Biżuteria nigdy nie przeminie
Rozmowaz Mariuszem Pajączkowskim,
złotnikiem, właścicielem Galerii Otwartej w Sandomierzu
Polski Jubiler: Polska branża jubilerska
znalazła się w kryzysie. W środowisku
jubilerskim można usłyszeć głosy, ze
klienci salonów jubilerskich nie są zainteresowani
kupnem biżuterii. Na polskim
rynku pojawiła się masowa, tania biżuteria
z Chin i Tajlandii, która spowodowała,
że klienci zaczęli wydawać swoje pieniądze
na tanie dodatki a nie szukać pełnowartościowej
biżuterii. Czy wydaje się
Panu, że branży jubilerskiej uda się przezwyciężyć
kryzys i wyjść obronną ręką ze
starcia z nierówną konkurencją?
Mariusz Pajączkowski: Cóż, trudno mi
odpowiedzieć na to pytanie. Zbyt słabo
znam tzw. „rynek jubilerski”, aby z pewnością
w głosie snuć opowieść na przyszłość.
Tak zupełnie prywatnie wydaje mi się, że
nie ma kryzysu. Po prostu podaż biżuterii
jest większa niż popyt. Stąd konkurencja
cenowa i obniżanie kosztów wytworzenia
przedmiotów poprzez masowość, linie
produkcyjne, szukanie miejsc, w których
biżuterię można produkować tanio. Również
poprzez stosowanie coraz tańszych materiałów.
Wynik? Coraz więcej spotykamy
biżuterii bardzo tandetnej. Widzę wielką
rolę marketingu i reklamy, które lansują
obecnie biżuterię wykonywaną w sposób
bardzo prosty, nie wymagający praktycznie
żadnej wiedzy złotniczej. Gdy przyjrzymy
się uważnie tym pracom, są to najczęściej
kompozycyjne i estetyczne koszmarki. Ale
wykonywane przez osoby z całkiem dobrym
„samopoczuciem artystycznym”. I wspierane
aktualną modą. To minie. Biżuteria
wykonywana z metali szlachetnych, starannie
wykonana technikami złotniczymi przez
tysiąclecia znajdowała swoje miejsce. Nie
zniknie. Choć przy obecnym poziomie cen
kruszcu może być kupowana rzadziej. Może
biżuteria się zmieni? Przecież tak niedawno
srebro prawie nie było stosowane w biżuterii.
To też była rewolucja, do dziś nie przez
wszystkich zaakceptowana.
Mimo kryzysu nie można nie zauważyć
klientów, którzy coraz śmielej przeznaczają
swoje pieniądze na biżuterię „niecodzienną”,
oryginalną, która stworzona
jest przez polskich artystów – złotników.
Czy wydaje się Panu, że Polacy zaczęli
doceniać małe arcydzieła sztuki jubilerskiej?
Czy może szukają biżuterii, która
umożliwi im zamanifestowanie ich osobowości?
Zanim odpowiem, pozwolę sobie na jedną
uwagę. Nieśmiało chciałem zaprotestować
przeciw terminowi „arcydzieła sztuki
jubilerskiej”. Jubilerstwo definiowane jako
umiejętność oprawiania kamieni szlachetnych
jest częścią złotnictwa, ale chyba nie
należy tych pojęć stosować równorzędnie.
Może zatem lepiej zabrzmi „dzieła sztuki
złotniczej”? Biżuteria autorska, tworzona
przez polskich artystów złotników znajduje
swoich licznych miłośników. Są
przecież poszukiwane rzeczy nowe, ciekawe
w swej formie, nie masowe, wręcz zaskakujące formą, dobrze zaprojektowane.
Najłatwiej znaleźć prace odpowiadające
osobowości, emocjom i charakterowi
osoby wśród różnorodności projektów,
które proponują artyści. Wiem, mogę
narazić się na zarzut, że nie zawsze prace
pochodzące z pracowni plastycznych
faktycznie są nowatorskie. No cóż, artyści
również żyją w określonej rzeczywistości
ekonomicznej i czasami ulegają pokusie,
aby ich prace były kształtowane przez
odbiorców i tempo sprzedaży. Jednak
wśród tej grupy osób tworzących biżuterię
najłatwiej znaleźć prace będące indywidualnym,
dedykowanym projektem.
Przed nami Festiwal SREBRO organizowany
przez Galerię Sztuki w Legnicy. Na
łamach Polskiego Jubilera w 2009 roku
zauważył Pan, że „do legnickiego konkursu
sztuki złotniczej (!) możemy zgłosić
i zafoliowaną kiełbasę (która raz się
załapie, a raz nie), i rozpałkę do [...]
Udostępniono 30% tekstu, dostęp do pełnej treści artykułu tylko dla prenumeratorów.
Wszyscy prenumeratorzy dwumiesięcznika w ramach prenumeraty otrzymują login i hasło umożliwiające korzystanie z pełnych zasobów portalu (w tym archiwum).
Prenumerata POLSKIEGO JUBILERA to:
Prenumeratę możesz zamówić:
Jeśli jesteś prenumeratorem a nie znasz swoich danych dostępu do artykułów Polskiego Jubilera skontaktuj się z nami, bok@pws-promedia.pl
|