Artykuły z działu

Przeglądasz dział RAPORT (id:59)
w numerze 06/2020 (id:182)

Ilość artykułów w dziale: 1

pj-06-2020

Handel stacjonarny

Właściciele salonów jubilerskich zlokalizowanych w centrach miast i mniejszych miejscowości masowo zamykają swoje działalności gospodarcze. Nieprzewidywalne regulacje prawne wprowadzane przez rząd powodują, że działalność stacjonarna staje się nierentowana.

pj-2010-06v-07

Klienci nie pojawiają się w tradycyjnych salonach jubilerskich nie tylko ze względu na restrykcje prawne, ale także z powodu strachu przed zarażeniem. Należy zauważyć, że zakupy biżuterii przez ostatnie miesiące odbywają się przede wszystkim za pośrednictwem internetu.

Wakacje dawały nadzieję

Okres urlopy sprawił, że właściciele tradycyjnych salonów jubilerskich mieli nadzieję, że branża jubilerska powróci do normalnego funkcjonowania. Jednak już początek jesieni pokazał, że niestety tak się nie stało. – Obostrzenia wprowadzane przez rząd, rosnąca liczba zachorowań na koronawirusa, sprawiła, że potencjalni klienci pozostali w domach – mówi Mikołaj Kasperski, właściciel salonu jubilerskiego w Wolsztynie. – Biżuteria nie jest produktem pierwszej potrzeby, to przecież luksusowy dodatek, trudno oczekiwać, że Polacy w tak trudnych czasach będą kupować biżuterię – dodaje. Brak klientów wywołany pandemią dodatkowo obniżył możliwości utrzymania stacjonarnych punktów w większości mniejszych miejscowości i miast w Polsce. Właścicieli nie stać na czynsz, zamawianie nowego towaru czy utrzymanie pracowników. – Sytuacja małych sklepów jubilerskich i tak nie była łatwa, pandemia spowodowała, że znaczna część sklepów zamknie się na dobre – mówi Mikołaj Kasperski. – Trudno konkurować w sieciowymi salonami jubilerskimi a nawet one w tradycyjnej sprzedaży mają straty – dodaje.

Z mapy Polski znikają więc kolejne rodzinne firmy jubilerskie, które nie były w stanie przetrwać pandemii. – Część jubilerów i złotników w wakacje korzystając ze stosunkowo dużego zainteresowania klientów, którzy chcieli poczuć się normalnie, wyprzedawała swój asortyment i w okresie jesienno-zimowym zdecydowała się na zamknięcie – mówi Mikołaj Kasperski. – Część stara się przerwać przenosząc sprzedaż do internetu, ale należy zauważyć, że małe wytwórnie w świcie wirtualnym radzą sobie nie najlepiej – dodaje. Właściciele salonów jubilerskich przenosząc sprzedaż do internetu nie mogą liczyć na natychmiastowe zyski.

Konkurencja w sieci jest ogromna, klienci mogą korzystać z asortymentu oferowanego przez setki sprzedawców a nie posiadający doświadczenia w handlu w sieci sprzedawcy nie mają szansy na wybicie się ponad konkurencję. – W internecie, podobnie jak przy tradycyjnej sprzedaży, największe udziały w rynku mają najwięksi gracze, konkurować z nimi jest niezwykle trudno. Klient nie ma zaufania do firmy Kowalskiego woli kupić biżuterię znanej marki jubilerskiej a na agresywną kampanię marketingową ani nikogo nie stać, ani nie ma na to czasu i koło się zamyka – mówi Mikołaj Kasperski.

Skutki pandemii

Warto zauważyć, że Polacy zaczynają bardzo odczuwać skutki pandemii. Rosnące bezrobocie, strach o przyszłość oraz stale rosnące ceny produktów codziennego użytku, sprawiają, że chęć sprawienia sobie czy bliskiemu przyjemności kupnem biżuterii odchodzi na plan dalszy. – Biżuteria nie jest traktowana jako lokata na trudne czasy, Polacy nie kupują złotych pierścionków czy naszyjników, jak mieli w zwyczaju jeszcze 20, 30 lat temu – mówi Mikołaj Kasperski. – Biżuteria traktowana jest przez młode pokolenie Polaków jako ozdoba a nie gwarancja przetrwania trudnych czasów – dodaje. Gros klientów małych salonów jubilerskich stanowiły osoby, którym zależało na naprawie zepsutej biżuterii, osoby starsze, które kupowały złoto dla swoich wnuków, dziś z troski o swój byt nie pojawiają się w salonach jubilerskich. – Stacjonarny handel biżuteria na naszych oczach umiera – mówi Mikołaj Kasperski. – Złotnicy, którzy prowadzili małe sklepy z biżuterią odchodzą z rynku a pozostają na nich duże korporacje, które w czasie pandemii zdobyły rynek internetowy – dodaje.

Na brak klientów narzekają także właściciele salonów jubilerskich zlokalizowanych w centrach handlowych. – Nie mamy szansy na konkurować z sieciówkami – mówi Dominik Szymański, właściciel sklepu Jubik. – Galeria handlowa, w której mamy sklep jest stale zamknięta, kogo stać na płacenie czynszu, utrzymanie pracowników i tę niepewność „otworzą czy nie”. Nawet otwarcie sklepów przed świętami nie spełnia naszych oczekiwań, klientów jest mało, a ci co są znacznie ograniczyli swoje zakupy w porównaniu z rokiem ubiegłym – dodaje. Wysokie koszty prowadzenie działalności gospodarczej powodują, że większość firm jubilerskich prowadzących działalność w centrach handlowych także zastanawia się nad ich zamknięciem. – Przyjęcie pomocy rządu podczas pierwszej fali pandemii zobowiązuje nas do prowadzenia działalności, jednak jak tak dalej będzie, to większość sklepów i to nie tylko w branży jubilerskiej czeka bankructwo- Dominik Szymański,.

Przyszłość branży jubilerskiej

Właściciele salonów jubilerskich podkreślają, że przyszłość branży jubilerskiej to sprzedaż w internecie, jednak nie każda firma znajdzie w nim swoje miejsce. – Aby sprzedawać w sieci trzeba zmienić sposób myślenia, opracować inną strategię sprzedaży, wypromować markę, a na to wszystko potrzeba czasu i pieniędzy – mówi Dominik Szymański. – A to też wielka niewiadoma, nikt bowiem nie zagwarantuje, że poniesione koszty przyniosą spodziewane zyski. Internet jest dla młodych, ci którzy sprzedają tradycyjnie, znają swoich klientów osobiście, pracują jako złotnicy od wielu lat nie znajdują się w tej nowej rzeczywistości – dodaje.

Nie wszystkie małe, rodzinne salony jubilerskie rzucają rękawicę, niektóre walczą o przetrwanie prowadząc w swojej lokalnej społeczności akcje promocyjne, organizując spotkania przy kawie, jednak optymizmu jakoś nie widać. – Niestety sytuacja na świecie jest niestabilna, jest więcej niewiadomych niż wiadomych, trudno przewidzieć nawet najbliższą przyszłość, co powoduje, że nastroje wśród właścicieli warsztatów i sklepów jubilerskich nie są optymistyczne – mówi Mikołaj Kasperski. – Jak będzie czas pokaże, ale z całą pewnością w „nowej normalności” będzie mniej małych, rodzinnych pracowani jubilerskich – dodaje.

Marta Andrzejczak