Rozmowa z Marią Magdaleną Ulaczyk,
dyrektorem Okręgowego Urzędu Probierczego w Warszawie
Jak ocenia pani sytuację na rynku jubilerskim w czasie trwającej w Polsce i na całym świecie pandemii? Czy ilość biżuterii dostarczana do Urzędu Probierczego zmniejszyła się, czy może wprost przeciwnie – producenci, wykorzystując kwarantannę, zarzucili urzędników pracą?
Po miesięcznej przerwie w obsłudze interesantów na przełomie marca i kwietnia, klienci przynosili znaczące ilości wyrobów, nadrabiając ten czas naszego zamknięcia. Mimo to w żadnym z kolejnych miesięcy nie wykonaliśmy szacunkowego planu w zakresie badania i oznaczania wyrobów. Ze zrozumiałych względów jest mniej biżuterii z importu, za to niektórzy krajowi wytwórcy zwiększyli produkcję wyrobów ze stopów złota, reagując w ten sposób na zwiększony popyt. Mam wrażenie, że to jest jakiś objaw inflacji, choć wiadomo, że prawdziwa lokata to raczej sztabka, a nie pierścionek. Poza tym ludzie mniej podróżują, mniej wydają pieniędzy na zagraniczne wakacje. To może powodować zwiększenie zainteresowania złotą biżuterią, które daje się zauważyć w urzędach. Jak zwykle należy pamiętać, że moje informacje pochodzą z okręgu warszawskiego. O sytuację w urzędzie w Krakowie i podległych mu wydziałach należy pytać panią dyrektor z tamtejszego OUP.
Jakie zmiany zostały wprowadzone przez Urząd Probierczy w czasie pandemii?
To długa opowieść. Wkrótce po ogłoszeniu stanu epidemii urzędy probiercze zamknęły się dla klientów. Mieliśmy wtedy dużo zaległych zgłoszeń, bo tradycyjnie marzec to czas targowy i jesteśmy wtedy szczególnie obciążeni. W chwili, kiedy zamykaliśmy urzędy, zrobiło to wiele instytucji – na fali ogólnego lockdownu. Zamykano budynki, w których są nasze siedziby. Były obawy, że zgłaszane do nas wyroby jubilerskie mogą być siedliskiem wirusa, obawiano się szczególnie włoskiego importu, którego stale mamy sporo. Nie mieliśmy masek, rękawiczek ani dostatecznej ilości płynów dezynfekcyjnych.
Branża złotnicza gwałtowanie i ostro oprotestowała fakt zamknięcia urzędów, kierowano w tej sprawie listy do najwyższych organów państwowych, było mnóstwo przykrych telefonów, e-maili, wystąpień medialnych. To był na pewno trudny czas dla naszych klientów, ale jeszcze trudniejszy dla kierownictwa urzędów. W mojej ocenie – najtrudniejszy w ciągu ponad 40 lat mojej pracy. Po miesiącu zamknięcia – już lepiej przygotowani do działań w warunkach epidemii i bardziej z nią oswojeni – rozpoczęliśmy pracę, początkowo z licznymi ograniczeniami – przyjmując wyłącznie zamknięte pakiety z wyrobami, bez liczenia sztuk, sprawdzania masy netto itp. Taki przysłowiowy kot w worku. Pakiety były otwierane po dwudniowej kwarantannie, a wyroby odkażane przy użyciu specjalnych lamp. Tak działaliśmy prawie dwa miesiące.
Potem stopniowo wznawialiśmy bezpośrednią obsługę, początkowo dla niewielkich ilości wyrobów, zwiększając powoli liczbę przedmiotów, które można było zgłosić w sposób tradycyjny. Były ogromne problemy z płatnościami przelewem – i dla klientów, i dla nas, bo około 30 proc. opłat było nieprawidłowo przez klientów obliczanych i musieliśmy robić zwroty lub domagać się dopłat. Sytuacja ta miała jednak swój pozytywny efekt, bo udało nam się przeprowadzić błyskawiczny proces wdrożenia systemu płatności kartą, dla którego wcześniej nie było zielonego światła. Od prawie trzech miesięcy w każdym urzędzie probierczym mamy terminal, co usprawnia przyjmowanie opłat. Na razie działamy w programie „Polska bezgotówkowa” i transakcje są bez prowizji. Problem może się pojawić za rok, kiedy darmowy program się skończy.
