opracowania diagnostyki, terapii czy też możliwych szczepionek; utworzenia ośrodków badawczych; stworzenia mechanizmów śledzenia zakażeń oraz zapewnienia telemedycyny.
Sytuacj a branży jubilerskiej w czasie Wielkiego Resetu
Światowe Forum Ekonomiczne zaleca digitalizację jako receptę na kryzys w branżach produktów luksusowych. Eksperci zauważają, że eksport i import towarów będzie przebiegał bezpiecznie w momencie, gdy zarówno kupujący, jak i sprzedający będą powiązani ze sobą cyfrowo. Dostawy powinny być monitorowane na każdym etapie ich podróży do miejsca przeznaczenia, a transakcje powinny być opłacane zdalnie. Kryzys, według specjalistów ze Światowego Forum Ekonomicznego, można pokonać jedynie poprzez współpracę opartą na zaufaniu i technologii. Nie ma miejsca na spotkania biznesowe czy relacje osobiste, należy podjąć działania, aby skutecznie zabezpieczyć dostawców i odbiorców towaru, a to można uzyskać dzięki nowoczesnym rozwiązaniom technologicznym.
Marta Andrzejczak Opracowano na podstawie materiałów prasowych Światowego Forum Ekonomicznego www.weforum.org
Rozszerzona rzeczywistość wkracza do świata biżuterii. Lockdown spowodował, że wszyscy zaczęliśmy znacznie częściej korzystać z urządzeń mobilnych i zdaliśmy sobie sprawę, że nie wszystko działa tak dobrze, jak tego sobie życzylibyśmy. Świat zmienia się na naszych oczach i już tylko kilka kroków dzieli nas od życia w świecie wirtualnym.
Technologia AR (od ang. augmented reality) łączy świat rzeczywisty z wirtualnym. W wersji podstawowej oznacza możliwość odtworzenia filmu, animacji lub dźwięku za pomocą odpowiedniej aplikacji i urządzenia (np. tabletu lub smartfona) po naciśnięciu znacznika, czyli zdjęcia, grafiki czy napisu. Jednak obecnie coraz więcej firm zaczyna wykorzystywać technologię rozszerzonej rzeczywistości w wersji zaawansowanej, która umożliwia wejście w interakcję z wygenerowanym cyfrowo obrazem lub obiektem 3D, np. wirtualna postać, której dotykamy na ekranie, reaguje na nasze gesty, odpowiada na nasze pytania itp.
Klucz do świata wirtualnego
Aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie oferuje AR, należy kupić inteligentne okulary, które pozwolą na poszerzenie naszych zmysłów i przeniesienie nas w świat wirtualny. Na polskim rynku istnieje wiele modeli tego typu urządzeń, których ceny wahają się od kilkuset do kilku tysięcy złotych. Okulary czy gogle AR wyposażone są w kamery, które pozwalają na nakładanie na rzeczywistość, w której się znajdujemy, obrazów czy filmów z rzeczywistości wirtualnej.
W ten sposób dzięki nowoczesnej technologii „przenosimy się” do światów, które jeszcze do niedawna były dla nas niedostępne. Możemy choćby porozmawiać z Mikołajem Kopernikiem o teorii heliocentrycznej czy znaleźć się na Księżycu. Okulary nie służą jednak tylko do zabawy, są doskonałym narzędziem sprzedaży i wiele firm z segmentu produktów luksusowych decyduje się na wykorzystanie ich jako narzędzia marketingowego. Okulary pozwalają przenieść się w świat gier wideo i materiałów filmowych 3D, a także zaprezentować choćby nową kolekcję biżuterii. Gogle AR pozwalają rozglądać się w wirtualnej rzeczywistości w zakresie 360 stopni, wykorzystując jedynie ruchy głowy, czyli ich użytkownik ma wrażenie, że przedmioty i zjawiska znajdują się na wyciągnięcie ręki.
Okulary potrafią oszukiwać nasz mózg, symulując trójwymiarową rzeczywistość i pozwalając na interakcję z tym światem. Wykorzystywane są w tym celu takie czujniki jak żyroskop czy akcelerometr. Dzięki zastosowaniu najnowocześniejszych technologii użytkownik może także ingerować w świat, który widzi. Wbudowane kamery pozwalają na symulację naszych ruchów, na dotykanie widzianego przez nas świata. I co ciekawe, pozwalają na dokonywanie zakupów w wirtualnej rzeczywistości. Osoby, które mają na sobie okulary AR, mogą przymierzać ubrania, biżuterię, dotykać jej i czuć się, jakby znalazły się w tradycyjnym sklepie.
Linia produkcyjna a inteligentne okulary
Warto zauważyć także, że możliwości okularów AR wychodzą znacznie dalej. Dzięki połączeniu ich z siecią 5G umożliwiają twórcom biżuterii czy pracownikom linii produkcyjnej wykonywanie swojej pracy z dowolnego miejsca na ziemi bez konieczności wykorzystania komputera. Sieć 5G, charakteryzująca się ekstremalną przepustowością i bardzo niskimi opóźnieniami, jest idealnym rozwiązaniem do obsługi aplikacji AR.
Rozszerzona rzeczywistość połączona z siecią 5G stwarza pracownikom możliwość zobaczenia cyfrowej kopii obiektu (ang. digital twins) nakładanej wraz z instrukcjami montażu lub naprawy na fizyczny obiekt. To pozwala nie tylko na dokładniejsze wykonanie projektu biżuterii, ale także na szybsze wdrożenie jej do produkcji.
Internet rzeczy
Inteligentne okulary to nie koniec zmian, jakie wyprowadzane są do naszego świata. Coraz większą popularnością cieszą się także wszystkie przedmioty, które mają połączenie z siecią internetową. Nazwa „internet rzeczy” może być myląca. Wbrew pozorom nie chodzi o przedmioty, które dzięki internetowi możemy pozyskać, ale o błyskawiczny przepływ danych pomiędzy posiadanymi przez nas przedmiotami. Już teraz na rynku dostępne są produkty, jak choćby lodówki czy pralki, które możemy obsługiwać wirtualnie. Branża jubilerska na całym świecie zdaje się zauważać szansę, jaką będzie miała dzięki wykorzystaniu nowoczesnych technologii. Powszechnie wiadomo, że świat nowoczesnych technologii zmierza w kierunku miniaturyzacji. Trudno wyobrazić sobie mniejszy i wygodniejszy przedmiot jak biżuteria, która nierozłącznie związana jest z ludzkim ciałem. Noszenie na ciele inteligentnego urządzenia, które pozwoli na zarządzanie wszystkimi urządzeniami znajdującymi się w naszym domu, a nawet naszym samochodem czy kontem bankowym, to już nie pieśń przyszłości, ale nasza rzeczywistość. Niemal wszystkie podmioty gospodarcze funkcjonujące w tzw. starej gospodarce, stają wobec konieczności przeprojektowania dotychczasowych produktów w urządzenia inteligentne i nawiązujące łączność z internetem. Takie samo wyzwanie stoi przed branżą jubilerską. Jeśli chce uchodzić ona za branżę nowoczesną i rozwijać się, musi wypracować rozwiązania pozwalające na umieszczanie w biżuterii nowoczesnych technologii, które umożliwią nawiązywanie łączności z internetem. Oczywiście próby takie są już czynione i, jak widzimy, spotykają się one z akceptacją klientów na całym świecie. Na rynku mamy już inteligentne bransoletki, pierścionki, wisiory oraz zegarki, które okazują się pomocne w codziennym życiu, ale prawdziwy przełom w tym segmencie rynku jeszcze przed nami. Istniejące na rynku produkty biżuteryjne nie pozwalają na pełne wykorzystanie możliwości, jakie niosą ze sobą nowoczesne technologie. Proste funkcje – jak sygnał o nadejściu maila czy pomiar pracy serca – nie pozwalają na nazwanie ich inteligentną biżuterią, ale jedynie gadżetem. Karol Kulej
Koronawirus odcisnął swoje piętno na rynku biżuterii. Produkty z segmentu luksusowych najbardziej ucierpiały na skutek kryzysu spowodowanego przez COVID. Światowa Rada Złota oszacowała, że sprzedaż biżuterii oraz wyrobów jubilerskich zmalała na świecie o niemal 70 proc. I biorąc pod uwagę fakt, że zamknięcie gospodarcze i zmiany społeczne wpłynęły na wszystkie firmy w branży jubilerskiej – od tych zajmujących się pozyskiwaniem surowca, przez wytwórców, a na sprzedawcach kończąc – nie należy oczekiwać, że w najbliższym czasie sytuacja zmieni się na lepsze.
Branża biżuteryjna jest zmuszona podjąć walkę o klientów, a co za tym idzie – szukać alternatywnych sposobów dotarcia ze swoją ofertą do nich. Oczywiście najwięcej firm decyduje się na transformację cyfrową, której celem jest, z jednej strony, zwiększenie sprzedaży, z drugiej – generowanie wizerunku swojej marki. Czy te działania wystarczą? Czas pokaże.
Cios dla rynku luksusowej biżuterii
Światowa Rada Złota (WGC) szacuje, że spadek sprzedaży biżuterii w Chinach spowodował zmniejszenie od 30 do 50 proc. przychodów europejskich firm produkujących luksusową biżuterię. A przecież na tym nie koniec. Z kupna biżuterii zrezygnowali nie tylko Chińczycy, ale także Amerykanie i Europejczycy. Eksperci z WGC stwierdzają, że rosnący popyt na złoto i kamienie szlachetne nie dotyczy rynku biżuteryjnego. Znaczna część złota sprzedawana jest w postaci funduszy i produktów finansowych na nim opartych, a zapotrzebowanie branży jubilerskiej na złoto w czerwcu i lipcu 2020 r. wynosi nieco ponad 10 proc. światowego wydobycia. Konsumenci na całym świecie znacznie chętniej kupują sztabki i monety wykonane ze złota niż biżuterię, gdyż ta pomimo swojej wartości nie jest w ich odczuciu dobrym sposobem na inwestowanie pieniędzy. Raport Światowej Rady Złota koncentruje się także na sprzedaży biżuterii okazjonalnej, której sprzedaż mimo zawirowań na rynku stanowi dla branży źródło dochodów. Niezależnie od sytuacji ludzie na całym świecie wciąż biorą śluby, zaręczają się czy chrzczą dzieci. Nie można jednak nie zauważyć, że wybierana przez klientów biżuteria jest znacznie skromniejsza, a co za tym idzie – tańsza niż dotychczas. Branża biżuteryjna stanęła także wobec problemu dotarcia ze swoją ofertą do potencjalnych klientów. Na naszych oczach zmienił się sposób sprzedaży produktów luksusowych. Zamknięcie na prawie dwa miesiące tradycyjnych sklepów, wprowadzenie obostrzeń epidemiologicznych w punktach sprzedaży po ich otwarciu oraz zmiany, jakie dokonały się w mentalności konsumentów, sprawiły, że rynek jubilerski przenosi się do wirtualnej rzeczywistości.
Era biżuterii online
Producenci biżuterii oraz jej sprzedawcy zostali zmuszeni, aby wyjść poza tradycyjną sieć sklepów i stworzyć kanał promocji oraz dystrybucji w sklepach internetowych. Niemal każdy podmiot gospodarczy działający na rynku jubilerskim zmuszony został do reorganizacji swojej działalności. Firmy oferujące biżuterię zmieniły metody dotarcia do potencjalnych klientów oraz angażowania ich w działalność marki jubilerskiej. Większość właścicieli sklepów z biżuterią zdała sobie sprawę, że powrotu do tego, co znamy, już nie będzie i jeśli chce się przetrwać na rynku, trzeba postawić na sprzedaż online. A to z kolei spowodowało, że zmuszeni byli do znacznych inwestycji, aby pozostać na rynku. Inni niestety pogodzili się z sytuacją i zamknęli swoje sklepy. Z mapy Polski poznikały kolejne rodzinne firmy, punkty sprzedaży biżuterii i jubilerzy, którzy prowadzili swoje interesy od kilku, a nawet kilkudziesięciu lat.
Należy zauważyć, że mimo potencjalnie ogromnych możliwości, jakie daje internet, nie znajdzie się w nim miejsce dla wszystkich. Małe firmy jubilerskie nie znajdą tu miejsca, choćby ze względu na ogromną konkurencję. Ci najwięksi natomiast inwestują kapitał, aby wzbogacić platformy internetowe swoich sklepów o narzędzia oparte na 3D oraz rozszerzonej rzeczywistości, która pozwala na personalizowanie zakupu z poziomu monitora komputerowego i wybranie biżuterii w warunkach podobnych do rzeczywistych, bez ruszania się z fotela. Z całą pewnością jest to krok w przyszłość. Ale czy polskie marki jubilerskie poradzą sobie z międzynarodową konkurencją?
Należy bowiem pamiętać, że dzięki rozwojowi sprzedaży online biżuterię kupują ludzie z całego świata. Nie istnieją już bowiem żadne granice ani bariery, które sprawiłyby, że klienci będą kupować tylko polskie wyroby jubilerskie. Biżuteria dobrem luksusowym Warto zauważyć, że biżuteria stała się znowu dobrem luksusowym. Nie każdy może w dzisiejszych czasach pozwolić sobie na jej zakup, a wszelkiego rodzaju dodatki w postaci biżuterii modowej straciły swoich zwolenników. Z raportu opublikowanego przez Światową Radę Złota wynika, że niepewność związana z COVID-19 sprawia, że konsumenci na całym świecie wstrzymują się z zakupem dóbr luksusowych. A to skłania autorów raportu do konkluzji, że „globalny spadek siły nabywczej z pewnością będzie jednym ze skutków nadchodzącego kryzysu gospodarczego i dotknie zarówno zachodnią, jak i azjatycką klasę średnią”, powodując, że biżuteria stanie się rzadko posiadanym dobrem materialnym. Marta Andrzejczak
Cena złota wynosi obecnie niecałe 1,5 tys. dol. za uncję. Po fali chwilowej paniki na rynku złota, kiedy jego wartość wynosiła ponad 1,6 tys. dol. za uncję, sytuacja ustabilizowała się.
Jest to jedna z niewielu dobrych wiadomości dla branży jubilerskiej. Jednak analitycy ze Światowej Rady Złota (WGC) są umiarkowanie optymistyczni. Zauważają, że zmiany na rynku złota mogą zachodzić z dnia na dzień.
Względny spokój
Sytuacja na rynku chińskim wydaje się ustabilizowana, powoli w Państwie Środka rusza produkcja, a pracownicy i uczniowie wracają do swoich obowiązków, ale specjaliści ze Światowej Rady Złota kierują swoją uwagę na rynek amerykański. USA dopiero rozpoczyna walkę z koronawirusem i nie wiadomo, jak zareaguje gospodarka zarówno amerykańska, jak i europejska. W tej chwili trudno oszacować, jak wielki wpływ epidemia wywrze na rynki finansowe i jak zachowają się inwestorzy. Złoto może okazać się najlepszym zabezpieczeniem w niestabilnych czasach, a jego rosnące ceny będą oddziaływać na życie gospodarcze. Analitycy ze Światowej Rady Złota w swoich raportach podkreślają także, że popyt na kruszec będzie rósł nie tylko w reakcji na kryzys gospodarczy i finansowy, ale również dlatego, że złoto jest jednym ze składników wykorzystywanych w medycynie do produkcji testów diagnostycznych.
Branża jubilerska wobec zmian
Dla rynku biżuteryjnego informacja o stabilizacji na rynku złota wbrew pozorom nie jest dobrą wiadomością. Kontrahenci na całym świecie anulują zamówienia na dostawy złotej biżuterii. Producenci i dostawcy natomiast mają zamrożone środki finansowe w produktach, co do których nie wiadomo, czy w najbliższym czasie będą sprzedane. Na całym świecie odwołano niemal wszystkie imprezy targowe, klienci przestali pojawiać się w salonach jubilerskich, co sprawia, że wszyscy uczestnicy rynku przestali zarabiać. Światowa Rada Złota szacuje, że branża jubilerska w lutym odnotowała spadek wartości o miliard dolarów, a jak wiadomo, nikt nie dysponuje pełnymi danymi dotyczącymi strat na rynku jubilerskim. Analitycy prognozują, że nawet po ustabilizowaniu się rynku branża jubilerska musi liczyć się z co najmniej trzymiesięcznym okresem stagnacji. Karol Kulej
14 marca 2020 r. weszło w życie rozporządzenia ministra zdrowia ograniczające m.in. handel ze względu na epidemię koronawirusa. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego oznacza zamrożenie działalności wielu firm z kilku branż. Co ciekawe, ograniczenia te nie dotyczą salonów jubilerskich, sklepów z zabawkami dla dzieci oraz salonów optycznych.
Mimo zapisu w rozporządzeniu większość prawników opiniujących rozporządzenie uważa, że wyłączenie z ustawy salonów jubilerskich jest niedopatrzeniem. Jak będzie w rzeczywistości, dowiemy się wkrótce.
Obowiązki pracodawcy
Nie wiadomo, jak będzie wyglądało wykonywanie pracy przez pracowników zatrudnionych w salonach jubilerskich w całej Polsce. Jak na razie większość salonów jubilerskich i sklepów z biżuterią została zamknięta. A co za tym idzie – pozbawiona możliwości zarobkowania. Wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, oznacza zamrożenie działalności wielu firm jubilerskich, nie pracują m.in. producenci biżuterii, hurtownicy, importerzy. A warto zauważyć, że przepisy zobowiązują pracodawców do płacenia wynagrodzenia pracownikom nawet wtedy, kiedy nie świadczą oni pracy. Należy pamiętać, że nie wolno wysyłać pracowników na przymusowy urlop, można jedynie proponować im, by wykorzystali urlop wypoczynkowy. Chętnym nie można też odmówić wzięcia urlopu bezpłatnego. Konieczność zamknięcia sklepu ze względu na fakt ograniczenia handlu powinna być traktowana jako przerwa w wykonywaniu pracy z przyczyn niezależnych od pracownika. Jest to sytuacja zbliżona do przestoju i wymaga podobnego postępowania. Z całą pewnością pracownikowi trzeba za okres zamknięcia sklepu zapłacić wynagrodzenie.
Prace nad rekompensatą dla pracodawców
Ministerstwo Rozwoju proponuje przyjęcie przez rząd przepisów dotyczących odroczenia lub umorzenia płatności skarbowych oraz składek ZUS przez pracodawców, dogodnych dla nich ofert kredytowych, dopłat państwa do wynagrodzenia pracowników, zmniejszenia obciążeń administracyjnych. Wśród postulatów pracodawców zgłaszanych pod adresem rządu znajdują są m.in. zawieszenie płatności składek do ZUS, dofinansowanie wynagrodzeń w czasie przestoju lub skróconego wymiaru czasu pracy, wyłączenie obowiązku wypłaty wynagrodzenia i przyznanie zasiłku chorobowego, zapewnienie firmom szybkiego dostępu do finansowania na preferencyjnych warunkach. Jaką pomoc zaoferuje rząd branży jubilerskiej – w tej chwili bardzo trudno przewidzieć. Jednak jak zapewnia, nie zostawi żadnego pracodawcy samemu sobie. Karol Kulej
Polska biżuteria może stać się polskim towarem eksportowym numer jeden. Aby się jednak tak stało, zarówno producenci, jak i jubilerzy muszą zrobić wszystko, co w nich mocy, by wypromować polskie drogocenności na zagranicznych rynkach. Nie można bowiem pozwolić, aby nasze klejnoty były noszone i podziwiane tylko przez naszych rodaków.
Dzięki subwencjom Ministerstwa Rozwoju branża jubilerska może ubiegać się o dofinansowanie na promowanie swojej pracy za granicą. Może warto skorzystać z okazji i ubiegać się o pieniądze, które mogą pomóc nie tylko pojedynczym producentom, ale całemu krajowi i sprawić, że najbardziej rozpoznawalnym polskim produktem na świecie będzie nasza biżuteria.
Rządowa pomoc
Ministerstwo Rozwoju, którego celem jest promowanie rodzimych produktów markowych oraz wzmacnianie wizerunku naszego kraju i polskiej gospodarki na świecie, przygotowało 12 branżowych programów promocji wpisujących się w założenia Krajowych Inteligentnych Specjalizacji. Realizuje również duże przedsięwzięcia promocyjne na najważniejszych imprezach targowych na świecie. W związku z udziałem Polski w Światowej Wystawie EXPO 2020 w Dubaju został opracowany program promocji adresowany do przedsiębiorców z sektora MŚP. Program zakłada realizację działań promocyjnych, m.in. organizację Polsko- -Emirackiego Forum Gospodarczego oraz Polish Games Show. Będzie realizowany w okresie od 1 kwietnia 2020 r. do 30 września 2021 r. Program promocji objęty jest projektem „Promocja gospodarki w oparciu o polskie marki produktowe – Marka Polskiej Gospodarki – Brand”, Poddziałanie 3.3.2 Programu Operacyjnego Inteligentny Rozwój 2014-2020 (PO IR). Równolegle Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości realizuje projekt „Wsparcie MŚP w promocji marek produktowych – Go to Brand”, Poddziałanie 3.3.3 PO IR. Daje on przedsiębiorcom możliwość otrzymania wsparcia finansowego na udział w działaniach określonych w programach promocji.
Go to Brand
Celem konkursu „Go to Brand” jest sfinansowanie promocji marek produktowych na rynkach zagranicznych. Dofinansowanie można przeznaczyć na udział w targach, wystawach, misjach gospodarczych lub konferencjach zagranicznych i na dodatkowe działania promocyjne oraz na sfinansowanie kosztów usługi doradczej pozwalającej na wypromowanie firmy za granicą. Z dofinansowania może skorzystać każda mikro-, mała i średnia firma jubilerska lub złotnicza, której lokalizacja projektu znajduje się w województwie innym niż mazowieckie. Firma może maksymalnie otrzymać 425 670 zł. Wsparcie wynosi do 85 proc. wartości projektu, co oznacza, że wkład firmy ubiegającej się o dofinansowania to co najmniej 15 proc. całkowitego kosztu projektu. Nabór wniosków będzie prowadzony w okresie od 11 lutego do 11 marca 2020 r.
Polska na świecie
Pomimo podejmowanych przez różne instytucje działań, których zadaniem jest poprawa wizerunku polskiej gospodarki, Polska i produkty w niej wyprodukowane są nierozpoznawalne na światowym rynku. Oczywiście sytuacja taka ma bezpośredni wpływ na liczbę inwestycji zagranicznych na terenie naszego kraju. Fakt ten przekłada się także na konkurencyjność polskich towarów eksportowych. Warto zauważyć, że z roku na rok warunki te ulegają zmianie, jednak ciągle udział polskich przedsiębiorców w międzynarodowych targach, gdzie mieliby szansę pokazać swoje produkty i usługi, jest przedsięwzięciem, na które ich nie stać. Samodzielnie przedsiębiorca, decydując się na uczestnictwo w targach, musiałby liczyć się z nakładami finansowymi, które z całą pewnością byłyby znacznie wyższe niż zyski, które mógłby na danych targach odnieść. Propozycja Ministerstwa Rozwoju pozwala na ograniczenie kosztów własnych i skorzystanie z dofinansowania.
Polskie klejnoty najlepsze
Chociaż polska biżuteria jest bardzo dobrej jakości, a jej projektanci dokładają starań, aby wzornictwo było niepowtarzalne i zachwyciło wszystkich potencjalnych klientów, to ciągle, mimo starań wielu organizacji, krajowym przedsiębiorstwom brakuje odpowiedniej promocji na światowych rynkach. Brak odpowiedniej promocji jest jedną z głównych przeszkód na drodze do zwycięstwa z zagranicznymi producentami biżuterii. Ministerstwo Rozwoju stawia sobie za cel przeciwdziałać takiemu stanowi rzeczy. Jego podstawowym zadaniem jest poprawa wizerunku polskiej gospodarki wśród partnerów międzynarodowych. Program zakłada także poszerzenie ich wiedzy zarówno o Polsce, jak i o warunkach prowadzenia działalności gospodarczej. Projekt ma za zadanie także zwiększenie inwestycji polskich przedsiębiorców na rynkach zagranicznych oraz wspieranie rozwoju branż uznanych za priorytetowe. Ministerstwo wychodzi z założenia, że budowanie nowego wizerunku polskiej gospodarki i kraju jest możliwe poprzez wykreowanie nowych, silnych marek, będących polskimi specjalnościami eksportowymi. A jedną z nich z całą pewnością jest polska biżuteria.
Okazja, która może się nie powtórzyć
Polska branża jubilerska nie powinna marnować okazji, jaką stwarza Ministerstwo Rozwoju. Udział w międzynarodowych spotkaniach branży i prezentowanie tam swojej biżuterii jest nie tylko szansą na znalezienie nowych kontrahentów i pomnożenie swoich zysków, ale także możliwością promocji Polski poprzez prezentowanie biżuterii. Nasze drogocenności mogą bowiem stać się pierwszym produktem eksportowym, być wizytówką naszego kraju, który może być kojarzony tylko przez jej pryzmat. A taką okazję szkoda byłoby zmarnować. Karol Kulej
Światowa Rada Złota opublikowała raport dotyczący sprzedaży złota w II kwartale 2019 r. Wynika z niego, że popyt na złoto w bieżącym roku był rekordowy – wyniósł ponad 2112 ton. Wzrost ten spowodowany jest przede wszystkim zakupami dokonanymi przez banki centralne wielu państw oraz wzrostem sprzedaży biżuterii.
Należy zauważyć, że zakupu złota dokonał także Narodowy Bank Polski, który w listopadzie przewiózł do Polski 100 ton kruszcu. Podobnych zakupów dokonały banki centralne innych państw, m.in. złoto kupił Ludowy Bank Chin, Bank Rosji, Bank Centralny Republiki Turcji, co spowodowało, że ceny złota zaczęły rosnąć. Po raz pierwszy od 2013 r. cena złota przekroczyła 1,4 tys. dolarów za uncję.
Złoto zamknięte w banku
Z raportu Światowej Rady Złota wynika, że zakupy banków centralnych spowodowane były przede wszystkim obawą, że chińska waluta – juan – będzie odgrywała coraz większą rolę na globalnym rynku finansowym, co może być przyczyną transformacji z rynku opartego na dolarze na rynek oparty na juanie. Dlatego też banki centralne podejmują decyzję o zabezpieczeniu swoich finansów w złocie jako walucie najtrwalszej. Banki centralne kupiły 224,4 tony złota w drugim kwartale 2019 r., co sprawiło, że w I półroczu zakupy te wyniosły 374,1 tony. W kruszec zaczęli inwestować także inwestorzy na całym świecie. Warto odnotować, że do sprzedaży złota inwestycyjnego przyczyniła się możliwość kupna złota inwestycyjnego za pośrednictwem sieci. Internet Investment Gold (IIG) pozwala inwestorom kupować fizyczne złoto online i przechowywać je w ich imieniu. Rynek tych produktów znacznie się rozrósł w ciągu ostatniej dekady i wciąż pojawiają się na nim nowi gracze, którzy inwestują swoje pieniądze w złoto online. Analitycy Światowej Rady Złota zauważają, że najwięksi dostawcy złota online posiadają obecnie w imieniu inwestorów kruszec warty miliardy dolarów amerykańskich.
Wzrost sprzedaży biżuterii
Z raportu opublikowanego przez Światową Radę Złota wynika, że w II kwartale 2019 r. zauważano także wzrost sprzedaży złota jubilerskiego. Na silne ożywienie na rynku biżuterii – wzrost sprzedaży wyniósł bowiem 168,8 tony – miało wpływ poruszenie na indyjskim rynku. Sezon weselny w Indiach zwiększył popyt na biżuterię, który wzrósł o 2 proc. w stosunku do analogicznego czasu w 2018 r.
Inwestycja w sztaby i monety
Zarówno podmioty gospodarcze, jak i osoby fizyczne w II kwartale 2019 r. przestały inwestować swoje środki finansowe w sztaby i złote monety. Klienci na całym świecie, widząc rosnące rosnące ceny złota, nie kupowali ich do swoich sejfów. Eksperci Światowej Rady Złota podkreślają, że inwestycje w sztabki i monety spadły o 12 proc. w stosunku do zeszłego roku. Przyczyn tego stanu rzeczy należy upatrywać także w zachowaniu rynku chińskiego, na którym złoto w sztabach i monetach odnotowało spadek o 29 proc. w stosunku do analogicznego okresu w zeszłym roku.
Pozyskiwanie złota
Raport Światowej Rady Złota odpowiada również na pytanie, skąd pochodzi złoto, które znalazło się na międzynarodowym rynku. Jak czytamy, kopalnie wprowadziły na rynek rekordową ilość kruszcu – aż 882 tony. Wzrosła również ilość złota pozyskana z recyklingu – wyniosła aż 314,6 tony, czyli 9 proc. więcej niż w roku ubiegłym.
Rok 2019 na rynku złota
Sytuacja na rynku złota w roku 2019 pokazuje, że popyt na kruszec rośnie. Ceny złota w ostatnim czasie osiągają najwyższe poziomy od wielu lat. Jak podkreślają autorzy raportu, wpływ na taki stan rzeczy ma niepewność polityczna i zakupy złota przez banki centralne. Należy także zauważyć, że w ostatnim czasie rośnie zainteresowanie biżuterią wykonaną z najdroższego kruszcu. Można domniemywać, że w 2020 r. złoto nadal będzie chętnie kupowane zarówno przez inwestorów, jak i producentów biżuterii, a jego ceny będą rosnąć. Przyszłość może przynieść nam, jak podkreślają autorzy raportu, znaczny wzrost sprzedaży złota online, które już w tej chwili cieszy się wielkim zainteresowaniem inwestorów. Opracowano na podstawie raportu Światowej Rady Złota.
Państwowy Instytut Geologiczny – Państwowy Instytut Badawczy opublikował „Bilans zasobów złóż kopalin w Polsce” pod redakcją zbiorową Marcina Szuflickiego, Agnieszki Malon i Marcina Tymińskiego, który przynosi dobre wieści dla polskiej branży bursztynniczej.
Zraportu wynika, że na koniec 2018 r. zasoby bursztynu zwiększyły się o 166,3 t, czyli o ponad 14 proc. w stosunku do roku ubiegłego, i wynoszą 1326,41 t. Zwiększenie ilości bursztynu związane jest z udokumentowaniem dwóch złóż bursztynu: w Kątach Rybackich, skąd pochodzi 6,9 t, oraz Rybakówki, gdzie udokumentowano 1,03 t surowca.
Złoża bursztynu
Z raportu wynika, że złoże Kąty Rybackie odkryto w związku z budową drogi wodnej między Zalewem Wiślanym a Zatoką Gdańską, a złoże Rybakówka znaleziono na Wyspie Sobieszewskiej. Autorzy raportu zauważają także, że nowe złoża bursztynu jako kopaliny towarzyszącej piaskom i mułkom glaukonitowym znaleziono w powiecie lubartowskim: Górce Lubartowskiej VIII (7,54 t), Górce Lubartowskiej-Leszkowicach (31,83 t) oraz w Niedźwiadzie- -Kolonii I (139,64 t). Jak możemy przeczytać w raporcie, nowo odkryte złoża sąsiadują bądź obejmują część obszaru wcześniej udokumentowanego złoża Górka Lubartowska. Autorzy raportu informują, że w 2018 r. w wyniku robót wykonywanych w ramach zatwierdzonych projektów robót geologicznych bursztyn pozyskano w ilości: 424,49 kg na terenie woj. pomorskiego, 239,52 kg na terenie woj. lubelskiego i 18 kg na terenie woj. zachodniopomorskiego. Ponadto z zebranych informacji wynika, że w woj. lubelskim zatwierdzono cztery nowe projekty robót geologicznych (okolice miejscowości Górka Lubartowska i Niedźwiada), a pięć projektów zachowało ważność (okolice miejscowości Brzeźnica Książęca, Działyń, Górka Lubartowska, Juliopol, Leszkowice, Niedźwiada i Zabiele). W woj. zachodniopomorskim zatwierdzono trzy nowe projekty robót geologicznych (wszystkie w okolicy miejscowości Budzieszewice), a sześć projektów zachowało ważność (okolice miejscowości Babigoszcz, Budzieszewice, Rarwino, Stawno, Szumiąca). W woj. pomorskim zatwierdzono cztery nowe projekty robót geologicznych na poszukiwanie i rozpoznawanie złóż bursztynu.
Przemyt bursztynu
Jednocześnie z informacji uzyskanej z Departamentu Ceł Ministerstwa Finansów wynika, że w roku 2018 Służba Celno- -Skarbowa zatrzymała łącznie 1236 kg bursztynu podczas prób przemytu na granicach zewnętrznych Polski (przejścia drogowe, morskie i lotnicze). Na licytacjach prowadzonych przez Izby Administracji Skarbowej w roku 2018 sprzedano łącznie 808 kg zatrzymanego bursztynu. Dodatkowo szacuje się, że corocznie możliwy jest uzysk bursztynu zbieranego na plażach w ilości 5-6 ton.
Mierzeja Wiślana – nowe złoża
Warto również zauważyć, że obecnie trwają prace na Mierzei Wiślanej, w wyniku których do 2022 r. ma powstać przekop. Zgodnie z założeniami, przekop ma umożliwić stworzenie drogi wodnej, poprawić dostęp do portu w Elblągu, a przede wszystkim zapewnić Polsce swobodny dostęp do Bałtyku z Zalewu Wiślanego, który dziś jest możliwy przez Cieśninę Piławską kontrolowaną przez Rosjan. Przekop Mierzei Wiślanej umożliwi pozyskanie bursztynu. Jak zauważył minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk, na terenie przekopu znajduje się około 1,4 t bursztynu. Znajduje się on w dwóch złożach – w złożu A, które jest bliżej Zatoki Gdańskiej, i w złożu B. Z badań przeprowadzonych przez rządowych ekspertów wynika, że w złożu A jest ok. 900 kg, a w złożu B – ok. 500 kg bursztynu.
Wartość rynku bursztynu
Ceny bursztynu spadły. Na rynku pojawiło się więcej surowca do produkcji biżuterii, co spowodowało, że wartość bursztynu ustabilizowała się. Jednak z całą pewnością bursztyn jako materiał do produkcji biżuterii jest wciąż materiałem drogim i niejednokrotnie cena jednego grama bursztynu jest wyższa niż złota. Należy zauważyć, że bursztyn bursztynowi nie jest równy. Wycenie podlega każdorazowo poszczególny okaz. Nie można mówić więc o średniej cenie bursztynu – te różnią się od siebie bowiem diametralnie. Marta Andrzejczak Opracowano na podstawie „Bilans zasobów złóż kopalin w Polsce” Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego
Właściciel sklepu jubilerskiego, aby w pełni zabezpieczyć swoją własność, musi nie tylko zainstalować odpowiedni system alarmowy, ale także zadbać o właściwe wyposażanie wnętrza. Nie może bowiem pozwolić sobie na to, by biżuteria stała się łatwym łupem dla włamywacza.
W każdym sklepie jubilerskim muszą zatem znaleźć się gabloty wykończone antywłamaniowym szkłem oraz kasa pancerna. Każdy salon musi bowiem dbać nie tylko o bezpieczeństwo kosztowności zamkniętych w gablotach, ale także o zatrudniony personel.
Poczucie bezpieczeństwa
Oczywiście niezależnie od podejmowanych przez właścicieli salonów jubilerskich starań, nie uda się całkowicie zniwelować zagrożenia związanego z kradzieżą mienia. Można jednak dołożyć wszelkich starań, aby zarówno nasza biżuteria, jak i pracownicy byli w salonie bezpieczni. Personel zatrudniony w salonie jubilerskim musi zostać przeszkolony na wypadek pojawiania się w sklepie złodziei. Nie można doprowadzić do sytuacji, w której pracownicy poczują się bezradni i nie będą wiedzieli, jak się zachować. Każdy salon jubilerski powinien mieć system natychmiastowego powiadamiania policji o próbie kradzieży. Salony powinny być także stale monitorowane, aby pracownicy ochrony mogli w odpowiednim momencie zareagować. Najważniejszym ogniwem jednak zawsze pozostanie człowiek, dlatego każdy właściciel salonu jubilerskiego powinien prowadzić szkolenia pracowników, aby w momencie pojawienia się niebezpieczeństwa wiedzieli, jak odpowiednio zareagować. Szkolenia nie mogą być wobec tego jedynie teoretyczne, pracownik powinien przećwiczyć zachowanie w razie ataku w praktyce.
Zabezpieczenie biżuterii
Nowoczesne gabloty, w których eksponowana jest biżuteria, muszą spełniać wszystkie wymogi bezpieczeństwa, które uniemożliwią łatwe zbicie szyby i pozbawienie nas kosztowności. Należy pamiętać, że stopień wytrzymałości szyb oznacza się symbolami 01, 02 i od P1 do P8. Właściciele salonów jubilerskich powinni zdecydować się na szyby, które dają pełną ochronę, czyli takie o klasie P7 i P8. Nie można wyciąć w nich bowiem żadnego otworu ani rozbić ich takimi narzędziami jak np. siekiera. Szyby o najwyższej klasie, poza umieszczeniem ich w gablotach, można także zamontować w oknach, ponieważ mogą one doskonale zastępować okratowanie wykonane z prętów stalowych o średnicy 16 mm. Warto zastanowić się także nad szybami oznaczonymi symbolami od S1 do S5, gdyż są one odporne na przestrzelenie pociskiem. Najbardziej zapobiegliwi jubilerzy mogą także zamontować w swoim zakładzie okna wykonane z szyb oznaczonych symbolami od D1 do D3, które zdołają wytrzymać falę uderzeniową po detonacji materiału wybuchowego. Jednak najlepszym rozwiązaniem wydaje się być zainstalowanie w oknach salonów jubilerskich szyb alarmowych. Warto wiedzieć, że obwód elektryczny w takiej szybie podłączony jest do urządzenia alarmowego, a w momencie jej uszkodzenia przerwany zostaje obwód i zostaje włączony alarm.
Kosztowności ukryte w kasie pancernej
Kasa pancerna, którą musimy posiadać w salonie jubilerskim, musi być urządzeniem o klasie odporności od 0 do XII. – Do sklepów oferujących biżuterię najlepiej wybrać atestowaną kasę pancerną o odporności XI lub XII, ponieważ tylko jej włamywaczowi nie powinno udać się sforsować. Warto wiedzieć, że każda atestowana kasa pancerna musi posiadać tabliczkę zamontowaną na wewnętrznej górnej części drzwi, na której znajdują się podstawowe informacje na temat produktu. Musi znaleźć się tam informacja na temat producenta, typ i numer modelu, numer fabryczny, rok produkcji, klasa wyrobu, numer certyfikatu oraz masa. Wybierając optymalną kasę dla nas, musimy zastanowić się nad jej wyposażeniem. Kasy mogą być wyposażone w skrytki, dodatkowe półki czy czujniki wstrząsowe połączone z systemem alarmowym. Najlepiej wybrać wielowarstwową, stalową konstrukcję, która posiada rozbudowany system ryglujący, blokujący otworzenie drzwi kasy w razie próby włamania.
Nowoczesne technologie zrewolucjonizowały rynek biżuterii na świecie. W dzisiejszych czasach możliwe jest już wykonanie nawet najbardziej skomplikowanego wzoru biżuterii dzięki drukowi 3D bezpośrednio w metalu. Mimo że metoda jest wciąż stosunkowo droga, powoli dociera do coraz szerszego kręgu odbiorców.
Producenci maszyn dla przemysłu jubilerskiego wprowadzają na rynek coraz nowocześniejsze technologie, których celem jest umożliwienie wykonania biżuterii seryjnej za pomocą drukarki stojącej w pracowni jubilerskiej. Cały czas trwają także prace, aby na nowoczesne drukarki do metalu mógł pozwolić sobie każdy projektant biżuterii. A dla tych, którzy nie chcą mieć jej na własność, powstają specjalistyczne platformy pozwalające na przesłanie projektu i odebranie go w swojej pracowni.
Drukarka do spiekania laserowego
Spiekanie laserowe metali szlachetnych (DMLS ) pozwala projektantom biżuterii na tworzenie ozdób o niezwykle wysublimowanych kształtach. Każda zaprojektowana forma może obecnie być wykonana dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii. Jedyną barierą twórcy jest jego wyobraźnia. Sproszkowane metale szlachetne poddawane obróbce w specjalistycznej maszynie – drukarce – umożliwiają w dość krótkim czasie uzyskanie nawet najbardziej skomplikowanych wzorów. Możliwości, jakie oferują projektantom nowości jubilerskie, sprawiają, że rynek ten zmienia się już nie z sezonu na sezon, ale niemal z dnia na dzień. Rynek druku w metalu zrewolucjonizowała metoda CPM, która pozwala na nakładanie cienkich warstw metalu szlachetnego, dzięki czemu gotowy produkt opuszczający maszynę jest gładko wypolerowany i gotowy do założenia. Należy zauważyć, że korzyści płynące z drukowania w metalu to nie tylko możliwość stworzenia idealnego wzoru biżuterii, ale także znaczna oszczędność i czasu, i pracy, i paradoksalnie kosztów. Mimo że zakup drukarki umożliwiającej druk w metalu to obecnie ogromny koszt, ceny specjalistycznych kombajnów powalających na tworzenie biżuterii w seriach to wydatek rzędu kilkuset tysięcy złotych, to w chwili, gdy dany producent całkowicie przestawi się na druk 3D, oszczędza. Drukowanie w metalu jest nie tylko przyjazne środowisku, ale także pozwala na maksymalne wykorzystanie metalu. Żaden, nawet najmniejszy okruszek metalu szlachetnego nie jest zmarnowany. Warto zauważyć także, że posługiwanie się tą metodą wytwarzania biżuterii jest też znacznie prostsze. Projektanci nie muszą bowiem uczyć się rzemiosła złotniczego, aby stworzyć wymarzony model biżuterii. Oczywiście projektanci biżuterii poza stworzeniem wirtualnego wzoru muszą wprowadzić do drukarki kilka danych, ale na tym proces wytwórstwa się kończy. Resztę wykonuje maszyna. Należy zauważyć, że drukarki 3D dostosowują wiązkę laserową do rodzaju sproszkowanego metalu, w którym wykonują biżuterię.
Sproszkowa ne metale szlac hetne
Prawdziwą rewolucją na rynku sproszkowanych metali szlachetnych było pojawienie się na nim sproszkowanej platyny. Umożliwienie tworzenia projektantom biżuterii z platyny zmieniło oblicze druku 3D. Platyna jest jednym z najtrudniejszych w obróbce metali szlachetnych i rzadko który złotnik decyduje się na wykonywanie z niej biżuterii. Ma barwę białą z odcieniem niebieskim, jest twardsza od srebra, ale odznacza się znaczną plastycznością. Obecnie cieszy się dużą popularnością wśród klientów salonów jubilerskich na całym świecie, przede wszystkim ze względu na jej rzadkość oraz wyjątkowe walory fizyczne. Należy jednak zauważyć, że nie zawsze tak bywało. Platyna jest najpóźniej odkrytym metalem szlachetnym. I jako ostatnia stała się kruszcem wykorzystywanym do produkcji biżuterii, głównie ze względu na znaczne trudności w jej obróbce. Jednak dzięki pojawieniu się na rynku proszku z platyny sytuacja uległa zmianie. Twórcy biżuterii mogą wykonywać z niej najbardziej wyrafinowane wzory, nie obawiając się, że ich praca spełznie na niczym. Proszki z metali szlachetnych – złota, srebra czy właśnie platyny – dostępne na rynku powstają w wyniku rozkładu granumaterycznego tego metalu. Oferowany do sprzedaży proszek to produkt o jednolitym składzie chemicznym, całkowicie pozbawiony zanieczyszczeń, dzięki czemu biżuteria z niego wykonana jest niemal idealna. Należy pamiętać, że na rynku można kupić proszek srebra o próbie 925 i niższej w zależności od preferencji kupujących. Analogicznie wygląda sytuacja w wypadku proszku ze złota. Platyna natomiast oferowana jest klientom tylko w postaci proszku wykonanego z 95 proc. metalu oraz 5 proc. miedzi.
Drukarka do domu
Kolejną rewolucją na rynku nowoczesnych technologii było zaprezentowanie małej, niemal domowej drukarki 3D, której cena nie przekracza 12 tys. zł. Można powiedzieć, że niedroga drukarka metalu pozwala na wykonywanie biżuterii niemal wszystkim projektantom biżuterii. Jej niewielkie rozmiary oraz możliwości, jakie stwarza, sprawiają, że na rynku jubilerskim pojawia się coraz więcej osób zainteresowanych jej posiadaniem. Mimo że urządzenie nie pozwala na wykonanie biżuterii w dużych seriach, a czas wykonania skomplikowanych wzorów wydłuża się niekiedy nawet do kilkunastu godzin, to wiele podmiotów gospodarczych decyduje się na jej zakup. Biżuteria powstająca na monitorze komputera, a następnie drukowana cieszy się coraz większym zainteresowaniem artystów z całego świata. Możliwości, jakie daje druk 3D, sprawiają, że projektanci wykorzystują go w swojej codziennej pracy.
Na rynku jubilerskim funkcjonuje niemal 12 tys. podmiotów gospodarczych. I co roku pojawia się kilka następnych. Specjaliści wyceniają polską branżę jubilerską na 3 mld zł. Z roku na rok zmienia się jej struktura i pojawiają się na niej zarówno nowe podmioty gospodarcze, jak i nowe produkty oraz usługi jubilerskie.
Można powiedzieć, że branża jubilerska niemal w każdym roku ulega gruntownym przemianom. Jest to jedna z najszybciej reagujących na wszelkie zmiany branż w Polsce. Większość producentów biżuterii przeniosła swoją działalność do internetu, inni szukają swojego miejsca zbytu za granicą.
Polska marka jubilerska rozpoznawalna
Polska biżuteria to już marka sama w sobie. Podbija serca Europejczyków. Powoli staje się rozpoznawalna. Polscy projektanci promują siebie i swoje marki na zagranicznych targach i ich praca przynosi efekty. Zdjęcia polskich marek jubilerskich coraz częściej znajdują się na okładkach magazynów modowych, a ich biżuteria zamawiana jest do najbardziej ekskluzywnych butików z biżuterią. Ograniczenie sprzedaży polskiej biżuterii na rynek chiński, wbrew obawom, przyniosło branży biżuterii autorskiej profity.
Projektanci zostali zmuszeni do poszukiwania nowych kanałów dystrybucji i zaczęli walczyć o klientów zza naszej zachodniej granicy. Aktywna promocja biżuterii w sieci, uczestnictwo w targach oraz agresywne kampanie marketingowe przyniosły zamierzony efekt i polska biżuteria wybija się na jedną z najchętniej kupowanych biżuterii autorskich w całej Europie. Należy bowiem podkreślić, że wzornictwo oraz jakość polskich produktów wyróżniają się na rynku biżuteryjnym i budzą wielkie zainteresowanie. Polacy nie boją się eksperymentować, co przekłada się na zwiększone w ostatnim czasie wyniki sprzedażowe.
Sytuacja na rodzimym rynku
Należy zauważyć, że w ostatnim czasie sprzedaż biżuterii przeniosła się do sieci. Twórcy biżuterii autorskiej oferują swoje wyroby jubilerskie w sklepach internetowych. To z kolei przekłada się na tradycyjny rynek jubilerski. Z polskich miast znikają bowiem tradycyjne sklepy jubilerskie oraz galerie z biżuterią autorską. Tradycyjnym sklepom niezwykle trudno jest konkurować z firmami sprzedającymi w internecie. Klienci przyzwyczaili się już, że mają nieograniczone możliwości wyboru, porównywania wzorów i cen biżuterii i nie chcą ograniczać się do zakupów w tradycyjnym sklepie.
Jeśli już wybierają się do sklepów stacjonarnych, to preferują salony zlokalizowane w galeriach handlowych. A tam królują salony największych polskich marek jubilerskich – Apart, Yes i W.Kruk. Warto także odnotować, że dynamicznie rozwija się także polska marka jubilerska Briju, która dysponuje już ponad 60 salonami w całej Polsce. I pojawia się w galeriach handlowych na terenie całego kraju. Polscy klienci, decydując się na zakupy w tradycyjnych sklepach jubilerskich, bardzo często wybierają placówki światowych marek jubilerskich, spośród których najpopularniejsza jest marka Swarovski. Biżuteria firmy Swarovski znajduje uznanie w oczach polskich klientów, którzy poza tradycyjną biżuterią chętnie kupują akcesoria modowe oferowane przez firmę. Najpopularniejsze wśród nich są etui na smartfony.
Spadek sprzedaży odnotowuje marka Pandora. Polacy po wielkim entuzjazmie związanym z pojawieniem się na polskim rynku duńskiej marki jubilerskiej, teraz odwiedzają ją nieco rzadziej. Należy także zauważyć, że właściciele tradycyjnych salonów jubilerskich nie próżnują i starają się przenieść swoje sklepy do galerii handlowych, w których mogą zainteresować klientów swoją ofertą. Inni wprowadzają nowe usługi, które mogą przyciągnąć klientów. Polska branża jubilerska stara się dostosować do potrzeb klientów i natychmiast reagować na wszelkie zmiany. Jej elastyczność sprawia, że na polskim rynku pojawiają się nowe podmioty gospodarcze specjalizujące się w naprawach biżuterii, sprzedaży biżuterii smart czy jej naprawie.
Biżuteria smart i moda
W ciągu ostatniego roku rozrósł się także rynek e-biżuterii. Biżuteria inteligentna podbiła serca Polaków, którzy niezwykle chętnie decydują się na jej zakupy. Można powiedzieć, że zaczęli traktować ją jako wielofunkcyjny gadżet, który wypada posiadać. Zainteresowanie Polaków biżuterią smart sprawiło, że na polskim rynku pojawiło się wiele nowych podmiotów oferujących elektroniczne gadżety w formie biżuterii. Nie można nie zauważyć, że projektanci biżuterii zaczęli wykorzystywać możliwości, jakie daje e-biżuteria, i wprowadzać ją do swoich kolekcji. Największym jednak zainteresowaniem klientów cieszy się biżuteria modowa, wprowadzana na rynek nie tylko przez jubilerskich gigantów czy salony odzieżowe, ale także naszych rodzimych projektantów.
Co roku rejestruje się kolejna grupa firm specjalizujących się w sprzedaży, imporcie czy produkcji biżuterii modowej. Wydaje się bowiem, że rynek ten jest jeszcze nienasycony i każdy znajdzie na nim miejsce dla siebie. Na polskim rynku jubilerskim co roku przybywa także salonów jubilerskich, które otwierane są przez czołowe marki zagraniczne. One również znajdują swoich odbiorców, głównie za sprawą nowatorskiego wzornictwa. Nie można zauważyć, że zmiany dokonujące się na polskim rynku jubilerskim dotyczą także sposobu postrzegania biżuterii przez klientów. Biżuteria z przedmiotu o dużym znaczeniu symbolicznym oraz wartościowym powoli staje się dodatkiem, który ma dopełnić stylizacji. Stąd pojawiające się jak grzyby po deszczu na terenie całego kraju showroomy, w których biżuteria prezentowana jest jako modny i oryginalny dodatek
Artyści złotnicy starają się zaskoczyć swoich odbiorców nowymi rozwiązaniami technologicznymi, nowoczesnym wzornictwem, nowatorskimi materiałami jubilerskimi. Zapominają jednak o jednym – o ciekawym opakowaniu na swoją biżuterię. Większość polskich projektantów nie zwraca uwagi na rodzaj pudełka, w którym przekazują biżuterię klientowi
A opakowanie to nie tylko sposób pozwalający bezpiecznie przenieść biżuterię, ale przede wszystkim forma, która pozwala na wyrażenie twórcze oraz budowanie więzi z klientem. Projektanci biżuterii powinni pamiętać, że pudełko umożliwia promocję marki, ale także jest nośnikiem idei, które za pośrednictwem swojej sztuki chcą przekazać odbiorcy.
