Artykuły z działu

Przeglądasz dział LUDZIE BRANŻY (id:52)
w numerze 04/2009 (id:76)

Ilość artykułów w dziale: 2

Fascynacja biżuterią źródłem sukcesów

Rozmowa z Krzysztofem Madelskim,
prezesem firmy YES,
o sukcesie na polskim rynku


Państwa firma powstała z miłości do biżuterii. W czasie prawie 30 lat stała się jedną z trzech największych firm jubilerskich na polskim rynku. Czy może powiedzieć pan, w jaki sposób można odnieść sukces na rodzimym rynku jubilerskim?

Oczywiście, na początku była fascynacja biżuterią, która przerodziła się szybko w chęć projektowania i wykonywania ozdób. Wtedy, w końcu lat 70., było na nie w Polsce ogromne zapotrzebowanie. Jednak sama pasja – to za mało. Bardzo wcześnie odkryliśmy, że o sukcesie decyduje ciężka praca – także twórcza, polegająca na opracowywaniu nowych, własnych wzorów i technologii wytwarzania. Trafne odczytywanie potrzeb klientów, właściwa organizacja produkcji i dystrybucji, no i przysłowiowa wielkopolska solidność kupiecka oraz “powściągliwość” pozwalająca wypracowany zysk przeznaczać nie na konsumpcję, tylko dalszy rozwój firmy. To tylko przykładowe czynniki, które zadecydowały o naszym sukcesie.


Firma YES bardzo dynamicznie opanowuje polski rynek jubilerski, niedawno zaskoczyliście państwo branżę wprowadzeniem nowej marki biżuterii VERONA. Czy planujecie jakieś nowe inwestycje? W jakim kierunku zamierzacie się rozwijać?

Z pewnością zamierzamy rozwijać sieć sprzedaży detalicznej – Sklepy Jubilerskie YES. W tej chwili jest ich ponad 70. Naszym celem jest zarządzanie siecią 120 sklepów. Działających – tak jak do tej pory – na zasadzie franszyzy. Stąd ciągle poszukujemy zarówno nowych, atrakcyjnych lokalizacji w centrach handlowych dużych miast, jak i odpowiednich partnerów, którzy by je prowadzili. Doświadczenie w branży jubilerskiej potencjalnego partnera nie jest czynnikiem decydującym przy wyborze kandydatów, ale oczywiście jest przez nas bardzo mile widziane. W dalszym ciągu zamierzamy także wzmacniać pozycję biżuterii marki VERONA na rynku. Została ona stworzona z myślą o licznych klientach naszej firmowej hurtowni, którzy są właścicielami niezależnych sklepów w całej Polsce. Współpracę z nimi pragniemy zacieśniać – m.in. poprzez doskonalenie programu marketingowego wsparcia sprzedaży w ich sklepach w ramach programu VERONA Partner. Nie każdy niezależny sklep stać przecież na reklamę w mediach ogólnopolskich czy lokalnych, a jest ona niezbędna, jeśli sklep w oczach klientów ma być pozycjonowany odpowiednio wysoko.


Ostatnio wszystkie serwisy ekonomiczne omawiają zjawisko kryzysu finansowego. Jak, pana zdaniem, kryzys finansowy wpłynie na polski rynek jubilerski? Czy w jego wyniku Polacy przestaną kupować biżuterię?

Z pewnością w najbliższych miesiącach siła nabywcza naszego społeczeństwa per saldo nie wzrośnie. Znajdą się zapewne klienci, którzy będą odkładać zakup dóbr luksusowych – za jakie uchodzi biżuteria w oczach niektórych z nich – na później. Z drugiej jednak strony, przez innych złoto i brylanty wciąż postrzegane są jako symbol bezpieczeństwa ekonomicznego, jako najlepsza lokata na złe czasy. Reasumując – spodziewam się dalszego wzrostu rynku jubilerskiego w Polsce. Nie bez znaczenia pozostaje choćby fakt, że dzięki wykorzystywaniu nowoczesnych technologii przy produkcji biżuterii – umożliwiających powstawanie atrakcyjnych, a zarazem lekkich wzorów – jej cena nie zawsze musi rosnąć w takim samym stopniu jak cena kruszcu.

