Choć Polacy praktycznie nie mają kontaktu z francuskim rynkiem jubilerskim, jest on bardzo interesujący. W Paryżu obywają się dwie najistotniejsze imprezy biżuteryjne, każda ma zupełnie inny profil, innych wystawców i zwiedzających. Oba wydarzenia targowe oddają zasadniczy podział francuskiego rynku
Moda przede wszystkim – Eclat de Mode
Tegoroczne wydanie styczniowych targów Eclat de Mode organizowane przez Bijorhca Paris – dowiodły, że są jednym z najważniejszych wydarzeń na rynku biżuterii fashion w Europie, a nawet na świecie.
Na 16400 metrach kw. powierzchni wystawienniczej połowa z 406 stoisk należała do zagranicznych projektantów biżuterii. Wobec ubiegłego roku wzrosła liczba kupców zagranicznych, którzy przybyli do Paryża w celu zawarcia kontaktów i umów. Tak samo odnotowano większe międzynarodowe zainteresowanie ze strony zwiedzających, z 92 krajów włącznie – przede wszystkim Włoch, Hiszpanii i Belgii. – Eclat de Mode nie należy do kategorii HBJO (Zegarki – Bizuteria – Jubilerstwo), lecz specjalizuje się w biżuterii fashion – podkreśla Carol Rameil, szef marketingu Eclat de Mode.
Targi reklamuje hasło “moda dla wyrobów biżuteryjnych”. W dwupiętrowej hali targowej wyodrębniono cztery sektory, głównym z nich – ponad polowe powierzchni – był sektor biżuterii mody, biżuterii design i Haute Couture oraz sektor akcesoriów biżuteryjnych. W tej części głównej wystawiają się galerie biżuterii fashion oraz sklepy biżuterii pret-a-porter. Polska obecność na targach, mimo że niezbyt liczebna – została wyraźnie zauważona, dzięki jedynej z polskich galerii, od pięciu lat systematycznie uczestniczącej w imprezie – warszawskiej galerii Maryli Dubiel.
Projektantka odebrała nagrodę “Etoile de Mode” przyznaną przez zawodowych stylistów za najlepsze wzornictwo. Jurorzy szczególnie zwracali uwagę na kreatywność i innowacyjność, dobór surowców i perfekcjonizm wykonania. Maryla Dubiel to w zasadzie jedyna polska projektantka biżuterii, która konsekwentnie uczestniczy we francuskich targach. Jej zdaniem, francuski rynek pozostaje bardzo trudny dla małych galerii. Faktem jest, że żaden dystrybutor nie podjął się dotąd sprzedaży polskiej biżuterii na francuskim rynku. Francuzi rozumieją biżuterię jako element mody, dodatek do ubrania, a mniej jako sztukę samą w sobie – uważa Maryla Dubiel.
Działająca od 14 lat w Polsce, polska designerka ma ponad 800 projektów w portfolio. Na początku otrzymała preferencyjne warunki uczestnictwa i nadal daje sobie radę, mimo że koszt uczestnictwa to około 5000 euro. Biżuterię i stoisko przywozi do Paryża sama samochodem. Jednak świadomość, że jest jedynym polskim wystawcą, budzi nadzieję, że będzie coraz lepiej rozpoznawana. Wymaga to cierpliwości, bo kontakty zawierane na targach owocują dopiero po pewnym czasie.
O luksusie przy szampanie – Orhopa
Natomiast we wrześniowych międzynarodowych targach złota, srebra i szlachetnych kamieni Orhopa bierze udział mniej wystawców w porównaniu z targami Eclat de Mode. Zasadniczo inne jest ujęcie tematu: impreza odwołuje się do świata luksusu i glamourowych kreacji, na przykład do ekskluzywnych projektów ślubnych. Ceny prezentowanych tu wyrobów liczy się w tysiącach euro, gdy na Eclat de Mode średnia cena to około 150 euro za przedmiot. Na targach promują się galerie, zwiedzają je dystrybutorzy detaliczni, którzy uzupełniają portfolio zamówień na kolejny rok.
Na tych targach właściwie nie ma Polaków.
– Brakuje nam informacji o polskim rynku jubilerskim, o jego potencjale, o gustach nabywców – mówi Philip Hall, marketing manager targów Orhopa oraz Print’Or w Lyonnie. – Nasze drzwi są otwarte dla tych polskich galerii, które odważą się zaprezentować potencjał waszego, nieco dla nas “tajemniczego” rynku. Na Orhopie wystawcy szczególną wagę przywiązują do odpowiedniej inscenizacji prezentacji oferty. Kulminacją imprezy jest prestiżowy koktail dla 400 gości z pokazami trendów na ciele uroczych modeli.