Jakie zmiany pozostały z nami do dziś i co oznaczają one dla polskich producentów biżuterii?
To jest stale czas bardzo trudnych relacji między przedstawicielami naszych urzędów a klientami. Po obydwu stronach brakuje chwilami niezbędnej w takich warunkach cierpliwości i tolerancji. Po jednej i drugiej stronie występuje lęk przed zarażeniem, a równocześnie obustronna potrzeba powrotu do normy i rezygnacji z wszelkich obostrzeń. Obsługa wchodzi powoli w tradycyjne ramy, ale nie rezygnujemy z kwarantanny i odkażania zgłaszanych do nas przedmiotów, tym bardziej że jesienna statystyka zachorowań, zamiast uspokajać, budzi grozę. Cały czas towarzyszy nam wszystkim świadomość, że za chwilę może znów pojawić się konieczność zamknięcia urzędu, poddania załogi kwarantannie. Mamy dużo pracy, której ze względów oczywistych nie można wykonywać zdalnie. Gdyby zatem wystąpiła choroba pracownika lub kontakt z kimś zakażonym – klienci odczuliby to w sposób znaczący. Dobrze, że urzędów jest 10, że nie ma właściwości terytorialnej, ale wiadomo, że konieczność podróżowania z biżuterią po Polsce nie byłaby mile widziana i stanowiłaby poważny problem dla przedsiębiorców, którzy i tak są zmęczeni walką o przetrwanie firm.
Czy sytuacja w Polsce w czasie pandemii ma wpływ na polskie prawodawstwo?
Pandemia spowodowała wiele zmian prawnych, ale nie dotyczą one bezpośrednio urzędów probierczych. Tutaj trudno było wprowadzić jakieś liberalizujące przepisy, o co występowali przedstawiciele branży złotniczej, bo wprowadzenie ich na chwilę miałoby wieloletni skutek w postaci nieocechowanych wyrobów w obrocie. I tak jest ich więcej, bo nasze działania kontrolne ciągle jeszcze nie wróciły do normy. Powracając do sprawy przepisów – kolejne tzw. tarcze dotyczyły oczywiście także firm zajmujących się wyrobami z metali szlachetnych, ale to był raczej ten pozytywny efekt polegający na zwolnieniach z płatności składek ZUS oraz możliwości skorzystania z oferowanych ulg lub dotacji. Wiem, że we wnioskach o ich przyznanie podnoszono sprawę czasowego zamknięcia urzędów jako czynnika utrudniającego działalność gospodarczą. Biorąc pod uwagę dalsze przepisy „covidove” – nasi pracownicy obawiają się zapowiadanej redukcji zatrudnienia, która dla urzędów probierczych, zatrudniających zaledwie 150 osób w skali kraju, byłaby klęską. I tak ledwie możemy sprostać wszystkim zadaniom.
Czy nowelizacja prawa probierczego wprowadzona latem 2020 r. wpłynie na funkcjonowanie urzędów probierczych?
To były minimalne zmiany, wprowadzone ustawą z 31 lipca 2020 r. o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczenia obciążeń regulacyjnych. Polegały na ograniczeniu, a właściwie wyeliminowaniu przepisów, które wymagały dostarczania odpisów KRS przy składaniu wniosków o wpis znaku imiennego do rejestru oraz o utworzenie punktu probierczego. Podczas rejestracji znaku imiennego musimy sami odszukać odpowiedni wpis do KRS. Jest to w dobie internetu bardzo prosta i szybka czynność.
Czy zmiany mają znaczenie dla producentów i sprzedaży biżuterii w Polsce?