Pod marką Sklepy Jubilerskie YES działa przeszło 70 sklepów, w zdecydowanej większości na zasadzie franszyzy. Czy pomysł prowadzenia sklepów na zasadzie współpracy franszyzowej jest dobrym rozwiązaniem na polskim rynku jubilerskim?

Oczywiście, także na rynku jubilerskim model franszyzowy sprawdza się bardzo dobrze. Zarówno w naszej opinii, jak i w opinii naszych partnerów, którzy prowadzą sklepy naszej sieci. Fakt, że wciąż zgłaszają się do nas nowi przedsiębiorcy, którzy w oparciu o współpracę z firmą YES planują swoją ekonomiczną aktywność – jest także dowodem atrakcyjności tego modelu. Oczywiście, wymaga on determinacji i wspólnego zaangażowania, które tworzy efekt synergii. Nasza filozofia działania, nasze procedury, na których opiera się działalność handlowa budowana poprzez franszyzę, są jasne, czytelne i stałe. Nasza wiedza, kontakty międzynarodowe, marketingowe doświadczenie w połączeniu z zaangażowaniem partnerów prowadzących sklepy – to model sprawdzony i stwarzający realne szanse na odniesienie wspólnego sukcesu.


Co doradziłby pan właścicielom małych, rodzinnych sklepów jubilerskich, aby miały szansę zaistnieć na rynku, i w którą stronę powinny one podążać, aby przetrwać starcie z takimi gigantami jak, YES, Apart czy Kruk?

Generalnie – cenna jest umiejętność odróżniania się. Na każdym rynku zawsze istnieją luki do wykorzystania, do zagospodarowania. Liczą się pomysł, wyczucie rynku i potrzeb klientów, konsekwencja w działaniu. Na rynkach lokalnych – także w dużych miastach – ciągle jest miejsce na budowanie lokalnych, wiodących marek – zarówno poszczególnych sklepów jubilerskich, jaki i produktów. Inspirująca w tym względzie może być choćby lektura “Strategii błękitnego oceanu”. Polecam.


Rozmawiała
Marta Andrzejczak

Polki o wyrafinowanym guście

Rozmowa z Magdaleną Kwiatkiewicz,
prezes firmy YES,
o kondycji polskiej branży jubilerskiej

Właśnie zakończyły się największe polskie targi jubilerskie Amberif. Jak pani, jako prezes zarządu jednej z trzech największych firm jubilerskich na rynku, ocenia polską branżę jubilerską? Jak pani ocenia polskie targi na tle międzynarodowych spotkań branżowych, które odbywają się w Vicenzie czy Bazylei?

Polska branża jubilerska rozwija się bardzo dobrze. W ubiegłym roku można było zaobserwować zarówno duży wzrost sprzedaży, jak i zainteresowania biżuterią. Na targach nasi zagraniczni partnerzy-producenci byli pod wrażeniem skali i dynamiki rozwoju branży jubilerskiej w Polsce. Oczywiście, światowe spowolnienie gospodarcze przełożyło się także na targi jubilerskie w tym roku – w Vicenzie było trochę skromniej niż zwykle, ileś firm nie dopisało, zaprezentowano mniej “szalonych”, nowatorskich kolekcji. Stawiano bardziej na sprawdzone wzory. Co do polskich targów – rozwijają się nieustannie! Zarówno impreza w Gdańsku, jak i w Warszawie osiągnęły skalę i poziom trudny do wyobrażenia jeszcze 10 lat temu. Poza wzrostem znaczenia czysto handlowego, zyskują także na atrakcyjności; widać, że organizatorzy dokładają starań, by wiele się na nich działo. Nieskromnie powiem, że mamy również w tym swój udział, oczywiście na miarę naszych możliwości. Np. na ostatnich targach Amberif, Galeria YES prezentowała prace z konkursu sztuki jubilerskiej Brylant/Brylart zorganizowanego przez naszą galerię.


Jakie trendy w biżuterii będą obowiązywały w tym sezonie?

Świat stawia na biżuterię okazałą, efektowną, wręcz “olbrzymią”, błyszczącą. Pełną kontrastów i kolorowych kamieni. Najlepiej w intensywnych, głębokich odcieniach: np. niebieskiego, amarantu. Dobrze są widziane kolory przypraw – odcienie pomarańczowego, czerwieni – i kolory ciała – różowe, perłowe, beżowe. Trendy są wszystkie elementy podwieszane do bransolet i naszyjników, długie łańcuchy – najlepiej o różnych ogniwach, noszone jeden na drugim. Wzory podkreślające osobowość, ekspresję, oryginalność. Nawet przez łączenie wszystkiego ze wszystkim.