Przy tej okazji w prywatnych salonikach przy szampanie uzgadnia się naprawdę kosztowne kontrakty. Właśnie dlatego Orhopa stawia na jakość, a nie na ilość – w ubiegłorocznej edycji gościło 3531 zwiedzających 354 prezentacje ulokowane na na 10 tysiącach mkw. Wśród zwiedzających z zagranicy przybywają tu tradycyjnie Belgowie (33 proc.), ale spotkać można też gości z Niemiec, Hiszpanii, Szwajcarii i Włoch. t Igor Martin
Międzynarodowe Targi Bursztynu, Biżuterii i Kamieni Jubilerskich AMBERIF obchodzą 15 urodziny. Wiele wskazuje na to, że będzie to impreza na piątkę – w trwających 5 dni targach organizatorzy przewidują udział 500 firm wystawiających się na 5 tys. mkw. Poza wieloma imprezami towarzyszącymi, podczas targów zakończy się też pięć konkursów
Coraz więcej firm, dotychczas skupionych na eksporcie, zwraca oczy na krajowy rynek – zauważa Ewa Rachoń, komisarz targów. Z uwagi na wysoki kurs złotówki oraz systematyczne bogacenie się Polaków także firmy zagraniczne w coraz większym stopniu interesują się naszym rynkiem. W tym roku wystawiają się w Gdańsku firmy złotnicze m.in. z Włoch i Turcji. – Coraz więcej wracających z pracy za granicą ludzi zaczyna wydawać pieniądze także na biżuterię – zauważa Ewa Rachoń.
Jak co roku naturalną dominantą Amberifu jest bursztyn. W związku z rozbudową terenów targowych w w tym roku hale bursztynowe będą dwie. Hala nr 5 zachowa swój tradycyjny charakter, natomiast do dawnej hali Złotej trafią firmy dotychczas zajmujące Pawilon Bursztynowy. Znajdzie się tam srebrna i złota biżuteria z bursztynem oraz przedmioty dekoracyjne i użytkowe z bursztynu. Tutaj także znajdzie się oferta opakowań i wyposażenie wystaw sklepowych. Natomiast maszyny i narzędzia jubilerskie trafią do Pawiloniu Technicznego, który jest połączony z nową halą bursztynową. Nowo wybudowana hala wystawiennicza, która zyskała nazwę Złotej, przejmie kolekcje jubilerskie i złotnicze, kamienie jubilerskie, zegarki oraz biżuterię importowaną.
Tradycyjnie targi gościć będą galerię ok. 80 projektantów. – Chcemy utrzymywać tę okazję do prezentacji artystów na starcie – mówi Ewa Rachoń. – Czas zaraz po zakończeniu szkoły, to dla młodego złotnika najtrudniejsze lata. W większości krajów europejskich takie osoby mają szansę na zdobycie licznych stypendiów, natomiast w Polsce taki system w ogóle nie istnieje. A przecież nawet uzdolniony projektant nie zostanie cenionym artystą w ciągu kilku miesięcy – dodaje Ewa Rachoń.
Organizatorzy przewidują także ofertę dla już uznanych projektantów, którzy nastawiają się na odniesienie komercyjnego sukcesu. Pewnego rodzaju nowością będzie prezentacja na temat aktualnych trendów we wzornictwie prowadzona przez Christel Trimborn z Goldschmiede Zeitung Art&Design, która wskazuje na bursztyn jako na jeden z obowiązujących kierunków we współczesnym wzornictwie. Program targów obejmuje także serię seminariów o tematach ważnych dla znawców i miłośników jubilerstwa i bursztynnictwa. Seminarium gemmologiczne zorganizuje Stowarzyszenie Rzeczoznawców Jubilerskich we współpracy z Wysoką Radą Diamentów z Antwerpii, sesja historyków sztuki poświęcona będzie polskiemu złotnictwu, a seminarium o bursztynie bałtyckim przygotuje Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników we współpracy z Muzeum Ziemi PAN w Warszawie.
12 marca odbędzie się ceremonia wręczenia statuetki Bursztynnika Roku 2007, nagrody przyznawanej przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Bursztynników. Targom towarzyszyć będzie także wręczenie nagród oraz wystawa laureatów 12. Międzynarodowego Konkursu na Projekt Biżuterii z Bursztynem Elektronos. Nagroda główna przyznana została Ewie Wędzikowskiej i Sebastianowi Komiczowi za “narracyjną i symboliczną interpretację” hasła “Talizman”, które było tematem tegorocznej edycji konkursu. 13 marca nastąpi ogłoszenie wyników konkursu Pomorskiej Izby Rzemieślniczej MiŚP “Bursztyn w Rzemiośle” oraz przyznana zostanie Bursztynowa Kula, za najlepszy zdaniem studentów ASP z Łodzi wzór prezentowany na targach.
Szczególną uwagą gości i uczestników targów cieszy się co roku Gala Mody i Bursztynu w Filharmonii Bałtyckiej – pokaz mody i biżuterii, przygotowany przez kreatorów mody przy współpracy projektantów biżuterii. Podczas gali nastąpi ogłoszenie wyników adresowanego do wystawców Konkursu Jubilerskiego Mercurius Gedanensis oraz wręczenie nagród. Laureaci otrzymują statuetkę i tytuł Grand Prix oraz Złote Medale.