Trudno mówić, że mają większe znaczenie. Wymagamy od przedsiębiorców mniej informacji, bo mamy do nich szerszy i łatwiejszy dostęp. Latem ukazał się kolejny tekst jednolity ustawy – Prawo probiercze, co ułatwia korzystanie z niej. Mam jednak wrażenie, że pytając o zmiany prawne, ma pani na myśli planowaną od kilku lat szerszą nowelizację prawa probierczego. Jest ona w toku, ale jej zakres jest znacznie mniejszy, niż pierwotnie zakładano. Zrezygnowano z kontroli nowych obszarów, takich jak gemmologia czy stopy inwestycyjne. Zrezygnowano z ingerencji w sprawę kwalifikacji przy podejmowaniu pracy w jubilerstwie. Planowana nowelizacja będzie miała zatem bardziej porządkujący niż rewolucyjny charakter i nie wygeneruje żadnych nowych barier. Projekty zmian w ustawie i aktach wykonawczych będą poddawane konsultacji społecznej i międzyresortowej. Jest to kolejna próba większego dostosowania naszego prawa do zasad Konwencji wiedeńskiej. Chcielibyśmy też uprościć i uporządkować system opłat. Obecnie opłata za analizę chemiczną stopu obliczana jest na podstawie stawki godzinowej i wymaga wydania decyzji organu, a mogłaby to być zwykła stawka – tak, jak było kiedyś, przed 2011 r.
Czy może pani pokusić się o prognozę: jak zmieni się polski rynek jubi- Sytuacja związana z pandemią miała pozytywny efekt – udało się przeprowadzić błyskawiczny proces wdrożenia systemu płatności kartą, dla którego wcześniej nie było zielonego światła lerski pod wpływem zmian wynikających z pandemii koronawirusa?
Wszyscy powtarzamy nostalgicznie, że nigdy już nie będzie tak, jak dawniej. Myślę, że dotyczy to każdej dziedziny życia i gospodarki. Głównym ogniwem, motorem i hamulcem rynku jest człowiek – klient, nabywca, odbiorca produktu. Jeśli jest to osoba narażona na chorobę, żyjąca w lęku, obawiająca się o utratę pracy – jej wpływ na mechanizmy rynkowe jest raczej negatywny. Myślę więc z żalem, że jeśli okres epidemii się wydłuży, będzie to przyczyną kolejnego głębokiego kryzysu gospodarczego, również w branży jubilerskiej. Ludzie będą mieli inne potrzeby, inne priorytety. Już widać pewne symptomy tego zjawiska, a to trwające teraz ożywienie w krajowej produkcji i w zakupach biżuterii jest raczej chwilowe. Na pewno będziemy coraz więcej kupować w internecie, co zmniejsza ryzyko zarażenia. Ale czy pracujący zdalnie, w warunkach domowych, ubrany w dres i kapcie, potencjalny konsument będzie w ogóle zainteresowany kupnem biżuterii? Chyba najważniejsze, żeby pandemia już opuściła świat i żeby wszystko wracało do normalności.
Zamknięcie tradycyjnych salonów sprzedaży spowodowało, że gros zakupów biżuterii klienci dokonywali właśnie za pośrednictwem internetu. Jak ocenia pani te zmiany? Czy klienci powrócą do tradycyjnych salonów? I jakie działania podejmują pracownicy Okręgowego Urzędu Probierczego, aby kontrolować biżuterię oferowaną w sklepach internetowych?
Nowelizacja prawa probierczego ma rozszerzyć uprawnienia organów nadzorujących obrót i usankcjonować nowe instrumenty kontroli handlu internetowego. Na razie występuje w tym obszarze wiele trudności, szczególnie w odniesieniu do witryn niedających się w sposób konkretny zlokalizować. Możemy tylko apelować o poszanowanie podczas sprzedaży rygorów prawa probierczego, prosimy sprzedawców, aby werbalizowali na swoich stronach tego rodzaju deklaracje, ale nie są to dostatecznie skuteczne mechanizmy. W polskim prawie probierczym nie funkcjonuje instytucja zakupu kontrolowanego i słabe są szanse na jej wprowadzenie. Systematycznie śledzimy strony internetowe oferujące do sprzedaży biżuterię z metali szlachetnych, wyłapujemy różne nieprawidłowości, jednak bez oględzin oraz stosownych mechanizmów prawnych nie da się ich wyeliminować. Może to takie niedzisiejsze podejście, ale uważam, że biżuterię lepiej kupować bezpośrednio, w sklepach, galeriach i salonach. Nie tylko ze względu na próby i oznaczenia, ale na jej urodę. Fotografie i opis nie zawsze są zgodne ze stanem faktycznym. Elektroniczna transakcja pozbawia tzw. magii zakupu, która przy nabywaniu biżuterii powinna mieć znaczenie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak
Rozmowa z Łukaszem Bernackim,
prezesem zarządu W.KRUK, o polskiej branży biżuteryjnej w czasie pandemii
Nie będę oryginalna, ale chciałabym zacząć od pytania o sytuację w branży jubilerskiej w pandemii. Chciałabym wiedzieć, jak zachowali się klienci w tej trudnej dla wszystkich chwili?
