Popandemiczny rynek zegarmistrzowski
Rynek zegarmistrzowski w czasie pandemii i po niej zmienił się diametralnie. Klienci zaczęli poszukiwać zegarków, które ułatwiają im funkcjonowanie w świecie wirtualnym, a także stawiać na marki zegarmistrzowskie, które realizują strategię zrównoważonego rozwoju. Na znaczeniu zyskał także rynek wtórny, który jeszcze kilka lat temu ogrywał marginalną rolę.Sprzedaż zegarków niemal w 80 proc. odbywa się w internecie. A tradycyjne salony zegarmistrzowskie borykają się z olbrzymim problemem – jak sprawić, aby klienci wrócili do zakupów stacjonarnych.
Nowe zwyczaje konsumentów
Do głosu na rynku zegarmistrzowskim na całym świecie doszło pokolenie millenialsów, którzy mogą sobie pozwolić na zakup luksusowego, drogiego zegarka. To właśnie oni zmienili oblicze rynku. W czasie trwającej niemal dwa lata pandemii większość decyzji o zakupie zegarków podejmowali ludzie, którym na sercu leży troska o środowisko naturalne oraz funkcjonalność zegarka. Najczęściej decydowali się oni na zakup smartwatcha, który pozwala na monitorowanie funkcji życiowych, odbieranie połączeń, wysyłanie maili itp. W czasie pandemii sprzedaż inteligentnych zegarków na całym świecie zwiększyła się niemal o 300 proc. Nie można jednak zapominać, że tradycyjne zegarki były i są również bardzo chętnie kupowane przez klientów na całym świecie. Transakcje online ukazały, że najlepiej sprzedają się zegarki klasy premium, których ceny rozpoczynają się od 200 do 1 tys. euro. Kryterium wyboru nie jest obecnie dla klientów bynajmniej cena produktu, ale jego jakość oraz filozofia marki zegarmistrzowskiej. Klienci na całym świecie wybierali te czasomierze, które wyprodukowane były przez firmy hołdujące zasadom zrównoważonego rozwoju. Szukali takich, które pozwalają na podkreślenie swojej pozycji społecznej, ale także zamanifestowanie światu swojego światopoglądu. Klienci wirtualnych salonów jubilerskich mieli możliwość i czas na zapoznanie się z ofertą marek zegarmistrzowskich z całego świata i, jak wynika z badań przeprowadzonych przez firmę McKinsly, wybierali te, dla których dbałość o środowisko naturalne stała się podstawową troską. Pandemia odsłoniła również segment na rynku, który do tej pory wydawał się być niedoceniony. Okazało się bowiem, że istnieje spora grupa klientów, która jest skłonna kupić zegarek warty 200 tys. dolarów całkowicie online. Otwarcie się rynku zegarmistrzowskiego na tych najbogatszych, ale także świadomych swoich potrzeb klientów spowodowało, że luksusowe zegarki sprzedawały się bardzo dobrze. Większość firm zegarmistrzowskich poszerzyła ofertę sklepów online o najdroższe modele czasomierzy i wciąż pracuje nad dostosowaniem jej do potrzeb najbardziej wymagających klientów. Jak pokazują wyniki sprzedażowe, wartość rynku najdroższych zegarków w czasie pandemii wzrosła i wciąż rośnie. Warto zwrócić również uwagę na fakt, że rynek zegarmistrzowski w ostatnim czasie uległ spersonalizowaniu. Marki zegarmistrzowskie zaczynają kierować swoją ofertę do konkretnych grup docelowych, a nie do wszystkich.
Rynek wtórny
Pandemia otworzyła także na niebywałą dotąd skalę możliwość zaistnienia rynku wtórnego czasomierzy. Klienci z całego świata za pośrednictwem specjalnie w tym celu stworzonych stron internetowych oraz platform aukcyjnych mogli dokonywać zakupów wymarzonych, kolekcjonerskich czy po prostu wartościowych modeli. Kolekcjonerzy z całego świata mieli szansę na nawiązanie kontaktów, wymienienie się doświadczeniami i zakup zegarka, o którym od dawna marzyli. Globalny rynek wtórny dla luksusowych marek czasomierzy zaczął sprawnie funkcjonować w czasie pandemii i, jak podkreślają specjaliści, z całą pewnością będzie się rozwijał także po jej ustaniu. Jednocześnie należy zauważyć, że znacznie zmalało znaczenie lokalnych rynków – możliwość zapoznania się z ofertą z całego świata spowodowała odpływ klientów od rodzimych sprzedawców.