Uczestnicy targów mogą zgłaszać maksymalnie 3 prace, które wcześniej nie brały udziału w innym konkursie. W tradycyjnej bursztynowej hali znajdzie się Laboratorium Bursztynu, w którym rzeczoznawcy Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników, Muzeum Ziemi PAN z Warszawy oraz Politechniki Gdańskiej będą badać okazy bursztynu i wykonanej z niego biżuterii. Podczas targów obowiązuje całkowity zakaz sprzedaży falsyfikatów i namiastek bursztynu, w tym kopalu kolumbijskiego, a bursztyn prasowany musi być czytelnie oznakowany. Warto zauważyć, że w środowisku nieoficjalnie mówi się o możliwości lotnych kontroli wyrobów prezentowanych i sprzedawanych na targowych stoiskach.
Ostatniego dnia targów odbędzie się jeszcze seminarium zorganizowane pod patronatem Międzynarodowego Stowarzyszenia Bursztynników oraz Muzeum Ziemi PAN na temat inkluzji organicznych oraz znalezisk bursztynu i innych żywic kopalnych Europy, m.in. z Włoch i Białorusi. Wiesław Gierłowski przedstawi swoją analizę wahań podaży i popytu bursztynowego surowca w latach 1990-2007 na rynku światowym.
Legnica w Gdańsku Podczas Amberifu rozpoczynają się przewidziane na lata 2008-2009 obchody 30 rocznicy “srebrnej” działalności Galerii Sztuki w Legnicy. Na początek zaprezentowana zostanie wystawa Andrzeja Bandkowskiego “Biżuteria – 30 lat później” oraz prace z ubiegłorocznej edycji 16. Międzynarodowego Konkursu Sztuki Złotniczej “Piękno absolutne”. Andrzej Bandkowski związany jest z legnicką Galerią od początku jej istnienia i współtworzył panującą tam aurę.
W maju 2008 minie dokładnie 30 lat od czasu, gdy wrocławski artysta po raz pierwszy zaprezentował w Legnicy swoje prace biżuteryjne. Andrzej Bandkowski zajmuje się wytwarzaniem biżuterii od lat 60. Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych i Związku Polskich Artystów Plastyków, swoje prace prezentował na kilkunastu wystawach indywidualnych i ponad 40 wystawach zbiorowych w Polsce i kilkunastu za granicą. Droga artystyczna Andrzeja Bandkowskiego może być odzwierciedleniem doświadczeń polskich współczesnych artystów ze srebrem.
Z biżuterią zetknął się w czasie studenckiej praktyki, którą odbył w warszawskich spółdzielczych zakładach “Orno”. Po studiach przez 3 lata był kierownikiem nadzoru artystycznego w kłodzkiej fabryce “Warmet” produkującej srebrną biżuterię. Jednak dopiero samodzielne eksperymenty przyniosły mu dzisiejszą pozycję – autora znanego i cenionego. Sam zgłębiał tajniki warsztatu, sięgał po nietypowe tworzywa, wypróbowywał metody obróbki. Jest otwarty na różne koncepcje, style kompozycyjne, faktury. Natomiast prezentację najciekawszych prac artystów biorących udział w konkursie “Piękno absolutne” można obejrzeć od 12 marca do 13 kwietnia 2008 r. w Sali Sądowej Muzeum Bursztynu Oddziale Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.
Kpt
Prace Andrzeja Bandkowskiego z wystawy Galerii Sztuki w Legnicy
Pierwsze targi w roku, przed wszystkimi innymi. Prawie 1700 wystawców z całych Włoch i 30 innych krajów
zaprezentowało się na pierwszej edycji First, na blisko siedemdziesięciu tys. metrów kwadratowych przestrzeni wystawowej W dniach 13-20 stycznia tego roku Targi Vicenza zorganizowały First – międzynarodową wystawę biżuterii i złota – wydarzenie rozpoczynające międzynarodowy kalendarz imprez handlowych. Impreza z ambitnymi celami, podkreślona przez nową, zmienioną nazwę wydarzenia.
Pozycja biżuterii włoskiej na rynku światowym jest niepodważalna – wyróżnia się m.in. typowym dla Włoch wyszukanym wzornictwem. Styczniowe, najdłuższe Targi w Vicenzy uważane są przez wielu za najważniejsze wydarzenie branżowe w Europie. To tam pojawiają się nowe technologie produkcji biżuterii. Tam też spotykają się najważniejsi producenci i kupcy.
W końcu to tam prezentowane są po raz pierwszy kolekcje wyznaczające nowe trendy w produkcji biżuterii. Próbując wskazać dominujące kierunki, można powiedzieć, iż w tym roku dominowała biżuteria okazała, odważna w formie, której powierzchnię diamentowano lub też pokrywano półprzezroczystą emalią, nadając jej wyszukany charakter. Pokazywano również dużo biżuterii z wykorzystaniem naturalnych kamieni fantazyjnie szlifowanych. Łączenie trzech kolorów złota w jednym wyrobie staję się coraz popularniejsze wśród producentów.
Anna Orska W. Kruk
Wśród ciekawych nowości pojawiło się sporo fajnej męskiej biżuterii i można się spodziewać, że ten trend dotrze także do Polski, jeśli nie w tym, to w przyszłym roku. Ta biżuteria to ciekawe połączenia materiałów – np. skóra z łańcuchem.