Ogłoszenie stanu epidemii i w konsekwencji drastyczne ograniczenie handlu były dla rynku i przedsiębiorców wydarzeniem bez precedensu. Wszyscy wiemy, z jak niespodziewaną sytuacją musieliśmy się zmierzyć i jak wiele procesów skorygować lub stworzyć na nowo, aby utrzymać działalność operacyjną. Z dnia na dzień handel tradycyjny dla wielu branż został wyłączony i przeniósł się do internetu. Mimo spadku nastrojów społecznych i powszechnie panującej niepewności związanej z obawami o zdrowie czy też utrzymanie zatrudnienia, konsumenci nie zrezygnowali z zakupu produktów jubilerskich. Jednak w tym szczególnym czasie walka o klienta wymagała zastosowania innych narzędzi i zaoferowania nowych, atrakcyjnych warunków zakupu, dostosowanych do zaistniałej sytuacji. Dla spółek takich jak W.KRUK nawet rekordowe wyniki osiągane w tygodniach lockdownu w sklepie internetowym nie zrekompensowały chwilowej „utraty” sieci salonów. Pozwoliły natomiast na zachowanie ciągłości handlu i utrzymanie relacji z klientami. Zaobserwowaliśmy, że klienci, którzy zwykle dokonywali zakupów w naszych butikach, bez problemu przenieśli się do internetu i szybko zaczęli realizować zakupy biżuterii w tym kanale.
A jakie działania podjęła marka W.KRUK w zaistniałej sytuacji?
2020 to dla W.KRUK rok jubileuszowy, w którym marka obchodzi 180-lecie działalności. Nagłe wyłączenie możliwości prowadzenia tradycyjnego handlu, drastyczny spadek ruchu w salonach przyulicznych to scenariusz, którego nikt nie mógł się spodziewać. Początkowo zakaz handlu w galeriach nie obejmował sklepów z biżuterią, co dodatkowo skomplikowało sytuację. Na szczęście szybko skorygowano przepisy w tym zakresie. Dzięki temu firmy z naszej branży operujące w centrach handlowych mogły również skorzystać z zapisów rozporządzenia ministra zdrowia dotyczących handlu w galeriach i precyzujących kwestię warunków zamknięcia sklepów m.in. w relacjach z zarządcami centrów. Konieczna była natychmiastowa zmiana zasad funkcjonowania właściwie we wszystkich obszarach działalności – sprzedaży, marketingu, logistyce czy produkcji. Z dnia na dzień internet stał się centrum biznesu i przychodów. Realizacja działalności poprzez kanał internetowy w obliczu pandemii wymagała zbudowania nowych procedur działania, w tym zapewnienia magazynom sklepów internetowych właściwego zatowarowania.
Wydaje się, że za sukcesem tych, którym udało się wyjść z lockdownu w miarę obronną ręką, stała umiejętność szybkiego działania i podejmowania decyzji. W W.KRUK przede wszystkim natychmiast powołaliśmy sztab kryzysowy, składający się z kluczowych menedżerów wszystkich obszarów firmy. Niemal w 24 godziny powstawały nowe procedury, które analizowaliśmy pod kątem bezpieczeństwa pracy. Musieliśmy kompletnie zmienić dotychczasowe myślenie i na chwilę zapomnieć o sieci 140 sklepów stacjonarnych, koncentrując naszą uwagę na działalności w obszarze e-commerce. Jednak myli się ten, kto myśli, że czas lockdownu oznaczał spokojny okres dla zespołów sprzedażowych. Nasi ludzie z ogromnym zaangażowaniem i świadomością walki o jutro naszej branży, realizowali wiele działań w obrębie inwentaryzacji i realokacji towaru. Konieczne były przesunięcia asortymentu między magazynami oraz działania w zakresie zabezpieczenia sklepów stacjonarnych. Nie wiedzieliśmy przecież, kiedy wrócimy do sprzedaży, jak również czy nie pojawią się nowe, jeszcze bardziej restrykcyjne rozporządzenia rządu.