Projekt opowiadający historię
Polscy projektanci biżuterii nie wykorzystują potencjału, jaki daje odpowiednio zaprojektowane opakowanie na biżuterię. Przekazują klientowi okazy biżuteryjne w tradycyjnych pudełkach jubilerskich, które, pozbawiane oryginalności, najczęściej trafiają do kosza. Jak podkreślają specjaliści od marketingu, opakowanie jest nośnikiem informacji o produkcie w nim zamkniętym. Niedocenienie tego aspektu jest wielkim błędem. – Na opakowaniu jubilerskim powinno znajdować się logo danej marki biżuteryjnej, wewnątrz pudełka powinna znajdować się informacja dotycząca twórcy i jego dzieła. To absolutne minimum – mówi Katarzyna Miśkowska, specjalistka ds. marketingu. – W wypadku biżuterii autorskiej pudełko powinno także utożsamiać w sobie ideologię marki – dodaje. Opakowanie jubilerskie powinno tworzyć wraz z zamkniętą wewnątrz biżuterią całość. – Pudełko powinno stać się dopełnieniem biżuterii, a także podkreślać indywidualizm twórcy danej biżuterii. – Wykorzystywanie standardowych opakowań jubilerskich w wypadku biżuterii autorskiej jest wielkim błędem – uważa Katarzyna Miśkowska.
Jednym z rozwiązań, na jakie mogą zdecydować się twórcy biżuterii, jest zamówienie opakowań z umieszczonym na nich logo marki. – Profesjonalne firmy specjalizujące się w produkcji opakowań dla branży jubilerskiej pomagają w wyborze odpowiedniego wzoru dla konkretnego twórcy – mówi Katarzyna Miśkowska. Producenci opakowań jubilerskich mają w portfolio wiele wzorów pudełek, które swoją fakturą, kształtem i kolorystyką będą podkreślały walory biżuterii zamkniętej w nich.
Decydując się na to rozwiązanie, twórcy biżuterii powinni jednak zadbać, aby każda kolekcja umieszczana była w nieco innym pudełku. Dlaczego? Należy bowiem podkreślać niecodzienne wzornictwo biżuterii autorskiej, która pełnię walorów estetycznych może ukazać jedynie w specjalnie do tego przygotowanym pudełku. – Do każdego egzemplarza sprzedawanej biżuterii należy także dołączyć informację o marce jubilerskiej oraz o samej biżuterii – wskazuje Katarzyna Miśkowska. – Klient przede wszystkim powinien mieć możliwość poznania nazwiska twórcy, zapamiętania go, a także powinien wiedzieć, jaki rodzaj materiałów jubilerskich został wykorzystany do jej wyprodukowania, jak powstała dana kolekcja, co stanowiło dla niej inspirację – dodaje. Wiedza i praktyczne wskazówki dotyczące pielęgnacji biżuterii budują pozytywny wizerunek marki jubilerskiej.
Op rawa dla dzieła sztuki złotniczej
Nie można jednak zapominać, że biżuteria autorska to dzieło sztuki i jako takie powinna być specjalnie traktowana. Projektanci biżuterii powinni zatem zastanowić się nad opracowaniem oryginalnych opakowań, które tworzone pod konkretne kolekcje biżuterii nie tylko będą podkreślały walory kosztowności, ale tworzyły zamkniętą formę. Opakowanie jubilerskie zaprojektowane pod konkretną kolekcję wywrze nie tylko pozytywne wrażenie na odbiorcy, ale przede wszystkim podkreśli nowatorski charakter biżuterii. Mała forma złotnicza zamknięta w specjalnie zaprojektowanej formie podkreśli walory dzieła sztuki. – Artysta musi działać totalnie – zaznacza Katarzyna Miśkowska. – Każdy aspekt jego pracy musi wywoływać emocje u odbiorcy. Dlatego też warto zaprojektować opakowania, które będę komponowały się, może nawet dopełniały przekaz płynący z naszej biżuterii – dodaje. Inspiracja do stworzenia kolekcji biżuterii powinna stać się inspiracją do stworzenia odpowiedniej formy, w której będzie ona zamknięta. Można mieć wówczas pewność, że praca złotnicza będzie funkcjonowała wraz ze swoim pudełkiem długo i wytworzy w świadomości klientów pozytywny wizerunek naszej marki. – Decydując się na projektowanie opakowania pod kątem każdej wypuszczanej na rynek kolekcji biżuterii, należy liczyć się z kosztami – mówi Katarzyna Miśkowska. – Jednak inwestycja ta z całą pewnością przyniesie zyski. Po pierwsze, odbiorca będzie miał poczucie wyjątkowości, po drugie – opakowanie będzie towarzyszyło mu w życiu, być może zostanie nawet wyeksponowane w mieszkaniu, co z kolei nie tylko jest reklamą dla naszej marki biżuteryjnej, ale także pozwala na budowanie relacji emocjonalnych z odbiorcą. A po trzecie – podkreśli artystyczny charakter biżuterii, sprawi, że będzie ona traktowana wyjątkowo – zauważa Miśkowska.
Rozmowa o rynku złota i preferencjach klientów na świecie z Alistairem Hewittem, head of market intelligence ze Światowej Rady Złota
Jaka biżuteria cieszy się największą popularnością?
Popularność złotej biżuterii zależy od rynku. Preferencje klientów są bardzo różne. Trudno odpowiedzieć na pytanie, jaki rodzaj złotej biżuterii cieszy się największą popularnością wśród klientów na całym świecie. W Indiach najlepiej sprzedaje się biżuteria 22-karatowa. Jednak wymiary, rodzaje biżuterii oraz wzornictwo jest w tym kraju bardzo zróżnicowane. Inny rodzaj biżuterii wybierają osoby najmłodsze, inny osoby w średnim wieku. Wiele zależy również od regionu, w którym dana osoba mieszka. W Chinach tradycyjnie największą popularnością cieszy się biżuteria wykonana z 24-karatowego złota. Chińczycy kupują przede wszystkim złotą biżuterię, jej sprzedaż wynosi ponad 75 proc. Należy jednak zauważyć, że biżuteria wykonana z 18-karatowego złota jest, można powiedzieć, biżuterią tradycyjną, sprzedawaną powszechnie jeszcze przed liberalizacją rynku, dlatego też jej udział w rynku jest ogromny. Obecnie wykonuje się z niej biżuterię designerską, kupowaną przez młodych ludzi. Na Bliskim Wschodzie najlepiej sprzedaje się biżuteria wykonana z 21-karatowego złota. Zachodnie rynki – amerykański i europejski – to miejsce, gdzie sprzedaje się najtańsza biżuteria złota. Ta 9-, 10-, 14- i 18-karatowa.
Jaki wpływ na sprzedaż biżuterii ma design?
Znowu trudno odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy od kraju. Dla Chińczyków przykładowo nowoczesne wzornictwo ma duże znaczenie. Chiny są przykładem rynku, na którym design miał wyraźny wpływ na popyt. Na temat tego trendu przeprowadziliśmy w Światowej Radzie Złota wiele dyskusji i badań, z których wynika, że wpływ na trendy na chińskim rynku mają millenialsi, którzy chcą posiadać przedmioty modne, nowoczesne, odpowiadające ich potrzebom. Do podobnych wniosków można dojść, przyglądając się rynkowi złotej biżuterii w Indiach.
A jak wygląda sytuacja w Europie? Ile na złotą biżuterię przeznaczają Europejczycy?
Zmiany sprzedaży złotej biżuterii w chinach
Mierzymy zapotrzebowanie na biżuterię pod względem ilości (w tonach) złota kupowanego przez konsumentów. Możemy obliczyć wartość rocznego zapotrzebowania na biżuterię złotą w Europie na bardzo prostym poziomie – poprzez pomnożenie wielkości popytu przez cenę. Ważne jest jednak, aby pamiętać, że nie będzie to prawdziwa miara ostatecznych wydatków na biżuterię, ponieważ nie będzie uwzględniać marż dla rzemiosła, brandingu, marży zysku itp. W tabeli przedstawiamy kalkulację, która obrazuje wartość w euro rynku europejskiego wciągu ostatnich pięciu lat.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Sprzedaż biżuterii wykonanej ze złota w ostatnim czasie stale rośnie. Kupują ją głównie Chińczycy. Chiny urosły do rangi największego odbiorcy złotej biżuterii. Oczywiście biżuteria wykonana ze złota bardzo dobrze sprzedaje się w Indiach i na Bliskim Wschodzie.
Ceny złota sprzyjają zakupom. Klienci inwestują swoje środki w biżuterię wykonaną z tego metalu szlachetnego, gdyż zdają sobie sprawę, że szlachetny kruszec to stabilna inwestycja.
Różny rynek, zmienne preferencje
Twórcy biżuterii wykonanej ze złota dostosowują swoją ofertę, uwzględniając potrzeby poszczególnych rynków. Chińczycy kupują przede wszystkim drogą, wysadzaną kamieniami szlachetnymi biżuterię wykonaną z 24-karatowego złota. W Indiach bardzo dobrze sprzedają się wyroby wykonane z 22-karatowego metalu. Zupełnie inaczej wygląda również kwestia wzornictwa. Każdy rejon ma swoją specyfikę. Wyrazista biżuteria z kamieniami szlachetnymi to wyróżnik ozdób cieszących się dużą popularnością w Stanach Zjednoczonych. Mniejsza i delikatniejsza biżuteria ze złota bardzo dobrze sprzedaje się w Indiach. Z kolei Europa preferuje biżuterię minimalistyczną. Należy zauważyć, że od specyfiki rynku zależy także kolor złota. W Europie i Stanach Zjednoczonych bardzo dużą popularnością cieszy się biżuteria wykonana z białego złota. Chiny i Indie to rynki, gdzie najlepiej sprzedaje się biżuteria tradycyjna. Kolorowe złoto traktowane jest jako designerski gadżet i w zależności od mody w danym rejonie kupowany. Ostatnio rynki podbiło różowe złoto i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy obserwować zwiększone zainteresowanie czarnym złotem, które coraz częściej pojawia się w kolekcjach biżuterii przeznaczonej dla mężczyzn. Należy zauważyć, że chiński i amerykański rynek jest otwarty na biżuterię autorską. Europejska biżuteria autorska podbija rynki azjatyckie, gdyż wpisuje się w modowe upodobania klientów. Jak zauważają specjaliści, sprzedaż biżuterii artystycznej na rynkach azjatyckich będzie rosła.
Światowa Rada Złota opublikowała raport, z którego wynika, że w drugim kwartale 2018 r. popyt na złoto spadł o 4 proc. Zapotrzebowanie na złoto wyniosło w tym czasie 964 tony.
Popyt na biżuterię spadł o 2 proc. i wyniósł 510,3 tony. Nie zmienił się natomiast popyt na złoto inwestycyjne i monety.
Napięcia polityczne
Jak podkreślają analitycy Światowej Rady Złota, wpływ na zmiany na rynku miały niepokoje polityczne. Fundusze w Ameryce Północnej odnotowały duży odpływ kapitału netto ze względu na obawy geopolityczne, przede wszystkim związane z napięciami z Koreą Północną, oraz osłabienie dolara amerykańskiego. Inwestorzy z USA przenosili swoje pieniądze, napędzając inwestycje w fundusze zasilane złotem na europejskich rynkach. W połowie kwietnia problemy zaczęły ustępować, a sytuacja w gospodarce amerykańskiej się poprawiła, zmniejszając tym samym napływ środków z USA. Jednocześnie w Europie obserwowano eskalację niestabilności politycznej, która – w połączeniu z wyraźną deprecjacją euro – zachęcała do ucieczki w bezpieczne miejsce na europejskich funduszach ETF o ratingu europejskim. Obecnie wydaje się, że sytuacja się ustabilizowała. Nie można jednak nie odnotować faktu, że ceny złota są niskie. Obecnie wynoszą one nieco ponad 1,2 tys. dolarów za uncję. Sytuacja ta ma dobre i złe strony. Niskie ceny złota sprawiają, że branża jubilerska ma możliwość zaopatrzenia się surowiec do produkcji biżuterii, a klienci mogą pozwolić sobie na jej zakup. Jednak mogą też spowodować zapaść w branży. Jak podkreślają specjaliści ze Światowej Rady Złota, najlepszą wiadomością dla rynku byłoby ukształtowanie się ceny złota na stabilnym poziomie. Wszelkie ruchy powodują bowiem zawirowania na rynkach metali szlachetnych i niekorzystnie odbijają się na rynku biżuterii.
Sytuacja w Polsce
Niskie ceny złota skłaniają Polaków do zakupu złota inwestycyjnego. Należy podkreślić, że nasi rodacy traktują kupno złota jako lokatę na czarną godzinę. Kupują małe sztabki złota, które mogą przechowywać w domu i które w miarę potrzeby będą mogli spieniężyć. Największym zainteresowaniem klientów cieszą się sztabki pięciogramowe, których cena oscyluje wokół tysiąca złotych. Polaków nie stać na wielkie inwestycje, jednak starają się maksymalnie wykorzystać fakt, że ceny złota na światowych rynkach są niskie, i zabezpieczyć swoją przyszłości. Warto zauważyć, że ich uwaga koncentruje się wokół złota inwestycyjnego, a nie biżuterii. Jak podkreślają specjaliści, sytuacja ta związana jest z możliwością szybkiego odsprzedania zakupionego złota. Biżuteria nie jest dla Polaków tak pewną inwestycją, jak choćby najmniejsza sztabka złota.
Światowa Rada Złota opublikowała opracowaną pod redakcją Arama Shishmaniana prognozę „Gold 2048: The Next 30 Years For Gold”, dotyczącą zmian, jakie dokonają się na światowym rynku złota w ciągu następnych 30 lat. Z diagnozy wynika, że największe znaczenie dla branży jubilerskiej będą miały rozwijające się gospodarki Chin i Indii.
Analitycy podkreślają także znaczenie zwiększenia się roli aplikacji mobilnych i ich wpływu na zmiany cen i zwiększenie sprzedaży najdroższego kruszcu na świecie oraz biżuterii z niego wykonywanej.
Demografia motorem zmian na rynku złota
Biżuteria wykonana ze złota przez stulecia kojarzona była nie tylko z pięknem, ale także statusem materialnym jej posiadacza. Inwestycja w złote kosztowności traktowana była jako pewnego rodzaju zabezpieczenie swojej przyszłości. Złoto i wyroby z niego wykonane odgrywały podwójną rolę – instrumentu finansowego oraz przedmiotu symbolicznego. W ostatnim czasie rola przypisywana biżuterii zmieniła się diametralnie. Dziś coraz rzadziej biżuteria traktowana jest jako lokata kapitału czy oznaka statusu społecznego. Można powiedzieć, że stała się ona luksusowym przedmiotem symbolicznym oraz ozdobą uzupełniającą całość kreacji. Z danych opublikowanych przez Światową Radę Złota wynika, że w nadchodzącym dziesięcioleciu rola biżuterii będzie marginalizowana.
Analitycy zauważają bowiem tendencję wskazującą, że rynki Europy Zachodniej są już dawno nasycone dobrami luksusowymi. Starzejące się społeczeństwa przeznaczają znacznie mniej środków finansowych na zakup luksusowej biżuterii. A młodzi ludzie są nią coraz mniej zainteresowani. Nie traktują jej bowiem ani jako lokaty kapitału, ani jako przedmiotu podkreślającego status społeczny posiadacza. W Europie biżuteria wykonana ze złota powoli staje się przedmiotem symbolicznym, ofiarowywanym z okazji zawarcia małżeństwa lub innych większych uroczystości rodzinnych. Podobną rolę zaczyna odgrywać ona w Japonii i USA. Oznacza to, że popyt na luksusową biżuterię w społeczeństwach starzejących się – Europa, USA, Japonia – w ostatnim dziesięcioleciu znacznie zmalał. Analitycy Światowej Rady Złota prognozują, że tradycyjna złota biżuteria nie zniknie z rynku, ale zainteresowanie nią będzie objawiało się przede wszystkim na rynkach wschodnich.
Już dziś bowiem to Chiny i Indie są krajami, w których odnotowujemy największy na świecie popyt na biżuterię. I można przypuszczać, że w następnych dziesięcioleciach tendencja ta nie tylko się utrzyma, ale zainteresowanie kupnem złotej biżuterii będzie rosnąć. Wpływ na taki stan rzeczy ma, według autorów raportu, demografia. Jak możemy przeczytać w „Gold 2048: The Next 30 Years For Gold”, wzrost liczby ludności w wieku produkcyjnym jest pozytywnie związany ze wzrostem gospodarczym. Szacuje się, że w 2048 r. liczba ludności na świecie będzie oscylowała wokół 10 mld. Dzisiaj Chiny i Indie są największymi państwami zainteresowanymi kupnem biżuterii luksusowej. Analitycy Światowej Rady Złota uważają, że rosnące dochody, przejście na gospodarkę bardziej zorientowaną na konsumpcję w Chinach i demografię Indii powinny utrzymać tę tendencję.
Z prognozy wynika, że w najbliższym czasie może okazać się, że popyt na złoto w Indiach znacznie wzrośnie – jeśli rząd odniesie sukces w dążeniu do radykalnego zwiększenia dochodów z rolnictwa. Natomiast, według autorów raportu, w Chinach tradycyjna biżuteria z 24-karatowego złota stanie się znacznie mniej powszechna. Wydaje im się, że rynek dość szybko nasyci się biżuterią dobrej jakości i na wzór europejski będzie rozwijał się w kierunku biżuterii tańszej, wykorzystywanej bardziej jako ozdoba niż lokata kapitału. Autorzy opracowania zwracają także uwagę na rynek afrykański, który według ich założeń w ciągu następnych 30 lat stanie się jednym z dynamicznej rozwijających się gospodarek światowych.
Nowocz esne technologie na rynku bi żuterii ze złota
W „Gold 2048: The Next 30 Years For Gold” zwrócono także uwagę na zmiany wywołane przez rozwój nowoczesnych technologii. Autorzy zauważają, że w najbliższym czasie będziemy świadkami dynamicznego rozwoju aplikacji mobilnych umożliwiających błyskawiczne kupno i sprzedaż złota oraz produktów z niego wykonanych. Uważają także, że handel biżuterią będzie odbywał się głównie za pośrednictwem internetu. Zauważają, że już dziś możemy dostrzec zmiany będące pierwszymi symptomami nadchodzącej rewolucji cyfrowej świata biżuterii. Już dziś bowiem technologia dotyka w praktyce każdego aspektu naszego życia. W 2048 r. prawdopodobnie będzie jeszcze bardziej obecna, a także znacznie zwiększy się liczba ludzi mających do niej nieograniczony dostęp, co z kolei przełoży się na zmiany w mentalności społeczeństwa, a także – co za tym idzie – na inne postrzeganie przedmiotów materialnych, do jakich zaliczana jest biżuteria. Jak zauważają eksperci, rozwój technologiczny będzie szansą dla innowatorów na całym świecie, ponieważ wielkie, bogate rynki czekają na najlepsze pomysły.
Opracowała na podstawie „Gold 2048: The Next 30 Years For Gold” Marta Andrzejczak
Świat, w którym żyjemy, zmienia się w dynamicznie. Wszyscy korzystamy z urządzeń mobilnych i chyba nikt z nas nie wyobraża sobie funkcjonowania bez internetu. Przyszłość jawi się nam jako czas, w którym nowoczesne technologie będą jeszcze bardziej ułatwiały nam funkcjonowanie. Kwestią czasu pozostaje, kiedy tzw. internet rzeczy dotrze do branży jubilerskiej i będzie wywierał wpływ na sposób jej postrzegania, a także być może sprawi, że będzie ona jednym z narzędzi pozwalających wprowadzić go w pełni do naszego życia.
Nazwa „internet rzeczy” może być myląca. Wbrew pozorom nie chodzi o przedmioty, które dzięki internetowi możemy pozyskać, ale o błyskawiczny przepływ danych pomiędzy posiadanymi przez nas przedmiotami. Już teraz na rynku dostępne są produkty, jak choćby lodówki czy pralki, które możemy obsługiwać wirtualnie. Wydaje się więc, że przyszłość to właśnie internet rzeczy. I swoje miejsce na tym rynku może mieć inteligentna biżuteria.
Tradycja a nowoczesność
Branża jubilerska nie powinna wiedzieć w tym zjawisku zagrożenia, ale szansę, gdyż połączenie nowoczesnych technologii z tradycyjnymi rozwiązaniami może mieć pozytywny wpływ na rozwój rynku jubilerskiego. Powszechnie wiadomo, że świat nowoczesnych technologii zmierza w kierunku miniaturyzacji. Trudno wyobrazić sobie mniejszy i wygodniejszy przedmiot niż biżuteria, która nierozłącznie związana jest z ludzkim ciałem.
Noszenie na ciele inteligentnego urządzenia, które pozwoli na zarządzanie wszystkimi urządzeniami znajdującymi się w naszym domu, a nawet naszym samochodem czy kontem bankowym, na razie może brzmieć jak pieśń przyszłości, jednak nie można zlekceważyć pojawiającej się szansy. Niemal wszystkie podmioty gospodarcze funkcjonujące w tzw. starej gospodarce stają wobec konieczności przeprojektowania dotychczasowych produktów w urządzenia inteligentne i nawiązujące łączność z internetem. Takie samo wyzwanie stoi przed branżą jubilerską. Jeśli chce uchodzić ona za branżę nowoczesną i rozwijać się, musi wypracować rozwiązania pozwalające na umieszczanie w biżuterii nowoczesnych technologii, które pozwolą na nawiązywanie łączności z internetem. Oczywiście próby takie są już czynione i, jak widzimy, spotykają się one z akceptacją klientów na całym świecie. Na rynku mamy już inteligentne bransoletki oraz zegarki, które okazują się pomocne w codziennym życiu.
Pojawiły się także inteligentne pierścionki oraz zawieszki do naszyjników, ale prawdziwy przełom w tym segmencie rynku jeszcze przed nami. Istniejące na rynku produkty biżuteryjne nie pozwalają na pełne wykorzystanie możliwości, jakie niosą ze sobą nowoczesne technologie. Proste funkcje – jak sygnalizacja o nadejściu maila czy pomiar pracy serca – nie pozwalają na nazwanie ich inteligentną biżuterią, ale jedynie gadżetem. Jednak z całą pewnością przełom na tym rynku jeszcze przed nami. Umieszczenie w pierścionku czy naszyjniku urządzenia pozwalającego na przesyłanie danych oraz kontrolowanie innych urządzeń znajdujących się w naszym posiadaniu z całą pewnością zrewolucjonizuje rynek jubilerski. Nie oznacza to bynajmniej, że biżuteria tradycyjna nie będzie kupowana, ale podobnie jak na rynku zegarków czeka nas rewolucja. Obserwacja rynku zegarmistrzowskiego pozwala na wysnucie wniosku, że pojawienie się inteligentnej biżuterii całkowicie zmieni oblicze branży. Klienci podążający za nowinkami technologicznymi będą chętniej kupować biżuterię, która umożliwi im funkcjonowanie w sieci, niż tradycyjne ozdoby.
Złoto plus nowoczesność
Branża jubilerska powinna zawczasu przygotować się na zmiany. Może warto poeksperymentować i próbować wprowadzać na rynek biżuterię z elementami pozwalającymi na nawiązanie łączności z internetem. Tworzyć swoiste kolaże tradycji i nowoczesności. Nie można zapominać, że biżuteria to przede wszystkim ozdoba wykonana z metali i kamieni szlachetnych, których wartość nie ulega dewaluacji, co sprawia, że mariaż jej z nowoczesnością może przynieść znacznie więcej pożytków rynkowi jubilerskiemu niż szkód. Społeczeństwo może docenić jej użyteczność. A rozwijający się internet rzeczy, który pozwoli na przekazywanie danych pomiędzy biżuterią a innymi posiadanymi przedmiotami, umożliwi poznanie nowych funkcji biżuterii i sprawi, że stanie się ona medium, bez którego trudno nam będzie funkcjonować.
„Z prywatyzacyjnego chaosu, który trwał w Polsce ponad dekadę (10 lat), dopiero dzisiaj odkrywamy, jak ten proces wyglądał naprawdę i kogo dotyczył. Rzutuje to nie tylko na bieżącą politykę przemysłową tych czy innych branż przyszłości” – pisze Bartek Godusławski w „Dzienniku Gazecie Prawnej” (24 listopada 2017 r.).
Tak, to prawda, 10 lat chaosu musi odcisnąć swoje piętno na wielu dziedzinach, szczególnie na umiejętności czy wręcz sztuce bogacenia się w świecie chronicznego braku kapitału inwestycyjnego przedsiębiorstw oraz niechęci do oszczędzania powstałej w wyniku wieloletniego skutecznego odwodzenia Polaków od edukacji ekonomicznej, a także w praktyce prawnego usankcjonowania i stosowania przez państwo zasady, że „im bogatsze państwo, tym bogatsi jego obywatele”. Jak wiemy, zasada ta nie sprawdziła się nigdzie na świecie, niemniej jednak jest łatwa do tłumaczenia ogółowi społeczeństwa jako zasada sprawiedliwa. Co jednak z tego, gdy pokrętnie prowadzi ona do daleko idącego rozwarstwienia społeczeństwa, niszczy klasę średnią i prowadzi do zubożenia i tak już ubogiego społeczeństwa. Ano nic, gdyby państwo się w porę zreflektowało, a nie wciąż myślało w kategoriach uśredniania, tym samym dalszego niszczenia klasy średniej oraz budowania bardzo bogatych elit i bardzo ubogiego, otumanionego „medialną sprawiedliwością społeczną” społeczeństwa.
Trochę historii
Pokłosiem takiego myślenia ekip rządzących w Polsce w okresie powojennym była ustawa z 28 października 1950 r., która ograbiała społeczeństwo ze środków cudem ocalonych z pożogi wojennej, a jednocześnie groziła mu karami wieloletniego więzienia (15 lat) za posiadanie złota inwestycyjnego czy platyny, aż po karę śmierci za handel nimi. Ustawa ta przetrwała aż do roku 1990 (40 lat), kiedy to po zmianach ustrojowych ostatecznie odstąpiono od zakazu obrotu złotem inwestycyjnym i platyną. Ale przez tak długi czas funkcjonowania skutecznie odstręczyła Polaków od chęci oszczędzania i inwestowania w złoto czy platynę. Okres zmian ustrojowych też niczego w tym myśleniu rządzących nie zmienił, bo nie można mówić tutaj o zmianach, skoro po 25 latach na nowo 29 lipca 2016 r. wprowadzono obowiązek rejestracji osób dokonujących na terytorium Polski zakupu inwestycyjnych metali szlachetnych w formie fizycznej. Czemu ma to służyć – oceńcie sami.
Z wniosków płynących z wprowadzenia ustawy 1950 r. wynika, że największym problemem ówczesnych władz utrudniającym jej bezwzględną i skuteczną realizację był brak rejestru osób posiadających złoto i platynę. Co to oznacza? Oznacza to, że ciągle nie widać tak naprawdę ze strony państwa końca trudnego okresu dla Polaków zainteresowanych bogaceniem się, a co gorsza ceny towarów i usług rosną, tym samym inflacja coraz mocniej zaczyna drenować oszczędności pozostające na rachunkach bankowych, popychając wszystkich do coraz bardziej ryzykownych inwestycji. Równolegle, jeżeli chodzi o propagowanie bogacenia się poprzez oszczędzanie i inwestowanie, nie czyni się niczego z myślą o obywatelach, wciąż idąc tropem zaspokajania potrzeb państwa, które po przemieleniu pozyskanych zasobów dopiero resztkami podzieli się ze społeczeństwem.
Nau ka płynąca z doświadcz enia
Co zatem robić i jak sobie radzić? Komu zaufać? Od kogo się uczyć? Osobiście staram się zawsze słuchać głosu rozsądku popartego czasem. Dlaczego tak? Otóż jak sobie z tym radzić – podpowiadają nam najmożniejsi tego świata, wymieniając kruszce takie jak złoto czy srebro jako zabezpieczenie dla posiadanych aktywów oraz stawiając je jako zaporę przeciw inflacji, będącej prostą metodą banksterów wywłaszczającą z posiadanego majątku. Czy zatem my z czystego wyrachowania nie powinniśmy im zawierzyć i zrobić tego samego co oni? Historia systemu finansowego świata podpowiada nam, że żadna inwestycja długoterminowa, a bogacenie się przecież taką jest, nie może dać zadowalających rezultatów, gdy jest narażona na inflację, zmiany w systemie monetarnym czy politycznym. A z drugiej strony, nasze gromadzone bogactwo nie może być narażone na działania osób trzecich, żadna bowiem zmiana prawa czy przerwanie ciągłości prawnej w imię nawet wyższych wartości nie służy trwałości naszego działania i może zniweczyć nasze starania na drodze do wzbogacenia się. Wiąże się to z miejscem przechowywania zgromadzonego przez nas majątku, z którego nikt nie może nas wywłaszczyć, zwłaszcza poprzez wymianę obowiązujących środków pieniężnych, waluty czy modyfikowanie obowiązującego prawa. Niech przykładem z ostatniego okresu będą tu znane nam, będące w likwidacji Otwarte Fundusze Emerytalne.
Proces bogac enia się
Dosyć jednak marudzenia, nigdy bowiem z tego chleba nie było i nie będzie. GUS ocenił w jednej ze swoich analiz, że trzyosobowa rodzina nawet w tak drogim mieście jak Warszawa może miesięcznie oszczędzić najmniej 139 zł. Nie jest to coś wielkiego względem bieżących potrzeb, jakie są w gospodarstwie domowym, lub względem wzrastającej inflacji, jednak dla długoterminowej inwestycji (40-50 lat), jaką jest okres bogacenia się, stanowi fajny poziom wyjściowy. A zatem czy istnieją naprawdę skuteczne rozwiązania na bogacenie się? Otóż są i pomimo że zgadzam się ze stwierdzeniem, że Polakom chronicznie brakuje kapitału, oraz z tym, że 20 mln Polaków uznało, iż nie posiada środków na to, żeby oszczędzać, ani ochoty, by to czynić, będę upierał się, że problem tkwi bardziej w bezsilności wobec zmiany przyjętego przez państwo modelu ustrojowego względem obywateli oraz w braku wiedzy, jak to skutecznie robić, niż w braku możliwości autentycznego oszczędzania. Wyobraźmy bowiem sobie odrobinę inny przykład i umówmy się, że mamy rodzinę czteroosobową oraz dysponujemy comiesięcznie kwotą wolną od obciążeń +/–150 zł, maksymalnie 200 zł. Ponieważ są to nasze jedyne zasoby inwestycyjne, dysponujmy nimi wyjątkowo mądrze.
Dokonajmy mądrego, uwzględniającego wszystkie opisane wcześniej aspekty zakupu srebra inwestycyjnego, opierając się na kilku zasadach: – po pierwsze – zakupimy je w strefie wolnocłowej, a więc bez podatku VAT; – po drugie – nie sprowadzimy go na terytorium Polski, nie zapłacimy tym samym podatku PCC, skorzystamy z prawa do poufnego posiadania i niepłacenia podatku VAT, bo przechowamy nasze srebro w strefie wolnocłowej, a ponieważ nie odsprzedamy go w ciągu roku od zakupu, nie zapłacimy również tzw. podatku Belki; – po trzecie – korzystając wciąż z poufnego zakupu, kupujmy kolejne srebrne sztaby 1 oz (31,15 g) bezpośrednio u handlarza metalami, a nie z rąk kolejnych pośredników, co pozwoli nam kupować comiesięcznie za nasze +/–150 zł średnio dwie takie sztaby, przy czym mamy pewność ich autentyczności gwarantowaną standardami LBMA; – po czwarte – dalej przechowując nasze sztaby długoterminowo w strefie geopolitycznie neutralnej, w niskokosztowych skarbcach poza systemem bankowym (a więc wciąż poufnie), w reżimie składu celnego, cieszymy się z niemożliwości ingerencji osób trzecich w nasz plan bogacenia się; – po piąte i najważniejsze – zyskujemy dodatkowo, korzystając z serwisu, możliwość zarządzania/obrotu naszymi zasobami online z dowolnego miejsca na ziemi wraz z prawem do przeniesienia swoich zasobów do innego skarbca w innej części świata, gdyby zaistniała taka potrzeba.
In westycja w przyszłość
Co będziemy z tego mieli? Otóż traktując nasze zakupy srebra jako zapasy nienaruszalne surowca mającego jakieś 10 tys. zastosowań w przemyśle, a będącego na wyczerpaniu (szacuje się, że srebra wydobywanego wystarczy na jakieś 20 lat), zgromadzimy w ciągu 40 lat, a więc w okresie naszej aktywności zawodowej, około 1 tys. oz srebra w postaci 1 oz srebrnych sztab, co daje +/–31,15 kg czystego srebra, a więc łącznie sztabę popularnie nazywaną „gąską” o wartości na chwilę obecną +/–19 tys. euro, czyli jakieś 80 tys. zł, którą jeżeli zechcemy, możemy spieniężyć w razie potrzeby na podniesienie standardu życia na emeryturze lub rozdysponować zgodnie z prawem spadkowym. Teraz, gdy już wiemy, jak to działa, słuchając naszego głosu rozsądku, potraktujmy ten plan naprawdę poważnie i rozpocznijmy budowanie bogactwa pokoleniowo.
Część osób z grona naszych 20 mln Polaków powie: ja dochodziłem do wszystkiego sam, niech moje dzieci też tego spróbują. Super, o to właśnie chodzi. Przekażmy całą swoją wiedzę naszym dorastającym dzieciom kończącym właśnie studia, a one – mądrze przez nas pokierowane – rozpoczną budowanie własnych zasobów/własnego bogactwa, nie potrzebując naszego ciągłego wsparcia. Startując jednak w innym czasie, w innych realiach gospodarczych, możliwe, że będą mogły pozwolić sobie na oszczędzanie miesięcznie nie 150 zł, jak my, ich rodzice, ale 300 zł czy może 450 zł lub więcej. Co by to zmieniło? Stworzyłoby na pewno inne, nowe możliwości, chociażby kupowania nie dwóch sztuk 1 oz sztab srebra, ale czterech takich sztab srebra albo monety 1/25 oz złota popularnie zwanej „pchełką” (to jakieś +/–1 g). Dziecko naszej teoretycznej rodziny zgromadziłoby tym samym w ciągu 40 lat prawie 480 „pchełek”, co stanowi około 20 oz, a więc +/–600 g czystego złota o wartości obecnie jakieś 22 tys. euro, czyli 93 tys. zł. Wybiegnijmy jeszcze raz w przyszłość i pomyślmy, że jedno z naszych dzieci uniezależniło się od nas całkowicie, realizuje się zawodowo i zarabia średnią krajową, czyli jakieś 4,5 tys. zł brutto według oceny GUS. Postanowiło również, widząc nasz przykład oraz przykład starszego rodzeństwa, że na swój plan oszczędnościowy przeznaczać będzie miesięcznie 10 proc. aktualnie otrzymywanej pensji, co w tym wypadku pozwoli na comiesięczny zakup złotej monety o wadze 1/10 oz czystego złota.
W 40-letnim okresie oszczędzania zgromadzi ono aż 48 oz (+/–1,5 kg) czystego złota o obecnej wartości około 220 tys. zł. Czy zatem jest możliwe, aby te 20 mln Polaków nieposiadających obecnie niczego nadal pozostawało obojętne względem takich planów oszczędnościowych opartych na fizycznie zakupowanym złocie i/lub srebrze? Z pewnością nie. Jest tylko jedna pilna potrzeba lub wręcz pojawiający się obowiązek państwa, by takie plany wśród Polaków promować i przedstawiać już w szkołach średnich lub wyższych przy okazji edukacji z zakresu przedsiębiorczości. Zachęcać również wszystkich do osobistego ich kształtowania, tworząc chociażby możliwość zakupowania kruszców prosto z KGHM po normalnych lub nawet promocyjnych, a nie lichwiarskich, jak obecnie, cenach od pośredników. I dalej, państwo powinno się raczej skoncentrować na rozwoju przemysłu nowoczesnych technologii (z racji chociażby posiadanych zasobów surowców), by zwiększyć możliwości rozwoju dla kolejnego pokolenia członków naszej przykładowej rodziny Polaków.
Czesław Dec – praktyk biznesu i niezależny przedsiębiorca związany z polskim rynkiem kapitałowym od początku jego powstania w 1990 r. Absolwent Wyższej Szkoły Ubezpieczeń i Bankowości w Warszawie. Kryzys zaufania do instytucji finansowych lat 2007-2011 zdecydował o oparciu prowadzonego przez niego biznesu na prawdziwych, fizycznie istniejących wartościach, gwarantujących klientom takie wartości jak: bezpieczeństwo kapitału, elastyczność zarządzania oraz pełną poufność prowadzonych interesów. Należy do ścisłego grona pierwszych Polaków z tytułem Certyfikowanego Doradcy ds. Metali Szlachetnych nadanego przez europejskiego i globalnego lidera w handlu metalami szlachetnymi – firmę Auvesta Edelmetalle AG z Holzkirchen, Niemcy. Jest również współzałożycielem Polskiego Instytutu Prawdziwych Wartości Valores Veri. Specjalizuje się w dziedzinie inwestycji w białe metale szlachetne oraz surowce strategiczne.
KPMG w Polsce opublikowało raport „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2017”, z którego wynika, że wartość rynku luksusowej biżuterii i zegarków w 2017 r. może wynosić 653 mln zł. Polacy wydadzą do końca roku niemal 409 mln na biżuterię i 244 mln na zegarki.
Opublikowane dane świadczą, że polski rynek dóbr luksusowych upodobnił się do rynków zachodniej Europy. Polacy sięgają po takie same marki jubilerskie i zegarmistrzowskie jak pozostali Europejczycy.
Zamożni a biżuteria
Z raportu wynika, że Polacy w mijającym roku zwiększyli swoje wydatki na biżuterię o 10 proc. w stosunku do roku 2016. Wpływ na taki stan rzeczy miał z całą pewnością wzrost cen metali i kamieni szlachetnych oraz, co podkreślają analitycy KPMG, zwiększone zainteresowanie kupnem biżuterii. Zgodnie z ubiegłorocznymi prognozami przedstawionymi w raporcie „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2016”, liczba zamożnych Polaków o dochodzie miesięcznym brutto powyżej 7,1 tys. zł w 2016 r. po raz pierwszy w historii przekroczyła milion. Wśród tej grupy 164 tys. podatników osiągnęło miesięczny dochód brutto powyżej 20 tys. zł, w tym 42 tys. – powyżej 50 tys. zł. Autorzy raportu szacują, że w skali całego 2017 r. grupa osób zamożnych zwiększy się o 64 tys. osób do 1,1 mln, a ich dochody brutto wzrosną do 249 mld zł. Prognozują również, że trend ten utrzyma się, a w 2020 r. w Polsce może mieszkać nawet 1,4 mln osób zamożnych, których łączny dochód brutto sięgnie około 313 mld zł. Autorzy raportu podkreślają, że wśród osób zamożnych rośnie potrzeba kupna luksusowej biżuterii i zegarków. Należy zauważyć, że aż 45 proc. z nich kupuje biżuterię co najmniej raz w roku.
Te ndencje na rynku
Czy te dane powinny napawać branżę optymizmem? To zależy od punktu widzenia. Z całą pewnością wzrost wydatków na biżuterię o 10 proc. to wiadomość pozytywna. Należy jednak zauważyć, że Polacy znacznie chętniej decydują się na inne niż biżuteria i zegarki przedmioty luksusowe. Znacznie więcej wydają choćby na odzież i akcesoria, który to segment jest drugim po samochodowym rynkiem dóbr luksusowych w naszym kraju. Na luksusową odzież, obuwie, paski, rękawiczki, apaszki oraz okulary Polacy przeznaczą w 2017 r. niemal 2,5 mld zł, czyli niemal pięć razy więcej niż na biżuterię. Nasi rodacy chętnie przeznaczają swoje pieniądze na ubrania i dodatki, które niejednokrotnie są wykonane z materiałów jubilerskich, ale zyski z nich nie zasilają branży jubilerskiej.
Odnotowania godnym wydaje się również fakt, że w mijającym roku Polacy przeznaczą niemal 200 mln zł więcej na luksusowy alkohol niż na biżuterię i zegarki. Rynek alkoholi luksusowych w Polsce jest bowiem jednym z szybciej rozwijających się segmentów dóbr luksusowych. Jego ogólna wartość w 2017 r., jak podają autorzy raportu KPMG, wynosić będzie 856 mln zł, a wartość całego rynku alkoholi to aż 62,2 mld zł. Dane te oznaczają, że luksusowa biżuteria nie zajmuje w myślach naszych rodaków poczesnego miejsca. Należy jednak zauważyć, że autorzy raportu w swoich badaniach brali pod uwagę jedynie biżuterię luksusową. Według raportu jest to biżuteria, której wartość oscyluje w granicach 9 tys. zł. Analitycy nie brali pod uwagę zakupów dokonywanych w salonach jubilerskich okazjonalnie, czyli obrączek czy pierścionków zaręczynowych. Należy zatem zauważyć, że dane dotyczące rynku jubilerskiego są niepełne. Nie zmienia to jednak faktu, że biżuteria luksusowa i zegarki w porównaniu z innymi dobrami z górnej półki kupowana są stosunkowo rzadko.
Poszukiwanie przyczyn
Przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w stanie świadomości Polaków dotyczącej biżuterii. Brak wiedzy na temat rynku biżuteryjnego sprawia, że nasi rodacy nie są zainteresowani kupnem biżuterii. Jednocześnie zauważyć trzeba, że polska branża jubilerska przegrywa z różnego rodzaju akcesoriami, które dominują rynek. Polacy znacznie chętniej niż na luksusową biżuterię przeznaczają swoje pieniądze na paski, okulary, breloki czy etui na telefon, gdyż dodatki te świadczą o ich statusie społecznym w większym stopniu niż posiadana biżuteria. Nie można zapominać także, że zmiany dokonujące się na rynku jubilerskim odcisnęły swoje piętno w mentalności Polaków. Spadek znaczenia wyrobów jubilerskich za sprawą pojawienia się biżuterii modowej, brak promocji wyrobów wysokiej jakości oraz niski poziom wiedzy na temat polskiej sztuki złotniczej spowodowały, że Polacy po zakupy do salonów jubilerskich wybierają się nie częściej niż dwa razy w roku, podczas gdy odzież i akcesoria kupują co miesiąc. Należy także zauważyć, że na znaczeniu zyskują wszelkie produkty „okołobiżuteryjne”, które oferowane są w salonach odzieżowych, takie jak markowa biżuteria modowa, dekorowane kryształami, cyrkoniami czy nawet kamieniami jubilerskimi.
Wiele egzemplarzy biżuterii przeznaczonej do sprzedaży w naszym kraju produkowanych jest za granicą. Przyczyny tego stanu rzeczy należy upatrywać w fakcie, że z jednej strony tworzenie biżuterii w Polsce jest kosztowne, z drugiej – producenci w naszym kraju nie zawsze posiadają odpowiednie narzędzia i maszyny, które umożliwiają stworzenie nowoczesnej biżuterii.
Należy także zauważyć, że przeniesienie produkcji poza granice Polski wiąże się z niższymi cenami produktu, z czego zadowoleni są przede wszystkim klienci. Jednak taka sytuacja pociąga za sobą wiele negatywnych skutków, jak choćby ubytek miejsc pracy na polskim rynku jubilerskim. Polscy producenci biżuterii nie mogą utrzymać się na rynku, gdyż konkurencja oferuje znacznie niższe ceny, a także znacznie szybciej reaguje na zmieniającą się modę. Czy istnieje szansa na zmianę na rynku jubilerskim?
Produkcj a za rozsądną cenę
Klienci salonów z biżuterią na całym świecie dokonują zakupów produktów wykonanych z materiałów jubilerskich. Tradycyjna biżuteria wykonana ze złota i srebra sprzedaje się znacznie rzadziej niż ta wykonana z metali nieszlachetnych. Wpływ na taki stan rzeczy ma nie tylko cena produktu, ale przede wszystkim rynek mody, który sprawia, że biżuteria lekka, funkcjonalna i, co ważne, tworzona pod kolekcje odzieżowe, jest pożądana przez klientów. Dzisiejszym światem rządzi marketing. Jakość oraz wartość biżuterii zostają zepchnięte na drugi plan.
A polska biżuteria kojarzy się przede wszystkim z jakością. Złotnicy i projektanci biżuterii przykładają wielką wagę do procesu powstawania biżuterii. Tworzą poszczególne egzemplarze biżuterii, niejednokrotnie przez wiele godzin ręcznie rzeźbiąc i spawając ze sobą części składowe produktu. Mimo że proces ten można znacznie usprawnić, wykorzystując projektowanie 3D, polscy twórcy i rzemieślnicy decydują się na wykorzystanie tradycyjnych metod pracy. A to jest niebywałym atutem wyróżniającym polską biżuterię na światowym rynku.
Większość firm oferuje bowiem produkty wytworzone masowo, z użyciem specjalistycznych narzędzi, co sprawia, że każdy egzemplarz jest niemal identyczny. Polscy projektanci, pozostając wiernymi tradycji, tworzą produkty niepowtarzalne. Tylko czy mają one szansę na zaistnienie w świecie zdominowanym przez tanią, masową biżuterię? Odpowiedź brzmi: tak. Muszą jednak zawrzeć kompromis i po części wykorzystać nowoczesne technologie, budując w sieci swój wirtualny asortyment.
Wirtualne kolekcj e
Produkcja biżuterii z metali i kamieni szlachetnych wiąże się ze znacznymi kosztami. A to z kolei prowadzi do niestabilności finansowej polskich podmiotów gospodarczych. Ryzyko finansowe związane z posiadaniem gotowej biżuterii w magazynach wpływa na możliwości szybkiego reagowania na zmiany dokonujące się na rynku. Sposobem może stać się wirtualny system wyrobu biżuterii na zamówienie. System ten umożliwia wyświetlanie katalogów z potencjalną biżuterią.
Klienci wybierający biżuterię za pośrednictwem sieci internetowej mogą wyświetlać różne warianty biżuterii 3D na ekranie, dzięki czemu mogą wybrać projekt dostosowany do swoich potrzeb. Dzięki takiemu rozwiązaniu złotnicy i producenci biżuterii nie muszą tworzyć i przechowywać zapasów z wieloma kopiami tego samego produktu, co przekłada się w bezpośredni sposób na ich zyski. Stają się nie tylko konkurencyjni na rynku, ale także nowocześni. I co istotne, ich produkty mogą być sprzedawane na całym świecie. W końcu konsumenci mogą liczyć na nieograniczone możliwości wyboru online i możliwości dostosowywania, obniżone ceny, a także szybkie reagowanie na zmieniającą się modę. Wprowadzenie wirtualnego asortymentu pozwala na łączenie tradycji z nowoczesnością. A to w dzisiejszym czasie jest najważniejsze.
Polska biżuteria najlepiej sprzedaje się w Niemczech. Eksportujemy do naszego zachodniego sąsiada już nie tylko biżuterię z bursztynem, ale także inne wyroby sztuki złotniczej. W salonach z biżuterią w Niemczech nasza biżuteria cieszy się dużą popularnością głównie za sprawą wzornictwa, ale także doskonałego rzemiosła, którym mogą się poszczycić polscy twórcy.
Z danych opublikowanych przez GUS wynika, że eksport polskiej biżuterii z roku na rok rośnie. Oczywiście nie osiąga jeszcze skali z roku 2008, ale wszystko wskazuje na to, że następne lata będą jeszcze lepsze. Dane GUS wskazują, że eksport polskiej biżuterii z metali szlachetnych oraz platerowanych materiałem szlachetnym wart był w ubiegłym roku ponad 150,7 mln dol., w tym wartość sprzedaży polskich wyrobów jubilerskich ze złota i srebra oraz innych wyrobów jubilerskich z materiałów szlachetnych lub półszlachetnych przekroczyła 108,4 mln dol., a biżuterii i jej części z metalu szlachetnego lub platerowanego metalem szlachetnym wyniosła prawie 42,3 mln dol.
Niemcy, a potem długo nikt
Wartość eksportu do Niemiec wyniosła niemal 35,5 mln dol. i była niemal pięć razy większa niż sprzedaż polskich wyrobów jubilerskich ze złota i srebra oraz innych wyrobów jubilerskich z materiałów szlachetnych lub półszlachetnych do Wielkiej Brytanii, gdyż ta wynosiła niespełna 7,8 mln dol. Trzecie miejsce wśród importerów polskiej biżuterii zajmują Stany Zjednoczone. Wartość transakcji pochodzących ze sprzedaży wyrobów jubilerskich do USA wynosi prawie 7 mln dol. Na kolejnych miejscach uplasowały się Włochy i Hiszpania – oba nieco ponad 5,1 mln dol., a także Rumunia, Litwa i Słowacja – niemal 4 mln dol. i Hongkong – prawie 3,5 mln dol. Polacy eksportują coraz więcej. Świadczy to znakomitej jakości polskich produktów oraz jej popularności wśród klientów z Niemiec.
Eksport biżuterii
Należy także zauważyć, że zgodnie z drugą klasyfikacją GUS : eksport biżuterii i jej części z metalu szlachetnego lub platerowanych metalem szlachetnym, również głównym odbiorcą pozostają Niemcy. Wartość eksportowanej tam biżuterii zbliża się do 12,8 mln dol., do USA przekroczyła 4,9 mln dol., a do Hongkongu 3,1 mln dol.
Prawie 44 mln euro – to wartość produktów jubilerskich, które w 2016 r. włoskie firmy sprzedały odbiorcom w Polsce, blisko 15 proc. więcej niż rok wcześniej. Włochy od lat są jednym z czołowych producentów i eksporterów biżuterii do naszego kraju. Producenci z Półwyspu Apenińskiego, widząc duży potencjał polskiego rynku, chcą systematycznie zwiększać u nas sprzedaż swoich produktów.
45 przedstawicieli włoskich firm sektora jubilerskiego prezentowało w Warszawie swoje oferty na kolejnej edycji imprezy „Italian Jewellery in Warsaw”.
Biżuteria ze srebra i nie tylko
Włoscy producenci prezentowali swoje wyroby jubilerskie – od produkowanych seryjnie do tworzonych na indywidualne zamówienia w wyspecjalizowanych pracowniach, szczycących się niejednokrotnie wielowiekową tradycją (np. rodzinne przedsiębiorstwa z Arezzo czy regionu Veneto). Wśród wyrobów oferowanych przez firmy z Półwyspu Apenińskiego znaleźć można było niemal każdy rodzaj ozdób wytworzonych z najszlachetniejszych surowców (złoto, platyna i srebro najwyższej próby), wzbogaconych o kamienie szlachetne, kamienie jubilerskie czy perły. – Nasi producenci wciąż, mimo coraz większej konkurencji na świecie, utrzymują jedną z czołowych pozycji wśród twórców biżuterii. Włosi są piątym producentem wyrobów jubilerskich na świecie – mówi Antonino Maffodda, dyrektor Agencji Promocji i Internacjonalizacji Przedsiębiorstw Włoskich – Sekcji Promocji Handlu Ambasady Republiki Włoskiej, która jest organizatorem „Italian Jewellery in Warsaw”. – Znakami rozpoznawczymi są oryginalny styl i najlepsza jakość produktów. To wartości cenione przez polskich odbiorców, dlatego zauważyć można coraz większe zainteresowanie naszych firm polskim rynkiem – dodaje. Włoscy producenci mają w swojej ofercie m.in. pierścionki, obrączki, łańcuszki złote i srebrne w bardzo dużej liczbie wzorów i o różnej wadze, bransoletki czy kolczyki. Nie brakuje również oryginalnych ozdób, takich jak wyroby z korali i pereł oraz biżuterii wykonanej ręcznie z kamieniami zarówno szlachetnymi, jak i półszlachetnymi. – Prezentowane w Warszawie wyroby to swoiste hity eksportowe. Nasi producenci sprzedają je np. do Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, krajów Unii Europejskiej i krajów Dalekiego Wschodu, gdzie są bardzo cenione przez lokalnych odbiorców – mówi Antonino Maffodda.