Coś, co może być dobrze przyjęte u nas, to kolorowane srebro – pozłacane, w kolorze miedzi. Jeszcze jedna rzecz, obecna już wcześniej, ale teraz coraz powszechniejsza, to kamienie szlifowane do formy płaskich talarków. W ogóle dużo jest kamieni, zwłaszcza transparentnych w pastelowych odcieniach. Co ważne – praktycznie wychodzą z użycia komplety – kobieta sama dobiera sobie poszczególne elementy.
Rosnącą rolę włoskiego przemysłu jubilerskiego odzwierciedlają statystyki. Po raz pierwszy od roku 2003 eksport włoskiej biżuterii wzrósł w pierwszych 9 miesiącach 2007 roku o 0,8 proc. i był wart 19,2 proc. więcej w porównaniu do tego samego okresu roku 2006. Nikt nie podaje ilości złota sprzedawanego lub zamawianego podczas targów, ale w grę wchodzą tysiące kilogramów.
Magda Dąbrowska YES Biżuteria
Tej wiosny Włosi dopracowali to, co wymyślili dużo wcześniej. Dla rynku w Polsce to oczywiście dobrze, kiedy tematy dojrzewają dłużej, gwarantuje to im po prostu większy sukces. Obowiązują więc wariacje łańcuchowe, nietypowe wykończenia powierzchni, nieprzeciętne połączenia kolorów, np. fiolet ametystu z różowym złotem, czy formy takie, jak: bangle, długie wisiory czy duże pierścienie.
Jeśli łańcuszek na przegubie, to koniecznie trzeba do niego dołączyć charmsy! Już teraz mówi się coraz więcej o prostych formach, najodważniejsi prezentują trójkąty. Myślę, że prawdziwe zmiany przyniesie dopiero rok 2009 – nastąpi radykalny zwrot do geometrii.
Na First nie brakowało ciekawych imprez i wydarzeń. Na przykład Silvia Battisti, Miss Italia, zaprezentowała na stoisku Cielo Venezia 1270 koronę zaprojektowaną przez Sergio Cielo, jako symbol wiecznej piękności. Inną ciekawostką była prezentacja “Poetry tells a jewel” ze zdjęciami Piero Gemelli. Fotografie najpiękniejszych klejnotów na ciałach modelek, z poezją miłosną w tle przedstawiano na ścianie o wymiarach 26×3 m. Na koniec należałoby zapytać jaki wpływ na polski rynek biżuterii mają targi Vicenza First?
Jak co roku byliśmy tam obecni próbując wybrać interesującą biżuterię dla naszych polskich klientów. Ale nie jest to łatwe. Nie wszystkie nowości z targów są akceptowane przez klienta w kraju. Jako przykład mogę podać biżuterię z emalią, która nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Z naszych doświadczeń wynika, iż polski klient akceptuje nowości z Włoch pod warunkiem, że są to rzeczy bogato wyglądające, ale o małej wadze i tym samym niewysokiej cenie zakupu. Odważna forma i nowoczesne powierzchnie wyrobów (diamentowanie, matowanie) zostały zaakceptowane przez Polki i Polaków, i sprzedają się dobrze.
Arkadiusz Wróblewski Redakcja dziękuje firmie Luxoro – za udostępnienie materiałów
Kilka dni temu zakończyły się największe targi minerałów i biżuterii na świecie – the Tucson Gem Show. Jak co roku w lutym, to rozległe (226 mil kw.) miasto, staje się na czas dwóch tygodni gigantyczną powierzchnią handlową, z ponad 50 oficjalnymi halami targowymi i wieloma mniejszymi imprezami o lokalnym znaczeniu. Targi w Arizonie są największym tego typu wydarzeniem na świecie – mówi się, że do Tucson przyjeżdża ok. 15 000 wystawców. Wystaw, targów, seminariów i innych atrakcji branżowych jest tu tak dużo, że nawet dwa tygodnie to stanowczo za mało, aby zapoznać się z całą ofertą
Trudno mówić o jakimkolwiek podsumowaniu targów, ponieważ tematyka poszczególnych hal jest bardzo zróżnicowana (od African Art Village do American Gem Trade Association Fair). Tucson to głównie targi minerałów i kamieni, choć kupić tu można także biżuterię i sztukę użytkową z całego świata.
Historia targów w Tucson sięga 1955 roku, kiedy grupa “rockhounds”, czyli poszukiwaczy minerałów i kolekcjonerów z Tucson Gem & Mineral Society zorganizowała pierwszą otwartą wystawę w lokalnej szkole podstawowej. Zainteresowanie w kolejnych latach rosło i w 1972 imprezę przeniesiono do kompleksu targowego Tucson Convention Center. Dziś Convention Center to jedno z najbardziej prestiżowych miejsc wystawienniczych, które gości w lutym dwie wystawy – American Gem Trade Association (AGTA) oraz Tucson Gem & Mineral Show (TGMS). Pierwsze z nich to najbardziej ekskluzywne targi w Tucson – zarezerwowane wyłącznie dla amerykańskich firm stowarzyszonych w AGTA, prezentujących na stoiskach głównie wysokiej klasy biżuterię z brylantami i innymi kamieniami szlachetnymi oraz perłami. W tym roku mocno promowane były kolorowe kamienie amerykańskie – np. pochodzące z kopalni Ponderosa w Oregonie labradoryty zwane “sunstone”.