Czy można pokusić się o prognozę zachowania Polaków w najbliższej przyszłości? Czy będą wciąż zainteresowani kupnem biżuterii?
Choć nagłe nadejście pandemii zweryfikowało wiele dotychczasowych trendów i mechanizmów sprzedaży – dziś, niemal pięć miesięcy po powrocie do handlu stacjonarnego, obserwujemy, że nasi klienci nie zrezygnowali z zakupów biżuterii. Po raz kolejny w kryzysie sprawdził się scenariusz, że w niepewnych czasach konsumenci wybierają produkty o trwałej wartości. W cenie są dobra ponadczasowe, których cykl życia wykracza daleko poza jeden sezon. Z pewnością dopiero tegoroczne święta pokażą potencjał pocovidowy branży jubilerskiej, ale wydaje się, że biżuteria jest produktem odpornym na kryzys. Oczywiście, kluczowy jest charakter oferowanego produktu, jego jakość oraz siła i wizerunek marki.
W czasach kryzysu biżuteria zaczyna być tratowana jako lokata kapitału. Czy obserwują państwo takie zjawisko?
Z pewnością. W okresie dużej zmienności i niepewności na rynkach finansowych, kiedy stabilność gospodarki stoi pod znakiem zapytania, inwestujący szukają pomysłu na bezpieczne lokowanie swojego kapitału. Klienci skłaniają się ku zakupom droższych produktów, które w ich ocenie mają szansę lepiej ochronić posiadany majątek przed utratą wartości. W W.KRUK widzimy wzrost zainteresowania produktami z najwyższych przedziałów cenowych. Dotyczy to zarówno zegarków luksusowych marek, które reprezentujemy, jak i wyrobów jubilerskich.
Eksperci ze Światowej Rady Złota prognozują, że ceny metali szlachetnych będę rosły, i to zarówno złota, jak i srebra. Zauważają, że inwestycje w fundusze i produkty finansowe oparte na złocie są najczęściej wybierane przez klientów na całym świecie, a sytuacja ta może przełożyć się na wzrost ceny tego kruszcu. A jaki wpływ na polski rynek biżuteryjny będą miały i mają rosnące ceny złota i srebra?
Ceny kruszców rosną od dłuższego czasu, tym samym wymuszać będą zmiany cen biżuterii. Jest to trend widoczny zarówno w Polsce, jak i na świecie. Klienci pokazali też w okresie pandemii, że przede wszystkim interesuje ich zakup produktów ze złota. Należy pamiętać, że w chwili obecnej nie mamy ani wiedzy, ani pewności, w jakim kierunku podąży rozwój pandemii oraz jak dotkliwe będą jej skutki w przyszłości. Koszty epidemii dla gospodarki kraju i gospodarki światowej już są bardzo wysokie, a na horyzoncie nie widać jeszcze czynników, które miałyby wpływ na zmianę globalnej sytuacji Ze względu na spadek częstotliwości odwiedzin w centrach handlowych mniejsze zainteresowanie obserwujemy w przypadku produktów srebrnych. Srebrna, modowa biżuteria to produkt tańszy, łatwiej dostępny, przez co bardziej implusowy, kupowany często przy okazji wizyt w galeriach handlowych
Czy widzi pan jakieś pozytywne aspekty wywołane pandemią?