Wzrost importu biżuterii do Polski
Włochy to jeden z czołowych producentów i eksporterów wyrobów jubilerskich na świecie. W 2016 r. wyeksportowały do różnych krajów biżuterię o wartości 6,4 mld euro. Na ten wynik pracuje około 25 tys. wytwórców biżuterii, którzy zatrudniają 80 tys. pracowników, a niemal 75 proc. tej produkcji przeznaczone jest dla odbiorców zagranicznych. W Polsce Włochy zajmują w tej dziedzinie drugie miejsce, tuż za Chinami, a przed Tajlandią, Turcją i Indiami. Wartość wyrobów jubilerskich sprowadzanych z całego świata do Polski w 2016 r. wyniosła 270 mln euro i była większa niż rok wcześniej o blisko 25 proc. (według danych GUS). Polska to dla włoskich firm bardzo ważny rynek, także ze względu na zakupy niektórych produktów, w szczególności bursztynu i srebra. Zeszłoroczna wartość sprzedanych za granicę polskich wyrobów jest znacząca. Wyniosła ona aż 140 mln euro. Także we Włoszech znajdują one wielu odbiorców.
Na naszych oczach następuje powolny proces odchodzenia od biżuterii postrzeganej jako przedmiot materialny ku biżuterii wirtualnej. Biżuteria – przedmiot utylitarny – staje się wirtualnym projektem, istniejącym tylko w przestrzeni cyfrowej.
Twórcy ograniczają bowiem swoje działania jedynie do tworzenia projektów biżuteryjnych, które nigdy nie zostaną zrealizowane w rzeczywistości.
Technologia cyfrowa
Nowoczesne technologie na stałe zagościły na rynku jubilerskim. Coraz większa grupa twórców decyduje się na wykorzystywanie w swojej pracy możliwości, jakie daje projektowanie komputerowe czy druk 3D. Stosowanie nowoczesnych technologii znacznie bowiem ułatwia pracę, skraca jej czas oraz niweluje niedoskonałości warsztatowe. Rozwiązania technologiczne, które jeszcze dziesięć lat temu wydawały się niemożliwe, na naszych oczach stają się faktem. Jak można usłyszeć z ust twórców, człowiek zawsze popełni jakiś błąd, a maszyna wykona pracę idealnie. Tworzenie biżuterii z użyciem specjalistycznych maszyn pozwala na wyeliminowanie błędu ludzkiego, wszelkich niedoskonałości, które powstają w procesie wytwarzania. Oczywiście proces ten ma także swoje złe strony, sprawia bowiem, że biżuteria pojawiająca się na rynku jest ujednolicona, brak jej „dotyku” twórcy, niepowtarzalnego charakteru. Niemniej jednak procesu komputeryzacji tworzenia biżuterii nie da się już zatrzymać. A co więcej, zaczyna on przybierać inne formy i sprawiać, że w świecie biżuterii następuje wielka zmiana. Z roku na rok rośnie grupa twórców, którzy tworzą biżuterię jedynie w przestrzeni wirtualnej. Należy bowiem zauważyć, że dla większości artystów złotników projektowanie komputerowe jest narzędziem pozwalającym na stworzenie biżuterii, dla innych – celem samym w sobie.
Biżuteria poza przedmiotem
Słownikowa definicja biżuterii brzmi: biżuteria to drobne przedmioty wyrabiane ze szlachetnych metali i drogich kamieni lub z ich imitacji, służące jako ozdoba stroju. Wydaje się, że słowo „przedmiot” jest w tym wypadku słowem kluczowym. Obecnie jesteśmy obserwatorami nowego zjawiska, które przekracza ramy tradycyjnie postrzeganej definicji biżuterii. Twórcy tworzą bowiem wizualizacje przedmiotów, które nigdy nie powstały i być może nigdy nie powstaną w świecie materialnym. Projektują przedmioty, które nie staną się rzeczą, materialnym elementem świata. Ich podziwianie możliwe będzie w świecie wirtualnym i być może na kartce papieru. Wydaje się, że odejście twórców od materialnej strony biżuterii jest krokiem milowym w historii biżuterii. Ta ostatnia staje się bowiem nie tylko ozdobą czy komunikatem wysłanym światu bądź też emocją zamkniętą w przedmiocie, ale wizualizacją idei. Na polskim rynku jubilerskim, ale oczywiście nie tylko na nim, organizowane są konkursy na projekty 3D, których celem jest ukazanie możliwości twórczych projektanta, a także zwrócenie uwagi na możliwości, jakie stwarza nowoczesna technologia. Konkursy cieszą się coraz większą popularnością, zwłaszcza wśród młodych twórców, którym zależy na ukazaniu możliwości, jakie oferują nowoczesne technologie. Zaprojektowanie biżuterii w przestrzeni wirtualnej nie wiąże się z większymi kosztami, artyści nie muszą pokonywać trudności technologicznych ani ukazywać światu możliwości swojego warsztatu twórczego. Tworzą projekt, który być może nigdy nie zostanie zrealizowany.
Różnice w post rzeganiu świata
Należy podkreślić, że większości twórców projektów 3D zależy na uprzedmiotowieniu wizualizacji, wprowadzeniu ich na rynek. Są też tacy, którzy widząc w technologii 3D przyszłość, tworzą projekty, aby każdy mógł je samodzielnie wydrukować. Najciekawszą jednak wydaje się grupa twórców, którzy świadomie rezygnują z możliwości uprzedmiotowienia swojego projektu, wychodząc z założenia, że biżuteria może istnieć tylko i wyłącznie w świecie wirtualnym. Ich projekty powstają z potrzeby twórczej, są pokazywane jednie w internecie i nigdy nie będą zrealizowane. Wiązałoby się to bowiem z ogromnymi kosztami, a także niezwykłymi trudnościami technologicznymi, ale przede wszystkim przeczyłoby idei, która przyświecała ich tworzeniu. Podkreślenia wymaga również fakt, że dla większości artystów liczy się jedynie przeniesienie swojej idei na projekt, nie jej materializacja. Projekt staje się samodzielnym dziełem sztuki, traktowanym na równi z innymi przejawami sztuki, jak choćby malarstwo czy grafika. Jej celem jest zwrócenie uwagi na ideę, a nie na przedmiot. Biżuteria wirtualna staje się na naszych oczach nośnikiem idei. Demokratyzacja biżuterii, która dokonała się w ostatnich latach, polegająca na tym, że każdy może posiadać dowolny rodzaj biżuterii (jeśli nie stać go na diamentowy naszyjnik, może kupić jego imitację, która dla niewprawnego oka niewiele się różni), spowodowała bunt części twórców i sprawiła się, że biżuteria przeniosła się do przestrzeni wirtualnej, gdzie może w pełni zaistnieć. Problemem, przed którym stają artyści decydujący się na tworzenie biżuterii 3D, jest dotarcie ze swoim przekazem do odbiorców. Swoje prace prezentują na międzynarodowych konkursach designu, uczestniczą w konkursach na najlepsze projekty biżuterii 3D, ale nie mają miejsca stałej prezentacji swoich prac. Brakuje bowiem przestrzeni wirtualnej, gdzie biżuteria 3D mogłaby zaistnieć i stać się przedmiotem pogłębionej dyskusji na temat przyszłości biżuterii. A jest o czym dyskutować. Pozbawienie bowiem biżuterii nie tylko jej utylitarnego charakteru, ale także materialnej „powłoki” całkowicie ją przedefiniowuje.
W grudniu opublikowany został raport KPMG „Rynek dóbr luksusowych w Polsce. Edycja 2016”, z którego wynika, że liczba zamożnych i bogatych Polaków w 2016 roku przekroczyła milion. Najzamożniejsi mieszkają w województwie mazowieckim, śląskim i dolnośląskim. Na dobra i usługi luksusowe Polacy wydadzą łącznie 16,4 mld zł.
Z raportu wynika, że luksusowa biżuteria kupowana jest trzykrotnie częściej niż luksusowe zegarki. Jednak, jak zauważają autorzy raportu, rynek luksusowych zegarków jest jednym z najszybciej rosnących segmentów rynku dóbr luksusowych w Polsce. W latach 2010–2016 średni roczny wskaźnik wzrostu wyniósł 13 proc.
Zamożni i bogaci klienci
Autorzy raportu za zamożnego Polaka uznali osobę, która zarabia od 7,1 tys. zł brutto, za bardzo zamożnego tego, który zarabia od 10 do 20 tys. zł brutto, a za bogatego tego, który zarabia ponad 20 tys. zł. miesięcznie. Należy zauważyć, że w Polsce za zamożną uznana została osoba, która zarabia nieco ponad 1600 euro miesięcznie, a średnia płaca choćby w Niemczech wynosi 3180 euro. To oznacza, że polski rynek rozwija się niestety bardzo powoli. Optymizmem napawa jednak fakt, że wraz z bogaceniem się społeczeństwa wzrasta zainteresowanie biżuterią. Bogatsi Polacy chętnie inwestują swoje pieniądze w produkty luksusowe, przyjmując, że luksusowa biżuteria to wydatek powyżej 4900 złotych.
Sprzedaż luksusowej biżuterii w salonie
Jak podkreślają właściciele salonów jubilerskich, rzeczywiście w salonach, głównie w Warszawie, pojawiają się klienci, którzy dokonują zakupów biżuterii luksusowej, najczęściej diamentowej. Można zauważyć, że osoby, które dokonują luksusowych zakupów, chętnie wracają, aby wzbogacić swoją kolekcję o kolejny egzemplarz biżuterii diamentowej. Można powiedzieć, że zakupów luksusowej biżuterii dokonuje w Polsce ta sama grupa ludzi. Właściciele sklepów z biżuterią podkreślają, że coraz częściej pojawiają się u nich klienci zostawiający ponad 20 tysięcy złotych, jednak niejednokrotnie traktują swoje zakupy jako inwestycję w kamienie szlachetne. Swoich zakupów Polacy dokonują przede wszystkim w punktach sprzedaży umieszczonych w centrach handlowych. Na obroty mogą liczyć także właściciele salonów jubilerskich zlokalizowanych przy popularnych ulicach największych miast w Polsce. Klienci nie udają się na wielkie zakupy do salonów małych czy „niemarkowych”. Należy także zauważyć, że w polskich salonach zakupów dokonują turyści, którzy inwestują swoje pieniądze w dobra luksusowe w naszym kraju. Karol
W ostatnim czasie firma zajmująca się analizowaniem światowych tendencji konsumenckich McKinsey opublikowała raport na temat sytuacji na rynku biżuterii i przedstawiła prognozy. Z ich ustaleń wynika, że przemysł biżuteryjny będzie tą gałęzią gospodarki, która we wszystkich krajach Europy oraz Stanach Zjednoczonych będzie odnotowywała znaczne zyski.
Zgodnie z przewidywaniami, w 2020 roku wartość światowego rynku jubilerskiego będzie wynosiła 250 miliardów euro. Należy zauważyć, że wartość rynku w 2015 roku szacowana była na niemal 150 miliardów euro. Opublikowany raport napawa optymizmem, gdyż spory udział w rynku może przypaść polskim firmom.
Giganci na rynku biżuterii
Analitycy firmy McKinsey w raporcie zwrócili uwagę, że na całym świecie rynek jubilerski ulega tym samym procesom. I musi stawić czoło niemal tym samym problemom. Jednym z nich jest internacjonalizacja, która polega na wyłonieniu się na rynkach lokalnych firm jubilerskich o zasięgu globalnym. Dziś, niemal na całym świecie, przemysł biżuteryjny funkcjonuje przede wszystkim lokalnie. Z badań wynika, że dziesięć największych na świecie firm produkujących biżuterię ma zaledwie 12 proc. udziału w światowym rynku, a tylko dwie z nich – Cartier i Tiffany&Co. – znajduje się w rankingu Interbrand. Pozostała część rynku składa się z silnych krajowych marek detalicznych, takich jak Apart w Polsce czy Chow Tai Fook w Chinach i małych i średnich przedsiębiorstw, które oferują swoją biżuterię w salonach firmowych. Nieunikniona jest zatem konsolidacja branży, która pozwoliłaby na wyłonienie się nowych liderów lokalnych, a może nawet graczy międzynarodowych, którzy wprowadziliby na światowy rynek nową markę. Mali i średni przedsiębiorcy powinni połączyć swoje siły i wspólnie szukać sposobu na stworzenie marki jubilerskiej, której udałoby się stworzyć rozpoznawalną polską biżuterię.
Rynek odzieżowy a jubilerski
Analitycy z firmy McKinsey w swoich badaniach zauważyli podobieństwo pomiędzy rynkiem odzieżowym a jubilerskim, co skłoniło ich do wysnucia wniosku, że rynek jubilerski w najbliższym czasie będzie ulegał podobnym procesom jak rynek odzieżowy niemal trzy dekady wcześniej. A mianowicie na rynku jubilerskim musi pojawić się markowa biżuteria. Zmiany na rynku odzieżowym spowodowały przekształcenie się lokalnych marek w międzynarodowe korporacje. Tak na światowego giganta wyrosła firma Zara, H&M czy Hugo Boss. I tak samo musi zdarzyć się z przemysłem biżuteryjnym. Jak to osiągnąć? Twórcy raportu nie dają niestety gotowych recept. Należy jednak zauważyć, że markowa biżuteria musi trafiać do konkretnej grupy klientów. Sposób promocji zależeć będzie w dużej mierze od pomysłów właścicieli sklepów i twórców biżuterii.
Nowy konsument
Działania pozwalające na wypromowanie nowej marki jubilerskiej muszą rozpocząć się od znalezienia grupy docelowej dla biżuterii. Nie można liczyć na osoby, które do tej pory kupowały biżuterię, gdyż postrzegają one biżuterię w określony już sposób. Jak podpowiadają teorie marketingowe, należy odnaleźć na rynku „nowe” pieniądze. Są one w posiadaniu konsumentów, którzy wzbogacili się w ostatnim czasie i zależy im na podkreśleniu nowo zdobytego bogactwa. W tym celu dokonują zakupów markowych produktów, które w nich mniemaniu będą podkreślały pozycję społeczną. Drugą grupą docelową powinni stać się młodzi konsumenci, którzy poszukują markowej biżuterii, aby poprzez nią wyrazić siebie. Oczywiście najtrudniejsze zadanie przy stworzeniu nowej marki mają pracowanie rzemieślnicze. Jednak może warto zastanowić się nad stworzeniem multibrandowych sklepów jubilerskich, w których pojawiałaby się biżuteria wykonana z „markowych” materiałów, takich jak Swarovski Elements.
Diamentowa biżuteria w dyskontach
Autorzy raportu zwracają uwagę na problemy, przed którymi stanie branża jubilerska w najbliższym czasie. A mianowicie przed pojawianiem się biżuterii tradycyjnej, wykonanej z materiałów jubilerskich, w sklepach dyskontowych. Jak możemy przeczytać w raporcie, już teraz w niemieckim sklepie Tchibo można kupić złoty pierścionek z diamentem w cenie 99 euro, a sytuacja będzie zmieniała się dynamicznie. Na razie największym problem branży jubilerskiej był odpływ klientów do sklepów z biżuterią fashion, niedługo konsumenci na całym świecie mogą mieć możliwość kupienia biżuterii w sklepach sprzedających towar w ograniczonym asortymencie i w obniżonych cenach. Można liczyć się z pojawianiem się także na polskim rynku sklepów oferujących biżuterię tradycyjną w cenach znacznie niższych niż cena materiałów jubilerskich użytych do nich produkcji.
Szybka reakcja na zmiany
Branża jubilerska, nie chcąc stracić swoich udziałów w rynku, powinna także szybko reagować na zmiany. Twórcy i projektanci biżuterii powinni radykalnie skrócić czas oczekiwania na wprowadzenie na rynek nowej kolekcji biżuterii. Nie można doprowadzać do sytuacji, w której marka w ciągu roku wprowadza do obrotu jedną bądź dwie kolekcje biżuterii. W sklepach powinny pojawiać się nowe kolekcje, których zadaniem jest przyciągnięcie do salonów nowych klientów. Kolekcje biżuterii powinny być budowane wokół nowych materiałów jubilerskich, pokazywać nowe rozwiązania technologiczne. Nie można bowiem dopuścić do sytuacji, kiedy marki jubilerskie będą utożsamiane z klasyką, która nie odpowiada na potrzeby współczesnego człowieka.
Artyści i projektanci biżuterii szukają nowych miejsc, w których mogliby sprzedawać swoje wyroby. Coraz popularniejsze stają się butiki, w których oferowane są nie tylko akcesoria modowe, ale i meble czy dodatki do domu.
Zainteresowanie Polaków nowoczesnym wzornictwem przemysłowym przekłada się na wzrost sprzedaży biżuterii. Jej twórcy stają się wykorzystać każdą okazję, aby zaprezentować odbiorcom swoje dokonania artystyczne.
Biżuteria i meble
Jeszcze do niedawna biżuterię autorską można było znaleźć w galeriach z biżuterią i butikach z autorskimi kolekcjami odzieży. Biżuteria traktowana była jako uzupełnienie kolekcji odzieżowej. Artyści, którzy zdecydowali się na wprowadzenie swoich wyrobów do salonów z odzieżą, niejednokrotnie skarżyli się na fakt, że klienci mając do wyboru wydanie do tysiąca złotych na garderobę, nie chcą kupować biżuterii nawet za trzysta czy czterysta złotych. Twórcy biżuterii i projektanci odzieży nieomalże konkurują ze sobą o tego samego klienta. – Na polskim rynku toczy się walka o klienta – mówi Marta Przybył, projektantka biżuterii. – Są sklepy, w których biżuteria traktowana jest na takich samych zasadach jak ubrania, proponowana klientom chętnie, a co za tym idzie sprzedawana, są jednak miejsca, w których biżuteria nie jest eksponowana, a nawet bywa traktowana jako konkurencja – dodaje. Podkreślenia wymaga również fakt, że nie lada wyczynem dla młodego projektanta biżuterii jest wprowadzenie swojej kolekcji do butiku oferującego odzież wykonaną przez projektantów mody. Twórcy biżuterii, szukając alternatywnych rozwiązań, starają się wprowadzać swoje wyroby do innych niż odzieżowe sklepów oferujących polski design. I tu na pomoc przychodzi fascynacja Polaków rodzimymi wyrobami. Należy zauważyć, że w Polsce w ostatnim czasie obserwujemy modę na designerskie meble. Konsumenci chcą posiadać w swoich domach oryginalne meble, stylowe wyposażenie, ciekawe oświetlenie, słowem zależy im na kupnie przedmiotów wykonanych zgodnie z autorskim projektem. Zjawisko to zaczęli wykorzystywać twórcy biżuterii, którzy swoje wyroby stają się prezentować w butikach z wyposażeniem wnętrz. – Jeśli projektantowi uda się wprowadzić swoją biżuterię do sklepu z dizajnerskim wyposażeniem wnętrz, to może liczyć na sukces – mówi Marta Przybył. – Biżuteria jest znacznie tańsza od sprzętu domowego czy mebli, a klienci chcą wyjść ze sklepu z czymś oryginalnym – dodaje. Dlatego też projektanci biżuterii, szczególnie ci młodsi, starają się wprowadzać swoje wyroby do salonów meblowych i sklepów z wyposażeniem. Jest to dla nich szansa na zwiększenie sprzedaży, a także promocję swojego nazwiska. – Projektanci wprowadzający swoje wyroby do salonów z wyposażeniem wnętrz starają się dostosować swoje kolekcje do asortymentu salonu – mówi Marta Przybył. – Wykorzystują do ich stworzenia niekonwencjonalne materiały – dodaje.
Biżuteria z lakierowanego plastiku i drewna
Projektanci prześcigają się w pomysłach na stworzenie nowoczesnej biżuterii. W tym celu sięgają po materiały wykorzystywane przez inne branże. W butikach z wyposażeniem wnętrz można znaleźć biżuterię wykonaną z lakierowanego plastiku, aluminium, szkła, drewna a nawet papieru. – Biżuteria musi zaskakiwać i przyciągać uwagę klientów – mówi Marta Przybył. – Niekonwencjonalne materiały pozwalają na zaprezentowanie swojego talentu – dodaje. Im ciekawsze pomysły tym większa szansa na zainteresowanie. Warto zauważyć, że część prac inspirowana jest architekturą i wzornictwem „wnętrzarskim”. – Za projektowanie biżuterii coraz częściej biorą się studenci architektury i wzornictwa przemysłowego – mówi Marta Przybył. – Wykorzystując technologie, jak choćby druk 3D, tworzą nowe formy jubilerskie – dodaje. Umiejętność pracy na specjalistycznych maszynach oraz materiałoznawstwo pozwala im na żonglowanie konwencją i swobodną grę materiałem i kształtem. – Dzięki swoim umiejętnościom oraz znajomości rynku wyposażenia wnętrz mają łatwość w nawiązaniu kontaktów handlowych – mówi Marta Przybył. – Nie wszyscy twórcy traktują biżuterię całkiem serio, część traktuje ją jako zabawę i możliwość zaistnienia ze swoimi projektami na nowym rynku – dodaje. W sklepach pojawiają się minimalistyczne formy, ale także wizualizacje obiektów architektonicznych. – Projektanci poszukują materiału, w którym mogliby pracować – zauważa Marta Przybył. – Rzadko jednak w salonach wnętrzarskich można znaleźć klasyczną biżuterię wykonaną ze srebra czy złota – dodaje. Ich biżuteria musi zaskakiwać. Wykorzystują więc materiały ogólnodostępne takie jak drewno czy plastik, ale także wprowadzają do jubilerstwa nowe techniki i materiały jak rosnące grzyby, papier czy masy plastyczne wykorzystywane do produkcji mebli i sprzętu domowego. Można powiedzieć, że część projektantów odnalazła swoją niszę i tworzy biżuterię, której głównym celem jest zaskoczenie odbiorcy i spowodowanie, aby zainteresował się on bliżej ich sztuką. Jednak nie można wykluczyć, że dzięki pomysłowości nowych twórców świat jubilerski zyska nowe materiały oraz techniki, które branża jubilerska będzie mogła szeroko wykorzystywać w swojej pracy.
Młodzi artyści starają się wypromować swoją markę. Jednym z podstawowych narzędzi, jakie wykorzystują, jest internet, dzięki któremu pozyskują nowych klientów. Jednak doskonałą okazją do promowania swojej marki są wakacje i możliwość sprzedaży biżuterii w butikach w polskich kurortach.
W miejscowościach wypoczynkowych pojawia się coraz więcej punktów, w których znudzeni turyści mogą nabyć ubrania i biżuterię wykonaną przez polskich projektantów. Pod wspólną marką Polscy Projektanci na Wakacjach w nadmorskich i górskich uzdrowiskach znajdziemy przedmioty wykonane przez młodych twórców, którym zależy przede wszystkim na promocji swojego logo.
Zobacz, przekonaj się i kup
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Fundację Polskiego Godła Promocyjnego Teraz Polska, po produkty made in Poland sięga coraz więcej osób. Polacy doceniają przede wszystkim wyroby spożywcze oraz rękodzieło. Podkreślenia wymaga fakt, że wśród najbogatszej części społeczeństwa możemy zaobserwować swoistą modę na ubrania i biżuterię stworzoną przez polskich twórców. Jak podkreślają specjaliści, zainteresowanie polskimi markami to alternatywa wobec kultury masowej. Potrzeba wyróżnienia się i posiadania przedmiotów niebanalnych sprawia, że Polacy coraz chętniej kupują odzież i biżuterię wykonaną przez młodych projektantów. Przy wyborze kierują się jakością produktu, ale nie bez znaczenia pozostaje dla nich cena. I to wcale nie musi być niska. Najbogatsi Polacy skłonni są zapłacić za ubranie czy biżuterię, o ile będzie ona wyprodukowana w Polsce. Jak podkreślają specjaliści, wykształca się swoisty snobizm na rodzime produkty, co przekłada się na zwiększone nimi zainteresowanie. Nie dziwi zatem fakt, że butiki z przedmiotami wykonanymi przez projektantów pojawiają się już nie tylko w większych miastach, ale i kurortach.
Wynajęcie sklepu
Młodzi twórcy, starając się po pierwsze przekonać Polaków do swojej oferty, a po drugie wypromować swoją markę, otwierają butiki w polskich kurortach. W bardzo przystępnych cenach oferują turystom swoje wyroby, a także dzięki możliwości rozmowy z klientami szeroko informują o swojej ofercie. Sprzedaż wyrobów, a także rozmowa z klientem, sprawiają, że znacznie szersze grono Polaków dowiaduje się o danej marce. – Moim zdaniem wakacje są doskonałą okazją do promocji marki odzieżowej i biżuteryjnej – mówi Monika Wójcicka, projektantka ubrań i biżuterii. – Spacerując po deptakach w miejscowościach wypoczynkowych nikt się nie spieszy, co znacznie ułatwia rozmowę o sprzedawanym produkcie, sposobie jego wytworzenia oraz filozofii marki – dodaje. Polacy, w okresie wakacyjnym, chętnie eksperymentują i dowiadują się nowych rzeczy. – Jak wiemy najlepszym rodzajem marketingu jest marketing szeptany, czyli przekonując choćby kilka osób do naszych wyrobów, z całą pewnością pozyskaliśmy kilkunastu stałych klientów – mówi Monika Wójcicka. – Nie można jednak zapominać, że wynajęcie miejsca w polskim kurorcie sporo kosztuje – dodaje. W związku z powyższym rozwiązaniem najczęściej stosowanym przez polskich projektantów jest wspólne wynajmowanie butików. Co oczywiście przekłada się na zróżnicowanie oferty oraz większe zainteresowanie klientów.
Czy to za sprawą premier Beaty Szydło, czy innych kobiet obecnych nie tylko w polityce – dość że w ostatnim czasie na polskim rynku jubilerskim obserwujemy modę na broszę. Polki kupują broszki zarówno w dużych salonach jubilerskich (znaczny wzrost sprzedaży odnotował i Kruk, i Apart), jak i w galeriach z biżuterią autorską.
Ozdoba, której sprzedaż przez lata pozostawała na marginesie, teraz święci triumfy popularności. Największy zainteresowaniem cieszą się duże, masywne brosze z wyeksponowanym kamieniem, najczęściej bursztynem. Może jesteśmy świadkami narodzin nowej mody na polską broszę, która promować będzie polskie wzornictwo? Brosza jako komunikat Ten rodzaj biżuterii, jak żaden inny, umożliwia zamanifestowanie poglądów użytkowania. Współcześnie broszki noszone są przez kobiety, które nie tylko używają ich jako ozdoby, ale także za ich pośrednictwem demonstrują swoje poglądy. Budowa broszy pozwala bowiem na umieszczenie na nich niemal wszystkiego. Zazwyczaj płaska powierzchnia stanowi tło umożliwiające wypowiedź artystyczną. Dzięki swojej formie broszka pozwala na wyeksponowanie przesłania. Artysta tworzący brosze ma wielką swobodę twórczą, nie ogranicza go forma ani kształt biżuterii, którą projektuje. Współczesne brosze mają różne kształty: od prostych, owalnych, geometrycznych, po finezyjne, przypominające bardziej małe formy rzeźbiarskie niż biżuterię.
Bursztyn i kamienie jubilerskie
Jak podkreślają sprzedawcy, największym zainteresowaniem cieszą się duże, owalne brosze z wyeksponowanym bursztynem. Im większy kamień, tym lepiej. Zazwyczaj klientki polskich salonów jubilerskich decydują się na zakup srebrnej biżuterii. Można powiedzieć, że klasyczne połączenie bursztynu i srebra znowu stało się modne. Podkreślenia bowiem wymaga fakt, że w ostatnim czasie biżuteria bursztynowa nie cieszyła się w Polsce popularnością, czy to za sprawą jej wzornictwa, czy przekonania, że jest ona dobra dla osób starszych. Teraz widzimy jednak renesans bursztynowej biżuterii, i to spowodowany rosnącą popularnością broszek. Projektanci bursztynowych brosz eksperymentują z formą, oddając do rąk klientów nowoczesne okazy biżuteryjne. We wzornictwie odnajdujemy motywy roślinne, ale także formy geometryczne. Znaczna część twórców decyduje się na minimalizm. Bursztyn, zazwyczaj umieszczony w centralnej części biżuterii, bywa traktowany przez artystów w niekonwencjonalny sposób. Coraz częstsze są eksperymenty polegające na zmianie tradycyjnego kształtu materiału. Na rynku możemy odnaleźć bursztyny pocięte w kwadraty czy trójkąty, dzięki czemu kompozycje brosz przypominają bardziej kubistyczne obrazy niż tradycyjną biżuterię. Zmiana we wzornictwie powoduje, że i Polki znacznie odważniej noszą swoje broszki. Śledząc zmiany w podejściu użytkowników do biżuterii, możemy zauważyć, że Polki noszą nie jedną, ale kilka brosz, wykazując się tym samym innowacyjnością w postrzeganiu biżuterii. Klientki salonów jubilerskich bawią się broszkami, komponując ciekawe kreacje. Podkreślenia wymaga fakt, że fala zainteresowania broszami z bursztynem spowodowała wzrost sprzedaży biżuterii tego rodzaju z innymi materiałami jubilerskimi. Często kupowane są także srebrne brosze z krzemieniem czy opalem. A szczególnie ciekawe wydają się wszelkie połączenia płaskiej, srebrnej formy z minirzeźbą. Artyści, wykorzystując wielkowymiarowość broszy, umieszczają w ich centrum swoiste, najczęściej srebrne, mikrorzeźby – w kształtach abstrakcyjnych i fantastycznych. Dzięki takim zabiegom brosze stają się już nie tylko obiektami biżuteryjnymi, ale w pewnym sensie instalacjami, niosącymi przesłanie w przestrzeń publiczną. Na polskim rynku pojawiają się także brosze, w których zastosowano niekonwencjonalne materiały jubilerskie, takie jak plastik czy tkanina. Najczęściej spotykamy się w tym przypadku z biżuterią nawiązującą do tradycji ludowej. W centralnej części broszy znajdujemy bowiem koronki czy tkaniny o wzornictwie regionalnym. Zainteresowanie klientów budzą plastikowe elementy, najczęściej nawiązujące do popartu. Możemy bowiem znaleźć broszki, w których w centralnej części umieszczono figurki bohaterów filmów fabularnych czy ludziki Lego.
Powrót po latach
Broszka, zapomniany element biżuterii, który do niedawna noszony i utożsamiany był raczej ze starszym pokoleniem Polek, powrócił jako nowoczesny element biżuteryjny. Polki chętnie eksperymentują z broszami. Noszą je jako ozdobę, ale także wykorzystując obiekty biżuteryjne jako okazję do zamanifestowania swoich poglądów. Modne staje się łączenie kilku, a nawet kilkunastu brosz, bawienie się wzornictwem i treścią noszonej biżuterii. Moda na broszki może być zjawiskiem krótkotrwałym, ale miejmy nadzieję, że tak się nie stanie, gdyż ten rodzaj biżuterii jest jednym z ciekawszych i pozwala artyście na pełną swobodę twórczą.
Jeszcze do niedawna w branży jubilerskiej pracowali głównie mężczyźni. Teraz na uczelniach wyższych, w szkołach zawodowych i na kursach jubilerskich kształcą się niemal same kobiety. W latach 80. XX wieku 90 proc. złotników i jubilerów stanowili mężczyźni. W minionym trzydziestoleciu sytuacja stopniowo się zmieniała i dziś szacuje się, że 60 proc. jubilerów to kobiety.
Zawód złotnika jubilera nie wymaga już takich nakładów pracy ani siły fizycznej, specjalistyczne narzędzia umożliwiają względnie łatwe wykonywanie większości prac, a konieczność wykonywania rysunków technicznych i woskowych prototypów została zastąpiona przez programy komputerowe i druk 3D.Dzięki nowoczesnym technologiom zawód złotnika został sfeminizowany, a każda większa firma jubilerska zatrudnia projektantkę biżuterii. Ze zjawiskiem tym mamy do czynienia nie tylko w naszym kraju, ale w większości krajów europejskich.
Projektantki widzą kobietę w całości
Kobiety zajęły się projektowaniem biżuterii, a ich pracę znacznie ułatwiły profesjonalne programy komputerowe. Jeszcze do niedawna tworzenie rysunków technicznych oraz samodzielne wykonywanie woskowych prototypów nastręczało wielu trudności technicznych. Dzięki technologii oraz dość prostym programom do tworzenia biżuterii kobiety projektują, jak same mówią, kobiece kolekcje biżuterii. Podkreślenia wymaga fakt, że nie poprzestają one na tworzeniu biżuterii, ale dbają o całokształt wizerunku, niejednokrotnie projektując także kolekcje odzieżowe. Projektantki widzą kobietę całościowo. Nie przywiązują tyle uwagi do perfekcyjnego w formie wykonania obiektu biżuteryjnego, nie ma dla nich takiego znaczenia formalna strona biżuterii, ale jej kształt, kolor i wzornictwo. Wychodzą z założenia, że kobiety potrzebują biżuterii, która jest i nowoczesna, i modna, i dostosowana do stylu jej posiadaczki. Tak więc najważniejszy wydaje się design, a nie sposób wykonania biżuterii czy rodzaj użytych materiałów. Często prezentują swoje kolekcje wraz z modną w danym sezonie odzieżą. Chętnie oferują biżuterię w butikach i galeriach, gdzie klientki mogą nie tylko kupić biżuterię, ale także zobaczyć najlepsze jej zastosowania oraz możliwości jej łączenia. Nie można nie zauważyć, że projektantki wykorzystują nowe materiały jubilerskie, a także chętnie eksperymentują z tworzywami, które pierwotnie nie były przeznaczone dla rynku biżuteryjnego. Wykorzystują więc tkaniny, plastik, materiały organiczne, jak choćby drewno, korę, liście. W ich projektach pojawiają się, znacznie częściej niż u mężczyzn, materiały ekologiczne. Projektantki tworząc swoje kolekcje wykonują komplety biżuterii, a także dodatki biżuteryjne, które swobodnie można łączyć zarówno z kosztownościami, jak i odzieżą. Nowe kolekcje biżuterii uzupełnione są katalogami z podstawowymi wiadomościami na temat materiałów użytych do jej wykonania, a także sposobami jej noszenia. Projektantki przekazują swoim klientkom wiedzę na temat swojej filozofii, a także edukują w zakresie współczesnego designu. Dzięki tym zabiegom budują wizerunek swojej marki biżuteryjnej.
Eksperymenty z formą i materiałem
Kobiety, co godne podkreślenia, znacznie częściej niż mężczyźni eksperymentują z nowymi technologiami. Nie boją się ani nowych materiałów, ani urządzeń jubilerskich. Znacznie częściej w swojej pracy wykorzystują drukarki 3D. Chętnie pracują w art clayu czy innych masach plastycznych. Może wynikać to z faktu, że dostępność do materiałów tego rodzaju jest znacznie większa, a wykonanie z nich biżuterii nie sprawia większych trudności i można wykonać ją w warunkach domowych, podczas gdy tradycyjne wykonanie biżuterii wymaga profesjonalnych narzędzi oraz warsztatu jubilerskiego, trudno bowiem dokonywać wylewki srebra czy złota w domu. Kobiety złotnicy wykorzystują nowo pojawiające się materiały, próbując zastosować je w biżuterii. Wychodzą bowiem z założenia, że ich biżuteria musi się wyróżniać. Projektantki znacznie częściej niż mężczyźni eksperymentują z formą. Decydują się na bardziej wyszukane kształty, niejednokrotnie odwołując się do stylu blob. Formy ich biżuterii są abstrakcyjne, płynne, niejednokrotnie przywołują skojarzenia z kształtami przyrody. Współczesna biżuteria tworzona przez kobiety to także sięganie do stylu buble (bańki), biżuteria jest duża, niekonwencjonalna, można powiedzieć, że sprawia wrażenie nadmuchanej, w przeciwieństwie do projektów wykonanych przez projektantów, w których króluje minimalizm i symetria.
Rękodzieło na rynku jubilerskim
Z roku na rok rośnie liczba kobiet próbujących swoich sił na rynku jubilerskim, oferujących produkty wykonane własnoręcznie. Ich rękodzieło coraz częściej trafia na rynek jubilerski, najczęściej można je znaleźć w sklepach internetowych oferujących biżuterię kobiecą. Największą popularnością cieszy się sutasz, czyli technika haftowania. Biżuteria wykonana ze sznurka jest chętnie kupowana przez Polki, a co za tym idzie coraz więcej osób decyduje się na jej wykonywanie. Należy zauważyć, że rękodziełem zajmują się młode kobiety, które szukają dla siebie możliwości artystycznego spełnienia, a tworzenie ozdób wydaje im się najlepszym rozwiązaniem. Można śmiało powiedzieć, że rynek rękodzieła w Polsce zdominowany został przez kobiety, które próbują swoich sił na rynku jubilerskim.
Branża w rozwoju
Masowe pojawianie się projektantek i twórczyń biżuterii zmieniło branżę jubilerską. Biżuteria stała się bardziej kobieca i to nie tylko za sprawą ich autorów. Projekty są śmiałe, niekonwencjonalne, ciekawe formalnie, wykonane z nowoczesnych materiałów. W przeciwieństwie do kolekcji proponowanych przez mężczyzn, którzy proponują biżuterię z metali i kamieni szlachetnych, którzy zwracają niezwykłą uwagę na warsztat, kobiety żonglują konwencjami, bawią się materiałem. Należy podkreślić, że kobiety nie ograniczają się tylko do pogoni za nowością, starają się stworzyć unikalne rozwiązania dla współczesnej kobiety, która postrzega biżuterię jako niezbędny dodatek, ale także element podkreślający jej indywidualizm. Projektantki wykorzystują modę na personalizację biżuterii i tworzą krótkie serie biżuterii, aby klientki miały pewność, że nikt nie będzie miał takich samych ozdób.
7 września w pawilonie polskim na Expo zaprezentowano skarby województwa świętokrzyskiego, wśród nich biżuterię wykonaną z krzemienia pasiastego.
Tydzień regionalny województwa świętokrzyskiego podczas Wystawy Światowej EXPO 2015 w Mediolanie odbył się w dniach 7-11 września. Poza wystawą regionalnych produktów, które promowały nowoczesne rolnictwo i przetwórstwo spożywcze, a także turystykę zdrowotną i prozdrowotną, odwiedzającym zaproponowano możliwość podziwiania biżuterii z krzemienia pasiatego, szkła Wrześniaka oraz porcelanę z Ćmielowa. Licznie odwiedzający polski pawilon goście byli zainteresowani biżuterią wykonaną z krzemienia pasiastego. Swoją biżuterię z polskim skarbem zaprezentowali artyści, wśród których znalazł się pierwszy propagator biżuterii z „pasiakiem” Cezary Łutowicz.
Rozmowa z Cezarym Łutowiczem o polskim pawilonie na Expo 2015 oraz krzemieniu pasiastym.
Polski Jubiler: Od 7 do 11 września w Pawilonie Polskim na Expo w Mediolanie odwiedzający mieli możliwość zobaczyć skarby województwa świętokrzyskiego, a wśród nich biżuterię z krzemienia pasiastego. Jakie reakcje wywoływał krzemień?
Cezary Łutowicz: Miałem przyjemność wystawiać swoją biżuterię na Światowej Wystawie Expo w Mediolanie. Pokazywałem też naturalne formy naszego krzemienia ważące powyżej 20 kilogramów. Pawilon polski jest czwartym co do wielkości pawilonem na całej wystawie. Dziennie odwiedza go ok. 20 tysięcy osób. Ruch zwiedzających jest sterowany, wszyscy przechodzą i zatrzymują się przed krzemieniem pasiastym. Otrzymałem bardzo dużo pytań. Oglądanie biżuterii, przymierzanie, podziw i szacunek dla wykonania i twórczego myślenia… Zarówno kamień, jak i biżuteria podobały się bardzo, gdyby była możliwość sprzedaży, powróciłbym – machając rękami…
Czy promocja biżuterii z „pasiakiem” podczas tak dużej imprezy pana zdaniem spopularyzuje wiedzę na jego temat, a co się z tym wiąże, spowoduje wzrost sprzedaży polskiej biżuterii?
Jeśli chodzi o promocję naszego „pasiaka”, nie mam wyrzutów sumienia. Zastałem go jako składową polnych dróg. Obecnie w gronie światowych sław noszących nasz kamień jest królowa Belgii księżna Matylda, Jan Paweł II wyjechał z Sandomierza ze statuetką zawierającą krzemień pasiasty, łańcuch ceremonialny burmistrza miasta Sandomierza zawiera nasz kamień. Teraz Expo… Jak na jeden życiorys to wystarczy. Oczywiście miałem wokół siebie ludzi mądrych, życzliwych, spieszących z radą lub pomocą – nic bym bez nich nie zrobił. Teraz, kiedy istnieje on w naszej polskiej świadomości, musimy go pokazywać na forach światowych. Ostatnio w Lipsku była wystawa Czterdziestka – wzbudzała duże zainteresowanie, niemiecka TV kręciła z nami materiał. Czy biżuteria autorska zaprezentowana w Mediolanie została doceniona przez odwiedzających? Biżuteria, którą pokazywałem w Mediolanie, była zestawem charakteryzującym moje widzenie i mój stosunek do kamienia. Zastanawiała śmiałością i zdecydowaniem oraz poszanowaniem tego, co niesie kamień. Trudno pisać o swojej twórczości… tyle powinno wystarczyć. Czy pana zadaniem można mówić o polskiej sztuce złotniczej? A jeśli tak, to jakimi cechami się ona charakteryzuje? Czym wyróżnia się polska biżuteria na tle biżuterii stworzonej w innych krajach? A może jedynymi znakami polskiej biżuterii są charakterystyczne dla naszego kraju kamienie jubilerskie – bursztyn i krzemień pasiasty? Polska sztuka złotnicza charakteryzuje się odpowiedzialną formą. Dobrym doborem oprawy do kamienia. Śmiałym, zdecydowanym pomysłem. Świetną warsztatowo realizacją. Oczywiście szeptem pomagają kamienie… to one są początkiem.
Jest pan nie tylko odkrywcą biżuterii z krzemieniem, ale także jej ambasadorem. Jak ocenia pan pozycję krzemienia wśród innych kamieni jubilerskich?
Przed czterdziestu trzema laty, w 1972 r., zaproponowałem ten kamień w biżuterii, początkowo w swojej. Kiedy dowiedziałem się od prof. geologii Zdzisława Migaszewskiego, że ten kamień występuje tylko w Polsce, podjąłem starania, aby był wyróżnikiem polskiej biżuterii i jak pani widzi to się nam udało. Cieszy, że grono projektantów biżuterii, których ten kamień oczarował, rośnie. Są wprawdzie ludzie, którzy nam w tym delikatnie mówiąc nie pomagają, ale tych nie zauważamy…
Rozmowa z Olgą Werbeniec, prezesem Ogólnopolskiego Cechu Artystów Rzemieślników, na temat rzemiosła artystycznego w Polsce.
Polski Jubiler: W świecie złotników, ale nie tylko, duże kontrowersje budzi sama terminologia, dlatego też na wstępie chciałabym panią zapytać, czym jest rzemiosło artystyczne? A co za tym idzie kim jest artysta rzemieślnik? Jakie warunki musi spełnić osoba, aby nazwana została tym mianem?
Olga Werbeniec: Rzemiosło artystyczne, określane również jako sztuka użytkowa, zajmuje się wytwarzaniem przedmiotów użytkowych o wysokich walorach estetycznych. Z prawnego punktu widzenia rzemieślnikiem jest osoba spełniająca warunki ustawy o rzemiośle, tzn. posiadająca tytuł mistrza lub czeladnika w danym zawodzie. W dzisiejszej rzeczywistości, z uwagi na to, że posiadanie takiego tytułu nie jest konieczne do prowadzenia działalności jako złotnik i jubiler, faktyczne kryteria bycia rzemieślnikiem artystą są szersze. Np. absolwent ASP, który biegle opanował rzemiosło złotnicze, też jest rzemieślnikiem artystą. Sporo twórców biżuterii odżegnuje się od słowa rzemieślnik, uważając je za coś gorszego, wtórnego. Tymczasem Benvenuto Cellini, Lorenzo Ghiberti czy Wit Stwosz to byli rzemieślnicy artyści, tworzący na zamówienia swoich klientów i sprzedający gotowe wyroby. Artyzm musi być podparty biegłym rzemiosłem. Poza tym bycie rzemieślnikiem artystą zależy od osobistego talentu i umiejętności. Można być złotnikiem i nie być rzemieślnikiem artystą, wykonując jedynie wyroby nie mające cech indywidualnych (np. obrączki cięte „z rury”) lub naprawy.
Od 2012 roku Ogólnopolski Cech Rzemieślników Artystów może składać w imieniu twórców wnioski do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego o przyznanie tytułu Mistrza Rzemiosł Artystycznych. Jakie korzyści może przynieść przyznanie tego tytułu twórcy? I kto może się o niego starać?
Tytuł Mistrza Rzemiosł Artystycznych jest przyznawany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego rzemieślnikom posiadającym znaczący i uznany dorobek w zakresie wytwarzania, odtwarzania, naprawy i konserwacji przedmiotów o charakterze artystycznym lub zabytkowym. Ubiegać się o niego mogą osoby posiadające tytuł mistrza w danym zawodzie. Obecnie jest to tytuł honorowy, jednakże jako cech pracujemy nad tym, aby posiadanie tego tytułu wiązało się, jak dawniej, z bardziej wymiernymi korzyściami (jak np. dodatkowe punkty przy przetargach).
Sytuacja polskich rzemieślników z roku na rok staje się coraz gorsza. Od momentu wprowadzenia wyższego podatku VAT (z 8 na 23 proc. na wyroby sztuki ludowej i rzemiosła artystycznego) wiele małych, rodzinnych firm zrezygnowało z działalności. I mimo pojawiającej się na naszym rynku mody na „rzemiosło”, wielu artystów rzemieślników nie może utrzymać się ze swojej pracy. Czy widzi pani perspektywy rozwoju dla rzemieślników w Polsce? Jakie?
Rzemieślnik artysta jest traktowany przez państwo jak każdy inny przedsiębiorca. Podstawowe problemy mają charakter ogólny, czyli zbyt wysokie obowiązkowe obciążenia, ZUS , podatki, zbyt niska kwota wolna od podatku. Rzemiosło artystyczne jest z natury rzeczy działalnością niszową na rynku. Moda na rzemiosło, na wyroby na zamówienie, powoduje zwiększenie liczby potencjalnych klientów, jednakże u nas dużym problemem jest brak wiedzy klienta na temat rzeczywistych kosztów pracy rzemieślnika i jego wyrobów. Klienci w Polsce nadal kierują się często kryterium niskiej ceny, tymczasem w rzemiośle artystycznym jest to niemożliwe. Potrzebna jest edukacja w tym kierunku. To pomału się zmienia. Jako rzemieślnik spotykam coraz więcej klientów, którzy potrafią docenić walory indywidualnego wyrobu i talent artysty. Myślę że rzemiosło artystyczne ma w dłuższej perspektywie szansę na umocnienie swojej niszy na rynku, zwłaszcza złotnictwo i bursztynnictwo. To są również globalne tendencje – powrót do wyrobów bardziej zindywidualizowanych, tzw. bespoke.
Jakie działania podejmuje Ogólnopolski Cech Rzemieślników Artystów, aby poprawić sytuację artystów rzemieślników?
Staramy się pomagać naszym członkom na różne sposoby. Bierzemy udział w targach i wystawach w Polsce i za granicą – w ramach wspólnego stoiska są to niższe koszty dla naszych członków. Od wielu lat mamy corocznie stoiska cechowe na targach Złoto Srebro Czas w Warszawie oraz Amberif w Gdańsku. Pomagamy i pośredniczymy przy sprzedaży wyrobów – zdobywamy i udostępniamy bezpośrednie kontakty do potencjalnych klientów, pomagamy w potwierdzaniu kwalifikacji zawodowych (tytuły mistrza, czeladnika), jak również w uzyskaniu tytułu honorowego Mistrz Rzemiosł Artystycznych. Cech wystawia opinie i rekomendacje potrzebne np. przy przetargach. Bierzemy udział jako czynnik społeczny w postępowaniach sądowych dotyczących członków naszego cechu, uczestniczymy w negocjacjach stawek czynszowych za lokale użytkowe, staramy się też pomagać w innych sprawach życiowych i zawodowych istotnych dla naszych członków, w miarę naszych możliwości. Działania te wynikają z szerszej strategii promocji zrzeszania się i współpracy oraz budowy silnego lobby rzemiosła artystycznego.
Kto może zostać członkiem Cechu? I jakie są jego prawa i obowiązki?
Zgodnie ze statutem Cech zrzesza osoby fizyczne oraz wspólników spółek cywilnych osób fizycznych prowadzących działalność gospodarczą w dziedzinie rzemiosł artystycznych na warunkach określonych w ustawie o rzemiośle. Członkami Cechu mogą być wykonujący rzemiosło artystyczne rzemieślnicy artyści, posiadający tytuł mistrza w zawodzie lub posiadający status twórcy w jednej z dziedzin rzemiosła artystycznego. Do cechu należeć też mogą osoby będące w trakcie zdobywania kwalifikacji rzemieślniczych – dzięki temu możemy przyjmować osoby młode, np. absolwentów ASP. Optymistycznym dla przyszłości rzemiosła artystycznego faktem jest to, że do cechu zapisuje się coraz więcej młodych twórców. Korzyści z bycia w cechu wymieniłam powyżej, natomiast jeżeli chodzi o obowiązki, to poza terminowym opłacaniem składek oczekujemy od naszych członków chęci do pomocy w działaniach podejmowanych przez cech oraz do współpracy z innymi członkami cechu.
Wielką bolączką dla polskiego rzemiosła jest masowy zalew produktów z Chin. Polskie produkty wypierane są z rynku przez dostępne w marketach tanie towary. W jaki sposób artyści rzemieślnicy powinni walczyć w tej nierównej walce? Jak mogą zainteresować klientów swoimi wyrobami?
Każdy wyrób ma swój „target”. Masowe produkty będą miały zbyt wśród klientów kierujących się wyłącznie kryterium ceny. Natomiast zawsze na rynku znajdą się klienci poszukujący wyrobu wysokiej jakości, na indywidualne zamówienie, od rzemieślnika artysty. Nie powinniśmy walczyć z masowymi wyrobami, bo to nie ma sensu. Musimy mieć swoją ofertę, ale skutecznie kierować ją do właściwego klienta. Problem jest w odpowiednim dotarciu do odpowiedniego klienta.
Polska branża jubilerska boryka się z problemem „uprzemysłowienia produkcji”, klienci nie są zainteresowani kupnem unikalnego wyrobu jubilerskiego, przy swoich wyborach kierują się zazwyczaj ceną produktu i jego popularnością (modą). Czy wydaje się pani, że można zmienić tę sytuację?