Jak co roku, przemyślaną i spektakularną kampanię reklamową miał tanzanit, również pokazywany na AGTA. Ten rzadki minerał o pięknej granatowej barwie, odkryty został dopiero w 1967 roku przez firmę Tiffany. Wydobywa się go w stosunkowo niewielkich ilościach u stóp Kilimanjaro w Tanzanii. Specjalnie na potrzeby targów, stowarzyszenie Tanzanite Foudation, zajmujące się koordynacją i promocją sprzedaży tego kamienia, wydało przewodnik z podstawowymi informacjami technicznymi mającymi m.in. ułatwić kupcom ocenę tanzanitu.
Na AGTA warto było również odwiedzić stoisko amerykańskich laboratoriów gemmologicznych – ostatnio AGL pracuje intensywnie nad klasyfikacją rubinów uzupełnianych szkłem oraz szmaragdów z polimerowymi wypełniaczami, które zalały rynek amerykański (będziemy o tym problemie pisać w kolejnych wydaniach PJ). Tucson Gem and Mineral Show, organizowany pod patronatem stowarzyszenia gemmologów, to z kolei, oprócz targów, impreza o charakterze edukacyjnym. TGMS organizuje co roku wystawy najważniejszych zbiorów biżuterii na świecie – w tym roku były to m.in. British Natural History Museum (wystawa minerałów amerykańskich z czasów kolonialnych), kolekcja minerałów American Philosophical Society (najstarsze zbiory w USA) oraz Carnegie Museum.
Jedną z największych imprez targowych w Tucson jest Gem & Jewellery Exchange. GJX rozwijają się w szalonym tempie – w ciągu 15 lat liczba stoisk wzrosła z 35 do ponad 700, a organizator planuje dalszą rozbudowę centrum. Targami siostrzanymi jest połączony z GJX, Worldwide Gem & Jewelry Show, który odbywa się w eleganckim hotelu w centrum miasta. Gwiazdą targów WGJ jest jedna z najważniejszych projektantek amerykańskich, Barbara Westwood, autorka ekskluzywnej biżuterii autorskiej.
W pracach pani Westwood, diamenty spotykają się z kolekcjonerskimi minerałami, takimi jak 135-karatowy ukraiński akwamaryn (kolekcja zaprezentowana podczas zeszłorocznej edycji AGTA), opal andamooka czy wyszukane kwarce. Wśród materiałów, z jakimi pracuje projektantka, znajduje się również bursztyn bałtycki. Jedna z “najjaśniejszych gwiazd galaktyki amerykańskich projektantów”, jak o Barbarze pisze Susan B. Johnson G.G. (prezes Gemological Institute of America), została zaproszona jako gość specjalny przyszłorocznych targów Amberif. Otrzymaliśmy już nieoficjalną informację, że zaproszenie zostało przyjęte z entuzjazmem.
Kolejną atrakcją targów WGJ jest słynna Upper Starlight Ballroom, gdzie prezentuje się grupa 26 projektantów z Idar-Oberstein. Tradycyjnie już, grupa niemiecka zaprezentowała najnowsze technologie szlifierskie. Do ulubionych kamieni projektantów należą kolorowe beryle – m.in. akwamaryny, szmaragdy, heliodory i morganity.
Jednym z najbardziej uznanych niemieckich jubilerów jest laureat prestiżowego konkursu Deutsche Schmuck und Edelstein, Tom Munsteiner, który w tym roku zaproponował nowy szlif “Imagination”. Warto podkreślić, że Upper Starlight Ballroom of WGJ jest najbardziej profesjonalnie promowaną ekspozycją na targach w Tucson. Wystawcy niemieccy występują i reklamują się jako grupa – m.in. wspólnie opracowali kilkunastostronicowy artykuł pt. “Focus on Idar-Oberstein” w największym przewodniku targowym.
Wspólna kampania oraz jednoznaczny wizerunek – tego bardzo brakuje grupie polskiej. Realizacja tak kompleksowej promocji byłaby jednak możliwa jedynie przy wsparciu ze strony rządu (tak jak w przypadku Idar-Oberstein). Na targach w Tucson prezentowało się kilkadziesiąt firm z Polski – to dość dużo w porównaniu z innymi krajami europejskimi. W zasadzie wszystkie firmy polskie oferowały bursztyn bałtycki, było także jedno stoisko z krzemieniem pasiastym – Multistone Kraków. Grupa około dwudziestu firm zainstalowała się na targach J.O.G.S (Jewelry and Organic Gem Show), należących do Petera BrodetskyŐego, bursztynowego potentata na rynku amerykańskim.