Znikające sklepy
Czas pandemii spowodował, że z lokalnych rynków zginęły tradycyjne salony jubilerskie. Wiele sklepów na całym świecie, a szczególnie w Europie, zostało zamkniętych. Oferta rodzimych sprzedawców okazała się mniej atrakcyjna dla potencjalnych kupujących. Ograniczony asortyment oraz marża spowodowały, że wiele tradycyjnych salonów zostało zamkniętych – próby przeniesienia działalności do świata wirtualnego także w większości wypadków kończyły się fiaskiem. Klienci bowiem szukali zegarka, kierując się marką danego produktu, a nie sklepem, który go oferuje. Salony zegarmistrzowskie, które wciąż funkcjonują na rynkach lokalnych, borykają się z problemem braku klientów. Rzadko kto decyduje się na przyjście i kupno zegarka. Większość działalności salonów opiera się na naprawie zegarków, wymianie baterii czy nakręceniu czasomierza. Jednak nawet na tym polu wirtualne salony zegarmistrzowskie stały się konkurencyjne. Oferują bowiem klientom możliwość przesłania uszkodzonego zegarka na koszt salonu. A klienci chętnie korzystają z tej możliwości – jest to bowiem rozwiązanie, które skraca czas wykonania usługi i dodatkowo wiąże markę zegarmistrzowską z klientem.
Polacy na rynku światowym
Sytuacja na polskim rynku zegarmistrzowskim jest niestety taka sama, jak na rynku światowym. Z mapy polskich firm poznikało wiele salonów zegarmistrzowskich oferujących swoje wyroby na lokalnych rynkach. Przenoszenie oferty do świata wirtualnego niestety w przypadku polskich sprzedawców nie przyniosło pozytywnych rezultatów. Na rynku pozostali więc najwięksi gracze, którzy już przed pandemią prowadzili z sukcesem sprzedaż zegarków w internecie. Jednocześnie należy zauważyć, że większość z nich, poza tradycyjną działalnością, postawiła na nawiązanie ze swoimi klientami w czasie pandemii bliższych kontaktów, uruchamiając platformę wymiany opinii, aukcje starych zegarków czy prowadząc warsztaty i szkolenia poszerzające wiedzę na temat zegarków i sposobów ich wykonania. Polacy w czasie pandemii dość chętnie inwestowali swoje środki finansowe w zegarki. Szczególnym zainteresowaniem cieszyły się smartwatche i zegarki klasy premium, jednak chętniej niż zazwyczaj kupowano je w sklepach internetowych prowadzonych przez firmy zagraniczne. Wpływ na taki stan rzeczy miała przede wszystkim oferta globalnych sklepów oraz ceny produktów, które okazywały się znacznie niższe niż u naszych rodzimych sprzedawców.
Wyzwania stojące przed rynkiem zegarmistrzowskim
Jak wynika z raportu opublikowanego przez firmę McKinsly, rynek zegarmistrzowski z pandemii wyszedł obronną ręką. Nie oznacza to jednak, że właściciele firm zegarmistrzowskich mogą spać spokojne. Wprost przeciwnie, powinni przygotować się na kolejne zmiany, które z całą pewnością prędzej czy później zaczną ich dotyczyć. Przede wszystkim, jak podkreślają autorzy raportu, rynek zegarków luksusowych powinien otworzyć się na kobiety. Tendencja wprowadzania kolekcji uniseks wydaje się już wyczerpana. Kobiety są wymagającymi klientkami i chcą mieć możliwość wyboru modelu czasomierza, który spełni ich oczekiwania. Jednocześnie warto zauważyć, że dla kobiet znacznie bardziej niż dla mężczyzn liczy się forma i kształt czasomierza, a ponadto zwracają one dużą uwagę na względy ekologiczne. Drugim wielkim wyzwaniem, które stoi przed branżą zegarmistrzowską, jest otwarcie się na rynek chiński. Przed pandemią większość sprzedaży luksusowych zegarków chińskim konsumentom (którzy są zdecydowanie największą grupą konsumentów zegarków na świecie) następowała poza Chinami. To się zmieniło i z całą pewnością Chińczycy nie będą tak masowo jak dotychczas dokonywać zakupów w sklepach w Europie. Należy więc zadbać o to, aby zaistnieć ze swoją ofertą na rynku chińskim. I to zarówno w sprzedaży internetowej, jak i tradycyjnej. A trzecim wyzwaniem, przed którym stoi rynek zegarmistrzowski na świecie, jest dostosowanie metod produkcji i dystrybucji czasomierzy do zasad zrównoważonego rozwoju. Należy pamiętać, że zegarek jest ikoną, symbolem, za którym stoi doświadczenie, historia i prestiż marki. A dziś musi być także symbolem zmieniających się oczekiwań klientów, którzy chcą, by noszony na nadgarstku zegarek był symbolem troski o środowisko naturalne. To czas, aby marki zegarmistrzowskie porzuciły stare schematy myślenia i wprowadziły zasady, które świadczyć będą o ich zaangażowaniu proekologicznym. Karol Kulej