Tutaj jest szansa związana z globalną tendencją odwrotu od fabrycznej masówki i produktów dużych firm na rzecz wyrobów indywidualnych, na zamówienie. Ludzie chcą się czymś wyróżnić, pochwalić się przedmiotem, jakiego nie ma nikt inny. Potrzebna jest większa promocja tego rodzaju wyrobów, co jest trudne, zważywszy na to, że duże firmy mają duże budżety na reklamę, natomiast pojedynczy rzemieślnik artysta nie ma takich możliwości. Klient często nie ma wiedzy, że w Polsce wytwarzane są unikatowe artystyczne wyroby. Dlatego ważna jest promocja i edukacja prowadzona poprzez organizacje takie jak nasz cech, Stowarzyszenie Twórców Form Złotniczych czy inne organizacje branżowe. Potrzebne są wspólne działania na rzecz promocji artystycznych wyrobów jubilerskich, zwłaszcza za granicą, gdzie jest większy rynek na tego rodzaju wyroby. Dlatego np. organizowanie targów o takim samym profilu, adresowanych do tego samego klienta, w tym samym miejscu i terminie, to działanie osłabiające branżę i uderzające po kieszeni przede wszystkim twórców biżuterii.
Podczas październikowej edycji targów Złoto Srebro Czas po raz pierwszy rozstrzygnięty zostanie nowy na rynku jubilerskim konkurs: Mistrz Złota, Mistrz Srebra, Mistrz Czasu i Mistrz Przestrzeni 3D, którego jesteście państwo organizatorem. Skąd wziął się pomysł, aby przeprowadzać nowy konkurs i do kogo jest on adresowany?
Konkurs ten to element szerszej koncepcji nagradzania najlepszych w danym roku twórców rzemiosła artystycznego w danym zawodzie. Uznaliśmy, że tegoroczna edycja targów Złoto Srebro Czas, odbywająca się w nowej przestrzeni targowej, to dobra okazja na zainicjowanie tej nagrody w odniesieniu do zawodów złotniczo-jubilerskich. Konkurs skierowany jest do jubilerów, złotników i zegarmistrzów zajmujących się tworzeniem wyrobów autorskich lub konserwacją i renowacją wyrobów zabytkowych oraz do projektantów biżuterii tworzących w technice 3D. W nazwie nagrody jest również nawiązanie do rzemiosła (mistrz), w tym wypadku nie ograniczające się tylko do osób mających uprawnienia mistrzowskie, lecz w znaczeniu mistrzostwa wyrobu. W każdej kategorii będzie Mistrz i dwóch równorzędnych Wicemistrzów roku. Forma nagrody to dyplom plus medal oraz nagroda pieniężna i rzeczowa. Sposób wyłaniania laureatów jest taki: kapituła, w której zasiadają uznane autorytety naukowe i praktycy związani z rzemiosłem artystycznym, wskazuje po trzy najlepsze przedmioty z każdej konkurencji, z czego jeden wyrób jako zwycięzca jest wybierany w głosowaniu internetowym przez środowisko branżowe. Zarówno kapituła, jak i internauci dokonują wyboru anonimowo, dopiero po zakończeniu głosowania ujawniane jest nazwisko autora zwycięskiego wyrobu. Taka procedura pozwoli zachować maksymalnie przejrzyste i demokratyczne zasady przyznawania. Kryterium będzie wyłącznie poziom wyrobu i umiejętności twórcy.
Mimo swoistej mody na wyroby rzemieślnicze, kiedy to do łask wracają wszelkie usługi wykonywane u rzemieślników, branża jubilerska nie odnotowuje spektakularnych zysków. Polacy chętnie dokonują zakupów u polskich projektantów odzieży, korzystają z usług krawców i szewców, zapominając, że biżuteria zaprojektowana na zamówienie ma zgoła inną wartość nie tylko materialną, ale także symboliczną, niż ta wytwarzana masowo.
Za obecny stan rzeczy można winić brak wiedzy Polaków, wysokie ceny biżuterii autorskiej, ale zdaje się, że przyczyną jest panująca na rynku jubilerskim moda na określony typ biżuterii. Artystom projektantom biżuterii trudno jest przebić się ze swoją ofertą do świadomości przeciętnego klienta, który zamierza dokonać zakupu biżuterii.
Edukacja klientów
Złotnicy i jubilerzy starają się na własną rękę edukować klientów w zakresie złotnictwa, wiedzy na temat kamieni szlachetnych oraz wzornictwa. Jednak ich ciążka praca nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Trzeba zauważyć, że ze swoją ofertą edukacyjną docierają jedynie do swoich klientów, którzy już korzystają z nich usług i doceniają wartość ich pracy. Pozyskanie nowyc h odbiorców jest sporym problemem, gdyż małych, rodzinnych firm nie stać na przeprowadzenie k ampani i reklamowej. Misję, polegającą na popularyzowaniu wiedzy na temat złotnictwa, biorą na siebie organizacje i stowarzyszenia branżowe. Jednak również one mają ograniczone możliwości dotarcia ze swoim przekazem do Polaków. Wydawanie pism oraz książek popularnonaukowych oraz promocja polskiego złotnictwa cieszy się dużym zainteresowaniem, jednak głównie w środowisku jubilerskim. Dotarcie z informacją do nowych klientów jest trudne i niezwykle rzadko się udaje. Klienci spragnieni wiedzy na temat wyrobów jubilerskich zmuszeni są do poszukiwania jej na własną rękę. I tu też napotykają na problem, gdyż nie bardzo wiadomo, gdzie szukać informacji.
Poznanie tajników złotniczych za pośrednictwem sieci
Najłatwiej pozyskać wiedzę korzystając ze zgromadzonej wiedzy z internetu. Jednak wiedza tam zgromadzona jest wiedzą fragmentaryczną, która nie do końca zaspokaja oczekiwania klientów. Artykuły pojawiające się w sieci nie promują polskiego złotnictwa, nie zwracają uwagami na walory biżuterii wykon a n e j z kamieni i metali szlachetnych, a zazwyczaj koncentrują się na postaci twórcy biżuterii. Klienci dostają informację o unikatowej, oryginalnej, autorskiej biżuterii, jednak taka wiedza na niewiele im się zdaje, gdyż nie są wstanie docenić innowacyjności wyrobu nie mając podstawowej wiedzy na jego temat. Stąd też złotnictwo i jubilerstwo to dziedziny, które najmniej korzystają z mody na rzemiosło panującej wśród zamożnej części polskiego społeczeństwa. Należy pamiętać, że aby klienci trafili do złotnika i zdecydowali się na zakup kosztowności, muszą po pierwsze wiedzieć czego chcą, a po drugie musi zależeć im na posiadaniu rzeczy unikatowych, które wyszły spod ręki mistrza złotnictwa. Dlatego też na zamówienie biżuterii u artystów złotników decydują się nie tylko świadomi klienci, ale także tacy, którzy gotowi są zapłacić więcej za niepowtarzalną autorską biżuterię. Należy pamiętać, że biżuteria zamawiana u złotnika musi kosztować, a Polacy, którzy nie odróżniają biżuterii masowej od autorskiego projektu, nie są skorzy wydać więcej niż za wyrób oferowany w salonach z biżuterią „masową”. Można powiedzieć, że biżuteria autorska to wciąż, mimo starań branży jubilerskiej, produkt dla wybranych.
Moda na biżuterię
Wpływ na polskie złotnictwo ma także, a może przede wszystkim moda. Polacy chętnie kupują produkty powszechnie uważane za luksusowe, których głównym atutem jest marka. Chętnie wydają pieniądze na produkty oznaczone logo projektanta mody. Niezmiennie od wielu lat większość z nich swoich zakupów dokonuje w jubilerskich „sieciówkach”, gdzie oferowana biżuteria nie zawsze jest wysokiej jakości a jej cena niejednokrotnie przewyższa jej wartość. Jednak dostępność oraz moda na konkretne produkty sprawia, że Polacy głównie tam robią zakupy. Jak wynika z obserwacji rynku, preferują wyroby „reklamowane” nad produkty wysokiej jakości.
Walka o rzemiosło
Branża jubilerska musi wspólnymi siłami starać się przeniknąć do świadomości klientów. Szerzyć wiedzę na temat złotnictwa, edukować w zakresie gemmologii, przekazywać wiedzę na temat metali szlachetnych oraz warsztatu złotnika. Polska biżuteria autorska musi mieć swoją markę, być doceniana i utożsamiana z luksusowym dobrem. Niezależnie jednak od starań należy zdawać sobie sprawę, że biżuteria wykonana przez artystów złotników będzie produktem niszowym. Nie każdy bowiem będzie mógł sobie pozwolić na zakup biżuterii nie dość, że wykonanej ze szlachetnych materiałów, to jeszcze takiej, która wyszła spod ręki złotnika.
Klienci salonów jubilerskich wybierają kosztowności modne, te najczęściej promowane w kolorowych czasopismach oraz w portalach społecznościowych i blogach.
Modę na biżuterię kreują marki odzieżowe, dla których jest ona jedynie uzupełnieniem stroju. Najchętniej wybierają bransoletki z charmsami i beadsami. W tym sezonie najpopularniejszymi są te wykonane z ceramiki, szkła oraz plastiku w pastelowych kolorach.
Modne są także sznurkowe bransoletki. Taki bowiem rodzaj biżuterii pojawia się w mediach społecznościowych i staje się popularny, a nawet masowo kupowany w świecie rzeczywistym. Obowiązuje zasada, że im częściej biżuteria promowana jest w popularnych portalach, tym chętniej jest kupowana. Jeśli producentom biżuterii zależy na wypromowaniu mody na ich wyroby jubilerskie, powinni wykorzystywać współczesne narzędzia marketingowe. Liczy się bowiem przede wszystkim wypromowanie marki w świecie wirtualnym, które przełoży się na realne zyski.
Promocja za pośrednictw em portali społecznościow ych
W Polsce reklama biżuterii pojawia się niezwykle rzadko. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego że jej twórcy nie wykorzystują w pełni możliwości, jakie dają im współczesne narzędzia marketingowe. A należy pamiętać, że biżuteria stała się akcesorium modowym, uzupełnieniem stroju, a nie samodzielną ozdobą, której funkcją jest podkreślenie walorów jej użytkownika. Jak podkreślają specjaliści, promocja biżuterii musi być odbywać się wielotorowo. Nie wystarczy bowiem wyprodukować modne ozdoby, trzeba także zaciekawić nimi klienta. Nie można liczyć, że Polacy sami znajdą w masie produktów pojawiających się na rynku tworzoną przez polskich producentów biżuterię. Jak wynika z badań rynku, jubilerzy i złotnicy są drugą po piekarzach grupą zawodową, która nie korzysta w swojej pracy z możliwości, jakie daje internet. Twórcy przede wszystkim nie doceniają portali społecznościowych oraz blogów modowych, co przekłada się na brak rozpoznawalności marki. Z raportu opublikowanego przez Social Media Marketing Industry wynika, że aż 95 proc. firm korzysta z mediów społecznościowych. W tej grupie brakuje jednak złotników i producentów biżuterii. A strony firm i marek zakładane na Facebooku i Twitterze stają się podstawową metodą bezpośredniego dotarcia do potencjalnych klientów. Należy pamiętać, że posiadanie swojej strony na portalach społecznościowych pozwala nie tylko na zaprezentowanie stworzonej przez siebie biżuterii, ale także umożliwia wymianę informacji przez użytkowników portali, którzy mogą polecać sobie wzajemnie nasze ozdoby. Wykorzystanie mediów społecznościowych to najlepszy sposób na wykreowanie rozpoznawalnej marki. A, jak powszechnie wiadomo, w tej dziedzinie polscy twórcy biżuterii mają najwięcej kłopotu. Producenci biżuterii, szczególnie tej modowej, powinni korzystać z portali Pinterest i Tumblr, gdzie można opublikować zdjęcia biżuterii, oraz Facebooka i Twittera, na których można zamieszczać teksty o swojej pracy. Ważny jest także YouTube, gdzie możliwe jest pokazanie filmu.
Blogi o biżuterii
Kolejnym nowoczesnym sposobem na wypromowanie marki i tworzonej przez siebie biżuterii jest stworzenie bloga o biżuterii. Obecnie działa niemal sto blogów o biżuterii, które prowadzą głównie twórcy kosztowności oraz właściciele sklepów z biżuterią. Niestety nie cieszą się one popularnością w sieci. Znacznie większy wpływ na kształtowanie opinii na temat modnej biżuterii mają blogerki modowe, czyli osoby, które zajmują się pisaniem na temat mody odzieżowej. Dobrze byłoby, aby sytuacja ta uległa zmianie. Blogi stały się bowiem popularnym medium wymiany poglądów. Blogów nie należy już traktować jako pamiętników, ale jako narzędzie marketingowe, które umożliwia budowanie wizerunku marki oraz kreowanie mody. Zgodnie z definicją blogiem nazywamy stronę internetową zawierającą uporządkowane chronologicznie wpisy. Zawierają osobiste przemyślenia, uwagi, komentarze, rysunki, nagrania zarówno audio jak i wideo, a także prezentują światopogląd autora. I mimo że większość blogerów to ludzie znani tylko wąskim kręgom znajomych, niektórzy z nich potrafią zdobyć wielką popularność. Jak podkreślają specjaliści, w Polsce brakuje blogerów, którzy w przystępny i ciekawy sposób pisaliby o biżuterii pojawiającej się na rynku, zwracali uwagę na nowości, a także poszerzali wiedzę społeczeństwa na temat biżuterii i sposobu jej wytwarzania. Autorzy blogów o modzie biżuteryjnej powinni dzielić się z czytelnikami wiedzą, zamieszczać analizy ekonomiczne, zdjęcia biżuterii, a także swoje przemyślenia na jej temat. Rosnąca popularność bloga przyczynia się do budowania marki firmy, którą autorzy reprezentują. Podkreślenia wymaga fakt, że aby zwiększyć sprzedaż swoich produktów, tematyczne strony internetowe zakłada coraz więcej marek odzieżowych, na których pojawia się także biżuteria. Jednak wiedza na jej temat jest niewystarczająca, a często wręcz nieprawdziwa. Dlatego też tak ważne jest, aby o polskiej biżuterii pisały osoby, które związane są z nią na co dzień. Należy pamiętać, że blog to narzędzie, które może zbudować nie tylko wizerunek firmy, ale także całej branży jubilerskiej. Może umożliwić zbudowanie wizerunku blogera jako eksperta w branży, zapewnić szybki przepływ informacji oraz stać się doskonałym narzędziem komunikacji pomiędzy praktykami a użytkownikami biżuterii.
W Polsce sprzedaż dewocjonaliów utrzymuje się na jednym z najwyższych w Europie poziomów. Rozpoczynający się właśnie okres pierwszych komunii świętych pozwala przypuszczać, że właściciele salonów będą mieli szansę na zwiększenie sprzedaży. Powinni zatem posiadać w swoim asortymencie wystarczającą ilość złotych i srebrnych łańcuszków, medalików oraz krzyżyków.
Bardzo trudno wyobrazić sobie uroczystość komunii świętej bez biżuteryjnych drobiazgów. Biżuteria komunijna to zarówno różaniec, medalik, krzyżyk, jak i łańcuszek do tego medalika, pierścionek, bransoletka czy kolczyki.
Mo da komunijna
Od wielu lat najczęściej wybieraną biżuterią komunijną jest ta wykonana ze złota i srebra, ponieważ tylko ona gwarantuje trwałość. Osoby kupujące komunijny prezent chcą także, aby był on elegancki oraz wartościowy. – W czasie majowych komunii odnotowujemy znaczny wzrost sprzedaży srebrnych i złotych łańcuszków – mówi Patryk Wrabicki, pracownik sklepu Goldart. – Klienci wybierają przeważnie łańcuszki nieprzekraczające długości 42 centymetrów – dodaje. Od wielu lat bardzo dobrze sprzedają się medaliki z wizerunkiem Jana Pawła II, które na awersie mają wizerunek Matki Boskiej, a na rewersie papieża-Polaka. Należy także pamiętać, że bardzo dobrze sprzedają się srebrne ale także, co godne odnotowania, złote różańce. Nie oznacza to bynajmniej, że inne religijne zawieszki nie znajdują entuzjastów. Bardzo dobrze sprzedają się krzyżyki. – Klienci wybierają zarówno te wykonane ze srebra, jak i złote inkrustowane kamieniami szlachetnymi – mówi Patryk Wrabicki. – Polacy decydując się na złote dewocjonalia nie oszczędzają, uważają bowiem, że prezent ma być dla obdarowanego z jednej strony pamiątką, a drugiej ma służyć mu przez lata, co oznacza, że musi być dobrej jakości – dodaje. Podkreślenia wymaga fakt, że klienci decydują się na wybór srebrnych i złotych relikwiarzy czy szkaplerzy, które jeszcze do niedawna nie cieszyły się zainteresowaniem wśród klientów salonów jubilerskich. Rynek biżuterii dewocyjnej to rynek, na którym także obowiązuje moda. Klienci salonów jubilerskich wybierają mniej tradycyjne formy i kształty. Na polskim rynku pojawia się ostatnio znacznie więcej biżuterii, w której wykorzystywane są nowoczesne sposoby projektowania i najnowocześniejsze wzornictwo. Polacy nie chcą już standardowych krzyżyków i medalików, żądają nowoczesnej biżuterii. Klientom zależy na zakupie małych form artystycznych, często wykonywanych na indywidualne zamówienie. Chcą z okazji komunii ofiarowywać nie tylko ozdoby na szyję, ale także pierścionki, kolczyki czy bransoletki, często z motywami religijnymi. Podkreślenia wymaga fakt, że pierwsza komunia dziecka jest okazją do pierwszych biżuteryjnych zakupów dla dziecka w salonie jubilerskim. Wiele osób decyduje się na kupno pierwszego drogocennego pierścionka swojemu dziecku właśnie z okazji pierwszej komunii. Klienci wymogli na właścicielach salonów jubilerskich zmianę wzornictwa przedmiotów jubilerskich ofiarowywanych z okazji komunii. Klientom zależy bowiem, aby poza tradycyjną pamiątką, dziecko otrzymało wartościowy prezent, który będzie mógł towarzyszyć mu przez całe życie. Nowe wzornictwo oraz wprowadzenie kamieni szlachetnych do biżuterii dewocyjnej sprawiło, że klienci chętnie decydują się na jej zakup, a właściciele sklepów jubilerskich odnotowują większe zyski.
Biżuteria na zamówienie
Podkreślenia wymaga fakt, że coraz częściej biżuteria ofiarowana z okazji uroczystości religijnych wykonywana jest na zamówienie. Nie wszyscy klienci zadowalają się ogólnie dostępną seryjną biżuterią dewocyjną. – Moda na zamawianie dewocjonaliów u jubilera wiąże się z modą na personalizowaną biżuterię – mówi Patryk Wrabicki. – Jednocześnie klienci chcą przekazać dzieciom złoto, które będzie dla nich pamiątką, ale także pewnego rodzaju zabezpieczeniem na przyszłość – dodaje. Stąd też sporym zainteresowaniem cieszą się łańcuszki, medale czy medaliony wykonane ze złota próby 750. U jubilerów zamawiane są także wszelkiego rodzaju obrazki srebrne. Podkreślenia wymaga fakt, że złote dewocjonalia najczęściej nie są postrzegane jako ozdoba, ale jako pamiątka z okazji uroczystości religijnej. Jak podkreślają właściciele salonów jubilerskich, złota biżuteria dewocyjna traktowana jest jako dodatkowy prezent. – Klienci decydują się przeznaczyć na zakup „seryjnego” krzyżyka czy medalika średnio do 300 złotych – mówi Patryk Wrabicki. – Za indywidualne zamówienie klienci gotowi są zapłacić nawet trzy, cztery tysiące – dodaje. Bardziej ekstrawaganccy decydują się na zakup różańców ze złota czy platyny. Można powiedzieć, że sporym zainteresowaniem klientów cieszą się różańce wykonane ze srebra, których cena nie przekracza 200 złotych. Warto także zauważyć, że sporą popularnością cieszą się także posrebrzane lub pozłacane pudełeczka na różańce, które stanowią idealne uzupełnienie prezentu.
Biżuteria dewoc yjna on-line
W ostatnim czasie wzrosła sprzedaż dewocjonaliów w hurtowniach internetowych. Taka forma kupna dewocjonaliów jest najwygodniejsza i najtańsza. Oczywiście biżuterię dewocyjną zamawiają za pośrednictwem sieci salony jubilerskie. Ten rodzaj kosztowności nie wymaga od właścicieli salonów szczegółowych badań czy oględzin, gdyż jest to biżuteria seryjna. Zamówienie dokonane za pośrednictwem sieci dociera do salonu w ciągu pięciu dni w ubezpieczonej paczce. Producenci dewocjonaliów zazwyczaj zastrzegają, że ze sprzedaży online mogą korzystać tylko podmioty gospodarcze prowadzące działalność jubilerską, a wartość ich zakupów musi przekroczyć 500 złotych. Oczywiście dla stałych klientów istnieje możliwość negocjacji cen i korzystania z różnego rodzaju upustów i promocji. Właściciele sklepów z biżuterią, korzystający chętnie z zakupów przez internet, chwalą tę formę sprzedaży. Nie można nie wspomnieć również o fakcie, że na polskim rynku biżuterii dewocyjnej pojawiają się specjalistyczne sklepy, które oferują tylko dewocjonalia. W ich asortymencie można znaleźć krzyżyki, medaliki, łańcuszki, monstrancje, naczynia liturgiczne czy nawet tabernakula. Jak podkreślają specjaliści segment biżuterii dewocyjnej istnieje niemal obok normalnego rynku jubilerskiego. Powoli możemy zaobserwować zamykanie się rynku biżuterii dewocyjnej do małych enklaw religijnych.
Bursztyn i tytan
Producenci biżuterii dewocyjnej podkreślają, że głównymi odbiorcami złotych i srebrnych dewocjonaliów są sklepy zlokalizowane przy kościołach czy miejscach kultu pielgrzymkowego. Coraz częściej w sklepach jubilerskich pojawiają się dewocjonalia wykonane z bursztynu. Klienci kupują oryginalne różańce z koralu, pereł czy bursztynu. Warto jednak zauważyć, że tendencja ta powoli się przełamuje i w ofercie można znaleźć coraz więcej ciekawych wzorów biżuterii religijnej, wykonanej z mniej tradycyjnych materiałów, takich jak tytan.
Dewoc jonali a w interneci e
Producenci dewocjonaliów powinni zdecydować się na sprzedaż swoich wyrobów przez internet. Jak podkreślają specjaliści, klientami sklepów internetowych z biżuterią dewocyjną jest Polonia mieszkająca głownie w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Anglii i Francji, gdzie ceny dewocjonaliów są nawet kilka razy wyższe niż w Polsce. Chcąc zwiększyć sprzedaż producenci krzyżyków i medalików nawiązują współpracę z właścicielami tradycyjnych salonów jubilerskich poza granicami naszego kraju i za ich pośrednictwem oferują swoje produkty. Należy zauważyć, że sprzedaż biżuterii dewocyjnej w internecie jest dość prosta – dobrze wychodzą na zdjęciach i dość łatwo je zaprezentować. Zakładając sklep internetowy należy pamiętać o częstym aktualizowaniu oferty. Należy bowiem pamiętać, że także w tej branży panują mody. Żeby założyć internetowy sklep z dewocjonaliami, na początek wystarczy już kilka tysięcy złotych. Należy pamiętać, że zakup domeny to około 160 złotych netto rocznie. Koszt serwera to 350 złotych rocznie. Najdroższy jest zakup towaru, na który trzeba liczyć co najmniej 5 tysięcy złotych.
Na polskim rynku wydawniczym pojawiła się ciekawa pozycja „Biżuteria. Historia, projektanci, kolekcje” Judith Miller. Książka opisuje historię biżuterii sztucznej od początków jej istnienia. Jest to pierwsza publikacja na temat imitacji klejnotów znanej na całym świecie historyczki sztuki.
W swojej publikacji autorka przedstawia historię sztucznej biżuterii od starożytności aż po czasy współczesne. Opisuje tendencje, style oraz sposoby wytwarzania imitacji klejnotów. „Biżuteria. Historia, projektanci, kolekcje” jest pozycją bogato ilustrowaną. Jest to książka niezwykle wartościowa, szczególnie ważna dla osób zawodowo związanych z biżuterią. A jej jedynym mankamentem jest tłumaczenie.
Historia sztucznej biżuterii
Judith Miller zabiera czytelnika w świat biżuterii sztucznej. W przystępnej formie opowiada historię biżuterii. Zauważa, że termin „sztuczna biżuteria” wszedł do języka dopiero w XX wieku, jednak zjawisko tworzenia imitacji klejnotów istniało już w starożytnym Egipcie. Autorka zdecydowała się na podzielenie swojej publikacji na pięć rozdziałów. W rozdziale pierwszym opisała historię rozwoju sztucznej biżuterii – od starożytności aż po XXI wiek. Miller zauważa w nim, że od wieków biżuteria sztuczna była towarem poszukiwanym i chętnie wytwarzanym, mimo że powstającym z materiałów o niewielkiej wartości rynkowej. Snuje refleksje nad funkcją ozdób, które były imitacją klejnotów. W rozdziale drugim autorka przedstawia i krótko charakteryzuje największych projektantów sztucznej biżuterii. Rozdział trzeci poświęcony został firmom jubilerskim, które wyspecjalizowały się w tworzeniu imitacji klejnotów. W rozdziale czwartym opisuje charakterystyczne style oraz materiały wykorzystywane do produkcji sztucznej biżuterii. Piąty rozdział natomiast poświęcony jest przyszłości jaka czeka biżuterię sztuczną. Judith Miller jest historykiem sztuki, znawcą antyku. Jest autorką ponad stu książek na temat rzemiosła artystycznego. Prowadzi stałą kolumnę w czasopiśmie „Forbes”, gdzie przybliża czytelnikom historię sztuki. Prowadzi wykłady na V&A w Londynie oraz Smithsonian Institute w Waszyngtonie
Rozmowa z Dorotą Pomacho-Pątkiewicz, Managing Director CEE Subsidiaries
Polski Jubiler: Jesteście państwo jedną z najlepiej rozpoznawalnych marek jubilerskich w Polsce. Udało się to państwu w ciągu zaledwie kilku lat. Czym można wytłumaczyć fenomen marki Pandora?
Dorota Pomacho-Pątkiewicz: PANDORA znana jest na całym świecie z wysokiej jakości ręcznie wykańczanej biżuterii w przystępnych cenach. Firma projektuje, produkuje i sprzedaje nowoczesną biżuterię wykonaną wyłącznie ze szlachetnych metali. W Polsce Pandora obecna jest już prawie sześć lat. W tym czasie, dzięki wyjątkowej jakości produktów oraz obsłudze na najwyższym poziomie, udało nam się zdobyć zaufanie wielu klientów.
Obecność marki Pandora na polskim rynku jubilerskim w znacznym stopniu wpłynęła na pojawianie się „spersonalizowanej” biżuterii. Teraz niemal każda firma jubilerska posiada w swojej ofercie charmsy i beadsy. Dlaczego państwa zdaniem Polki pokochały zindywidualizowaną biżuterię?
Polki nie boją się nowości, lubią oryginalną, dobrej jakości biżuterię, którą same mogą projektować i zmieniać w zależności od okazji czy nastroju. PANDORA idealnie odpowiada na te potrzeby. Nasza marka od lat inspiruje kobiety do wyrażania swojej indywidualności i osobistego stylu poprzez kobiecą biżuterię symbolizującą najważniejsze momenty życia. Nasza bransoletka może stać się swoistym pamiętnikiem, zapisem najpiękniejszych chwil.
Jak z perspektywy globalnej marki wygląda polski rynek jubilerski? Czy ma on swoje cechy charakterystyczne?
W Polsce rynek biżuterii jest nadal zdominowany przez lokalnych jubilerów i biżuterię bez logo. Obserwujemy, że coraz większe znaczenie ma marka i zakup produktów markowych ciągle wzrasta. Nadal czekamy na pojawienie się znanych światowych marek, które są dostępne w innych krajach. Do kogo kierujecie swoją ofertę? Oferta PANDORA skierowana jest do wszystkich kobiet bez względu na wiek, miejsce zamieszkania, stanowisko czy styl ubierania się. Skórzane bransoletki, złote kolczyki, klasyczne naszyjniki, wesołe charmsy – wśród naszych produktów każdy znajdzie coś dla siebie.
Ile średnio przeznaczają Polacy na zakup Państwa produktów?
Na to pytanie dość trudno odpowiedzieć z uwagi na to, że charakterystyczną cechą naszej biżuterii jest kolekcjonowanie elementów upamiętniających nasze niezapomniane chwile. Koszt bransoletki to 1999 lub 249 złotych. Ceny charmsów zaczynają się od 79 złotych.
W jaki sposób powstają kolekcje oferowanej przez państwa biżuterii? Kto projektuje biżuterię marki Pandora?
Wszystkie kolekcje tworzone są przez zespół projektantów w biurze w Danii. Inspiracji szukają na całym świecie, obserwując kobiety z różnych kultur i miejsc. Łączą duńskie wzornictwo z aktualnymi trendami w modzie, ale zawsze z zachowaniem dbałości o detale oraz ponadczasowej elegancji produktów PANDORA.
Jaki oceniacie państwo 2014 rok w branży jubilerskiej?
Jesteśmy bardzo zadowoleni z minionego roku. Zarówno wyniki finansowe, jak i rozpoznawalność naszej marki stale rosną. Klienci postrzegają nas jako rzetelną, wiarygodną, a jednocześnie modną markę. Wprowadzamy siedem kolekcji rocznie, co powoduje, że zawsze mogą znaleźć w naszych sklepach coś nowego. Z naszych danych wynika, że dla całej branży był to dobry rok.
Biżuteria marki Pandora sprzedawana jest w 207 autoryzowanych punktach sprzedaży na terenie naszego kraju. Czy w najbliższym czasie zamierzacie państwo rozszerzyć swoją działalność?
Tak, cały czas rozszerzamy swoją sieć sprzedaży, nie tylko w Polsce, ale i w całym regionie CEE . W październiku otworzyliśmy nasz sklep internetowy dla polskich klientów. Zdecydowaliśmy się także na nowy kanał dystrybucji i w kwietniu planujemy otwarcie pierwszego w Polsce outletu.
Czego możemy spodziewać się po nadchodzących kolekcjach biżuteryjnych? Jaki rodzaj biżuterii będzie najmodniejszy w nadchodzącym sezonie?
Wiosną z ulgą zrzucamy ciepłe kurtki i grube swetry. Także biżuteria jest delikatniejsza i lżejsza, dopasowana do łagodniejszej aury. Wiosenna kolekcja PANDORA inspirowana jest budząca się do życia naturą. Odnajdziemy w niej wiele wzorów z subtelnymi kwiatami czy motylami, ozdobionych skrzącymi się cyrkoniami sześciennymi. Wśród kolorów zdecydowanie będzie królowała biel.
Eksperci szacują, że obroty na rynku sięgają dziś niemal 2 mld zł. W 2014 na rynku jubilerskim funkcjonowało ponad trzy tysiące podmiotów gospodarczych, polskie urzędy probiercze ocechowały 4 tony produktów wytworzonych ze złota i ponad 21 ton produktów ze srebra. Niezmiennie niemal 60 proc. udziału w rynku pozostaje w rękach firm Apart, YES i W.Kruk, pozostałe 40 proc. to małe i średnie sklepy oraz warsztaty. Jednak swoją obecność zaznacza firma jubilerska Briju, która rozbudowuje swoją sieć i zwiększa rozpoznawalność marki, tym samym zmniejsza dystans dzielący ją od liderów rynku.
Jednak wbrew pozorom polski rynek biżuteryjny bardzo się zmienia. Producenci, projektanci i sprzedawcy biżuterii zaczynają się konsolidować. Artyści tworzą wspólne platformy cyfrowe, aby usprawnić proces docierania ze swoją ofertą do potencjalnych klientów.
Rynek jubilerski w Polsce
Jak wynika z analizy rynku Polacy wybierając biżuterię kierują swoje kroki do firmy Apart. Ta firma jubilerska jest potentatem na polskim rynku jubilerskim – wyznacza trendy oraz kierunki rozwoju branży. Dużą popularnością w naszym kraju cieszy się także firma jubilerska YES oraz W.Kruk. Swoją obecność coraz agresywniej zaznacza także grupa jubilerska Briju, która w 2013 roku rozpoczęła sprzedaż wyrobów jubilerskich w oparciu o własną sieć sprzedaży, w ramach której w drugiej połowie roku uruchomiła pierwsze sklepy własne i franczyzowe. Podkreślenia wymaga fakt, że Polacy chętnie kupują biżuterię w salonach Pandory. Warto zauważyć, że jest to jedna z najbardziej rozpoznawalnych marek jubilerskich w Polsce, a biżuteria spersonalizowana przez nią wprowadzona cieszy się niezmiennie wielką popularnością. Jak wynika z danych spływających z rynku, w zeszłym roku klienci salonów jubilerskich na biżuterię wydawali średnio 1500 złotych. Poza pierścionkami zaręczynowymi i obrączkami, dużą popularnością cieszyła się biżuteria spersonalizowana oraz, co może zaskakiwać, biżuteria modułowa, którą można za pomocą dostępnych na rynku komponentów zmieniać w dowolny sposób. Polki zwróciły szczególną uwagę na modułowe pierścionki z wymiennymi kamieniami jubilerskimi oraz naszyjniko-bransoletki. Jednak z całą pewnością można stwierdzić, że rok 2014 należał do biżuterii modowej, którą można znaleźć niemal wszędzie – od wyspecjalizowanych butików przez sklepy odzieżowe do sklepów spożywczych.
Monopol wymusza zmiany
Obserwując polski rynek jubilerski należy stwierdzić, że dominacja na nim trzech największych firm jubilerskich wpływa na pozostałych uczestników. Stąd w 2014 roku można było zaobserwować działania konsolidacyjne, których celem było zwiększenie udziału w rynku. Małe podmioty gospodarcze, głównie firmy rodzinne, funkcjonujące na polskim rynku zmuszone są nawiązywać współpracę, a nawet łączyć się w celu zagwarantowania sobie udziału w rynku. Warto zauważyć, że w wyniku połączenia rodzinnych, małych firm, powstają niemal przedsiębiorstwa jubilerskie, które są w stanie spełnić oczekiwania klientów i które wyrastają na lokalnych monopolistów. Podobna sytuacja ma miejsce na rynku biżuterii autorskiej – artyści złotnicy nie łączą się tworząc jednej firmy, ale oferują swoją biżuterię za pośrednictwem wspólnie prowadzonych sklepów jubilerskich. Na tym rynku można zaobserwować tworzenie się pewnego rodzaju spółdzielni, prowadzących działalność gospodarczą w interesie swych członków. Niemal każda z nich posiada swój sklep internetowy oraz galerię, w której oferowana jest biżuteria każdego z członków. Eksperci podkreślają, że jesteśmy świadkami wielkich zmian dokonujących się na polskim rynku jubilerskim. Małe, rodzinne firmy jubilerskie i warsztaty złotnicze przestają istnieć a na ich miejscu pojawiają się przedsiębiorstwa jubilerskie, które są w stanie odpowiadać na potrzeby klientów.
Eksport i import
2014 rok był rokiem dość udanym jeśli chodzi o eksport polskiej biżuterii. Wciąż bardzo dobrze sprzedaje się srebrna biżuteria z bursztynem, która eksportowana jest przede wszystkim do Chin i Stanów Zjednoczonych. Mimo kryzysu związanego z brakiem bursztynu na polskim rynku oraz znacznym wzrostem jego ceny, polskie firmy nie przestały eksportować bursztynowej biżuterii. Bardzo dobrze radzą sobie także polscy projektanci biżuterii, którzy eksportują coraz więcej swoich kosztowności do krajów Unii Europejskiej, gdzie sprzedawane są one najczęściej w galeriach z biżuterią autorską. Polacy święcą triumfy popularności w zakresie wzornictwa. Do Polski importowana jest przede wszystkim biżuteria wykonana ze złota oraz biżuteria modowa wykonana z nieszlachetnych materiałów. Z całą pewnością w najbliższym czasie sytuacja na polskim rynku jubilerskim nie ulegnie zmianie i wciąż najpopularniejszym rodzajem ozdób kupowanych przez Polaków będą modne i tanie dodatki. Jednocześnie można domniemywać, że w 2015 roku będziemy świadkami kolejnych konsolidacji na rynku jubilerskim oraz powstawania zrzeszeń, które sprawią, że na polskim rynku zapanuje nowa jakość.
Najważniejszym, ale także najtrudniejszym aspektem aranżacji salonu czy galerii z biżuterią jest odpowiednie oświetlenie. Światło, jak podkreślają specjaliści od marketingu, jest podstawowym narzędziem sprzedaży, którym dysponują właściciele salonów jubilerskich.
Na oświetleniu nie można oszczędzać. Pamiętać jednak należy, że zupełnie inaczej należy oświetlić salony jubilerskie i znajdującą się w nich biżuterię, a inaczej galerie z biżuterią autorską.
Oświetlenie gabloty
Podstawową zasadą, jaką powinni kierować się właściciele sklepów, jest spowodowanie, aby prezentowana przez nich biżuteria błyszczała, ale nie oślepiała swoim blaskiem. W sklepach z biżuterią zazwyczaj zastosowane jest oświetlenie górne oraz oświetlenie znajdujące się wewnątrz gabloty. W większości gablot jubilerskich znajdują się świetlówki fluorescencyjne, oświetlające biżuterię od tyłu oraz od góry. Jak podkreślają specjaliści, wewnątrz gabloty powinno zostać zastosowane oświetlenie górne, dzięki czemu wokół kosztowności nie tworzą się cienie, a światło nie oślepia klienta. – Można rozważyć zastosowanie oświetlenia z przodu gabloty, dzięki takiemu zabiegowi światło płynie w tym samym kierunku co wzrok klienta, uwidaczniając charakterystyczne cechy biżuterii – mówi Mikołaj Badej-Mrokowiecki, aranżator oświetlenia firmy LED. – Decydując się na ten wariant, należy zwrócić szczególną uwagę na tylną ścianę gabloty, na której mogą pojawiać się cienie – dodaje. Dlatego też planując instalację światła w sklepie z biżuterią należy wziąć pod uwagę trzy kardynalne zasady: po pierwsze, odpowiednie oświetlenie nie może rzucać cienia na biżuterię ani błyszczeć w gablocie. Po drugie, gdy klient pochyla się nad gablotą, nie może ono ani zmieniać perspektywy, ani rzucać cienia nad produktem. Po trzecie, światło w gablocie musi być białe, a jego natężenie musi być obliczane i kontrolowane. Biżuteria to małe przedmioty, dlatego też aby zwiększyć jej widoczność należy stosować światło białe. – Kolor światła uzależniony jest od temperatury, która mierzona jest w stopniach Kelvina (K) – mówi Mikołaj Badej- Mrokowiecki. – Temperaturę światła należy mierzyć, aby uzyskać odpowiednie oświetlenie dla ukazania walorów biżuterii. Temperatury poniżej 3000K powodują, że mamy do czynienia ze światłem o barwie czerwonawej. Od 3400 do 4500K uzyskujemy światło białe, najlepsze do oświetlenia biżuterii, powyżej 4600K światło ma barwę lekko niebieskawą – dodaje.
Świetlisty salon
Większość właścicieli salonów jubilerskich w Polsce decyduje się na umieszczenie w gablocie jednego rodzaju oświetlenia: oświetlenia górnego. – Dzięki temu zabiegowi właściciele salonów niwelują część kosztów, a także mają pewność, że biżuteria będzie oświetlona równomiernie – mówi Mikołaj Badej-Mrokowiecki. – Jednak ten rodzaj oświetlenia nie zawsze umożliwia całościowe ukazanie biżuterii, często pozbawia ją głębi – dodaje. Niezależnie od decyzji o oświetleniu gablot, każdy właściciel salonu jubilerskiego musi podjąć decyzję dotyczącą oświetlenia górnego w salonie. W sklepie z biżuterią należy wytworzyć intymną atmosferę, uwagę musi ściągać tylko biżuteria. – Decydując się na górne oświetlenie w salonie należy zastosować żarówki halogenowe MR16 lub PAR38 – mówi Mikołaj Badej-Mrokowiecki. – Odpowiedni wybór zależy od konkretnego salonu jubilerskiego, żarówka PAR38 jest najodpowiedniejsza do sklepów, gdzie odległość pomiędzy sufitem a podłogą wynosi powyżej trzech metrów. Wszędzie tam, gdzie sufit znajduje się na wysokości poniżej trzech, metrów należy zdecydować się na żarówkę MR16 – dodaje.
Galeria w świetle
Jak podkreślają specjaliści, oświetlenie galerii z biżuterią autorską różni się od oświetlenia salonu jubilerskiego. I o ile takie same zasady można zastosować w przypadku światła w gablotach z biżuterią, to w przypadku galerii należy przyjąć inne rozwiązania oświetlając pomieszczenie. – Galeria z biżuterią jest miejscem, gdzie nie tylko kupuje się drogocenne przedmioty, ale przede wszystkim obcuje się ze sztuką – mówi Mikołaj Badej-Mrokowiecki. – Należy więc wytworzyć atmosferę intymności. Światło górne powinno być stłumione, a jedynym „świecącym” elementem powinny być gabloty z kosztownościami – dodaje.
Specjalistyczna pomoc
Właściciele salonów jubilerskich aranżując oświetlenie w swoich sklepach powinni zastanowić się nad wynajęciem profesjonalistów. – Odpowiednie oświetlenie przedmiotów pozwoli na zwiększenie sprzedaży biżuterii – mówi Mikołaj Badej-Mrokowiecki. – Profesjonalne firmy dokonują pomiarów w sklepie i proponują najlepsze rozwiązania dla konkretnego lokalu oraz poszczególnych okazów biżuteryjnych – dodaje.
Rozmowa ze Stanisławem Całką z Amber-Ring na temat konkursu TERAZ POLSKA, bursztynu i kondycji polskiej branży. Amber-Ring to rodzinna firma Agaty i Stanisława Całków, założona w 1967 roku przez Mieczysława Elisa. Specjalizuje się w projektowaniu i wykonywaniu biżuterii srebrnej zdobionej bursztynem. Jej nowoczesne wzornictwo znajduje zwolenników przede wszystkim za granicą, gdzie trafia ponad 80 proc. wyrobów sygnowanych tą marką.
Polski Jubiler: Amber-Ring to pierwsza firma jubilerska w 24-letniej historii konkursu Teraz Polska, która może się posługiwać zaszczytnym tytułem jego laureata. Co oznacza dla pana ta nagroda?
Stanisław Całka: Kiedy 9 czerwca tuż po ogłoszeniu wyników zostaliśmy poproszeni o komentarz, przyszło mi do głowy porównanie z orzełkiem na piersi sportowców reprezentujących nasz kraj i chyba jest ono dobre. Dla przedsiębiorcy to podobny rodzaj wyróżnienia. Z jednej strony pozytywna ocena pracy, z drugiej ogromna odpowiedzialność zakazująca na przyszłość osiągania miernych wyników i robienia rzeczy przeciętnych. Jak pani zauważyła jesteśmy pierwszą firmą z naszej branży, ale mam nadzieję, że za naszym przykładem pójdą również inni. Mamy w naszym sektorze wiele firm, które swoimi produktami swobodnie konkurują na światowych rynkach, trzeba tylko to pokazać.
Państwa firma została założona w 1967 roku i od samego początku specjalizuje się w projektowaniu i wykonywaniu biżuterii srebrnej zdobionej bursztynem. Jak zmieniło się na przestrzeni niemal pięćdziesięciu lat postrzeganie bursztynowej biżuterii zarówno przez państwa, jak i waszych klientów?
Na to pół wieku składają się dwie zupełnie różne epoki. Pierwsza to w dużym stopniu centralne zarządzanie wzornictwem przez różne komisje artystyczne, a więc również do pewnego stopnia centralne zarządzanie postrzeganiem. Spuścizną tamtego okresu jest stereotyp tzw. „babcinych korali”, z którego biżuteria z bursztynem jeszcze nie do końca się wyzwoliła. Na szczęście kiedy wspólnie z żoną zaczynaliśmy pracę w firmie, wolno już było być kreatywnym i z tego skorzystaliśmy. Od początku postawiliśmy na nowoczesne wzornictwo, zmieniliśmy wszystko, nawet nazwę firmy. Pracując z naszymi klientami hurtowymi staraliśmy się przez ten czas przesunąć myślenie o biżuterii bursztynowej z kategorii ludowopamiątkarskiej w kierunku kategorii artystycznych i modowych. Tak zmienialiśmy się my i tak chcieliśmy zmieniać nasz rynek.
Jak na przestrzeni lat rozwijało się wzornictwo w państwa projektach? Czy można wskazać charakterystyczne cechy każdej minionej dekady?
Trudno jest obiektywnie analizować własną twórczość mając do niej niezaprzeczalnie emocjonalny stosunek, a tym bardziej dokonać jakiejś periodyzacji. Myślę, że na początku preferowaliśmy mniejsze, powtarzalne formy biżuteryjne, ale wynikało to chyba raczej z braku doświadczenia warsztatowego niż z braku pomysłów. Teraz, kiedy łatwiej operujemy materią, nie boimy się większych form, nie boimy się tworzenia biżuterii unikatowej i lepiej wyrażamy w projektach to co chcemy. Dwa, trzy razy do roku wprowadzamy nowe kolekcje liczące po około dwadzieścia wzorów, ale nadal z powodzeniem sprzedajemy wzory zaprojektowanie piętnaście lat temu. Dlatego myśląc o nowych projektach chętnie wracamy do naszych starszych prac, dokonując niejako autoinspiracji.
W powszechnej opinii zmienia się wizerunek bursztynu. Producenci bursztynowej biżuterii przełamują stereotypy i tworzą nowoczesną, elegancką biżuterię. Jak udało się pana firmie wyjść z konwencji i potraktować bursztyn jako nowoczesny materiał jubilerski?
Na pewno dużo w tej kwestii zawdzięczamy studiom w Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania w Łodzi. Tam nauczyliśmy się świadomej pracy z projektem. Tam niejako odkryliśmy, że bursztyn to nie tylko naturalny kamień, ale także materia twórcza w takim samym stopniu podatna na kształtowanie jak wiele innych. Stąd w naszych projektach przeważają wyraźnie proste formy geometryczne: kwadraty, koła, elipsy, rzadko przecież spotykane w naturalnych bryłach bursztynu.
Mimo podejmowanych starań bursztynowa biżuteria cieszy się znacznie większym zainteresowaniem poza granicami naszego kraju. Jak wspominał pan w jednym z wywiadów, niemal 80 proc. państwa produkcji sprzedawane jest za granicą. Stare polskie przysłownie głosi, że szewc bez butów chodzi… Czy widzi pan szansę na promocję bursztynu wśród naszych rodaków? Co musiałoby się stać, aby w Polsce biżuteria z bursztynem stała się synonimem luksusu i oryginalności?
Istnieje kilka programów i mechanizmów wsparcia polskiej branży jubilersko- bursztynniczej, choćby działania Konsorcjum Bursztyn Skarb Polski, program Ministerstwa Gospodarki „Made in Poland”, są też wystawy PAIIiZ pod hasłem „Design in Poland”. To działania bardzo efektywne, ale wszystkie mają optykę proeksportową. Stąd biżuteria bursztynowa dobrze sprzedaje się za granicą, jest kojarzona z Polską i jest obowiązkową pamiątką z podróży do Polski. Od ponad dwóch lat operujemy na rynku detalicznym. Mamy dwa sklepy w Warszawie i bardzo często spotykamy się z pozytywnymi reakcjami zaskoczonych klientów. Często wtedy padają stwierdzenia: „nie wiedziałam, że można takie rzeczy zrobić z bursztynu”, „myślałam, że bursztyn to takie koraliki znad morza”. Świadczy to tylko o tym, że mimo podejmowania akcji promocyjnych przy okazji choćby targów bursztynu w Gdańsku przekaz nadal nie dociera do szerszego audytorium. Może trzeba by dużej kampanii medialnej skierowanej do krajowych odbiorców detalicznych, może przekonania znanych gwiazd do noszenia biżuterii bursztynowej, a może wystarczyłoby tylko, tak jak kiedyś Marlin Monroe o diamentach, zaśpiewać piosenkę o najlepszym przyjacielu kobiety – bursztynie. Nie wiem. Wiem na pewno, że będzie to dość długi proces, bo stereotypy przełamuje się bardzo trudno.
Państwa biżuteria wyróżnia się na polskim rynku niekonwencjonalnym wzornictwem i nowatorskim podejściem do bursztynu. Zadziwiający wydaje się jednak fakt, że jesteście firmą z Otwocka, a nie z Gdańska czy Gdyni. Skąd wzięło się zatem zainteresowanie bursztynem?
Oboje z żoną urodziliśmy się w 1967, więc mamy dokładnie tyle lat co nasz rodzinny interes. Bursztyn to był pomysł mojego teścia Mieczysława Elisa. Z Agatą znaliśmy się już dużo wcześniej, jeszcze ze szkoły podstawowej, ale pracę z bursztynem zacząłem dopiero po odbyciu służby wojskowej. Szybko zaraziłem się ich pasją i rozwijam ją do dziś, historia jest więc zupełnie prosta. Ale chociaż Gdańsk to niekwestionowane centrum obróbki bursztynu, to bursztynników na Mazowszu jest całkiem sporo, sam znam kilkadziesiąt osób, więc nie jesteśmy w tej kwestii kimś wyjątkowym. Gdyby poszukać czegoś unikatowego w naszej historii, to mamy „swoją ulicę”. Na początku firma miała swoją siedzibę w Pilawie, która w tym czasie mocno i szybko się rozbudowywała. Przy ulicy bez nazwy stanął pierwszy budynek – nasz warsztat, zaproponowano nazwę Bursztynowa i tak jest do dnia dzisiejszego.
W państwa biżuterii odnajdujemy inne kamienie jubilerskie, które najczęściej łączycie z bursztynem. W odróżnieniu jednak od innych staracie się zaskakiwać klientów nie tylko dobrym projektem, ale także niekonwencjonalnymi połączeniami. Skąd czerpiecie inspiracje? I jak przebiegała droga do wypracowania własnego, rozpoznawalnego stylu?
Bursztyn bałtycki to wyjątkowy kamień jubilerski. Nie ma drugiego takiego na świecie, ale jak każdy materiał nakłada na projektanta pewne ograniczenia. Kolory bursztynu kojarzą się raczej z jesienią, pasują do kreacji w różnych odcieniach brązu, zastanawialiśmy się jak sprawić, by biżuteria z bursztynem była bardziej uniwersalna i dała się nosić z wiosenną, błękitną sukienką. Wtedy wpadliśmy na pomysł połączenia bursztynu z różnymi kolorowymi kamieniami półszlachetnymi i to się przyjęło. Mamy w kolekcji połączenie bursztynu z larimarem, onyksem, opalem dendrytowym, malachitem, koralowcem, turkusem, nawet z aragonitem. W tym wypadku inspiracja wzięła się z potrzeby rynkowej, ale z innymi projektami bywa różnie. Kiedyś przyśnił mi się pewien kształt, według którego zaprojektowałem bransoletę. Kilka tygodni później porządkując strych przypadkowo odkryłem identyczny kształt na starym schemacie elektronicznym. W międzyczasie bransoleta zdobyła główną nagrodę w konkursie Ambermart Gallery, a ja od tamtej pory twierdzę, że najlepsze inspiracje przynosi nam codzienne życie.