Organizator imprezy, od jej początku 5 lat temu, konsekwentnie promuje Amber Pavilion, zajmujący w tym roku całe zachodnie skrzydło hali J.O.G.S. Została nawet uruchomiona specjalna trasa darmowego autobusu – Amber Route, prowadząca z centrum miasta do hali Tucson Expo Center, gdzie odbywa się J.O.G.S. Targi Brodetsky’ego co roku proponują zwiedzającym nowe atrakcje – takie jak wystawa “Skarby Bursztynowej Komnaty” albo codzienna prezentacja na wybiegu kolekcji Ambermody (razem 13 pokazów) oraz w tym roku – ogród feng shui. W ciągu pięciu lat istnienia targi J.O.G.S. stały się jedną z najciekawszych imprez w Tucson, a mieszczące je Expo Center zdecydowanie należy do czołówki TGS pod względem poziomu wystawiennictwa i oferty.
Kamienne trendy
W tym roku w Tucson nie brakowało też nowości gemmologicznych. Nie sposób oczywiście opisać mnóstwa nowych kamieni syntetycznych – jednym z ciekawszym był diamone, oferowany przez chińskiego dystrybutora. Jest to rodzaj syntetycznego diamentu, ale nie należy go mylić z cyrkonią. Diamone powstaje w wyniku technologii “Amorphous Diamond Growing”, czyli pokrywania powierzchni kryształu (Diamone Core Cystal), warstwą (100-150 nm) czystego węgla, co przy zastosowaniu m.in. odpowiedniego ciśnienia i temperatury pozwala na osiągnięcie struktury diamentu.
Jądro, czyli kryształ diamone, produkowany jest w laboratorium w USA i szlifowany w Chinach, a poddawany obróbce technologicznej w Niemczech. Mimo właściwości podobnych do diamentu, różnicę w wyglądzie widać dość wyraźnie – niezależnie od szlifu, diamone nie posiada szlachetnej elegancji brylantu, załamanie światła daje jaskrawe refleksy w intensywnych, nienaturalnych kolorach. Hasło reklamowe diamone brzmi “More beautiful than diamond” – i ono najtrafniej określa wrażenie estetyczne jakie wywiera diamone – jest on zbyt piękny.
Bardzo ciekawym, naturalnym kamieniem pochodzenia amerykańskiego jest fire agat, zwany również majestic fire lub rovond. Opal ognisty z Arizony został odkryty wprawdzie już w 1859 roku i był dość popularny w USA w latach 30., ale poza Indiami nie jest dzisiaj szerzej znany. Ten bardzo tajemniczy minerał jest w swojej warstwowej strukturze zbliżony bardziej do masy perłowej niż do agatu.
Doświadczony szlifierz, przez odsłanianie poszczególnych warstw, może uzyskać opalizujące efekty mieniące się wieloma kolorami, od pomarańczowego, przez głębokie czerwienie i brązy, aż do zieleni. Fire agat występuje na terenie Meksyku (ok. 17 kopalni) i Arizony (4 czynne kopalnie). John A. Miller, (właściciel jednej z kopalni) opowiada, że w Black Mountain w Arizonie – miejscu, gdzie po raz pierwszy znaleziono agat ognisty, znajdowały się kopce usypane z tego kamienia przez Indian Mojave.
Prawdopodobnie były to miejsca kultu. Zarówno uroda, jak i romantyczna geneza rovondu kosztuje – cena za kamienie waha się od 50 do 500 USD za karat. Co ważne – jest to materiał, który bardzo trudno podrobić.
W najbliższym czasie jedna z największych firm zajmujących się biżuterią southwest (Sunwest Silver z Albuquerque) będzie dynamicznie wprowadzać ten kamień na rynek amerykański i europejski.
Muszą tu być nie tylko osoby poważnie zainteresowane eksportem do Niemiec i innych krajów europejskich. W Monachium cenne informacje znajdzie nawet lokalnie działający jubiler, złotnik czy sprzedawca biżuterii
Zakończone 18 lutego monachijskie targi inhorgenta 2008 dowiodły, że mimo niepewnej koniunktury na rynkach światowych oraz silnego złotego, eksport polskiej biżuterii może być bardzo opłacalny.
Sukces wymaga jednak dużego nakładu pracy i kreatywności. Wśród 26 polskich wystawców w Monachium są przede wszystkim projektanci prezentujący swoje prace w prestiżowej hali C2, oraz grupa firm bursztyniarskich skupiona w hali A2. Małą, ale bardzo interesującą ofertę przedstawili państwo Drabisiakowie z firmy Gold-Rex. Projekty firma, która dotąd wystawiała się przede wszystkim na odbywających się także w Monachium wcześniejszych targach minerałów, łączą rzadką umiejętność obróbki nawet najtrudniejszych minerałów z talentem nadawania im ostatecznej formy w złotniczej oprawie. Sympatycznym polskim akcentem były również dwie znakomite kawiarnie prowadzone przez firmę Art Café.
Polskie wzornictwo ma już stałą, mocną pozycję wśród monachijskich prezentacji. Zwiedzający mogli się zapoznać także z ofertą szerokiej grupy polskich projektantów, reprezentowanych po raz pierwszy przez Deco Echo. Poza stałymi bywalcami prestiżowej projektanckiej hali C2, takich jak Art 7, Marcin Zaremski, a także Stowarzysznie Twórców Form Złotniczych czy Galeria Sztuki w Legnicy. Warto zauważyć, że Marcin Zaremski, wystawiający się w Monachium już po raz dziewiąty, zaczynał od małego punktu na uboczu hali, by w tym roku otrzymać duże stoisko w prestiżowym miejscu głównej alei. Podobnie przedstawiciele legnickiej Galerii kiedyś musieli pracowicie prezentować wizję dolnośląskiego konkursu, by dziś, gdy ich przedsięwzięcie cieszy się ogólnoświatową renomą, udzielać w zasadzie tylko technicznych informacji licznym projektantom zainteresowanym Międzynarodowym Konkursem Sztuki Złotniczej.