Na pierwszy rzut oka trudno dostrzec pozytywy wynikające z nowej rzeczywistości, z którą przyszło nam się zmierzyć. Należy pamiętać, że w chwili obecnej nie mamy ani wiedzy, ani pewności w jakim kierunku podąży rozwój pandemii oraz jak dotkliwe będą jej skutki w przyszłości. Koszty epidemii dla gospodarki kraju i gospodarki światowej już są bardzo wysokie, a na horyzoncie nie widać jeszcze czynników, które miałyby wpływ na zmianę globalnej sytuacji. Ciągle uczymy się żyć i funkcjonować w obliczu zagrożenia. Z pewnością zmiana warunków funkcjonowania społecznego oraz otocznia gospodarczego wymusza rozwój w wielu obszarach i to można traktować jako pozytywny aspekt zaistniałej sytuacji. Wiele wypracowanych w tym okresie rozwiązań na pewno przyczynia się do rozwoju działalności i pozostanie z nami na dłużej.
Jakie działania powinni podjąć właściciele salonów jubilerskich oraz twórcy biżuterii autorskiej, aby skłonić klientów do zakupów biżuterii?
Wydaje się, że dziś, bardziej niż dotychczas, liczy się jakość, rozumiana jako klasa jubilerska czy też wzornictwo, które przekładają się na wartość produktu. W niepewnych czasach konsumenci chcą kupować dobra ponadczasowe, mogące służyć nam przez wiele sezonów. Jakość oznacza trwałość, więc skłonni są zainwestować więcej, nie chcąc ponosić ryzyka zakupu produktu, którego cykl życia jest krótki. Kiedy pandemia rozpoczęła się i dotknęła nas boleśnie ograniczeniem handlu, zespół kreatywny W.KRUK projektował nową odsłonę bestsellerowej kolekcji biżuterii „Freedom UNLIMITED”. Jak zwykle w projekt, choć tym razem w dużej mierze online, zaangażowana była ambasadorka W.KRUK i współautorka kolekcji Martyna Wojciechowska. Biżuteria „Freedom UNLIMITED”, która powstała w Manufakturze W.KRUK, właśnie weszła do sprzedaży. Wyraźnie widzimy, że mimo mniejszego zainteresowania srebrnymi produktami, autorskie projekty, takie jak ten, cieszą się ogromnym zainteresowaniem konsumentów.
Na koniec chciałabym zapytać o internet i sprzedaż biżuterii za jego pośrednictwem. Kwarantanna narodowa spowodowała, że większość z nas siedziała przed monitorami komputerów ponad dziesięć godzin dziennie. Czy ta sytuacja miała odzwierciedlenie w zwiększonej liczbie zamówień biżuterii w sklepach online? I czy rację mają co poniektórzy eksperci (choćby z firmy konsultingowej MAD), którzy uważają, że przyszłość marek jubilerskich leży w nowej strategii cyfrowej prowadzonej przez sprzedawców biżuterii?
W W.KRUK czas kwarantanny był czasem rekordowych wyników sklepu internetowego. Mimo że kanał ten rozwijaliśmy z powodzeniem od wielu lat, nie spodziewaliśmy się takiego skoku. Branża jubilerska zrozumie, jeśli powiem, że w kwietniu doświadczyliśmy poziomu sprzedaży z grudnia. Dziś proporcje stopniowo zmieniają się, ale wciąż w obrębie sklepu internetowego utrzymujemy solidne wzrosty względem roku 2019. W okresie pandemii okazało się, że konsumenci bardzo elastycznie dopasowują się do nowej rzeczywistości. Wybierają taki sposób zakupów, który w danej chwili może im zapewnić bezpieczny dostęp do produktu, dodatkowo w sposób łatwiejszy, szybszy i oferujący komfort dla ich realizacji. Rozwój obszaru e-commerce, jaki nastąpił w ciągu ostatnich miesięcy, zarówno w branży jubilerskiej, jak i w obrębie całego rynku, jest czymś, od czego nie ma już odwrotu. Strategia funkcjonowania w tym obszarze stała się koniecznym elementem, który trzeba objąć wysokim priorytetem w planach rozwoju dalszej działalności. Wielu klientów, którzy dotychczas nie byli przekonani do takiej formy zakupów, na pewno pozostanie przy niej na dłużej, nawet kiedy sytuacja ulegnie zmianie i znikną obecne zagrożenia. Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Marta Andrzejczak