Kto jest głównym projektantem w firmie Amber-Ring?
Z żoną Agatą stanowimy niepodzielny duet i każdy wzór omawiamy wspólnie, ale nie blokujemy wzajemnie swoich pomysłów. To znaczy, że jeśli mamy rozbieżne zdania, to decyzja zawsze należy do kreatora pomysłu. Statystycznie częściej jest nim żona, ja częściej występuję w roli konstruktora, ale bywa też odwrotnie. Nie pamiętam sytuacji, w której jedno z nas zrobiło coś nie zasięgając choćby opinii drugiego. Takie bursztynowe małżeństwo.
Brak surowca na rynku powoduje wzrost cen biżuterii z bursztynem. Czy wydaje się panu, że bursztynnikom uda się ominąć rafę i rynek bursztynowej biżuterii będzie się rozwijał?
W przestrzeni gospodarczej bywają różne przeszkody. Raz jest to brak surowca, raz wzrost jego ceny, a raz załamanie na rynku zbytu. Nawet jeśli na rynku biżuterii wystąpi jakaś stagnacja, to dopóki istnieć będzie popyt, istnieć będzie rynek. Oczywiście im sprawniej ktoś jest w stanie dostosowywać się do zmian i omijać te przysłowiowe rafy, tym większe są szanse na to, że nie zostanie z tego rynku wypchnięty. Licząc nasze dwa pokolenia bursztynników, jesteśmy obecni w tej przestrzeni od niemal półwiecza, co, jak myślę, przemawia w tej grze na naszą korzyść.
Jakie plany na przyszłość ma firma Amber-Ring?
Życie nie raz już nas zaskoczyło na tyle, że jedynym planem na jutro jest praca. Dopóki praca przynosi nam satysfakcję, będziemy dalej projektować, produkować i sprzedawać biżuterię z bursztynem i zobaczymy co przyniesie kolejny dzień. To dobry plan. Od lat się sprawdza.
Dziękuję za rozmowę
Polska biżuteria, szczególnie ta wykonana ze srebra i bursztynu, zdobywa uznanie w oczach miłośników biżuterii na całym świecie. Stała się jednym z najważniejszych polskich dóbr eksportowych, a jej sprzedaż w salonach jubilerskich i galeriach z biżuterią autorską stale rośnie.
Szacuje się, że polscy producenci niemal 90 proc. wyprodukowanych przez siebie obiektów złotniczych sprzedają poza granicami naszego kraju. Polska biżuteria staje się synonimem jakości i oryginalności. Z jednej strony sytuacja ta powinna napawać dumą całe środowisko złotnicze, z drugiej jednak niepokoić: dlaczego w Polsce biżuteria nie jest doceniana i tak chętnie kupowana, a klienci zadowalają się niskiej jakości ozdobami?
Popyt i podaż
W butikach z biżuterią autorską zlokalizowanych na terenie całego świata polska biżuteria pojawia się bardzo często. Najczęściej pierwszy kontakt z polską szkołą złotniczą międzynarodowi odbiory mają podczas branżowych targów, na które coraz liczniej udają się twórcy i producenci biżuterii. Część z nich skorzystała z możliwości, jakie dał im program Ministerstwa Gospodarki promocji branży jubilersko-bursztynniczej w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka „Promocja polskiej gospodarki na rynkach międzynarodowych”. Wykorzystanie środków unijnych na promocję swojej twórczości u większości beneficjentów programu zaowocowało podpisaniem międzynarodowych kontraktów handlowych. Podkreślenia wymaga fakt, że podczas targów branżowych stoiska z autorską biżuterią cieszą się wielkim zainteresowaniem ze względu na nowatorski charakter polskich projektów. Polskie kosztowności wyróżniają się na tle biżuterii prezentowanej przez twórców z innych zakątków świata. Polacy po pierwsze nie boją się eksperymentować, a po drugie ich prace są dopracowane technicznie oraz oryginalne.
Bursztyn, srebro i krzemień
Z całą pewnością trzeba stwierdzić, że znakiem rozpoznawczym polskiej biżuterii jest bursztyn. Skarb Bałtyku jest materiałem jubilerskim, który fascynuje odbiorców z całego świata. Najchętniej kupowanym rodzajem biżuterii są srebrne i drewniane, masywne ozdoby z widocznym, dużym bursztynem. Jak podkreślają producenci, ten rodzaj biżuterii najchętniej kupowany jest przez Chińczyków, którzy zafascynowani są wyrazistą bursztynową biżuterią. Natomiast delikatna, lekka bursztynowa biżuteria trafia do europejskich i amerykańskich butików. Na świecie dobrze sprzedaje się także biżuteria z krzemieniem pasiastym, kamieniem oryginalnym, niepowtarzalnym, gdyż występującym tylko w Polsce. Zagraniczni kontrahenci wybierają kosztowności srebrne i masywne, gdzie kamień został dobitnie wyeksponowany. Na rynki zagraniczne trafia przede wszystkim biżuteria srebrna, jednak nie można nie zauważyć, że wraz ze wzrostem zainteresowania polskim wzornictwem wzrasta zainteresowanie złotymi i platynowymi kolekcjami autorskimi. Popularność polskiego wzornictwa sprawia, że mamy do czynienia ze stale poszerzającą się liczbą sklepów internetowych, których klientami są osoby z zagranicy.
W branży jubilerskiej w ostatnim czasie obserwujemy ożywienie. Jak nieśmiało zauważają właściciele salonów jubilerskich i galerii, Polacy znowu zaczęli kupować biżuterię. Wzrost przychodów sklepów oraz chęć zakupów personalizowanej biżuterii może napawać optymizmem. Wydaje się, że w najbliższym czasie o wszechobecnym kryzysie możemy wreszcie zapomnieć.
W ubiegłym roku po raz pierwszy od wielu lat branża jubilerska nie miała powodu do niepokoju. Biżuteria bowiem stała się must have ubiegłego roku. Polacy niemal masowo odwiedzali sklepy i galerie z biżuterią, aby znaleźć w nich spersonalizowaną biżuterię. Kosztowności w ostatnim czasie stały się bowiem niezbędnym dodatkiem modowym, co spowodowało, że nie tylko właściciele sklepów z fashion biżu mieli powody do radości. Stabilniejsza sytuacja w polskiej gospodarce spowodowała, że coraz więcej osób było zainteresowanych kupnem dóbr luksusowych. Nie można zapominać, że w ostatnim czasie, przynajmniej statystycznie, poprawiła się sytuacja materialna Polaków. Po zaspokojeniu potrzeb podstawowych Polacy zaczęli chętniej sprawiać sobie przyjemności i inwestować swoje pieniądze w przedmioty luksusowe, takie jak biżuteria. Sklepy jubilerskie przez ponad połowę roku odnotowywały większe zyski i większe zainteresowanie swoją ofertą. Polacy zaczęli upodabniać się do społeczeństw zachodnich i część swoich środków finansowych zaczęli wydawać na potrzeby wyższego rzędu. Zaczęli kupować biżuterię nie tylko z okazji ślubu, zaręczyn, czy komunii świętej, ale także dla własnej przyjemności, jako ekskluzywny dodatek.
Rok pod znakiem luksusu
Popyt wymusił podaż przedmiotów luksusowych. Na polskim rynku pojawiły się niezwykłe dodatki biżuteryjne, takie jak biżuteria dla zwierząt czy do telefonów komórkowych, które cieszyły się sporym zainteresowaniem wśród klientów. Sklepy jubilerskie zaczęły poszerzać swoją ofertę i kusić coraz bardziej wyrafinowanymi produktami. Biżuteryjna moda, która do tej pory nie była zauważana przez klientów, w tym roku nie uchodziła ich uwadze i spotykała się z dużym zainteresowaniem nabywców. Światowy boom na biżuterię spersonalizowaną przeniósł się także na nasz grunt i spowodował, że coraz więcej ekskluzywnych marek oferowało swoim odbiorcom luksusową biżuterię wykonaną przez znanych projektantów. Nasi projektanci także nie zasypiali gruszek w popiele i wprowadzali na rynek coraz odważniejsze w wyrazie kolekcje biżuterii dla klientów o bardziej wyrafinowanych gustach.
Perspektywy i szansy
Polska branża jubilerska ciągle czeka na swój czas. Boom na biżuterię, który był obserwowany był w tym roku, jest preludium do wzrostu sprzedaży biżuterii, jaka nas czeka. Branża jubilerska będzie rozwijać się bardzo dynamicznie, bowiem polski rynek nie jest jeszcze nasycony drogimi drobiazgami. Po chwilowym spadku popytu na biżuterię wywołanym kryzysem na światowych rynkach finansowych, nadejdzie czas wzrostu, kiedy to Polacy będą szukali możliwości kupienia dóbr luksusowych. Sytuacja, którą teraz można zaobserwować, czyli przeznaczanie środków finansowych na zakup złota i diamentów, dla polskiej branży jubilerskiej również jest bardzo optymistyczna.
Kłopoty z pozyskaniem bursztynu sprawiają, że na polskim rynku biżuteryjnym pojawia się coraz mniej biżuterii z niego wykonanej. Twórcy i projektanci nie mogą zawieść swoich zagranicznych odbiorców i gros swoich gotowych wyrobów eksportują, głównie do Chin.
Nie można zapominać jednak, że Polacy chętnie kupują bursztynową biżuterię, szczególnie tę wykonaną przez artystów złotników. Nowoczesny design oraz wysoka jakość wyrobów sprawiają, że biżuteria z bałtyckim kamieniem sprzedaje się coraz lepiej.
Bursztyn w Chinach
Największym odbiorcą bursztynowej biżuterii są Chiny. Szacuje się, że trafia tam niemal 80 proc. produkowanej w Polsce biżuterii. Chińczycy pokochali polski skarb narodowy i kupują designerską biżuterię. Producenci wysyłają głównie biżuterię ze srebra. Bursztyn oprawiony jest w oksydowane srebro, w oprawie zamknięte zwykle nieregularne, ciekawe okazy bursztynu.
W Chinach najlepiej sprzedają się bursztyny w kolorze koniakowym, jednak na wschodni rynek trafiają także najdroższe okazy bursztynu, szaroniebieskie czy czarne i, co godne odnotowania, znajdują się na nie odbiorcy. Podkreślenia wymaga fakt, że na rynek chiński trafia bursztyn oprawiony w złoto czy nawet platynę i znajdują się odbiorcy, którzy chętnie ją kupują. Ceny biżuterii z bursztynem zbliżone są do cen biżuterii z kamieniami szlachetnymi. Zdarza się także, że twórcy wzbogacają biżuterię o diamenty i tworzą niemal arcydzieła sztuki złotniczej.
Nowoczesny design
sprawia, że Chińczycy wykupują wszystkie bursztynowe wyroby, które pojawiają się na ich rynku. Nowoczesny design Kolekcje bursztynowej biżuterii są coraz chętniej kupowane przez klientów w polskich salonach jubilerskich. Jednak kupują i doceniają je wymagający klienci, dla których liczą się przede wszystkim artystyczne walory wyrobu złotniczego. Polacy kupują biżuterię, która jest niepowtarzalna, unikalna, zależy im na posiadaniu kolekcji autorskich. Bursztynnicy są bardzo wyczuleni na potrzeby rynkowe, śledzą światowe trendy i dostosowują swoje kolekcje do oczekiwań współczesnego klienta. Nowoczesne wzornictwo wydobywa piękno bursztynu. Każdy bursztyn jest inny, ma jedyny w swoim rodzaju kolor, kształt i twardość. Projektanci starają się wydobyć jego naturalne piękno, dostosować oprawę pod konkretny egzemplarz surowca, pozwolić mu zabłysnąć. Warto zauważyć, że trendy nawet na rynku biżuterii bursztynowej zmieniają się bardzo szybko.
A każda zmiana tendencji wśród klientów salonów jubilerskich znajduje swoje odbicie w kolejnych kolekcjach bursztynowej biżuterii. Bursztynnicy poza dostosowaniem swoich wyrobów pod oczekiwania wymagających klientów, starają się także samodzielnie kreować modę i przełamywać stereotypy związane z bursztynem. Projektanci coraz chętniej eksperymentują – przełamują konwencję łącząc bursztyn z żywicą, miedzią czy tytanem. Warto pamiętać, że im ciekawsze połączenia, tym większe zainteresowanie klientów, dlatego też projektanci sięgają po stal, różnego rodzaju tkaniny, a nawet papier. Twórcy bursztynowej biżuterii dzięki nowoczesnemu wzornictwu starają się zaskakiwać swoich odbiorców i sprawić, aby bursztyn stał się modnym dodatkiem. Na rynku możemy znaleźć połączenia bursztynu oraz kamieni ozdobnych, czy nawet szlachetnych a także innych materiałów jubilerskich. Jednym słowem można powiedzieć, że projektanci starają się sprawić, aby bursztyn stał się designerskim gadżetem, a biżuteria z niego wykonana – najmodniejszą biżuterią. Twórcom, wprowadzającym bursztynowe kolekcje biżuterii na polski rynek zależy na przełamaniu stereotypu, że bursztynowa biżuteria przeznaczona jest dla osób starszych, chcą aby doceniona została przez młode pokolenie Polaków.
Personalizacja bursztynu
Projektanci biżuterii z bursztynem coraz chętniej decydują się na projektowanie pod konkretne zamówienie klientów. W kolekcjach bursztynników można znaleźć już biżuterię modułową, którą można dowolnie komponować. Projektanci wprowadzają liczne rodzaje zawieszek, charmsów czy beadsów. Bursztynnicy starają się zmienić przyzwyczajenia Polaków i pokazać, jak wielkie zmiany dokonały się na tym rynku. Projektanci biżuterii z „polskim skarbem narodowym” starają się dzięki nowoczesnemu wzornictwu oraz dostosowaniu swoich kolekcji do oczekiwań rynku zmienić wizerunek bursztynowej biżuterii. Sprawić, żeby biżuteria wykonana z bursztynu stała się modna i pożądana przez klientów salonów jubilerskich.
Dlatego też niemal każda z firm decyduje się na wykonywanie biżuterii według pomysłów klientów, czy też stara się ukazać właściwości bursztynu poprzez połączenie go z nietradycyjnymi materiałami. Podkreślenia wymaga fakt, że polscy projektanci dyktują trendy na światowym rynku bursztynowej biżuterii. Wprowadzają nowe rozwiązania technologiczne, wzornictwo. W Polsce została opracowania metoda fasetowego szlifowania bursztynu na wzór diamentów. Dzięki projektantowi Marcinowi Wesołowskiemu szlifowane bursztyny znajdują się na całym świecie.
Kiedyś zdjęcia biżuterii wykonywane były sporadycznie, w dzisiejszych czasach fotografia jubilerska jest jednym z niezbędnych narzędzi służących do sprzedaży wyrobów biżuteryjnych. Warto pamiętać, że klienci, zanim zdecydują się na zakup wyrobów jubilerskich, przeglądają wiele stron internetowych, na których prezentowana jest biżuteria. Dokonują więc wyboru podziwiając zdjęcie biżuterii.
Dlatego też współcześnie jednym z podstawowych narzędzi, jakimi musi operować twórca i sprzedawca biżuterii, jest wysokiej jakości sprzęt fotograficzny, a nawet fotograficzne studio. Zdjęcie mówi więcej niż słowa Twórcy biżuterii, aby przyciągnąć klientów, muszą nie tylko zaoferować im niekonwencjonalną biżuterię, ale także umieć ją zaprezentować. Niestety większość twórców nie dba o jakość umieszczanych w internecie zdjęć. Zdarza się, że wykonują fotografię nawet zwykłymi smartfonami.
– Na potrzeby dzielenia się treścią przez media typu Facebook lub Instagram jakość będzie czasem nawet zadowalająca, niestety nie są to rezultaty wystarczające dla celów komercyjnych – mówi Mikołaj Bator, prezes zarządu firmy Mode.
– Obecnie dostępne na rynku są akcesoria do smartfonów, np. wymienne miniobiektywy do makrofotografii, jednak jest to wyłącznie gadżet dla zabawy, bez walorów jakościowych. Profesjonaliści muszą wykorzystać w tym celu nowoczesny sprzęt fotograficzny – dodaje. Zdjęcie wykonane amatorskim aparatem fotograficznym czy smartfonem może sprzedawcy biżuterii bardziej zaszkodzić niż pomóc. Niskiej jakości zdjęcie nie odda walorów estetycznych prezentowanego obiektu, nie wydobędzie głębi, nie ukaże piękna kamieni ani metali szlachetnych.
– Nie należy publikować zdjęć, które wykonało się niskiej jakości sprzętem, gdyż nigdy nie oddadzą one charakteru biżuterii – mówi dr Katarzyna Miśkowska, specjalistka ds. marketingu. – Klienci „kupują” biżuterię wzrokiem, podziwiając ją, więc im lepsze zdjęcie, tym więcej zainteresowanych kupnem biżuterii – dodaje. Nie można zapominać, że w internecie swoje prace publikuje coraz więcej twórców, dlatego należy zwrócić na siebie uwagę klientów nie tylko wykonaną przez siebie biżuterią, ale także profesjonalnymi zdjęciami. – Niestety w dzisiejszych czasach musimy bacznie obserwować, co robi konkurencja i być krok przed nią – zauważa Katarzyna Miśkowska.
– Oznacza to, że musimy zainwestować w odpowiedni sprzęt fotograficzny albo oddawać swoje prace w ręce fotografików – dodaje. Jak podkreślają eksperci, złe zdjęcie biżuterii umieszczone w sieci spowoduje nie tylko brak zainteresowania oferowaną biżuterią, ale także będzie budowało negatywny wizerunek naszej firmy. Wizualizacja biżuterii na monitorze komputera jest niezbędnym elementem sprzedaży, gdyż pozwala klientowi na podjęcie decyzji o zakupie produktu. Prezentowanie klientowi standardowych zdjęć biżuterii przy dużej konkurencji na rynku sprzedaży internetowej powoli przestaje spełniać swoje zadanie. Zdjęcia katalogowe producenta biżuterii lub własne impresje z namiotów bezcieniowych to w dzisiejszych czasach za mało dla klienta.
Ministudio w warsztacie złotnika
Najwygodniejszym rozwiązaniem dla producentów biżuterii jest zakup profesjonalnego sprzętu fotograficznego. – Każdy twórca biżuterii, który chce wykonywać profesjonalne zdjęcia biżuterii, powinien posiadać ministudio do fotografii z odpowiednim oświetleniem fotograficznym o temperaturze barwowej bliskiej dziennej (białe światło), wyposażone w odpowiedni uchwyt na aparat z możliwością regulacji kąta nachylenia aparatu oraz z dodatkowymi udogodnieniami, jak uchwyty i platforma obrotowa do zdjęć 360 stopni, które zwiększają atrakcyjność prezentacji online – mówi Mikołaj Bator. – Niezbędny jest także aparat fotograficzny wyposażony w odpowiedni zestaw obiektywów. Obowiązkowo w zestawie powinien się znaleźć dobry obiektyw z zoomem, np. Sigma 17-70 mm oraz obiektyw makro do pierścionków i diamentów, np. 100 mm (substytutem może być nakładka makro typu close up lens). Lustrzanka powinna mieć przynajmniej 18 megapikseli, rekomendowane marki dla profesjonalistów to Canon i Nikon – dodaje. Aby wykonać w pełni profesjonalne zdjęcie warto także zainwestować w szereg dodatków, które podniosą jakość wykonanego zdjęcia oraz umożliwią ukazanie detali biżuterii. Aby wykonać dobrej jakości zdjęcie, należy posiadać urządzenie do np. dodawania odblasków. – Niezbędne będzie także urządzenie do podnoszenia kontrastu czy wydobywania detali. Do diamentów używamy specjalnego światła, które pozwala wydobyć fasety i czystość kamienia – mówi Mikołaj Bator. – Można również zastosować szereg teł i dyfuzorów do usprawnienia obrazu – dodaje. Nie można zapominać, że wykonanie dobrej jakości zdjęcia wiąże się także z zakupem oprogramowania komputerowego.
Nad zdjęciem, zanim umieści się je na stronie internetowej, należy popracować, aby nadać prezentowanej biżuterii odpowiedniego charakteru. – Oprogramowanie do edycji powinno pozwalać na łatwą korekcję obrazu i usuwanie tła – mówi Mikołaj Bator.
– Dostępne na rynku oprogramowanie typu Photoshop konkuruje obecnie z autorskimi aplikacjami wspierającymi automatyczne ministudia do fotografii, np. Photo Composer marki Mode360 – oprogramowanie ModePix – dodaje.
Decydując się na umieszczenie swoich produktów w sieci należy zastanowić się nad zastosowaniem technologii animacji 360 stopni, która opiera się na tych samych założeniach, co dawne filmy animowane, czyli animacje poklatkowe wykonane z serii zdjęć. Aby wykonać animację, należy posiadać aparat fotograficzny, małe studio lub namiot bezcieniowy oraz tzw. platformę bezcieniową z oprogramowaniem. Można także zdecydować się na zakup automatycznego studia fotograficznego 2D i 360 st. do profesjonalnej fotografii biżuterii. – Na polskim rynku można kupić urządzenia, które umożliwiają samodzielne tworzenie najwyższej jakości packshotów i fotografii 360 st. biżuterii przez absolutnie każdego użytkownika, bez względu na jego umiejętności czy wiedzę fotograficzną – mówi Dawid Prymas, rzecznik prasowy firmy Orbitvu.
– Alphashot Micro zostało wyposażone w technologię IQ Maska, która automatycznie usuwa tło biżuterii i przyspiesza pracę co najmniej 150-krotnie – dodaje. Nowoczesny sprzęt dostępny na polskim rynku wyposażony jest w algorytmy automatycznie sugerujące perspektywę poprzedniego obrazu, rozpoznaje rozmiar sfotografowanego obiektu, porównuje go z poprzednim obrazem, przycina, a następnie dodaje odpowiednie marginesy. W ten sposób bez ingerencji człowieka i żmudnego pozycjonowania produktu i długich godzin pracy w programie graficznym otrzymujemy profesjonalną i spójną wizualnie fotografię biżuterii. – Dostępne na rynku urządzenie Alphashot Micro umożliwia wykonanie profesjonalnego packshota w 5 sekund, a fotografii 360° w zaledwie dwie i pół minuty – mówi Dawid Prymas.
Inwestycja w przyszłość
Mimo że zakup profesjonalnego sprzętu wiąże się z wydatkami, to jest to wydatek, który z całą pewnością się zwróci. – Inwestycja w sam sprzęt fotograficzny to minimum 4 tys. zł netto przy założeniu, że chcemy precyzyjnie fotografować drobną biżuterię. Wyposażenie studia w klasyczny sposób bez opcji zdjęć 360 stopni to min. 3 tys. złotych plus oprogramowanie za około 2 tys. złotych – mówi Mikołaj Bator.
– Ministudia fotograficzne typu Photo Composer to koszt od 7 tys. złotych netto z oprogramowaniem w cenie. Zaletą automatycznych ministudiów jest ich kompaktowy rozmiar i łatwość obsługi – dodaje. Jak podkreślają specjaliści, sprzedawcy biżuterii wybierając profesjonalny sprzęt nie powinni kierować się ceną produktu. Nie warto oszczędzać na jakości sprzętu i wybierać najtańszych dostępnych na rynku urządzeń. Należy pamiętać, że kupione urządzenia muszą ze sobą współpracować. – Na pewno w pełni automatyczne sprzęty kompaktowe nie zapewnią pożądanej jakości, jednocześnie nie będą kompatybilne z oprogramowaniami typu ModePix – mówi Mikołaj Bator.
– Poza tym za ceną idzie zawsze jakość, więc wybór powinien być podyktowany wysokością oczekiwań – dodaje.
Sesja zdjęciowa biżuterii
Producenci i twórcy biżuterii, jeśli nie chcą inwestować w sprzęt fotograficzny, mogą zdecydować się na profesjonalną sesję zdjęciową przeprowadzoną przez fotografa. – Profesjonalna sesja w studio fotograficznym daje możliwość ukazania biżuterii w niecodziennej aranżacji – mówi Katarzyna Miśkowska. – Dzięki autorskim zdjęciom można wyróżnić się na rynku biżuteryjnym – dodaje. Fotograficy wykonują sesje packshotowe, a także, co znacznie ciekawsze, sesje z modelkami. Dzięki sesjom fotograficznym biżuteria zaprezentowana jest w często w niekonwencjonalny sposób. Należy jednak pamiętać, że jednorazowa sesja fotograficzna jest znacznie tańsza niż zakup profesjonalnego sprzętu, gdyż kosztuje od 1,5 do 2 tys. złotych, jednak stałe korzystanie z usług profesjonalnego fotografa nie opłaca się. – Warto zastanowić się nad wykonaniem jednorazowej sesji u fotografa, który zaangażuje do niej modelki, i wykorzystać ją jako materiał promocyjny – mówi Katarzyna Miśkowska.
Polacy wybierając się na zakupy do jubilera najchętniej odwiedzają centra handlowe. Najczęściej kupują biżuterię w salonach sieciowych. Swoje kroki kierują do firm Apart, Yes czy W. Kruka. Popularnością wśród Polaków cieszy się także biżuteria marki Pandora.
Polscy konsumenci przyzwyczaili się także do zakupów biżuterii za pośrednictwem internetu. Najrzadziej korzystają z usług tradycyjnych salonów jubilerskich zlokalizowanych poza centrami handlowymi, w znacznym oddaleniu od centrów miast.
Kłopoty na rynku
Większość zakupów dokonywanych przez Polaków odbywa się w centrach handlowych. Klientom salonów jubilerskich zależy na dokładnym obejrzeniu i ocenie biżuterii. – W czasach, gdy z ulic miejskich znikają rzemieślnicze punkty usługowe i małe, rodzinne sklepy, właściciele salonów jubilerskich powinni zastanowić się nad przeniesieniem swojego sklepu do galerii handlowej – mówi dr Katarzyna Miśkowska, specjalistka ds. marketingu. – W Polsce obserwujemy, że galerie i kompleksy handlowe stają się centrami miejskiego życia – dodaje. Jak wynika z badań konsumenckich, Polacy mają większe zaufanie do sprzedawców oferujących swoje towary w centrach handlowych. Właściciele salonów jubilerskich, którzy swoje sklepy prowadzą poza centrami miast, powinni zastanowić się nad przeniesieniem swojej działalności do centrów handlowych.
– Przede wszystkim będą mieli możliwość oferowania swoich towarów klientom, którzy być może nawet nie pomyśleli o zakupie biżuterii – mówi Katarzyna Miśkowska. – Przypadkowi klienci, którzy decydują się na zakupy, są wartością dodaną dla każdego salonu jubilerskiego – dodaje. Z całą pewnością osoby decydujące się na przeniesienie swoich sklepów do galerii handlowych mogą liczyć się ze zwiększeniem obrotów. Jednocześnie nie należy zapominać, że przeniesienie swojego sklepu będzie wiązało się z ponoszeniem większych kosztów. – Inwestycja ta może przynieść znacznie więcej zysków niż strat – zauważa Katarzyna Miśkowska. – Wzrasta liczba klientów, nasza marka zostaje zapamiętana przez potencjalnych kupujących, poszerza się oferta handlowa – dodaje. Warto zauważyć, że już 65 proc. Polaków regularnie robi zakupy w centrach handlowych, a zdaniem analityków ich liczba będzie stale rosła.
Zakupy przez internet
Jeśli jednak nie zdecydujemy się na przeniesienie swojego sklepu do galerii handlowej, powinniśmy umożliwić klientom zakup biżuterii przez internet. Szybkie tempo rozwoju e-commerce sprawia, że klienci zanim zdecydują się na wizytę w salonie jubilerskim dokładnie przeglądają sklepy internetowe. Coraz większa dostępność do platform sprzedażowych, łatwiejsze sposoby płatności i zaufanie Polaków do zakupów on-line wpływają na wzrost sprzedaży biżuterii za pośrednictwem sieci internetowej.
Rozwój segmentu e-commerce ma wielki wpływ na tradycyjny handel. Wydaje się nieuniknione, że oba obszary będą się przenikać i uzupełniać i to raczej tradycyjne sieci muszą w tej chwili szukać konstruktywnych rozwiązań, aby minimalizować swoje straty na przyszłość. Dlatego też warto otworzyć swój sklep z biżuterią właśnie w internecie. – Jedno jest pewne: właściciele salonów jubilerskich muszą zdecydować się na zmiany. Tradycyjne salony jubilerskie stopniowo tracą swoich klientów – mówi Katarzyna Miśkowska. – Jubilerzy stają przed wyborem: czy przenieść się ze swoją ofertą do centrów handlowych, czy zdecydować się na sprzedaż przez internet. Jeśli nie zrobią niczego, muszą liczyć się ze znacznymi stratami – dodaje.
Na polskim rynku otwiera się coraz więcej sklepów oferujących biżuterię. Butiki, galerie z biżuterią artystyczną oraz sklepy z kosztownościami pojawiają się przy ulicach polskich miast i miasteczek. Już niemal wszędzie można kupić biżuterię, która wpisuje się w najnowsze trendy modowe.
Podkreślenia wymaga fakt, że coraz częściej właściciele sklepów, chcąc wyróżnić się na rynku, wprowadzają do sklepów dodatki i akcesoria modowe, ubrania, a także malarstwo czy rzeźbę. Można spotkać się z sytuacją, w której w sklepie z biżuterią można wypić kawę czy zjeść ciastko.
Ubrania i dodatki
Właściciele butików z odzieżą polskich projektantów wprowadzają coraz chętniej biżuterię autorską. Niejednokrotnie projektanci odzieży współpracują z projektantami biżuterii i wprowadzają na rynek skorelowane kolekcje. Biżuteria autorska cieszy się coraz większym zainteresowaniem kupujących, którzy traktują ją jako modny i ekstrawagancki dodatek do swoich ubrań. – Jeśli klienci decydują się na zakup nowoczesnego ubrania, którego cena niejednokrotnie przewyższa wartość dwóch czy trzech średnich krajowych pensji, to nie powinno dziwić, że zależy im na biżuterii niekonwencjonalnej, biżuterii „z metką” – mówi dr Marek Nowotnik, ekonomista. – Klienci nie liczą się z ceną i chcą otrzymać produkt najwyższej jakości, a także chcą, aby ich biżuteria wyróżniała się, podkreślała ich styl – dodaje. Wymagania klientów sprawiają, że projektanci biżuterii dostosowują się do ich potrzeb, niejednokrotnie tworząc pod konkretny projekt bądź ubranie. Dlatego też w ekskluzywnych butikach odzieżowych można znaleźć biżuterię najważniejszych i najbardziej uznanych na polskim rynku jubilerskim projektantów. Podkreślenia wymaga fakt, że projektanci biżuterii do butików wprowadzają nie tylko biżuterię sygnowaną swoim nazwiskiem, ale także różnego rodzaju dodatki wykonane z kamieni szlachetnych. W ofercie można znaleźć oryginalne etui na telefony komórkowe, pendrive’y, projektanci wzbogacają kamieniami szlachetnymi torebki, paski, czy nawet ubrania.
Obcowanie ze sztuką
– Na polskim rynku można coraz częściej spotkać się z galeriami z biżuterią autorską, gdzie poza kosztownościami można znaleźć współczesną rzeźbę i malarstwo – mówi Marek Nowotnik. – Odwiedzającym zależy bowiem coraz częściej nie tylko na zapoznaniu się z twórczością współczesnych artystów, ale także na możliwości zakupu nowoczesnych dzieł sztuki, nie tylko jubilerskiej – dodaje. Zrównanie w przestrzeni galerii współczesnej biżuterii, malarstwa i rzeźby wpływa pozytywnie na odbiór poszczególnych dzieł sztuki. Dzieło sztuki złotniczej jest bowiem traktowane tak samo jak dzieło sztuki malarskiej, a klienci chętniej inwestują w nie swoje pieniądze. Nie można zapominać, że właściciele galerii coraz chętniej decydują się na organizowanie wernisaży, w momencie wprowadzenia nowej kolekcji biżuterii. – Przeprowadzenie wernisażu nowej kolekcji biżuterii danego twórcy bądź ukazanie całości jego twórczości artystycznej stwarza możliwość rozmowy na temat współczesnej sztuki złotniczej, podkreślenia jej wyjątkowości – mówi Marek Nowotnik. – Wernisaż pozwala także na przyciągnięcie do galerii nowych klientów, którzy są zainteresowani sztuką współczesną i inwestycją w nią – dodaje.
Rozmowa z Sylwią Kochaniec, projektantką minimalistycznej, architektonicznej biżuterii z betonu, która powstaje pod marką Struktu.
Polski Jubiler: Pani biżuteria wyróżnia się na polskim rynku jubilerskim niecodziennością wykorzystanego do jej produkcji materiału. Skąd wziął się pomysł, aby tworzyć biżuterię z betonu?
Sylwia Kochaniec: Inspiracją była Warszawa, jej klimat i formy architektury. Moim zamiarem było stworzenie osobistego gadżetu łączącego mnie z moim miastem. Wyszło dość nietuzinkowo, ponieważ beton w tak małej formie i nowej funkcji łączony ze srebrem stał się o wiele cieplejszy i przyjazny człowiekowi. W ten sposób powstała betonowa kolekcja biżuterii Struktu o osobistym charakterze. Traktująca nieco z przymrużeniem oka i dużym dystansem ideę wszelkich błyskotek, co również widać w nazwach, przywodzących na myśl luźne skojarzenia z kształtami formatek.
W jaki sposób pozyskuje pani materiały do produkcji biżuterii?
Biżuteria Struktu wymagała opracowania specjalnej betonowej mieszanki, właściwej do tak małych odlewów. W opracowaniu mieszanki pomógł mi Marek Sułek – warszawski artysta rzeźbiarz, z którym wspólnie pracujemy nad nowymi formami i strukturami naszych betoników.
Czy beton jest materiałem „wymagającym”?
Odpowiedzią może być tylko właściwa mieszanka, która w pożądany sposób będzie się zachowywać w tak małych odlewach, a jednocześnie będzie wytrzymała, miła w dotyku i możliwa do delikatnego szlifowania. Minimalna zmiana proporcji mieszanki decyduje już o zachwianiu powyższych czynników, a więc samą czynność tworzenia mieszanki humorystycznie porównujemy niemal do działań alchemicznych. Rozmowa z Sylwią Kochaniec, projektantką minimalistycznej, architektonicznej biżuterii z betonu, która powstaje pod marką Struktu. FOT: Seweryn Sołtys pamiątk a
W ostatnim czasie rozwija się w Polsce moda na oryginalne ozdoby. Każde miasto czy region stara się wypromować swoją „specjalność biżuteryjną”. Twórcy coraz chętniej wykorzystują niekonwencjonalne materiały, aby zwrócić uwagę klientów już nie tylko na nietypową biżuterię, ale także na cechy charakterystyczne danego regionu.
Jeszcze do niedawna na polskim rynku biżuterii „regionalnej” królował bursztyn i krzemień pasiasty, teraz pojawiają się na nim polskie opale, kryształy górskie, sól kamienna czy węgiel. Jednak kreatywność twórców biżuterii nie kończy się na wykorzystaniu w biżuterii niecodziennych materiałów, idą oni o krok dalej i proponują klientom biżuterię podkreślającą charakter danego miejsca. I tak w Warszawie można kupić biżuterię z betonu, w Koniakowie z koronki, na Śląsku z węgla, a w Wieliczce z soli.
Regionalna biżuteria
– W Polsce można zauważyć wręcz modę na produkty regionalne, a ich promocja i sprzedaż podnoszą atrakcyjność regionu, w którym powstają – mówi dr Katarzyna Miśkowska, specjalistka ds. marketingu WSB iA. – Jeszcze do niedawna na produktach regionalnych zarabiały głownie branże gastronomiczna i hotelarska, teraz udział w zysku ma także branża jubilerska – dodaje. Biżuteria podkreślająca specyfikę i niepowtarzalność regionu tworzona jest z charakterystycznych dla danego miejsca materiałów. Podkreślenia wymaga fakt, że ten rodzaj biżuterii cieszy się dużym zainteresowaniem turystów, a także inwestorów, którzy otwierają w danym miejscu warsztaty produkujące biżuterię. Najczęściej biżuteria regionalna jest bardzo wysokiej jakości, gdyż wytwarzana jest tradycyjnymi metodami złotniczymi. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wytwarzana jest w małej skali, przy wykorzystaniu bardzo specyficznych umiejętności i technologii. – Turyści chętnie kupują biżuterię podczas swoich podróży po Polsce, gdyż po pierwsze jest ona mocno związana z określonym obszarem geograficznym, a po drugie jest trwałym i funkcjonalnym prezentem czy pamiątką z podróży – zauważa dr Katarzyna Miśkowska. Warto zauważyć, że tworzenie biżuterii regionalnej jest szansą dla małych zakładów złotniczych. – Przy dobrym pomyśle i odpowiedniej promocji tworzenie charakterystycznej dla danego regionu biżuterii może być szansą na zarobek, gdyż konsumenci skłonni są płacić więcej za dobrą jakość i niepowtarzalność wyrobów – mówi Marek Nowotnik, ekonomista. – Wysoka jakość produktów pozwala na uzyskanie wyższej ceny w porównaniu z biżuterią przemysłową – dodaje.
Symbol miejsca
Przy odpowiedniej promocji oraz współpracy lokalnej społeczności możliwe jest stworzenie biżuterii, która stanie się symbolem danego miejsca. Trzeba podkreślić, że Sandomierz stał się Światową Stolicą Krzemienia Pasiastego, Gdańsk stolicą bursztynu, na Śląsku coraz większą popularnością cieszy się biżuteria wykonana z węgla kamiennego, a turyści odwiedzający dane miejsce chętnie kupują polskie srebrne rękodzieło z charakterystycznym dla regionu kamieniem. – Dzięki promocji biżuteria regionalna staje się jedną z ulubionych „pamiątek” przywożonych z podróży po Polsce – mówi Marek Nowotnik. – Klienci odwiedzający warsztaty jubilerskie bądź zaopatrujący się w kosztowności w sklepach z pamiątkami przeznaczają na jej zakup od 10 do 500 złotych – dodaje.
Na polskim rynku jubilerskim działa niemal dziewięć tysięcy podmiotów gospodarczych. Aż 64 proc. z nich to producenci biżuterii, na rynku funkcjonuje bowiem ponad pięć tysięcy producentów biżuterii srebrnej i złotej i nieco ponad siedmiuset producentów biżuterii sztucznej.
Resztę, czyli około 3100 podmiotów gospodarczych funkcjonujących na rynku, stanowią sprzedawcy biżuterii – właściciele sklepów i galerii z biżuterią wykonaną z metali szlachetnych i tworzyw sztucznych.
Rosnące zainteresowanie biżuterią
Ilość podmiotów gospodarczych, których podstawą działalności jest produkcja i sprzedaż biżuterii jest w naszym kraju stosunkowo duża. Odnotowania godnym wydaje się fakt, że firmy jubilersko – biżuteryjne działające w Polsce są w większości firmami rodzinnymi. Gros z nich to przedsiębiorstwa, które nie zatrudniają więcej niż dziewięć osób. I, jak podkreślają specjaliści, rynek jubilerski w Polsce wydaje się rynkiem stabilnym. Optymizmem powinien napawać fakt, że według prognoz firmy Euromonitor International Polacy w tym roku w sieciach jubilerskich mają zostawić 613,1 mln euro, z czego 90 proc. przypada na biżuterię. A w 2014 roku wartość rynku ma wzrosnąć do 708,6 mln euro. Nie można zapominać, że na polskim rynku zaczynają się pojawiać butiki z najdroższą biżuterią z całego świata. W Warszawie choćby otwarty został salon Noble Place, w którym można kupić biżuterię najbardziej ekskluzywnych marek świata tj. Cartier, Chopard, Boucheron, Piaget, Roberto Coin, Montblanc, Baume&Mercier, ST Dupont, Raymond Weil czy Tag Heuer. A w najbliższym czasie można spodziewać się kolejnych punktów, w których sprzedawana będzie luksusowa biżuteria.
Klienci w salonach
Warto zauważyć, że w ostatnim czasie zmieniły się także preferencje klientów. Chętnie dokonują zakupów zarówno przez internet, jak i w galeriach z biżuterią autorską. – Klienci szukają w internetowych sklepach ciekawych modeli biżuterii oraz okazji cenowych – mówi Marek Nowotnik, ekonomista. – Sytuacja ta spowodowała, że w mniejszych miejscowościach upadło wiele salonów jubilerskich – dodaje. Właściciele salonów jubilerskich w mniejszych miejscowościach zostali zmuszeni do zmiany swojego asortymentu albo zamknięcia działalności. – Przetrwały salony, których właściciele dostosowali się do potrzeb klientów – zauważa Marek Nowotnik. – Wprowadzili dodatkowe usługi, zmienili asortyment, wprowadzili okazje cenowe – dodaje. Jak podkreślają właściciele salonów jubilerskich dzięki rozwojowi sprzedaży internetowej klienci mają możliwość wyszukania najkorzystniejszych ofert i nie muszą dokonywać zakupów w sklepach z biżuterią znajdujących się najbliżej. Zmiana preferencji klientów spowodowała, że na rynku pojawiło się wiele galerii z biżuterią autorską. – Galerie autorskie powoli zaczynają pełnić funkcję prestiżowych salonów nie tylko z biżuterią, ale także malarstwem czy konfekcją – mówi Marek Nowotnik. – Najbogatsi klienci kupują w nich nie tylko ekskluzywną biżuterię, ale także odzież czy galanterię – dodaje.
Polscy jubilerzy i złotnicy najczęściej kupują kamienie do 0,50 Ct, w czystościach VS-SI oraz barwach G-H.
Kamieniami o wyższych masach zainteresowani są złotnicy. Polacy zmieniają także swoje upodobania dużo częściej niż jeszcze kilka lat temu. Decydują się na zakup diamentów o barwach i szlifach fantazyjnych. Klienci salonów jubilerskich stają się coraz bardziej wymagający i wybierają biżuterię z kamieniami certyfikowanymi.
Sprzedaż diamentów
W Polsce mimo kryzysu na rynku biżuterii, popyt na diamenty utrzymuje się na stałym poziomie. Na rynku nie odnotowano żadnych spadków, a sądząc po pojawianiu się nowych firm, specjalizujących się w sprzedaży drogich kamieni, możemy domniemywać, że będziemy mieli do czynienia z tendencją wzrostową. Klienci salonów jubilerskich, kierując się modą a także chcąc zainwestować swoje środki finansowe, kupują biżuterię z diamentami. Dlatego też wydaje się, że rynek diamentowy w Polsce jest stabilny. Nowością na rynku jest fakt, że sprzedaje się coraz więcej kamieni luzem, także tych inwestycyjnych. Wydaje się, że zaczynamy powoli odchodzić od klasycznego brylantu, zaczyna rosnąc zainteresowanie diamentami np. w kształcie serca, gruszki lub princess.
Rozmowa z Adélą Brabcovą – prezesem Diamonds International Corporation Polska Sp. z o.o. oraz Jiřím Švestkiem – D.I.C. na temat rynku diamentów.
Polski Jubiler: Państwa firma zajmuje się przede wszystkim sprzedażą diamentów. A jak podkreślają właściciele firm jubilerskich funkcjonujących na polskim rynku, to właśnie diamenty są najlepiej sprzedającymi się kamieniami szlachetnymi w kraju. Czym można wytłumaczyć tę sytuację?
Adéla Brabcová: Ponad pięć stuleci minęło, od kiedy arcyksiążę Maksymilian I Habsburg oświadczył się swej wybrance pierścieniem z diamentem i od tego czasu diament jest symbolem głębokich uczuć, miłości i mądrości. Legendę diamentów tworzyły historie o niezwykłych kamieniach, o zaginionych skarbach, diamenty nosili dawni władcy, a w czasach nam bliższych chociażby sławy ekranu – to wszystko ukształtowało wizerunek diamentu jako kamienia wyjątkowego, który w sposób szczególny nobilituje swojego właściciela. W Polsce jednak diament wcale nie jest tak popularny jak na Zachodzie, gdzie towarzyszy człowiekowi w najważniejszych chwilach jego życia. Za przykład weźmy Włochy, w których cała rodzina udaje się do jubilera, i tam ojciec, na oczach dzieci, wybiera klejnot dla ich matki. To pokazuje dzieciom, jak wielkim szacunkiem, miłością darzą się ich rodzice, ale także oswaja ich z tym, że zakup diamentu nie jest czymś zupełnie abstrakcyjnym, jest gestem naturalnym. Kiedy dzieci dorosną, same kupować je będą swoim bliskim. Chcielibyśmy nauczyć tego także Polaków, bo przecież pretekstów do diamentowych zakupów nie brakuje – chrzty, komunie, śluby, rocznice, a diament można też podarować też tak po prostu z miłości.
Jako przedstawiciel holdingu o zasięgu międzynarodowym, jak ocenia pan globalny rynek diamentów i jego przyszłość?
Jiří Švestka – D.I.C.: Popyt na światowym rynku diamentów stale się zwiększa – to zasługa szybkiego bogacenia się setek milionów obywateli krajów azjatyckich. Najlepszym przykładem są tutaj Chiny, gdzie do klasy średniej, a więc grupy społecznej, którą stać na diamenty, szacunkowo przynależy już 300 mln osób. To ogromna rzesza potencjalnych klientów, dla której największe firmy z branży otwierają swoje spółki i biura w Azji. Także holding D.I.C. obecny jest już w chińskim Shenzhen i w Hongkongu, a także w Wietnamie.
…a podaż?
Jiří Švestka: A podaż będzie słabnąć. De Beers szacuje, że już za około 8 lat zabraknie w ziemi dużych, kilkukaratowych kamieni. Dzisiaj z powodu wyczerpania surowca, zamykają się kopalnie w Południowej Afryce, na początku kolejnej dekady to samo spotka kopalnie w największych obecnie złożach diamentowych w Australii i w Kanadzie. W ostatnim czasie głośno było o rzekomym odkryciu wielkich złóż diamentów w Rosji. Informacja ta nie miała nic wspólnego z prawdą, po prostu „odkurzono” odkrycie dobrze znanych od lat 70’ zasobów na Syberii. W tej sytuacji – rosnącego popytu i malejącej podaży, kierunek cen diamentów może być tylko jeden.
A w jakim kierunku będzie rozwijał się rynek diamentów w Polsce?
Jiří Švestka: Rozwój polskiego rynku diamentów zależeć będzie za pewne od koniunktury gospodarczej, chociaż doświadczenie z ostatnich lat uczy też, że w kryzysie najwięcej tracą towary ze średniej półki, a zyskują te najtańsze – co zrozumiałe i paradoksalnie, także te najdroższe, w tym diamenty inwestycyjne. W trudnych gospodarczo czasach ludzie zamożni stawiają na produkty dopasowane do ich wysublimowanych oczekiwań, ale jednocześnie takie, które nie stracą na wartości, a wręcz przeciwnie, pozwolą zabezpieczyć się finansowo na wypadek poważnych zawirowań ekonomicznych. Skoro po kilku latach spadków cen, nieruchomości straciły opinię pewnej inwestycji, złoto notuje spore wahania kursu, sztuka to inwestycja dla pasjonatów, a butelkę drogiego wina można w jednej sekundzie potłuc, to dlaczego nie spróbować ulokować część oszczędności w diament? Jeżeli uda nam się poszerzyć wiedzę Polaków na temat tego rodzaju inwestowania, to wierzę, że polski rynek diamentów czekają lata dużych wzrostów.
Ile średnio klienci w Polsce przeznaczają na zakup diamentów?
Jiří Švestka: Jeżeli mówimy o diamentach inwestycyjnych, to największą popularnością cieszą się kamienie stosunkowo nieduże, o wadze ok. 1 ct. W zależności od właściwości konkretnego kamienia, ale też aktualnego kursu euro, średni zakup takiego kamienia opiewa na kwotę 20-40 tysięcy złotych. Owe małe kamienie są o tyle wygodnym rozwiązaniem, iż w razie potrzeby można je szybko spieniężyć. Ale jeżeli ktoś posiada większe możliwości finansowe, a jednocześnie myśli o inwestycji długoterminowej, to poddajemy do rozważania zakup dużego kamienia, którego wartość na przestrzeni lat wzrośnie jeszcze wyraźniej. Warto też wspomnieć, że na świecie w diamenty inwestuje się średnio ok. 10 proc. wolnych środków przeznaczonych na inwestycje, a w Polsce nie jest to nawet pół procenta!
Jakich zysków należałoby się zatem spodziewać z diamentowych inwestycji?
Adéla Brabcová: Średnio w roku ubiegłym diamenty zyskały na wartości od 8 do 16 proc., dokładne dane zależą od właściwości konkretnego kamienia. W przypadku tych dużych, o doskonałych parametrach wzrosty bywają też znacznie większe. Ale równie istotna co wysokość, jest także stabilność tych wzrostów – od 108 lat średnia wartość diamentu w skali roku nigdy nie spadła!
Na co klienci, kupując diamenty, powinni zwracać szczególną uwagę?
Adéla Brabcová: Każdy kupujący diament w celach inwestycyjnych powinien poznać wcześniej prostą zasadę 4C (carat, colour, cut, clarity) – a więc jednostkę wagi diamentu wyrażaną w karatach, zależność wartości kamienia od jakości koloru i ilości zanieczyszczeń oraz podstawowe rodzaje szlifów. Opanowując tę podstawową wiedzę, klient samodzielnie będzie mógł odczytać właściwości diamentu zapisane na jego certyfikacie, porównać oferty i wybrać tę najlepszą. Warto dowiedzieć się także czegoś więcej na temat samego certyfikatu oraz o firmy lub osoby, która diament sprzedaje – czy są to źródła wiarygodne. D.I.C. zawsze podkreśla w tym miejscu swój akces do najstarszej giełdy diamentowej świata Beurs voor Diamanthandel w Antwerpii, co dowodzi znaczenia i rzetelności naszej firmy.
Czy klienci państwa firmy przywiązują dużą uwagę do certyfikatów, które dołączane są do każdego kupowanego diamentu?
Adéla Brabcová: Klienci są świadomi istnienia diamentowych certyfikatów, natomiast my sami tłumaczymy im, jak ważna jest taka metryka diamentu. Zwracamy uwagę na instytut gemmologiczny, który dany certyfikat wystawił, uświadamiamy im, że diamentu bez certyfikatu sprzedać w dobrej cenie nie sposób. Ostrzegamy też przed podejrzanymi certyfikatami i absolutnie odradzamy zakup diamentów, które takiego świadectwa nie mają.
Firma Diamonds International Corporation oferuje swoim klientom nie tylko kamienie szlachetne, ale także gotowe wyroby biżuteryjne. Która z państwa działalności cieszy się większym zainteresowaniem klientów?
Adéla Brabcová: Podstawowym polem działalności Diamonds International Corporation jest sprzedaż diamentów inwestycyjnych, z tego też przede wszystkim jesteśmy znani, nie tylko w Polsce, ale też w 13 innych krajach, w których jesteśmy obecni. Zawsze jednak cieszą nas słowa uznania klientów dla naszej biżuterii. D.I.C. na etapie projektowania biżuterii współpracuje z najlepszymi czeskimi projektantami (m.in. ze znaną ze świata mody Blanką Matragi), a wykonywana jest ona w naszych własnych pracowniach jubilerskich. D.I.C. tworzy także biżuterię pod indywidualne zamówienie klientów, często tych „z pierwszych stron gazet”, przyozdabia też diamentami luksusowe przedmioty codziennego użytku. Warto również wspomnieć o szwajcarskich zegarkach D.I.C., których nowa kolekcja z końcem ubiegłego roku trafiła do sprzedaży.