W tym roku po raz pierwszy do wystawy Brand New-New Brand zakwalifikowało się dwoje Polaków: Jacek Ostrowski i Marta Hryc. Ewa Rachoń, komisarz gdańskiego Amberifu została zaproszona do jury prestiżowego konkursu innovationepreise. Wręczyła jedną z czterech nagród przyznawanych projektantom za innowację, oryginalność, idealizm i autentyczność pracy. Uhonorowała Kathleen Hannemann za architektoniczną biżuterię z betonu zbrojonego kamieniami szlachetnymi i stalą. Bywalcy inhorgenty przyznają, że prezentowane przez Polaków wzornictwo cieszy się dużym zainteresowaniem, a także odnosi komercyjny sukces na coraz większą skalę. Co ciekawe – na przykład stoiskiem pod marką S&A zawiadywał już po raz kolejny lokalny niemiecki przedstawiciel gdyńskiego producenta. Większość polskich wystawców z hali A2 uznała targi za sukces – mimo pewnych obaw, do których przyznawali się organizatorzy nie zabrakło klientów z Niemiec.
Jednocześnie coraz częściej tutejsze wyrocznie kształtują modę na bursztyn. Na przykład w cieszącym się dużym zainteresowaniem seminarium na temat tegorocznych trendów Christel Trimborn z Goldschmiede Zeitung Art&Design znalazły się wyroby z bursztynu, między innymi polskie projekty Jacka Ostrowskiego i firmy Art 7. Może mieć to istotne znaczenie dla polskiego eksportu bursztynowego, bo choć monachijskie targi mają wymiar ogólnoświatowy, to jednak przede wszystkim handluje się tu z Niemcami.
A jak twierdzą znawcy tego rynku, za naszą zachodnią granicą kupuje się przede wszystkim to, co zostało uznane za modne przez branżowe autorytety. Trzeba jednak zaznaczyć, że wskazywane przez Trimborn projekty są dalekie od tradycyjnego gdańskiego wzornictwa. Chcąc wykorzystać pojawiającą się szansą, bursztynnicy staną więc przez dużym wyzwaniem. Zwłaszcza że na tegorocznej inhorgencie licznie prezentowane były niemieckie projekty bursztynowe, w większości bardzo ciekawe.
Zdaniem Joanny Biernackiej-Goworek z warszawskiego biura Międzynarodowych Targów Monachijskich, inhorgenta to nie tylko miejsce, w którym warto się wystawiać, ale także cenne źródło informacji dla przedstawicieli sieci sprzedaży. Monachijską imprezę odwiedziło ponad 30 tys. kupców i gości, z czego około 1/3 pochodziła ze wschodniej Europy. Trzeba tu zaznaczyć, że choć w tym roku, jak i w minionych latach nie brakowało zwiedzających z Polski, to najszybciej wzrasta liczba gości z Węgier i Czech.
Na takich targach najłatwiej można zorientować się w nadchodzących trendach, podpatrzyć konkurencję i pomysły z innych rynków, ale także dokonać konkretnych zamówień. Na marginesie trzeba dodać, że zdarzają się polskie firmy robiące właśnie tu zakupy u rodzimych dostawców. W dzisiejszych czasach nawet średni sklep nie powinien poprzestawać na korzystaniu z oferty odwiedzających go akwizytorów i handlowców.
W dobie szybkiego przepływu informacji mody upowszechniają się błyskawicznie. Jeśli sprzedawca nie chce zostać zaskoczony nagłym zapotrzebowaniem klienta, musi sam szukać informacji i starać się przewidzieć jego oczekiwania. Na inhorgencie można też nawiązać kontakt z przedsiębiorcami szukającymi nowych przyczółków. Jedną z takich firm jest Rolf Dillmann, szwajcarski producent zegarków z wyższej półki, poszukujący w Monachium franszyzobiorców.
Kpt
Stoisko Deco Echo
Wystawa Brand New – New Brand
Dużym wydarzeniem było wskazanie bursztynu jako obowiązującego trendu
Daniel Dillmann, prezes Rolf Dillmann AG nawiązał na inhorgencie wiele kontaktów, m.in. z Holendrami, ale nie spotkał żadnego potencjalnego partnera z Polski
Podczas wręczania innovationepreise. Od prawej Ewa Rachoń, nagrodzona Kathleen Hannemann i Manfred Wutzlhofer, dyrektor targów
Zakończone 18 lutego europejskie święto biżuterii, czyli monachijskie targi inhorgenta 2008 dowiodły, że mimo niepewnej koniunktury na rynkach światowych oraz silnego złotego, eksport polskiej biżuterii może być bardzo opłacalny. Sukces wymaga jednak dużego nakładu pracy i kreatywności. Polscy wystawcy w Monachium to przede wszystkim projektanci prezentujący swoje prace w prestiżowej hali C2, oraz grupa firm bursztyniarskich skupiona w hali A2. W tym roku dało się zaobserwować zdecydowany powrót bursztynu.