Z każdej strony dobiegają nas informacje o wielkim kryzysie ekonomicznym. Czy pani zdaniem kryzys odciśnie swoje piętno na rynku biżuterii i Polki przestaną kupować droższą biżuterię, i zaczną zadowalać się tanimi, sztucznymi ozdobami?

Zacznę od tego, że Polki mają bardzo dobry gust, są wręcz wyrafinowane. Poszukują często biżuterii nietuzinkowej, ale cenią także dobre wzory klasyczne, ponadczasowe. Ich piękno nie ulega bowiem dezaktualizacji, tak samo jak zachwyca dzisiaj swoją właścicielkę, tak samo będzie atrakcyjne dla jej córki i wnuczki. W przypadku biżuterii sztucznej trudno mówić o jej wartości emocjonalnej. Nie boimy się zagrożenia z jej strony, choćby dlatego, że nawet w trudniejszych czasach, kiedy tyle sposobów inwestowania zawiodło – przybywają do nas nowi klienci. Pragnący połączyć przyjemne z pożytecznym, tzn. by zakupić cenną biżuterię, która sprawi radość i której wartość po latach pozostanie praktycznie niezmieniona.

Firma YES znana jest z oryginalnych kolekcji i wielkiego zmysłu estetycznego, który pokrywa się z gustem wielu Polaków. Czy mogłaby pani podzielić się receptą na sukces, który bez wątpienia jest udziałem pani firmy?

Na sukces zawsze składa się wiele czynników. W naszym przypadku na pewno niezwykle ważne było to, że od dawna przykładaliśmy wielką wagę do jakości i atrakcyjności wzornictwa. Nasi styliści od lat są obecni na najważniejszych targach branżowych na świecie, mają niezwykle cenne kontakty z producentami w innych krajach, śledzą wciąż zmieniające się trendy. Wraz ze współpracującymi z naszą firmą projektantami tworzą nowe wzory i kolekcje. Klienci wiedzą, że także u nas znajdą wzory autorstwa utalentowanych polskich projektantów sztuki złotniczej, których talenty cenimy i staramy się również wspierać.


Jednym ze sztandarowych dzieł państwa firmy jest galeria biżuterii, w której promowane są prace młodych projektantów. Czy podziwiając biżuterię artystyczną tworzoną przez młodych artystów, może pani powiedzieć, jakie są ich główne atuty, i czy nasi rodzimi twórcy mogą konkurować z zagranicznymi designerami?

Absolutnie mogą konkurować, zarówno pod względem talentów, jak i warsztatowej biegłości. Przecież polskie uczelnie artystyczne, np. ASP w Łodzi, mająca świetnych pedagogów, kształci artystów sztuki jubilerskiej na wysokim poziomie. Od przeszło dziesięciu lat działaniami Galerii YES staramy się wspierać i promować ich talenty. Ostatnio także na forum międzynarodowym. Prace przeszło 30 artystów Galeria YES prezentowała w Monachium na targach Inhorgenta. Niektórzy polscy artyści są już poza Polską dobrze znani i cenieni.

Firma YES istnieje na polskim rynku już prawie 30 lat. Jak, według pani, przez ten czas zmieniała się polska branża jubilerska i w jakim kierunku teraz będzie podążała?


To prawda, YES Biżuteria istnieje już blisko 30 lat. To całkiem sporo, nie sposób nie czerpać z tego faktu satysfakcji. Ale jednocześnie jesteśmy pełni pokory – wszak biżuteria, jubilerstwo są obecne w kulturze i handlu od tysięcy lat. Co do przyszłości – jestem przekonana, że polski rynek w coraz większym stopniu odchodzić będzie od biżuterii “no name”. Liczyć będą się coraz bardziej marka, jakość, nazwisko projektanta. Wszystko to, co sprawia, że obcując z biżuterią, mamy przekonanie, że stykamy się z czymś niepowtarzalnym i cennym – nie tylko ze względu na szlachetność zawartych w niej kamieni i kruszcu.

Rozmawiała
Marta Andrzejczak