A do kogo skierowana jest państwa oferta inwestycyjna?
Jiří Švestka: Diament inwestycyjny to doskonały produkt na trudniejsze czasy w gospodarce, kiedy inwestowanie na giełdzie czy rynku walutowym wiąże się z ogromnym ryzykiem. Diament jest bezpieczną alternatywą dla osób poszukujących korzystnych sposobów na ulokowanie swojego kapitału na okres 5 lat i więcej. Wśród przewag diamentów nad innymi formami inwestycji alternatywnych wymienić należy także dyskrecję – sprzedaży diamentów nie jest ewidencjonowana, a sam kamień jest na tyle mały, że w kieszeni marynarki zmieścić można ogromny majątek. Diamenty są ciekawą propozycją dla osób mobilnych również z tego względu, że ich wartość określają globalne indeksy cen, co pozwala w takiej samej cenie sprzedać je pod każdą szerokością geograficzną. Diamenty to także inwestycja mocno emocjonalna, nie przypadkiem nabywają je u nas także osoby, które w ten sposób chcą zabezpieczyć przyszłość swoich dzieci czy wnuków.
Coraz częściej można spotkać się z sytuacją, że hurtownie kamieni szlachetnych oferują swoje produkty za pośrednictwem internetu. Czy taka forma sprzedaży spotka się z zainteresowaniem klientów?
Adéla Brabcová: Wydaje mi się, że zakup diamentu jest na tyle poważną transakcją, że należałoby wpierw kamień obejrzeć osobiście, a nie tylko na zdjęciu w internecie. Internet jako źródło wyszukiwania ciekawych kamieni się sprawdza, ale jako droga ich zakupu może być niedostatecznie wiarygodny (chyba, że klient ma absolutne zaufanie do sprzedającej firmy). Poza tym zakup diamentu on-line nie wyzwala magii, którą wytworzyć może relacja między kupującym a nabywcą, atmosfery zaufania, wzajemnego szacunku, i tej niepowtarzalnej aury wkraczania do świata diamentów. A wiem, że klienci D.I.C. cenią nas również i za to.
Sztuka biżuteryjna wychodzi poza swoje ramy. Nie jest już tylko przedmiotem utylitarnym, staje się „rzeźbą” w przestrzeni miejskiej. Tworzone są już nie tylko ekscentryczne kolekcje biżuterii, obiekty bizuteryjne, które można ukazać jedynie w przestrzeni muzeum, ale także ”biżuteria uliczna”.
Na wzór graffiti twórcy biżuterii miejskiej umieszczają swoje dzieła w publicznej przestrzeni. Ich cel jest jeden – sprawić, aby ulice wypiękniały, a ludzie dostrzegli subtelny przekaz płynący z ich prac.
Street art a biżu
Street art to dziedzina sztuki tworzona w miejscu publicznym, najczęściej \”na ulicy\” w formie bezprawnej ingerencji. Termin ten najczęściej kojarzony jest z tzw. sztuką ulicy, czy z graffiti. Jednak teraz także uznani projektanci biżuterii umieszczają w przestrzeni publicznej swoje dzieła. Ich celem jest przede wszystkim zamanifestowanie podmiotowości biżuterii a także nadanie swojemu przekazowi ekspresyjności. Komunikat jaki przekazują za pomocą „biżuterii miejskiej” ma skłonić do refleksji. Artyści tworzący „sztukę ulicy” kładą duży nacisk na indywidualny styl. Dzięki umieszczaniu na ulicach swoich dzieł, tworzonych, co należy zaakcentować, dla podkreślenia ich miejskiego stylu, piękna, nadania im cech charakterystycznych, zawłaszczają przestrzeń miejską. Biżuteria uliczna sprawia, że przestrzeń miejska staje się mniej oczywista, zagadkowa. Umieszczanie obiektów biżuteryjnych na ulicach jest aktem personalizacji miejsca, nadania mu nowych walorów estetycznych. Warto zauważyć, że natura działań artystycznych w przestrzeni miejskiej stale się zmienia a biżuteria uliczna staje się jej częścią.
Rozmowa z Liesbet Bussche,
najbardziej znaną i najbardziej podziwianą artystką,
tworzącą biżuterię w przestrzeni miejskiej.
Polski Jubiler: Jakbyś się opisała, kim jesteś i skąd pochodzisz?
Liesbet Bussche: Urodziłam się w 1980 roku i wzrastałam w małej wsi w Belgii. Jednak do szkoły poszłam w Brukseli. Tam też zaczęła rodzić się i ukształtowała moja miłość do miasta. Zanim zajęłam się biżuterią, studiowałam kinematografię i przez kilka lat pracowałam jako dziennikarka telewizyjna. Obecnie mieszkam i tworzę w Amsterdamie w Holandii.
Jak scharakteryzowałabyś swoją sztukę?
Staram się tworzyć nowe wcielenie biżuterii, przełamywać stereotypy. Tworzę złote kolczyki, perłowe naszyjniki czy modne bransoletki dla ulicy, dla miasta. Zakładam miastu biżuterię. Jednak moje działania budują także nowe relacje pomiędzy miastem a jego społeczeństwem, budują nowe konteksty. Porównując się do innych projektantów biżuterii, mogę powiedzieć, że przekroczyłam granice intymności i subtelności biżuterii, nadając jej nowy wizerunek. Sprawiając, że pojawia się inny sposób jej „noszenia”, inna skala oddziaływania na otoczenie. Moja „miejska biżuteria” jest biżuterią subtelną, ale wielowarstwową. Wraz z nią pojawiają się wciąż nowe pytania. Patrząc na moje prace należy pozbyć się tradycyjnego postrzegania biżuterii, jako obiektu utylitarnego, zapomnieć o tradycji.
Co sprawia, że twoimi dziełami zachwycony jest świat sztuki ulicznej z całego świata?
Wydaje mi się, że ludzie rozpoznają poszczególne elementy, które umieszczam w swoich pracach. Każdy z nas ma swoją biżuterię, przechowuje w świadomości historię o niej, traktując ją jako symbol statusu społecznego, bogactwa, czy jako część swojego życia. Moje prace odwołują się do tych skojarzeń, ale jednocześnie odzierają je z typowego dla biżuterii kontekstu. Jednak, aby poznać odpowiedź na to pytania należy spytać miłośników mojej sztuki.
Co wpłynęło na ciebie, kiedy postanowiłaś zostać artystą?
Z całą pewnością nie moja rodzina, w której może poza moim dziadkiem, nikt jest artystą. Zaczynając studia na akademii nie miałam nawet pewności, że mam talent, chciałam poznać nowe rzeczy i przełożyć je na swoją pracę w telewizji. Notabene w moich pracach widać wpływ studiów filmoznawczych oraz pracy dziennikarskiej. Impuls do działania a także inspirację, aby spróbować swoich sił jako projektant biżuterii, dało mi poznanie znakomitych projektantów biżuterii Hilde De Decker, Manon van Kouswijk i Suski Mackert. To ich prace ukształtowały mnie jako artystę.
Twoje prace są niesamowite, szczególnie biżuteria miejska. Jakbyś opisała proces tworzenia swoich dzieł?
Na początku pojawia się pomysł, koncepcja. Następnie wybieram materiał oraz technikę, jaką się posłużę. To są najważniejsze momenty mojej pracy, jednak nie mogą stać się punktem wyjścia. Punktem wyjścia musi być badanie nad kontekstem umieszczenia mojego dzieła. Poszukiwanie sposobu na zaprezentowanie publiczności mojej wizji świata. Dla mnie niezwykle ważny jest przekaz mojego dzieła. Balansuję więc na granicy sztuki jubilerskiej, tworząc komunikat do ludzi.
Czemu zdecydowałaś się na umieszczenie swoich prac w przestrzeni miejskiej? Jaka idea ci przyświeca?
Już niemal połowa ludzi na całym świecie mieszka w miastach. A liczba ta stale rośnie. Miasto jest odzwierciedleniem współczesnego społeczeństwa, jego idei. Miasto to także kultura, możliwość działania. To miejsce, gdzie następuje przekroczenie granicy pomiędzy intymnością a sferą publiczną. Należę do miasta, tak samo jak moje prace. Swoją biżuterię umieszczam w różnych punktach miasta i zostawiam ją samą sobie, a ona wtedy zaczyna żyć, istnieć.
Czym jest dla ciebie biżuteria?
Ludzie często są zaskoczeni, że nie noszę biżuterii, może poza srebrnym pierścionkiem. W czasie studiów zbuntowałam się przeciwko biżuterii. Dla mnie biżuteria ma moc przyciągania, ale i odpychania. Jednak biżuteria jest dla mnie sposobem na wyrażenie siebie.
Jakie masz plany na przyszłość?
W nadchodzącym roku moje prace będą pokazywane na wystawach w Tajlandii, Francji, USA i w Holandii. Teraz jestem zajęta pracą nad kolekcją lato 2013. Moje nowe prace zbudowane są wokół fotografii i zmierzają w kierunku grafiki. Interesuje mnie zbadanie i przekroczenie granicy pomiędzy tymi sztukami. Więcej informacji na ten temat można znaleźć na mojej stronie www.liesbetbussche.com.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Polski Jubiler: Biżuteria projektowana i tworzona przez broKat zachwyca niepowtarzalnością. Skąd wziął się pomysł, aby tworzyć biżuterię z węgla?
Roma Skuza, Bogna Polańska, Gosia Staroń i Kaja Nosal: Sam pomysł narodził się dosyć dawno. Wyjeżdżając za granicę chciałyśmy zabrać ze sobą pamiątkę ze Śląska, żeby obdarować naszych znajomych. Nie znalazłyśmy na rynku gadżetów, które wydałyby się odpowiednie, dlatego podczas pierwszej burzy mózgów w naszej pracowni powstała idea, aby stworzyć coś samodzielnie i wykorzystać do tego to, co najcenniejsze w naszym regionie, czyli właśnie węgiel. Pomysłów było wiele, ale biżuteria wydała nam się najbardziej odpowiednia na prezent i jednocześnie najbardziej praktyczna.
Biżuteria artystyczna niesie ze sobą nie tylko wrażenia estetyczne, ale także pozwala na zaprezentowanie swojej osobowości. Jakie treści przekazuje pań biżuteria?
Węgiel to materiał od lat skrywany w piwnicach, zresztą nie tylko śląskich. Postanowiłyśmy odkryć jego drugie oblicze, bo przecież diament to nic innego jak odpowiednio przetworzony węgiel. Tym samym chciałyśmy nawiązać do wieloletniej tradycji obróbki węgla w naszym regionie. Prawie przy każdej kopalni pracował kiedyś rzeźbiarz węgla, tworzący węglowe przedstawienia górników, czy świętej Barbary. Dziś rzeźbiarzy w węglu pozostało niewielu, na szczęście dowiedziałyśmy się o warsztacie jednego z nielicznych, z którym rozpoczęłyśmy współpracę.
Biżuteria z węgla jest nie tylko niepowtarzalna, ale także może stać się znakiem rozpoznawczym miasta Katowic. Jak zamierzają panie wykorzystać możliwości jakie daje tak niezwykle oryginalny pomysł?
Mamy nadzieję iż Hochglance, bo tak nazywa się nasza unikatowa kolekcja z biżuterii, staną się pamiątką z regionu, która będzie promować Katowice i cały Śląsk. Chciałybyśmy naszym produktem zainteresować instytucje zajmujące się promocją Śląska tutaj i poza granicami naszego regionu. Rozmowy już trwają, ale póki co nie chciałybyśmy zapeszać.
W jaki sposób powstaje biżuteria? Czy poddanie węgla obróbce i stworzenie z niego srebrnej biżuterii jest zadaniem trudnym?
Powstawanie biżuterii to dosyć długotrwały proces. Od pomysłu poprzez szkice, modele wykonane na komputerze w programach 3D, prototypy, po finalne odlewy łączone z kamieniem. W kwestii węgla doradza nam specjalista, znający wszystkie tajniki tego materiału i wdrażający nas w technologię. Łączenie kamieni ze srebrem wymaga odpowiednich umiejętności i tę kwestię również powierzamy specjaliście. Do nas należy projektowanie kolejnych modeli oraz koordynacja całego procesu.
Węgiel kamienny nie jest kamieniem jubilerskim. W jaki sposób powstaje biżuteria, która musi być ozdobą trwałą i piękną?
Faktycznie węgiel jest specyficznym i bardzo wymagającym materiałem w obróbce jubilerskiej. Dwa lata zajęło nam obmyślenie i wypróbowanie metody, która pozwoliła zabezpieczyć powierzchnię węgla. Nie chcemy zdradzać zbyt wielu szczegółów. Technologia którą stosujemy jest naszym autorskim pomysłem.
Czy o biżuterię z węgla trzeba w jakiś szczególny sposób dbać?
Odpowiednio zabezpieczona przez nas biżuteria nie wymaga od właściciela żadnych starań innych niż w przypadku każdego wyrobu ze srebra.
Jakie narzędzia oraz jakie umiejętności należy posiąść, aby wykonywać biżuterię z węgla kamiennego?
Część narzędzi to standardowe jubilerskie lub rzeźbiarskie wyposażenie. Inne to maszyny potrzebne raczej na budowach.
Dla kogo panie tworzą?
Naszym odbiorcą jest każda osoba, która chce być elegancka, chce wyrażać siebie w oryginalny sposób. W naszej ofercie znajduje się zarówno biżuteria dla kobiet (kolczyki, pierścionki oraz nietypowe wisiory) oraz mężczyzn (spinki do mankietów). Ofertę zamierzamy stale powiększać o kolejne produkty.
Jak wygląda pań pracowania?
Zajmujemy się architekturą oraz produktem. Z zawodu jesteśmy architektami, dlatego nasza perspektywa pozwala nam całościowo spojrzeć na proces projektowy. Pracujemy w rożnych skalach od architektury wnętrz do projektowania np. lampy czy biżuterii. Bardzo ważny jest dla nas kontekst Śląska, stąd akcent w postaci produktów z węgla jest bardzo wyraźny w naszych pracach. Nawet w naszej pracowni węgiel pojawia się w postaci dużego logo umieszczonego na ścianie. W skład biura wchodzą w tej chwili trzy architektki: Roma Skuza, Bogna Polańska i Gosia Staroń, projektantka produktów i komunikacji wizualnej Kaja Nosal.
Jakie mają panie plany zawodowe na najbliższą przyszłość?
Swoją działalność staramy się rozwijać zarówno w zakresie architektury, jak i produktów. Jeżeli chodzi o kolekcję Hochglanców, na dniach wprowadzamy do sprzedaży wisior oraz brelok. W przyszłości będą pojawiać się kolejne elementy i modele. Być może pojawi się bransoletka, ale mogą to być również klipsy. Pracujemy też nad lampą – oczywiście z węgla. Wszystkie nowości można śledzić na naszym profilu facebook’owym: http://pracowniabrokat.pl/facebook lub wkrótce na naszej nowej stronie: www.pracowniabrokat.pl
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Właściciele salonów jubilerskich nie doceniają potencjału, jaki znajduje się na rynku biżuterii „alternatywnej”. W kolekcjach eksponowanych w salonach jubilerskich trudno znaleźć kolczyki do brwi, nosa, języka czy cieszące się coraz większą popularnością implanty biżuteryjne.
Potencjalni odbiorcy tego rodzaju ozdób skazani są na biżuterię oferowaną w studiach piercingu. Na polskim rynku pojawiają się sklepy z „alternatywną” biżuterią, jednak jej zakupu można dokonać jedynie za pośrednictwem internetu.
Przekłuwanie ciała
– Body piercing zaczął być bardzo popularny w ciągu ostatnich lat, co spowodowało, że stał się akceptowany społecznie – mówi Mikołaj Gryz, piercer. – Dzięki czemu rośnie sprzedaż różnego rodzaju biżuterii – dodaje. Młode osoby coraz chętniej eksperymentują, ozdabiają swoje ciało na wszelkie sposoby. Ich zainteresowanie sprawia, że producenci biżuterii do brwi, nosa, języka czy wargi niemal z miesiąca na miesiąc odnotowują wyższe zyski. – Biżuteria znajdująca się w ofercie salonów piercingu bądź sklepów internetowych pochodzi najczęściej zza naszej granicy – zauważa Mikołaj Gryz. – Polscy producenci niezwykle rzadko decydują się na wprowadzenie do swojej oferty biżuterii „alternatywnej” – dodaje. Można domniemywać, że wpływ na taki stan rzeczy ma obawa producentów, że ich biżuteria nie będzie chętnie kupowana a oni poniosą straty inwestując w ozdoby kierowane do „wyspecjalizowanego” odbiory. – Znacznie łatwiej produkować biżuterię konwencjonalną – kolczyki do uszu, naszyjniki czy bransoletki, zawsze bowiem znajdzie się osoba gotowa kupić
stworzony przez nas produkt – mówi Marcin Bagiński, projektant biżuterii. – Projektanci nie mają także pomysłów na tworzenie niekonwencjonalnych wzorów do brwi czy nosa – dodaje. Przyglądając się ofercie można mieć wrażenie, że niemal wszystkie ozdoby są identyczne, dominują w niej małe kulki. Biżuteria wykonana jest z tytanu, bądź srebra, można spotkać się także z ozdobami ze stali szlachetnej. – Klienci najczęściej decydują się na kolczyki z tytanu – mówi Mikołaj Gryz. – Z jednej strony kierują się oni ceną, koszt kolczyka nie przekracza zazwyczaj 30 złotych a także modą – dodaje. Jednocześnie znaczna część klientów salonów piercingu szuka możliwości kupna oryginalnej biżuterii do brwi, nosa czy wargi. – Młodym ludziom zależy na wyróżnieniu się – zauważa Mikołaj Gryz. – Nie można zapominać, że dysponują oni środkami finansowymi i są w stanie zapłacić za swoje ozdoby – dodaje. Właściciele salonów piercingu podkreślają, że znaczna część ich klientów zainteresowana jest kupnem biżuterii złotej, często nawet inkrustowanej diamentami. Przyglądając się temu, stosunkowo młodemu rynkowi, można zauważyć tendencję, że im ciekawsze wzornictwo i lepsze materiały użyte do jego produkcji, tym większe zainteresowanie klientów. – Klienci z racji ograniczonego wyboru kupują tradycyjne kolczyki do nosa, „banany” do brwi czy klasyczne „sztangi” do języka – mówi Mikołaj Gryz. – Niemniej szukają bardziej wyszukanego wzornictwa i chętnie inwestują w biżuterię ciekawą.
Implanty do ciała
W Polsce coraz większym zainteresowaniem cieszą się implanty biżuteryjne. Znalazły już stałe grono swoich zwolenników i nie można nie zauważyć, że ich liczba stale rośnie. – Można powiedzieć, że są rodzajem biżuterii permanentnej – mówi Mikołaj Gryz. – Nie wszystkie jednak jej elementy są nieruchome – zauważa. Implanty czy mikrodermal jest to pewnego rodzaju modyfikacja ciała, która powstaje poprzez rozcięcie skóry i umieszczeniu w niej podskórnego kolczyka, który w
procesie gojenia zrasta się z ciałem. Implanty można umieścić praktycznie w dowolnym miejscu na powierzchni skóry. – Różnica pomiędzy tradycyjnymi koczykami a implantami jest taka, że te ostatnie składają się z dwóch komponentów: „kotwicy”, którą wszczepia się pod skórę oraz ozdoby, którą wkręca się w gwintowany otwór w „kotwicy” – mówi Mikołaj Gryz. „Kotwice” mogą mieć różną wielkość i kształt, wystawać ponad powierzchnię skóry, lub być w niej niemal ukrytymi, wszystko zależy od rodzaju implantu. „Kotwica” ma zazwyczaj kształt płaskiej płytki z pojedynczym wyjściem, która umieszczana jest pod skórą i do której mocuje się nakrętkę. Dzięki takiej technologii uzyskuje się efekt „wyrastającej z ciała biżuterii”. „Kotwice” wykonane są zazwyczaj z tytanu. Producenci specjalizujący się w tworzeniu implantów mają ograniczone możliwości. Podstawowe elementy konstrukcyjne implantu nie mogą ulec zmianie. Warto zauważyć, że dużą popularnością wśród amatorów implantów cieszą się nakrętki wykonane z kamieni szlachetnych. – Na polskim rynku trudno znaleźć twórców oryginalnych nakrętek na implanty – mówi Mikołaj Gryz. – Moim zdaniem w najbliższym czasie oczekiwania klientów zmuszą twórców do ich stworzenia – dodaje. Rosnąca popularność implantów sprawia, że na polskim rynku pojawia się coraz więcej firm sprowadzających do naszego kraju różnego rodzaju ozdoby, jednak brak na nim producentów gotowych do ich wytworzenia.
Szansa dla nietuzinkowych
Rozwój rynku biżuterii alternatywnej jest szansą dla początkujących na rynku jubilerskim podmiotów gospodarczych na znalezienie niszy. Biżuteria „alternatywna” staje się coraz popularniejsza a na polskim rynku nie ma wyspecjalizowanych sklepów mogących zaspokoić oczekiwania rynku. Osoby chcące kupić ciekawe ozdoby muszą szukać biżuterii przez internet. Właściciele salonów jubilerskich obawiają się wprowadzić do swojego asortymentu biżuterię do warg czy nosa, nie są też zainteresowani zamawianiem implantów biżuteryjnych. Twórcy nie mają w swoich kolekcjach autorskich wzorów biżuterii alternatywnej, gdyż nie wierzą, że znaleźliby się odbiorcy na ich wyroby. – Inwestowanie w nowych odbiorców może przynieść duże zyski – mówi Mikołaj Gryz. – Klienci salonów percingu szukają ciekawych ozdób, które podkreśliłyby ich niekonwencjonalność a należy pamiętać, że są to osoby, które lubią zmiany i eksperymenty, czyli na jednej wizycie w sklepie z ciekawą biżuterią mogłoby się nie skończyć – dodaje.
Rozmowa z Robertem Trzpisem, właścicielem
sklepu z biżuterią alternatywną ARIF COLLECTION.
Polski Jubiler: Jesteście jedną z nielicznych w Polsce firm oferujących biżuterię alternatywną. Skąd wziął się pomysł, aby sprzedawać Polakom artystyczną biżuterię do brwi, warg, czy pępka?
Robert Trzpis: Historia jest zupełnie inna, niż mogłoby się wydawać patrząc na ofertę… Na początku 2008 roku, przemierzając wraz z żoną dzikie wyspy Indonezji natrafiliśmy na wioskę, w której przyjaźni mieszkańcy ręcznie rzeźbili niezwykłe i egzotyczne ozdoby z bawolich rogów. Zauroczeni niespotykanymi liniami, bogactwem wzorów oraz fantazją indonezyjskich artystów postanowiliśmy sprowadzić te wyjątkowe ozdoby do Polski. Tak to się zaczęło. Potem zaczęliśmy rozszerzać ofertę o kolczyki do piercingu, piercing, srebrną biżuterię i wiele wzorów tuneli, bransoletek, czy wisiorki.
Kto jest autorem biżuterii, którą można nabyć w państwa sklepie?
Posiadamy biżuterię zarówno ręcznie rzeźbioną przez indonezyjskich rzemieślników, jak również produkowaną seryjnie. Docelowo chcemy nawiązać współprace z polskimi artystami robiącymi kolczyki/tunele zgodnie z autorskimi projektami na zamówienie.
Pomysłowe, niecodzienne kolczyki, które śmiało można nazwać małymi działami sztuki jubilerskiej, znajdującymi się w państwa kolekcjach zachwycają. Jak udaje się wzbudzać w odbiorcy taki efekt?
Przede wszystkim staramy się, aby nasze kolekcje były oryginalne, niespotykane, a tym samym wyjątkowe. Ważna jest dla nas jak najlepsza jakość produktów. Jednocześnie staramy się jak najlepiej zaprezentować je naszym klientom na stronie internetowej poprzez liczne fotografie oraz konkurencyjne ceny.
Do kogo adresowana jest państwa oferta?
Można by wymienić wiele grup docelowych (alternatywna młodzież, hipisi, artyści, rockmeni itp.) , ale przede wszystkim kierujemy ją do tych, którym się po prostu to podoba. Nie utożsamiamy się z żadną grupą społeczną. Łączymy różne trendy, aby wybór z naszej oferty był bogaty, a każdy znalazł coś w swoim stylu. Nie ukrywamy natomiast, że większość naszych klientów to ludzie do 30 roku życia.
Jak dużym zainteresowaniem cieszy się biżuteria sprzedawana w sklepie Arif?
Cieszy nas, że coraz większym.
W swojej ofercie macie implanty do ciała. Jest to stosunkowo mało popularna w Polsce ozdoba. Skąd wziął się pomysł, aby wprowadzić ten rodzaj biżuterii do swojej oferty?
Oferta implantów jest odpowiedzią na zapotrzebowanie rynku. Oferując szeroką gamę produktów do piercingu, nie sposób pominąć implantów.
Jak dużym zainteresowaniem się one cieszą?
Ozdoby typu surface bar (kuleczki mocowane na podskórnym pręcie), są bardzo popularne, klienci najczęściej noszą je na karku a kobiety coraz częściej między piersiami, czy na brzuchu. Implanty typu dermal anchor (mocowane na płytce pod skórą) mogą być założone w prawie każdej części ciała. Warto zauważyć, że są kupowane coraz częściej, w tym przypadku nie ma tutaj różnicy między kobietami a mężczyznami.
Czy można snuć przypuszczenia, że do Polski dotrze moda na biżuteryjne implanty ciała, która pojawia się na zachodzie Europy?
Patrząc na tendencje, na ilość zamówień oraz styl współczesnej młodzieży, wydaje nam się, że tak.
W państwa sklepie można znaleźć biżuterię – srebrną, złotą i tytanową. Która z nich jest najchętniej kupowana i ile średnio państwa klienci przeznaczają na zakupy?
Największym zainteresowaniem cieszy się biżuteria ze stali nierdzewnej 316L. Tytan G23 polecamy przede wszystkim na pierwsze przekłucie oraz alergikom – ze względu na brak obecności niklu. Bardzo popularnym materiałem – chociaż nie do końca kojarzonym z jubilerstwem jest akryl, z którego proponujemy tzw. rozpychacze oraz tunele. Natomiast nasz sklep rozpoczął od oferty z bawolego rogu oraz kości i te ozdoby wciąż oferujemy dla tradycji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Popularność biżuterii modowej rośnie z sezonu na sezon. Co sprawia, że na polskim rynku pojawia się coraz więcej podmiotów gospodarczych chcących zaspokoić oczekiwania klientów?
Klienci nie chcą przeznaczać na zakupy modnej biżuterii dużych pieniędzy, dlatego też decydują się na wybór ozdób wykonanych z nieszlachetnych materiałów. Modną biżuterię cechuje jej sezonowość, co przekłada się na jej cenę, a także niezwykle często jakość wyrobów.
Popyt zrodził podaż
Stale rosnące ceny metali i kamieni szlachetnych spowodowały, że klienci chętniej zaczęli kupować biżuterię sztuczną. Na polskim rynku pojawiało się wiele punktów sprzedaży biżuterii taniej, która wpisywała się w najnowsze trendy modowe. Nie można zapominać, że zapotrzebowanie Polaków na modne dodatki stale rośnie, co powoduje, że na naszym rynku biżuteryjnym pojawia się coraz więcej miejsc, gdzie można kupić biżuterię sztuczną. – Z biżuterią sztuczną sprawa jest równie skomplikowana jak z terminologią z nią związaną – zauważa Mikołaj Fijałowski, pracownik sklepu Blask, oferującego biżuterię sztuczną. – Z jednej strony mamy do czynienia z niskiej jakości, tanią biżuterią, z drugiej z biżuterią tzw. modową, czyli tą, która tworzona jest pod konkretne oczekiwania klientów, która wpisuje się w modę panującą w danym sezonie – zauważa Fijałkowski.
Zarówno jeden, jak i drugi rodzaj biżuterii sztucznej cieszy się w Polsce dużą popularnością. Nie można zapominać, że o ile biżuteria modowa nieodłącznie związana jest z kolekcjami odzieżowymi, trendami obowiązującymi w danym sezonie, to biżuteria sztuczna, masowo pojawiająca się na polskim rynku, nie niesie ze sobą niemal żadnej wartości. – Klienci sklepów z biżuterią chcą posiadać modne dodatki, aby ożywić, odświeżyć swój wizerunek, podkreślić swoją osobowość, czy po prostu bawić się konwencjami panującymi w modzie – zauważa Mikołaj Fijałowski. – Na sezonowe dodatki nie przeznaczają jednak dużych pieniędzy, gdyż chcą eksperymentować – dodaje. Masowe pojawianie się na polskim rynku taniej, sztucznej biżuterii, importowanej najczęściej z Chin i Tajlandii, powoduje, że rynek ozdób biżuteryjnych zaczyna się już od złotówki, co z kolei sprawia, że klienci nie przywiązują znaczenia do dokonywanych przez siebie zakupów.
Modowa biżuteria
Nie można jednak zapominać, że na polskim rynku jubilerskim można wskazać na pojawianie się niszy, na której usytuowały się firmy biżuteryjne, oferujące klientom tzw. biżuterię modową. Butiki z modnymi ozdobami znajdują się zarówno w galeriach handlowych, jak i w internecie. Klienci zainteresowani kupnem modnych w danym sezonie dodatków mają niezwykle duży wybór, z którego chętnie korzystają. – Uważam, że ludzie są wrażliwi na piękno, a biżuteria modowa to jego odrobina, którą możemy mieć tylko dla siebie. Zarówno kobiety, jak i mężczyźni lubią podążać za obowiązującymi trendami. – mówi Anna Dziubek, dyrektor artystyczny By dziubeka – biżuteria modowa. – Za pomocą biżuterii modowej łatwo zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się z tłumu – dodaje. Klienci sklepów z modnymi dodatkami są zadowoleni z możliwości, jakie otwiera przed nimi rynek.
Kupno modnej biżuterii pozwala na stałe doskonalenie swojego wizerunku i dostosowanie kreacji do panujących w danym sezonie trendów. Nowa bransoletka dodana do zwykłej białej koszuli może nadać zupełnie inny charakter – zauważa Anna Dziubek. – Za pomocą biżuterii modowej łatwo zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się z tłumu – dodaje. Należy zwrócić uwagę, że biżuteria kupowana przez klientów musi wpisywać się w aktualne modowe trendy – mieć odpowiedni kolor i formę. – Biżuteria kupowana w salonach jubilerskich wykonana jest z metali szlachetnych, często inkrustowana kamieniami szlachetnymi, natomiast biżuteria modowa wykonana jest z materiałów takich, jak skórzane rzemienie, metal antyalergiczny, zdarza się, że wykonane są z metali posrebrzanych bądź pozłoconych – mówi Mikołaj Fijałowski. – Dzięki zastosowaniu tańszych materiałów projektanci mogą błyskawicznie reagować na zapotrzebowanie rynku i zmieniającą się modę. Projektanci, tworzący biżuterię modową, uwzględniają niemal każdą zmianę na rynku, a ich kolekcje dopracowane są do najmniejszego szczegółu. – Projektując nowe kolekcje biżuterii modowej By dziubeka, zwracam szczególną uwagę na kolorystykę – mówi Anna Dziubek. – Przykładowo, szalenie modne ostatnio pastele to paleta barw dobra dla osób o ciemnej karnacji. Nie każdy będzie dobrze wyglądał w pastelowym stroju. Ten sam kolor w dodatkach, np. naszyjniku czy kolczykach, funkcjonuje zupełnie inaczej – dodaje.
Biżuteria dla każdego
Warto zauważyć, że biżuterię modową można znaleźć niemal wszędzie. Do sprzedaży wprowadzają ją nawet supermarkety, co sprawia, że firmy konkurujące na tym rynku mają twardy orzech do zgryzienia. Wydaje się jednak, że modna biżuteria wykonana z pomysłem znajduje swoich wiernych zwolenników. Obserwując rynek jubilerski można zauważyć, że na wprowadzenie do swojej oferty biżuterii sztucznej, szczególnie tej sygnowanej logiem projektanta, decydują się salony jubilerskie. – W salonach jubilerskich można znaleźć sztuczną biżuterię modową sygnowaną logo znanych projektantów – Armaniego, Calvina Kleina, czy Dolce & Gabbana. Coraz częściej w salonach jubilerskich pojawia się biżuteria modowa wykonana przez polskich projektantów – By dziubeka, Jo.Li, czy Mej Art, która cieszy się zainteresowaniem klientów, a co za tym idzie – przynosi zysk salonowi jubilerskiemu.
Na polskim rynku jubilerskim firmy oferujące biżuterię sztuczną odnoszą sukces, czego przykładem jest marka Lilou. – Należy pamiętać, że biżuteria sztuczna to już nie tylko tanie, masowe ozdoby, ale także moda – zauważa Mikołaj Fijałkowski. – Jest to biżuteria, której posiadanie może świadczyć o statusie majątkowym posiadacza, co sprawia, że właściciele salonów jubilerskich znacznie chętniej niż jeszcze kilka lat temu decydują się na wprowadzenie biżuterii wykonanej z materiałów nieszlachetnych do swoich salonów jubilerskich – dodaje. Właściciele salonów jubilerskich coraz częściej biorą pod rozwagę możliwość wprowadzenia do swojego asortymentu biżuterii modowej, licząc na zwiększenie swoich zysków. Jednakowoż warto zauważyć, że na rynku pojawia się coraz więcej wyspecjalizowanych butików, w których można kupić biżuterię sztuczną. Polski rynek jubilerski ewoluuje, pojawiają się na nim nowe podmioty gospodarcze, które starają się spełnić wszystkie oczekiwania klientów, dostosowując swoją ofertę do oczekiwań nawet najbardziej wymagających klientów.
Wydaje
się, że cena złota ukształtowała się na stałym poziomie
i wynosi nieco ponad 1700 dolarów za uncję. Od paru miesięcy
złoto jest droższe od platyny, której cena wynosi 1680 dolarów
za uncję. Dla wielu uczestników rynku wydawało się niemożliwe, aby
cena złota przekroczyła cenę jeszcze do niedawna najdroższego metalu
szlachetnego na świecie, platyny.
Kryzys finansowy spowodował, że na rynku metali
szlachetnym nastąpiły wielkie zmiany. Stale rosnące
ceny złota przełożyły się na zmiany wartości innych
metali szlachetnych. Cena srebra zaczęła dynamicznie
rosnąć, cena platyny zaczęła spadać, duży wzrost
można odnotować także na rynku palladu.
Korelacja pomiędzy metalami szlachetnymi
Zmiany na rynku finansowym spowodowały, że inwestorzy zaczęli
lokować swoje pieniądze na rynku metali i kamieni szlachetnych.
Ich decyzje bezpośrednio przełożyły się na wzrosty cen na rynku
metali szlachetnych. – Wydaje się, że sytuacja jest już opanowana
i w najbliższym czasie nie powinny dokonywać się większe zmiany
na rynku metali szlachetnych – mówi Marek Nowotnik, ekonomista.
– Jednak jeśli chodzi o przepływ pieniędzy inwestorów,
to niczego nie można być nigdy pewnym – dodaje. Niemal od
początku roku 2009 cena złota stale rosła, aż w połowie ubiegłego
roku osiągnęła wartość najwyższą ponad 1900 dolarów za uncję,
a następnie jego cena zaczęła się obniżać. Podobną sytuację
możemy zaobserwować na rynku platyny. – Najwyższą wartość
platyna uzyskała w marcu 2008 roku, kiedy jej cena wynosiła
ponad 2200 dolarów za uncję – mówi Marek Nowotnik. – Od
tego czasu ceny platyny spadały aż osiągnęły wartość około 1700
dolarów za uncję – dodaje. Analitycy zauważają korelację, jaka
zachodzi na rynku metali szlachetnych – jeśli obserwujemy zmiany
na rynku złota możemy być pewni, że cena innych metali
szlachetnych również będzie ulegała zmianie, najczęściej rosła.
Taka sytuacja nie powinna dziwić, gdyż złoto wykorzystywane jest
nie tylko do produkcji biżuterii, ale także w innych dziedzinach
gospodarki.
Popyt na złoto w 2011
Światowa Rada Złota (World Gold Council) opublikowała raport,
z którego wynika, że wpływ na ceny metali szlachetnych miały
preferencje konsumentów. Z raportu wynika, że zarówno segment
złotej biżuterii, jak i złoto inwestycyjne radziły sobie w ubiegłym
roku niezwykle dobrze, szczególnie biorąc pod uwagę niemal
dwukrotny wzrost cen złota. Największym zapotrzebowaniem
biżuteria ze złota cieszyła się w Azji Wschodniej, Indiach oraz na
Bliskim Wschodzie, sprzedało się tam aż 65 proc. całej produkcji
złotej biżuterii. Warto zauważyć, że aż 50 proc. zeszłorocznego
rynku konsumenckiego na złotą biżuterię należało do Indii, Chin,
Hong Kongu, Tajwanu, USA i Turcji. Dużym zainteresowaniem
cieszyło się złoto inwestycyjne – popyt na nie wzrósł w ciągu
ostatnich pięciu lat aż o 534 proc. W 2011 rynek złota inwestycyjnego
osiągnął wartość 82,9 miliarda dolarów. Można spodziewać
się, że w 2012 złoto inwestycyjne również będzie chętnie kupowane
przez inwestorów. Należy bowiem pamiętać, że wzrost cen
złota stał się siłą napędową popytu na złoto inwestycyjne, gdyż
okazało się ono nie tylko stabilną lokatą, ale także umożliwiło
zwielokrotnienie majątku. Warto zauważyć, że 12 proc. wydobytego w zeszłym roku
surowca znalazło swoje
zastosowanie w technologii.
Złoto wykorzystane
jest do produkcji elementów
elektronicznych,
przemysłowych, medycznych
i stomatologicznych.
Pamiętać należy,
że około 18 proc. rocznego
wydobycie złota
zostało przeznaczone na
potrzeby banków centralnych
i organizacji
międzynarodowych,
takich jak Międzynarodowy
Fundusz
Walutowy. Rządy
poszczególnych państw
przeznaczają około 15
proc. swoich rezerw
finansowych na zakup
złota. Szacuje się, że
w krajach Europy
Zachodniej i USA rządy
posiadają ponad 40 proc.
rezerw w złocie, w dużej
mierze jako dziedzictwo.
Złoto
w biżuterii
W zeszłym roku do produkcji
biżuterii wykorzystano
1. 962,9 tony złota,
co stanowiło aż 50,5
proc. całego wydobycia
złota. W zeszłym roku
wartość sprzedaży złotej
biżuterii na całym świecie
według danych opublikowanych
przez
Światową Radę Złota
wynosiła 99,2 miliardy
dolarów. Większość
transakcji dokonana
została w Indiach.
Mieszkańcy Indii w 2011
roku wykupili niemal 30
proc. całej światowej produkcji złotej biżuterii. Duży udział w rynku
miały także zakupy dokonane przez Chińczyków, gdzie nawet
mimo kryzysu nie była zauważalna tendencja spadkowa i sprzedaż
złotej biżuterii dokonywana była na podobnym poziomie jak przed
kryzysem finansowym. Z raportu opublikowanego przez Światową
Radę Złota wynika, że popyt na biżuterię rośnie wprost proporcjonalnie
do obniżenia ceny biżuterii ze złota. Im cena biżuterii
przystępniejsza tym większe nią zainteresowanie wśród konsumentów.
Stale rosnące ceny złota, wypłynęły na wartość biżuterii,
jednak uważa się, że sprzedaż biżuterii wykonanej ze złota będzie
rosła, gdyż ceny metalu będą się stabilizowały.
Marta Andrzejczak
Analitycy podkreślają, że wzrost cen złota wymusza
na rynku także wzrost cen srebra. Oba kruszce działają
na siebie jak naczynia połączone. W momencie wzrostu
sprzedaży złotej biżuterii niemal automatycznie wzrasta
cena srebrnej, gdyż to właśnie ona zaczyna cieszyć się
większym zainteresowaniem kupujących.
Nie można zapominać, że wraz
ze wzrostem cen złota, którego
cena wynosi nieco
ponad 1725 dolarów za
uncję, na rynku biżuteryjnym
pojawiają się wyroby tworzone z połączenia
złota i srebra. Proces ten doprowadził do
sytuacji, kiedy za uncję srebra trzeba zapłacić
już 34 dolary. Odnotowania godnym wydaje
się fakt, że najmniejsze wahania na rynku
metali szlachetnych odnotowuje się na rynku
platyny, której cena wydaje się być ustabilizowana
na wysokości 1605 dolarów za uncję.
Inwestycja w srebro
Analitycy finansowi uważają, że prognozowanie
cen złota i srebra w najbliższych miesiącach
wydaje się być bezcelowe. Jakiekolwiek bowiem
wahnięcia na rynku powodują dynamiczny
wzrost ceny złota, która oddziałuje w sposób
bezpośredni na cenę srebra. I mimo że wartość
jednej uncji złota wynosi pięćdziesiąt razy
więcej niż ceny srebra, nie można założyć, że
różnice te nie będą się zmieniać. Co oczywiście
nie zmienia faktu, że cena srebra może
w najbliższym czasie znacznie wzrosnąć.
Specjaliści z platformy wymiany BullionVault,
na której w ciągu 12 miesięcy dokonano
transakcji kupna i sprzedaży fizycznego złota
i srebra o łącznej wartości 1,57 miliarda funtów,
opublikowali raport z którego wynika, że klienci
BullionVault zwiększyli swoje zasoby srebra
o 175 proc. do masy 244,8 ton. Co oznacza,
że znacznie chętniej niż jeszcze w ubiegłych
latach dokonuje się inwestycji w srebro. A to
bezpośrednio przekłada się na jego cenę. Warto
zauważyć, że coraz więcej osób decyduje się
na zakup srebra, traktując je jako lokatę kapitału.
Srebro podobnie jak złoto znalazło się
w sferze zainteresowania osób chcących
pomnożyć swoje środki finansowe.
Popularności
tej formie inwestycji dodaje fakt, że osoby, które
zainwestowały w srebro znacznie zarobiły na
swojej lokacie. Inwestycji w srebro można
dokonywać na różnych polach. Jednym z popularniejszych
jest zakup sztabek srebra. Na światowych rynkach można zauważyć wzrost
zainteresowania tego typu inwestycją. W przypadku
lokowania środków finansowych nie
można pominąć także kupna srebrnych monet.
Monety kolekcjonerskie uważane są za inwestycję,
która może przynieść znaczne zyski,
z dwóch względów: po pierwsze ludzie decydując
się na to rozwiązanie inwestują w srebro,
z drugiej – monety te zazwyczaj mają wartość
numizmatyczną, która może przynieść pomnożenie
kapitału początkowego. Nie można
jednak zapominać, że rynek numizmatyczny
nie opiera się na srebrze a wartościowsze zawsze
pozostaną monety złote. Analitycy podkreślają,
że wpływ na taki stan rzeczy ma fakt, że ponad
40 proc. nakładów srebra wykorzystywanych
jest w przemyśle. Przy tym nie można zapominać,
że rynek srebra jest rynkiem dość małym.
Szacuje się, że roczny popyt na ten metal
wynosi w całej gospodarce światowej niemal
800 milionów uncji. I stale rośnie. Srebro
bowiem wykorzystywane jest w produkcji
laptopów czy telefonów komórkowych, na które
popyt wśród konsumentów stale rośnie.
Warto
wspomnieć, że popyt przemysłowy na złoto
wynosi tylko 10-15 proc. rocznego światowego
popytu. Szacuje się, że obecnie na światowych
rynkach znajduje się nieco ponad 400 mln uncji
srebra i 2 biliony uncji złota. Osoby chcące
inwestować w srebro decydują się także na
nabycie tzw. „srebrnych papierów”, czyli certyfikatów.
Ich posiadacze przeznaczają swoje
środki finansowe na srebro, które znajduje się
w banku bądź mennicy. Posiadacz certyfikatu
nie płaci za przechowywanie srebra i może
w dowolnym momencie zadysponować swoim
majątkiem. Jednak jakakolwiek niekorzystna
zmiana na rynku metali szlachetnych może
spowodować, że posiadacz certyfikatu stanie
się posiadacze bezwartościowego papieru.
Wiadomości
dla rynku jubilerskiego
Rosnące zainteresowanie inwestorów srebrem
oraz szerokie wykorzystanie srebra w przemyśle
powoduje, że rynek jubilerski boleśnie
odczuwa wzrost ceny tego surowca. Na
światowym rynku jubilerskim znajduje się
coraz mniej tego szeroko wykorzystywanego
w jubilerstwie metalu, co bezpośrednio podwyższa
koszty wykonania biżuterii. Na potrzeby
jubilerskie rocznie przeznaczane jest około
170 milionów uncji. Jednak taka ilość srebra
nie w pełni zaspokaja zapotrzebowanie branży,
gdyż sprzedaż biżuterii srebrnej wzrasta.
Coraz więcej twórców biżuterii zainteresowanych
jest kupnem tego metalu. Stale rosnące
ceny wszystkich metali szlachetnych spowodowały,
że klienci salonów jubilerskich na
całym świecie decydują się na zakup srebrnej
biżuterii. Również w Polsce biżuteria wykonana
ze srebra sprzedaje się najlepiej. Klienci
coraz częściej decydują się na zakup biżuterii
autorskiej czy kolekcji biżuterii wykonanej
z tego kruszca. Biżuteria wykonana ze srebra
jest znacznie tańsza niż biżuteria ze złota czy
platyny. Jednak stale rosnące ceny srebra mogą
spowodować, że w polskich salonach jubilerskich
spadnie sprzedaż biżuterii z niej wykonanej.
Nie można zapominać, że dla polskich
klientów podstawowym czynnikiem wpływającym
na zakup jest wciąż cena produktu.
Marta Andrzejczak
Pisząc artykuł opierałam się na raporcie
Petera Krautha opublikowanego w Money
Morning i raportów opublikowanych przez
Silver Institute
W centrach handlowych
można znaleźć niemal
wszystko. Nie dziwi
więc fakt, że coraz
więcej salonów jubilerskich
otwiera swoje sklepy właśnie w galeriach
handlowych. Właściciele salonów
usytuowanych poza centrami handlowymi
postawili na podniesienie jakości usług
świadczonych w swoich sklepach oraz spersonalizowali
ofertę kierowaną do klientów.
WALKA Z DUŻYMI SKLEPAMI
Właściciele salonów jubilerskich, którzy nie
zdecydowali się na przeniesienie swojej
działalności do galerii handlowej, zostali
zmuszeni do podjęcia dynamicznej walki
o klientów. Jednym z pomysłów na przyciągnięcie
klientów do salonów jubilerskich było
poszerzenie swojej oferty. – Właściciele
salonów jubilerskich postawili na pozyskanie
nowych klientów oferując im oryginalną
biżuterię – mówi Bogdan Wyżykiewicz,
jubiler. – W tym celu postanowili nawiązać
współpracę z artystami, którzy sprzedają
autorskie kolekcje biżuterii w salonach jubilerskich
– dodaje. Biżuteria autorska znajduje
z roku na rok nowych odbiorców, którzy
oczekują, że kosztowności będą podkreślać
niepowtarzalny styl i cechy osobowości osoby
ją noszącej. – Biżuterię autorską kupują osoby,
które z jednej strony stawiają na oryginalność
danej ozdoby, z drugiej zależy im na podkreśleniu
swojej osobowości – uważa Bogdan
Wyżykiewicz. – Właściciele salonów jubilerskich,
którzy wprowadzają do swoich sklepów
nowy asortyment, mogą liczyć na pojawianie
się w nich klientów spragnionych nowości
– dodaje. Warto zauważyć, że pragnąc przyciągnąć
nowych klientów jubilerzy wprowadzili
do salonów nie tylko nowy asortyment,
ale także usługi, z których mogą korzystać
klienci. Największą popularnością wśród
klientów cieszy się możliwość „samodzielnego”
projektowania biżuterii. – Dzięki zakupowi
specjalistycznych programów komputerowych
przeznaczonych do profesjonalnego
tworzenia biżuterii klienci mają możliwość
uczestniczenia w procesie projektowania –
mówi Bogdan Wyżykiewicz. – Najczęściej
z tego rodzaju usług korzystają pary, które
zamierzają się pobrać i u jubilera pragną
zamówić „swoje” obrączki, czy stworzyć
„własny” pierścionek
zaręczynowy – dodaje.
Właściciele salonów
jubilerskich stawiają na
spersonalizowanie swojej
oferty i tym pozyskują
największą liczbę
nowych klientów.
Potrzeby klientów traktowane
są indywidualnie
a oferta danego
salonu zostaje dostosowana
do aktualnych
potrzeb osób, które
pojawiają się w danym
sklepie. – Właściciele
tradycyjnych salonów
jubilerskich próbują stworzyć w swoich sklepach
magiczny klimat, aby klienci czuli się
w nim wyjątkowo – uważa Bogdan
Wyżykiewicz. – Jubilerzy starają się dostosować
swoją ofertę do indywidualnych potrzeb
danych klientów, oferować im biżuterię
„skrojoną na miarę” – dodaje. Wartym
zauważenia pozostaje fakt, że w większości
salonów jubilerskich można znaleźć biżuterię
niemal w każdym segmencie cenowym.
Właściciele sklepów starają się, aby każdy
mógł znaleźć w ich salonach produkt, na który
może sobie pozwolić.
GWARANCJA JAKOŚCI USŁUG
Właściciele salonów jubilerskich stawiają także
na nawiązanie bezpośredniego kontaktu
z klientem. Starają się wytworzyć więź pomiędzy
sklepem a klientem. W tym celu wykorzystują
niemal wszystkie istniejące narzędzia
marketingowe, które umożliwiają „przywiązanie”
klienta do danej marki. Jednym
z najczęściej stosowanych sposobów jest
oferowanie zniżek czy podarunków, które
można uzyskać po dokonaniu zakupów
w danym sklepie. – Właściciele salonów
jubilerskich coraz częściej decydują się na
przekazywanie klientom bonusowych podarunków
– mówi Bogdan Wyżykiewicz. –
Często do zakupu pierścionka dodawane są
kolczyki czy zawieszki. Taka forma promocji
ma na celu podkreślenie wyjątkowości zarówno
danego salonu jubilerskiego, jak i klienta, który znacznie częściej będzie korzystał z jego
usług – dodaje. Coraz częściej zdarza się
także, że właściciele salonów jubilerskich dają
klientom wieczną gwarancję na produkty,
które sprzedają. – Gwarantując klientowi
wysoką jakość sprzedawanej biżuterii właściciel
salonu jubilerskiego może tylko zyskać
– uważa Bogdan Wyżykiewicz. – Dzięki takim
zabiegom budowane jest zaufanie do danego
sklepu. Powszechnie wiadomo, że zaufanie
w przypadku zakupów u jubilera jest
jednym z podstawowych warunków sprzedaży
– dodaje.
MAGICZNE MIEJSCE W SIECI
Część właścicieli tradycyjnych salonów
jubilerskich decyduje się także za zaoferowanie
swojej biżuterii w sklepach internetowych.
Otwierając sklep w wirtualnej
przestrzeni starają się zaprezentować potencjalnym
klientom niecodzienność swojej
biżuterii, która wyróżnia się na tle konkurencji.