W artykule Christel Trimborn z wydawanego przez Goldschmiede Zeitung opiniotwórczego pisma Art+Design znalazły się polskie wyroby z bursztynu, między innymi projekty Jacka Ostrowskiego. Może mieć to istotne znaczenie dla polskiego eksportu, bo choć monachijskie targi mają wymiar ogólnoświatowy, to jednak przede wszystkim handluje się tu z Niemcami. A jak twierdzą znawcy tego rynku, za naszą zachodnią granicą kupuje się przede wszystkim to, co zostało uznane za modne przez branżowe autorytety.
Polskie wzornictwo ma już stałą, mocną pozycję wśród monachijskich prezentacji. W tym roku dodatkowym miłym akcentem był udział p. Ewy Rachoń, kuratora Amberifu w jury konkursu innovationepreise, w którym po raz pierwszy wzięli udział nasi projektanci. W materiale wideo Joanna Biernacka – Goworek, Project Manager inhorgenty w Polsce specjalnie dla PJ omawia tegoroczną edycję targów, a Ewa Rachoń i Marcin Zaremski mówią o swoich wrażeniach z imprezy. kpt
W dniach 17-21 stycznia w Madrycie odbyły się międzynarodowe targi biżuterii, zegarków, toreb i akcesoriów Bisutex 2008. Targi, zorganizowane przez hiszpańskie przedsiębiorstwo targowe IFEMA, są skierowane przede wszystkim do klienta detalicznego oraz właścicieli sklepów z upominkami. Polska biżuteria cieszyła się w Madrycie dużym zainteresowaniem
Jeszcze w ubiegłym roku w Madrycie, tradycyjnie w styczniu i we wrześniu, odbywały się targi INTERGIFT, International Gift, Jewellery and Fashion Jewellery Week. W ramach INTERGIFT działały trzy odrębne imprezy: Intergift – targi luksusowych dodatków, Iberjoya z biżuterią złotą i srebrną, zegarkami oraz techniką i maszynami, Bisutex natomiast obejmował kamienie naturalne, perły oraz akcesoria biżuteryjne. W tym roku na życzenie wystawców po raz pierwszy nastąpił podział; wyodrębnienie targów Iberjoya, które przesunięto na luty.
Święto zakupów i upominków
Założeniem organizatorów było całkowite odświeżenie koncepcji targów Bisutex. Nowoczesny wystrój hal i atrakcyjna zabudowa przestrzeni zachęcały odwiedzających do zakupów. Na ponad 9 tys. mkw. producenci, importerzy oraz projektanci mody i biżuterii zaprezentowali wyroby z różnych przedziałów cenowych. Wśród 350 wystawców dominowali przedsiębiorcy z Madrytu. W imprezie uczestniczyło 48 firm z zagranicy; z Niemiec, Argentyny, Belgii, Brazylii, USA, Francji, Włoch, Litwy, Meksyku, Holandii, Wielkiej Brytanii i z Polski.
Polska biżuteria w Madrycie
Prezentowane na stoisku firmy Lewanowicz korale, krzemień pasiasty i oprawiony w srebro bursztyn znajdowały uznanie zarówno kupców, jak i zwiedzających targi. – Wśród naszych klientek w Hiszpanii jest grupa bardzo nowoczesnych kobiet – relacjonuje Monika Poppe, z firmy Lewanowicz. – Mają one swój niepowtarzalny styl. Dla nich właśnie przygotowaliśmy ekstrawaganckie wyroby z najwyższej półki; biżuterię w dużych rozmiarach i naszyjniki w formie węzłów z pereł. Dla kobiet w średnim wieku, które chcą być na czasie i ożywić swój codzienny służbowy strój, firma Lewanowicz proponuje stonowany krzemień oraz cieszące się dużą popularnością korale łączące czerń i biel.
Modne miksy
Mieszanie stylów, łączenie sprzeczności to hasła obowiązujące w nadchodzącym sezonie wiosna-lato 2008 w modzie i w biżuterii. Na targach Bisutex dominował przepych, lecz obecna była również tzw. biżuteria fantazyjna (franc. bijoux phantasie) wykonana z nieszlachetnych materiałów, jak plastik, drewno czy skóra. W Madrycie chętnie kupowano pierścionki, bransolety i naszyjniki w rozmiarze XXL, cyrkonie kubiczne, onyks, ametyst, wyroby łączące srebro i złoto oraz zawieszki z gładkiego srebra. Synonimem nowoczesności okazało się odważne łączenie materiałów. Dla klientów liczył się niepowtarzalny, nowatorski efekt – uwagę przyciągało zestawienia szkła i gładkich błyszczących metali, jedwabnych tasiemek i pereł. W projektach zaprezentowanych przez jubilerów w Madrycie obok delikatnej bieli i stonowanych pasteli pojawiły się żywe kolory – zieleń, żółty i pomarańczowy.