– Sklepy z biżuterią w sieci pojawiają
się coraz częściej – uważa Bogdan
Wyżykiewicz. – Największą szansę na odniesienie
sukcesu mają te z nich, których
oferta różni się od proponowanej na masową
skalę biżuterii – zarówno wzornictwem
jak i ceną – dodaje. Nie można zapominać,
że właściciele salonów jubilerskich wykorzystują
stworzony przez siebie sklep internetowy
jako reklamę. Sklep internetowy
pozwala bowiem na pozyskiwanie nowych
klientów, którzy nie ruszając się sprzed
komputera mogą obejrzeć interesującą ich
biżuterię. Warto zauważyć, że właściciele
salonów jubilerskich tworzą niekonwencjonalne
strony internetowe, na których poza
biżuterią na sprzedaż, można znaleźć porady
dotyczące konserwacji biżuterii, podstawowe
wiadomości na temat metali szlachetnych.
– Jubilerzy za pośrednictwem swoich
stron internetowych nie tylko informują
swoich klientów, ale także wymieniają z nimi
informacje na temat biżuterii czy nowoczesnego
wzornictwa – mówi Bogdan
Wyżykiewicz. – Niektórzy decydują się na
prowadzenie bloga. Wszystkie te zabiegi
mają za zadanie nawiązanie kontaktu
z potencjalnym klientem i sprawienie, aby
zainteresował się on oferowaną biżuterią
– dodaje. Nowoczesnym narzędziem, z którego
coraz częściej korzystają właściciele
tradycyjnych salonów jubilerskich, są także
portale społecznościowe, szczególnie facebook.
Coraz większa liczba sklepów z biżuterią
istniejących w sieci, ma swój profil na portalu
społecznościowym. Dzięki temu rozwiązaniu
łatwiej bowiem dotrzeć do potencjalnych
klientów czy utrzymać kontakt ze
stałymi klientami. Osoby bowiem korzystające
z usług danego sklepu są na bieżąco
informowane o pojawiających się w sklepie
nowościach i warunkach zakupu biżuterii.
MAŁY MOŻE LEPIEJ
Duże salony jubilerskie zlokalizowane w centrach
handlowych oferują klientom najmodniejsze
modele biżuterii, jednak nie są
w stanie zaspokoić potrzeb wszystkich klientów.
Tradycyjne salony jubilerskie, dzięki
aktywniej walce o klienta, zachowują swój
niepowtarzalny charakter. Większość z nich
kieruje swoją ofertę pod konkretne oczekiwania
klientów. Właściciele salonów jubilerskich
wychodząc naprzeciw oczekiwaniom
tworzą na polskim rynku jubilerskim magiczne
miejsca, w których nie tylko prowadzone
są transakcje handlowe, ale także nawiązywana
jest z klientami bezpośrednia więź.
Indywidualnie skonstruowana oferta sprawia,
że właściciele tradycyjnych salonów jubilerskich
nie mają powodów do obaw, gdyż ich
działania przynoszą efekty. Mimo że wielu
klientów decyduje się na zakup biżuterii
w markowych salonach jubilerskich zlokalizowanych
w centrach handlowych to znaczna
część naszego społeczeństwa preferuje
miejsca, gdzie czują się dobrze i bezpiecznie,
i gdzie w rodzinnej atmosferze mogą dokonać
zakupu biżuterii, która towarzyszyć im będzie
przez długie lata.
Jeszcze do niedawna wielu klientów salonów jubilerskich decydowało się na zakup wyrobów jubilerskich. Decydowali się na srebrne świeczniki, cukiernice, grzechotki, łyżeczki, platery czy mleczniki. Ostatnio jednak można zaobserwować zmniejszone zainteresowanie tego typu przedmiotami.
Właściciele salonów jubilerskich starają się jednak zaoferować klientom najmodniejsze srebrne i pozłacane przedmioty, które ponownie stałyby się popularnym prezentem kupowanym przez klientów salonów jubilerskich.
Srebrne przedmioty
Właściciele salonów jubilerskich starają się zachęcać klientów do zakupów wartościowych przedmiotów jubilerskich. Zależy im na wypromowaniu srebrnych wyrobów jubilerskich, które ofiarowywane bywały z okazji najważniejszych okazji. – Jeszcze kilka lat temu srebrne cukiernice czy świeczniki sprzedawały się bardzo dobrze – mówi Wacław Mikołajewski, złotnik – jubiler, właściciel zakładu jubilerskiego w Warszawie. – Teraz klienci rzadko decydują się na zakup ekskluzywnych prezentów – dodaje. Większość właścicieli salonów jubilerskich podkreśla, że klienci przywiązują ogromną wagę do ceny danego produktu a przedmioty jubilerskie wykonane ze srebra są przedmiotami drogimi. – Wraz ze wzrostem ceny srebra spadło zainteresowanie przedmiotami jubilerskimi. Obecnie mogą pozwolić sobie na nie jedynie najbogatsi – mówi Wacław Mikołajewski. – Biżuteria wykonana z tego metalu cieszy się znacznie większym zainteresowaniem klientów – dodaje. W asortymencie salonów jubilerskich można znaleźć srebrne i posrebrzane sztućce, ale także talerze czy dzbanki. – Na sprzedaż przedmiotów jubilerskich nie mogą narzekać właściciele sklepów zlokalizowanych w pobliżu szlaków turystycznych – uważa Wacław Mikołajewski. – Ten rodzaj wyrobów jubilerskich chętnie kupowany jest przez zagranicznych turystów i staje się idealną pamiątką z Polski – dodaje.
Pozłacane smoczki
W sklepach z wyrobami jubilerskimi można znaleźć wiele przedmiotów, które mogą stać się doskonałym prezentem. Do niedawna modne stawały się ozdobne często srebrne bądź złocone ramki do zdjęć, jednak teraz klienci nie decydują się na nich zakup. Z całą pewnością wpływ na taki stan rzeczy ma ich cena. Cena bowiem ramki do zdjęcia wynosić może nawet tysiąc złotych a biorąc pod uwagę możliwości nabywcze Polaków ta cena wydaje się być dla nich wygórowana. – Wśród klientów można zaobserwować rosnące zainteresowanie srebrnymi i pozłacanymi smoczkami i grzechotkami dla dziecka – uważa Wacław Mikołajewski. – Koszt smoczka waha się od 250 do 500 złotych i można powiedzieć, że cieszy się sporym zainteresowaniem wśród klientów – dodaje. Jednocześnie właściciele salonów jubilerskich podkreślają, że dobrze sprzedają się szklane misy, cukiernice i inne przedmioty dekoracyjne ozdobione bursztynem. – Cukiernice z bursztynem wykonana ze srebra były swego czasu jednym z najlepiej sprzedających się przedmiotów jubilerskich, ostatnio jednak znacznie częściej klienci decydują się na połączenia bursztynu ze szkłem – mówi Wacław Mikołajewski. Warto zauważyć, że na rynku wyrobów jubilerskich pojawia się coraz więcej przedmiotów wykonanych ze szkła i bursztynu bądź szkła i srebra. – Lekkość formy oraz niecodzienny design sprawiają, że przedmioty jubilerskie wykonane ze szkła z sezonu na sezon cieszą się coraz większym zainteresowaniem kupujących – mówi Wacław Mikołajewski.
Przedmioty na rynku wtórnym
Na brak klientów nie mogą narzekać osoby oferujące klientom przedmioty wykonane z metali szlachetnych, które znalazły się na rynku wtórnym. Zabytkowe cukiernice, platyny, sztućce, kieliszki czy kielichy znajdują duże grono swoich entuzjastów. – W czasie kryzysu klienci chcą inwestować swoje oszczędności w dzieła sztuki jubilerskiej a jednym z ich form są „zabytkowe” przedmioty jubilerskie – mówi Wacław Mikołajewski. Warto zauważyć, że na rynku pojawiają się nowe podmioty gospodarcze, których podstawą działalności jest sprzedaż używanych przedmiotów jubilerskich. Nie można wykluczyć, że w najbliższym czasie rynek ten będzie się rozwijał.
Nieodłączną częścią działalności przedsiębiorstw są zakupy surowców, materiałów
i towarów a następnie sprzedaż produktów w kraju lub ich eksport za granicę.
Istotną rolę w procesie wymiany handlowej z zagranicznym kontrahentem odgrywa
zapewnienie odpowiednich źródeł finansowania oraz przeprowadzenie transakcji
zakupu i sprzedaży w bezpieczny sposób. Wraz z rosnącą liczbą transakcji handlowych
na rynkach międzynarodowych wzrasta zainteresowanie produktami i usługami
bankowymi, które umożliwiają sprawne i bezpieczne rozliczenia.
Rozwiązania oferowane przez
banki służą nie tylko zabezpieczeniu
transakcji i praw klientów
ale również poprawie
efektywności finansowej
przedsiębiorstwa. Szeroka paleta dostępnych
produktów finansujących transakcje
handlowe sprawia, że każda firma, zarówno
dostawca – eksporter, jaki i odbiorca –
importer, znajdzie dla siebie korzystne
rozwiązanie.
Najprostszą formą pomocy ze strony banku
jest udzielenie kredytu, dla każdej ze stron
transakcji nieco innego, w zależności od
tego czy jest to produkt oferowany dostawcy
czy nabywcy.
Kredyt – zaliczka
Jest to kredyt przeznaczony dla tych firm,
które za dostarczone przez siebie produkty
czy usługi wystawiają swoim kontrahentom
faktury handlowe z odroczonym
terminem płatności. Taki kredyt
umożliwia natychmiastowe uruchomienie
„zamrożonych” u odbiorcy środków
finansowych poprzez zaliczkowe finansowanie
należności. Kredytobiorca może
otrzymać zaliczkę do 80 proc. kwoty
faktury przed terminem płatności wynikającym
z warunków transakcji. Spłata
kredytu następuje w wyniku wpływu na
rachunek firmy środków z tytułu zapłaty
faktury przez kontrahenta. Dodatkowo
niektóre banki stosują wydłużenie okresu
oczekiwania na płatność z tytułu faktury
i za ten okres oczekiwania nie są naliczane
odsetki karne. W takim przypadku
firma korzystająca z takiego kredytu
ponosi koszty odsetkowe za faktycznie
wykorzystany okres finansowania.
Podstawowe korzyści dla firmy korzystającej
z tej formy finansowania transakcji
handlowych to możliwość uzyskania
szybkiej zapłaty za wykonane usługi lub
dostarczone produkty i elastyczne zarządzanie
płynnością finansową.
Kredyt dla nabywcy
Jest to produkt skierowany do firm-eksporterów,
które prowadzą transakcje z partnerami z rynków
o podwyższonym ryzyku. Środki takiego
kredytu wypłacane są eksporterowi z tytułu
zrealizowanych dostaw ale zobowiązanym do
spłaty tego kredytu jest importer. W związku
z tym firma eksportująca nie ponosi ryzyka
wynikającego z ewentualnej niewypłacalności
firmy importera. Dodatkowo kredt taki może
być ubezpieczony w Korporacji Ubezpieczeń
kredytów Eksportowych (KUKE SA).
Dyskonto weksli
Dyskonto weksli przeznaczone jest dla tych
firm, które rozliczają się ze swoimi kontrahentami za pomocą weksli wystawianych
z odroczonym terminem płatności. Dyskonto
weksli polega na nabywaniu przez bank
weksli przed terminem ich płatności oraz
na wypłacie kwoty, na którą opiewa weksel
z potrąceniem odsetek dyskontowych.
Podawca weksla otrzymuje środki zaraz po
przedstawieniu weksla do dyskonta
w banku, a spłaty weksla do banku dokonuje
dłużnik wekslowy. Do dyskonta przyjmowane
są zarówno weksle krajowe jak
i zagraniczne pochodzące z obrotu gospodarczego,
których termin płatności upływa
nie później niż w terminach określonych
umowami handlowymi, w związku z którymi
został wystawiony weksel. Dyskonto
weksli może odbywać się w formie doraźnej
transakcji lub też w formie linii dyskontowej,
czyli tzw. kredytu dyskontowego.
I w tym przypadku, podobnie jak przy
kredycie, podstawową korzyścią dla firmy
dostawcy jest wcześniejsze otrzymanie
zapłaty za towary czy usługi niż to wynika
z terminu płatności weksla ale bez dodatkowych
kosztów związanych z pozyskaniem
kredyty bankowego.
Poręczenie wekslowe (awal)
Jest to zobowiązanie banku do zapłaty
całości lub części sumy wekslowej, gdy firma
za którą bank udzielił poręczenia nie zapłaciła
za weksel. Poręczenie wekslowe
powstaje w wyniku umieszczenia na wekslu
słowa „poręczam” lub innego zwrotu
równoznacznego oraz złożeniu podpisów
w imieniu banku. Udzielając takiego poręczenia
bank może wskazać kwotę, do
wysokości której poręcza. Jeśli brakuje
oznaczenia kwoty poręczenia wówczas jest
to poręczenie udzielone od całej sumy
wekslowej. Dla eksportera takie poręczenie
wekslowe zabezpiecza przed ryzykiem
braku zapłaty i pozwala łatwo dochodzić
roszczeń. Importerowi zaś ułatwia wejście
na rynek, zwłaszcza nowym firmom do
czasu ich uwiarygodnienia, umożliwia
negocjowanie korzystniejszych warunków
kontraktu, takich jak warunki płatności,
cena czy terminy dostaw.
Gwarancje w obrocie
zagranicznym
Gwarancja jest pisemnym zobowiązaniem
banku, że zaspokoi otrzymującego gwarancję
beneficjenta w przypadku gdyby kontrahent
nie wypełnił swoich zobowiązań
umownych. W treści gwarancji określa się
kwotę lub górną granicę kwoty, do wysokości
której może nastąpić wypłata z gwarancji.
Bank może udzielić różnych gwarancji,
w zależności od rodzaju zobowiązania
klienta z tytułu zawartej umowy. Może
to być gwarancja przetargowa, zwrotu
zaliczki, spłaty kredytu, otwarcia akredytywy,
zapłaty rat leasingowych itp. Gwarancja
bankowa zapewnia firmie korzystającej
z niej większą swobodę działania. Zwykło
się uważać, że firmy legitymujące się gwarancjami
bankowymi mogą negocjować
bardziej korzystne dla siebie warunki kontraktu
gdyż współpraca z nimi nie jest
obarczona ryzykiem. Importer z gwarancją
bankową może wynegocjować sprzyjające
warunki płatności i cenę a eksporterowi
łatwiej wynegocjować żądane terminy
dostawy czy zaliczkową formę płatności.
Inkaso
Inkaso polega na złożeniu przez dostawcę
polecenia w swoim banku, by pobierał
należności od odbiorcy. Z inkasa korzystają
firmy mające zaufanie do swoich partnerów
handlowych, oraz gdy nie istnieją
obawy, że kupujący odmówi odbioru towaru
lub zapłaty za niego.
Przedmiotem inkasa mogą być dokumenty
handlowe (faktury, świadectwo pochodzenia,
dokumenty transportowe, dokumenty
ubezpieczeniowe itd.) i finansowe (weksle).
Zaletą korzystania z tej formy finansowania
transakcji handlowych są stosunkowo niskie
koszty obsługi w porównaniu z innymi
operacjami dokumentowymi a także stosowanie
ujednoliconych międzynarodowych
reguł dotyczących inkas. Powoduje
to, że inkaso należy do najbardziej rozpowszechnionych
form płatności w obrocie
handlowym.
Akredytywa
Jest to rozliczenie bezgotówkowe pomiędzy
firmami, stosowane dla transakcji handlowych
zarówno w obrocie zagranicznym jak
i krajowym. Stosuje się ją zwykle gdy zostają
nawiązane stosunki handlowe z nowymi
partnerami lub na nowych rynkach i kontrahenci
nie kontaktują się bezpośrednio,
lub gdy istnieją obawy, że którakolwiek ze
stron nie wywiąże się ze swoich zobowiązań.
Wykorzystywana jest również wtedy
gdy sytuacja polityczna, ekonomiczna
i prawna kraju kupującego jest nieustabilizowana,
co może mieć niekorzystny wpływ
na przebieg transakcji. Bank otwiera akredytywę
na polecenie zleceniodawcy i zobowiązuje
się tym samym do zapłacenia lub
zabezpieczenia zapłaty beneficjentowi, jeśli
spełni on określone w umowie warunki
i w terminie przedstawi potwierdzające to
dokumenty. W tym celu wyodrębnia na
jego rachunku określoną kwotę lub udziela
mu kredytu. Sprzedający przedstawia
odpowiednie dokumenty w banku pośredniczącym,
który zostaje upoważniony do
stwierdzenia zgodności dokumentów
z warunkami akredytywy.
Bank otwierający
przekazuje środki pieniężne z rachunku
importera do banku pośredniczącego, który
wypłaca je eksporterowi po spełnieniu przez
niego warunków umowy. Akredytywa daje
korzyści obu stronom transakcji. Sprzedający
ma gwarancję otrzymania zapłaty, ponieważ
zobowiązanie do zapłaty przejmuje bank,
a to wyklucza ryzyko odmowy odbioru
towaru przez kupującego lub odbioru
towaru bez zapłaty lub opóźnienia płatności.
Kupujący natomiast ma pewność, że
bank nie zapłaci sprzedającemu dopóki ten
nie przedstawi dokumentów zgodnych
z warunkami akredytywy. Obie strony mają
zatem pewność rzetelnego rozliczenia
transakcji.
Często słyszy się stwierdzenie, że złoto jest pewną inwestycją na niepewny czas. Takim mianem można określić obecną sytuację gospodarczą. Z każdym dniem maleją szanse na uratowanie Grecji przed bankructwem, a obawa przed zbliżającą się kolejną falą kryzysu powoduje panikę na światowych giełdach.
Biżuteria zaprojektowana
przez Dallaro
Tendencja obserwowana na rynku złota po raz kolejny potwierdza regułę, że w trudnych czasach naturalnym zjawiskiem jest zwrot w stronę szlachetnego kruszcu.
Bezpieczna lokata
Złoto jest odporne na zawirowania rynkowe i inflację. Z tego względu może służyć jako doskonałe zabezpieczenie przed spadkiem wartości posiadanych środków. Złoto ma tę ciekawą właściwość, że w długim okresie charakteryzuje się mniej więcej stałą siłą nabywczą. Jest to cecha nieosiągalna dla jakiejkolwiek papierowej waluty. Dzieje się tak, ponieważ banki centralne za przyzwoleniem władz monetarnych danego kraju mogą zwiększać podaż papierowego pieniądza o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent. Podczas gdy podaż złota może zwiększyć się tylko poprzez wykopanie go spod ziemi. Tymczasem roczne wydobycie od wielu lat nie przekracza 2,5 tysiąca ton. Szacuje się, że łączne zasoby złota jakimi dysponuje ludzkość (banki, firmy, muzea, osoby prywatne) to około 150 tysięcy ton. A to oznacza, że podaż złota przyrasta w tempie 1,7 proc. rocznie. Nie ma na świecie takiej waluty, która w bardzo długim okresie mogłaby pochwalić się tak niską i stałą inflacją.
Wzrastające ceny kruszca
Złoto drożeje już jedenasty rok z rzędu. Średnioroczna cena złota w roku 2000 wyniosła 279 dolarów za uncję, a na koniec 2010 roku uncja złota kosztowała już ponad 1400 dolarów. Od początku 2011 roku cena uncji złota wzrosła o 28 proc. i przekroczyła 1800 dolarów. Historyczny rekord został pobity 6 września br. kiedy to cena uncji złota wyniosła 1921,15 dolarów. W obecnej sytuacji ekonomicznej i nastrojach panujących na międzynarodowych rynkach finansowych przekroczenie poziomu 2000 dolarów za uncję jest coraz bardziej realne.
Struktura popytu
W ciągu ostatnich dziesięciu lat można zauważyć duże zmiany w strukturze popytu. Wraz z pojawieniem się funduszy (głównie Exchange Traded Funds tzw. ETF-ów) oraz wzrostem zainteresowania ze strony inwestorów detalicznych zmniejszyła się rola przemysłu jubilerskiego w kształtowaniu światowego popytu na złoto. Ważnym uczestnikiem rynku złota są również banki centralne, które w postaci tego szlachetnego kruszcu przechowują swoje rezerwy. Stany Zjednoczone w swoich skarbcach trzymają ponad 8 tysięcy ton złota. Dla porównania polskie rezerwy złota wynoszą niespełna 103 tony. A skoro światowe potęgi lokują swoje rezerwy w postaci złota nic dziwnego, że przeciętny Kowalski też jest zainteresowany ochroną swoich oszczędności.
Sposoby zamrażania kapitału
Najprostszym i najstarszym sposobem inwestowania w złoto jest kupno złotej monety lub sztabki. Zaletą jest prostota takiej operacji – wydajemy gotówkę lub robimy przelew bankowy i do sejfu możemy schować kilka monet lub sztabek złota. Jest to najbezpieczniejsza inwestycja jaka można sobie wyobrazić. W sprzedaży znajdują się sztabki o masie od jednego grama do kilogramowych sztab oraz monety bulionowe (lokacyjne) o wadze od 1/10 do 1 uncji. Polski rynek złota lokacyjnego należy do raczej słabo rozwiniętych. Głównym dostawcą jest Mennica Polska. Przy zakupach złota za pośrednictwem Mennicy należy liczyć się jednak z relatywnie wysokimi kosztami takiej transakcji, nawet 10 proc. wyższymi niż w przypadku zakupu złota wyprodukowanego w Niemczech lub Szwajcarii. Poważnym oferentem złota w Polsce jest KGHM Polska Miedź SA. Kombinat ten produkuje złoto przy okazji rafinacji miedzi. Można również skorzystać z oferty Narodowego Banku Polskiego, który proponuje złote monety bulionowe a także numizmatyczne. Jednak i tutaj , jak w przypadku Mennicy, należy wspomnieć o bardzo wysokiej marzy związanej z transakcją. Zainteresowani zakupem sztabek złota czy monet po cenach niższych niż te oferowane przez Mennicę czy NBP mogą skorzystać z oferty prywatnych dealerów. Najczęściej kupowanymi monetami są najpopularniejsze złote monety bulionowe: południowoafrykańskie Krugerrandy, amerykańskie Złote Orły, kanadyjskie Liście Klonowe, australijskie Kangury, brytyjskie Suwereny i austriackie Filharmoniki. Monety bulionowe praktycznie pozbawione są wartości kolekcjonerskiej. Warte są tyle ile kosztuje kruszec zużyty do ich produkcji.
Monety kolekcjonerskie i biżuteria
Osobną kategorią inwestowania w złoto są monety kolekcjonerskie wykonane z tego kruszcu. Do niedawna numizmaty emitowane przez Narodowy Bank Polski były bardzo popularne. Jednak znaczące zwiększenie liczby bitych monet ograniczyło ich atrakcyjność z punktu widzenia efektywności takiej inwestycji. W przypadku monet kolekcjonerskich płaci się bowiem nie tyle za samo złoto co za trudną do dokładnego określenia „wartość kolekcjonerską”. A ona zależy przede wszystkim od wielkości emisji czy popularności. Im rzadziej dana moneta występuje, tym jej wartość kolekcjonerska jest większa. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że kupowanie złotych monet kolekcjonerskich jest bardziej kosztownym hobby niż sposobem inwestowania w złoto. Jednak najbardziej kosztowną formą inwestowania w złoto jest zakup wyrobów jubilerskich. W przypadku zakupu pierścionka, łańcuszka, bransolety czy innego pięknego wyrobu jubilerskiego płacimy nie tylko za wartość złota zużytego do produkcji, ale także niemałą cenę za pracę artysty czy rzemieślnika oraz marże sprzedawcy i innych pośredników.
Instrumenty finansowe
Dzisiejsi inwestorzy, obok tradycyjnych form lokowania oszczędności takich jak wymienione sztabki, monet czy wyroby jubilerskie, mogą skorzystać z nowoczesnych instrumentów finansowych opartych na złocie. W przypadku zakupu takich produktów finansowych można zarobić lub stracić na zmianie wartości kruszcu. Cała transakcja rozliczana jest w gotówce, bez dostawy metalu, bez jakichkolwiek kosztów dodatkowych związanych z zabezpieczeniem transakcji. Takie „papierowe złoto” możemy kupić inwestując w fundusze Exchange Traded Fund (ETF-y). Podmioty zarządzające tymi funduszami kupują i magazynują kruszec w zamian emitują jednostki uczestnictwa w funduszu. Wyniki tych funduszy SA ściśle powiązane są z cenami złota. Jednostkami uczestnictwa handluje się tak samo jak akcjami a więc do kupna wystarczy tylko rachunek maklerski z dostępem do giełd w Nowym Jorku czy Londynie. Jedynym kosztem są prowizje maklerskie oraz relatywnie niewielkie prowizje pobierane za zarządzanie funduszem. Do największych funduszy należy NYSE SPDR Gold Trust, który posiada ponad 1300 ton złota. Są to szóste największe rezerwy złota na świecie. Więcej kruszcu mają tylko banki centralne Stanów Zjednoczonych, Niemiec, Włoch, Francji oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Warto zaznaczyć, że przypadku inwestowania w jednostki ETF-ów duże znaczenie ma fakt, gdzie dany fundusz fizycznie przechowuje złoto. Coraz większą popularnością cieszą się fundusze przechowujące swoje złoto w bezpiecznej – jak się powszechnie sądzi – Szwajcarii. W Polsce, wobec braku ETF-ów funkcjonują produkty strukturyzowane. Są to certyfikaty wystawione przez banki. Opierają się one na indeksie Gold Open_End, który odwzorowuje ceny złota.
Brak stabilizacji na rynkach finansowych nie musi źle wróżyć branży jubilerskiej, która nie ma powodów do obaw. Z opublikowanego raportu KPMB wynika, że w 2010 roku wydatki Polaków na biżuterię wyniosły 1 164 mln złotych. Raport wskazuje także, że w najbliższym czasie, mimo niestabilnej sytuacji ekonomicznej, wydatki Polaków na dobra luksusowe będą rosły.
Z raportu opublikowanego przez KPMB, międzynarodową sieć firm świadczących usługi z zakresu audytu, doradztwa podatkowego i doradztwa gospodarczego, wynika, że w naszym kraju z roku na rok rośnie zainteresowanie kupnem luksusowych towarów i usług.
Luksusowe marki w Polsce
Dowodem na stały rozwój branży jubilerskiej jest z całą pewnością pojawianie się w ostatnim czasie na polskim rynku marek luksusowej biżuterii i zegarków, jak choćby A. Lange & Söhne, firmy produkującej zegarki. Debiuty światowych gigantów świadczą o stale poszerzającym się polskim rynku dóbr luksusowych. – Powszechnie wiadomo, że podczas kryzysu najwięcej tracą najbiedniejsi – mówi Marek Nowotnik, ekonomista. – Bogaci klienci nie zrezygnowali i w najbliższym czasie nie zrezygnują z zakupów dóbr luksusowych. Nie można także wykluczyć, że zwiększą swoje wydatki na biżuterię i złoto czy kamienie lokacyjne – dodaje. Biżuteria, nie tylko sygnowana logiem znanych i luksusowych marek, cieszy się sporym zainteresowaniem klientów w naszym kraju.
Coraz więcej zamożnych klientów
Optymizmem powinien także napawać fakt, że w 2010 roku liczba zamożnych Polaków wzrosła w porównaniu z 2009 rokiem o niemal 10 proc. W 2009 roku − jak podaje raport przygotowany przez KPMB − bogatych Polaków było 606 tysięcy, podczas gdy w zeszłym roku ich liczba zwiększyła się do 620 tysięcy osób. Za osoby bogate uznane zostały te, których dochód roczny wyniósł ponad 85,5 tysiąca brutto. Z raportu wynika także, że najwięcej, gdyż niemal jedna trzecia wszystkich zamożnych Polaków, mieszka w województwie mazowieckim. Stale powiększająca się liczba bogatych Polaków − zdaniem analityków rynku − przełoży się na zwiększenie obrotów w salonach z luksusowymi dobrami. Osoby bogate w 2010 roku wydawały na dobra luksusowe prawie 30 tysięcy rocznie. – Można prognozować, że wyniki za rok 2011 będę jeszcze lepsze – mówi Marek Nowotnik. – Dobra luksusowe, szczególnie biżuteria, są kupowane nie tylko przez osoby bogate, ale także osoby, które aspirują do tej grupy. Nie można zapominać także o grupie osób średniozamożnych, którzy w sytuacji życiowej zobowiązani są do zrobienia zakupów u jubilera – dodaje.
Perspektywy rozwoju
Jak wynika z danych przekazanych na potrzeby raportu KPMG przez Euromonitor International, w 2010 roku rynek luksusowych dóbr konsumpcyjnych mógł osiągnąć wartość blisko 3,5 mld złotych. W latach 2011 − 2015 spodziewany jest bardzo duży wzrost wartości rynku aż o 40 proc. Najdynamiczniej w tej dziedzinie rozwijał się segment biżuterii i zegarków, którego wartość w 2010 roku oszacowano na jedną trzecią wartości całego rynku dóbr konsumpcyjnych. Można domniemywać, że biżuteria i zegarki nadal będą sprzedawać się najlepiej. – Biżuteria i zegarki są produktami luksusowymi, które są niezbędne dla osób, które osiągają pewien poziom zamożności – mówi Marek Nowotnik. − Osoby zamożne muszą posiadać wysokiej jakości produkty, które świadczą o ich sytuacji materialnej – dodaje.
Biżuteria jako dzieło sztuki
Jednocześnie z raportu wynika, że w ciągu ostatniego roku wzrosła także wartość rynku sztuki, w tym o 5 proc. wydatki klientów na rzemiosło artystyczne, w którym znajduje się biżuteria. – Rynek wtórny biżuterii, nawet traktowanej jako dzieło sztuki, nie rośnie tak dynamicznie jak sprzedaż biżuterii nowej – mówi Marek Nowotnik. – Jednak z roku na rok jego udział w rynku stale się powiększa, co daje nadzieję, że w przyszłości będziemy mieli do czynienia z większymi transakcjami na tym rynku – dodaje.
Wzrost na całym świecie
Nie tylko w Polsce rynek dóbr luksusowych będzie odnotowywał zyski. Z niedawno opublikowanego raportu Bain & Co, amerykańskiej firmy konsultingowej, wynika, że w 2012 i 2013 roku czeka nas wzrost przychodów na rynku dóbr luksusowych nawet o 5-6 proc., mimo znacznie mniejszego udziału w zakupach klientów z Europy oraz Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Szacuje się, że największym odbiorcą dóbr luksusowych na świecie w ciągu najbliższych pięciu lat staną się Chiny. Już bowiem teraz Chiny są drugim na świecie odbiorcą produkcji dóbr luksusowych zaraz po USA. W 2010 roku sprzedaż towarów luksusowych w Chinach wzrosła o 30 proc. w stosunku do roku ubiegłego. Warto wspomnieć, że Japonia, która jeszcze do niedawna była największym nabywcą dóbr luksusowych, znajduje się teraz na trzecim miejscu. Z raportu Bain & Co wynika, że duży wzrost może odnotować także Brazylia, gdzie sprzedaż luksusowych towarów w 2010 roku wyniosła ponad 1,8 miliardów euro. Firma Bain & Co prognozuje, że w 2013 roku znacznie wzrośnie także udział Rosji w światowej sprzedaży dóbr luksusowych i może on wzrosnąć nawet o 10 proc. Z raportu Bain & Co wynika także, że bardzo dobrze zakończy się 2011 rok, gdyż szacunkowe dane spływające z rynku ukazują, że już teraz sprzedaż dóbr luksusowych wynosi 185 miliardów euro, podczas gdy rok 2010 został zakończony wynikiem 172 miliardów euro. Z danych wynika, że najgorszy rok w historii przemysłu dóbr luksusowych, taki jakim był rok 2009, gdzie sprzedaż spadła aż o 8 proc. a wiele firm z branży zbankrutowało, w najbliższym czasie nie ma szansy na powtórzenie.
Wzrost sprzedaży
Z raportów dotyczących rynku dóbr luksusowych, a szczególnie sprzedaży biżuterii i zegarków, wynika, że w najbliższym czasie branża jubilerska może spodziewać się znacznych wzrostów sprzedaży. Klienci na całym świecie są bowiem zainteresowani przeznaczaniem swoich pieniędzy na wartościowe produkty luksusowe i jak pokazują raporty tendencja ta powinna utrzymać się aż do 2015 roku. Jednocześnie analitycy wskazują, że osoby zainteresowane kupnem luksusowej biżuterii i drogich zegarków chcą wyszukanych i nietuzinkowych okazów biżuteryjnych. Zależy im przede wszystkim na wysokiej jakości oraz niepowtarzalności kupowanych towarów. Odnotowania wartym wydaje także fakt, że w ostatnim czasie najdynamiczniej rozwija się segment biżuterii dla mężczyzn. Sprzedaż męskiej biżuterii wzrosła na świecie aż o 20 proc. i stanowi 30 proc. wydatków konsumenckich na biżuterię. Jak podkreślają analitycy, sprzedaż męskiej biżuterii w najbliższym czasie z całą pewnością będzie się zwiększała. Sytuacja ta wynika z faktu, że mężczyznom zaczęło zależeć na zwróceniu na siebie uwagi. W pierwszym kwartale firma Tiffany odnotowała wzrost sprzedaży męskiej biżuterii aż o 22 proc.
Bogatsi klienci – droższa biżuteria
Stale zwiększająca się liczba bogatych Polaków jest z całą pewnością dobrą wiadomością dla branży jubilerskiej. Wraz z bogaceniem się społeczeństwa wzrasta sprzedaż biżuterii. Właściciele salonów jubilerskich oraz producenci biżuterii nie powinni obawiać się spadku przychodów w niestabilnych czasach. Wydaje się bowiem, że rynek dóbr luksusowych jest nie tylko zabezpieczony przed ewentualnymi skutkami kryzysu, ale także będzie dynamicznie się rozwijał.
Sprzedaż biżuterii wykonanej z różnego rodzaju tkanin rośnie w dynamicznym tempie. Coraz więcej twórców projektuje biżuterię z niecodziennych materiałów, firmy jubilerskie wykorzystują motywy oraz sposoby wykorzystania tkanin stosowane od stuleci, a klienci chętnie poddają się modzie na biżuterię wykonaną z różnego rodzaju włókien.
Na polskim rynku jubilerskim
moda na biżuterię z tkaniny
rozpowszechnia się
z miesiąca na miesiąc.
W sklepach z biżuterią
i galeriach znajdują się już nie tylko ozdoby,
które swoim wzornictwem nawiązują
do motywów ludowych, ale także plecione
z nici pierścionki z kamieniami szlachetnymi
czy kolczyki i brosze wykonane ze
sznurków czy jedwabiu.
Filc i motywy ludowe
Jeszcze do niedawna najbardziej rozpowszechnionym
tworzywem do produkcji
biżuterii z alternatywnych materiałów był
filc. W galeriach z biżuterią można było
znaleźć ozdoby wykonane z filcu.
Największym zainteresowaniem klientów
cieszyły się naszyjniki, bransoletki i broszki
z niego wykonane. – Biżuteria z filcu podbiła
serca Polek – mówi Marcin Bagiński,
projektant. – Niemal każda Polka posiada
w swoich zbiorach biżuterię z filcu – dodaje.
Jego fenomen wziął się z całą pewnością
ze względu na cenę danej biżuterii oraz jej
niekonwencjonalność. Filcowa biżuteria
była nie tylko kolorowa, ale także lekka
i oryginalna. Twórcy wykorzystywali bowiem
filc do stworzenia ciekawych brosz czy
bransolet, które często wzbogacane były
przez kamienie ozdobne lub perły. Nie
można zapominać, że niemal równolegle
z pojawieniem się na polskim rynku jubilerskim
biżuterii z filcu, w galeriach pojawiała
się także biżuteria, do której produkcji
wykorzystywano tkaniny w motywy
ludowe. Klientki miały i mają możliwość
zakupu dużych drewnianych korali owiniętych
w tradycyjne ludowe tkaniny.
Popularnością cieszą się także kolczyki,
które stworzone zostały z tkanin w kwiatowych
motywach.
Jedwabne bransoletki
i naszyjniki
Ostatnio na polskim rynku jubilerskim
pojawia się biżuteria wykonana z jedwabiu.
Nie ma ona jeszcze tak wielkiego grona
zwolenników jak biżuteria wykonana z filcu,
jednak jej popularność z miesiąca na miesiąc
rośnie. W galeriach z biżuterią pojawia
się coraz więcej ozdób, w których wykorzystany
został jedwab. Twórcy biżuterii
często łączą szlachetną tkaninę z kamieniami
szlachetnymi tym samym znacznie
podnosząc jej wartość. Obserwując kolekcje
biżuterii z jedwabiu można zauważyć,
że tkanina ta najczęściej łączona jest ze
srebrem i perłami. Zdarza się jednak, że
projektanci łączą go z kryształami czy perłami
Swarovskiego. – Najlepiej sprzedają
się jedwabne bransoletki z perłami – mówi
Marcin Bagiński. – W ostatnim czasie rośnie
także sprzedaż kolczyków z jedwabiu
– dodaje. Popularność jedwabiu jako materiału
jubilerskiego stale rośnie, coraz
większa liczba projektantów sięga po niego
przy produkcji swoich kolekcji biżuteryjnych.
Nie można wykluczyć, że w najbliższej
przyszłości będzie to jeden z najchętniej
kupowanych rodzajów biżuterii artystycznej
w Polsce. Podobnie wygląda
sytuacja w przypadku lnu, który do niedawna
wykorzystywany był do tworzenia
naszyjników i bransoletek a teraz coraz
częściej jest materiałem, z którego tworzy
się kolczyki i pierścionki. Projektanci biżuterii
wykorzystywali najczęściej lniane
sznurki, na których umieszczali bursztyny
czy perły. Ostatnio można jednak zaobserwować,
że do produkcji biżuterii wykorzystywane
są lniane, często farbowane kule.
Biżuteria z nitek
Nie można także nie zauważyć stale rosnącej
popularności biżuterii wykonanej z nici. Plecione pierścionki czy naszyjniki
pojawiają się nie tylko w galeriach z biżuterią,
ale także wprowadzane są do swoich
kolekcji przez największe domy jubilerskie
istniejące na terenie Polski. – Plecione
z nitek pierścionki czy naszyjniki stają się
coraz chętniej kupowane przez klientki
polskich salonów jubilerskich – mówi Marcin
Bagiński. – Producenci oferują ciekawe
połączenia tkanin i kamieni szlachetnych,
dzięki czemu klienci mają możliwość kupna
niecodziennych ozdób – dodaje. Biżuteria
tkana spotyka się z dużym zainteresowaniem
klientów przede wszystkim ze względu
na swoją delikatność i oryginalność
formy. A także dzięki łączeniu tkaniny
z kamieniami szlachetnymi, srebrem czy
złotem. Klienci decydują się na zakup
plecionych z tkanin pierścionków oraz
naszyjników, ponieważ są one niepowtarzalne
oraz wykonane według oryginalnego
wzornictwa. Dużą popularnością cieszą się
pierścionki stworzone za pomocą plecionki
Macrame, które można kupić w salonach
jubilerskich Pandory. Można zauważyć, że
coraz częściej tego rodzaju ozdoby pojawiają
się także w galeriach z biżuterią
autorską. Artyści starają się wykorzystać
panującą modę i zaoferować klientom
ciekawe ozdoby.
Dżins jako materiał
uniwersalny
Klienci także stosunkowo często kupują
biżuterię, która wykonana została z dżinsu.
Szczególnie dużym powodzeniem cieszą
się naszyjniki i broszki wykonane z tej
tkaniny. Mimo że dżinsowe ozdoby od wielu
lat można znaleźć w galeriach z biżuterią
to ciągle zdarzają się klienci gotowi je
kupować. – Sprzedaż biżuterii, do której
stworzenia wykorzystano dżins utrzymuje
się na stałym poziomie – mówi Marcin
Bagiński. – Nie widać ani spektakularnych
wzrostów sprzedaży ani braku zainteresowania
– dodaje. Biżuteria z dżinsu podobnie
jak biżuteria wykonana z filcu na stałe
zagościła na polskim rynku biżuteryjnym.
Rosnąca rola tkaniny
Na polskim rynku biżuteryjnym coraz częściej
pojawia się biżuteria wykonana z tkanin.
Klienci doceniali ten niecodzienny materiał
do produkcji biżuterii i coraz częściej decydują
się na eksperymenty z biżuterią z niego
wykonaną. Można powiedzieć, że biżuteria
z tkanin spełnia oczekiwania klientów, gdyż
umożliwia dostosowanie jej do niemal
każdej kreacji odzieżowej. Twórcy biżuterii
starają się zaskakiwać swoich klientów
i oferują im biżuterię wykonaną z niemal
każdej tkaniny. – Projektanci biżuterii sięgają
już nie tylko po jedwab czy len, ale
także w ich kolekcjach coraz częściej można
spotkać się z satyną, atłasem czy choćby
zwykłą wełną – mówi Marcin Bagiński.
– Moda biżuteryjna ukazuje, że wszystko
nadają się do wykorzystania i umieszczenia
w biżuterii – dodaje. Jednocześnie warto
zauważyć, że coraz częściej projektanci
biżuterii łączą tkaniny z kamieniami szlachetnymi.
Można także zauważyć, że
twórcy wykorzystują do swoich kolekcji
także metale szlachetne. Na rynku można
znaleźć biżuterię srebrno – jedwabną czy
złoto połączone z lnem.
Na polskim rynku jubilerskim pojawia się coraz więcej osób chcących zawodowo zająć się tworzeniem biżuterii. Nie wszystkim wystarczają proste sposoby tworzenia ozdób, które polegają na nawlekaniu koralików na druty jubilerskie. Ci, którym zależy na osiągnięciu w swojej działalności perfekcyjności, decydują się na zakup programów do projektowania biżuterii.
Komputerowe wspomaganie projektowania biżuterii, zwane potocznie CAD (Computer Aided Design) staje się w Polsce coraz popularniejsze, gdyż umożliwia twórcom biżuterii pełne wykorzystanie umiejętności oraz sprawia, że w pracy nie obowiązują ich niemal żadne granice.
Problemy z odpowiednim programowaniem
Dużą przeszkodą w przypadku komputerowego projektowania biżuterii jest wysoka cena programów designerskich. Jednak nie można zapominać, że nawet jeśli twórców nie stać na zakup odpowiedniej jakości oprogramowania, może skorzystać z wersji online udostępnionej na większości stron internetowych, gdzie poruszana jest tematyka projektowania biżuterii za pomocą nowoczesnych technologii. Taka forma obcowania z programami do projektowania biżuterii oferowana jest użytkownikom całkowicie za darmo, dzięki czemu pozwala zapoznać się z poszczególnymi programami, nauczyć się sposobu ich działania i w efekcie stworzyć biżuterię wykonaną według własnego projektu. Korzystanie z darmowych programów ma także wady. Przede wszystkim darmowe programy nie są wyposażone w pełną paletę możliwości graficznych, co oznacza, że twórca nie będzie wstanie wprowadzić w życie wszystkich swoich pomysłów ani wykorzystać w swoim projekcie dowolnych materiałów do produkcji biżuterii. Zazwyczaj programy te pozbawione są także możliwości wydruku, a także zapamiętania stworzonego przez siebie projektu biżuterii. – Darmowe programy służą przede wszystkim do zapoznania się z narzędziem, który zamierzamy kupić – mówi Mariola Brzebiesiewicz, projektantka biżuterii. – Umożliwiają sprawdzenie naszych umiejętności oraz uczulają na problemy, które mogą wyniknąć z pracy z nim – dodaje. Część osób wykorzystuje darmowe wersje oprogramowania CAD do nauki tworzenia biżuterii za pomocą komputera. Programy umożliwiają bowiem zmierzenie się z problemami, które mogą wyniknąć w przypadku własnoręcznego robienia biżuterii. Warto zauważyć, że programy kształtują wyobraźnię przestrzenną i pozwalają sprawdzić, jakie problemy mogą wyniknąć przy prawdziwej realizacji projektów. Dzięki programom początkujący twórcy mogą także zmierzyć się z problemami, jakie mogą powstać w przypadku tworzenia skomplikowanych wzorów biżuterii.
Nie tylko miłośnicy biżuterii
– Z darmowego oprogramowania do projektowania biżuterii coraz częściej korzystają osoby prywatne, którym zależy na posiadaniu pierścionka zaręczynowego bądź obrączki wykonanej według ich wskazań – mówi Mariola Brzebiesiewicz. – Tworzenie własnych pierścionków staje coraz popularniejsze wśród osób zdecydowanych na wzięcie ślubu – dodaje. Taki sposób wpływania na proces tworzenia oryginalnej biżuterii ślubnej pozwala znacznie ograniczyć koszty. Młodzi ludzie coraz częściej przychodzą do jubilera z własnym szkicem pierścionka czy obrączki, który udało im się zaprojektować dzięki darmowym programom do projektowania biżuterii. – Takie rozwiązanie daje młodej parze możliwość wpływania na ostateczny kształt pierścionka czy obrączki – mówi Mariola Brzebiesiewicz. – Jednocześnie bardzo często stawia twórcę, złotnika w trudnej sytuacji wytłumaczenia klientom, że połączenie zastosowane w projekcie może nie udać się zrealizować w praktyce – dodaje.
Czas na twórców
Warto wspomnieć, że współcześnie coraz więcej osób decyduje się na naukę projektowania biżuterii za pośrednictwem komputera. Współczesne narzędzia umożliwiają twórcom pełne wykorzystanie zarówno materiałów jakimi dysponują, jak i swoich pomysłów. Młodzi twórcy znacznie częściej w swojej pracy wykorzystują komputerowe oprogramowanie niż stosują metody pracy oparte na robieniu szkiców biżuterii. Warto zauważyć, że CAD znacznie skraca czas pracy nad projektem biżuterii oraz umożliwia dostosowanie modeli biżuterii do konkretnych oczekiwań klientów. – Wszyscy początkujący twórcy biżuterii powinni zacząć od projektowania biżuterii przy wykorzystaniu darmowych narzędzi – mówi Mariola Brzebiesiewicz. – A dopiero potem decydować się na zakup kosztownego oprogramowania – dodaje. Na polskim rynku istnieje wiele rodzajów oprogramowań, które mogą okazać się niezbędne w pracy projektanta biżuterii i złotnika. Jednym z popularniejszych jest JewelCAD, który umożliwia kreację artystyczną niemal każdego pomysłu. JewelCAD posiada wybudowaną bibliotekę zawierająca podstawowe oprawy, kamienie szlachetne czy kruszce. Kolejnym popularnym programem wykorzystywanym do projektowania biżuterii jest Rhinoceros i RhinoGold, które służą do profesjonalnego tworzenia biżuterii w technologii 3D. Podobnie jak JewelCAD w programach tych można tworzyć, edytować czy dowolnie modelować w formacie 3D. Programem Rhino bardzo łatwo się posługiwać i – co szczególnie podkreślają użytkownicy – nie wymaga on specjalistycznego komputera. Biżuterię można tworzyć na zwykłym laptopie, co w przypadku niektórych programów graficznych jest niemożliwe. W Polsce dużą popularnością cieszy się także program 3design, który umożliwia projektowanie trójwymiarowych modeli biżuterii, zegarków i wszelkiego rodzaju dodatków. Warto zauważyć, że niemal każda firma oferująca na polskim rynku oprogramowanie do projektowania biżuterii prowadzi także specjalistyczne szkolenia, których celem jest nauczenie użytkowników pełnego wykorzystania programu. Decydując się jednak na zakup specjalistycznego oprogramowania warto skorzystać z darmowych wersji online, które pozwolą na zorientowanie się, czy dana metoda tworzenia biżuterii jest metodą najlepszą.
Stale rosnące ceny kruszców powodują, że znaczna część klientów decyduje się na kupowanie biżuterii wykonanej z innych rodzajów materiałów niż metale i kamienie szlachetne. Klienci stale kupują biżuterię, jednak częściej niż w ciągu ostatnich lat decydują się na zakup biżuterii wykonanej ze znacznie tańszych materiałów.
Nie oznacza to, że klienci przestali się interesować się wysokiej jakości produktami wykonanymi przez uznanych projektantów, wręcz przeciwnie – poszukują oni jednak biżuterii, która będzie nie tylko piękna i nowoczesna, ale także tańsza od kosztowności, na które kiedyś decydowali w salonach jubilerskich.
Zmiany na rynku biżuterii
Obserwując rynek biżuteryjny na świecie można zauważyć walkę pomiędzy twórcami biżuterii wykonanej z metali szlachetnych z biżuterią wykonaną ze znacznie tańszych materiałów, która zachęca swoich zwolenników innowacyjnym wzornictwem. Kosztowna biżuteria przez klientów postrzegana jest coraz częściej jako ekskluzywny dodatek, który świadczy o prestiżu osoby go noszącej. Twórcy współczesnej biżuterii starają się tworzyć ozdoby, które nie będą tylko podkreślały status materialny osoby ją noszącej, ale przede wszystkim indywidualność stylu posiadacza biżuterii. Warto zauważyć, że jeszcze do niedawna społeczeństwo było znacznie bardziej tradycyjne niż teraz. W salonach jubilerskich w całej Europie kupowana była tradycyjna biżuteria, która traktowana była zarówno jako lokata kapitału, jak również drogocenny przedmiot przekazywany z pokolenia na pokolenie. Jednak zmieniające się trendy, a przede wszystkim zmiana sposoby życia spowodowała, że klienci zaczęli oczekiwać od twórców biżuterii, aby ozdoby, które zamierzą kupić, różniły się od klasycznych form biżuteryjnych nie tylko wzornictwem, ale także rodzajem materiału użytym do jej stworzenia. – Społeczeństwo na całym świecie w ciągu ostatnich lat zaczęło przywiązywać dużą wagę do swojego wyglądu, co powoduje, że oczekiwania wobec biżuterii zostały zrównane z oczekiwaniami względem kolekcji odzieżowych – zauważa Karolina Pszonikowska, specjalistka ds. marketingu. – Biżuteria została pozbawiona swojej wartości kulturowej i ograniczona do roli bardziej lub mniej atrakcyjnego dodatku – dodaje. Zmiana jaka dokonała się w mentalności klientów spowodowała, że rynek wyrobów jubilerskich niezwykle szybko uległ zmianom. Pojawiły się bowiem na nim tańsze rodzaje ozdób, których podstawowym celem jest idealne komponowanie się w ubraniami. – Moda zmieniła podejście klientów do kupna biżuterii – mówi Karolina Pszonikowska. – Z kosztowności przekazywanej z pokolenia na pokolenie powoli staje się ona jednosezonowym gadżetem – dodaje.
Walka o klienta
Twórcy biżuterii nie przestali jednak zabiegać o klienta, który docenia sztukę złotniczą. Na rynkach pojawiają się autorskie kolekcje biżuterii – wykonane według sztuki złotniczej. Jednak znacznie częściej na większości rynków europejskich można znaleźć biżuterię wykonaną z materiałów tańszych. Specjaliści od rynku jubilerskiego podkreślają, że rozrost rynku biżuteryjnego w kierunku wyrobów wykonanych z tanich materiałów będzie postępował niezwykle dynamicznie. Wpływ na taki stan rzeczy ma z całą pewnością stale rosnąca cena złota i srebra, a także utrzymujące się na bardzo wysokim poziomie ceny kamieni szlachetnych. Biżuteria wykonana z najdroższych materiałów kupowana jest przez klientów głównie z uwagi na możliwość lokaty kapitału niż na walory estetyczne kosztowności. Współcześni twórcy, którzy wyrażają siebie poprzez biżuterię coraz liczniej starają się wyjść naprzeciw oczekiwaniom klientów i wykonują biżuterię „nieklasyczną”, która wpisuje się w oczekiwania stawiane przez rynek konsumencki. W czasach stagnacji gospodarczej przed projektantami, twórcami i producentami biżuterii złotej czy platynowej stanęło bardzo trudne wyzwanie – jak przekonać klientów do zakupów kosztowności wykonanej z najlepszych materiałów. Klienci bowiem zainteresowani są kupnem biżuterii, na którą nie muszą wydawać ogromnych środków finansowych. Specjaliści od rynku biżuterii podkreślają, że klientom zależy jednak na biżuterii niekonwencjonalnej, nowoczesnej, która będzie podkreślała osobowość jej właściciela. – Na rynku biżuteryjnym pojawiało się wiele rodzajów biżuterii wykonanej z materiał tańszych niż metale i kamienie szlachetne – mówi Karolina Pszonikowska. – Jednak biżuteria z nich wykonana nie jest tzw. biżuterią masową – dodaje. Na rynku można bowiem znaleźć biżuterię wykonaną z plastiku, drewna, szkła czy papieru, która z całą pewnością nie należy do biżuterii tanich. – W ostatnim czasie decydującą rolę przy wyborze biżuterii odgrywa wzornictwo – mówi Karolina Pszonikowska. – Klientom zależy, aby ozdoby na jakie się decydują były przede wszystkim oryginalne – dodaje.
Design musi kosztować
Warto zauważyć, że zwiększone zainteresowanie klientów biżuterią wykonaną z materiałów innych niż metale szlachetne nie oznacza spadku obrotów w salonach jubilerskich i galeriach z biżuterią na całym świecie. Klienci bowiem znacznie częściej niż jeszcze parę lat temu decydują się na zakupy biżuterii. W autorskich kolekcjach biżuterii pojawiają się nietradycyjne sposoby łączenia poszczególnych materiałów ze sobą. Coraz większą popularnością cieszą się kolekcje biżuterii, w których łączy się materiały tanie z drogimi. Klienci są otwarci na wszelkie nowatorskie rozwiązania stosowane w dziedzinie wzornictwa. Im oryginalniejszych produkt tym większe może wzbudzić zainteresowanie klientów. Na polskim rynku jubilerskim sytuacja wydaje się być ukształtowana. Polscy, jako tradycjonaliści, znacznie częściej niż klienci salonów jubilerskich zlokalizowanych na Zachodzie, decydują się na zakup biżuterii wykonanej z metali i kamieni szlachetnych. Nie można jednak zapominać, że także na naszym rynku coraz większą popularnością cieszą się ozdoby wykonane niestandardowymi metodami z materiałów nieszlachetnych.
Rozmowa z Piotrem Wiaderek,
prezesem spółki Assetus S.A. prowadzącej internetową
platformę obrotu złotem GoldCorp.pl
Polski Jubiler: Kryzys finansowy, który dotknął niemal każdą branżę w Polsce, delikatnie obszedł się z rynkiem złota, jednak tylko złota inwestycyjnego. Stale rosnąca bowiem cena tego kruszcu spowodowała kłopoty finansowe w branży jubilerskiej. Czy wydaje się Panu, że cena złota zostanie ukształtowana i branża jubilerska ponownie będzie mogła inwestować swoje środki finansowe w złoto jubilerskie?
Piotr Wiaderek, prezes spółki Assetus S.A.: Kurs złota w obliczu załamania na światowych rynkach zareagował odwrotnie niż kursy akcji lub surowców. Kiedy akcje czy surowce traciły, złoto mocno zyskiwało na wartości. Złoty kruszec okazał się bowiem ostatnią deską ratunku dla banków centralnych i inwestorów, dobrem niezagrożonym kryzysem, bezpiecznym, o niepodważalnej wartości. Wydaje się, że globalną zapaść mamy już za sobą, jednak wcale nie oznacza to spadku wartości złota. Wraz z poprawą sytuacji makroekonomicznej, wiatru w żagle nabrały największe rozwijające się gospodarki świata – Chiny, Indie czy Brazylia, odradzają się także Stany Zjednoczone i Europa – popyt na złoto będzie zatem rosnąć, podczas gdy podaż od lat pozostaje bez zmian. Sytuacja taka musi doprowadzić do dalszych wzrostów cen złota. Dla branży jubilerskiej oznacza to niestety wyższe ceny zakupu kruszcu, z drugiej jednak strony, wraz ze wzrostem cen złota rosnąć będzie wartość kapitału ulokowanego w złocie – zarówno w złotym granulacie jak i ewentualnie w złotych wyrobach gotowych. Ci którzy zainwestowali lub zainwestują w większe ilości tego metalu, w perspektywie średnioterminowej powinni spodziewać się wzrostu wartości kapitału ulokowanego w złocie dewizowym.
Jak według Pana będzie rozwijał się w najbliższym czasie rynek złota, a szczególnie złotych wyrobów jubilerskich w Polsce?
Jestem przekonany, że złota biżuteria pożądana będzie zawsze. Nie sądzę więc, by cała branża jubilerska była zagrożona. Martwić się mogą niestety właściciele mniejszych zakładów produkcyjnych, nie posiadających dużych zapasów złota, którzy na bieżąco dokupują surowiec, który jak wszystko na to wskazuje, będzie coraz droższy. Jednak szeroko pojęty rynek złota w Polsce będzie się rozwijał – popyt, oprócz branży jubilerskiej, napędzać będą indywidualni inwestorzy, pragnący ulokować swoje oszczędności w złocie dewizowym oraz przemysł wykorzystujący złoto do produkcji. Podejrzewam, że na rynku pojawiać się będzie coraz więcej złotego złomu – ludzie skuszeni wysokimi cenami skupu, czasem zmuszeni trudną sytuacją ekonomiczną, wysprzedawać będą starą rodzinną biżuterię.
Jak według zmieniającej się sytuacji cenowej złota powinni zachowywać się jubilerzy? Co według Pana mogliby zrobić właściciele małych przedsiębiorstw funkcjonujących w branży jubilerskiej, aby zabezpieczyć się przed skutkami zmian na światowych rynkach finansowych oraz zmian upodobań Polaków?
W moim przekonaniu, ceny złota w najbliższych latach będą rosnąć − przede wszystkim ze względu na bogacące się społeczeństwa Chin, Indii czy Brazylii oraz z powodu malejących z roku na rok szans na odkrycie nowych złóż surowca. Wzrost cen złota złagodzić może polskim jubilerom umocnienie się złotówki wobec dolara, w którym notowane są światowe ceny złota. Nie sądzę z kolei, by Polacy zmienili swoje upodobania do złotej biżuterii – nawet jeżeli będzie ona droższa, to tym samym stanie się dużo bardziej pożądana. Za bezpieczną i zyskowną inwestycję dla jubilerów uważam zakup czystego złota w sztabkach lub w granulacie. Z jednej strony zapewnia to jubilerom surowiec do produkcji biżuterii, z drugiej zaś stanowi bezpieczną lokatę kapitału. Na wypadek konieczności przebranżowienia się, złoto dewizowe można sprzedać niemal natychmiast, uzyskując cenę rynkową. Wygląda więc na to, że inwestowanie w czyste złoto jest korzystnym rozwiązaniem na dobry i zły scenariusz przyszłości każdej firmy jubilerskiej.
Czy wydaje się Panu, że w Polsce, podobnie jak w innych krajach europejskich, Polacy będą inwestowali swoje środki finansowe w rynek złota?
W złoto dewizowe oraz numizmaty Polacy inwestują nie od dziś. Natomiast wydaje mi się, że zdecydowana większość ludzi kupujących złoty wyrób, przedkłada jego walory estetyczne nad aspektami inwestycyjnymi. Na polskim rynku jubilerskim króluje funkcjonalność, nie wykluczam jednak, że stopniowo rozwijać się będzie wąskie co prawda, ale zamożne grono klientów szukających w wyrobach ze złota prawdziwych dzieł sztuki.
Jak według Pana będzie wyglądała w najbliższym czasie sytuacja na rynku jubilerskim? Czy branża ma szanse wyjść z kryzysu?
Nie czuję się ekspertem branży jubilerskiej, jednak na podstawie ogólnej sytuacji na rynku złota w Polsce, mogę przypuszczać, że podobnie jak w innych branżach, przedsiębiorcy zapobiegliwi, innowacyjni i elastyczni, nie muszą bać się utraty pozycji na rynku, a wręcz przeciwnie – czas kryzysu w branży jest najlepszym okresem, by poprzez wdrożenie nowych rozwiązań i wzmocnienie własnej marki, zdobyć nowe segmenty rynku. Jeżeli producenci znajdą swoją rynkową niszę, to ani wzrost cen surowca, ani import tańszych produktów zza granicy, nie powinien im przeszkodzić w dalszym rozwoju firmy.
Stale rosnące ceny srebra napawają niepokojem niemal całą branżę jubilerską. Czy wydaje się Panu, że w przypadku złota będziemy mieli do czynienia z sytuacją analogiczną do rynku srebra?
Wydaje mi się mało prawdopodobnym, aby kurs złota analogicznie do kursu srebra, w tak krótkim czasie ostro ruszył w górę. Cenami obu tych metali rządzą bowiem inne prawidłowości rynkowe. O ile szacuje się, iż 80 proc. rocznego wydobycia złota wykorzystywane jest przez rynek jubilerski, tak w przypadku srebra większą jego część zużywa przemysł elektryczny, solarny, fotograficzny, medyczny, nanotechnologiczny etc. Zatem to przemysł dynamicznie rozwijających się gospodarek Chin czy Indii dyktuje ceny srebra. Złoto jest dużo bardziej stabilne niż srebro, proszę pamiętać, że metal ten stanowi uniwersalną walutę świata, w złocie swoje rezerwy lokują banki centralne – tutaj nie może być mowy o tak nagłych wahaniach kursu, niemniej jednak cena złota w okresie średnioterminowym może jeszcze zaskoczyć.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
W nadchodzącym roku dużą popularnością cieszyć będzie się z całą pewnością biżuteria autorska, szczególnie ta wykonana ze srebra i bursztynu. Analitycy ds. rynku jubilerskiego podkreślają także, że dobrze w salonach jubilerskich sprzedawać się będzie biżuteria złota z diamentami. Zwielokrotnienie sprzedaży zależy, według specjalistów od marketingu, od wielu elementów – jednak do najistotniejszych należy wystrój sklepu.
Magia u jubilera
– W salonie jubilerskim klient powinien czuć się dobrze a całe wyposażenie powinno nastrajać go do zakupów – mówi Magdalena Palko, specjalistka ds. marketingu. – Biżuteria jest produktem luksusowym i jako taki produkt powinna zostać oferowana klientom – dodaje. Wyposażenie wnętrza salonu jubilerskiego powinno odpowiednio współgrać z oferowanym asortymentem. Zarówno meble, kolor ścian, jak i gabloty, powinny podkreślać walory sprzedawanej biżuterii przy jednoczesnym zachęcaniu do zakupów. Nie można zapominać, że biżuteria jest produktem, który wymaga odpowiedniej oprawy. Nie można sprzedawać jej jako każdego innej rzeczy. – Biżuteria kojarzy się większości ludzi z luksusem, dlatego też po przekroczeniu progu salonu jubilerskiego klient powinien mieć wrażenie, że wkracza do magicznego świata – mówi Magdalena Palko. Ważnym elementem, który umożliwia wytworzenie magicznej atmosfery, jest umiejętne operowanie światłem oraz ustawienie mebli jubilerskich. – Przede wszystkim ważne jest odpowiednie wyeksponowanie biżuterii – mówi Marcin Krzywicki, aranżator wnętrz. – Kosztowności muszą być widoczne, każdy klient musi mieć możliwość obejrzenia asortymentu, który znajduje się w naszym sklepie, z drugiej strony nie można wytworzyć wrażenia chaosu – dodaje. Każda kolekcja biżuterii powinna zostać odpowiednio wyeksponowana, do czego najlepiej służą gabloty z paroma półkami, z których każda posiada własne oświetlenie. Nie można jednak zapominać, że na każdej półce biżuteria powinna zostać ustawiona w nieco inny sposób, tak aby klient oglądając poszczególne egzemplarze nie znużył się.
Ustawienie biżuterii
– Aby sprzedać jak największą ilość biżuterii trzeba ją odpowiednio pokazać klientowi – mówi Marcin Krzywicki. – Do tego celu najlepiej sprawdza się gra tłem i dodatkami na półkach z biżuterią – dodaje. Biżuterię wykonaną ze złota i wzbogaconą kamieniami szlachetnymi najlepiej prezentować klientowi na czarnym bądź czerwonym tle, kierując światło tak, aby kamienie i metal błyszczały. Natomiast w przypadku biżuterii srebrnej lepiej do gabloty dodać jakieś elementy spoza dziedziny biżuteryjnej, jak choćby delikatne ozdoby choinkowe czy miniatury malarskie. – Klienta trzeba zaskakiwać, w momencie, gdy zaprezentujemy kolczyki obok małego obrazu sprawimy, że w umyśle klienta nastąpi połączenie znaczeniowe – kolczyki – dzieło sztuki, co sprawi, że doceni on walory artystyczne wyrobu jubilerskiego –mówi Magdalena Palko. – Klient musi umieć odróżnić w naszym asortymencie biżuterię najbardziej wartościową od tej znacznie tańszej, zauważyć detale, jakie różnią poszczególną parę kolczyków – dodaje. W powszechnym użyciu w salonach jubilerskich są przeszklone regały, w których znajduje się około pięciu półek. Równie popularne są gabloty – lady, w których prezentowana jest biżuteria.
Złoty środek
– Właściciele salonów jubilerskich borykają się z problemem odpowiedniego zaprezentowania całego swojego asortymentu klientowi. Trudno bowiem ukazać właściwości każdej sztuki biżuterii znajdującej się w salonie jubilerskim nie wprawiając konsumenta w uczucie chaosu i nie sprawiając wrażenia, że każda sztuka biżuterii jest do siebie bardzo podobna – mówi Marcin Krzywicki. – Nie można także ukazać klientowi jedynie dwóch czy trzech kolekcji biżuterii, gdyż będzie miał on wrażenie, że znajduje się w niemal pustym sklepie, gdzie z całą pewnością nie znajdzie nic dla siebie. Dlatego właściciele salonów jubilerskich muszą odnaleźć złoty środek – dodaje. Złotym środkiem jest z całą pewnością podkreślania walorów biżuterii, którą zamierzamy wyeksponować przed klientem. Specjaliści podkreślają, że meble jubilerskie nie powinny mieć więcej niż trzy półki, na których ułożona jest biżuteria. Większa ich liczba sprawia, że klient nie jest w stanie z należytą uwagą przyjrzeć się poszczególnym egzemplarzom biżuterii. Kolejnym elementem jest także umieszczenie mebli w pobliżu klientów, tak aby dostęp do nich był bardzo łatwy. – Biżuteria musi zachwycić – mówi Magdalena Palko. – Tylko bowiem wtedy będzie ona kupowana – dodaje.
Kolorystyka wnętrza
Ważną kwestią w salonie jubilerskim jest nie tylko sposób urządzenia wnętrza, ale także jego wystój i kolorystyka, jaka dominuje w danej przestrzeni. – Na świecie dominują dwie tendencje – z jednej strony można zaobserwować ciepłe wnętrza, gdzie dominuje kolor drewna a z drugiej możemy znaleźć wnętrza bardziej surowe, nowoczesne, które wykorzystują zestaw dwóch mocnych kolorów, np. białego i czarnego lub czarnego i czerwonego – mówi Marcin Krzywicki. Na polskim rynku jubilerskim znacznie częściej mamy do czynienia z tradycyjnym wyposażeniem wnętrz. Właściciele salonów jubilerskich obawiają się drastycznych zmian, które mogłyby wprowadzić klientów w zdziwienie, jednak jak pokazują wyniki sprzedażowe salonów, w których zdecydowano się na nowoczesne wnętrza, obroty sklepów wzrastają. – Nowoczesne wzornictwo wnętrzarskie skierowane jest do klientów młodych, zdecydowanych – mówi Magdalena Palko. – W Polsce tradycja wygrywa z nowoczesnym designem – właścicielom salonów jubilerskich zależy na utrzymaniu swojego statusu na rynku a nie na poszukiwaniu nowego miejsca i nowej grupy docelowej – dodaje. Warto jednak zastanowić się nad zmianą wizerunku, gdyż stworzenie nowoczesnego salonu z całą pewnością sprawi, że będą do niego przychodzić nowi klienci.
Klasyka i nowoczesność
Wyposażenie wnętrza salonu jubilerskiego jest równie ważne jak asortyment, który się w nim znajduje. Nie można zapominać, że w przypadku biżuterii najważniejsze jest wrażenie wzrokowe. W związku z powyższym biżuteria musi zostać odpowiednio wyeksponowana, gdyż tylko dzięki temu zabiegowi właściciele salonów jubilerskich mogą liczyć na wzrost sprzedaży. Warto także zastanowić się nad zmianą podejścia do kolorystyki, jaka panuje w sklepach z biżuterią. Nowoczesne rozwiązania bowiem niosą ze sobą nie tylko wzrost nakładów na wymianę umeblowania, ale także mogą stać się okazją do przyciągnięcia do naszego punktu grupy nowych klientów, którzy będą lojalni wobec naszego punktu. Niezależnie jednak od sposobu umeblowania i wyeksponowania biżuterii należy pamiętać, że klienci przekraczając próg naszego sklepu muszą znaleźć się w świecie luksusu, gdzie niemal każdy znajdzie coś dla siebie.
Wpływ na zwiększenie sprzedaży w salonie jubilerskim ma nie tylko dostosowanie asortymentu do potrzeb klientów, ale także stworzenie atmosfery, w której dokonywanie zakupów to przyjemność.
Zwielokrotnienie sprzedaży zależy, według specjalistów od marketingu, od wielu elementów – jednak do najistotniejszych należy wystrój sklepu.
Magia u jubilera
– W salonie jubilerskim klient powinien czuć się dobrze a całe wyposażenie powinno nastrajać go do zakupów – mówi Magdalena Palko, specjalistka ds. marketingu. – Biżuteria jest produktem luksusowym i jako taki produkt powinna zostać oferowana klientom – dodaje. Wyposażenie wnętrza salonu jubilerskiego powinno odpowiednio współgrać z oferowanym asortymentem. Zarówno meble, kolor ścian, jak i gabloty, powinny podkreślać walory sprzedawanej biżuterii przy jednoczesnym zachęcaniu do zakupów. Nie można zapominać, że biżuteria jest produktem, który wymaga odpowiedniej oprawy. Nie można sprzedawać jej jako każdego innej rzeczy. – Biżuteria kojarzy się większości ludzi z luksusem, dlatego też po przekroczeniu progu salonu jubilerskiego klient powinien mieć wrażenie, że wkracza do magicznego świata – mówi Magdalena Palko. Ważnym elementem, który umożliwia wytworzenie magicznej atmosfery jest umiejętne operowanie światłem oraz ustawienie mebli jubilerskich. – Przede wszystkim ważne jest odpowiednie wyeksponowanie biżuterii – mówi Marcin Krzywicki, aranżator wnętrz. – Kosztowności muszą być widoczne, każdy klient musi mieć możliwość obejrzenia asortymentu, który znajduje się w naszym sklepie, z drugiej strony nie można wytworzyć wrażenia chaosu – dodaje. Każda kolekcja biżuterii powinna zostać odpowiednio wyeksponowana, do czego najlepiej służą gabloty z paroma półkami, z których każda posiada własne oświetlenie. Nie można jednak zapominać, że na każdej półce biżuteria powinna zostać ustawiona w nieco inny sposób, tak aby klient oglądając poszczególne egzemplarze nie znużył się.
Ustawienie biżuterii
– Aby sprzedać jak największą ilość biżuterii trzeba ją odpowiednio pokazać klientowi – mówi Marcin Krzywicki. – Do tego celu najlepiej sprawdza się gra tłem i dodatkami na półkach z biżuterią – dodaje. Biżuterię wykonaną ze złota i wzbogaconą kamieniami szlachetnymi najlepiej prezentować klientowi na czarnym, bądź czerwonym tle, kierując światło tak, aby kamienie i metal błyszczały. Natomiast w przypadku biżuterii srebrnej lepiej do gabloty dodać jakieś elementy spoza dziedziny biżuteryjnej, jak choćby delikatne ozdoby choinkowe czy miniatury malarskie. – Klienta trzeba zaskakiwać, w momencie, gdy zaprezentujemy kolczyki obok małego obrazu sprawimy, że w umyśle klienta nastąpi połączenie znaczeniowe – kolczyki – dzieło sztuki, co sprawi, że doceni on walory artystyczne wyrobu jubilerskiego – mówi Magdalena Palko. – Klient musi umieć odróżnić w naszym asortymencie biżuterię najbardziej wartościową od tej znacznie tańszej, zauważyć detale, jakie różnią poszczególną parę kolczyków – dodaje. W powszechnym użyciu w salonach jubilerskich są przeszklone regały, w których znajduje się około pięciu półek. Równie popularne są gabloty – lady, w których prezentowana jest biżuteria.
Złoty środek
– Właściciele salonów jubilerskich borykają się z problemem odpowiedniego zaprezentowania całego swojego asortymentu klientowi. Trudno bowiem ukazać właściwości każdej sztuki biżuterii znajdującej się w salonie jubilerskim nie wprawiając konsumenta w uczucie chaosu i nie sprawiając wrażenia, że każda sztuka biżuterii jest do siebie bardzo podobna – mówi Marcin Krzywicki. – Nie można także ukazać klientowi jedynie dwóch czy trzech kolekcji biżuterii, gdyż będzie miał on wrażenie, że znajduje się w niemal pustym sklepie, gdzie z całą pewnością nie znajdzie nic dla siebie. Dlatego właściciele salonów jubilerskich muszą odnaleźć złoty środek – dodaje. Złotym środkiem jest z całą pewnością podkreślania walorów biżuterii, którą zamierzamy wyeksponować przed klientem. Specjaliści podkreślają, że meble jubilerskie nie powinny mieć więcej niż trzy półki, na których ułożona jest biżuteria. Większa ich liczba sprawia, że klient nie jest w stanie z należytą uwagą przyjrzeć się poszczególnym egzemplarzom biżuterii. Kolejnym elementem jest także umieszczenie mebli w pobliżu klientów, tak aby dostęp do nich był bardzo łatwy. – Biżuteria musi zachwycić – mówi Magdalena Palko. – Tylko bowiem wtedy będzie ona kupowana – dodaje.
Kolorystyka wnętrza
Ważną kwestią w salonie jubilerskim jest nie tylko sposób urządzenia wnętrza, ale także jego wystój i kolorystyka, jaka dominuje daną przestrzeń. – Na świecie dominują dwie tendencje – z jednej strony można zaobserwować ciepłe wnętrza, gdzie dominuje kolor drewna a z drugiej możemy znaleźć wnętrza bardziej surowe, nowoczesne, które wykorzystują zestaw dwóch mocnych kolorów, np. białego i czarnego lub czarnego i czerwonego – mówi Marcin Krzywicki. Na polskim rynku jubilerskim znacznie częściej mamy do czynienia z tradycyjnym wyposażeniem wnętrz. Właściciele salonów jubilerskich obawiają się drastycznych zmian, które mogłyby wprowadzić klientów w zdziwienie, jednak jak pokazują wyniki sprzedażowe salonów, w których zdecydowano się na nowoczesne wnętrza, obroty sklepów wzrastają. – Nowoczesne wzornictwo wnętrzarskie skierowane jest do klientów młodych, zdecydowanych – mówi Magdalena Palko. – W Polsce tradycja wygrywa z nowoczesnym designem – właścicielom salonów jubilerskich zależy na utrzymaniu swojego statusu na rynku a nie na poszukiwaniu nowego miejsca i nowej grupy docelowej – dodaje. Warto jednak zastanowić się nad zmianą wizerunku, gdyż stworzenie nowoczesnego salonu z całą pewnością sprawi, że będą do niego przychodzić nowi klienci.
Klasyka i nowoczesność
Wyposażenie wnętrza salonu jubilerskiego jest równie ważne jak asortyment, który się w nim znajduje. Nie można zapominać, że w przypadku biżuterii najważniejsze jest wrażenie wzrokowe. W związku z powyższym biżuteria musi zostać odpowiednio wyeksponowana, gdyż tylko dzięki temu zabiegowi właściciele salonów jubilerskich mogą liczyć na wzrost sprzedaży. Warto także zastanowić się nad zmianą podejścia do kolorystyki, jaka panuje w sklepach z biżuterią. Nowoczesne rozwiązania bowiem niosą ze sobą nie tylko wzrost nakładów na wymianę umeblowania, ale także mogą stać się okazją do przyciągnięcia do naszego punktu grupy nowych klientów, którzy będą lojalni wobec naszego punktu. Niezależnie jednak od sposobu umeblowania i wyeksponowania biżuterii należy pamiętać, że klienci przekraczając próg naszego sklepu muszą znaleźć się w świecie luksusu, gdzie niemal każdy znajdzie coś dla siebie.
W połowie września kierownictwo Ministerstwa Gospodarki podjęło decyzję
o wyborze piętnastu branż, grup produktowych i usługowych, które mogą liczyć
na finansowe wsparcie pochodzące ze środków unijnych. Pomoc ta będzie udzielana
w ramach Branżowych programów promocji.
Na liście wybrańców znajduje
się również branża jubilersko
-bursztynnicza.
Objęcie branżowym programem
promocji stwarza
niepowtarzalną szansę przygotowania
i zaprezentowania poza granicami kraju
polskich specjalności eksportowych, jakimi
są wyroby z bursztynu i metali szlachetnych.
Innowacyjna gospodarka
Środki przeznaczone na ten cel pochodzą
z programu operacyjnego Innowacyjna
gospodarka 6.5 PO IG. Na realizację kompleksowego
projektu promocji polskiej
gospodarki za granicą przeznaczono prawie
370 mln złotych, a pieniądze te należy wydać
do końca grudnia 2015 roku. Projekt został
podzielony na dwa poddziałania. Pierwsze
z nich to Promocja polskiej gospodarki na
rynkach międzynarodowych o budżecie
w wysokości 198,5 mln zł. Drugie, z budżetem
168 mln zł, to Wsparcie udziału przedsiębiorców
w programach promocji.
Cele projektu
Podstawowym celem realizowanego projektu
jest poprawa wizerunku polskiej gospodarki
wśród międzynarodowych partnerów,
ułatwienie dostępu do informacji o Polsce,
jak i warunkach prowadzenia działalności
gospodarczej poza granicami kraju.
Oczekiwanym efektem ma być wzrost inwestycji
polskich przedsiębiorców na rynkach
zagranicznych i rozwój priorytetowych branż
w Polsce. Punktem wyjścia do realizacji tego
projektu ma być przeprowadzenie badań
wizerunkowych w krajach, które będą najważniejszymi
rynkami docelowymi przewidzianymi
dla lokowania polskich wyrobów.
W oparciu o wyniki tych badań ma być
przygotowana koncepcja programu promocji
uwzględniająca kierunki i narzędzia komunikacji,
jak również atrybuty marki, takie jak
logo czy hasło promocyjne. Takie kompleksowe
podejście, poprzez organizację lub
współorganizację dużych wydarzeń promocyjnych
o charakterze ogólnym, powinno przyczynić się do wypromowania korzystnego
wizerunku Polski i polskiej gospodarki na
arenie międzynarodowej.
Robocze spotkanie branży w sprawie POIG 6.5
26 osób reprezentujących branżę jubilersko-bursztynniczą wzięło udział w
spotkaniu dotyczącym Programu Operacyjnego
Innowacyjna Gospodarka – Działanie 6.5 „Promocja polskiej gospodarki”
zorganizowanym z inicjatywy Międzynarodowego
Stowarzyszenia Bursztynników 26 października w salach seminaryjnych MTG
SA w Gdańsku.
Uczestniczący w nim przedstawiciele całej branży (organizacji
branżowych, przedsiębiorców, targów, mediów i innych instytucji
otoczenia biznesu) wyrazili chęć wypracowania wspólnej strategii
działania i – zgodnie z sugestiami naczelnika wydziału promocji
MG Igora Mitroczuka – powołania reprezentatywnego dla branży podmiotu do
realizacji programu.
Zgodnie z zapowiedzią ministerstwa konkurs na realizatorów projektów
promocji poszczególnych branż zostanie ogłoszony na początku
listopada. Projekt powinien być jeden i obejmować możliwie całą branżę, a
ściślej firmy eksportujące wyroby jubilerskie i budujące markę
polskiej biżuterii za granicą. MSB – jako autor wniosku złożonego w MG i
koordynator projektu na tym etapie realizacji – zaprasza do
współtworzenia projektu promocji marki polskiego jubilerstwa i
bursztynnictwa na świecie. Ze względu na bardzo ograniczony czas wszyscy
zainteresowani udziałem w realizacji projektu proszeni są o kontakt z
biurem MSB do 10 listopada. Kolejne spotkanie, na którym będzie
m.in. dyskutowany projekt promocji oraz zasady powołania realizatora,
planowane jest w połowie listopada.
W spotkaniu udział wzięli przedstawiciele: Stowarzyszenia Rzeczoznawców
Jubilerskich, Izby Bursztynu, Międzynarodowego
Stowarzyszenia Bursztynników, Pomorskiej Izby Rzemiosła, Związku
Rzemiosła Polskiego, Muzeum Bursztynu, Międzynarodowych
Targów Gdańskich (targi Amberif, Ambermart), Międzynarodowego Centrum
Targowego (targi Złoto Srebro Czas), Akademii Sztuk
Pięknych z Gdańska, miasta Gdańsk, mediów branżowych – portalu
amber.com.pl oraz firmy PB Katalog – targi Jubinale i pb.info.pl,
a także przedstawiciele czterech firm produkcyjnych: Enzo, Ambermoda,
Art7 i S&A. Branża jubilersko-bursztynnicza została zakwalifikowana
do programu PO IG wraz z 14 innymi branżami, m.in. meblarską, ochrony i
zachowania zabytków, odzieżową, przemysłu
obronnego, turystyki medycznej i budownictwa. Jubilerstwo
jest w tej grupie jedynym reprezentantem segmentu dóbr
luksusowych. Wniosek do MG w imieniu branży złożyło MSB.
Został on zakwalifikowany na bardzo wysokim, drugim miejscu.
Część merytoryczną wniosku Ministerstwo Gospodarki oceniło
jako bardzo dobrą.
Michał Kosior
Aktywność przedsiębiorców
O powodzeniu tego przedsięwzięcia
w dużej mierze decydować będzie aktywność
przedsiębiorców, izb gospodarczych,
organizacji pracodawców czy stowarzyszeń
eksporterów. Wsparciem dla nich będzie
pomoc finansowa udzielana w ramach
poddziałania 6.5.2 PO IG. O pomoc ze
środków tego projektu mogą ubiegać się
przedsiębiorcy uczestniczący w programach
promocji o charakterze ogólnym, czyli
w jednorazowych imprezach, takich jak
targi lub misje gospodarcze, jak również
biorący udział w programach branżowych.
Zadaniem programów ogólnych będzie
promowanie polskiej gospodarki i Polski
jako marki. W przypadku szytych na miarę
programów branżowych celem będzie
kreowanie wizerunku konkretnej branży
lub produktu. Projekt przewiduje różnorodne
formy promocji, m.in. udział w targach
zagranicznych, konsultacjach, pokazach,
spotkaniach branżowych, spotkaniach
z kontrahentami, doradztwie i innych
przedsięwzięciach dostosowanych do specyfiki
branży.
Finansowe wsparcie
Pomoc finansowa udzielana przedsiębiorstwom
w ramach tego programu operacyjnego
ma charakter de minimis.
Oznacza to, że łączna suma pomocy
publicznej udzielonej jednemu
przedsiębiorstwu w okresie 3 lat
nie może przekroczyć 200 tys. euro.
Maksymalna wysokość dofinansowania
jednego branżowego programu promocyjnego
nie może przekroczyć 60 proc. poniesionych
wydatków kwalifikowanych i nie
może być wyższa niż 300 tys. zł. W przypadku
programów promocyjnych o charakterze
ogólnym wielkość pomocy nie może
być wyższa niż 50 proc. poniesionych
wydatków kwalifikowanych i 25 tys. zł.
Polska specjalność
eksportowa
Ministerstwo Gospodarki w najbliższym
czasie ma ogłosić konkursy na realizatorów
najlepszych projektów branżowych programów
promocji. Na dofinansowanie mogą
liczyć przedsięwzięcia promujące branże
jako całość. Zakwalifikowanie branży jubilerskiej
i bursztynniczej do elitarnej grupy
tych dziedzin gospodarki, które powinny
stać się wizytówką Polski, stwarza niepowtarzalną
okazję dla wszystkich przedstawicieli
branży. Polskie wyroby z bursztynu
i kruszców szlachetnych, od dawna znane
i cenione za granicą, mają teraz szansę
stać się polską specjalnością eksportową.
Szczegółowe informacje
Informacje dotyczące szczegółowych warunków uzyskania pomocy finansowej
w ramach programu Innowacyjna gospodarka można znaleźć na stronach
internetowych Ministerstwa Gospodarki: http://www.mg.gov.pl/fundusze/
POIG/Dzialania/Dzialania+652.
Informacje o działaniach podejmowanych w branży jubilerskiej i bursztynniczej
można znaleźć na stronie: www.amber.org.pl
Zakończyły się 11. Międzynarodowe Targi Bursztynu Ambermart, podczas których swoją ofertę handlową zaprezentowało 130 wystawców, głównie z Polski i Litwy. Gdańskie targi odwiedziło niemal 2600 osób z 35 krajów.
Na tegoroczną edycję targów przybyło niemal 1100 kupców mniej niż w roku ubiegłym. Jednak mimo faktu, że na targach nie było wysokiej frekwencji, można zaliczyć to spotkanie do udanych. Wystawcy podkreślali, że przyszli wszyscy, którzy mieli przyjść.
Laureaci Konkursu Publiczności
Jak co roku podczas branżowego spotkania w Gdańsku rozstrzygnięte zostały konkursy organizowane przez organizatorów targów. W tym roku dużym zainteresowaniem cieszył się Konkurs Publiczności na najładniejszy komplet biżuterii z bursztynem. Najwięcej głosów od publiczności otrzymała firma PARAGON Dariusza Grzenkowskiego z Gdańska, która do konkursu zgłosiła kolię i bransoletę z pierścionkiem, inspirowane motywem skorpiona. W Konkursie Publiczności przyznano także wyróżnienie, które otrzymała Danuta Czapnik z Gdyni, w pracowni której można znaleźć nowoczesne wzory biżuterii ze srebra i kamieni półszlachetnych. Konkurs Publiczności co roku cieszy się dużym zainteresowaniem wśród osób odwiedzających targi, ale także powoduje wielkie emocje wśród wystawców.
Wystawy biżuterii
Wszyscy odwiedzający targi Ambermart mieli także możliwość uczestniczenia w Laboratorium Bursztynu, przedsięwzięciu, którego celem jest edukacja środowiska w zakresie bursztynu. Komisja Bursztynu, Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników oraz Politechnika Gdańska wspólnie, podczas targów, ukazywały sposoby identyfikacji bursztynu. Jednocześnie wszystkie osoby, które znalazły się w sali targowej, mogły podziwiać wiele wystaw prac biżuteryjnych, ukazujących współczesną biżuterię a także malarstwo, rysunek, rzeźbę oraz grafikę. W Galerii Projektantów odwiedzający mogli bowiem obejrzeć autorską biżuterię stworzoną przez artystów plastyków.
Nowoczesne rozwiązania
Godnym odnotowania pozostaje również fakt, że podczas tegorocznej edycji targów publiczności zaprezentowano spektometr podczerwieni, urządzenie produkcji amerykańskiej, dystrybuowane na terenie Polski przez firmę Spectro-Lab. Urządzenie to służy do identyfikacji bursztynu; dzięki jego pomocy można w przeciągu trzydziestu sekund stwierdzić, czy bursztyn, który badamy, jest oryginalny, czy może mamy do czynienia z imitacją.
Imprezy towarzyszące
Targom Ambermart jak co roku towarzyszyło wiele imprez, które odbywały się poza salami targowymi. Jedną z nich był wernisaż wystawy „Szeptem” w Muzeum Bursztynu, na którym można było oglądać biżuterię stworzoną przez gdańską firmę Art. 7. Jednak największe emocje towarzyszyły pokazowi mody, która zaprezentowana została przy ul. Mariackiej. Tym razem żadna z osób, które pojawiły się na tej gdańskiej ulicy nie mogła narzekać na brak atrakcji. Niemal wszystkie galerie ożyły i otworzyły dla publiczności swoją przestrzeń. Odwiedzający mieli okazję wysłuchać koncertu muzyki klasycznej, wykonanego przez Kapelę Mariacką pod dyrekcją Joanny Orzeł. Publiczność miała także okazję ułożyć Bursztynowe Serce Mariackie, które układane było z bursztynu na ceramicznej bazie autorstwa Marii Wojtiuk pod okiem artystów, projektantów biżuterii – Marii Lewickiej-Wala i Elżbiety Szupienko ( MSB, GOT). Organizatorzy nie zapomnieli także o najmłodszych, którzy w Galerii Image Silver mogli obejrzeć teatrzyk Grzegorza Gajewskiego pt. „Gdańsk w legendy zaklęty”. Oczywiście wszyscy odwiedzający mogli także zapoznać się z najnowszymi kolekcjami biżuterii stworzonymi przez czołowych polskich projektantów w zaciszu galerii znajdujących się przy ul. Mariackiej a także uczestniczyć w tradycyjnym pokazie mody biżuteryjnej. W tym roku za sprawą organizatorów ulica Mariacka ukazała swoje prawdziwe artystyczne i bursztynowe oblicza.
Spotkanie branży zakończone sukcesem
Z całą pewnością można powiedzieć, że tegoroczna edycja targów Ambermart zakończyła się sukcesem dla organizatorów. Mimo że publiczność nie zjawiła się na targach tak licznie jak podczas zeszłorocznej edycji, to nikt nie miał powodów do narzekań. Na targach panowały względnie optymistyczne nastroje. Owszem, mogłoby być lepiej, jednak w czasach kryzysu finansowego obecność na targach licznego grona kupców powinna napawać entuzjazmem. Targi pokazały, że pomimo kłopotów związanych ze sprzedażą bursztynu, producenci biżuterii z niego wykonywanej nie mają powodów do narzekań. Może grono ich klientów nie powiększa się, jednak nie można także mówić o spadku zainteresowania bursztynem.
Charmsy – zawieszki i beadsy – koraliki zdominowały współczesną modę biżuteryjną. Niemal wszyscy producenci biżuterii mają w swojej ofercie ciekawe kolekcje wisiorków, które można dowolnie ze sobą komponować, dzięki czemu powstają niecodzienne bransoletki czy naszyjniki. Moda na tworzenie bransoletek skomponowanych z charmsów przywędrowała do Polski z Zachodu i natychmiast zdobyła w naszym kraju popularność.
Wśród Polek zapanowała moda na tworzenie własnej biżuterii, którą można dowolnie modyfikować poprzez dodawanie do niej odpowiednich zawieszek. Klientki salonów jubilerskich, dzięki panującemu trendowi, stały się bardziej kreatywne i chcą wraz z twórcami biżuterii decydować o kształcie swojej biżuterii.
Pierwsze bransoletki
Pierwsza biżuteria, która umożliwiała klientom salonów jubilerskich dowolne komponowanie ze sobą poszczególnych elementów, powstała w 1976 roku. Na rynek wprowadziła ją duńska firma Trollbeads. Projektantka Lise Aagaard stworzyła pierwszą bransoletkę, która umożliwiała klientkom samodzielne łączenie ręcznie wykonanych koralików Trollbeads. Filozofia właścicielki i głównej projektantki duńskiej firmy Trollbeads Lisy Aagaard zakładała, że biżuteria będzie tworzona przez klientów salonu według ich gustu i życzenia. Biżuteria miała odzwierciedlać potrzeby kobiet, a co za tym idzie, musiała być tworzona samodzielnie poprzez dowolne łączenie koralików. Jednak o modzie na własnoręczne komponowanie z zawieszek bransoletek możemy mówić dopiero od 2002 roku, kiedy charmsy i beadsy podbiły serca zarówno Europejek, jak i Amerykanek. Wielki wpływ na wzrost zainteresowania miała z całą pewnością marka Pandora, która wprowadzając swoje kolekcje charmsów, spowodowała, że klienci zaczęli masowo kupować drogocenne zawieszki i robić biżuterię, która daje możliwość stworzenia indywidualnego designu. Warto zwrócić uwagę na fakt, że każdy z charmsów ma swoje symboliczne znaczenie – może stać się talizmanem, historią miłości bądź pamiątką z wakacji. Z całą pewnością można powiedzieć, że symbolika nadawana przez klientów poszczególnym zawieszkom ma wielki wpływ na wzrost popularności tej formy biżuterii.
Zawieszki w każdym salonie
Obecnie niemal każda marka biżuterii ma w swojej ofercie charmsy, które umożliwiają Fklientkom tworzenie osobistych bransoletek. W Polsce w każdym firmowym salonie jubilerskim znajdują się zawieszki, które mogą być wykorzystane jako komponenty do wykonania własnej biżuterii. Charmsy znajdziemy m.in. w Aparcie, Kruku, w salonach YES. Kolekcje wisiorków tworzą projektanci i producenci biżuterii. Na polskim rynku pojawiają się zawieszki wykonane ze złota, srebra, platyny, bardzo często ozdabiane są kamieniami szlachetnymi. Warto zauważyć, że kolekcję charmsów wypuściła ostatnio na rynek firma Art7, która zaproponowała swoim klientom nowoczesne, bursztynowe wisiorki. Na polskim rynku można znaleźć zatem bardzo różnorodną ofertę charmsów, których ceny wahają się od kilkunastu złotych do nawet trzech, czterech tysięcy. Jednak klientki mimo dość wysokich cen zawieszek bardzo chętnie decydują się na ich zakup i doceniają produkt, który daje im możliwość wyrażenia swojej osobowości oraz stylu. Polki bowiem doceniły możliwość tworzenia własnych bransoletek poprzez zawieszanie na nich swoich ozdób. Mogą one dzięki takiemu rozwiązaniu dopasować swoją biżuterię do osobowości a także opowiedzieć dzięki niej swoją własną historię życia.
Charmsy na każdym rogu
Moda na bransoletki, które można dowolnie komponować, sprawia, że na polskim rynku pojawiają się nowe firmy, które specjalizują się w produkcji zawieszek. Wzrost zainteresowania klientów taką formą biżuterii powoduje, że wszędzie możemy znaleźć zawieszki, które mogą zostać użyte przez ich właścicielki do tworzenia swoich bransoletek czy naszyjników. Na aukcjach internetowych można spotkać niemal każdy rodzaj charmsów w bardzo atrakcyjnych cenach. Zaczynają się już od 2 złotych za jedną zawieszkę. W sklepach pojawiają się bransoletki wykonane techniką à la Pandora, które cieszą się dużym zainteresowaniem klientów. Moda na wisiorki spowodowała, że rynek został zalany przez niskiej jakości biżuterię, która wykonana jest z plastiku czy stali. Masowo także pojawiają się „artyści”, którzy proponują klientom posrebrzane łańcuszki z zawieszkami jako formę „artystycznej” biżuterii.
Rosnąca popularność
W Polsce popularność zawieszek na bransoletki bądź naszyjniki stale rośnie. W salonach jubilerskich charmsy cieszą się wielkim zainteresowaniem klientów. Kupowane są one z okazji urodzin, imienin czy innych ważnych okazji w życiu kobiety, dzięki czemu bransoletki stają się swoistą kroniką życia właścicielki. Założeniem twórców biżuterii, którą można samodzielnie komponować, było, aby kosztowności, które nosimy każdego dnia, stały się naszymi osobistymi dodatkami, które będą podkreślały osobowość każdej właścicielki. Sądząc po zainteresowaniu charmsami w naszym kraju, to założenie udało się osiągnąć, a Polki coraz świadomiej wybierają kosztowności i starają się je dobierać według swoich indywidualnych preferencji. Może moda na różnorodne zawieszki spowoduje, że nasze rodaczki będą bardziej eksperymentowały w dziedzinie biżuterii i będą szukały ozdób wytworzonych specjalnie dla nich.
Okres wakacyjny to najlepszy czas na sprzedaż bursztynu. Kupują go bowiem zarówno turyści zagraniczni, jak i wczasowicze, którzy przemierzają Polskę wzdłuż i wszerz. W związku z tym właściciele salonów jubilerskich oraz osoby zajmujące się sprzedażą biżuterii muszą jeszcze przed sezonem uzupełnić swoje zapasy bursztynowej biżuterii.
Zdania na temat bursztynu są
podzielone, jedni są jego
zagorzałymi miłośnikami, do
innych natomiast nie trafiają
żadne argumenty dotyczące
polskiego skarbu. Jednak niezależnie od
poglądów, jakie posiadamy na temat
bursztynu, nie można zapominać, że
biżuteria z niego wykonana cieszy się
największym zainteresowaniem
kupujących, zwłaszcza podczas
wakacyjnych podróży.
Symbol lata, symbol Polski
Oferta biżuterii bursztynowej, którą
można zamówić do salonu jubilerskiego,
jest ogromna. Można bowiem zamówić
gotową biżuterię, która znajduje się w
katalogach producentów. Tutaj do
dyspozycji mamy nawet ponad tysiąc
wzorów biżuterii i ta liczba stale jest
powiększana. Właściciele salonów
jubilerskich mogą także nawiązać
współpracę z artystami i twórcami, którzy
swoje życie zawodowe związali z
bursztynem, i zamówić kolekcje autorskiej
biżuterii do swoich punktów. Niezależnie
na jakie rozwiązanie się zdecydujemy,
należy pamiętać, że w naszym sklepie
musi panować różnorodność. Bursztyn
bowiem znajduje swoich zwolenników
zarówno wśród młodych ludzi, którzy
szukają niecodziennej ozdoby, jak również
wśród klientów dojrzałych, którym zależy
na przywiezieniu z wakacji ciekawej
pamiątki.
Bursztynowe enklawy
W czasie wakacji na polskim rynku
jubilerskim można zaobserwować
wzmożone zainteresowanie bursztynem
wśród klientów. – W nadmorskich
miejscowościach pojawiają się stragany,
na których oferowany jest bursztyn –
mówi Marek Nowotnik, ekonomista,
teoretyk biznesu. – Wzrost liczby
sprzedawców biżuterii bursztynowej
utrudnia weryfikację jakości sprzedawanej
biżuterii – dodaje. Bursztynnicy, którzy na
co dzień zajmują się sprzedażą bursztynu,
uważają, że niewyspecjalizowani
wakacyjni handlarze mogą popsuć
reputację polskiego bursztynu, prezentując
turystom tanie falsyfikaty zamiast
prawdziwego bursztynu. – Jakość
wyrobów bursztynniczych powinna
wymusić branża, której zależy na
wiarygodności w oczach klientów – mówi
Marek Nowotnik. – Dlatego też warto
byłoby, aby bursztynnicy na miarę swoich
możliwości edukowali kupujących w
zakresie wiedzy o bursztynie – dodaje.
Certyfikat jakości
Osoby, które w czasie wakacji zamierzają
sprzedawać biżuterię bursztynową, a
także właściciele salonów jubilerskich, w
których można zaopatrzyć się w bursztyn,
powinni dodawać do każdej sprzedanej
sztuki „Bursztynowy paszport”, który
potwierdzałby oryginalne pochodzenie
biżuterii z bałtyckiego bursztynu. Jest to
bowiem sposób na ochronę branży przed
zalewem fałszywego bursztynu, który
coraz częściej trafia w ręce klientów.
Certyfikat jakości stanowi nie tylko dowód
autentyczności sprzedawanej biżuterii, ale
także uwiarygodnia sprzedawcę i jest
szansą na bursztynową edukację klientów.
Producenci biżuterii bursztynowej podkreślają, że przed wakacjami ich sklepy
odwiedza znacznie więcej klientów. Bursztynowa biżuteria jest bowiem towarem,
który w czasie urlopu znajduje wielu nowych klientów.
Mimo że w modzie
biżuteryjnej panuje
tendencja na
ogromną, kolorową
biżuterię, to bursztyn
cieszy się zainteresowaniem klientów,
gdyż jest uważany za typowy polski
produkt, który warto mieć w swojej
kolekcji biżuterii, i przywieźć go z wakacyjnych
podróży po Polsce.
Tradycyjne wzornictwo
– Sprzedawcy biżuterii bursztynowej
zamawiają w mojej pracowni zazwyczaj
proste naszyjniki i kolczyki bursztynowe –
mówi Marian Pociesznik, producent
biżuterii bursztynowej i srebrnej. –
Sprzedawców bursztynu najbardziej
interesują: tradycyjna biżuteria
bursztynowa, czyli srebrne kolczyki – sztyfty
z bursztynkami, naszyjniki bursztynowe czy
srebrne pierścionki z bursztynem. Można
powiedzieć, że od wielu lat moi klienci
chcą oferować swoim odbiorcom
standardowe ozdoby – dodaje Pociesznik.
Jednak wybór bursztynowej biżuterii jest
znacznie bogatszy. U producentów można
znaleźć oryginalne wzornictwo biżuteryjne.
Bursztynowa biżuteria stworzona przez
producentów coraz częściej odpowiada na
zapotrzebowanie nawet najbardziej
wymagających klientów. Tradycyjna
bursztynowa biżuteria oferowana w niemal
każdym sklepie z ozdobami znajduje
swoich amatorów, jednak klienci coraz
częściej pragną kupować bursztyn w jego
innej „odsłonie”. – Nie można zapominać,
że klienci w ostatnim czasie stali się bardziej
wymagający i nie chcą kupować produktów,
które znają i które nie wyróżniają się na tle
innych. Klientom zależy na oryginalnych
rozwiązaniach i ciekawym designie – mówi
Marcin Bagiński, projektant biżuterii. –
Moim zdaniem sznurek niesymetrycznych
bursztynów to już przeszłość, twórcy
bursztynowej biżuterii muszą zaoferować
swoim klientom oryginalną, nowoczesną
biżuterię – dodaje.
Zaskoczyć klienta
Wielu producentów i projektantów bursztynowej
biżuterii stara się wykonać
biżuterię, która będzie odpowiadała
oczekiwaniom współczesnego człowieka.
Według nich bursztynowa biżuteria musi
iść w parze ze zmieniającymi się czasami
i swoim wzornictwem nawiązywać do
rzeczywistości. W hurtowniach biżuterii
bursztynowej można znaleźć biżuterię,
która wzorowana jest na najmodniejszych
trenach. Projektanci tworzą dużą,
kolorową biżuterię, w której wykorzystany
jest bursztyn. Twórcy coraz częściej
sięgają bowiem po bogactwo kolorystyczne,
jakie daje bursztyn bałtycki.
Producenci biżuterii bursztynowej zaczęli
wykorzystywać barwy bursztynu, od
najbardziej cenionej barwy białej, aż do
barwy czarnej. We współczesnej biżuterii
bursztynowej zaczęto wykorzystywać
wszystkie właściwości sukcynitu (bursztynu
bałtyckiego) i stosować w biżuterii
wszystkie jego odcienie, od żółci i brązów,
przez specyficzną czerwień oraz do barwy
niebieskawej i oliwkowo-zielonej. Dzięki
temu bursztynowe ozdoby stały się nie
tylko oryginalne, ale znalazły grono
nowych miłośników. Twórcy w swojej
biżuterii zaczęli poza coraz bardziej
w y s z u k a n y m w z o r n i c t w e m
wykorzystywać także strukturę bursztynu,
a jego odmiany porowate czy pieniste są
często łączone z odmianami litymi.
Projektanci eksperymentują także z innymi
surowcami. Poza srebrem coraz
częściej pojawia się bursztyn oprawiony
w złoto czy ostatnio modny tytan.